Witajcie
Mam ogromny problem i jest mi bardzo źle z tym co zrobiłem dlatego mam nadzieję na jakąs radę z Waszej strony.
Od roku jestem z Dziewczyną. Kocham Ją i ona mnie, jest (znaczy była ) szczerość, zaufanie. Ona nie miała przede mną żadnych tajemnic, jak jakiś koleś albo jej były do niej pisał to ona mi pokazywała te wiadomości i odpisywała zeby dali jej spokój bo ma kogoś z kim jest szczęśliwa, nie miałem żadnych powodów do podejrzeń ani zazdrości. Mam (znaczy miałem kolege) któy mi mówił i swoich związkach że był z kimś kilka lat i ona go wykorzystwała i miała kogoś na boku. Ja też wcześniej miałem kogoś kto miał kogoś na boku i sprawdziłem to i się okazało prawdą. I on mi często o tym mowił o swoich związkach.
Pewnego dnia robiłem coś na jej komputerze i kliknąłem na historie firefoxa i zovbaczyłęm że jest kilka pozycji na fb z imieniem i nazwiskiem jej byłego. Powiedziałem o tym temu koledze i zapytałem czy on może spraedzić czy ona z nim pisze i napisal a tamten chlopak jej odpisal że ktoś do niego pisze i pyta o nią i podał imię i nazwisko tego kolegi. Ona mi to pokazała aja się wypierałem, kłamałem że nie wiem o co chodzi i dopiero jak od tego kolego dostałęm smsa że mam się przyznać to się przyznałem. Zaczęła płakac, powiedziała że zawaliłem jej świat, że była szczera pokazywałą mi wszystko a ja ją sprawdzam i nie ufam, że wypierałem się kilka razy że to nie moja sprawka, że to koniec, nie wróci do mnie, nie chce ze mną być i jej nie zależy. (okazało się że sprawdzała jego profil żeby zobaczyć czy on o niej niczego nie wypisuje, bo jak z nim była to bardzo hamsko ją potraktował przez fb i zerwał kontakt i nie wiadomo co o niej może wypisywać na fb)
Tak naprawdę wiedziałem ze nie mam powodów to tego żeby jej nie ufać, że ona mnie kocha i jest szczera ze mną a mimo to zrobiłem to, dałem się podpuścić jemu z tym co mi mówił że ona z kimś pisze, i do tego doszło to co było jak byłem w poprzednim związku jak byłem oszukiwany. Wiem że każdy człowiek jest inny i wiem że nie mam powodów do zazdrości i że ona jest ze mną szczera.
Później była wantura że jak mogłem to robić że jej nie ufam, że wiele już szans dostawałem jak się pokłócilismy i że już więcej nie dostanę, że jestem rozwydrzony, dzieciak, że mnie nienawidzi, że nie mam dostepu do jej pokoju, telefonu itp.
Wieczorem poszła posiedzieć do koleżanki. Jak wracała po nią przyjechałem żeby nie wracała po nocy sama. W pokoju dałem jej kwiaty które przyjęła póżniej razem poszlismy spać.
Na drugi dzień czułem i wiedziałem doskonale że jest załamana tym co zrobiłem i zraniona, ale rozmawialiśmy, ona się uczyła a ja u niej w pokoju książkę czytałem. Później poszliśmy coś zjeść i dostała smsa od tego mojego kolegi że on ją przeprasza że dał się wciągnąć i znowu się wściekła że teraz ją przeprasza a razem ze mną ją sprawdzał, że jest dwulicowy wredny i że ma spier..... i znowu mi mówiła że jestem taki jak mi mówiła wcześniej i że na jakiej podstawie znowu ma mi zaufać skoro miałem już tyle szans? I że chciała się nagiąc ale on tym smsem pogorszył. Jak wrócilismy ze spaceru na którym byliśmy odpisała mu że nie przypomina sobie żeby był jej kolegą i dawała mu numer i że ma się nie wtrącać i nie jest puszczalską to jej odpisał że nikt nie mówi że jest puszczalską ale ma chyba z tym problem (więc na okrętkę zasugerował że jest) i że on się nie wtrąca a to jej sprawy się wtrącają w jego. ( najpierw przepraszał że napisał do tamtego chłopaka, a później atakował ją tym smsem, stierdziłem że tak nie bedzie i po tym smsie zauważyłem jaki on jest i że nie warto z kimś takim kontaktu utrzymywać który psuje to co jest dla mnie najważniejsze)
Później wiczorem szczerze porozmawialiśmy na jego temat, powiedziała że jeśli ma mi zafuać to musze z nią szczerze o nim rozmawiać, co o niej mówił źle, czy ją obrażał. I tak on mi mówił mi że może być tak że ona ma kogoś, że jak jestem pantoflarz, że spedzam cały czas z nią, że ona mi wjeżdża na psychikę, że nigdzie z nim nie ide na jakieś picie itp Ogólnie nie podobało mi się w nim to jak ona traktował swoją dziewczynę, niby mi mówił ze jak się kocha to to... tamto... raz się zachowywał tak jakby był jak najlepszym facetem mówił to powinno być tak to tak a z drugiej strony widziałem jak traktuje swoją dziewczynę- jak bym tak nie traktował Kobiety która Kocham, ale cóż jego związek jego sprawa.
Powiedziała mi że od początku wiedziała że on między nami satnie i popsuje; poza tym wyciągał mnie na siłownie (ja się na to godziłem ) chciał żebym z nim i jego dziewczyną jechał jakl był jakieś okazje albo razem w 4, jakieś imprezy ale ja nie chciałem i mówiłem że nie bo z nią chce spędzić czas poza tym byliśmy często już umówieni. Z tą siłownią przesadziłem bo chodziłem 5 razy w tygodniu i ona czuła się zaniedbana, a ja tego nie zauważałem, że mam pecha bo trafiłem na kogoś kto popsuł ( moja w tym wina też jest duża ale nie wiem może jakbym go nie słuchał i nie słuchał jego gadania o tym że on był z kimś kto go oszukiwał bym tego nie zrobił, nie kazał sprawdzić mimo iż w głebi wiedziałem że nie mam powodów do tego i popsuje tym wszystko, nie wiem czy wpływu na to też nie miały ostatnie któtnie które często sie zdarzały ostatnio)i że musiało byc tak blisko rozstania żebym zauważył jaki on jest i stwierdził że ona ma racje że on będzie psuł. Prawdą jest że przez ostatnie trzy miesiące zrobiłem sie wygodnicki i pewny że jest ze mną i będzie i ona musiała poradzić sobie ze wszystkim sama np. z sylwestrem wspólnym. Nie zachowywałem się jak facet tylko jak dziecko, typowe myślenie że o tak jakmoś będzie dostanę szansę i się przeliczyłem.
Po tej rozmowie o nim coś obejrzeliśmy i zapytałem czy chce żebym spał u niej w pokoju, zgodziła się. Dzisiaj chciała zebym ją odprowadził na tramwaj i zostawiła mi klucz do pokoju swojego jak ją o to zapytałem czy zostawi mi, nie wiem - czy znaczy to że ma jeszcze jakieś zaufanie do mnie, skoro chciała zebym u niej spał i zostawiła mi klucz?
Wcześniej mi jeszcze powiedziała że teraz nie wie co zrobi i potrzebuje czasu do nowego roku.
Ja wczoraj i przedwczoraj miałem aż nadto czasu żeby spbie wszystko przemyśleć te trzy miesiące, swoje zachowanie, postepowanie i te szanse które miałem i to co mówiłem że będzie teraz dobrze i że to ostatnia szansa. Przemyślałem i dopero teraz po tym wstrząsie z mojej winy doceniłem ją i to co dla mnie robi i robiła, jej zaufanie, to że mi pokazywała te wiadomości, starał się żeby był między nami jak najlepiej. Teraz nie chce jej stracić, Kocham ją tak jak nikt inny jej nie kocha, zależy mi bardzo na niej, chce być z nią dalej i zrobie wszystko co w mojej mocy żeby znowu była ze mną szczęśliwa, czuła wspracie i stabilność. Zacząłem od takich małych kroków: pomoc na uczelni w formie pójścia do ksera żeby nie musiała iść, zrobienie kolacji, zakupów itp (mimo iż robiłem to często to od tego zacząłem) i powiedziałem jej że jeśli da mi szansę do teraz jej napewno nie zmarnuje i że postasram się żeby była szczęsliwa ze mną.
Wiem że tego pisana wyszło dużo ale chciałem dokładnie sytuację przedstawić żebyście mogli mi jakoś poradzić. Co robić?