Jak to jest w normalnym związku? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak to jest w normalnym związku?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

1 Ostatnio edytowany przez Percival (2016-03-06 13:47:06)

Temat: Jak to jest w normalnym związku?

Witam, dobiega 3. rok związku, w którym utknęłam. Powinno być pięknie, jak sobie to wyobrażałam na początku, ale jednak - ten układ mnie wyżera, pozbawia nerwów, załamuje.. Jest multum na to określeń - a prościej - jestem nieszczęśliwa.
Mam faceta, z pozoru 'normalny', w towarzystwie towarzyski (jak jest czym popić gadkę), uśmiechnięty i wesoły (jak się flaszka nieskończyła) no i ogólnie jest git (póki kontaktuje ze światem). Ogólnie alkohol wiąże go z ludźmi. No nic, i ja jestem - ponoć bardzo ładna i fajna dziewczyna - ale za drzwiami mieszkania zostaję szmatą, suką, dziwką... itd. Czasami. Bo zwykle nic się nie dzieje. Jak gdzieś wychodzimy razem - np. koncert - nagle świat dla niego wydaje się nieskończony, zachowuje się jak dziki pies, który chce wszystko zobaczyć i wszystkiego spróbować, ja dla niego już nie istnieję. Często są to szczytowe godziny, a więc np. 1 w nocy, gdy dziewczyna powinna czuć się bezpieczna mając u boku faceta - ale wiadomo, piekła nie ma. Często mnie gdzieś zostawia na wspólnych wyjściach, ale o to mniejsza. Najgorsza jest przemoc...
Albo to że mam oczy widzące nadaremno - bo czy normalna, młoda, fajna i ładna wytrzymałaby przy takim lachudrze? No nie, ale czuję że musi być coś nie tak. Nie potrafię się uwolnić. Wydaje mi się po pewnym czasie od wszystkich przemyśleń, że faktycznie zasługuję na taki związek i chyba nic lepszego mi się już nie trafi. Że tak jest w każdym związku, że kobieta powinna cierpieć, że lepiej nie będzie. A najważniejsze, że tylko czasami czuję się dobrze, bo mnie przytuli, pocałuje i nazwie tak jakby faktycznie widział we mnie kotka (a konkretnie jakąś kocią odmianę), misia, skarba itd.

Musiałam się wygadać. Już sama nie wiem na czym stoję. Kilka razy był niewierny, ale zazwyczaj stwarza pozory wiernego...
Dzisiaj się napił, zarzygał całą pościel, a wcześniej zdążył mnie powyzywać, poszarpać i zostawić na koncercie w doborowym towarzystwie nieznajomych mi mężczyzn.
A jutro jakby nigdy nic nazwie kotem, powie że mnie kocha i że trochę przesadził z alkoholem.
Widzę że jestem głupia, ale na patrzeniu się kończy...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak to jest w normalnym związku?

3 lata...wiem ze jestes do niego przywiazana, ale skoro nir jestes z nim szczesliwa to po co to kontynuowac??? Zaslugujesz na cos wiecej, na milosc, szacunek, bezpieczenstwo a z tego co piszesz to on nie jest w stanie Ci tego dac. Uciekaj od niego zanim skopiesz sobie zycie na wlasne zyczenie.

3

Odp: Jak to jest w normalnym związku?
ZnakZapytania7 napisał/a:

. Uciekaj od niego zanim skopiesz sobie zycie na wlasne zyczenie.



Percival pisze, ze utknela w tym zwiazku.A to znaczy, ze cos ja blokuje, zeby uciec.
Ale juz zrobila pierwszy krok, piszac tego posta.
Percival, napisz, co Cie blokuje ? Dlaczego na wlasne zyczenie tkwisz w toksycznym zwiazku ?
Strach przed byciem samej ? Dlaczego dajesz sie tak traktowac ? Nie chcialabys byc kochana, czuc milosc na kazdym kroku ? Czuc sie bezpieczna o pierwszej w nocy ?

4

Odp: Jak to jest w normalnym związku?
Percival napisał/a:

Witam, dobiega 3. rok związku, w którym utknęłam...
Mam faceta, z pozoru 'normalny', w towarzystwie towarzyski (jak jest czym popić gadkę), uśmiechnięty i wesoły... ale za drzwiami mieszkania zostaję szmatą, suką, dziwką... Najgorsza jest przemoc...
czy normalna, młoda, fajna i ładna wytrzymałaby przy takim lachudrze?...Nie potrafię się uwolnić....Już sama nie wiem na czym stoję. Kilka razy był niewierny...Dzisiaj się napił, zarzygał całą pościel, a wcześniej zdąrzył mnie powyzywać, poszarpać i zostawić na koncercie w doborowym towarzystwie nieznajomych mi mężczyzn.
A jutro jakby nigdy nic nazwie kotem, powie że mnie kocha i że trochę przesadził z alkoholem.
Widzę że jestem głupia, ale na patrzeniu się kończy...

Od samego pisania i nazywania "po imieniu" swojej sytuacji ...nic sie nie zmieni. Jest tu, na forum cała masa wątków łudząco podobnych w swojej wymowie: autorki/autorzy żalą się, opisują prawidłowymi słowami sceny, odczucia i własne refleksje ...i nic. Dalej tkwią w takim szambie.
Nie rozumiem tego, a tu widze to samo. Skoro Autorko zdajesz sobie sprawę z jakim "mężczyzną" jesteś w związku, skoro zdajesz sobie sprawę z tych wszystkich "niedogodności" - po jaka cholerę tkwisz w tym nadal?
Nie napisałas nic o swoich dotychczasowych doświadczeniach, czy miałas jakieś związki już na koncie, jak wyglądały. Być może ten jest pierwszym dla Ciebie - tak sądzę. Często ludzie tkwią w takich chorych, toksycznych relacjach i godzą sie na takie traktowania bo ...nie mają pojęcia, że moze być zupełnie inaczej. I to chyba jest i w Twoim przypadku. Często ktoś, kto nie zaznał w zyciu choćby namiastki normalnego związku, prawidłowych i zdrowych relacji - godzi sie na takie chore układy i w nich trwa - nie ma porównania by dostrzec zaburzenia w relacjach z parnerem.
Mimo wszystko trzy lata to ledwie chwila - nie sądzę, aby ten wspólny czas (wspólny to w Twojej sytuacji mocne naduzycie) tak Was do siebie przywiązał abyś już nie umiała bez tego oprawcy i psychola zyć... A zatem albo sama masz jakieś "skrzywienia" pochodzace np. z domu rodzinnego (np. DDA), które zwichrowały Twoje poczucie własnej wartości, albo jesteś w jakimś sensie uzależniona od tego człowieka (finanse, mieszkanie itp.), albo ...nie wiem.
Twój opis zachowań tego człowieka jest druzgocący i obrzydliwy - tym bardziej nie rozumiem co Cię przy kims takim jeszcze trzyma, zwłaszcza, ze przecież sama sobie zdajesz sprawę z sytuacji.
Nikt za Ciebie niczego tu nie zrobi - mozemy pisać, wyłuszczać wszystko, nazywać dosadnie ale i tak to Twoje zycie i Twoja decyzja, co z tym zrobisz.
Jedyną racjonalną i dojrzałą radą w Twojej sytuacji to rozstanie. Zerwij z tym toksykiem, skończ ten chory epizod i sama zobaczysz, ze można zyć inaczej. Szkoda życia...

5

Odp: Jak to jest w normalnym związku?
dzieciarnia napisał/a:

Od samego pisania i nazywania "po imieniu" swojej sytuacji ...nic sie nie zmieni.



Tak, to prawda.
Ale dobrze,ze autorka widzi, ze cos nie tak jest z jej zwiazkiem.
Jest duzo osob, nie tylko kobiet, ktore nawet nie zauwazaja patologii w swoich zwiazkach.

6

Odp: Jak to jest w normalnym związku?

Uciekaj, już, nie za rok, nie za dwa, im dłużej tym trudniej Ci będzie.

7

Odp: Jak to jest w normalnym związku?

Ucieczka najbardziej racjonalne, wytlumaczalne, logiczne rozwiązanie, nie neguje, po prostu wrzucam myśl

Wydaje mi sie ze najpierw zmiana trochu przynajmniej świadomości, nie mylić z inteligencją

Potem to juz sie ucieczka nie bedzie nazywać, i nie bedzie towarzyszył temu lęk, obawa, setki pytan z chorymi  odpowiedziami

Coz wiekszosc tych ucieczek powoduje, a chociazby wpadanie  z deszczu pod rynnę,

Bo wolni chcemy być, a nigdy nie jesteśmy sad

8 Ostatnio edytowany przez majkaszpilka (2016-03-06 11:40:53)

Odp: Jak to jest w normalnym związku?

Na czym stoisz?

Stoisz na wielkim,parującym goownie.
Wciągnęło Ciebie i powoli podtapia.

Jeszcze masz siły,żeby łapać powietrze i oddychać,bo ono Ci na to pozwala,a Tobie pasuje bycie męczennicą...z nieznanych mi powodów.
Po co tracisz życie na takiego palanta?

9 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-03-06 11:45:20)

Odp: Jak to jest w normalnym związku?

Z każdym kolejnym dniem, tygodniem, miesiącem i rokiem bedziesz coraz bardziej uzalezniała się psychicznie i emocjonalnie od chama i coraz bardziej wpadniesz w pulapkę " żałowania straconych lat, zdrowia i energii", bo bedziesz myslała "jestem już nim cztery lata, więc szkoda mi tych lat, ot tak wyrzucić na smietnik, pociągnę to jeszcze, bo może w końcu zmieni się cos na lepsze, potem bedziesz żałował lat pięciu, póxniej sześciu i tak bedziesz tkwiła w totalnej beznadziei sama do siebie czując coraz większe obrzydzenie. Bo w twoim przypadku to nie jest tak, że ty nie widzisz patologii w tym swoim cudownym związku- ty widzisz to dziadostwo, ale blokuje cię strach, że nikogo więcej juz nie poznasz i zostaniesz sama. Na własne więc zyczenie fundujesz sobie właśnie tę samotnośc, której tak bardzo się boisz- jestes największym wrogiem samej siebie. Ukróc to w końcu i raz na zawsze wycofaj sie z tej żenującej znajomości. To droga donikąd. Ten facet to przemocowy cham i nie bój się tego, że on jakąś inną będzie poważał i nosił na rekach. Może na początku będzie kogoś hołubił, ale gdy zorientuje się, że nowa złapała przynętę, wtedy on bedzie traktował ją jak szmatę, tak samo bedzie ją traktował, jak traktuje ciebie. Różne kobiety bedzie po drodze spotykał- raz spotka dziewczynę, która przy pierwszym jego chamstwie kopnie go w zad, innym razem spotka bardziej wytrwałą i ona zatrzyma się przy nim np. rok, a jeszcze innym razem może spotkać tak zakompleksiona dziewczyne, która uwiesi się na nim na długie lata. On bedzie ubliżał jej, popychał, tłukł, olewał, a ona niczym niezrażona i tak będzie patrzyła mu w oczy niczym wierna psina- bedzie taka sama, jak ty. Tobie po trzech latach zaczynaja otwierac się oczy, więc jest jakaś szansa na to, że za jakiś rok albo dwa faktycznie uda ci się wyczołgac z tego układu (bedziesz miała na koncie np. stratę pięciu lat zycia w sferze osobistej), ale jakas inna może wdepnąć w syf na dłużej nż ty i być może nawet i zwiąże się z burakiem.
Zakończ ten wspaniały związek i módl się, żeby chamidło odwaliło się od ciebie na dobre. Uodpornij się po prostu na jego łabędzie pienia, ktore na 100% bedziesz miała, jesli faktycznie z nim zerwiesz. Ten gatunek faceta nie daje się tak łatwo odwalic od kobiety- po zerwaniu uruchamiają cały arsenał ponownego uwodzenia, obiecują złote góry i nie dają spokoju. Wiekszość kobiet wraca do syfu i zanim kur zapieje, maja one dokładnie to samo, przed czym uciekły. Zamów sobie przez internet książkę "Moje dwie głowy", która opisuje pewnien okręslony typ psychola zwanego haremowym logistykiem- może to ciebie uleczy? Poczytaj tez sobie blog "Uciekamy do przodu" i tam tez znajdziesz historie kobiet, a nawet i facetów, które normalnie myslącemu człowiekowi otwierają scyzoryk w kieszeni. Jest ten forum niebieskiej linii na temat przemocy domowej- ostatnie wpisy sa z roku 2013, ale to nic nie szkodzi- i tak znajdziesz tam wiele klonów tego niby twojego.
Moja rada- zakończ to badziewie i zacznij proces leczenia pokaleczonej psychiki, by za moment nie wpaść w łapska kolejnego popaprańca, bo pełno tego łazi po świecie i oni non stop szukają kobiet. Idź do terapeuty, dokształć sie w zakresie zaburzeń osobowości, przemocowyhch zachowań, no zrób wszystko, byś miała szansę na normalnego faceta.

10

Odp: Jak to jest w normalnym związku?

Dziękuję Wam za wszystkie wypowiedzi - wiem, że żenuje wałkowanie tego samego tematu po raz 100tny. Szczególnie jestem wdzięczna za te dłuższe - otwieracie mi oczy. Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się, czy by nie zmienić mieszkania, zerwać kontaktu, ale nie wierzę w swoją siłę psychiczną. Plusem jest że od jakiegoś czasu wydaje mi się, że go nie kocham, a nawet czuję do niego wstręt. Cieszę się, kiedy go nie ma w mieszkaniu od 7 do 19... i dobrze mi się nawet śpi samą.
Dlatego myślałam by w wakacje pojechać do Niemiec, zarobić i wynająć coś sobie potem w Polsce.
Może poznam wreszcie normalnego mężczyznę, chociaż nie sądzę by mi się po tym wszystkim spieszyło, bo jestem cholernie nieufna.

11

Odp: Jak to jest w normalnym związku?
Percival napisał/a:

Dziękuję Wam za wszystkie wypowiedzi - wiem, że żenuje wałkowanie tego samego tematu po raz 100tny. Szczególnie jestem wdzięczna za te dłuższe - otwieracie mi oczy. Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się, czy by nie zmienić mieszkania, zerwać kontaktu, ale nie wierzę w swoją siłę psychiczną. Plusem jest że od jakiegoś czasu wydaje mi się, że go nie kocham, a nawet czuję do niego wstręt. Cieszę się, kiedy go nie ma w mieszkaniu od 7 do 19... i dobrze mi się nawet śpi samą.
Dlatego myślałam by w wakacje pojechać do Niemiec, zarobić i wynająć coś sobie potem w Polsce.
Może poznam wreszcie normalnego mężczyznę, chociaż nie sądzę by mi się po tym wszystkim spieszyło, bo jestem cholernie nieufna.

po czym poznasz tego normalnego mężczyznę??
po "naklejce" na czole, po zabieganiu początkowemu często o Ciebie??

Twój obecny partner, na początku nie wyglądał i zachowywał się "normalnie" ??

zmiana mieszkania, otoczenia, czego by nie wymienić, to często nie rozwiązanie,

chodź wiadomo wakacje od tego bałaganu też się należą, jednak ten "bałagan" ciągle jest i czeka, na uporządkowanie
i lekka robota to nie jest,
chodź osobiście wole mały ale okupiony dużym wysiłkiem sukces, cieszy dłużej niż szybka ulga

big_smile

big_smile

12

Odp: Jak to jest w normalnym związku?

Mieszkam z facetem, więc chyba dziwnie byłoby się odciąć od niego ciągle pielęgnując wspólne bagienko.

13

Odp: Jak to jest w normalnym związku?
Percival napisał/a:

Mieszkam z facetem, więc chyba dziwnie byłoby się odciąć od niego ciągle pielęgnując wspólne bagienko.

Tak przeczytalem siebie jeszcze raz i jakos nie widzę, zebym Ci sugerował zebys sie nie odcinała, i dalej pielegnowala bagienko smile

Myslalem bardziej o Twoim, jakims "cudem" to 3 lata trwało,

Każdy ma swoj wybór, swoja drogę, niestety historie lubią sie powtarzać

14

Odp: Jak to jest w normalnym związku?

Dlaczego chcesz czekać do wakacji?

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak to jest w normalnym związku?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024