Czytam i czytam wciaz te madre odpowiedzi, jak poradzic sobie z rozstaniem i rozumiem je. Naprawde je rozumiem na poziomie logicznym? Ale emocjonalnie? Popelniam blad za bledem.
Minal prawie rok odkad mnie zostawil a ja wciaz nie moge sie z tym pogodzic. Codziennie mowie sobie, ze dosyc, ze to juz koniec i trzymam sie tego. Pare godzin
Najwieksza glupota, a mimo to wciaz powtarzana. Pisze do niego, prosze o szanse. I naprawde wiem, ze to glupota, ze nie powinnam. Ale nadchodzi moment i nie moge sie postrzymac. Minal prawie rok a ja ciagle mam pewnosc, ze to bylo to. Nie idealizuje, znam jego wady doskonale ale kocha sie mimo wad, prawda?
Z jednej strony, tu tez taki troche paradoks, boje sie byc zawsze sama ale z drugiej, nie chce byc z byle kims, byle byc. Chce byc tylko z nim. Mam problemy z kontaktami miedzyludzkimi, zawsze bylam troche na uboczu i boje sie, ze nikt mnie nie pokocha. A z drugiej strony mi na tym nie zalezy. Co jest ze mna nie tak? I co jest ze mna nie tak, ze on juz mnie nie chce? Nie bylam zaborcza, kazde z nas mialo swoje sprawy, wspolne sprawy, swoje pasje, wspolne pasje.
Tak bardzo mi brakuje tych zwyczajnych rzeczy, slodkich slowek, przytulenia, spania razem, tych drobnych gestow. Wiec pisze, prosze o szanse. Logicznie - wiem, ze to najgorsza rzecz jaka moge robic. Ale emocjonalnie...
Myslalam ze ta najgorsza faza potrwa moze ze 3 miesiace i bedzie choc troche lepiej. Ale to w ogole sie nie poprawia. Co jest ze mna nie tak? ;(
2 2016-02-01 19:47:49 Ostatnio edytowany przez ahrozumiem@tlen.pl (2016-02-01 19:49:10)
Hmmm myślę , że nic mądrzejszego tutaj nie usłyszysz:) Uważam, że pod żadnym pozorem nie powinnaś do niego pisać. Ja tak zrobiłam. Mimo , że było bardzo ciężko. Dostałam tylko życzenia na święta. Pod żadnym pozorem nie błagaj i nie kontaktuj się z nim. Nic tym nie zdziałasz, a tylko pogarszasz swoją sytuację i w jego oczach stajesz się żałosna i na wyciągnięcie ręki. Ja też miałam ochotę błagać, ale jak miałam z nim kontakt to tylko płakałam. Po co Ci to? Mam tak samo, nie jesteś inna. Po prostu bardzo kochałaś.
Możesz sobie przeczytać mój temat. Nie mam dobrych wieści: mi nie minęło i po pięciu latach. Czy to była Twoja pierwsza miłość?
Powinnaś zerwać wszelkie kontakty z Nim, wiem że to nie łatwe. Przecież Ty się katujesz i torturujesz. Nie można trzymać się jednego, musisz iść naprzód, nikogo nie zmusisz do miłości.Nie zastanawiaj się co z Tobą nie tak, czy czegoś Ci brakowało, co mają inne czego Ty nie masz itd. Nie chcę być z Tobą i tyle, nigdy nie porównuj się do innych kobiet, po prostu tak wybrał. Uszanuj Jego decyzję, takim nachalnym błaganiem nic nie wskórasz. Weź się za siebie, nie użalaj nad sobą, staraj się nie wspominać, wywal wszystkie pamiątki, usuń zdjęcia, a resztę zrobi czas. Musisz być silna, poza tym nie wmawiaj sobie, że chcesz tylko Jego, że innego nie spotkasz itd. W ten sposób nigdy z tego nie wyjdziesz, jest naprawdę wiele wartościowych mężczyzn. Otwórz się na nich .
Hej..
jeszcze niedawno miałam ten sam, bliźniaczy wręcz problem. Rzucił mnie wieloletni partner, tęskniłam jak wariatka - serce, umysł, dusza, ciało - wszystko cierpiało, nieludzko cierpiało. Za przeżycia rozstania wzięłam się na serio - wprowadziłam wszystkie rady jakie można znaleźć na forach - sport w ilościach morderczych, nowe pasje, nowi ludzie, nie odmawiałam żadnego spotkania, żadnej imprezy. Nawet więcej - głupawo wdawałam się w jakieś romanse, miłostki. Nie odzywałam się (książkowo), on czasem się odzywał (czym gruchotał mnie na kawałeczki). I co? I nic. Tęskniłam bezustannie pewna, że już nic podobnego nigdy mnie nie spotka. On wszedł w nowy związek (jak pewnie dobrze rozumiesz - to co przeżyłam jak się dowiedziałam było nieopisanym koszmarem). I dalej kochałam! Bo przecież nie kocha się za coś, tylko pomimo, co nie?
Ale wtedy przestał się do mnie odzywać (ja oczywiście się nie odzywałam nadal). Dłuuuugo, kilka miesięcy było zero kontaktu. Zablokowałam fejsy i inne. Tęskniłam oczywiście dalej, a mija już rok..
No i tak po tym czasie musiałam się odezwać z pewnym problem. Poradził mi i nagle... dotarło do mnie, że on jest obcy. Nie znam go. I on mnie już nie zna.
Nadal kocham tego Gościa sprzed roku, ale to nie ten sam Gość. Jego już nie ma.
I tak mi tęsknota minęła.
Podsumowując - spróbuj tego braku kontaktu
6 2016-02-01 22:43:35 Ostatnio edytowany przez JodiPicoult (2016-02-01 22:46:31)
Wszystko co piszecie, wiem, ze macie racje. Tylko nie wiem jak sprawic, zeby rozum zapanowal nad emocjami. Najgorzej jest w weekendy,vw tygodniu praca, cwiczenia, tabletka na sen, jakos zlatuje. Przychodzi weekend i pustka.
Nigdy nie bylam dusza towarzystwa, praktycznie nie mam znajomych. Zreszta nie wiem nawet czy mi to przeszkadza, chyba niespecjalnie. On jest jednocznie moim najlepszym przyjacielem. Tzn byl. Dogadywalismy sie po prostu swietnie. I gdybym chociaz cos podejrzewala... Smial sie, zebym nie wcinala tyle paczkow, bo mnie przez prog nie przeniesie, tulil, mowil, ze nie wie jak opisac swoje szczescie, ze mnie ma a tydzien pozniej to skonczyl:( tego nie moge pojac. I moze byl wkurzony, ze nie daje mu spokoju ale powiedzial, ze nigdy mnie nie kochal, ze tak mu sie wydawalo. Kilka lat... To boli najbardziej. Bo jesli to prawda to okazuje sie ze najszczesliwsze lata mojego zycia byly klamstwem ;(
Nie wiem juz co robic, mialam nadzieje, ze to szybciej przejdzie.
Nigdy nie bylam osoba, ktora odpuszcza. Po porazkach probowalam od nowa, az sie udalo. I teraz nie wiem jak odpuscic, tym bardziej ze na niczym ani nikim tak mi nigdy nie zalezalo.
Nie znam go. I on mnie już nie zna.
Nadal kocham tego Gościa sprzed roku, ale to nie ten sam Gość. Jego już nie ma.
I tak mi ta tęsknota minęła ...........
Witajcie Czytając Wasze historie każda znajdzie w nich coś w większym lub mniejszym stopniu ze swojej własnej. Tak myśle. Te wszystkie rady, o odizolowaniu, szukaniu nowych sposobów na spędzenie czasu, otwarcie sie na "innych" facetów ( co zreszta jest trudne choć tak bardzo by sie chciało tego Nowego tu i teraz ! ) To wszystko to sposoby by wreszcie zamknąć te cholerne drzwi z jednego etapu by wejść w drugi. Ale może podświadomie tego wcale nie chcemy? Ja teoretycznie zamykam od jakiś 3 miesięcy. On ma inna ale nwm czy ten związek ma jakies perspektywy. "Próbuje " zamknąć bo związek był w pewnym sensie toksyczny, bywał patologiczny i nie raz nie dwa zamykaliśmy drzwi - znamy sie ponad 8 lat, konflikty zaczęły sie po jakiś 3. B. ważne to co napisałaś: kochasz tamtego gościa a nie tego, kim jest teraz...
Dziewczyny, aby coś osiągnąć, zawsze trzeba coś poświęcić i trochę potu w podkoszulek wypuścić. Podobnie jest z rozstaniami i zapominaniem o byłych. Trzeba mieć plan jak ze schudnięciem, a nie co chwila "podjadać na Facebooku zdjęcia ex", bo nic z tego nie wyjdzie. Zacisnąć zęby, wypełnić czas, dać sobie na ujście emocji, przetrzymać. Dopiero potem są efekty. Wszystko zależy od silnej woli. Jeśli nie chcecie "schudnąć z byłego", to nie schudniecie .
Musisz dać sobie czas. Wiem, że to banalne co teraz powiem, ale czas naprawdę leczy rany.
Część osób może nie pochwalać tego co zaraz napiszę, ale uważam że drugą rzeczą, która przyspiesza to leczenie jest randkowanie. Ja tak zrobiłam pół roku po rozstaniu. Było mi ciężko, ale spotkania z facetami poznanymi przez internet bardzo mnie podnosiły na duchu, dostrzegłam że świat się na byłym nie kończy i istnieją inni ciekawi kandydaci na chłopaka Z dwoma pierwszymi tak poznanymi nic nie wyszło, ale okazało się że trzeci z nich jest teraz moim narzeczonym. Oczywiście nie było to tak, że płacząc za byłym wskoczyłam w ramiona innego. Nasza znajomość powoli się rozwijała i nim się zorientowałam, zaczęłam zakochiwać się w tym nowym
10 2016-02-02 22:48:14 Ostatnio edytowany przez JodiPicoult (2016-02-02 23:31:10)
To mi sie wydaje jakos tak nierealne ze akurat dwie osoby zechca siebie nawzajem. Jak czesto moze sie to zdarzyc?
Zreszta ja ciagle podswiadomie porownuje wszystkich facetow do bylego i ich glowna "wada" jest to, ze po prostu nie sa nim. Co jest beznadziejne.
I jeszcze taka glupota ale no odbiera mi to chec randkowania jakiegokolwiek. Nie jestem osoba szczupla, mimo ze z tym walcze, to jeszcze troche drogi przede mna i po prostu, pomijajac to, ze mysle, ze i tak ja nikogo nie pokocham juz, to ja tez nikomu sie nie spodobam, ze wzgledu i na figure i na charakter - jestem dosc spokojna, niezbyt wygadana i nie jakas super wesola osoba.
WaltonSimons, czytalam Twoj temat i jeszcze pare innych i tak jak dark.wings, ktora notabene zostala zjechana, ze lubuje sie w cierpieniu i pyszni sie tym, ze cierpi, widze tu duzo osob, ktore gadaja, no przepraszam, ale jak jacys nawiedzeni albo oswieceni. Kurcze, powiem sobie, zrobie pstryk i juz zyje teraz i szczesliwie, nie pamietam o nim? Czlowiek to robot, ktorego mozna przeprogramowac?
To mi sie wydaje jakos tak nierealne ze akurat dwie osoby zechca siebie nawzajem. Jak czesto moze sie to zdarzyc?
Zreszta ja ciagle podswiadomie porownuje wszystkich facetow do bylego i ich glowna "wada" jest to, ze po prostu nie sa nim. Co jest beznadziejne.
I jeszcze taka glupota ale no odbiera mi to chec randkowania jakiegokolwiek. Nie jestem osoba szczupla, mimo ze z tym walcze, to jeszcze troche drogi przede mna i po prostu, pomijajac to, ze mysle, ze i tak ja nikogo nie pokocham juz, to ja tez nikomu sie nie spodobam, ze wzgledu i na figure i na charakter - jestem dosc spokojna, niezbyt wygadana i nie jakas super wesola osoba.WaltonSimons, czytalam Twoj temat i jeszcze pare innych i tak jak dark.wings, ktora notabene zostala zjechana, ze lubuje sie w cierpieniu i pyszni sie tym, ze cierpi, widze tu duzo osob, ktore gadaja, no przepraszam, ale jak jacys nawiedzeni albo oswieceni. Kurcze, powiem sobie, zrobie pstryk i juz zyje teraz i szczesliwie, nie pamietam o nim? Czlowiek to robot, ktorego mozna przeprogramowac?
Przede wszystkim radzę, Ci najpierw popracować nad sobą. Konkretnie nad swoją samooceną Czuć, że mądra i waleczna z Ciebie dziewczyna a taka niepewna siebie. Twoje cechy charakteru są dla Ciebie wadami, to dziwne bo nie każdy musi być zabawowy i cały czas uśmiechnięty. Znam wiele osób, które mają takie cechy o których mówisz bardzo negatywnie, a są dumne z siebie i potrafią mi wręcz wytknąć, że ja to wszędzie latam, czy coś. Także myślę, że to wszystko zależy od tego czy sama siebie akceptujesz. Najlepiej jak spróbujesz znaleźć pomoc w tym temacie. Dopiero później możesz napisać do tego chłopaka i zobaczyć czy to ten sam, z którym masz wiele miłych wspomnień, czy to już może zupełnie inna osoba
JodiPicoult
Nie jak nawiedzeni tylko jak wiedzący co zrobić żeby przeszło.
Ty nie zrobiłaś za wiele ,żeby Tobie przeszło.
Siedzisz w swoim żalu i wspomnieniach o nim i dalej do niego piszesz.
Pisanie go kogoś kto porzuca jest największym błędem i grzechem jaki może popełnić porzucona osoba. Ciebie "pstryk" to mógłby dotyczyć dziesięć miesięcy temu ale nie rok.
Nie zrobiłaś przez ten czas nic dla SIEBIE. Żyjesz związkiem ,który się zakończył rok temu.Działasz jak automat. Ty nie żyjesz,Ty wegetujesz.
To,że akurat nie dopięlaś Swego ,żeby związek trwał nadal,żebyście byli razem to na prawdę nie jest koniec świata. Porażki w życiu się zdążają ale życie trwa nad i wcale nie musi być podporządkowane tej jednej osobie.
Najlepszą metodą w takich sytuacjach, których kobiety jednak nie chcą stosować, jest nawiązanie ciepłej koleżeńskiej relacji przyjacielskiej z miłym chłopakiem który nie potrzebuje seksu. Taka przyjaźń potrafi wyleczyć ze wszystkiego. Nawet jak dasz ogłoszenie że szukasz takiej relacji to znajdzie się ktoś miły. Możesz spotykać się z wieloma na raz i wybrać tego, kto jest najfajniejszy. Nie ma szans żeby to ci nie pomogło. W twojej relacji nie było uczuć, wmawiałaś je sobie. W relacji koleżeńskiej nie ma sposobu udawania uczuć dlatego to jest najlepsza metoda.
14 2016-02-03 14:37:16 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2016-02-03 14:40:26)
WaltonSimons, czytalam Twoj temat i jeszcze pare innych i tak jak dark.wings, ktora notabene zostala zjechana, ze lubuje sie w cierpieniu i pyszni sie tym, ze cierpi, widze tu duzo osob, ktore gadaja, no przepraszam, ale jak jacys nawiedzeni albo oswieceni. Kurcze, powiem sobie, zrobie pstryk i juz zyje teraz i szczesliwie, nie pamietam o nim? Czlowiek to robot, ktorego mozna przeprogramowac?
Te osoby mają częściową rację, ponieważ idealizujemy CZAS spędzony z byłymi partnerami, tamten stan ducha, często bez powodu, i nie potrafimy się od tego uwolnić, ale ja myślę, że mamy do tego predyspozycje po prostu. Coś, czego osoba o niższej wrażliwości nie zrozumie. Zanim wyleją mi tu kubeł pomyj na głowę za werteryzm, powiem tyle - ludzie bardzo różnią się strefą emocjonalną (żeby nie powiedzieć: głebią emocjonalną).
Naprawdę nie mam wielu argumentów w mojej sprawie poza "ona była moją pierwszą", ale właśnie to było dla mnie takie cudowne i piękne. Być może masz to samo.
Cześć, minęło już trochę czasu. Jak się teraz czujesz? Jak Ci się życie potoczyło?