Kiedy Waszym zdaniem bezrobotny powinien iść do psychiatry? Czy taka wizyta coś zmienia na lepsze, a może na gorsze?
A od kiedy to bezrobocie jest chorobą psychiczną?
I jak to się leczy? Psychotropami? ;P
W tym właśnie problem, jak ktoś znajdzie pracę to wraca lub prawie wraca wszystko do normy, ale co z tymi pozostałymi? Oglądają się wstecz i co widzą, że ich życie to przegrana. Na pewno znasz ludzi, którzy popadli przez to w alkohol, nie mówiąc o samobójcach. Czy myślicie, że nie mając pracy można żyć tak jak ci, którzy ją mają?
To do psychologa, albo jakiegoś doradcy zawodowego. Jeden popracuje nad psychiką drugi nad znalezieniem pracy odpowiadającej predyspozycjom. Psychiatra żadnej magicznej tabletki na bezrobocie nie zaserwuję, to nie choroba, chyba, że bezrobocie wynika z jakiegoś psychicznego zaburzenia wtedy to już inna para kaloszy.
5 2014-05-13 15:21:17 Ostatnio edytowany przez piroman1981 (2014-05-13 15:21:31)
A od kiedy to bezrobocie jest chorobą psychiczną?
I jak to się leczy? Psychotropami? ;P
Ha ha idealne
Co wogóle psychiatra czy psycholog ma mu poradzić? Przepisać coś zamiast alkoholu na przespanie bezrobocia? W czym jest wogóle problem, pracy mu się szukać odechciało?
Kiedy Waszym zdaniem bezrobotny powinien iść do psychiatry? Czy taka wizyta coś zmienia na lepsze, a może na gorsze?
Pierwszy raz o czymś takim słyszę , kto Ci nagadał takich głupot . Zacznij szukać nowej pracy , a nie psychiatry .
Bezrobotny musi sobie jakoś "zabić czas"....fajnie jak ma za co, jak ktoś go wspiera, ma oszczędności itd...Ogólnie bezrobocie moim zdaniem , nie jest tylko problemem społecznym ale przede wszystkim problemem psychologicznym danej jednostki. Trzeba sobie powiedzieć, co mnie motywuje do pracy ? Co spowodowało, że straciłam/em pracę ? W jakich okolicznościach ? .....to są pytania, które prawdopodobnie zada psychiatra i psycholog, choć ten pierwszy zapewne da skierowanie do psychologa, które będzie przypadało na okres wakacji...bo takie są teraz terminy. Psychiatra może też skierować kogoś na terapię grupową, żeby delikwent opowiadał o swoich problemach innym...Nie wiem mi się teraz kojarzy coś takiego..jak byłam dzieckiem nikt się mnie nie pytał czy chce iść do przedszkola czy nie, czy chce iść do szkoły czy nie..idziesz gdzieś i nie wiesz na jakich ludzi trafisz, nie wiesz czy podołasz zadaniu, nie wiesz czy praca wpłynie na twoje życie prywatne..ale wiesz na pewno, że musisz iść i tyle, że jesteś obywatelem tego świata i musisz podjąć rolę w tym świecie. To tyle co chciałam dodać.
8 2014-05-14 07:40:58 Ostatnio edytowany przez perliczka (2014-05-14 07:43:59)
Bezrobocie to uczucie bezsilności, utrata poczucia wartości i przede wszystkim ogromny stres. Gdy trwa to wszystko długo trudno samemu zdiagnozować, czy to zwykła reakcja na brak pracy a może już nerwica, depresja? A w naszym kraju, by iść do psychologa trzeba najpierw zaliczyć psychiatrę.
Bezrobocie to uczucie bezsilności, utrata poczucia wartości i przede wszystkim ogromny stres. Gdy trwa to wszystko długo trudno samemu zdiagnozować, czy to zwykła reakcja na brak pracy a może już nerwica, depresja? A w naszym kraju, by iść do psychologa trzeba najpierw zaliczyć psychiatrę.
Nie trzeba - by dostać się do psychologa na NFZ wystarczy, że będziesz miała skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu (od jakiegokolwiek właściwie - skierowanie to tylko formalność). Psycholog pomoże w takiej sytuacji zdecydowanie bardziej, niż psychiatra.
Pytanie jest jak najbardziej zasadne, może tylko nieprecyzyjnie zadane, dlatego trochę nie rozumiem ironizowania.
Długotrwałe bezrobocie sprzyja obniżeniu poczucia własnej wartości, wzmacnia poczucie niskiej skuteczności, człowiek nabiera przeświadczenia o braku wpływu na swoje życie, po pewnym czasie poddaje się i przestaje działać. Bezrobocie jest więc czynnikiem stresogennym, pogarsza nastrój, wywołuje brak szacunku wobec siebie samego, stan apatii, zniechęcenia, zmęczenia, doświadczanie lęków i wrogości wobec świata, poczucie niesprawiedliwości, izolowanie się, płaczliwość, co w perspektywie może przerodzić się w depresję. Tę już się leczy.
Odpowiadajac na Twoje, Perliczko, pytanie - jeśli zauważyłaś czy to u siebie, czy u innej osoby (nie wiem kogo temat dotyczy), wymienione wyżej objawy (oczywiście nie muszą wystąpić wszystkie naraz), które utrzymują się już od jakiegoś czasu, to warto zgłosić się specjalisty. Bardzo ważne jest, aby uczynić to jak najszybciej, bowiem wraz z upływem czasu ten niepokojący stan prawdopodobnie będzie się pogłębiał.
Zgadzam się w 100% z Olinką . Zdziwiłam się czytając odpowiedzi użytkowników , może zdało by się więcej wyrozumiałości i trochę empatii moi drodzy?
Autorka pisze z prośba o pomoc a nie wyśmiewanie nie tak zatytułowanego wątku.
Długotrwałe bezrobocie potrafi zabrać wszystko, łącznie z szacunkiem do samej siebie. Człowiek pogrąża się w rutynie poszukiwań, w beznadziei. Jeśli trwa to miesiącami czy latami, spokojnie można doprowadzić siebie do ciężkiej depresji.
Nie che się wtedy kompletnie nic, ani oglądać ludzi, wyjść z domu ubrać sie chociażby w czyste rzeczy.
Wtedy trzeba poszukać pomocy psychiatry który może zlecić połączenie leków na depresje z praca z psychologiem.
Może tez zalecić samą terapie która odbuduje naszą pewność siebie na tyle by znów zacząć szukać pracy.
Ważne żeby zawalczyć o siebie widząc złe objawy i iść po pomoc do specjalisty.
Trzymam kciuki za autorkę .
Autorka nic nie pisze kogo temat dotyczy. Kto to jest? 20 kilkuletni absolwent studiów przechodzący swój syndrom, czy ktoś pod 60-tkę w wieku przedemerytalnym kto stracił pracę po 30 latach? Jak długo siedzi na bezrobociu? Jak szuka tej pracy? Wysyłając CVki tylko (najbardziej depresyjna forma) czy chodząc i pytając po firmach ludzi? Jakie ma predyspozycje, czy ma jakąś i specjalizację?
13 2014-05-15 09:01:40 Ostatnio edytowany przez perliczka (2014-05-15 09:03:10)
Mam ostatnio taki objaw bólu w klatce piersiowej promieniujący do łopatek i od kilku lat odczuwam pogorszenie pamięci i koncentracji. Miałam jakiś czas temu robione ekg i oprócz tachykardii wyszło wszystko ok. Ale pojawianie się nowych objawów, powoduje, że myślę, iż przez ten stres się wykończę, a mam małe dzieci.
Do tego ten brak pracy to może nic przy tym, że moje dziecko ma podejrzenie ciężkiej nieuleczalnej choroby, ale też może się okazać, że przytrafiło się to tylko raz i będzie wszystko dobrze z jego zdrowiem. Kiedy jest w szkole, a dzwoni telefon to pierwsza moja myśl, Boże, żeby to nie był telefon ze szkoły.
Ja ciągle żyję w lęku i poczuciu przegranej.
...Ja ciągle żyję w lęku i poczuciu przegranej.
Idź do tego psychologa.
bezrobocie to tylko element leżących ci "na wątrobie" i psujących Ci "krew" spraw
Ale nie licz, że u niego znajdziesz rozwiązanie swoich problemów. Znajdziesz "tylko" wsparcie... Niemniej gdy będziesz silniejsza, łatwiej znajdziesz rozwiązania swoich trudności... Zachęcam szczerze mnie psycholog jakoś zawsze potrafi pomóc
Jeśli chodzi o mój zawód jest kompletnie niedostosowany do dzisiejszych czasów. U siebie w miejscowości byłam nauczycielką historii, geografii i WOS-u w szkole, potem przeprowadziłam się do męża i od razu znalazłam pracę na zastępstwo. Gdy urodziłam córkę, usłyszałam od dyrektorki, że nie chce mieć matek z małym dzieckiem. Potem musiałam mieć operacje guzków na krtani, więc nie mogłam podjąć pracy. Następnie przez 3 lata szukałam intensywnie i nic, myślę, że innych pracodawców odstraszała ta szkoła. Później urodził się syn, trochę sobie szukanie odpuściłam, za to zaczęłam być coraz bardziej nerwowa i wrogo nastawiona do wszystkich. I tak minęło osiem lat.
16 2014-05-15 10:47:47 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2014-05-15 10:49:45)
Może czas zmienić zawód?
W dzisiejszych czasach zmienia się go nagminnie. przynajmniej tak twierdzi moja ulubiona psor
Anhedonio to jedyna mądra rzecz, którą można w takiej sytuacji wymyślić. Kobiety, które rodzą dzieci i nie maja umowy pracy na stałe staja się strażniczkami ogniska domowego, bardzo trudno to zmienić.
...Kobiety, które rodzą dzieci i nie maja umowy pracy na stałe staja się strażniczkami ogniska domowego, bardzo trudno to zmienić.
Trudno nie znaczy, że to niemożliwe... Zresztą KTO obiecywał, że życie będzie łatwe ?
Ja mam obsesję na temat NINIEJSZEGO roku... A w zasadzie RÓWNYCH rocznic przypadających w NIM właśnie Jakoś łatwiej żyć jest porównując sobie... 100 lat temu wybuchła I wojna światowa, moja babka miała 15 lat i była pół-sierotą, miejscowość która 25 lat później doczekała się praw miejskich była wsią zabitą dechami z piaszczystymi koleinami zamiast dróg, jeździło się furmankami... CZY wtedy było łatwiej?
75 lat temu wybuchła II wojna, moja matka miała 17 lat - nie było elektryczności, urządzeń AGD, antybiotyków - jej 19-letni stryj umarł na gruźlicę... czy wtedy było łatwiej?
Potem stalinizm - wyjazd do cudzego kraju zakrawał na cud bądź łaskę losu - stan wojenny...
I TAK sobie POMAGAM snując rozważania na temat losów ZALEDWIE 3 pokoleń KOBIET z mojej rodziny.
Babkę jeszcze dobrze pamiętam, tańcowała na moim weselu
Ja mogę jechać już wszędzie w UE, zawód zmieniłam 6 lat temu, będąc matką 4 dzieci i osobą bezrobotną. Studia skończyłam zaledwie w zeszłym roku...
Więc, tak na podbudowie własnych doświadczeń, nieśmiało sugeruję: może skorzystasz z jakiegoś programu współfinansowanego przez UE?
Wczoraj przyszedł mąż z pracy i pokazał mi pismo o ograniczeniu zatrudnienia. Został przez dyrekcję przeznaczony do zwolnienia, bo ma najkrótszy staż pracy. Zostajemy z dwójką dzieci bez środków do życia. Radźcie co robić! Od stresu trudno pozbierać myśli. Czy mam iść błagać o pracę dla męża?