Mam pecha w miłości, mam 22 lata i w sumie nigdy nie byłam w "prawdziwym" związku, wiem że jestem jeszcze młoda, ale fajnie by było mieć z kim spędzać wspólne wieczory, planować wspólne wyjścia, wspólne wyjazdy, mieć sie do kogoś przytulić itd, mam wielu znajomych, dobrą przyjaciółkę ale wiadomo to nie to samo co druga połówka. Chodzi o to, że nie ważne na kogo trafiam, czy to ktoś bliższy czy to ktoś przypadkowo poznany, zawsze jest coś nie tak, może to śmiesznie wyglądać, ale wymienię tak pokrótce niektóre większe i mniejsze sytuacje:
Facet 1 - mój ideał, przyjaciel, to z nim przeżyłam najlepsze chwile, pokochałam, ale to było od razu skazane na porażkę, bo dzieliła nas duża odległość, jak poszłam na studia ta odległość sie zmniejszyła, ale jednak wciąż istniała
Facet 2 - spotykałam sie z nim pół roku, ale był dla mnie toksyczny, ranił, dłuższa historia
Facet 3 - świetnie sie dogadywaliśmy, potrafiliśmy spędzić ze sobą cały dzień, dobrze sie przy nim czułam, ale tu również pojawiła sie odległość, dziewczyna go zdradziła, bo był z nią właśnie na odległość i nie chciał przechodzić tego jeszcze raz
Facet 4 - mój przyjaciel od lat, miał dziewczynę, po pewnym czasie zaczął oczekiwać ode mnie czegoś więcej, oczywiście nadal będąc ze swoją dziewczyną, nie chciałam wchodzić w jakieś trójkąty wiec zerwałam znajomość
Facet 5- doszło tylko do 2 spotkań, on proponował spotkania, ale to ja prowadziłam cała rozmowę, nie wiem czy był tak zestresowany, ale nie umiał porządnie skleić jakieś normalnej wypowiedzi, ciężko sie rozmawiało, miałam ochotę uciec stamtąd po 30 min, ale że nie chciałam go urazić zostałam do "końca", drugi raz sie z nim spotkałam, aby nie skreślać kogoś po pierwszym razie, ale było to samo
Facet 6 - kolega ze studiów, mieliśmy dobry kontakt, dobrze sie nam rozmawiało, no ale ma dziewczynę
Facet 7 - spotkaliśmy sie kilka razy, ale nie zaiskrzyło, on miał dużo problemów ze sobą, później wrócił do swojego rodzinnego miasta, nadal mamy kontakt ale nic poza tym
Facet 8 - to była najdziwniejsza sytuacja, podobał mi sie, dobrze mi sie z nim rozmawiało, poznaliśmy sie w restauracji w której pracowałam, a on przychodził tam do swojego kolegi, napisał do mnie później na fejsie, gadaliśmy kilka godzin, chciał sie umówić, a że byłam zmęczona po pracy i uczelni to odmówiłam dając do zrozumienia, że możemy sie spotkać kiedy indziej, dość długo mnie namawiał argumentując to, że ma egzaminy, a później wyjeżdża na całe wakacje, a ja byłam po prostu zmęczona i nie miałam ochoty i tak go to uraziło że później sie do mnie nie odzywał w restauracji i usunął mnie ze znajomych na fejsie xd. Później po kilku miesiącach napisał do mnie jego kolega chcąc sie umówić, a po kilku następnych miesiącach kolejny kolega...
Facet 9 - poznaliśmy sie w pociągu, przypadkowa sytuacja, zagadał do mnie, dobrze sie nam rozmawiało, okazało sie że studiujemy na tej samej uczelni, no ale jak zawsze później okazało sie że ma dziewczynę
Facet 10 - mój bardzo dobry przyjaciel, któregoś dnia coś pomiędzy nami zaszło, to jest dość dłuższa historia, no ale on mieszka za granicą
To jest wszystko skrócie, ale i tak trochę tego wyszło i nie wiem co jest nie tak, moja mama mówi, że wybrzydzam, może faktycznie czasami, jakiś facet do mnie kręci, a ja z góry nie jestem zainteresowana, ale nie każdy facet musi mnie interesować, z reszta nie uważam, że wymagam nie wiadomo czego, jeśli z kimś mi sie dobrze rozmawia to chętnie sie z taką osobą spotkam, aby poznać sie bliżej, ale jak czasami bywa rozmowa sie nie klei, nie interesuje mnie ta osoba, to nie będę sie zmuszać do takiego spotkania tylko dlatego, że zaprosił. Tak przynajmniej ja uważam, ale chętnie poznam wasze zdanie, rady. Pechem jest to, że jak z kimś mi sie dobrze rozmawia, ktoś mnie interesuje, to sie okazuje że ma dziewczynę, albo mieszka kilkaset km ode mnie, już podchodzę do tego tak, że jak poznałam ostatnio chłopaka na siłowni, który mi sie spodobał z góry założyłam, że ma dziewczynę, nawet założyłam sie o to z przyjaciółką, no i jak sie po pewnym czasie okazało, miałam racje i był zajęty. Wiec albo przegapiłam jakiś moment, albo mam pecha, albo robie coś nie tak. Chętnie poznam wasze rady co o tym myślicie?