Dziewczyny pomożcie bo już nie wiem co robić. Jestem z kierowcą tira, mój chłopak zaczął jeździć w długie trasy nawet 3 tygodnie go nie ma w domu. Teraz pojechał na 4 tygodnie i często się kłocimy. Ja zaakceptowałam jego pracę. Nie chciałam odejść od niego. Czekam na niego wiernie ale czasami juz nie moge wytrzymać. Jezdzi dlatego, że chce zalożyć swój interes i potrzebna mu kasa ostatnio mi się przyznał, że jego priorytetem jest zycie na wysokim standarcie i chce mieć mega wypasiony samochód- jakieś Ferrari, dlatego teraz jeżdzi. Tylko problem polega na tym, że ja mu tłumacze ciągle, że mi nie zalezy na kasie, samochodzie i willi na całe województwo tylko na bliskości i wspieraniu się. Ostatnio popsuł mi się samochód i usłyszałam od niego " przepraszam ale nie jestem w stanie Ci pomóc" ale chyba bardziej od jazd wkurza mnie jego podejście. Uważa, że on jeżdzi bo musi a ja powinnam być wierna. Ostatnio sie pokłoculismy i napisał mi " skoro nie chcesz zadzwonić to wracam 14 więc czekaj" tak jakbym była jego własnością i mam robić co zechce on. Wczoraj tez sie pokłociliśmy i napisałam mu ze ja wytrzymałam 3 tygodnie a on na to a ja czekałem na Ciebie rok i mam nadzieje ze nie na darmo. To mnie doprowadziło do złości. Nie wiem co juz mam o nim myślec raz jest miły a 2 dnia nie wiadomo o co chodzi. Njagorsze jest to, że nie mam kogoś obok kto by mi pomogł wspierał fizycznie itd a jak mu napisałam tydzien temu, że obroniłam się ale jestem smutna bo nawet nie moge z nim dzielic tej radości to mi odpisał " jeszcze z niejedej rzeczy bedziesz się cieszyła" Nie wiem co mam myslec.
Wiesz Maju jakie ja widzę niebezpieczeństwa dla waszego związku? Wyliczę ci je po kolei.
1. Wpływ kolegów i chęć dorównania im we wszystkim, by stare wygi nie miały go za leszczyka- dlatego pali zioło, chleje i ciągnie go do kumpli, tam z nimi to luz i swoboda. Gdy takie zycie wejdzie mu w krew i nabierze upodobania do czegos takiego, to możesz spokojnie podziękować panu za ciąg dalszy, jesli nie bedziesz chciała spaprać sobie zycia z takim facetem.
2. Facet jest chciwy i lubi brylować w towarzystiwe oraz szpanować np. autem albo wypasiona chałupa. Z jednej strony to dobrze, że chłopak jest ambitny i chce do czegos dojść, ale pamiętaj, że pieniądze demoralizuja niektórych ludzi, na zasadzie że szajba im odbija. Dzisiaj tu pasujesz mu, bo jestes młoda i zapewne też bardzo ładna (nie zaniżasz więc jego poziomu), ale co będzie później? Może okazać się nagle, że stara żona nie nadąża już za księciem ze swoim wyglądem i co wtedy? wymieni cię na nowszy model? Uważam, że facet ten oprócz tego, że chce do czegos dojść i ma oczywiście rację, to jednak on spieprzy to, bo jest po prostu pusty.
3. Nie liczy się z twoim zdaniem i traktuje z góry- świadczy to o tym, że jest on bardzo ciebie pewny, stanowczo za pewny i to któregoś dnia obróci się przeciwko tobie. Już teraz ciągle z nim walczysz- co bedzie dalej? Jak dasz sobie radę z tym facetem, gdy zostaniesz juz jego zoną? Do czego on sprowadzi twoją rolę? Czy uważasz, że on bedzie brał pod uwagę twoje zdanie, twoje sygestie albo, nie daj Boże, żądania? Otóż, nie bedzie- zamiast tego on będzie bimbał sobie ztego, co do niego mówisz i robił to, co uzna za dobre dla niego.
4. Apetyt rosnie w miare jedzenia- nie licz na to, że ten facet kiedykolwiek zaprzestanie tej gonitwy za wielka kasą- dzisiaj jeździ tirami, jutro wymysli coś innego. On predzej czy póxniej, jesli będzie sprytny, obrotny i konsekswentny rzeczywiście może dojść do niezłych pieniędzy ale czy myslisz, że kiedykolwiek jego żądza bogactwa ustanie? Nic podobnego- im więcej bedzie miał, tym jeszcze więcej będzie chciał.
5. Z tak myslącym facetem zawsze bedziesz słomiana wdową.
Ale wasz związek mimo tych zagrożeń, które nad wami, moim zdaniem, wiszą jest chyba zdrowy i jesli ty będziesz umiała jakos umiejętnie kierować tym facetem, to akurat wam rzeczywiście może się udać. Nie kłóć się z nim, tylko stanowczo z nim postępuj, żeby on wiedział, że z toba nalezy się liczyć, bo jesli nie, to zostanie sam ze swoją kasą i bez ciebie.
Oliwia
Masz duzo racji.Wiem, że to koledzy tak na niego działają, wiadomo w grupie trudniej się wyłamać a szczególnie gdy jest się daleko od domu. Co do jego ambicji nie maiałm mu za złe tego ale dla mnie juz przesadza. Ciesze się, że chce pracować, że nie lezy przed tv ale ja naprawde nie musze mieć ferrari willi z basenem zeby mi zazdrościło całe miasto wolałabym, żebym była dumna z tego, że moge liczyc na niego. Ostatnio popsuł mi sie samochód i usłyszałam od niego "przykro mi ale nie jestem w stanie Ci teraz pomoc bo mnie niestety nie ma". W ogóle teraz sie kłocimy tylko o wszystko już. Nie wiem co już robic rozmowy nie pomagają ostatnio mi powiedział, że ma nadzieje ze na darmo nie czeka na mnie. Tym mnie rozwalił. Jesczze teraz wynikneły pewno problemy, które mam przez niego to mi napisał " przykro mi" i pewnie jak wróci to powie, że ja jestem winna temu, że sie nie dogadujemy ale, że nie chce sie spotkac. Czasami mam już dość tego.
Maju, macie różne priorytety i niestety w perspektywie czasu to nie będzie udany związek. Bardzo nie ładnie, że traktuje Ciebie jak zabawkę. Na spokojnie zastanów się czy chciesz dłużej trwać w takim związku. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
Pozdrawiam
Dziewczyny nie wiem co już robić pomocy!
Moj chłopak miał wrócić na walentynki. Obiecał mi, że wyjeżdza na 3 tygodnie i na pewno wróci na walentynki, że mam sie nie bac o to, że nie wróci bo obiecuje, że wróci. Jednak nie wrócił. W piatek powiedział, że nie wraca bo nie znalazł załadunku do Polski w okolicy gdzie stał i nie będzie jeździł po całych Niemczech szukając załądunku albo nie bedzie wracał do Polski na pusto bo jak to stwierdził nic nie zarobi i to sie nie opłaca. Na pocżatku byłam zła ale kiedy siedziałam sama w walentynki zrobiło mi sie mega przykro. Przykro bo siedze sama a on nie wrócił. Nie traktuje walentynek jak jakies mega święto bo okazywać miłość powinno się cały czas a nie wtedy gdy ktoś lub coś nam każe. Jednak jego podejście zdołowało mnie jeszcze bardziej. Zanim nie okazało się ze nie wróci mowił, że sie spotkamy na pewno ze walentynki spędzimy razem a gdy okazało się, że nie wróci to już mowił, że taka praca, że trzeba coś robić, że walentynki są dla ludzi co muszą okazywac uczucia kiedy ktos im każe itd itd i wychodziło na to, że w sumie nic się dla niego nie stało a ja powinnam wszystko akceptować. Pokłocilismy się o to i jak tak to mowił, że nie moze wysyłać mms bo ma drogo a wtedy czyli w niedziele wysłał mi mmsem zdjęcie rachunku i powiedział, że juz wydał 390 zł. Zrozumiałam to tak jakby to byla moja wina, że tyle na mnie wydał ( ja tez wydaje). Nie wiem co juz myslec zrobił sie strasznie skąpy Ja też nie jestes rozrzutna ale nie bede mu wypominała kasy. Nie odzywałam się do niego wczoraj wysłała mi na Facebooku obrazek tzw mema gdzie była zapłakana dziewczyna i był napis " Pytam się go co z walentynkami? on, że pierd**** że będzie w trasie" i jego wiadomość " heh to tak dla zartów nie obraź się tylko" zrobiło mi sie przykro, że jego to śmieszy.
Dziewczyny powiedzcie to ja przesadzam jestem przewrażliwiona czy cos jest nie tak na serio? co mam robić? rozmowa już nic nie da próbowałam nie raz a kłocić sie nie chce z nim. Co robic:/
Zakończ ten związek- ten facet dobrze nie rokuje. Pisałam ci już- chłop ten jest chciwy (nie mylić z chytrością, ze skąpstwem, ale jak się okazuje, chciwość i skąpstwo często ida w parze, więcmasz już i początki skąpstwa- to bedzie się u niego nasilało), despotyczny (nie liczy się z twoimi potrzebami), bardzo sibie pewny w tym waszym związku (to zawsze kończy się źle dla osoby, która prze zpartnera postrzegana jest, jako podnóżek, ty jesteś, według niego, podnóżkiem) oraz ma inne priorytety niż ty. Jesli mi nie wierzysz, to ciągnij dalej ten układ, a przekonasz się, że między wami bedzie coraz gorzej, gorzej i gorzej. Jego opętała żądza pieniędzy (chciwość) i fałszywie pojeta ambicja. Nie będziesz szczesliwa z tym człowiekiem.
Mój pojechał pierwszy raz wczoraj wieczorem.. i też nie wiem co i jak.. od 4 godzin się nie odzywa wiem ze to dopiero początki..
Dziewczyny pomocy:/
Jak pisałam mój chłopak nie wrocił na walentynki bo praca i trasa. Ja w tym czasie siedziałam w domu bo miałam przerwe semestralną na uczelni a teraz musiałam jechać już na studia do Warszawy. Wrocił wczoraj i zapytał się mnie kiedy wracam znowu do domu. To napisałam, że nie wiem że teraz już mam zajęcia, że w weekend nie bo w każdy weekend bede miała kurs ( zapisałam się na kurs, z którwgo nie moge zrezygnować bo przepadnie mi zaliczka) i dlatego najwcześniej wróce na świeta. Oczywiście on zaraz już wkurzony do mnie z pretensją, że on wiecej nie będzie czekał. " Czekał" troche dziwnie to brzmi w jego ustach bo to ja raczej czekałam prawie 5 tygodni na niego a gdy nie wrocił na umówiony weekend ja nie zostawiłam go tylko musiałam cicho siedziec bo zaraz bysmy sie pokłocili. Za to on zaczał mi pisać, że to dalej nie ma sensu, że on dłuzej nie bedzie czekał, że chyba mi łatwiej wrocic niz jemu było itd itd. Napisałam to przyjedz do mnie a on, że nie bedzie po Warszawie jeżdził i mnie szukał. Od słowa do słowa pokłociliśmy się i to ostro. Ja już nie wytrzymałam i mu powiedziałam, że załuje że musiałam czekać na takiego chu**, który jak on nie wróci to jest ok a jak ja nie moge wrocic do domu to mnie już zostawia i olewa. Padło jeszcze kilka słow ale skonczyło sie na mega kłotni i jego zdaniu, że on nie bd czekał. Nastepnego dnia napisałam, ale napisał mi że sama powiedziałam, że w świeta się spotkamy więc on nie będzie czekał. Wkurzyłam się jeszcze bardziej:/ Zablokowałam go na Facebooku, wyłaczyłam telefon tak jakbym zapadła się pod ziemie. Strasznie sie czuje jestem załamana, raz mam wyrzuty sumienia raz płacze raz sama siebie klne nie wiem co robić czy się odzywac czy co boję się, że pozna teraz inną żeby o mnie zapomniec i żeby z jakąś się kochać bo wiem, że tego chce.:/ Ja nie wytrzymuje czasami ciągłego obwiniania mnie. Co mi radzicie? pomózcie prosze ja juz nie mam siły
Maju, no tak juz bedziesz miała z tym facetem. On bedzie jeździł w trasy, bo cche zarobić większą kasę, a ty bedziesz siedziała w domu i czekała na niego. Z tego, co piszesz wyłania mi się obraz zaradnego i pracowitego faceta, który w jakiejś perspektywie czasowej planuje założyć rodzinę i nie zaczynać od kredytów, tylko od razu pójść na swoje. To dobre plany, ale przed tobą bardzo trudny czas, bo musisz uzbroic się w cierpliwość. Jak już pisałam ci wczesniej, sytuacja nie wygląda zbyt różowo, bo o ile jego myślenie jest słuszne, to jednak on działa zbyt pazernie i zaczyna pachnieć to chciwością, żądzą pieniędzy. Najogorsze jest w tym facecie to, że on ma takie beznadziejne priorytety np. najlepsza bryka w mieście, najbardziej wypasiona chałupa na osiedlu, najładniejsza żona, wszystko naj, naj i to naj w górę- takie jego myslenie zaczyna być dosć niebezpieczne, bo chciwosć potrafi człowieka zaślepić i opętac. On może rzeczywiście dojść do niemałych pieniędzy, ale to wszystko odbędzie się kosztem ciebie, kosztem waszego związku. Musisz porozmawiać z nim na spokojnie i na poważne, powiedziec mu, że wasz związek sypie się i zapytać czy warta jest skórka za wyprawkę. Facet jest bardzo ciebie pewny, nie jest męską mamałygą, tylko potrafi ci się postawić- to dobrze, bo przynajmniej będziesz go poważać, ale ty pamiętaj także o szacunku do samej siebie i jesli uważasz, że masz rację, to w zyciu nie wyciągaj do niego reki na zgodę, jako pierwsza. Musisz go teraz troszkę przetrzymać i poczekac chwile, az minie mu złosć- nic więc teraz nie rób. On ma prawo złościć się na ciebie? Oczywiście, że on ma prawo. Zjechał przeciez do kraju i myślał, że spotka się z tobą, tymczasem ty stanęłas mu okoniem. On tego nie przewidział, więc jest wściekły. On ma prawo złościć się na ciebie- ty też masz prawo złościć się na niego. Poczekaj aż on odezwie się do ciebie pierwszy i wtedy powiedz mu, że musicie ze soba porozmawiać, jednak nie podgrzewaj już atmosferykonfliktu między wami, tylko staraj sie być mądrą szyją, która w sposób właściwy pokieruje głupim chłopem. On ma (chyba, ale na podstawie tego, co opisujesz raczej uważam, że facet jest do rzeczy i zyciowy) dobre intencje, więc warto troszkę nad nim popracować. Jesli on dalej bedzie ci się rzucał, to odpuść go sobie, bo niestety istnieje ryzyko, że z tym facetem zawsze bedziesz słomiana wdową, która wiele do powiedzenia nie ma. Nie ustępuj, bo masz rację, ale bądź rozważna w słowach, żebyś nie wylała dziecka wraz z kąpielą. Facet nie chce dla was źle, ale zabrał się do rzeczy od doopy strony, więc trzeba pewne rzeczy włozyc mu do tepego chłopskiego łba (to ostatnie to był taki żart, tak naprawdę ja raczej wam kibicuję i życzę wam, byście się dogadali).
Nie chcę Cię straszyć, ale podobno facet , który wszędzie widzi problemy w związku, takie teksty typu "Nie będę czekał", wieczne olewanie itd itp świadczą , że jemu przestaje lub przestało zależeć
i związek chyli się ku upadkowi:/
Czasami to ja naprawdę nie mam nic do gadania szczególnie w sprawie jego jazd. Zdaję sobie sprawę na co się zgodziłam i nie załowałam nigdy tego, że czekam ludzie inni chodzą po imprezach a ja siedze sama i czekam. Kiedy nie wrocił na walentynki byłam zła i to już nie chodzi o te walentynki tylko o to, że obiecał dał słowo ja się na to nastawiłam a potem napisał, że nie wraca , że taka praca itd i najlepiej to się nie pokłocić.. Czyli najlepiej jakbym się słowem nie odezwała na to tylko robiła to co on każę. Jednak kiedy ja musiałam wrócic na studia a on wraca i napisałam, że nie wróce na weekend to już mówi, że on dłuzej czekał nie będzie itd itd. Czyli jak on nie wróci to jest ok ale jak ja to już moja wina. To mnie wkurza rani, boli i ja mu to tłumaczyłam nie raz no ale co z tego jak on ciągle ma swoje. Co z tego, że czekam co z tego, że ejstem wierna jak to się nie liczy. Teraz wyłaczyłam telefon i szczerze to nie chce go nawet właczać chciałąbym się zapaść pod ziemie:/
Bo wasz związek ma charakter feudalny i chyba rzeczywiście wiele się tu nie zmieni, szczególnie że , jak napisalaś, wiele razy rozmawiałas juz z tym facetem. To typ dominanta- albo więc zgodzisz się na jego absolutne przywództwo, albo podziękujesz za ciąg dalszy.
wiesz co ja bym ci radziła? Musisz usiąść i spokojnie zastanowić się nad tym, jaka dokładnie masz konstrukcję psychiczną- chodzi o analizę twojego charakteru pod kątem przystosowania się do zycia z dominantem, który wszystko wie lepiej od ciebie i który bedzie układał ci zycie bez liczenia się z twoimi problemami itd- wiesz na pewno o co chodzi. Rozważ sobie więc czy ty nadajesz się do takiego faceta,czy absolutnie nie, tylko nie czaruj rzeczywistości i nie porywaj się na rzeczy, ktorych potem nie udźwigniesz. Są takie kobiety, które czują się idealnie z facetem dominantem. One potrafią sœietnie wpasowac się w układ z takim facetem i sa mu posłuszne na każdym kroku i pod każdym względem. Zajmuja się domem, dzieckiem, sa świetnymi gospodyniami w domu, żyja zyciem męża, dzieci i godza się na wszystko, czego oczekue od nich pan mąż. Są takie kobiety. One potrzebują przewodnictwa, bo tylko z takim silnym facetem potrafią czuć się bezpiecznie. Musisz zastanowić się, jak ty poradzisz sobie z takim człowiekiem, czy jest to w ogóle mozliwe, czy nie- szkoda odpuszczać tego faceta, bo z jednej strony on się stara i nalezy to docenić, ale z drugiej strony sa w nim rzeczy i zachowania, ktore moga naprawdę niepokoić i źle wróżyć na przyszłosć.
ZMIERZ SWOJE SIŁY NA ZAMIARY I W ZALEZNOŚCI OD TEGO PODEJMIJ DECYZJĘ, CO DALEJ
ale na ten moment absolutnie nie odzywaj się pierwsza do niego, bo w tym akurat przypadku racja lezy po twojej stronie, więc nie ustępuj. Najwyżej rozwali sie to wszystko, ale ty nie ustepuj, bo nauczysz tego faceta, że może on wejść ci na głowe i na nia nasrac. To on powinien miec teraz problem z tobą, a nie ty z nim- ty niczego złego nie zrobiłas. Dlaczego więc ty miałabyś się zamartwiać? Niech on się martwi.
Ja się zamartwiam bo powiedział, że nie będzie więcej czekał. Boje się, że pozna inną, że jakaś inna bedzie go dotykala nie daj Boże bedzie sięz nia kochał a mi napisze ona to chociaż znalazła dla mnie czas:/ On już jest tak nastawiony, że jeśli ja nie moge sie spotkac to go pewnie zaraz oszukuje i dla niego już konieć. Napisał mi tez ostatnio, że już nie wierzy, że bd razem:/ a ja się boje, że kogoś pozna. I kiedyś przeczytałam gdzies takie mądre zdanie , że w życiu najgorszą rzeczą nie jest nie znalezienie miłośći ale jeśli się ja znajdzie i nie może się z nią być:/ Kocham go ale jak zawsze zwala wine na mnie to ja już nie wytrzymyje psychicznie
Skoro nie wytrzymujesz psychicznie, to znaczy, że raczej nie nadajesz sie do tego faceta. Gdybyś do niego pasowała, to z pokora znosiłabyś jego długie nieobecności, stawianie cię wobec faktów dokonanych, bo on wie lepiej i masz polegac na jego decyzjach, znosić wieczna niepewność czy przyjedzie, czy nie przyjedzie, czy będąc w trasie jako młody facet nie skusi się czasem na to, by uzyć jakiejś kobietki celem spuszczenia sobie z krzyża (skoro ciebie oskarża o kombinowanie na boku, to znaczy, że może mieć nieźle pod pazuraami pod tym względem- to taka projekcja), że masz zawijac kiecę i leciec na każde jego gwizdnięcie absolutnie dopasowując się do jego grafiku itd., itd.
Widocznie jesteś dziewczyną, która chciałaby mieć cos do powiedzenia w swoim związku i miec wpływ na to, co się dzieje- to raczej nie odnajdziesz sie w związku z dominantem.
Boisz się, że pozna inną. To oczywiste, że on pozna inną, bo skoro on uzna, że ty nie nadajesz się do niego, przestanie widzieć sens bycia z tobą, to wiadomo, że bedzie rozglądał się za inną- musisz liczyc się z tym i w razie czego zwyczajnie zrozumiec i pogodzić się z jego wyborem. Nie bedzie przeciez tak, że wy się rozstaniecie, a on bedzie siedział w samotni i wył do ksieżyca. Faceci sa zadaniowi, a ten twó, to juz szczególnie, więc wiadomo, że on gruszek w popiele nie bedzie zasypywał.
Tak więc musisz podjąć decyzję, że albo ulegasz mu we wszystkim ze strachu, że go stracisz, albo weźmiesz pod uwage swoje predyspozycje psychiczne i sama sobie powiesz, że z bólem serca, ale naprawdę nie nadajesz siędo tak przebiegającego związku, do takiego faceta. Lepiej skończyć jest cos w porę niż ciągnąć coś na siłę wbrew własnemu przekonaniu i zyć w wiecznym konflikcie samej ze sobą. Związek ma ciebie uszczęślawiać, a skoro ty non stop siedzisz sama i męczysz a na dodatek jeszcze jesteś o wszystko obwiniana, to po cholerę ciągnąć coś tak męczącego?
Tak więc albo zwiesisz głowę po sobie, przeprosisz go za to, że non stop siedzisz sama, że nawet walentynki spędzasz samotnie, mimo że masz faceta, albo weźmiesz jako priorytet swoje dobro (w pewnym sensie i jego dobro też, bo on tez się przeciez męczy) i zwyczajnie odejdziesz. A potem on albo bedzie chciał ciebie odzyskac przystając na twoje warunki, albo odpuści sobie ciebie i weźmie prostsza w obsłudze.
Przestań się wreszcie bać i zacznij myśleć logicznie ora działac. Po cholerę ci coś takiego? Albo to rozwal, albo bądź z nim na jego warunkach- z dominantem i tak niczego innego nie przeforsujesz, więc nie kop się z koniem.
Oliwia dzięki, że w ogóle odpisujesz. Masz racje i wiem to, że tak sie dalej nie da. Nie chce go zostawić ale jesli on mi pisze nie będę czekał to się nie uda a 3 tygodnie wczesniej ba tydzien wczesniej opowiada, że kocha, że nie znajdzie innej, że jestem jedyna a tu nagle, że koniec cześć i jego " przykro mi" wkurzyłam się jak nigdy bo ja też coś daje w ten związek może on tego nie widzi ale jesli ja siedze i czekam wiernie a dla niego to nic to jak to rozumieć? Przecież równie dobrze mogłabym latać po imprezach spotykać się z innymi a tego nie robie szczerze to się czuje jaknym przyporządkowała swoje życie juz jemu. Nie chodze, żeby miał pewność w trasie, że jestem wierna. Teraz też te 5 tyg czekania czekałam obiecywał i czuje się zraniona na serio i nie udaje wielkiej księżniczki co trzeba ją rozpieszczać ale chociaz troche mogłby wykazać uczucia. Ja wiem tiry jazdy taka praca ale jak mu napisałam ja nie jestem zabawka bez uczuć w dodatku nie wytrzymałam tak jak pisałam zablokowałam go na Fb i wyłaczyłam ten od 2 dni mam wyłaczony moze głupie pytanie w sumie głupie ale właczyc żeby miał kontakt? boje się, że napisze mi " cześć poznałem inną" boje się samotnośći bo jestem od niego uzależniona już
Dorośnijcie wy oboje do związku...
Podkreślasz tę swoją wierność, jakbyś przynajmniej 10 lat czekała... Normalnie mam wrażenie, że w Twoim przekonaniu kobieta pozostawiona bez faceta na dłużej niż tydzień natychmiast powinna zapewnić sobie towarzystwo innego. Bo inaczej jest to nieziemskie poświęcenie i pomnik się takiej WIERNEJ niewieście powinno wystawić. A dotychczas wydawało mi sie, że wierność w związku jest jakaś taka...oczywista?
I te teksty o szukaniu innej/innego... Wy tworzycie związek czy bawicie sie w zabawę kto komu zrobi na złość?
Po drugie - twierdzisz, że zaakceptowałaś jego pracę, ale nigdzie tej twojej akceptacji nie widać. Wprost przciwnie - oczekujesz, że będzie na każde Twoje zawołanie. Strasznie to infantylne. Zgrywanie sierotki, któa bez faceta nie może oddechu zaczerpnąć zamodzielnie - również. Historia z zepsutym samochodem rozłożyła mnie na łopatki.
Ty nie chcesz Ferrari. Ale on chce. Dojrzały związek polega na tym, że OBOJE partnerzy akceptują wzajemnie swoje plany na życie. I oboje się rozwijają, zamiast wzajemnie podcinać sobie skrzydła. Więc weź sie, kobieto, zastanów czy chcesz tego faceta - takiego jaki on jest w rzeczywistości, nie takiego jak Tobie sie wydaje, że powinien być. Na moje oko nie pasujecie do siebie, ale Ty możesz mieć inne zdanie. Jeśli uznasz, ż ejednak chcesz go takim jakim jest - to skończ swoje dziecinne zagrywki, wyłączanie telefonu, ubolewanie, że nie ma go przy Tobie, a wg Ciebie powinien być... Zabierz go na poważną rozmowę i zażądaj wyjaśnień co to ma znaczyć z tym kretyńskim tekstem, że nie będzie czekał. Ty dajesz mu możliwość realizacji jego planów, on ma dać Ci w spokoju realizować Twoje (studia i kurs).
Musisz poważnie z nim porozmawiac, jednak dopiero wtedy, gdy on wykona jakis ruch w twoją stronę- sama nie wychodź przed szereg, bo niestety, ale masz absolutną rację, chociaż rzeczywiście może i jestes troszkę infantylna w niektórych swoich zachowaniach albo w myśleniu.
Jedna nic dziwnego- jesteś przeciez bardzo młoda osoba, więc dopiero zdobywasz doświadczenie i uczysz się życia. Związek z facetem jest wielkim wyzwaniem, szczególnie, gdy masz do czynienia z tak trudnym facetem, który robi to, co mu pasuje i mało zwraca uwage na to, jak ty się czujesz. Siedzisz w domu sama i wiernie czekasz, a on mimo to i tak zarzuca ci jakies zdrady- nic dziwnego, że czujesz się traktowana niesprawiedliwie i masz podstawy do tego, by czuć się wręcz obrażona, bo to tak jakby on mówił ci prosto w twarz "uważam cię za dziwke, która puszcza się za moimi plecami, gdy ja ciężko pracuję, bo chcę zarobić kasę na nasze przyszłe życie"- no cóż.
włącz ten telefon i przestań się katowac- jeśli on zatelefonuje do ciebie i powie ci, że z wami koniec, bo ma tego dosyć albo że poznał inną, to trudno- weźmiesz to na klatę i tyle. Lepiej, żeby od odszedł wcześniej niż miałby zrobić to poźniej. Jesteś młoda i masz prawo do tego, by cieszyć się życiem. Musisz nauczyć się troszkę większej samodzielności, byś nie stała się kobietą bluszczem- super, że zapisałaś się na kurs (absolutnie z tego nie zrezygnuj) i naucz się wychodzić z domu- masz do tego prawo. Jeśli on bedzie psądzał cię o zdrady, a ty we własnych oczach bedziesz czuła się wobec tego faceta w porządku i powiesz mu, że jesteś wobec niego uczciwa, to tego się trzymaj i nie pozwalaj, by jakis chłop obrażał ciebie na każdym kroku. Wyznacz mu granice i zapowiedz, że jesli przekroczy twoje granice, to od niego odejdziesz. Bądx po prostu konsekwentan i przestan w końcu bac się tego, że on sobie pójdzie do innej- jesli pójdzie, to pójdzie, trudno. Nie możesz żyć tak, jakby twoje życie zaczynało się i kończyło na jakimś facecie. Oni zawsze zostawiają takie kobiety. Bądź bardziej samodzielna.
To nie jest tak, że ja uważam, że się za sierotke i trzeba mi postawic pomnik, że ta biedna nieszczęsliwa czeka wiernie. Dla mnie wiernośc jest czyms oczywistym i nigdy nie dałam mu powodu to tego, żeby w to zwątpił. Może źle napisałam chodzi mi o to, że jestem mu wierna w zwiazku to jest dla mnie podstawą mój facet pracuje ma prace jaką ma i kiedy on nie może wrócić to dla niego najlpeije jakbym siedziała cicho i nic nie mowiła gdy nie wrocił na walentynki nie zostawiłam go bo to wtedy byłoby dziecinne zostawić go bo nie wrócił. Chodzi mi o to, że jak on nie wróci to jest ok a kiedy ja teraz nie mogłam to on już mówi, że koniec on nie chce tak itd. Przecież też mogłby przyjechać o to mi chodzi, że czekam wiernie i nic z tego nie mam. Zaraz napiszecie, że to jednak chce coś miec za to, że czekam pomnik czy cos. Nie nie chce tylko, żeby zrozumiał mnie i poczekał albo przyjechał on i mu to tłumaczyłam ale jesli dla niego nic to nie znaczy to ja po prostu nie wiem jak z nim rozmawiać. Strasznie się zmienił od tej kasy i jazd. Ja rozumiem, że ma marzenia cieszy mnie to, że nie lezy z piwem przed tv ale też chciałąbym, żeby czasami zrozumiał mnie. Nie w tym, że ja biedna czekam tylko też mam swoje życie i sprawy a najbardziej bolą mnie obietnice i słowa, że kocha, że jestem jedyna słowa nie zostaw mnie prosze a po 2 tyg nagle wszytsko się odmienia.
19 2016-02-20 20:26:08 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-02-20 20:29:01)
Zgadzam się całkowicie z vinngą, nie ma u Ciebie grama akceptacji i zrozumienia dla jego pracy. Szczęśliwe dziewczyny / żony szczęśliwych kierowców międzynarodowych nie suszą im stale głowy, godzą się na rozłąkę, nie kłócą się podczas tych bardzo rzadkich widzeń, tylko próbują nacieszyć się nimi. Ciężkie jest to życie i nie wszyscy się do tego nadają. Sama bym nie dała rady. Ale mam w rodzinie kilku tirowców i widzę, że obie strony nieźle sobie radzą. Trzeba być dojrzałą, niezależną, samodzielną kobietką, cierpliwą i wyrozumiałą, tym bardziej, że tym mężczyznom też nie jest lekko. Oni w tych podróżach bywają samotni, sfrustrowani, zmęczeni rutyną pracy i problemami, bo nie jest to lekka, spokojna robota. Też tęsknią. I ostatnie, czego im potrzeba, to wyrzuty, pretensje i fochy typu blokowanie na fb i wyłączanie telefonu. Nie zdziwilabym się, gdyby miał już dość tego związku.
Nie mógł Ci pomóc z autem, bo niby jak, na odległość? Nie wrócił na walentynki, bo widać faktycznie nie mógł, jazdy na pusto tam się nie praktykuje. Takich sytuacji w takim związku jest mnóstwo. A że chcą zarobić, Ci najbardziej zaradny życiowo tak mają, to jest jednak jedna z najlepiej opłacalnych fuch. No i dusza obiezyswiata, nie wszyscy nadają się za biurko i do fabryki.
Przemyśl, czy to życie dla Ciebie. Bo szkoda szarpać sobie i jemu nerwy, mając problem z takim zwiazkiem na odległość.
Maju, dziewczyny mają rację i ja jeszcze raz radzę ci, byś usiadła i spokojnie przeanalizowała swoją osobowosć, swój charakter i byś bez czarowania rzeczywistości z ręką na sercu odpowiedziała sobie na pytanie "czy pasuję do tego faceta? czy dam sobie radę z tym facetem?
i jeśli stwierdzisz, że jednak nie, to daj sobie spokój z tym związkiem, bo za jakis czas wasze problemy i tak wrócą albo nauczysz się tłumić w sobie złe emocje i godzić się na rzeczy wbrew sobie, tylko ze strachu, że zostaniesz sama albo, że facet ten znajdzie sobie inną. Bycie w związku, który ciebie unieszczęśliwia mija się z celem. Ten facet chce zarobić wiekszą kasę i nie powstrzymasz go, bo on złapał juz odpowiedniego bakcyla. Od ciebie on oczekuje, byś siedziała w domu, nie ruszyła nigdzie tyłka i czekała na niego marząc o wypasionej furze i wypasionej chałupie. Pisałam ci już, że nie każda kobieta nadaje się do takiego zycia, do związku z dominantem. Masz ciężki orzech do zgryzienia, ale musisz podjąć decyzję, bo wasze problemy bedą wracały niczym bumerang.
21 2016-02-20 22:45:26 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-02-20 22:55:20)
Tylko pamiętaj też o tym, że potem jak na złość (życie bywa bardzo przewrotne) możesz związać się z leniem patentowanym i leserem oraz luzakiem. Na początku będziesz zachwycona, że luzak ma tyle czasu dla ciebie, ale szybko przekonasz się, że z wałkoniem daleko nie zajdziesz, chyba że bedziesz harowała na niego od świtu do nocy. więc i tak źle, i tak niedobrze- rozważ wszystkie za i przeciw i podejmij decyzję.
Tu na forum jest nawet wątek dziewczyny, która najpierw była z pracoholikiem, ale własnie z powodu jego zbyt dużego zaangażowania w pracę zerwała z nim i potem poznała przeciwieństwo byłego, bo wałkonia i luzaka (gdy go poznała facet pracował na pół etatu, na trzy lata związku z nim dwa lata w ogóle nie pracował, bo jak Kiepski nie mógł znaleźć odpowiedniej dla niego roboty, miał oczywiście mnóstwo czasu, utrzymywała go matka u której zresztą mieszkał, facet spał do 11-tej w południe i taki tam, wiadomo) no i oczywiście dramat dla dziewczyny, bo co robić dalej z leniem francowatym? Tak więc w zyciu układa się różnie, więc żebyś potem, w razie czego, nie wpadała ze skrajności w skrajność.
Moja historia wygląda tak że mąż zawsze chciał jezdzić na tirach ale zostaliśmy rodzicami w wieku 17 lat ja on 20 i jakos nie było finansów i możliwości przeczekalismy 10 lat z całą kupą marzeń mąż zrobił prawko i sobie jezdzi ma wymarzoną prace ja też robie dla siebie teraz b by muc sie poruszać nie czekając na mzk męża mam co dwa tygodnie i zyjemy kazdy ma jakies zajecie to czas lepiej plynie czasem nie widzimy sie przez miesiac bo jak jemu wypadnie weekend to ja ide do pracy ale da sie pamietajmy ze nasi panowie nie sa na madagaskarze gdzie nie ma zasiegu a czasy sa takie ze jest kamerka i maz wcale za innymi patrzyć nie musi
A od siebie dodam ze jak tak bardzo za soba tesknimy to gdy wraca to mam czesto motyle w brzuchu zupełnie jak 12 lat temu a gdy podaje mu obiad to mam wrazenie jakbym bezdomnego karmiła tak sie cieszy ze jest z nami ze je jak czlowiek przy stole i ze kezy w wlasnym łóżku
Sorry autorko za to co napisze ale jestes dzieciuch a nie kobieta.
Facet jest w trasie, zarabia, chce cos w zyciu osiagnac a ty robisz dramat ze na walentynki nie przyjechal hehehehe really?
Moim zdaniem jestes niedojrzala do zwiazku, zostaw go niech poszuka sobie kobiety bo dziecmi to karalne
Sorry autorko za to co napisze ale jestes dzieciuch a nie kobieta.
Facet jest w trasie, zarabia, chce cos w zyciu osiagnac a ty robisz dramat ze na walentynki nie przyjechal hehehehe really?
Moim zdaniem jestes niedojrzala do zwiazku, zostaw go niech poszuka sobie kobiety bo dziecmi to karalne
Tu nie do końca się zgodzę.
Walentynki to faktycznie przesada ale kobieta chyba może mieć wątpliwości czy dobrze robi ciągnąć dalej ten związek.
Kasa nie jest na świecie najważniejsza, jest rodzina, żona, partnerka.
Jeżeli ON nastawiony jest tylko na zarabianie to wpadł i TY Autorko go z tego nie wyciągniesz. Albo się sam opamięta albo wpadnie jeszcze bardziej.
Zastanów się na spokojnie czego tak naprawdę chcesz, czy wytrzymasz taką pracę partnera bo z czasem tylko będzie rosła frustracja i kłótnie będą coraz gorsze.
Ale śmieszny twór faceta. Ferrari mu się marzy a nie ma kasy by pomóc dziewczynie gdy jej się samochód rozkraczy oraz wypomina lasce ile na nią wydał.
Dulszczynza pełną gębą.
Witam Panie:)
Bardzo zaciekawil mnie ten watek ponieważ jestem bardzo podobny do osoby opisanej przez autorke i chcialbym tez opisac swoja historie. Z gory uprzedze, ze nie jestem za dobrym pisarzem...
Przez pierwszy rok jezdzilem caly czas, porzucilem swoje dawne „zycie”. Poznawalem swiat i przeroznych ludzi bo jezdzilem glownie z zachodu na Rosję. Bardzo mnie to ciekawilo ponieważ jezdzilem tak jakby z jednego fajnego swiata gdzie są ladne drogi, infrastruktura, ladne logistyki, piekne miasta, ludzie godnie zarabiaja w normalnym ośmiogodzinnym trybie pracy do drugiego „gorszego” gdzie nie ma dróg, kazdy chce od Ciebie „tradycje” ale bardzo intygujacego, ciekawego i pelnego przyjaznie nastawionych ludzi. To były dla mnie jakby dwa rozne swiaty. Po jakims czasie zachod mi się nie podobal, postanowilem jezdzic tylko na Rosje im dalej za Moskwe tym lepiej, ciekawil mnie ten kraj, ciekawilo mnie co jest za nastepnym miastem, jacy ludzie. Wpadlem w wir jazdy ze znajomymi spotykalem się może jeden weekend w miesiacu.
Po jakims 1,5 roku jazdy wybralem się na wakacje z grupka znajomych, no i jak to ze znajomymi od razu jakiś tam grill z procentami. Gdy szlismy pobawic się do klubu zaczepilem dwie dziewczyny ponieważ jedna z nich bardzo mi się spodobala. Okazalo się, ze jest z pobliskiego mojego rodzimego miasta. Wymienilismy się numerami wszystko fajnie ale miala wtedy chlopaka, nie naciskalem bo nie lubie wieprzac się między zwiazki. Po pol roku zaczela do mnie pisac ponieważ rozstala się z chlopakiem itp. itd. Nie wnikalem, raczej nie z mojego powodu bo ja caly czas jezdzilem i się nie widywalismy. Po jej maturze zaczelismy spedzac kazde wolne chwile razem. Rachunki za telefon i 400 i 800zl się zdarzaly. Po wakacjach wyjechala na upragnione studia do duzej aglomeracji i już przed wyjazdem mowilem, ze lepiej jest to zakonczyc bo ja nie wiazalem wtedy przyszlosci z innym miastem niż ze swoim rodzimym i mowilem, ze będę jeszcze przez jakieś 3-5 lat będę jezdzil więc kiedy my znajdziemy czas dla siebie. Po drugie mowilem tez, ze jak „liźnie” duzego swiata i pozna dużo ciekawsze osoby ode mnie to i tak mnie rzuci. Kupilem nawet samochód zeby jezdzic do niej na studia ponieważ nie zawsze przyjezdzala do swojego domu bo tez pracowala. No i się zaczelo...
Bywalo, ze jest w weekend u siebie a mnie nie ma i już ja nie odwozilem jej na studia. Odwozili znajomi albo komunikacja. Znajomym okazal się jej były u którego to tez siedziala i grywali na konsoli. Wierzylem bo w sumie nie mialem wtedy konsoli, może i sobie graja, a niech sobie graja... Jeszcze dzwonila do mnie kilka razy jak u niego była. Miarka się przebrala jak byłem pewnego razu i podczas ogladania filmu ktos do niej napisal, a ze było to w zasiegu mojego wzorku i ujrzalem slowo seks. Po przeczytaniu kilku zdan rozmowy ich po prostu mnie wrylo i wtedy wyrwala mi telefon i szybko usunela wiadomosci. Powiedzialem kilka zdan bo nie lubie się klocic, spakowalem swoje rzeczy i pojechalem wkurwiony do domu. Z jej strony oczywiscie ciagle wydzwanianie, lament, ze jaki to ja nie jestem i w ogole.
Po paru miesiacach pisania i dzwonienia do mnie uwierzylem jej w jakas scieme ale postanowilem zapomniec bo pustka jaka mi doskwierala i brak kontaktu z nia mnie niszczyla. Wrocilismy do sibie. Znowu było fajnie, milo, wspolne plany, wakacje spedzone razem itd. itd.
Mielismy firme bardzo napieta sytuacje bo klient dla którego wozilismy towar potrzebowal go duzy i nie wyrabialismy. Wiadomo, nie wyrabiasz to znajdziemy innego który mi to przywiezie, a to wiazalo się calkowita utrata klienta. Dwa tygodnie nie było mnie w domu, przyjechalem i okazalo się, ze ktorys kierowca nie może jechac a naczepa stoi zaladowana. Umylem się zjadlem zadzwonilem, ze nie przyjade bo jest taka sytuacja. Oczywiscie lament, ze się nie widzielismy 2 tygodnie a teraz jak pojedziesz to już 3 tygodnie. Jakos wytlumaczylem, powiedzialem ze jak wroce to już do konca roku siedze w domu, akurat wyjezdzalem 1 grudnia. Pech chcial, ze zarekwirowali towar na urzedzie celnym w Rosji bo były jakieś „niejasnosci”, odstalem tam 14 dni. Po awanturze telefonicznej z moja dziewczyna bo nie umialem przetlumaczyc, ze to nie moja wina i nie moge nic z tym zrobic i po prostu wybuchlem i zaczalem wypominac jej poprzednie jej ekscesy. Nie chialem jej znac. Zaczalem pic ale tylko tak dla uspokojenia się i przespania spokojnie nocy. Dodatkowo znalazlem nowa rozrywke na internecie i zaczalem grac w kasynach internetowych. Po 14 dniach cofneli mnie z tym towarem na Litwę. Zostawilem auto na Litwie i pojechalem na swieta, w drugi dzien swiat tylko się z nia tylko po to zeby powiedziec, ze to definitywny koniec. Po swietach musialem, ze zabrac ciezarowke z Litwy i z powrotem na Rosje. Sylwester w kabinie sam przy butelce vodki i kasynie. Nawet telefon wylaczylem bo nie chcialem rozmawiac z nikim!
W styczniu dowiedzialem się od znajomych, ze wrocila do swojego bylego, Pomyslalem „szybko!” W następnych miesiacach było tylko gorzej, nie pilem tylko zaczelam się wzamacniac uzywka po to zeby tylko jak najszybciej zrobic kurs i następny i tak mijaly mi tygodnie. Uspokoilem się w wakacje, ogarnalem się, powiedzialem sobie dość. Jezdzilem ale sporadycznie lecz międzyczasie zaczela znowu pisac, ze ona go nie kocha i jest jej z nim zle, ze czaly czas mysli o mnie i zebysmy wrocili do siebie ale pod warunkiem, ze zamieszkamy razem. Pomyslalem, ze na takich warunkach może się to udac lecz dalej był konfikt bo ona chcial zyc w duzym miescie ponieważ jest bardzo ambitna i potrzebuje miejsca do rozwoju. Ja natomiast wiazalem przyszlosc z firma rodzicow i z miastem rodzinnym i tak po jakims czasie się znowu rozstalismy.
Nie jestesmy ze soba już kilka miesiecy i nie chce do niej wracac chociaz dalej ja kocham. Ta praca w polaczeniu z taka kobieta zniszczyla mnie. Nie jestem już tym samym czlowiekiem który był jak zaczynal jezdzic 7 lat temu.
Obecnie nikomu nie polecam tej pracy jak ktos się mnie pyta wrecz odradzam. Dzisiaj chyba lepiej być osoba która zbiera smieci z naszych kublow niż kierowca miedzynarodowym bo przynajmniej codziennie spi w domu z zona/dziewczyna/dziecmi. Kazdy chce zyc godnie a to jest strasznie niewdzieczna praca.
Powiedzcie mi tylko czy to ja jestem jakiś nienormalny czy ona? Bo ja już się w tym pogubilem.
Nie Schmitz... Nie tyle nienormalni co samotni zbytnio... Albo jedno albo drugie. Albo świat albo związek. Związek bazuje na chemii miłości i na bliskości. Poczytaj nawet o aspektach chemicznych tego 'czegoś' Tam działają takie dziwne związki chemiczne, jak narkotyki i działają tylko wtedy gdy jesteś blisko z tą osobą. Jak daleko to więzi są słabe i podlegają zbytniej wtedy kalkulacji a wtedy... no tak, więc 'razem' / 'w związku' oznacza jednak razem. Jak związek ma coś przetrzymać to wtedy tylko, gdy ma mocne podstawy np. dzieci czy coś innego. Same chęci to czasami za mało
Witam Panie:)
Bardzo zaciekawil mnie ten watek ponieważ jestem bardzo podobny do osoby opisanej przez autorke i chcialbym tez opisac swoja historie. Z gory uprzedze, ze nie jestem za dobrym pisarzem...
Przez pierwszy rok jezdzilem caly czas, porzucilem swoje dawne „zycie”. Poznawalem swiat i przeroznych ludzi bo jezdzilem glownie z zachodu na Rosję. Bardzo mnie to ciekawilo ponieważ jezdzilem tak jakby z jednego fajnego swiata gdzie są ladne drogi, infrastruktura, ladne logistyki, piekne miasta, ludzie godnie zarabiaja w normalnym ośmiogodzinnym trybie pracy do drugiego „gorszego” gdzie nie ma dróg, kazdy chce od Ciebie „tradycje” ale bardzo intygujacego, ciekawego i pelnego przyjaznie nastawionych ludzi. To były dla mnie jakby dwa rozne swiaty. Po jakims czasie zachod mi się nie podobal, postanowilem jezdzic tylko na Rosje im dalej za Moskwe tym lepiej, ciekawil mnie ten kraj, ciekawilo mnie co jest za nastepnym miastem, jacy ludzie. Wpadlem w wir jazdy
ze znajomymi spotykalem się może jeden weekend w miesiacu.
Po jakims 1,5 roku jazdy wybralem się na wakacje z grupka znajomych, no i jak to ze znajomymi od razu jakiś tam grill z procentami. Gdy szlismy pobawic się do klubu zaczepilem dwie dziewczyny ponieważ jedna z nich bardzo mi się spodobala. Okazalo się, ze jest z pobliskiego mojego rodzimego miasta. Wymienilismy się numerami wszystko fajnie ale miala wtedy chlopaka, nie naciskalem bo nie lubie wieprzac się między zwiazki. Po pol roku zaczela do mnie pisac ponieważ rozstala się z chlopakiem itp. itd. Nie wnikalem, raczej nie z mojego powodu bo ja caly czas jezdzilem i się nie widywalismy. Po jej maturze zaczelismy spedzac kazde wolne chwile razem. Rachunki za telefon i 400 i 800zl się zdarzaly. Po wakacjach wyjechala na upragnione studia do duzej aglomeracji i już przed wyjazdem mowilem, ze lepiej jest to zakonczyc bo ja nie wiazalem wtedy przyszlosci z innym miastem niż ze swoim rodzimym i mowilem, ze będę jeszcze przez jakieś 3-5 lat będę jezdzil więc kiedy my znajdziemy czas dla siebie. Po drugie mowilem tez, ze jak „liźnie” duzego swiata i pozna dużo ciekawsze osoby ode mnie to i tak mnie rzuci. Kupilem nawet samochód zeby jezdzic do niej na studia ponieważ nie zawsze przyjezdzala do swojego domu bo tez pracowala. No i się zaczelo...
Bywalo, ze jest w weekend u siebie a mnie nie ma i już ja nie odwozilem jej na studia. Odwozili znajomi albo komunikacja. Znajomym okazal się jej były u którego to tez siedziala i grywali na konsoli. Wierzylem bo w sumie nie mialem wtedy konsoli, może i sobie graja, a niech sobie graja... Jeszcze dzwonila do mnie kilka razy jak u niego była. Miarka się przebrala jak byłem pewnego razu i podczas ogladania filmu ktos do niej napisal, a ze było to w zasiegu mojego wzorku i ujrzalem slowo seks. Po przeczytaniu kilku zdan rozmowy ich po prostu mnie wrylo i wtedy wyrwala mi telefon i szybko usunela wiadomosci. Powiedzialem kilka zdan bo nie lubie się klocic, spakowalem swoje rzeczy i pojechalem wkurwiony do domu. Z jej strony oczywiscie ciagle wydzwanianie, lament, ze jaki to ja nie jestem i w ogole.
Po paru miesiacach pisania i dzwonienia do mnie uwierzylem jej w jakas scieme ale postanowilem zapomniec bo pustka jaka mi doskwierala i brak kontaktu z nia mnie niszczyla. Wrocilismy do sibie. Znowu było fajnie, milo, wspolne plany, wakacje spedzone razem itd. itd.
Mielismy firme bardzo napieta sytuacje bo klient dla którego wozilismy towar potrzebowal go duzy i nie wyrabialismy. Wiadomo, nie wyrabiasz to znajdziemy innego który mi to przywiezie, a to wiazalo się calkowita utrata klienta. Dwa tygodnie nie było mnie w domu, przyjechalem i okazalo się, ze ktorys kierowca nie może jechac a naczepa stoi zaladowana. Umylem się zjadlem zadzwonilem, ze nie przyjade bo jest taka sytuacja. Oczywiscie lament, ze się nie widzielismy 2 tygodnie a teraz jak pojedziesz to już 3 tygodnie. Jakos wytlumaczylem, powiedzialem ze jak wroce to już do konca roku siedze w domu, akurat wyjezdzalem 1 grudnia. Pech chcial, ze zarekwirowali towar na urzedzie celnym w Rosji bo były jakieś „niejasnosci”, odstalem tam 14 dni. Po awanturze telefonicznej z moja dziewczyna bo nie umialem przetlumaczyc, ze to nie moja wina i nie moge nic z tym zrobic i po prostu wybuchlem i zaczalem wypominac jej poprzednie jej ekscesy. Nie chialem jej znac. Zaczalem pic ale tylko tak dla uspokojenia się i przespania spokojnie nocy. Dodatkowo znalazlem nowa rozrywke na internecie i zaczalem grac w kasynach internetowych. Po 14 dniach cofneli mnie z tym towarem na Litwę. Zostawilem auto na Litwie i pojechalem na swieta, w drugi dzien swiat tylko się z nia tylko po to zeby powiedziec, ze to definitywny koniec. Po swietach musialem, ze zabrac ciezarowke z Litwy i z powrotem na Rosje. Sylwester w kabinie sam przy butelce vodki i kasynie. Nawet telefon wylaczylem bo nie chcialem rozmawiac z nikim!W styczniu dowiedzialem się od znajomych, ze wrocila do swojego bylego, Pomyslalem „szybko!” W następnych miesiacach było tylko gorzej, nie pilem tylko zaczelam się wzamacniac uzywka po to zeby tylko jak najszybciej zrobic kurs i następny i tak mijaly mi tygodnie. Uspokoilem się w wakacje, ogarnalem się, powiedzialem sobie dość. Jezdzilem ale sporadycznie lecz międzyczasie zaczela znowu pisac, ze ona go nie kocha i jest jej z nim zle, ze czaly czas mysli o mnie i zebysmy wrocili do siebie ale pod warunkiem, ze zamieszkamy razem. Pomyslalem, ze na takich warunkach może się to udac lecz dalej był konfikt bo ona chcial zyc w duzym miescie ponieważ jest bardzo ambitna i potrzebuje miejsca do rozwoju. Ja natomiast wiazalem przyszlosc z firma rodzicow i z miastem rodzinnym i tak po jakims czasie się znowu rozstalismy.
Nie jestesmy ze soba już kilka miesiecy i nie chce do niej wracac chociaz dalej ja kocham. Ta praca w polaczeniu z taka kobieta zniszczyla mnie. Nie jestem już tym samym czlowiekiem który był jak zaczynal jezdzic 7 lat temu.
Obecnie nikomu nie polecam tej pracy jak ktos się mnie pyta wrecz odradzam. Dzisiaj chyba lepiej być osoba która zbiera smieci z naszych kublow niż kierowca miedzynarodowym bo przynajmniej codziennie spi w domu z zona/dziewczyna/dziecmi. Kazdy chce zyc godnie a to jest strasznie niewdzieczna praca.
Powiedzcie mi tylko czy to ja jestem jakiś nienormalny czy ona? Bo ja już się w tym pogubilem.
schmitz, jak u Ciebie? ogarnąłeś trochę swoje życie, dalej jeździsz? a może poznałeś kogoś ?