Witam, jestem ze swoim partnerem od roku, ma on 1.5 rocznego syna ( wiedziałam o nim od początku). Na samym początku było wszytsko w porządku, zaczęliśmy ze sobą mieszkać, nawet nie wiem kiedy zaczęło się robić gorzej. Matka dziecka mnie nienawidzi i rozpuszcza różne plotki o mnie i wyzywa mnie od najgorszych ( w ramach sprostowania, ja nie byłam przyczyną rozpadu ich związku, ja się zaczęłam z nim spotykać po ponad pół roku od ich rozstania). Mam taki problem, że jak mój partner widuje się z synem to nagle ja przestaję sie czuć jakbym była dla niego ważna, czuję sie jakby mnie nie widział i jakby mnie odpychał, nie chce mnie wtedy ani przytulić ani pocałować, nie ukrywam strasznie mnie boli takie odsunięcie. Przez jego takie zachowanie ( chociaż on twierdzi, że on się tak nie zachowuje, albo, że jak już tak robi to tylko dlatego, bo np. coś skomentowałam bardziej uszczypliwie) zaczęła się strasznie denerwować z powodu, że jego syn ma być u nas na noc, ponieważ wtedy czuję się jak piąte koło u wozu i na dodatek czuję się jak powietrze, jakbym była niewidzialna. Jak jest u nas to bawię się z małym ale nie czuje od partnera żadnego wsparcia ani chociażby miłości, jest to dla mnie ciężkie ponieważ źle się troszkę nastawiłam do tego dziecka z powodu złośliwości jego matki i bardzo często jak o nim myślę to widzę ją i jej ubliżanie mnie. Chciałabym się odciąć od takich myśli i spędzać jak najlepiej czas z moim partnerem jak i z jego dzieckiem. tylko jak ja mam mu zakomunikować, że podczas wizyt jego dziecka u nas, moj partner bardzo źle mnie traktuje i kompletnie nie liczy się z moim zdaniem. Próbowałam już z nim na ten temat rozmawiać ale jak grochem o ścianę. Może macie jakieś rady jak sprawić aby było lepiej, ponieważ nie ukrywam bardzo jest to dla mnie wykańczające, ponieważ strasznie się denerwuję w trakcie tych wizyt przez to, że jestem tak traktowana. A partnera bardzo kocham i bardzo chcę z nim być, ale nie mogę też wykończyć się psychicznie. Więc może macie jakieś rady?
Pozdrawiam
Mam taki problem, że jak mój partner widuje się z synem to nagle ja przestaję sie czuć jakbym była dla niego ważna, czuję sie jakby mnie nie widział i jakby mnie odpychał, nie chce mnie wtedy ani przytulić ani pocałować, nie ukrywam strasznie mnie boli takie odsunięcie.
Pewnie nie "jakby", tylko Cię rzeczywiście wtedy nie widzi i odpycha. Jego priorytetem jest dziecko, z którym kontakt ma ograniczony i z którego matką jest w konflikcie. Obawa o to, żeby ten konflikt nie spowodował, że syn odsunie się od niego powoduje, że stara się "nadrobić", uchylić dziecku nieba. Ono znajduje się w centrum uwagi i jakiekolwiek osoby, bądź sytuacje, które mogłyby zaburzyć harmonię są wrogo traktowane. Ty niestety jesteś taką osobą.
Takie zachowanie stworzyło nieprzyjemną atmosferę i uniemożliwia Ci akceptację dziecka. Ale nie może inaczej być, skoro w rzeczywistości Twój partner nie akceptuje Twojej osoby w otoczeniu swojego syna.
Sytuacja patowa, bo on nie chce się do tego zachowania przyznać i być może robi to nieświadomie. Świadomość jego nieświadomości zapewne Ci nie pomaga Może warto byłoby wybrać się do poradni rodzinnej i przedyskutowanie problemu, stworzenie modelu dla waszej rodziny.
Powodzenie zależy jednak od tego jak bardzo zaangażowani jesteście w związek. Jeżeli nie podejmiecie starań, bądź Twój partner nie będzie chciał tego zrobić, to być może nie traktuje tego związku jako czegoś naprawdę poważnego i długotrwałego. Stąd też być może bierze się Twoje odsunięcie od dziecka. Po co tworzyć więź i autorytet osoby, która nie zagrzeje zbyt długo miejsca u jego boku.
Mam taki problem, że jak mój partner widuje się z synem to nagle ja przestaję sie czuć jakbym była dla niego ważna, czuję sie jakby mnie nie widział i jakby mnie odpychał, nie chce mnie wtedy ani przytulić ani pocałować, nie ukrywam strasznie mnie boli takie odsunięcie.
... tylko jak ja mam mu zakomunikować, że podczas wizyt jego dziecka u nas, moj partner bardzo źle mnie traktuje i kompletnie nie liczy się z moim zdaniem. Próbowałam już z nim na ten temat rozmawiać ale jak grochem o ścianę. Może macie jakieś rady jak sprawić aby było lepiej, ponieważ nie ukrywam bardzo jest to dla mnie wykańczające, ponieważ strasznie się denerwuję w trakcie tych wizyt przez to, że jestem tak traktowana.
Odnoszę wrażenie, że rywalizujesz z dzieckiem o partnera. Nie wygrasz.
Skoro zdecydowałaś się na związek z człowiekiem, który ma dziecko, powinnaś wiedzieć co się z tym wiąże.
To jest maleńkie dziecko, które jeszcze porusza się dość niepewnie, wszystkiego dotyka, ściąga, próbuje włożyć do ust...przy takim dziecku jest mnóstwo pracy.
Wyobrażam sobie jego ojca, który nie wie w co ręce włożyć, a z drugiej strony Ty (drugie dziecko), oczekujące właśnie w tym momencie dowodów miłości.
Nie bardzo rozumiem, na czym polega jego złe traktowanie Ciebie?
Może właśnie wtedy, gdy on opiekuje się swoim małym synkiem, Ty chcesz być w centrum uwagi i masz pomysły, których nie można zrealizować akurat w tym czasie?
To niedojrzałe i egoistyczne.
Nie piszesz, czy pomagasz mu w czymkolwiek, ale skoro nie lubisz tego dziecka ze względu na jego matkę, to Twój facet prędzej czy później zauważy Twoją niechęć i próby rywalizacji.
Nie łudź się, że zostawi dziecka dla Ciebie.
Nie piszesz nic o przyczynach jego rozstania z matką dziecka, ale z tego wynika, że rozstali się, tuż przed, lub po porodzie.
Dla mnie osobiście byłby to sygnał ostrzegawczy.
właśnie traktuje nasz związek poważnie, twierdzi, że chciałby mieć kiedyś ze mną dziecko. Ja rozmawiam z nim swoich obawach i generalnie dużo rozawiamy i nie traktujemy się obojętnie. Gdy bierze dziecko to mówi mi, że chce z nim czas spędzić, ale to nie powinno się wykluczać, przecież to wszystko może razem świetnie grać. Ja chodzę do psychologa i pracuję nad sobą, ponieważ ciężko jest mi dość sobie z tym wszystkim radę nie czując złości, zdenerwowania lub żalu.
Nie bardzo rozumiem, na czym polega jego złe traktowanie Ciebie?
Może właśnie wtedy, gdy on opiekuje się swoim małym synkiem, Ty chcesz być w centrum uwagi i masz pomysły, których nie można zrealizować akurat w tym czasie?
To niedojrzałe i egoistyczne.
Nie piszesz, czy pomagasz mu w czymkolwiek, ale skoro nie lubisz tego dziecka ze względu na jego matkę, to Twój facet prędzej czy później zauważy Twoją niechęć i próby rywalizacji.
Nie łudź się, że zostawi dziecka dla Ciebie.
Nie piszesz nic o przyczynach jego rozstania z matką dziecka, ale z tego wynika, że rozstali się, tuż przed, lub po porodzie.
Przy dziecku mu pomagam, bawię się z nim, układam klocki, wymyślam zabawy, nawet sprzątam przed jego wizytami, ponieważ to małe dziecko i najpierw jezdzi po podlodze rękami a potem do buzi. Również gotuję dla niego.
A rozstał się z jego matką tuż po porodzie, ale nawet zanim zaszła w ciążę chciał od niej odejść. To wszytsko jest strasznie zagmatwane.
Może w centrum uwagi troszkę chcę być, ale pod względem takim, abym była częścią tych spotkań, aby to dziecko patrzyło na nas i widziało i myślało " Aha, to jest właśnie miłość dwojga ludzi"
Może troszeczkę czuję się zazdrosna, ale pracuję nad tym z psychologiem, oraz rozmawiam z partnerem. Ja naprawdę chcę aby to wszytsko razem współgrało, aby nasz związek istniał jak jest jego syn u nas a nie znikał wraz z jego przyjściem.
właśnie traktuje nasz związek poważnie, twierdzi, że chciałby mieć kiedyś ze mną dziecko.
[...]
To wszytsko jest strasznie zagmatwane.
Ma dziecko z byłą i nie jest z nią w związku... Żeby stwierdzić, że rzeczywiście chęć posiadania z Tobą dziecka jest oznaką poważnego traktowania Ciebie i związku z Tobą warto byłoby mieć solidne informacje na temat przyczyn rozstania z byłą. Aż tak zagmatwane to nie może być. Powody zapewne są proste, tylko czy rzeczywiście je poznałaś?
Gdy bierze dziecko to mówi mi, że chce z nim czas spędzić, ale to nie powinno się wykluczać, przecież to wszystko może razem świetnie grać. Ja chodzę do psychologa i pracuję nad sobą, ponieważ ciężko jest mi dość sobie z tym wszystkim radę nie czując złości, zdenerwowania lub żalu.
Z dzieckiem nie rywalizuj, ani nie kieruj na nie swoich negatywnych uczuć. Źródła problemu są zapewne dwa: Ty i Twój partner. W Tobie istnieje potrzeba uwagi, co prowadzi do rywalizacji. Z kolei Twój partner nie ma podzielności uwagi i albo zajmuje sie Tobą, albo dzieckiem i nie łączy tych relacji. Jeżeli chodzisz do psychologa to dobrze, ale warto byłoby, aby Twój partner również się tam wybrał. Nawet jeśli rozwiążesz część problemu, której źródłem jesteś sama, to zawsze pozostaje ta druga.
Ma dziecko z byłą i nie jest z nią w związku... Żeby stwierdzić, że rzeczywiście chęć posiadania z Tobą dziecka jest oznaką poważnego traktowania Ciebie i związku z Tobą warto byłoby mieć solidne informacje na temat przyczyn rozstania z byłą. Aż tak zagmatwane to nie może być. Powody zapewne są proste, tylko czy rzeczywiście je poznałaś?
Poznałam przyczynę, ale dużo by tu pisać na forum, akurat razem z partnerem cenimy szczerość i jesteśmy wobec siebie otwarci
Z dzieckiem nie rywalizuj, ani nie kieruj na nie swoich negatywnych uczuć. Źródła problemu są zapewne dwa: Ty i Twój partner. W Tobie istnieje potrzeba uwagi, co prowadzi do rywalizacji. Z kolei Twój partner nie ma podzielności uwagi i albo zajmuje sie Tobą, albo dzieckiem i nie łączy tych relacji. Jeżeli chodzisz do psychologa to dobrze, ale warto byłoby, aby Twój partner również się tam wybrał. Nawet jeśli rozwiążesz część problemu, której źródłem jesteś sama, to zawsze pozostaje ta druga.
Nie kieruję na dziecko żadnych negatywnych uczuć, zajmuję się nim i nie mam problemu w zabawie z nim. Zgadzam się z faktem, że to ja i mój partner jesteśmy źródłami problemu, gdzies w tym wszytskim gdzieś zgubiliśmy drogę, ja w dzieciństwie miałam mało uwagi ze strony rodziców i to własnie teraz w związku wychodzi, to zawsze wychodzi w związku. Chcę najpierw troszkę sama pochodzić do psychologa i za jakiś czas poproszę go aby poszedł ze mną, ponieważ zależy mi na tym aby wszytsko się ułożyło. Ja po prostu nie chcę być odtrącana, gdy jest jego dziecko u nas, ponieważ to jest dom mój i mojego partnera a nagle czuję się jak obca we własnym domu.
Ok, czyli dostrzegasz wyraźnie problem i jego źródła u siebie, racjonalnie podchodzisz do jego rozwiązania. Teraz wiedzę na temat przyczyn problemu trzeba przekuć na samoświadomość w czasie wizyt dziecka; świadomość swoich reakcji oraz uczuć, tak aby móc nad nimi zapanować i przejąć kontrolę. Trudno wskazać jakieś rady, bo rozmawiasz z psychologiem oraz masz samozaparcie w osiągnięciu celu. Plan rozwiązania problemu po stronie partnera też jest i komunikacja u podstaw. Pozostaje życzyć powodzenia. Daj znać jak Ci idzie, tak abyśmy mogli pomóc w drodze.
9 2016-07-20 18:34:45 Ostatnio edytowany przez giselle83 (2016-07-20 18:48:36)
Niestety wszytsko idzie źle, partner nie angazuje mnie w spotkania z dzieckiem,zamista chciec abysmy razem spedzali czas woli mnie wykluczyc z tego. Generalnie to teraz bardzo duzo pracuje i wraca do domu pozno, naprawde pozno, tak ze praktycznie sie nie widujemy. Natomiast w trakcie dnia jest w stanie poswiecic czas dzieciakowi, nie rozumiem tego, bo ze mna naweet 10 min nie spedza. Na dodatek w weekendy jak go bierze to pracy nie rusza ale jak jest weekend bez dzieciaka to ze mna spedza sobote pol na pol bo jestem w pracy a w niedziele deklaruje mi ze musi popracowac. Powiedzcie mi gdzie jest tu spawiedliwosc, strasznie mnie rani takie traktowanie. Wydaje mi się, że jest troszkę samolubny i egoistyczny w tej relacji, bo uważa, że to on przede wszytskim ma spedzać czas z dzieckiem a nie ja, ale przecież jesteśmy w związku i co ma to wyglądać tak, że jak jest z dzieckiem to ja nieistnieję? Przecież to chore i egoistyczne jest
Rzeczywiście chora sytuacja. Da się pogodzić bycie rodzicem i bycie w nowym związku. Trzeba chcieć. On nie chce.
Trwa to zbyt długo i jest prowadzone w zbyt systematyczny i zaplanowany sposób żeby można było mówić o przeoczeniu Nie chce włączyć Cię w życie swojego dziecka, a to ma jasne konsekwencje dla przyszłości związku.
a masz dla mnie jakąś radę? coś mogę zmienić?
Zabiegałaś, dopraszałaś się o uwagę, rozumiałaś, wspierałaś itp. Czas na wstrząs, czyli emocjonalne odcięcie. Przestań zabiegać, prosić o uwagę, spotkania, generalnie walczyć o związek. Jeżeli ochłodzenie z Twojej strony nie podziała otrzeźwiająco, tzn. że nie ma już o co walczyć.
Problemem jest nie tylko to, że nie włącza Cię do życia syna, ale to, że wyłącza się również ze związku z Tobą. Spotkania traktuje jak obowiązek i ciężko mu wstawić Cię do grafiku...
Odetnij się i zobacz co z tego wyniknie.
On nie jest gotowy na poważny związek z tobą.
Rozpoczął coś z tobą, nie zamykając starego.
Im szybciej to zrozumiesz, tym mniej będziesz czuła się zraniona.
Może kiedyś wam się ułoży, na pewno nie teraz.
Na twoim miejscu wyhamowałabym i ochłodziłabym relacje.
Nie oczekuj zbyt dużo.
Rozpoczął coś z tobą, nie zamykając starego.
Wut? Przecież tego "starego" nigdy nie zamknie, to nie chodzi o byłą pannę, tylko o SYNA
A czy nie moglabys ich zostawiac samych, jak on ma wizyte dziecka? Daj im obu buziaka, zrob do malego PAPA i idz na basen, do fryzjera, do kosmetyczki, pobiegac...
A jak sie tak nie da, bo musisz/chcesz zostac w domu, to nie wciskaj sie miedzy nich. Niech sie soba naciesza. Ugotuj zupke, wez malego na rece, polulaj i idz do innego pokoju. Mine miej usmiechnieta.
A w zadnym wypadku nie nastawiaj dziuba do calowania, kiedy dzieciak jest u was. Twojego meza troche ta sytuacja jakos przerasta. Nie umie ci w tym momencie oddac czulosci, bo jakos sie tak bardzo skupia na dziecku. No tak ma.
Jak na poczatku teraz juz zniechecisz dzieciaka do siebie, albo odwrotnie- TY nabierzesz niecheci do tej istoty- tak juz bedzie sie ciaglo przez cale zycie.
Nie uprawiaj konkurencji o jego milosc. Badz ponadto.
Ale ogolnie rzecz biorac, nie bedzie to latwe. Czeka cie kawal wielkiej, ciezkiej roboty, jako "macoche". (Boze, jakie to slowo po polsku jest straszne, negatywne). Macocha....brrrrr
16 2016-07-21 12:10:30 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-07-21 12:13:08)
Dokładnie tak jak pisze Gosia1962. To wygląda tak, jakbyś nie potrafiła się sobą zająć przez parę chwil i również potrzebowała tatusia lub prowadziła jakąś dziwną rywalizację o względy.
EDIT: Chociaż widzę, że już po kolejnych kilku miesiącach nie do końca o to chodzi.
Swoją drogą ostatnio był tu podobny wątek (małe dziecko, niedobra była, autorka będąca z dzieciatym od ok. roku, jej potrzeba czułości przy jego dziecku, poczucie odrzucenia w tych momentach).
giselle83, jego dziecko nie jest jedynym "problemem", ogólnie jego stosunek do Ciebie jest dziwny, chyba lekceważący. Jaki sens ma związek, jeśli Twój partner nie chce poświęcić Ci nawet 10 min?
Jeżeli on ma możliwość widywania się z dzieckiem codziennie, tzn. że dobrze dogaduje się z byłą w kwestii opieki nad maluchem, ewentualnie daje się wykorzystywać, nie mniej jednak chce tych spotkań, co dobrze o nim świadczy. Jednak jeśli jesteście razem, a on ma dziecko codziennie, to mimo wszystko, będąc partnerką, powinnaś w jakimś stopniu uczestniczyć w ich życiu, no chyba, że on wyczuwa Twoją niechęć do dziecka.
Jesteście razem kilkanaście miesięcy, zastanów się, czy warto ciągnąć ten związek, jaką masz z niego satysfakcję, czy jesteś szczęśliwa?
On ojcem będzie już zawsze, a dziecko nie ma jeszcze dwóch lat, z upływem czasu, będzie coraz bardziej kontaktowe i wymagające opieki, wychowania, zabaw i to świetnie, że on się angażuje, kiepsko, że Ciebie w tym nie widzi.
Dokładnie tak jak pisze Gosia1962. To wygląda tak, jakbyś nie potrafiła się sobą zająć przez parę chwil i również potrzebowała tatusia lub prowadziła jakąś dziwną rywalizację o względy.
EDIT: Chociaż widzę, że już po kolejnych kilku miesiącach nie do końca o to chodzi.Swoją drogą ostatnio był tu podobny wątek (małe dziecko, niedobra była, autorka będąca z dzieciatym od ok. roku, jej potrzeba czułości przy jego dziecku, poczucie odrzucenia w tych momentach).
Zdecydowanie musze odnalezc ten watek o ktorym piszesz. Mi chodzi o jego ochlodsenie w stosunku do mnie przy dziecku. Dopoki sama nie zaangazuje sie w zabawe z dzieckiem to on nawet tego nie zapropnuje. Ja tez chce z tym dzieckiem spedzac czas bo on jest tez juz czescia mojego zycia. I bardzo denerwuje mnie jego podejmowanie decyzji za moim plecami. Tak jak np. Umawia sie z ex ze danego dnia wezmie malego na noc, ale juz ze mna tego nie ustala a mieszkamy razem. Uwazam ze powinien chociazby z grzecznosci zapytac
giselle83, jego dziecko nie jest jedynym "problemem", ogólnie jego stosunek do Ciebie jest dziwny, chyba lekceważący. Jaki sens ma związek, jeśli Twój partner nie chce poświęcić Ci nawet 10 min?
Jeżeli on ma możliwość widywania się z dzieckiem codziennie, tzn. że dobrze dogaduje się z byłą w kwestii opieki nad maluchem, ewentualnie daje się wykorzystywać, nie mniej jednak chce tych spotkań, co dobrze o nim świadczy. Jednak jeśli jesteście razem, a on ma dziecko codziennie, to mimo wszystko, będąc partnerką, powinnaś w jakimś stopniu uczestniczyć w ich życiu, no chyba, że on wyczuwa Twoją niechęć do dziecka.
Jesteście razem kilkanaście miesięcy, zastanów się, czy warto ciągnąć ten związek, jaką masz z niego satysfakcję, czy jesteś szczęśliwa?
On ojcem będzie już zawsze, a dziecko nie ma jeszcze dwóch lat, z upływem czasu, będzie coraz bardziej kontaktowe i wymagające opieki, wychowania, zabaw i to świetnie, że on się angażuje, kiepsko, że Ciebie w tym nie widzi.
On ma co drugi weekend dziecko i raz w tygodniu na kilka godzin, ale chyba mimo wszytsko powinien chciec abysmy sie wspolnie widywali soro ja z moim partnerem mieszkam.
Jestsmy ze soba juz 1.5 roku, jak jeste dobrze to jest cudownie a jak zle to juz dupa. Najbardziej denerwuje mnie i sprawia najwiekszy bol jak przy tym dziecku traktuje mnie z tak zimno.
A z ex ma slabe stosunki, nie moga sie dogadac a na dodatek on wymysla ze ja ich dziecku krzywde robie, jakas psychiczna jest, bo non stop cos wymysla
A ja akurat twojego faceta rozumiem.
Kocha dzieciaka, jego matkę zostawił samą w połogu a to świadczy o jego braku empatii, miłości i egoizmu - ale jakieś odruchy ma bo chce to dziecku wynagrodzić w tych nielicznych godzinach.
Tu się paletasz sie między wódką a zakąską i domaga uwagi jak on RAZ w tygodniu ma dziecko.
Gdy nie ma dziecka to skupia się na zarabianiu na życie. Dokładasz się chociaż do tego mieszkania? Czy tylko lezysz, pachniesz i on ma cię pielęgnować?
A ja akurat twojego faceta rozumiem.
Kocha dzieciaka, jego matkę zostawił samą w połogu a to świadczy o jego braku empatii, miłości i egoizmu - ale jakieś odruchy ma bo chce to dziecku wynagrodzić w tych nielicznych godzinach.
Tu się paletasz sie między wódką a zakąską i domaga uwagi jak on RAZ w tygodniu ma dziecko.
Gdy nie ma dziecka to skupia się na zarabianiu na życie. Dokładasz się chociaż do tego mieszkania? Czy tylko lezysz, pachniesz i on ma cię pielęgnować?
Czymnie partycypuje w kosztach wiec nie ma co tu dyskutowac. Ale mozna we dwojke sie dzieckiem zajmowac, poniewaz vhyba o to chodzi w zakladaniu drugiej rodziny. Nie rozumiem tego ataku na mnie z Twojej strony