Badanie piersi patrząc w lustro nie jest chyba wystarczającą diagnozą by stwierdzić czy jest coś nie tak, no i nie zawsze samobadanie wyłącznie swoją ręką ujawni nam wszystko to co mogłoby nas zaniepokoić a bieganie co chwilę do lekarza w sytuacji gdy możemy coś zrobić samemu bardzo nas zniechęca, a więc drogie Panie czy warto chodzić do lekarza na usg często czy raczej nie jest to aż tak konieczne ? Jak myślicie...
Ja usg piersi nie robie i nie zamierzam, uwazam, ze wystarczy mi badanie wlasnoreczne. Wiem, ze tu, gdzie mieszkam z powodu byle guzka zastosowano by od razu chemie czy naswietlania, czy co tam stosuja obecnie w poczatkowych fazach i o ile by nawet piers mi uratowali to zniszczyli zdrowie.
Dlatego wole stosowac odpowiednia suplementacje witaminami i mikroelementami niz, ktora faktycznie ZMNIEJSZA ryzyko raka (wszelkiego, nie tylko piersi) niz zdawac sie tylko na jego wczesne wykrycie.
Ja go nie chce miec w ogole, a nie tylko wczesnie go wykryc
3 2015-08-05 11:28:26 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2015-08-05 11:30:49)
Guzki to najczęściej wycinają. Nie zawsze jest to zasadne. Czasem jest to zmiana nie mająca nic wspólnego z nowotworem jak wykazują potem badania tego wyciętego kawałka piersi.
Nie każdy biust da się wybadać własnoręcznie. Jeśli zmiana jest umiejscowiona tuż przy korpusie w wypadku bardzo obfitego biustu to samemu nie da rady tego wyczuć. Maszyna musi pomóc.
4 2015-08-05 11:41:51 Ostatnio edytowany przez Iceni (2015-08-05 11:43:32)
Jest takie badanie zwane bodaj raportem kopenhaskim - obserwowano dwie grupy kobiet: 1000 z nich badalo sie regularnie - samobadanie, badania mammograficzne i usg - wszystko to, co zaleca sie w obecnej profilaktyce. Drugi 1000 kobiet nie robil zadnych badan.
Po jakims czasie przeanalizowano wyniki. W pierwszej grupie wykryto mnostwo zmian we wczesnym stadium, zastosowano mnostwo mozliwych terapii, co sie dalo wycinano, naswietlano, w razie potrzeby stosowano chemie, czasem mastektomie. Z tej grupy z powodu raka piersi zmarlo 4 kobiety.
W drugiej grupie wykryto minimalna ilosc zmian we wczesnym stadium, zwykle byly to juz zmiany bardziej zaawansowane i wymagaly leczenia. Stosowano odpowiednie leczenie, ktore z reguly, ze wzgledu na bardziej zaawansowane zmiany musialo byc bardziej inwazyjne. Mimo to z grupy tej z piwodu raka piersi zmarlo...5 kobiet.
Wszystkie badania, procedury, formy leczenia i wszystko co sie wiaze z "profilaktyka raka piersi" zmniejszylo umieralnosc o:
-dla optymistow - o 20%!
dla pesymistow: o zaledwie jeden przypadek na t y s i a c.
Guzki to najczęściej wycinają. Nie zawsze jest to zasadne. Czasem jest to zmiana nie mająca nic wspólnego z nowotworem jak wykazują potem badania tego wyciętego kawałka piersi.
Kilka lat temu miałam już umówiony termin na zabieg chirurgiczny, ale coś mnie tknęło i zdecydowałam się temat ponownie skonsultować, tym razem u dobrego specjalisty właśnie od chorób piersi. Okazało się, że owszem - zmiana jest, ale nieoperacyjna, bo taką mam strukturę piersi, że tego rodzaju włókniaki mogą się tworzyć. Mimo wszystko zalecono, aby raz w roku profilaktycznie wykonywać badanie USG i zmiany kontrolować.
Bardzo ciekawe jest to co tu przeczytałam. Argumenty, z którymi się wcześniej nie spotkałam. Ja mam mieszane uczucia, ale za każdym razem gdy słyszę o kampaniach mówiących o badaniu piersi przechodzi mnie dreszczyk. Bardzo nie chcę, żeby problem mnie dotyczył.
Raz na rok, to stanowczo za rzadko. Każda kobieta powinan badać się min raz na kwartał a tak naprawdę raz na m-c. Oczywiście żadna metoda nie da Ci 100% pewności ale już diwe metody dają prawie 100% pewności, że jesteś zdrowa jeśli wynik jest ok. Poczytaj o czymś takim jak Braster jeśli temat Cię dotyczy a dotyczy w sumie każdej z nas. Mnie to aż mierzi jak czytam, że raz na rok trzeba się badać, podczas gdy rak rozwija się w mniej niż pół roku! TAK! Niecałe 6 mcy wystarczy by przegapić swoje życie. Do tego braku wiedzy i świadomości wśród kobiet dochodzi ignorancja ze strony lekarzy ginekologów, którzy do piersi dotykają się od wielkiego dzwonu. A powinni na każdej wizycie badać swoje pacjentki nie tylko "na dole" ale również dokłądnie sprawdzić ich piersi.
Ja tez kiedys mialam takie podejscie do takiego rodaju kampani. Zmienilam zdanie i ogolne podejscie do wlasnej osoby a zwl jesli chodzi o piersi, kiedy mialam okazje uczestniczyc w wydarzeniu organizowanym w Warszawie na Placu Defilad. Mozna bylo wykonac za darmo usg lub zbadac sie nowym urzadzeniem Braster. Zaloga bardzo mila i pomocna. Jeszcze raz wielkie dzieki dla DDTVN i Braster i wszystkich osob, ktore przyczynily sie do zorganizowania takiej kampani! Balerianka, trzymam kciuki!
Raz na rok, to stanowczo za rzadko. Każda kobieta powinan badać się min raz na kwartał a tak naprawdę raz na m-c. Oczywiście żadna metoda nie da Ci 100% pewności ale już diwe metody dają prawie 100% pewności, że jesteś zdrowa jeśli wynik jest ok. [...] Mnie to aż mierzi jak czytam, że raz na rok trzeba się badać, podczas gdy rak rozwija się w mniej niż pół roku! TAK! Niecałe 6 mcy wystarczy by przegapić swoje życie. [...]
Każda może czuć co chce, ale są zalecenia Polskiej Unii Onkologii i światowych gremiów onkologicznych.
Zalecenia są takie: samobadanie 1x/mies (w 5-10 dniu cyklu) USG 1x/rok, chyba, że jest jakaś wątpliwość, mammografia 1x/18-24 mies w zależności od budowy i strategii screeningu
Rak rośnie wolno, zwykle. 1x na rok wystarczy, bo rak interwałowy (czyli pojawiający się między badaniami) zwykle jest w stadium zapewniającym ponad 90% wyleczenie. pomijam przypadki agresywnych postaci raka, których jest niewielki odsetek
W 6 miesięcy żadnego życia nie przegapisz Kabu
A co do Breastera - czas pokaże jaką ma wartość
Znam przypadki bardzo wczesnego wykrycia raka i co? Jedna kobieta została niby wyleczona, a po dwóch latach pojawiły się błyskawiczne przerzuty na wątrobę i jelito grube i koniec! Druga, też po bardzo wczesnym wykryciu, żyła 1,5 roku, bo też były przerzuty! Nie wierzę już, że wczesne wykrycie daje szansę na wyzdrowienie. Ja, robię raz w roku usg i raz na 3 lata mammografię. Piersi nie badam, bo to dla mnie straszny stres. Co ma być to będzie! Może to bardzo naiwne myślenie, ale dawniej kobiety nie robiły mammografii i rak zdarzał się sporadycznie. Badanie mammograficzne, to spora dawka promieni Rentgena. Powiedział mi to znajomy lekarz.
Usg raz w roku nie zaszkodzi a wizyta raz na 3mce w celu przeglądu podwozia jest całkiem spoko do tego poprosisz o zbadanie piersi i masz problem z głowy nie każde zgrubienie to juz guz
Wszystko zalezy od tego w którym dniu cyklu się badasz
No oczywiście masz racje, ale nie każde zgrubienie to nowotwór. Tylko, że dobrze by było być świadomym co posiadamy w piersi a im szybciej tym lepiej. Niestety świadomość kobiet w tym kierunku jest strasznie niska. Większość uważa, że jakoś to będzie, a to nie prawda, jak nie weźmiemy losu w swoje ręce to nie wiadomo jak będzie. Rak piersi jest teraz niemalże chorobą cywilizacyjną i tylko odpowiednia profilaktyka może ocalić nasze piersi i nasze życie.
Znam przypadki bardzo wczesnego wykrycia raka i co? Jedna kobieta została niby wyleczona, a po dwóch latach pojawiły się błyskawiczne przerzuty na wątrobę i jelito grube i koniec! Druga, też po bardzo wczesnym wykryciu, żyła 1,5 roku, bo też były przerzuty! Nie wierzę już, że wczesne wykrycie daje szansę na wyzdrowienie. Ja, robię raz w roku usg i raz na 3 lata mammografię. Piersi nie badam, bo to dla mnie straszny stres. Co ma być to będzie! Może to bardzo naiwne myślenie, ale dawniej kobiety nie robiły mammografii i rak zdarzał się sporadycznie. Badanie mammograficzne, to spora dawka promieni Rentgena. Powiedział mi to znajomy lekarz.
Nadanie mammografem to spora dawka promieniowania, a kiedys kobiety sie nie badaly i nie mialy raka.
Kiedys kobiety nie mialy raka zdiagnozowanego, ale sama choroba zdarzala sie. Teraz jest czestsza, bo ilosc przeroznych promieni przenikajacych powietrze wokol nas jest niewyobrazalna. Kiedys nie bylo nawet radia, teraz mam radio, telewizje, telefon komorkowy. Do tego kuchenka mikrofalowa, komputer, kuchnua indukcyjna. To wszystko jest promieniowanie elektromagnetyczne. Do tego radioaktywne opady pochodzace z awarii w elektrowniach atomowych i skladowania odpadow radioaktywnych gdzie popadnie.
Jak dorzucisz do tego swiadomosc, ze nasza zywnosc to w istocie mieszanina chemii gospodarczej i odpadow przemyslowych, ze krowy karmi sie maczka z krowich resztek masarskich, kurczaki podobnie, to w sumie dziw ze nasz gatunek jeszcze istnieje.
Ale jesli nie bedziesz sie badac i nie znajdziesz chlopa, ktory ci te piersi wymietosi, badajac w najbardziej naturalny sposob ich strukture, to moze sie ktoregos dnia okazac ze na corocznym usg wyjdzie calkiem spora niespodzianka.
A teksty z serii “znam przypadek“ do niczego nie prowadza. Oczywiscie ze sa nowotwory, ktorych zwalczyc sie nie da. Ale nie badac sie to tak jakbys powiedziala, ze znajoma rozgladala sie wchodzac na ulice i wpadla pod samochod, wiec ty bedziesz wchodzic na ulice nie rogladajac sie czy cos nadjezdza. To jest po prostu glupie
14 2017-01-29 21:41:44 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-01-29 22:10:59)
Ja uważam, że jak najbardziej należy się badać co jakiś czas. Nie tylko piersi, lecz cały organizm. Jeśli nam zależy na zdrowiu, to warto, a później nie będziemy niczego żałować . [nieregulaminowy link] polecam przeczytać ten artykuł o podstawowych badaniach, które należy powtarzać regularnie, m.in. o badaniu piersi i cytologii
Jasne, że w dzisiejszych czasach czynników wspomagających, przyspieszających i w ogóle wywołujących raka czy piersi czy jakiegokolwiek innego jest dużo więcej, ale mamy też spory wybór w metodach walki z rakiem, Kiedyś był rak za nim szła śmierć, teraz jest rak, ale jest szansa go wytępić. Współczena edukacja, profilaktyka i medycyna idą w dobrą stronę, ale za wiedzą muszą iść czyny. Bo co z tego, że ja wiem, że jak nie będę się badać to nie wykryje raka na czas, skoro się nie badam i kiedyś w końcu mogę go nie wykryć na czas.
To prawda, problem tylko jest tylko z NFZ… jeśli ktoś nie ma prywatnego ubezpieczenia, to nie jest wcale łatwo…
To prawda, problem tylko jest tylko z NFZ… jeśli ktoś nie ma prywatnego ubezpieczenia, to nie jest wcale łatwo…
No ale jakoś raz na 2 lata masz prawo do bezpłatnego usg i cytologii..
To prawda, problem tylko jest tylko z NFZ… jeśli ktoś nie ma prywatnego ubezpieczenia, to nie jest wcale łatwo…
Co roku bez najmniejszego problemu otrzymuję od lekarza pierwszego kontaktu skierowanie na USG piersi. Co roku także przychodzi mi do domu listowne zaproszenie na profilaktyczne badanie cytologiczne - wystarczy zadzwonić i umówić się na konkretny dzień i godzinę. Wszystko w ramach NFZ.
Clementine8 napisał/a:To prawda, problem tylko jest tylko z NFZ… jeśli ktoś nie ma prywatnego ubezpieczenia, to nie jest wcale łatwo…
Co roku bez najmniejszego problemu otrzymuję od lekarza pierwszego kontaktu skierowanie na USG piersi. Co roku także przychodzi mi do domu listowne zaproszenie na profilaktyczne badanie cytologiczne - wystarczy zadzwonić i umówić się na konkretny dzień i godzinę. Wszystko w ramach NFZ.
Olinko!! Czy ty żyjesz w Nibylandii?
U nas (miasto prawie 100 tys) w ramach świadczeń w NFZ masz zapewniony uśmiech lekarza pierwszego kontaktu. Trzy zdiagnozowane przypadki raka w rodzinie pięcioosobowej, z czego dwa raki tarczycy. Pani lekarz z uśmiechem stwierdziła, że nie ma potrzeby badania usg tarczycy. Ginekolog? Zapomnij. Dentysta? Brak. Jak jeszcze przyjmował "darmowy" ginekolog, to pobrał żonie materiał na cytologię i go nie wysłał do badania. W szpitalu pan doktor opisując swoje dzieło zapytał "Kto pani tak schrzanił ten zabieg?". Praktycznie wszędzie musimy chodzić prywatnie, bo państwówka nie zapewnia praktycznie nic. Po zdiagnozowaniu (przez kumpla) u mnie nadciśnienia, powiedziałem swojej doktorce że je mam. Nawet dała mi leki. Ciśnienia nie zbadała mi nigdy. Zmieniłem lekarza trzy razy. Zawsze to samo.
Teraz mieszkam w Niemczech i faktycznie pewne świadczenia mam, ale w Polsce za darmo nie dostałem prawie nic (na leku za 38 zł. 2 ziko zniżki i wizyta u internisty raz na trzy miechy). Czyli rocznie dostawałem mniej świadczeń niż miesięcznie płaciłem ubezpieczenia zdrowotnego.
Olinko!! Czy ty żyjesz w Nibylandii?
Wiem, że nie jest to powszechne, ale naprawdę żaden z lekarzy, a zdarza mi się trafiać do różnych, w mojej przychodni nie odmawia skierowań. W drugiej, specjalistycznej, jest podobnie. Czasem biorę dwa naraz, czasem trzy. Jeśli morfologia, to szczegółowa - z cholesterolem, podstawową biochemią, sprawdzeniem hormonów tarczycy, próbami wątrobowymi. Wspomniane USG raz w roku obowiązkowo, proszę o nie i nikt nie marudzi.
Czasem co prawda występuje problem z terminem, zwłaszcza w drugiej połowie roku, ale jeśli wystąpi nagła potrzeba, to lekarz na skierowaniu wpisuje "pilne" i w ciągu kilku dni wizyta zostaje umówiona. Mój syn dosłownie dwa tygodnie temu sprawdził to na sobie - dostał skierowanie do chirurga na wycięcie znamienia - ze skierowaniem pojawił się w czwartek, na piątek mógł mieć termin, ale że mu nie pasował, to zabieg odbył się w poniedziałek. Podobnie było z ortopedą.
Jedna z przychodni ma mniejsze limity wynikające z podpisanych kontraktów, druga znacznie większe, więc jak nie tu, to tam, ale gdzieś zawsze nas przyjmą.
Mieszkam w mieście liczącym ok. 140 tys. mieszkańców, przychodni oczywiście jest znacznie więcej, ale korzystam wyłącznie z tych dwóch. I tylko ciarki przechodzą mi po plecach na samą myśl co będzie po planowanej reformie.
W każdym razie, wracając do temau wątku, cytologia i USG na pewno nam się należy w ramach profilaktyki i nikt łaski nie robi.
Edit: Do stomatologa oczywiście chodzę prywatnie, ale to ze względu na drastycznie ograniczony zakres świadczeń wykonywanych w ramach kontraktu z NFZ. Są też takie sytuacje, kiedy celowo korzystam z wizyt w prywatnych gabinetach, zwłaszcza jeśli potrzebuję coś dodatkowo skonsultować lub pilnie potrzebuję pomocy specjalisty, do których dostęp jest mocno ograniczony. Taka sytaucja zdarzyła się w ubiegłym roku - lekarz potrzebnej, a dosyć rzadkiej specjalizacji, w ramach kontraktu z NFZ nie przyjmował w żadnej z pobliskich przychodni, wyłącznie w przychodniach prywatnych.
Niestety nie chcą kierować ;/ chodzi o zwrot kosztó. Pacjentka musi wrócić do lekarza kierujacego z wynikami, zeby dostali refundację
bea33 napisał/a:Znam przypadki bardzo wczesnego wykrycia raka i co? Jedna kobieta została niby wyleczona, a po dwóch latach pojawiły się błyskawiczne przerzuty na wątrobę i jelito grube i koniec! Druga, też po bardzo wczesnym wykryciu, żyła 1,5 roku, bo też były przerzuty! Nie wierzę już, że wczesne wykrycie daje szansę na wyzdrowienie. Ja, robię raz w roku usg i raz na 3 lata mammografię. Piersi nie badam, bo to dla mnie straszny stres. Co ma być to będzie! Może to bardzo naiwne myślenie, ale dawniej kobiety nie robiły mammografii i rak zdarzał się sporadycznie. Badanie mammograficzne, to spora dawka promieni Rentgena. Powiedział mi to znajomy lekarz.
Nadanie mammografem to spora dawka promieniowania, a kiedys kobiety sie nie badaly i nie mialy raka.
Kiedys kobiety nie mialy raka zdiagnozowanego, ale sama choroba zdarzala sie. Teraz jest czestsza, bo ilosc przeroznych promieni przenikajacych powietrze wokol nas jest niewyobrazalna. Kiedys nie bylo nawet radia, teraz mam radio, telewizje, telefon komorkowy. Do tego kuchenka mikrofalowa, komputer, kuchnua indukcyjna. To wszystko jest promieniowanie elektromagnetyczne. Do tego radioaktywne opady pochodzace z awarii w elektrowniach atomowych i skladowania odpadow radioaktywnych gdzie popadnie.
Jak dorzucisz do tego swiadomosc, ze nasza zywnosc to w istocie mieszanina chemii gospodarczej i odpadow przemyslowych, ze krowy karmi sie maczka z krowich resztek masarskich, kurczaki podobnie, to w sumie dziw ze nasz gatunek jeszcze istnieje.Ale jesli nie bedziesz sie badac i nie znajdziesz chlopa, ktory ci te piersi wymietosi, badajac w najbardziej naturalny sposob ich strukture, to moze sie ktoregos dnia okazac ze na corocznym usg wyjdzie calkiem spora niespodzianka.
A teksty z serii “znam przypadek“ do niczego nie prowadza. Oczywiscie ze sa nowotwory, ktorych zwalczyc sie nie da. Ale nie badac sie to tak jakbys powiedziala, ze znajoma rozgladala sie wchodzac na ulice i wpadla pod samochod, wiec ty bedziesz wchodzic na ulice nie rogladajac sie czy cos nadjezdza. To jest po prostu glupie
Bardzo słuszie piszesz. Mam jednak jedną drobną uwagę i pisałam już o tym w innym wątku. Samobadanie, czyli jak piszesz pieszczotliwie "wymiętoszenie" piersi jest niemiarodajne. Piersi mają swoją charakterystyczną strukturę gruczołową - są zbudowane z grudek które dodatkowo mogą się zmieniać w trakcie naszego naturalnego cyklu owulacyjnego. Więc trzeba by sporo doświadczenia, czasu by co miesiąc badać i poznawać swoje ciało by rozpoznać najmniejsze zmiany. Choć i to często nie daje gwarancji bo guzek może się ukryć głębiej, pod tkanką tłuszczową której również jest sporo w naszym biuście. Dziewczyny, poczytajcie o brasterze, o tym jak szybko rozwija się rak. Może to Was przekona, że warto się badać, warto zainwestować kilka złotych w badania, w urządzenie i aplikację. Nikt tego za Was nie zrobi. Jako położna widzę na codzień jak niewielką wagę przywiązuje się do profilaktyki raka piersi. Nawet wszechobecne kampanie społeczne wprowadzją w błąd. Komunikat zawsze brzmi "badaj się regularnie!" ale co to znaczy regularnie? Raz na rok? raz na pół roku? NIE! RAZ NA MIESIĄC! Bo dwa miesiące to magiczny czas, decydujący czas kiedy rozwija się interwałowy rak piersi... Jeśli chcecie mieć szansę w walce z tym dziadostwem badajcie się dokładnie raz na miesiąc!
Ja mam braster. Zakupiłam sobie jak zmarła moja koleżanka z klasy bo przeraziłam się tak konkretnie. Jestem względnie młoda bo mam tylko 32 lata, a pół rodziny miało jakiegoś raka. Użyłam go dopiero kilka razy, ale jestem pod wrażeniem jego prostej obsługi. Po kilkunastu godzinach był opis (zawsze) chociaż jest napisane że będzie po 48. Jak dotąd zawsze wychodziło, że wszystko jest ok i oby tak zostało.
24 2019-09-27 09:43:12 Ostatnio edytowany przez Olinka (2019-09-27 11:01:28)
Ja polecam wam [spam] używam od trzech lat ma taki specjalny żel ja nie mam czasu chodzić na usg więc chociaż tego używam jak narazie pozdrawiam was
Ja polecam wam [spam] używam od trzech lat ma taki specjalny żel ja nie mam czasu chodzić na usg więc chociaż tego używam jak narazie pozdrawiam was
Żadne domowe urządzenie nie zastąpi profesjonalnego USG opisanego przez specjalistę!
26 2019-10-08 08:27:08 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-10-08 08:47:26)
Ja uważam, że warto badać swoje piersi. Sama wykonywałam badanie mammograficzne. Własnoręcznie możemy wszystkiego nie wyczuć, a badanie jest bardziej szczegółowe. U nas był mammobus z spam. Bardzo się bałam tego badania, bo słyszałam, że jest bolesne. Ale czego się nie robi dla zdrowia. Na szczęście w mammobusie była wyspecjalizowana kadra, a sprzęt do badań najwyższej jakości. Badanie nie należy do najprzyjemniejszych, ale uważam, że każda kobieta powiina wykonać badanie mammograficzne.
Jeśli chodzi o zalecaną częstotliwość badań mammograficznych wykonywanych przez specjalistów, to zależy to od wieku i czynników ryzyka. Zgodnie z ogólnymi wytycznymi, dla kobiet powyżej 50 roku życia zaleca się coroczne badania mammograficzne. Dla kobiet w wieku 40-49 lat zalecenia co do częstotliwości badań są różne i zależą od indywidualnego ryzyka zachorowania na raka piersi. Warto skonsultować się z lekarzem w celu określenia optymalnej częstotliwości badań mammograficznych.
Daję tutaj kontakt do przychodni w Skawinie https://rcmskawina.pl/cennik/ MOżna wykonać tutaj badanie piersi - usg piersi można wykonać bez skierowania.