W poprzednim temacie wyżaliłam się Wam odnośnie mojego porzucenia przez partnera, napisałam tam z jaką osobą się związał. Minęło 8 tygodni, bardzo trudnych dla mnie. Po prawie 8 latach przestawić się jest cholernie trudno. Nie powiem, że się pogodziłam z tym bo tak nie jest. Rozmawialiśmy kilka razy niestety nie są to rozmowy jakich ja bym oczekiwała. Jest chłodny, nerwowy (ale to podobno dlatego, że nie pali). W dalszym ciągu jego matka nie przyjechała i nie przywiozła moich rzeczy. mam z nią kontakt sporadyczny, ale zawsze. Ona twierdzi, że mamy mu dać czas, bo zima go nauczy pokory, w sumie ma rację, bo wiem, że pieniędzy za dużo nie mają a opał kosztuje, a bez przerwy koledzy pomagać nie będą. Mam wrażenie, że ona ma nadzieję, że my jeszcze do siebie wrócimy...
Chciałabym was zapytać, po jakim czasie wrócili, albo chcieli wrócić wasi partnerzy po roztarciach?
Jeszcze jedno moja sytuacja bardzo przewartościowała moich znajomych, osobę, którą uważałam za przyjaciółkę, na którą będę mogła liczyć w każdej sytuacji okazała się nie tą osobą, za którą ją uważałam. Jeśli ja sama nie zadzwonię to ona w ogóle, nie widziałam się z nią od połowy października, nie potrafi dla mnie znaleźć chwili żeby wypić głupią kawę. ja rozumiem pracuje jako pielęgniarka i ma różne dyżury, ale widzę na portalu społecznościowym , że dla innych ma czas, bo dodaje zdjęcia... Czy uważacie, że powinnam jej powiedzieć co czuje i że mnie zawiodła?
Na szczęście inne osoby, które były zwykłymi koleżankami okazały się bardziej wyrozumiałe i wartościowe.
1 2016-01-16 15:25:23 Ostatnio edytowany przez zasmucona86 (2016-01-16 15:25:46)
2 2016-01-16 16:22:29 Ostatnio edytowany przez ahrozumiem@tlen.pl (2016-01-16 16:25:44)
zasmucona86 Czy chciałabyś wrócić do faceta , który Cię porzucił w tak beznadziejny sposób? Czy to jest osoba na całe życie? Nawet gdybyście wrócili do siebie , to skąd wiesz , że za jakiś czas by mu się nie odwidziało? Wierz mi , że partnerzy bardzo rzadko do siebie wracają. Jeżeli już to zrobią , to zazwyczaj wspólne życie im się nie układa i znowu jest taka sama sytuacja. Przeżyj tą żałobę , może to czas na poznanie kogoś lepszego ? Ja też się nie potrafiłam z tym pogodzić, szukałam różnych for o cudownych powrotach. Teraz wiem, że nie warto się łudzić. Trzeba swoje przecierpieć, nawet jeżeli to ma trwać rok
zasmucona86, matka Twojego exa zachowuje się jak matka i to jest ok. Ona wszystko synkowi wybaczy i nawet jak zrobi największą głupotę to i tak go przyjmie. Problem w tym, że ty chyba też mu matkujesz, a z tego nic dobrego dla związku nie wynika. Być może jest wygodne dla faceta przez jakiś czas. Jest i seks i obiadek i wyprane a w dodatku można zrobić każdą głupotę, przeprosić a "matka" wybaczy, przytuli i wszystko będzie dobrze.
To jest relacja, w której dla faceta nie ma miejsca na samorealizację, budowanie związku, branie odpowiedzialności, bycie panem swojego losu, jednym słowem na dorośnięcie.
Odpowiadając na Twoje pytanie jedni wracają szybciej, inni później a inni wcale. Warto założyć ostatnią opcję, a jeśli ex pojawi się, to zacząć związek od nowa.
A jeszcze przed tym przemyśleć jak chcesz żeby ten związek wyglądał, czego oczekujesz od partnera i jak widzisz przyszłość.
To co napisałaś w tym i poprzednim wątku pokazuje jak ciepłą osobą jesteś i niezmiernie żal mi, że taka osoba jest nieszczęśliwa, ale obawiam się, że te pokłady matczynej miłości wobec partnera dość szybko wyczerpałyby się wraz z pierwszym ząbkowaniem czy innym poważnym problemem, kiedy zauważyłabyś, że nie masz partnera na którego możesz liczyć, tylko dziecko.
Jestem w podobnej sytuacji, rozstałam się po 10 latach z najcudowniejszym facetem (chyba) ale cóż było minęło, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki . nic nie dzieje się bez przyczyny. Tak miało być a kiedyś dowiesz się dlaczego, nic na siłę.
A co do przyjaciółki nie dziw się , Ty chciałabyś w kółko gadać o tym samym , ile można, ją ten temat już nudzi.
Głowa do góry, odgarnij włosy i się rozejrzyj.
Tylko, że my raptem kilka razy rozmawiałyśmy o tym, a chyba rola przyjaciółki jest taka, żeby wspierać.
A ty dalej swoje?
Co on musiałby zrobić takiego żebyś zrozumiała ze jesteś dla niego nikim???
Dziewczyno, jak ty po 8 tygodniach dalej za nim skomlesz, to ty masz poważny problem ze sobą i w dodatku odejście i faceta i przyjaciółki można zobaczyć w innym świetle.
Przyjaciółka nie odeszła, tylko ma mnie gdzieś, pokazała jak jej na mnie zależy.
Mam zatem pytanie, jak to jest możliwe, ze z najbliższej osoby stałam się nikim, żeby nie powiedzieć wrogiem?
Przyjaciółka nie odeszła, tylko ma mnie gdzieś, pokazała jak jej na mnie zależy.
Mam zatem pytanie, jak to jest możliwe, ze z najbliższej osoby stałam się nikim, żeby nie powiedzieć wrogiem?
Poznaje się przyjaciół w biedzie..... a to nie jest przyjaciółka...
A czy kobiety mogą być przyjaciółkami..... czasami myślę, że nie... ale to oczywiście moje zdanie
Na forum obowiązuje zasada: 1 związek = 1 wątek. Kontynuuj swój poprzedni wątek i zapoznaj się z regulaminem forum