Wydaje mi się, że osoby, które zdecydowanie są temu przeciwne mają trochę stereotypowe pojęcie, słowa "leń".
Wiadomo, że dostając powiedzmy coś w spadku lub wygrywając jakąs bajońską sumę, żaden rozsądny człowiek tego wszystkiego od razu nie przepuści. To raz. Zainwestuje w coś( np giełda, nieruchomości itp.), coś tam pzekaże na cele charytatywne. Wie natomiast, że RACZEJ NA PEWNO nie będzie musiał się matwić o środki do życia, powiedzmy co najmniej dla siebie, jeśli nawet nie dla 2 osób. Na kontrolowanie stanu swojego dochodu, poświęca się przecież nieporónywalni emniej czasu i uwagi, zatem można z powodzeniem przeznaczyć ją na inne cele. Czy leniem staje się ktoś, kto nie pracuje, nie zarabia, bo poprostu NIE MUSI? Podchodząc do tego czysto pragmatycznie, czy brak zatrudnienia, przy założeniu, że dana osoba ma stabilne żródło dochodu, choćby z takich odsetek nawet, czyni z niego lenia, obiboka i nieudacznika? Co nam daje praca, sama w sobie? Oprócz dochodów i satysfakcji? Czy owe ambicja muszą się zawsze nierozerwalnie wiązać z pracą zarobkową czy karierą? Czy taki człowiek, wiedzący, że nie musi nigdzie zarabiać, bo zwyczajnie ma za co żyć, jest z punktu widzenia niektórych z Was przegrywem życiowym i leniem? Choćby zamiast iść do tej pracy i poświęcać czas na nią, jest zajęty całymi dniami, ale zupełnie czymś innym? Realizując swoje pasje spełaniając się w czymś, rozwijając dbając chociażby o dom. Czy drogie Panie odrzuciłybyście partnera, któy wprawdzie nie pracuje, ale np zainwestował w nowy dom, zamierza go bądź zbudować od zera bądź go wyremontować?
Jedno jest pewne: wymaganie od takiej osoby, żeby przy tak wysokim poziomie życia, jaki zapewniłaby wysokka wygrana czy tez odziedziczony spadek, cieżko pracowała i szukała świetnie płatnej pracy, jesyt moim zdaniem niedorzeczne. Można choćby pracować dla własnej satysfakcji w branży czy na stanowisku, za które w normalnych wawrunkach nie dałoby sie przeżyć :-)
Z mojej strony mogę powiedzieć jedynie, że mając możliwość wyboru, na pewno nie przepuściłbym całej kwoty, lecz z pewnością nie goniłbym jednocześnie za jakąś cudowną, dobrze płatną pracą.Swoje ambicje realizowałbym po prostu na innym polu, niekoniecznie zawodowym.
Można się zastanowić do kogo bardziej pasuje termin "leń bez ambicji":
- SAMOWYSTARCZALNY gość, żyjący z takich odsetek z wygranej czy spadku a przy tym cały praktycznie swój czas poświęcający na realizowanie swoich pasji( tak jak ta sztuka czy sport),
rozwijanie się w jakiejś dziedzinie tylko dla własnej satysfakcji, znajdujący jeszcze czas dla innych, angażuje się w obowiązki domowe
- pracujący na etacie facet, przez długi czas na tym samym stanowisku, którego robota za bardzo nie cieszy, przychodzi do domu, siada przed TV i leży,
nic nie pomagając w domu i nie angażując się w obowiązki? Za to co wekekend chlejącego w knajpie?
Czy zatem brak ambicji dotyczy TYLKO I WYŁĄCZNIE rozwoju zawodowego? Albo raczej rozwoju kariery, jak to ładnie się dzisiaj mówi, przyprawionej o solidne wynagrodzenie? Można też zadać pytanie czym dla kazdego jest praca i co oznacza rozwój zawodowy? Dla mnie najistotniejszy jest rodzaj wykonywanej pracy a nie skakanie ze stołęczka niżej na stołeczek wyżej...