Witam,
chciałbym podzielić się z wami jedną historią i prosić o radę. Otóż kiedy mieszkałem rok w Londynie poznałem przez internet pewną dziewczynę. Pisaliśmy praktycznie codziennie, wiedzieliśmy o siebie bardzo dużo. Widać było, że jej nawet bardziej na tym wszystkim zależy niż mnie, chociaż ja również chciałem się z nią spotkać i ją poznać. Po roku zdecydowałem się wrócić do Polski. W sumie to i tak miałem zamiar wracać, ale ze względu na nią przyśpieszyłem o parę miesięcy mój powrót do kraju. Kiedy wróciłem kontakt dalej był bardzo dobry. Ona cieszyła się na mój powrót, ja również. Planowaliśmy wspólne spotkanie, to miało być to. Codziennie rozmowy, złapaliśmy wspólną więź. Ona i tak w Polsce mieszkała ode mnie jakieś 100 km, ale co to jest w porównaniu do odległości, którą dzieliło ją z Londynem. Niestety po powrocie ja popadłem w wir zabawy, ona również. Ale mimo wszystko widać, że chciała bardzo. W wakacje kontakt nam się trochę ochłodził, ja odpuściłem. Za bardzo byłem zajęty kolegami, pracą i zabawą. Ona próbowała to jeszcze po sezonie reanimować, ale ja nie czułem już takiej potrzeby. Kilkakrotnie pisała, zaczepiała, ale ja chciałem, ale nie mogłem się zmotywować. W końcu i ona odpuściła. A ja po kilku miesiącach obudziłem się w momencie, kiedy ona znalazła chłopaka. Napisałem do niej, rozmawiałem przez telefon, ale ona mówiła, że już za późno, że mogłem się obudzić wcześniej, że ona czekała, a teraz ona ma już chłopaka. Mówiła, że chce utrzymywać ze mną kontakt, ale nic więcej już mi nie może dać. Powiedziałem, że nie chce być jej kolegą, że chce żeby była moją kobietą, a skoro ona tego nie może mi teraz dać, to ja nie chce kontaktu w ogóle. Zrozumiałem jaki głupi byłem, że odpuściłem sobie taką dziewczynę, dla zabawy. Między nami nastała cisza, ja uszanowałem ją decyzję, że ma chłopaka i nie odzywałem się. Ostatnio ona znów napisała, na pytanie czemu napisała, powiedziała, że ja bym tego przecież nie zrobił.
Chciałbym o nią zawalczyć, ona twierdzi, że nie chce ze mną tracić kontaktu. Mówi, że musimy się w końcu spotkać i tak. Że jestem zajebistym facetem. Na pytanie moje czy jest szczęśliwa w związku odpowiada, że jak jej chłopak jest z nią to tak, ale jak nie to jest różnie. Twierdzi, że jest dla niej dobry, że on ją kocha, ale nie napisała ani razu, że ona kocha go. Wręcz pisze do mnie tak jakby chciała wzbudzić we mnie zazdrość. Np. że jej chłopak przyjechał do niej o 4 rano, zrobił jej niespodziankę, chociaż też dzieli go od niej z 100 km. Tak jakby dawała mi do zrozumienia, że ja powinienem tak zrobić. To jest świeży związek i widzę, że ją mimo wszystko ciągnie do mnie. Pisze, że pamięta wszystkie nasze rozmowy.
Nie wiem co mam robić. Wiem, że postąpiłem jak gówniarz i teraz powinienem ponieść karę, ale chciałbym chociaż raz ją spotkać. Tym bardziej, że ona sama tego chce, nawet teraz. Mieszka 150 km ode mnie, ,mam tam bardzo słabe połączenie, ale za miesiac będzie już jakieś 30 km tylko ode mnie. Chciałbym zawalczyć, spróbować, tylko czy jest sens?
Proszę o rady.
Pozdrawiam