Jak odejść łagodnie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak odejść łagodnie

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 73 ]

1 Ostatnio edytowany przez nieczułażona (2016-02-15 00:17:31)

Temat: Jak odejść łagodnie

Witam,

Trochę nietypowe pytanie i "od drugiej strony".
Chcę odejść od męża. Że jest źle - wie o tym, wie, że go nie kocham, ale ma nadzieję wciąż że się to zmieni. Nie chciałabym wchodzić w szczegóły co, dlaczego tak, czemu nie walczę itp. Doszłam do punktu, że już naprawdę nie chcę.
Jak odejść żeby wyrządzić jak najmniejszą szkodę?
Spędziliśmy razem kilka lat, mamy dziecko. Jest wspaniałym, dobrym człowiekiem. Nie chcę mu robić krzywdy, ale jestem z nim tylko ze strachu - o niego, o młyn jaki rozpętam w rodzinie, z litości żeby go nie ranić i z uwagi na dziecko. Nie ma uczucia, nic.
Nie chcę go już męczyć, patrzeć jak cierpi z powodu braku mojej miłości i tego że nie dostaje tego co potrzebuje.  On szaleje, robi głupoty, raz mnie bardzo kocha innym razem nienawidzi i wyzywa. Już mnie nawet błaga ;(
Wiem jak straszną mu krzywdę zrobię.
Co można zrobić żeby mu to ułatwić? Chciałabym mu dać przed oczy najwspanialszą kobietę świata żeby był z nią szczęśliwy i o mnie nie myślał

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak odejść łagodnie

Jak odejść od kogoś, kogo nie kochasz?
Szybko.

Od jakiegoś czasu na otwartym sercu przeprowadzasz operację bez znieczulenia.

3

Odp: Jak odejść łagodnie

Wraca z pracy, a Ciebie nie ma. Odcina się i nigdy juz nie widzi, chyba że na rozprawie. Tyle, takie proste a takie ciężkie.

4

Odp: Jak odejść łagodnie

Mamy dziecko, tak się nie da zrobić. I właśnie o to mi chodzi by mu ułatwić jakoś, delikatnie coś zrobić, a nie wyrwać mu serce okrutnie i podle. Chyba nie ma metody ;(

5

Odp: Jak odejść łagodnie

Niestety nie ma metody. Najważniejsze to być zdecydowaną, szybką i konsekwentną w działaniu.

Odp: Jak odejść łagodnie

Gdybym była na miejscu Twojego męża, przede wszystkim chciałabym usłyszeć, że to nie moja wina (o ile to prawda), że tak czasami w życiu wychodzi, nie ma nikogo innego (i znowu - o ile to prawda) i nie chcesz przez szacunek do mnie marnować mojego czasu. Bez dawania nadziei, przedłużania agonii na siłę, bo każdy Twój uśmiech brałabym za dobrą kartę i nadzieję, że nie wszystko stracone.

Odp: Jak odejść łagodnie

Dlaczego mówisz , że postępujesz źle? Bardzo dobrze robisz! Przynajmniej nie będziesz się już szarpać w nieszczęściu z meżem. Chcesz postawić sprawe jasno i uczciwie:) I tak powinno być. Bez żadnych chorych gierek.

8

Odp: Jak odejść łagodnie
Byla_Narzeczona napisał/a:

Gdybym była na miejscu Twojego męża, przede wszystkim chciałabym usłyszeć, że to nie moja wina (o ile to prawda), że tak czasami w życiu wychodzi, nie ma nikogo innego (i znowu - o ile to prawda) i nie chcesz przez szacunek do mnie marnować mojego czasu. Bez dawania nadziei, przedłużania agonii na siłę, bo każdy Twój uśmiech brałabym za dobrą kartę i nadzieję, że nie wszystko stracone.

To by było kłamstwo zwyczajne. Wina leży zawsze po obu stronach.

Autorko. Zrób to szybko i bądź konsekwentna. Innej rady nie ma.

9

Odp: Jak odejść łagodnie
Cyngli napisał/a:

To by było kłamstwo zwyczajne. Wina leży zawsze po obu stronach.

Taaa, szczególnie wtedy, gdy kobieta jest poniżana, bita, okłamywana i zdradzana. To przecież po części jej wina, że jej partner ma problemy z psychiką i inteligencją emocjonalną...

Co do tematu - nie da się zrobić tego "łagodnie". Druga strona zawsze mocno to przeżyje. Najważniejsze, by nie dawać złudnych nadziei i w maksymalnym stopniu się odciąć. Nie dzwonić, nie pisać, nie zostawiać furtek.

10

Odp: Jak odejść łagodnie

Jest ten trzeci?

11

Odp: Jak odejść łagodnie
WaltonSimons napisał/a:
Cyngli napisał/a:

To by było kłamstwo zwyczajne. Wina leży zawsze po obu stronach.

Taaa, szczególnie wtedy, gdy kobieta jest poniżana, bita, okłamywana i zdradzana. To przecież po części jej wina, że jej partner ma problemy z psychiką i inteligencją emocjonalną...

Tak, wyobraź sobie, że i takie sytuacje się zdarzają. Miałam nawet możliwość obserwować to na przykładzie WŁASNYCH rodziców.

12 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2016-02-15 13:53:16)

Odp: Jak odejść łagodnie
Cyngli napisał/a:
WaltonSimons napisał/a:
Cyngli napisał/a:

To by było kłamstwo zwyczajne. Wina leży zawsze po obu stronach.

Taaa, szczególnie wtedy, gdy kobieta jest poniżana, bita, okłamywana i zdradzana. To przecież po części jej wina, że jej partner ma problemy z psychiką i inteligencją emocjonalną...

Tak, wyobraź sobie, że i takie sytuacje się zdarzają. Miałam nawet możliwość obserwować to na przykładzie WŁASNYCH rodziców.

To przyjmij do wiadomości, że nie masz wpływu na czyjąś chorobę psychiczną. Za to ta choroba psychiczna jak najbardziej może mieć wpływ na czyjąś decyzję, by Cię porzucić. Gdzie tu widzisz winę osoby porzuconej?

Ciekawa moda na wmawianie sobie i innym, że jest się winnym czyjegoś braku moralności, zdecydowania, charakteru, czy wręcz winnym chorobie psychicznej. Tylko po co taka projekcja i czemu poddawać się prymitywnym mechanizmom obronnym mózgu?

(tak, to mechanizm obronny. Okazuje się, że niektórym łatwiej przełknąć sytuację, gdy wmówimy sobie, że nie zostaliśmy pozostawieni/wykorzystani - biernie, tylko to nasza WSPÓŁwina - czynnie. Potrzeba kontroli nad swoim życiem. Spoko, tylko nie wmawiajcie tego innym jako prawdę objawioną.)

13

Odp: Jak odejść łagodnie
WaltonSimons napisał/a:
Cyngli napisał/a:
WaltonSimons napisał/a:

Taaa, szczególnie wtedy, gdy kobieta jest poniżana, bita, okłamywana i zdradzana. To przecież po części jej wina, że jej partner ma problemy z psychiką i inteligencją emocjonalną...

Tak, wyobraź sobie, że i takie sytuacje się zdarzają. Miałam nawet możliwość obserwować to na przykładzie WŁASNYCH rodziców.

To przyjmij do wiadomości, że nie masz wpływu na czyjąś chorobę psychiczną. Za to ta choroba psychiczna jak najbardziej może mieć wpływ na czyjąś decyzję, by Cię porzucić. Gdzie tu widzisz winę osoby porzuconej?

Ciekawa moda na wmawianie sobie i innym, że jest się winnym czyjegoś braku moralności, zdecydowania, charakteru, czy wręcz winnym chorobie psychicznej. Tylko po co taka projekcja i czemu poddawać się prymitywnym mechanizmom obronnym mózgu?

(tak, to mechanizm obronny. Okazuje się, że niektórym łatwiej przełknąć sytuację, gdy wmówimy sobie, że nie zostaliśmy pozostawieni/wykorzystani - biernie, tylko to nasza WSPÓŁwina - czynnie. Potrzeba kontroli nad swoim życiem. Spoko, tylko nie wmawiajcie tego innym jako prawdę objawioną.)

Nie będę się kłócić - jeżeli dla Ciebie każdy, kto zdradza/bije/pije jest chory psychicznie, to sorry, ale nie mamy o czym rozmawiać.

14 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2016-02-15 14:18:10)

Odp: Jak odejść łagodnie

Czytaj ze zrozumieniem, wtedy będziemy mieli o czym rozmawiać. Żadne "jeżeli dla Ciebie każdy...", bo nic takiego nie napisałem. Odróżniasz chyba przykład od ogółu? smile

15

Odp: Jak odejść łagodnie
Cyngli napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:

Gdybym była na miejscu Twojego męża, przede wszystkim chciałabym usłyszeć, że to nie moja wina (o ile to prawda), że tak czasami w życiu wychodzi, nie ma nikogo innego (i znowu - o ile to prawda) i nie chcesz przez szacunek do mnie marnować mojego czasu. Bez dawania nadziei, przedłużania agonii na siłę, bo każdy Twój uśmiech brałabym za dobrą kartę i nadzieję, że nie wszystko stracone.

To by było kłamstwo zwyczajne. Wina leży zawsze po obu stronach.

Autorko. Zrób to szybko i bądź konsekwentna. Innej rady nie ma.

Dlaczego kłamstwo? Lata temu również porzuciłam dobrego faceta, BO TAK. Nie było w tym większej filozofii, on się bardzo starał, gdyby mógł, to bym od niego gwiazdkę z nieba dostała. Moim zdaniem nie zrobił kompletnie nic, bym miała powiedzieć, że to chociaż w 1% jego wina. Takie sytuacje się zdarzają. Jeśli tu było podobnie, to w pełni to potrafię zrozumieć.

16 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-02-15 17:08:19)

Odp: Jak odejść łagodnie
Byla_Narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:

Gdybym była na miejscu Twojego męża, przede wszystkim chciałabym usłyszeć, że to nie moja wina (o ile to prawda), że tak czasami w życiu wychodzi, nie ma nikogo innego (i znowu - o ile to prawda) i nie chcesz przez szacunek do mnie marnować mojego czasu. Bez dawania nadziei, przedłużania agonii na siłę, bo każdy Twój uśmiech brałabym za dobrą kartę i nadzieję, że nie wszystko stracone.

To by było kłamstwo zwyczajne. Wina leży zawsze po obu stronach.

Autorko. Zrób to szybko i bądź konsekwentna. Innej rady nie ma.

Dlaczego kłamstwo? Lata temu również porzuciłam dobrego faceta, BO TAK. Nie było w tym większej filozofii, on się bardzo starał, gdyby mógł, to bym od niego gwiazdkę z nieba dostała. Moim zdaniem nie zrobił kompletnie nic, bym miała powiedzieć, że to chociaż w 1% jego wina. Takie sytuacje się zdarzają. Jeśli tu było podobnie, to w pełni to potrafię zrozumieć.

A ja to widzę inaczej - za bardzo Cię facet rozpieścił, że już nawet gwiazdka z nieba nie pomogła... ;-))
Zagłaskać na śmierć też można.

A tam, gdzie nie ma miłości - to już nic nie pomoże.

17

Odp: Jak odejść łagodnie
Cyngli napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:

To by było kłamstwo zwyczajne. Wina leży zawsze po obu stronach.

Autorko. Zrób to szybko i bądź konsekwentna. Innej rady nie ma.

Dlaczego kłamstwo? Lata temu również porzuciłam dobrego faceta, BO TAK. Nie było w tym większej filozofii, on się bardzo starał, gdyby mógł, to bym od niego gwiazdkę z nieba dostała. Moim zdaniem nie zrobił kompletnie nic, bym miała powiedzieć, że to chociaż w 1% jego wina. Takie sytuacje się zdarzają. Jeśli tu było podobnie, to w pełni to potrafię zrozumieć.

A ja to widzę inaczej - za bardzo Cię facet rozpieścił, że już nawet gwiazdka z nieba nie pomogła... ;-))

Nie sądzę. To po prostu nie była moja bajka. To ja oczekiwałam czegoś innego od partnera, brakowało mi "pieprzu", którego on nie posiadał (i po 10 latach nadal nie posiada), ale to tak świetny facet, że poleciłabym go każdej kobiecie, która pragnie 100%-owej stabilizacji, zaufania i spokoju. OK, dość rozpływania się nad byłym wink

18 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-02-15 17:17:24)

Odp: Jak odejść łagodnie
Byla_Narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:

Dlaczego kłamstwo? Lata temu również porzuciłam dobrego faceta, BO TAK. Nie było w tym większej filozofii, on się bardzo starał, gdyby mógł, to bym od niego gwiazdkę z nieba dostała. Moim zdaniem nie zrobił kompletnie nic, bym miała powiedzieć, że to chociaż w 1% jego wina. Takie sytuacje się zdarzają. Jeśli tu było podobnie, to w pełni to potrafię zrozumieć.

A ja to widzę inaczej - za bardzo Cię facet rozpieścił, że już nawet gwiazdka z nieba nie pomogła... ;-))

Nie sądzę. To po prostu nie była moja bajka. To ja oczekiwałam czegoś innego od partnera, brakowało mi "pieprzu", którego on nie posiadał (i po 10 latach nadal nie posiada), ale to tak świetny facet, że poleciłabym go każdej kobiecie, która pragnie 100%-owej stabilizacji, zaufania i spokoju. OK, dość rozpływania się nad byłym wink

To było z uśmiechem napisane ;-)

Oj, no facet ciepła klucha po prostu. Zdarzają się i tacy.

19

Odp: Jak odejść łagodnie
Cyngli napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:

A ja to widzę inaczej - za bardzo Cię facet rozpieścił, że już nawet gwiazdka z nieba nie pomogła... ;-))

Nie sądzę. To po prostu nie była moja bajka. To ja oczekiwałam czegoś innego od partnera, brakowało mi "pieprzu", którego on nie posiadał (i po 10 latach nadal nie posiada), ale to tak świetny facet, że poleciłabym go każdej kobiecie, która pragnie 100%-owej stabilizacji, zaufania i spokoju. OK, dość rozpływania się nad byłym wink

To było z uśmiechem napisane ;-)

Oj, no facet ciepła klucha po prostu. Zdarzają się i tacy.

Wybacz, źle zinterpretowałam uśmiech na końcu wink

20

Odp: Jak odejść łagodnie
Byla_Narzeczona napisał/a:

Nie sądzę. To po prostu nie była moja bajka. To ja oczekiwałam czegoś innego od partnera, brakowało mi "pieprzu", którego on nie posiadał (i po 10 latach nadal nie posiada), ale to tak świetny facet, że poleciłabym go każdej kobiecie, która pragnie 100%-owej stabilizacji, zaufania i spokoju. OK, dość rozpływania się nad byłym wink

Cyngli napisał/a:

Oj, no facet ciepła klucha po prostu. Zdarzają się i tacy.

Tak z ciekawości. Brakowało mu pieprzu czyli? Gdyby od czasu do czasu wykręcił rękę albo od święta przyłożył byłoby wszystko idealnie?

21

Odp: Jak odejść łagodnie
nieczułażona napisał/a:

".
Chcę odejść od męża. Że jest źle - wie o tym, wie, że go nie kocham, ale ma nadzieję wciąż że się to zmieni. Nie chciałabym wchodzić w szczegóły co, dlaczego tak, czemu nie walczę itp. Doszłam do punktu, że już naprawdę nie chcę.
Jak odejść żeby wyrządzić jak najmniejszą szkodę?
Spędziliśmy razem kilka lat, mamy dziecko. Jest wspaniałym, dobrym człowiekiem. Nie chcę mu robić krzywdy, ale jestem z nim tylko ze strachu - o niego, o młyn jaki rozpętam w rodzinie, z litości żeby go nie ranić i z uwagi na dziecko. Nie ma uczucia, nic.
Nie chcę go już męczyć, patrzeć jak cierpi z powodu braku mojej miłości i tego że nie dostaje tego co potrzebuje.  On szaleje, robi głupoty, raz mnie bardzo kocha innym razem nienawidzi i wyzywa. Już mnie nawet błaga ;(
Wiem jak straszną mu krzywdę zrobię.
Co można zrobić żeby mu to ułatwić? Chciałabym mu dać przed oczy najwspanialszą kobietę świata żeby był z nią szczęśliwy i o mnie nie myślał

Zachodze w głowe, jaki sposob mozna przejść od miłości do obrzydzenia,
w przypadku człowieka cyt. "wspanialego, dobrego" ..
znam tylko jeden przypdek :
- z powodu własnej zdrady.

Z powodu wyprowadzenia uczuć poza związek, znalezienie sobie osoby trzeciej i ulokowania w niej ucuc.
Wtedy, ten kórego kiedys sie kochało, staje sie zbedny, niekochany.

Wtedy, trzeba wyznac prawdę i wziąźć na siebie wszystkie konsekwencje które z tego wynikaja.
Wziąźć rozwod z własnej winy, nie zabiewrac dziecka jak przedmiot targu ale uzgodnic z mężem i dzieckiem z kim zostaje, jak wygladaja kontaktu drugiej strony itp.

Po prostu, trzeba byc babą z jajami i wypić te piwo które sie nawarzyło.

22 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-02-15 17:42:35)

Odp: Jak odejść łagodnie
tabunsrokaczy napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:

Nie sądzę. To po prostu nie była moja bajka. To ja oczekiwałam czegoś innego od partnera, brakowało mi "pieprzu", którego on nie posiadał (i po 10 latach nadal nie posiada), ale to tak świetny facet, że poleciłabym go każdej kobiecie, która pragnie 100%-owej stabilizacji, zaufania i spokoju. OK, dość rozpływania się nad byłym wink

Cyngli napisał/a:

Oj, no facet ciepła klucha po prostu. Zdarzają się i tacy.

Tak z ciekawości. Brakowało mu pieprzu czyli? Gdyby od czasu do czasu wykręcił rękę albo od święta przyłożył byłoby wszystko idealnie?

To ogólnie ciężko jest wyjaśnić. Nie chciałabym, by mój partner był totalnie uległy.

23

Odp: Jak odejść łagodnie
tabunsrokaczy napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:

Nie sądzę. To po prostu nie była moja bajka. To ja oczekiwałam czegoś innego od partnera, brakowało mi "pieprzu", którego on nie posiadał (i po 10 latach nadal nie posiada), ale to tak świetny facet, że poleciłabym go każdej kobiecie, która pragnie 100%-owej stabilizacji, zaufania i spokoju. OK, dość rozpływania się nad byłym wink

Cyngli napisał/a:

Oj, no facet ciepła klucha po prostu. Zdarzają się i tacy.

Tak z ciekawości. Brakowało mu pieprzu czyli? Gdyby od czasu do czasu wykręcił rękę albo od święta przyłożył byłoby wszystko idealnie?

Czyli pchał mi się na siłę pod pantofel, nie był w ogóle asertywny i dało się nim sterować jak kukiełką, co mnie nie satysfakcjonuje.

24 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-02-15 18:33:00)

Odp: Jak odejść łagodnie

Zrób tak, Autorko, jak bohaterka powieści Jennifer Coburn "Oddam męża w dobre ręce".
Ogłoś casting i sprawdź, która z kandydatek będzie równie godna miłości, którą darzy Ciebie, a przy tym, emocjonalnie będzie mniej obojętna od jego żony. By jak najmniej ucierpiał, oczywiście. smile

A tak poważnie, piszesz o skutkach. O przyczynach jak dotąd, nie wypowiedziałaś się.
Bo u tamtej pojawiła się stara miłość, która nie zardzewiała. Przynajmniej w jej mniemaniu.
Okazało się inaczej.

Nie kochasz - odejdź. Po prostu. Pean o jego wspaniałości dobrej dla innej, ale nie dla Ciebie, to tylko słowa, które dla niego akurat, nic dobrego nie znaczą. Jeśli już mu to powiedziałaś, to gratuluję delikatności.
Co do dziecka, dogadacie się przed sądem. I tyle.

25 Ostatnio edytowany przez złata (2016-02-16 01:55:29)

Odp: Jak odejść łagodnie

Excop, jakim Ty jesteś fajnym, ciepłym i mądrym mężczyzną.
Autorko, pełna zgoda z Wielokropkiem, nie godzi się dla poprawy własnego samopoczucia przedłużać takiej sytuacji, nie da się delikatnie, bezboleśnie. Po co opowieści, że przedłużasz to dla męża, Ty się po prostu obawiasz, że lądowanie poza małżeństwem nie okaże się takie bezpieczne. Troska o męża to tylko taka zasłona dymna.

26

Odp: Jak odejść łagodnie

A ja myślę, że tu nie chodzi o strach jak to będzie po rozwodzie tylko faktycznie są jeszcze ludzie, którzy nie lubią ranić albo nie są nauczeni patrzeć na siebie. Zazwyczaj jest to spowodowane wcześniejszymi doświadczeniami. Uległością, brakiem asertywności itd. Powiedzmy, że dziecko, które w ten sposób było wychowywane to w dorosłym życiu też będzie miało problem podjąć decyzje, na które ktoś się nie godzi. Patrz autorka nie kocha męża i zanim go zacznie zdradzać (chyba, że już to robi i stąd ten temat) chce odejść bo wie, że ona jest nieszczęśliwa, unieszczęśliwia męża i w pewien sposób dziecko. Ale desperackie zachowanie męża jej na to nie pozwala bo boi się, że on sobie nie poradzi, załamie itd. Niestety w tym wypadku się zgodzę, że jeżeli On Cię kocha to nie da się tego zrobić bezboleśnie.

27

Odp: Jak odejść łagodnie
lilianna90 napisał/a:

A ja myślę, że tu nie chodzi o strach jak to będzie po rozwodzie tylko faktycznie są jeszcze ludzie, którzy nie lubią ranić albo nie są nauczeni patrzeć na siebie. Zazwyczaj jest to spowodowane wcześniejszymi doświadczeniami. Uległością, brakiem asertywności itd. Powiedzmy, że dziecko, które w ten sposób było wychowywane to w dorosłym życiu też będzie miało problem podjąć decyzje, na które ktoś się nie godzi. Patrz autorka nie kocha męża i zanim go zacznie zdradzać (chyba, że już to robi i stąd ten temat) chce odejść bo wie, że ona jest nieszczęśliwa, unieszczęśliwia męża i w pewien sposób dziecko. Ale desperackie zachowanie męża jej na to nie pozwala bo boi się, że on sobie nie poradzi, załamie itd. Niestety w tym wypadku się zgodzę, że jeżeli On Cię kocha to nie da się tego zrobić bezboleśnie.

poruszyłaś dwie sprawy :
- asertywnosci
- miłosci w zwiazku.

1. Co do asertywności - nie jest sztuka zadbać o swoje zabawki, zabierajac przy okazji czyjeś.
Ale to nie jest asertywność.

Ładna definicja asertywności, kiedyś zasłyszana - to umiejetność stawiania granic na swoim terenie, nie wchodząc na teren innych osób.

Podejmowanie decyzji dotyczacej kilku osób, dbajac tylko i wyłacznie o swoje dobro, to nie asertwność, ale brak empatii i egoizm.
Dziecko nauczone podejmowanie decyzji tylko i wyłacznie w swoim interesie, będzie kaleką emocjonalnym, niezdolnym, do życia w społeczeństwie.

2. Miłość w związku - jezeli była to odpowiednio pielegnowana nie zanika.
Zmienia swoja postać, ale nie zamiera.

Nie bedzie to taka sama miłośc jak w okresie zauroczenia, z czasem bedzie mniej namietności ale wiecej przyjaźni, szacunku.
Jezeli ktoś szuka wiecznej namietnosci w związku  jest niedojrzały emocjonalnie i nie powinien wchodzić w związki z osobami które chcą trwałych relacji, a juz tym bardziej decydowac sie na dziecko.

Jeżeli ktoś w formie odreagowania na kryzys w związku, który jest naturalny, wręcz potrzebny dla kazdego związku, zamiast wykorzystać szansę na zrozwój miłości, znajduje ją w ramionach innej osoby i zdradza - wtedy sam jest sobie winny ze zmarnował szanse i zniszczył zycie drugiej osobie i dzieciom.

Autorka jest pełna uznania dla męża - skoro go kochała kiedyś, to z cała pewnościa sama dbając o związek, mogłby liczyc na współpracę męża.
Ale ona z jakichs powodów tego nie chce.
Dla mnie sprawa jest jasna - jest inny rycerz na białym koniu o ktorym marzy, a mąz jest tylko przeszkodą....

28

Odp: Jak odejść łagodnie
Secondo1 napisał/a:

 
Autorka jest pełna uznania dla męża - skoro go kochała kiedyś, to z cała pewnościa sama dbając o związek, mogłby liczyc na współpracę męża.
Ale ona z jakichs powodów tego nie chce.
Dla mnie sprawa jest jasna - jest inny rycerz na białym koniu o ktorym marzy, a mąz jest tylko przeszkodą....

Myślę tak samo, Secondo.
Przejście nad "szczegółami" do porządku dziennego jest dość wymowne, gdy weźmie się pod uwagę sugestię Autorki, że nie jest niestety, najlepszą z kobiet na świecie. A taka, jej zdaniem, należy się jej mężowi.

29

Odp: Jak odejść łagodnie
Secondo1 napisał/a:
lilianna90 napisał/a:

A ja myślę, że tu nie chodzi o strach jak to będzie po rozwodzie tylko faktycznie są jeszcze ludzie, którzy nie lubią ranić albo nie są nauczeni patrzeć na siebie. Zazwyczaj jest to spowodowane wcześniejszymi doświadczeniami. Uległością, brakiem asertywności itd. Powiedzmy, że dziecko, które w ten sposób było wychowywane to w dorosłym życiu też będzie miało problem podjąć decyzje, na które ktoś się nie godzi. Patrz autorka nie kocha męża i zanim go zacznie zdradzać (chyba, że już to robi i stąd ten temat) chce odejść bo wie, że ona jest nieszczęśliwa, unieszczęśliwia męża i w pewien sposób dziecko. Ale desperackie zachowanie męża jej na to nie pozwala bo boi się, że on sobie nie poradzi, załamie itd. Niestety w tym wypadku się zgodzę, że jeżeli On Cię kocha to nie da się tego zrobić bezboleśnie.

poruszyłaś dwie sprawy :
- asertywnosci
- miłosci w zwiazku.

1. Co do asertywności - nie jest sztuka zadbać o swoje zabawki, zabierajac przy okazji czyjeś.
Ale to nie jest asertywność.

Ładna definicja asertywności, kiedyś zasłyszana - to umiejetność stawiania granic na swoim terenie, nie wchodząc na teren innych osób.

Podejmowanie decyzji dotyczacej kilku osób, dbajac tylko i wyłacznie o swoje dobro, to nie asertwność, ale brak empatii i egoizm.
Dziecko nauczone podejmowanie decyzji tylko i wyłacznie w swoim interesie, będzie kaleką emocjonalnym, niezdolnym, do życia w społeczeństwie.

2. Miłość w związku - jezeli była to odpowiednio pielegnowana nie zanika.
Zmienia swoja postać, ale nie zamiera.

Nie bedzie to taka sama miłośc jak w okresie zauroczenia, z czasem bedzie mniej namietności ale wiecej przyjaźni, szacunku.
Jezeli ktoś szuka wiecznej namietnosci w związku  jest niedojrzały emocjonalnie i nie powinien wchodzić w związki z osobami które chcą trwałych relacji, a juz tym bardziej decydowac sie na dziecko.

Jeżeli ktoś w formie odreagowania na kryzys w związku, który jest naturalny, wręcz potrzebny dla kazdego związku, zamiast wykorzystać szansę na zrozwój miłości, znajduje ją w ramionach innej osoby i zdradza - wtedy sam jest sobie winny ze zmarnował szanse i zniszczył zycie drugiej osobie i dzieciom.

Autorka jest pełna uznania dla męża - skoro go kochała kiedyś, to z cała pewnościa sama dbając o związek, mogłby liczyc na współpracę męża.
Ale ona z jakichs powodów tego nie chce.
Dla mnie sprawa jest jasna - jest inny rycerz na białym koniu o ktorym marzy, a mąz jest tylko przeszkodą....


Nie wierzę w to co czytam.... Nie odejdzie źle, odejdzie też źle. Bo egoistka wyzbyta empatii. Czy wy w ogóle się czytacie? Każdy kij ma dwa końce. Lepiej być w takim związku bez miłości i niszczyć siebie, męża i dziecko?!
Definicja zapisana, a nie zasłyszana:

"Asertywność – w psychologii termin oznaczający posiadanie i wyrażanie własnego zdania oraz bezpośrednie wyrażanie emocji i postaw w granicach nienaruszających praw i psychicznego terytorium innych osób oraz własnych, bez zachowań agresywnych, a także obrona własnych praw w sytuacjach społecznych[1]. Jest to umiejętność nabyta[2].

Asertywność to:

    umiejętność wyrażania opinii, krytyki, potrzeb, życzeń, poczucia winy,
    umiejętność odmawiania w sposób nieuległy i nieraniący innych,
    umiejętność przyjmowania krytyki, ocen i pochwał,
    autentyczność,
    elastyczność zachowania,
    świadomość siebie (wad, zalet, opinii),
    empatia,
    stanowczość,
    umiejętność samooceny[3].

Osoba asertywna ma jasno określony cel i potrafi kontrolować własne emocje, nie poddaje się łatwo manipulacjom i naciskom emocjonalnym innych osób[4].

Osoba asertywna posiada umiejętność określania własnych oczekiwań i uczenia innych jak chce być traktowana[5].".

30

Odp: Jak odejść łagodnie

Dlatego napisałam, by odeszła szybko.
Zwlekanie z odejściem (bo decyzję już podjęła) jest naruszeniem cytowanych wyżej praw jej męża.

31 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-02-16 13:04:18)

Odp: Jak odejść łagodnie

"2. Miłość w związku - jezeli była to odpowiednio pielegnowana nie zanika.
Zmienia swoja postać, ale nie zamiera."

No więc właśnie tu, w przypadku autorki, miłość zmieniła swoją postać - z miłości małżeńskiej przerodzić się w miłość platoniczną,  braterską, aseksualną,  a ponieważ nie żyjemy w XI w. tylko w XXI to jest to wystarczający powód by się rozstać.

Bardzo lubię idealistyczne podejście do miłości i takie Berlinie o niej we wyniosły chyba słowach - ponieważ im piękniej one brzmią tym bardziej są  oderwane od rzeczywistości smile

32

Odp: Jak odejść łagodnie

Też uważam, że nie powinna zwlekać, ale nie obejdzie się bez bólu. I tu się skupię na ostatnim aspekcie definicji "Osoba asertywna ma jasno określony cel i potrafi kontrolować własne emocje, nie poddaje się łatwo manipulacjom i naciskom emocjonalnym innych osób". Mąż wykorzystuje "nacisk emocjonalny", aby autorka podjęła dla niego (jak mu się póki co wydaje) najkorzystniejszą decyzję. On ją kocha więc ma z nim być, nie przyjmuje do wiadomości, że ona już go nie kocha. Więc chyba wszyscy zgodzą się z jednym jeżeli autorka jest pewna, że nie darzy uczuciem męża to powinna jak najszybciej to zakończyć. Druga sprawa, że mąż będzie cierpiał i tak i tak, ale lepiej teraz niż za kolejne X lat lub jak zostanie zdradzony (lub się dowie, że już został bo tego nie wykluczamy).

33

Odp: Jak odejść łagodnie
lilianna90 napisał/a:

Nie wierzę w to co czytam.... Nie odejdzie źle, odejdzie też źle. Bo egoistka wyzbyta empatii. Czy wy w ogóle się czytacie? Każdy kij ma dwa końce. Lepiej być w takim związku bez miłości i niszczyć siebie, męża i dziecko?!
Definicja zapisana, a nie zasłyszana:
.

Raczej czytaszto w co wierzysz, ale widzisz to samo.
Definicja która podałaś jest tożsama z opisem który ja podałam.

Iceni napisał/a:

No więc właśnie tu, w przypadku autorki, miłość zmieniła swoją postać - z miłości małżeńskiej przerodzić się w miłość platoniczną,  braterską, aseksualną,  a ponieważ nie żyjemy w XI w. tylko w XXI to jest to wystarczający powód by się rozstać.

Bardzo lubię idealistyczne podejście do miłości i takie Berlinie o niej we wyniosły chyba słowach - ponieważ im piękniej one brzmią tym bardziej są  oderwane od rzeczywistości smile

Iceni, to Twoje podejscie do miłości jest idylliczne.
Wieczne motylki w brzuszku...
przecież wiesz że to nierealne,
pozostaje tylko gonienie króliczka .....

Wierzysz, że goniąc króliczka jesteś szczęśliwa - OK,
Twój wybór, Twoje prawo.
Ale w takim układzie :
- nie wychodź za mąż,
- nie ródź dzieci,
- nie obiecuj wierności, stałości,
- nie bierz na siebie zobowiązań.

Bierzesz na siebie zobowiązania - znaczy jesteś świadoma, że dynamika miłości jest nieunikniona i godzisz się z nią, znajdujesz w tym szczęście, a króliczka gonisz w związku.

Autorka zamilkła.
Zupełnie nie wypowiada się co do burzy mózgów która tu nastąpiła.
Dalsze dywagacje, są tylko przekomarzaniem sie forumowiczek.

Jak pisałam, w przypadku "wspaniałego, cudownego" męża, miłość zamiera wtedy gdy na horyzoncie pojawia się ktoś inny,
przypuszczam, ze to jest powód dla którego autorka milczy,
nie chcąć ujawniać niewygodnej dla siebie prawdy smile

34 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-02-16 13:29:46)

Odp: Jak odejść łagodnie
lilianna90 napisał/a:

Też uważam, że nie powinna zwlekać, ale nie obejdzie się bez bólu. I tu się skupię na ostatnim aspekcie definicji "Osoba asertywna ma jasno określony cel i potrafi kontrolować własne emocje, nie poddaje się łatwo manipulacjom i naciskom emocjonalnym innych osób". Mąż wykorzystuje "nacisk emocjonalny", aby autorka podjęła dla niego (jak mu się póki co wydaje) najkorzystniejszą decyzję. On ją kocha więc ma z nim być, nie przyjmuje do wiadomości, że ona już go nie kocha. Więc chyba wszyscy zgodzą się z jednym jeżeli autorka jest pewna, że nie darzy uczuciem męża to powinna jak najszybciej to zakończyć. Druga sprawa, że mąż będzie cierpiał i tak i tak, ale lepiej teraz niż za kolejne X lat lub jak zostanie zdradzony (lub się dowie, że już został bo tego nie wykluczamy).

lilianna90, ty opisujesz sytuacje związków które nie mają wobec siebie żadnych zobowiązań, łączą je jedynie wyznania miłości.

Kilka, kilkanaście lat po ślubie kiedy są dzieci,
obie strony zainwestowąły w związek ogormną dawkę emocji, energii, lat zycia oraz (banał) finanse,
to stwierdzenie :

- sorry, ale u mnie sie "wypaliło".

bynajmnije nie jest asertywnością, ale skrajnym skooo...stwem, egoizmem.

35

Odp: Jak odejść łagodnie
Iceni napisał/a:

"2. Miłość w związku - jezeli była to odpowiednio pielegnowana nie zanika.
Zmienia swoja postać, ale nie zamiera."

No więc właśnie tu, w przypadku autorki, miłość zmieniła swoją postać - z miłości małżeńskiej przerodzić się w miłość platoniczną,  braterską, aseksualną,  a ponieważ nie żyjemy w XI w. tylko w XXI to jest to wystarczający powód by się rozstać.

Bardzo lubię idealistyczne podejście do miłości i takie Berlinie o niej we wyniosły chyba słowach - ponieważ im piękniej one brzmią tym bardziej są  oderwane od rzeczywistości smile

Idealistyczne podejście do widzenia miłości nie ma tu nic do rzeczy, Iceni.
Czyżby zmiany społeczno-obyczajowe wypaczyły rozumienie miłości?
Według mnie, nie. Zmieniły widzenie ról partnerów w związku jedynie.
Gdyby owo romantyczne spojrzenie zamarło, byłobyż tyle romansów naokoło? I wtedy i teraz?
Biologia i "skomplikowane procesy chemiczne zachodzące w mózgu" związane z zakochaniem to tylko część prawdy.
Drugą część, to wpływ mediów (rozumianych ogólnie - od wynalezienia druku). Czytamy te opowieści, oglądamy to i owo.
No i widzimy, że skoro koleżanka lub kolega mogą, czemu więc nie mogłabym/mógłbym spróbować ja?
Skoro stało się to wręcz modne, choć wciąż źle widziane?

A w wypadku Autorki wciąż nie wiemy, dlaczego w sumie wyszła za mąż. Bo to szczegół przecież. Nieważny.
Ona chce wiedzieć, co zrobić, by mąż nie poczuł się do końca wystrychniętym na dudka frajerem.
By ona mogla w końcu zaznać bliskiej, na wyciągnięcie ręki, wiecznej szczęśliwości.
Albo w końcu, zacząć jej szukać, o ile dotąd nie otarła się o nią.

36

Odp: Jak odejść łagodnie

Zgadzam się z podejściem do "zagadnienia miłości" i jej ewolucji przedstawionym przez Excopa i Secondo.

Ale dodam też coś jeszcze.
Autorka uwalniając siebie od związku, którego JUŻ nie chce (kochanek, potencjalny kochanek, znudziło się...) - uwalnia też swojego męża.
Mąż na pewno ciężko to przeżyje. Ale przeżyje. Za rok będzie prawie zdrowy. I wolny.
I pod warunkiem, że nie wpadnie w spiralę użalania się nad sobą, ma szansę na coś nowego i cudownego - na coś, czego nie miałby już w starym związku - na motylki, zakochanie, adrenalinę, emocje pierwszych miesięcy nowej miłości.... później na tą dojrzałą, spokojną miłość...

Dlatego Autorko, rób co masz robić, byle szybko i skutecznie i daj mężowi spokój. Dajesz mu też szansę - życzę mu, by ją wykorzystał. Przy Tobie nigdy już nie będzie naprawdę szczęśliwy. Z tego punktu widzenia postepujesz słusznie, odchodząc.

Co do "winy, która zawsze leży po dwóch stronach".... no tak, to jak najbardziej słuszne, że obie strony w związku nigdy nie są doskonałe... że w związku są kryzysy... że nie zawsze jest sielanka...
Co nie usprawiedliwia łajdactwa. I sorry winetou, wina zawsze będzie tego, kto znalazł sobie "ratunek" w postaci chętnego szefa, napalonej panienki z biura, itd. itp. W tym przypadku nie wiemy jak było... choć skłaniam się do hipotezy Secondo...

37

Odp: Jak odejść łagodnie

Ale spróbować czego? Miłości? Rozwodu?

Dla mnie związek ma sens tylko do momentu w którym obie strony są mniej więcej jednakowo zaangażowane.  Trwanie z kimś tylko dlatego, że mu się przysięgłe przed ołtarzem? 

Wymaganie /nadzieja, że ktoś  zostanie że mną bo łączy nas ślub?  Budzić się codziennie  z myślą,  że ktoś jest ze mną z powodu jakiejś miłościo-litości? To jest bardziej niż upokarzające.

Tak, rzeczywiście pod tym względem  secondo ma rację - wolę 5-10 intensywnych lat niż 20 lat symbiozy zwanej eufemistycznie "dojrzałą miłością" - bez ognia, bez zaangażowania,  bez smaku - za to z kredytem i wspólnym domem smile

38

Odp: Jak odejść łagodnie
Iceni napisał/a:

Ale spróbować czego? Miłości? Rozwodu?

Dla mnie związek ma sens tylko do momentu w którym obie strony są mniej więcej jednakowo zaangażowane.  Trwanie z kimś tylko dlatego, że mu się przysięgłe przed ołtarzem? 

Wymaganie /nadzieja, że ktoś  zostanie że mną bo łączy nas ślub?  Budzić się codziennie  z myślą,  że ktoś jest ze mną z powodu jakiejś miłościo-litości? To jest bardziej niż upokarzające.

Tak, rzeczywiście pod tym względem  secondo ma rację - wolę 5-10 intensywnych lat niż 20 lat symbiozy zwanej eufemistycznie "dojrzałą miłością" - bez ognia, bez zaangażowania,  bez smaku - za to z kredytem i wspólnym domem smile

I tu się zgadzam:) Mając świadomość, że jak to autorka napisała o swoim mężu muszę błagać i żebrać o czyjąś miłość to wolę być sama i rozwiedziona. Nie wiem jak Wy ale ja po własnym doświadczeniu i bliskich mi osób z całą pewnością stwierdzam, że jako dziecko niekochających się rodziców wolę być z jednym, ale szczęśliwym rodzicem. I potem dziecko wyniesie właśnie taki schemat- albo tata biegał za mamą i płakał i błagał żeby nas nie zostawiała, albo krzyczeli na siebie, zdradzali się i cała lawina innych nieszczęść. Nie podchodzę do tematu czy autorka robi źle czy dobrze, ale jestem realistką i wszyscy doskonale wiemy, że wiele małżeństw nie jest zawieranych z pełną świadomością, a przysięga dla nich to tylko słowa. Nie jestem księdzem, który będzie tu stał na straży niezłomności przysięgi. Nie interesuje mnie czy jest to dojrzałe i przemyślane. Pytanie było jak łagodnie się rozstać odpowiedź brzmi nie da się jak jedna strona dalej kocha.

39

Odp: Jak odejść łagodnie
lilianna90 napisał/a:

Nie podchodzę do tematu czy autorka robi źle czy dobrze, ale jestem realistką i wszyscy doskonale wiemy, że wiele małżeństw nie jest zawieranych z pełną świadomością, a przysięga dla nich to tylko słowa. Nie jestem księdzem, który będzie tu stał na straży niezłomności przysięgi. Nie interesuje mnie czy jest to dojrzałe i przemyślane. Pytanie było jak łagodnie się rozstać odpowiedź brzmi nie da się jak jedna strona dalej kocha.

liliana90, wybacz ale realne podejście do tematu to :
- wiedząc, że cyt "wiele małżeństw nie jest zawieranych z pełną świadomością, a przysięga dla nich to tylko słowa"
to wchodzę w małżeństwa tylko bedąc w pełni świadoma co do siebie i bedąc przekonana, ze druga strona też ma pełną świadomość.
Ale wtedy, to już nie ma zmiłuj sie ani dla siebie ani dla drugiej strony.

Chyba, że jak pisałam - nie jestem przekonana, mam inne priorytety, wtedy nie zawracam głowy ani sobie ani drugiej stronie i traktuję
związek na zasadzie "aż mi się znudzi".

40

Odp: Jak odejść łagodnie
Secondo1 napisał/a:
lilianna90 napisał/a:

Nie podchodzę do tematu czy autorka robi źle czy dobrze, ale jestem realistką i wszyscy doskonale wiemy, że wiele małżeństw nie jest zawieranych z pełną świadomością, a przysięga dla nich to tylko słowa. Nie jestem księdzem, który będzie tu stał na straży niezłomności przysięgi. Nie interesuje mnie czy jest to dojrzałe i przemyślane. Pytanie było jak łagodnie się rozstać odpowiedź brzmi nie da się jak jedna strona dalej kocha.

liliana90, wybacz ale realne podejście do tematu to :
- wiedząc, że cyt "wiele małżeństw nie jest zawieranych z pełną świadomością, a przysięga dla nich to tylko słowa"
to wchodzę w małżeństwa tylko bedąc w pełni świadoma co do siebie i bedąc przekonana, ze druga strona też ma pełną świadomość.
Ale wtedy, to już nie ma zmiłuj sie ani dla siebie ani dla drugiej strony.

Chyba, że jak pisałam - nie jestem przekonana, mam inne priorytety, wtedy nie zawracam głowy ani sobie ani drugiej stronie i traktuję
związek na zasadzie "aż mi się znudzi".

No dobrze - brawo dla ciebie. Tylko jak to się ma do sprawy autorki? Ma tkwić w małżeństwie dla samej zasady?  Jej mąż,  dziecko będą wtedy szczęśliwie bo zrobi z siebie męczennicę dla "dobra rodziny"? 

Mleko się rozlało  - teraz problemem jest jak je posprzątać  najmniejszym kosztem, a nie czy szklanka od początku nie była pęknięta.

41

Odp: Jak odejść łagodnie

No ale widać autorka tego nie zrobiła. Nie rozważam jej podejścia do małżeństwa- czy było właściwe, czy ślub został zawarty z prawdziwych pobudek itd. tylko żeby pozwoliła mężowi żyć bez cienia jej odejścia w tle. Dla mnie po prostu jest pewne, że w takim związku małżeńskim ucierpi dziecko. Ojciec, który goni mamusię, która go nie kocha. Świetne środowisko do nabierania odpowiednich wzorców. W ten sposób pojawi się kolejny emocjonalny degenerat.

42

Odp: Jak odejść łagodnie
Iceni napisał/a:

No dobrze - brawo dla ciebie. Tylko jak to się ma do sprawy autorki? Ma tkwić w małżeństwie dla samej zasady?  Jej mąż,  dziecko będą wtedy szczęśliwie bo zrobi z siebie męczennicę dla "dobra rodziny"? 

Mleko się rozlało  - teraz problemem jest jak je posprzątać  najmniejszym kosztem, a nie czy szklanka od początku nie była pęknięta.

Iceni,
jedyne rozwiązanie :
- odejść do kochanka i wziąźć pełną opowiedzialnośc za swoje błędy.
nie mieć roszczeń, nie oskarżać, nie szukać dla siebie usprawiedliwień.
Z pełną świadomościa skutków skutków dla męża i dziecka.

Pisała, że nie chce walczyć o związek, to co jej zostało ?

tu nie ma mniejszych kosztów, zawsze będą ogromne.
Tkwiąć w swojej niechęci, nie chcąć nic zmieniać a przedłużając agonie tylko zwiększa ogrom tych "kosztów".

43

Odp: Jak odejść łagodnie

I właśnie o to chodzi. Autorka pytała jaki jest sposób żeby odejść "bez cierpienia. Odpowiedź brzmi nie da się. Czy ma kochanka czy nie. Czy jest egoistką, zadufana w sobie, czy X lat temu popełniła złą decyzję wychodząc za mąż nie ważne. Ważne żeby nie stała nad rodziną jak kat, który zastanawia się czy dokona ścięcia lub kiedy to nastąpi.

44

Odp: Jak odejść łagodnie

Och, jedyna możliwością jest posunięcie mężowi innej kobiety - takiej lepszej wersji siebie, by ten sam się zakochał i postanowił odejść ; )

45

Odp: Jak odejść łagodnie
Iceni napisał/a:

Och, jedyna możliwością jest posunięcie mężowi innej kobiety - takiej lepszej wersji siebie, by ten sam się zakochał i postanowił odejść ; )

Excop proponował jej casting na wzór powieści :

Excop napisał/a:

Zrób tak, Autorko, jak bohaterka powieści Jennifer Coburn "Oddam męża w dobre ręce".
Ogłoś casting i sprawdź, która z kandydatek będzie równie godna miłości, którą darzy Ciebie, a przy tym, emocjonalnie będzie mniej obojętna od jego żony. By jak najmniej ucierpiał, oczywiście. smile

A tak poważnie, piszesz o skutkach. O przyczynach jak dotąd, nie wypowiedziałaś się.
Bo u tamtej pojawiła się stara miłość, która nie zardzewiała. Przynajmniej w jej mniemaniu.
Okazało się inaczej.

46

Odp: Jak odejść łagodnie

Excop takie powieści czytuje?  ;D

47 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-02-16 17:06:08)

Odp: Jak odejść łagodnie
Iceni napisał/a:

Excop takie powieści czytuje?  ;D

Owszem, czytuję, Iceni. Spektrum moich zainteresowań czytelniczych jest dość szerokie.
Czytam wszystko, co pomaga zrozumieć. smile
Również kobiecą duszę. Choć to niemożliwe ponoć. smile

48

Odp: Jak odejść łagodnie
Secondo1 napisał/a:

Iceni, to Twoje podejscie do miłości jest idylliczne.
Wieczne motylki w brzuszku...
przecież wiesz że to nierealne,
pozostaje tylko gonienie króliczka .....

Wierzysz, że goniąc króliczka jesteś szczęśliwa - OK,
Twój wybór, Twoje prawo.
Ale w takim układzie :
- nie wychodź za mąż,
- nie ródź dzieci,
- nie obiecuj wierności, stałości,
- nie bierz na siebie zobowiązań.

To jest uczciwe postawienie sprawy.

A czy można tak po prostu przestać kochać? Uczucia nie znikają tak po prostu, skoro nie przestaje się kochać nawet osoby która zdradziła.
Moim zdaniem autorka musiała albo nie kochać wcale, albo pokochać innego.
Ilu ludzi odchodzi "do nikogo". Chyba że to wyjątek potwierdzający regułę.

Wniosek w tej konkretnej sytuacji:
autorka nie chce zostać więc nie ma sensu by zostawała z litości
żeby męża jak najmniej bolało musi zrobić to szybko i nie pozostawić złudzeń

ale

Jak jej nie wyjdzie z nowym kochasiem to miłość do męża może wróci.

49

Odp: Jak odejść łagodnie
Excop napisał/a:
Iceni napisał/a:

Excop takie powieści czytuje?  ;D

Owszem, czytuję, Iceni. Spektrum moich zainteresowań czytelniczych jest dość szerokie.
Czytam wszystko, co pomaga zrozumieć. smile
Również kobiecą duszę. Choć to niemożliwe ponoć. smile

Sądząc po mnie niemożliwe. smile

50

Odp: Jak odejść łagodnie
tabunsrokaczy napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:

Nie sądzę. To po prostu nie była moja bajka. To ja oczekiwałam czegoś innego od partnera, brakowało mi "pieprzu", którego on nie posiadał (i po 10 latach nadal nie posiada), ale to tak świetny facet, że poleciłabym go każdej kobiecie, która pragnie 100%-owej stabilizacji, zaufania i spokoju. OK, dość rozpływania się nad byłym wink

Cyngli napisał/a:

Oj, no facet ciepła klucha po prostu. Zdarzają się i tacy.

Tak z ciekawości. Brakowało mu pieprzu czyli? Gdyby od czasu do czasu wykręcił rękę albo od święta przyłożył byłoby wszystko idealnie?

Czyli facet albo jest damskim bokserem,  albo tchórzliwym pantoflem?
Brawo.

51 Ostatnio edytowany przez tabunsrokaczy (2016-03-08 17:58:14)

Odp: Jak odejść łagodnie
mrd napisał/a:
tabunsrokaczy napisał/a:
Byla_Narzeczona napisał/a:

Nie sądzę. To po prostu nie była moja bajka. To ja oczekiwałam czegoś innego od partnera, brakowało mi "pieprzu", którego on nie posiadał (i po 10 latach nadal nie posiada), ale to tak świetny facet, że poleciłabym go każdej kobiecie, która pragnie 100%-owej stabilizacji, zaufania i spokoju. OK, dość rozpływania się nad byłym wink

Cyngli napisał/a:

Oj, no facet ciepła klucha po prostu. Zdarzają się i tacy.

Tak z ciekawości. Brakowało mu pieprzu czyli? Gdyby od czasu do czasu wykręcił rękę albo od święta przyłożył byłoby wszystko idealnie?

Czyli facet albo jest damskim bokserem,  albo tchórzliwym pantoflem?
Brawo.

mrd ja wiem, że takie pojęcie jak sarkazm jest obce twojemu postępowemu, zagranicznemu umysłowi. Mimo to skończ już próbować udowadniać wszystkim na forum, że z racji bycia Polakami/Polkami mieszkającymi w kraju są alkoholikami lejącymi kobiety albo moherowymi beretami, bo nudny się robisz. Ciekawe co jeszcze wykopiesz ze starych tematów żeby tylko desperacko poprzeć swoje tezy.

52 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-03-08 20:20:30)

Odp: Jak odejść łagodnie

Sarkazm?
Przejrzałem wszystkie twoje posty,  i ze zdecydowanej większości nie wynika  chęć pomocy,  za to dzika przyjemność w dowalaniu innym jak najbardziej.
Więc doucz się czym jest sarkazm,  skoro nie potrafisz odróżnić go od gburstwa i zwykłego chamstwa.

53

Odp: Jak odejść łagodnie
mrd napisał/a:

Sarkazm?
Przejrzałem wszystkie twoje posty,  i z żadnego nie wynika chęć pomocy,  za to dzika przyjemność w dowalaniu innym jak najbardziej.
Więc doucz się czym jest sarkazm,  skoro nie potrafisz odróżnić go od gburstwa i zwykłego chamstwa.

Doprawdy przejrzałeś wszystkie moje posty?:D Nie wiedziałem, że mam swojego własnego psychofana. Że ci się chciało. Pod tym postem który wyżej zacytowałeś odpisały kobiety dając odpowiedzi i pomimo, że są kobietami, czyli powinny być bardziej wyczulone na kwestię bicia kobiet od ciebie jakoś nie pisały takich głupot jak ty. Widać tylko ty masz problem z wychwyceniem sarkazmu, więc idź zapytaj żonę (jak robisz to we wszystkim jak sam opisałeś) co to sarkazm, bo sam sobie nie radzisz również z takimi rzeczami. Biedny, delikatny "chłopcze". Tylko mi się tu nie rozpłacz od co ostrzejszych wypowiedzi.

54

Odp: Jak odejść łagodnie

Och naprawdę?
Akurat w tym temacie nic nie było o biciu kobiet.
Sam poruszyłeś tę kwestię,  czyżby wyrzuty sumienia?
Biedny frustrat szukający poklasku jaki to z niego ideał.

55 Ostatnio edytowany przez tabunsrokaczy (2016-03-08 21:34:57)

Odp: Jak odejść łagodnie
mrd napisał/a:

Och naprawdę?
Akurat w tym temacie nic nie było o biciu kobiet.
Sam poruszyłeś tę kwestię,  czyżby wyrzuty sumienia?
Biedny frustrat szukający poklasku jaki to z niego ideał.

Ja pier... big_smile A ty znowu swoje. Dawno takiego zakutego łba nie widziałem.  Nie wiem skąd ty żeś wymyslił, że szukam poklasku ani tym bardziej cokolwiek o mojej frustracji. Tylko ty się ciskasz o swoją ograniczoną wizję świata. No, niech ci będzie: Mieszkam w Polsce, więc nie dość, że mam żonę (po katolickim ślubie, a jakże!), to jeszcze dwie kochanki na boku. Biję je zależnie od faz księżyca, wakatów wódki w kurnej chacie i świąt z matką boską w nazwie. Jak na przykład jest matki boskiej zielnej, to biję je tak, że robią się zielone. Kumasz czaczę?

Słuchaj, widzę, że nie możesz spać po nocach bo nazwałem cie w twoim temacie tchórzliwym pantoflem. Tylko, że studiowanie moich postów na forum i trucie mi 4 liter przez następnych 100 tematów nie sprawi, że przestaniesz być tchórzliwym pantoflem. Poświęć lepiej ten czas na prace nad sobą w rzeczywistości.

Serio, nie chce mi się już dyskutować z tobą, bo to jak rzucanie grochem o ścianę.

56

Odp: Jak odejść łagodnie

Miałbym nie spać przez frustrata i jego wypociny na forum?
Nie pochlebiaj sobie.
Po co zalogowałeś się na tym forum jasno wynika z twoich postów.
Nie widzisz tego czy nie chcesz widzieć  - nieistotne,  tak czy owak świadczy to o tobie.

57

Odp: Jak odejść łagodnie
Cyngli napisał/a:
WaltonSimons napisał/a:
Cyngli napisał/a:

To by było kłamstwo zwyczajne. Wina leży zawsze po obu stronach.

Taaa, szczególnie wtedy, gdy kobieta jest poniżana, bita, okłamywana i zdradzana. To przecież po części jej wina, że jej partner ma problemy z psychiką i inteligencją emocjonalną...

Tak, wyobraź sobie, że i takie sytuacje się zdarzają. Miałam nawet możliwość obserwować to na przykładzie WŁASNYCH rodziców.

Chcesz powiedzieć, że jak kobieta jest poniżana, bita, okłamywana i zdradzana to jej wina?

58

Odp: Jak odejść łagodnie
Swanen napisał/a:
Cyngli napisał/a:
WaltonSimons napisał/a:

Taaa, szczególnie wtedy, gdy kobieta jest poniżana, bita, okłamywana i zdradzana. To przecież po części jej wina, że jej partner ma problemy z psychiką i inteligencją emocjonalną...

Tak, wyobraź sobie, że i takie sytuacje się zdarzają. Miałam nawet możliwość obserwować to na przykładzie WŁASNYCH rodziców.

Chcesz powiedzieć, że jak kobieta jest poniżana, bita, okłamywana i zdradzana to jej wina?

Raczej nie.
Bo czasem kobieta jest emocjonalnie uzależniona od faceta, lub chce za wszelką cenę ratować rodzinę, bo ma niskie poczucie własnej wartości, bo się boi samotności.

59

Odp: Jak odejść łagodnie

5 miesięcy później i nic się nie zmieniło sad
Więcej rozmawiamy, otwarcie mówię co czuję, 3 wizyty u terapeuty za nami.

Nie wiem co ze sobą robić. Nie dorzałam, nie zmądrzałam, tłumaczenie sobie i próby wpłynięcia na siebie niewiele dają. Chciałabym uciec, być spokojną, nie czuć się tak podle, z wyrzutami sumienia, że nie odwzajemniam miłości i chcę zniszczyć coś co jest dobre, patrząc tylko na siebie.

Mówię głośno, że nie mam gdzie iść i nie potrafię tego zrobić dziecku, dlatego jestem. Nie mam odwagi, kalkuluję, nie potrafię stanąć przed dzieckiem i powiedzieć - zabierz zabawki, od dzisiaj będziesz mieć nowy pokoik, bo mama się znudziła i nie kocha taty.
Jak go można nie kochać? Jest ideałem faceta przecież. Staje na głowie żeby było dobrze, jestem na pierwszym miejscu i KAŻDEJ kobiecie życzę takiego faceta. Wszystko co było nie tak i sprawiło że stał się obcym człowiekiem zmienił i zmienia.
Wierzy i to mu daje siłę.
A ja im bardziej powtarzam sobie jaki jest cudowny i widzę to, tym dalej mam ochotę uciec.

60

Odp: Jak odejść łagodnie

Takim babom jak ja zawsze miałam ochotę dać w pysk ze słowami "za dobrze masz i wymyślasz". Z pewnością mam za dobrze. Żadnych problemów. Praca marzeń. Mąż z gatunku najlepszych, uczciwych, dobrych, kochających, pracowitych i pomagających. Finansowo nie ma na co narzekać, coraz lepiej sobie radzimy i nie muszę się martwić, nie narzekałam na nadmiar nigdy i umiem docenić to, że możemy sobie pozwolić na swobodne życie, bez patrzenia ile do 10-go.
Nic tylko korzystać.  Skończyć urządzać nasze piękne mieszkanie, planować rodzinne wakacje, imprezy ze znajomymi, dbać o siebie nawzajem, zabrać się cholera do roboty i nie rozczulać nad sobą.
Alternatywna żadna - zniszczyć życie dobremu człowiekowi, rozczarować rodzinę, zderzyć się ze społecznym potępieniem, odebrać dziecku spokój, wygodę, bliskość obojga rodziców, odebrać sobie poczucie bezpieczeństwa, samotność, brak stabilizacji i możliwości robienia wielu rzeczy, które teraz wspólnie są możliwe.
Wykończę siebie i wszystkich dokoła.

61

Odp: Jak odejść łagodnie

Dlaczego wychodzilas za mąż za tego człowieka?
Dla zabawy...?
Kochalas go?

Pewnie jest/byl ktoś trzeci na którego przeniosłas swoje uczucia.

Co z dzieckiem, kto będzie się nim opiekował...mąż wydaje się być stabilniejszy emocjonalnie, jest dobrym ojcem..
Chyba to ojciec dziecka powinien mieć prawa do opieki nad nim.
Przemyslalas to?

62

Odp: Jak odejść łagodnie

Cały czas o tym myślę. Nawet rozmawiamy o tym. To pewnie też powód dlaczego nie umiem odejść. Wiem, że tak byłoby sensowniej, zapewni małej wszystko co trzeba, większą stabilizację, lepsze warunki życia i da mnóstwo miłości, ale taka mała dziewczynka potrzebuje mamy na co dzień, nie potrafię jej tego odebrać i zostawić ją.
Jemu też nie umiem jej odebrać.
Gdyby ktoś był pewnie miałabym mniej dylematów.

63

Odp: Jak odejść łagodnie

Dlaczego wyszłam za mąż? Zakochałam się, zaszłam w ciążę. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. 1,5 roku od poznania się byłam już żoną i matką, a my się dopiero poznawaliśmy.

64

Odp: Jak odejść łagodnie

skrzętnie omijasz temat tego trzeciego...
jaki jest ?

65

Odp: Jak odejść łagodnie

Odpowiedziałam, że gdyby był ktoś trzeci nie miałabym pewnie połowy takich dylematów tylko popłynęłabym. Chcę normalnie, chciałabym kochać, cokolwiek czuć, ale nie szukam, dość mam nababrane w życiorysie.

Posty [ 1 do 65 z 73 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak odejść łagodnie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024