Witam. Chciałabym podzielić się z wami swoją historią o zdradzie. Sama jestem nią zaskoczona, ale nie czuje się z nią źle. Zacznijmy od tego że jestem ze swoim partnerem już ponad 3 lata. Od samego początku nasz związek był czymś magicznym, porażającym i bardzo namiętnym. Podobaliśmy się sobie, zakochaliśmy a w łóżku byliśmy jak ogień i woda. ale sytuacja się zmieniła, może nie do końca, nie wiem jak to nazwać, z czasem chyba sie do siebie przyzwyczailiśmy, prawie 2 lata spędzaliśmy ze sobą prawie każdy dzień, poznaliśmy się bardzo dogłebnie i nigdy nie wyobrażałam sobie że ktoś inny może zająć jego miejsce. w sumie tak jest do dziś. wiem żę tylko z nim pragnę być, choć przez ostatnie dni pozwoliłam sobie na coś czym zawsze gardziłam. zdrada. czym ona jest? no tak, cały ten kontakt fizyczny ble ble ble. a jednak pozwoliłam sobie na to. ale czemu nie żałuje? hm...od kilku lat wyjeżdzam za granice by zarobić pieniądze, gdzie w naszym kraju mogę pomarzyć o takich pieniądzach. podczas tych miesięcy bez swojego partnera, dało się jakoś przeżyć, wiedziałam że czeka na mnie, czułam jego miłość, troskę i wszystko inne. nie przypuszczałam że ktoś może zawrócić mi w głowie. owszem zdarzało się ze fantazjowałam o tym o tamtym, ale to tylko myśli. także to na jakich warunkach przebywam w miejscu gdzie pracuje wyklucza możliwość wyskoczenia gdzieś w plener i poznania nowyh twarzy. nie ma na to czasu, aż do teraz. tak więc tego roku taki ktoś się znalazł. gdy chodziłam do pracy pewien chłopak przykuł moją uwagę. jeździł skuterem rozwożąc zamówienia do różnych domów. zdarzało się że w ciągu dnia widywałam go dosyć często. w sumie już tamtego roku go wyczaiłam, ale w tym roku stało się to bardziej wciągające. wychodziłam z domu i tylko nasłuchiwałam czy jedzie, odwracałam głowe za każdym razem gdy usłyszałam motor. nie znaliśmy się wtedy, ale miałam niesforne myśli o nim tak więc gdzieś z póltora miesiąca temu powiedzmy że się zapoznaliśmy przez jego kolege. Cześć cześć, a ja nawet nie zapamiętałam jego imienia
on poszedł dalej a ja musiałam wracać. no i nadal widzieliśmy się na drodze, ale za każdym razem przystawał i rozmawialiśmy chwile. i przez takie głupie chwile miałam humor do końca dnia. taa i dalej fantazjowałam. widziałam jak się na mnie patrzy, ja też patrzyłam się na niego z jakimś powabem czy cos
tak więc zdarzyło się tak że zostałam sama w domu i zaprosiłam go do siebie. pierwszy wieczór był normalny, dwoje młodych ludzi poznaje się przy winie i takie tam. nic szczególnego, ale wystarczyło bym się nakręciła. ale nic nie było. na drugi dzień również był. po winie i rozmowach, poszliśmy na tradycyjne ogladanie filmu
czy od tego wszystko musi się zacząć?
leżeliśmy ogladając coś tam, a on delikatnie zaczał smyrać mnie po nodze. o losie. mogłabym go rozszarpać. wyszłam na fajke i z wielka gula powiedziałam ze mam chłopaka. taa i co z tego
chciałam go ! pożądałam i stało się. fajerwerki i te sprawy. nie czułam się źle że to zrobiłam. ba. to nie był jedyny raz. od 2 tygodni spi w moim łóżku, nauczyliśmy się wielu rzeczy od siebie, ma wspaniały charakter, jest taki seksowny i pociągający. eh. sprawia że zapominam o wszystkim. dziś znowu przyjdzie, a ja nie mam żadnych ale. hamulce powinny dawno sie włączyć ale tak nie jest. potrzebuje jego bliskości. wiem że to jest złe, on też o tym wie, bo nie chce nic burzyć w moim związku, ale poddajemy się tej chwili. niestety wiem co do mnie czuje, zakochał się a ja nie wiedzieć czemu czuje się tak dobrze przy nim, zauroczona...wie że nie może na nic wiecej liczyć, ale myśli o tym co by było gdyby. tak bardzo mu sie spodobałam. czemu?
niedługo on wyjedzie, a ja na sama myśl czuje się zle. co jest ze mna nie tak? zależy mi na moim chłopaku, kocham go, ale do drugiego też coś tam czuje. jest mi cholernie z nim dobrze, tak samo jak z moim. ale mój nie zaskakuje mnie tak jak kiedyś, seks nie jest taki jak powinien być, czasem czuje się wykorzystywana. czegoś brakuje w naszym związku, ale czego? mamy wspólne plany, i chce je właśnie z nim zrealizować, ale jednak on nie jest na to gotowy. jeszcze nie. a ja wieczności czekać nie będe...ja potrzebuje stanowczości, pewności, a on nie zawsze mi ją daje. nie wiem co teraz powinnam robić. powiedzieć o zdradzie? niee za bardzo bym go zraniła, a tego nie chce. zapomnieć o sprawie? tez się nie da, bo wspomnienia zostają. mam silną osobowość i sumienie. nie gryzie mnie to co zrobiłam, chyba nie czuje się jak osoba która zdradziła. po prostu potraktowałam to jak jakiegoś typu moment w życiu którego nie zapomne, bo dzięki niemu czułam się szcześliwa. myślę że teraz trzeba bedzie z tym żyć. przecież nic się nie stało...
Zdradziłaś i nie czujesz się źle, bo swojego chłopaka nie kochasz. Po prostu. Jesteś do niego przyzwyczajona, ale nie ma między wami prawdziwej więzi. Na tym etapie życia, ewidentnie bardziej szukasz emocji i doznań, nie czegoś głębokiego. Możesz się oszukiwać, ale po tym co napisałaś jasno to widać. Nie wiem, ile masz lat, ale zgaduję, że dwadzieścia parę...Czego brakuje w twoim związku: prawdziwej miłości. Fajerwerki się skończyły i poza przyzwyczajeniem niewiele zostało.
Poza tym żadna kochająca kobieta nie zdradzi faceta, którego kocha. Nie ma takiej możliwości. Nawet jak facet jest skończonym draniem. Taka biologia. Ale faktem jest, że dużo kobiet lubi się oszukiwać, że kochają, kiedy po prostu jest im z kimś wygodnie i nie chcą tego zmieniać.
Człowiek naprawdę posiada tylko to, co jest w nim.
i na co teraz czekasz ?
na słowa że miałaś prawo zdradzić, oszukać, masz prawo do własnego szczęścia, zaspokojenia seksualnego, miłych słowek itd ?
Przecież tak czy tak dalaś już sobie rozgrzeszenie, ten roznosiciel czegoś tam wyjedzie, więc bedziesz musiała poszukać sobie nowego pocieszyciela.
Sposób na samousprawiedliwienia już masz, wiec znowu nie będziesz czuła się źle zdradzając.
Szkoda mi tylko tego Twojego chłopaka.
Moze jednak dasz mu szansę na znalezienie sobie normalnej, uczciwej dziewczyny ?
please.....
Powiesz mu o tym ze od 2 tygodni dzień w dzien dajesz sobie w kroczę z innym chłopakiem bo on Twój chłopak nie zasługuje już na Ciebie tak jak kiedyś a seks z nim nie jest taki jak powinien być ?
no po co Ci trzymać w odwodzie takiego niedojdę ?
Powiedz mu ze masz go dosyć i znajdziesz sobie na pęczki lepszych w łóżku od niego, po co Ci takie koło ratunkowe ....
Idź na całość !
Zdradziłaś i nie czujesz się źle, bo swojego chłopaka nie kochasz. Po prostu. Jesteś do niego przyzwyczajona, ale nie ma między wami prawdziwej więzi. Na tym etapie życia, ewidentnie bardziej szukasz emocji i doznań, nie czegoś głębokiego. Możesz się oszukiwać, ale po tym co napisałaś jasno to widać. Nie wiem, ile masz lat, ale zgaduję, że dwadzieścia parę...Czego brakuje w twoim związku: prawdziwej miłości. Fajerwerki się skończyły i poza przyzwyczajeniem niewiele zostało.
Poza tym żadna kochająca kobieta nie zdradzi faceta, którego kocha. Nie ma takiej możliwości. Nawet jak facet jest skończonym draniem. Taka biologia. Ale faktem jest, że dużo kobiet lubi się oszukiwać, że kochają, kiedy po prostu jest im z kimś wygodnie i nie chcą tego zmieniać.
Nieprawda tu się kłania teoria doboru naturalnego, niedawno też tak myślałam póki nie posłuchałam wykładu pewnego francuskiego profesora.
Zawsze można znaleźć kogoś kto chemicznie idealnie pasuje do drugiej osoby, wtedy puszcza każde hamulce, mnie też to z początku przeraziło ale taka jest prawda.
Wybaczam Ci.
Twój chłopak.
PS. Nie musisz już wracać do kraju.
Nie jesteś dojrzała do stabilnego i prawdziwego związku. Kobieta, która zdradzi chociaż jeden raz, przestaje być kobietą i nic tego nie odwróci. Taka osoba dla mnie nie ma wartości, bo świadomie je przekreśla. A z obserwacji wiem, że gdy już polecą "pierwsze koty za płoty", to kolejne razy są tylko kwestią czasu. Krótszego bądź dłuższego.
7 2013-09-08 14:34:46 Ostatnio edytowany przez Drzazga (2013-09-08 14:41:28)
szarlotka, jak łatwo to sobie wytłumaczyć, usprawiedliwoć się - zdradziałam więc widocznie nie kocham go. I tyle.
To samo odnosi się to facetów ?
Fajnie. Zdradze, więc widocznie nie kochałem i jestem już na innym etapie,
więc nie ma się co zamartwiac nad tym co zrobiłem
Dzięki.
trochę mnie zmroziła odpowiedź Katarzynki82, ale w sumie można siebie również tak usprawiedliwić :
Nieprawda tu się kłania teoria doboru naturalnego, niedawno też tak myślałam póki nie posłuchałam wykładu pewnego francuskiego profesora.
Zawsze można znaleźć kogoś kto chemicznie idealnie pasuje do drugiej osoby, wtedy puszcza każde hamulce, mnie też to z początku przeraziło ale taka jest prawda.
No jak Francuz i to profesor tak powiedział... myślałem co prawda do tej pory że to nazywa się chuć,
ale... chemiczne dopasowanie brzmi lepiej.
No i jeszcze nazwa "puszczenie hamulców" lepiej pasuje niż takie obdarte z otoczki "puścił się", zdradził, dał sobie w kroczę.
Brzmi lepiej.
Też dzięki !
hm, ciekawe że na 2 wypowiedzi facetów, krytycznych wobec zdrady, od razu znalazły się 2 wypowiedzi kobiet które spokojnie znalazły wytłumaczenie zdrady, ze tak już widac musi być i nie ma nad czym deliberować.
Gdzieś na forum jest opisane zwątpienie chłopaka którego zdradziła dziewczyna po kilku latach związku.
Szukając pocieszenie dwa razy trafiał na dziewczyny w związku które chetnie prowadziły podwójną grę - z nim i ze swoim partnerem.
Facet zwątpił że znajdzie jeszcze uczciwą dziewczynę i miał dosyć kontaktów z płcią przeciwną.
Czytając wasze wypowiedzi chyba miał racje.
.
8 2013-09-08 14:48:06 Ostatnio edytowany przez Szarlotkanagorąco (2013-09-08 15:18:28)
Szarlotkanagorąco napisał/a:Zdradziłaś i nie czujesz się źle, bo swojego chłopaka nie kochasz. Po prostu. Jesteś do niego przyzwyczajona, ale nie ma między wami prawdziwej więzi. Na tym etapie życia, ewidentnie bardziej szukasz emocji i doznań, nie czegoś głębokiego. Możesz się oszukiwać, ale po tym co napisałaś jasno to widać. Nie wiem, ile masz lat, ale zgaduję, że dwadzieścia parę...Czego brakuje w twoim związku: prawdziwej miłości. Fajerwerki się skończyły i poza przyzwyczajeniem niewiele zostało.
Poza tym żadna kochająca kobieta nie zdradzi faceta, którego kocha. Nie ma takiej możliwości. Nawet jak facet jest skończonym draniem. Taka biologia. Ale faktem jest, że dużo kobiet lubi się oszukiwać, że kochają, kiedy po prostu jest im z kimś wygodnie i nie chcą tego zmieniać.Nieprawda tu się kłania teoria doboru naturalnego, niedawno też tak myślałam póki nie posłuchałam wykładu pewnego francuskiego profesora.
Zawsze można znaleźć kogoś kto chemicznie idealnie pasuje do drugiej osoby, wtedy puszcza każde hamulce, mnie też to z początku przeraziło ale taka jest prawda.
Mogę Cię zapewnić Katarzynka, że jak kobieta kocha to jej nic nie puszcza. To chyba, ze jest puszczalska, ale wtedy znowu o miłości nie może być mowy. Możesz kochać X, a poznać Y, który Cię pociąga, i możesz mieć z nim super chemię. Ale jeśli jesteś silnie związana z X, to co najwyżej sobie o Y pofantazjujesz, a rogów kochanemu facetowi nie przyprawisz. Nawet jakby się udał na wojnę trzydziestoletnią, to dopóki Ci zależy i na niego czekasz, to nic z innym mieć nie będziesz. Jak kochasz i masz odpowiednio wysoki poziom estrogenów, czytaj duży procent kobiety w kobiecie.
Wiem coś o fantastycznej chemii, bo miałam ją z dwoma facetami, z czego jeden był mężem...ale nie moim. A ponieważ nie chciałam się ładować w niefajną sytuacje, to w momencie poczucia chemii zakończyłam wszelkie z osobnikiem kontakty. I nic mi nie puściło. Człowiek jest ma bardzo rozwinięte płaty czołowe, odpowiedzialne za kontrolę impulsów, co go odróżnia od na przykład goryla. To chyba, że ktoś nie posunął się wiele dalej w swojej ewolucji...
Człowiek naprawdę posiada tylko to, co jest w nim.
Szarlotka, chyba nie bedziesz miała za złe facetowi ze Cie zdradzi ??
Widocznie przestał Cie kochać.
No co nie wolno mu ?
Śmiech na sali.
Zdradzajmy się, bo nas tyłki swędzą.
Jak już się zaspokoimy, to wracamy do swoich partnerów.
Żyć nie umierać.
Dla Autorki WSTYYYYD!!!!!!!
Śmiech na sali.
Zdradzajmy się, bo nas tyłki swędzą.
Jak już się zaspokoimy, to wracamy do swoich partnerów.
Żyć nie umierać.Dla Autorki WSTYYYYD!!!!!!!
Cynicznahipo, no wiesz jesteś tutaj pierwszą kobietą która nie znlazła wytłumaczenia dla zdrady....
Nie czujesz się z tym dziwnie ?
Cynicznahipo napisał/a:Śmiech na sali.
Zdradzajmy się, bo nas tyłki swędzą.
Jak już się zaspokoimy, to wracamy do swoich partnerów.
Żyć nie umierać.Dla Autorki WSTYYYYD!!!!!!!
Cynicznahipo, no wiesz jesteś tutaj pierwszą kobietą która nie znlazła wytłumaczenia dla zdrady....
Nie czujesz się z tym dziwnie ?
Mój Boże...
Chyba powinnam? ;pp
Nie, nie czuję się z tym dziwnie.
Brzydzę się zdradą. Każdy, kto zdradza, zasługuje na potępienie.
NIC, absolutnie nic nie usprawiedliwia zdrady.
Chyba, że ktoś ma problemy, może Autorka jest nimfomanką i pomieszało jej się w głowie od chcicy.
Bo jak można napisać ''zdradziłam i nie żałuję''?! To kim jest dla niej jej facet? Sponsorem? Bo na pewno nie ukochanym partnerem, którego szanuje...Wniosek - nie kocha go.
Szarlotka, chyba nie bedziesz miała za złe facetowi ze Cie zdradzi ??
Widocznie przestał Cie kochać.
No co nie wolno mu ?
Nie rozumiem, co się nie podoba w tym co napisałam. Stwierdziłam tylko fakt. Na temat facetów się nie wypowiadam, macie inną seksualność, nie jestem facetem i w ogóle jesteście z innej galaktyki. Mam tylko jasność co do kobiet w tej kwestii. Kobiety jesteśmy zaprogramowane w taki, a nie inny sposób. Nie znam również sytuacji, żeby kobieta kochała a zdradziła. Znam natomiast takie co zdradziły, a potem twierdziły, że kochają męża. Każda kobieta, która kiedyś kochała wie, ze to wierutna bzdura. Znam też takie, co potencjalnie mogłyby zdradzić. Ale to te, które są okopane w mniej lub bardziej wygodnych związkach bez miłości.
Człowiek naprawdę posiada tylko to, co jest w nim.
14 2013-09-08 15:25:44 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2013-09-08 15:26:04)
Nieprawda tu się kłania teoria doboru naturalnego, niedawno też tak myślałam póki nie posłuchałam wykładu pewnego francuskiego profesora.
Zawsze można znaleźć kogoś kto chemicznie idealnie pasuje do drugiej osoby, wtedy puszcza każde hamulce, mnie też to z początku przeraziło ale taka jest prawda.
No jasne...zgadzam się w zupełności. Pod wpływem "doboru naturalnego" znajdujemy przecież faceta/kobiete z która się wiążemy. Wtedy "puszczają nam hamulce" i stajemy się parą. Z kolei "dobór naturalny" poza związkiem jest już niczym innym jak ZDRADĄ i żadna teoria tego nie zmieni. Nawet francuska
Zdradziłaś i nie czujesz się źle, bo swojego chłopaka nie kochasz. Po prostu. Jesteś do niego przyzwyczajona, ale nie ma między wami prawdziwej więzi. Na tym etapie życia, ewidentnie bardziej szukasz emocji i doznań, nie czegoś głębokiego. Możesz się oszukiwać, ale po tym co napisałaś jasno to widać. Nie wiem, ile masz lat, ale zgaduję, że dwadzieścia parę...Czego brakuje w twoim związku: prawdziwej miłości. Fajerwerki się skończyły i poza przyzwyczajeniem niewiele zostało.
Poza tym żadna kochająca kobieta nie zdradzi faceta, którego kocha. Nie ma takiej możliwości. Nawet jak facet jest skończonym draniem. Taka biologia. Ale faktem jest, że dużo kobiet lubi się oszukiwać, że kochają, kiedy po prostu jest im z kimś wygodnie i nie chcą tego zmieniać.
pewnie masz racje. sama nie wiem co czuje. co mam czuć. może rzeczywiście szukam tych emocji i wrażeń, bo do tej pory tego nie było.
w sumie nie aż tak. czuje się zagubiona. po prostu dałam się ponieść emocjom.
Chyba, że ktoś ma problemy, może Autorka jest nimfomanką i pomieszało jej się w głowie od chcicy.
Bo jak można napisać ''zdradziłam i nie żałuję''?! To kim jest dla niej jej facet? Sponsorem? Bo na pewno nie ukochanym partnerem, którego szanuje...Wniosek - nie kocha go.
nimfomanką? daje do myślenia. nie wiem, nie czuje jakiegoś żalu ktory mnie dusi jak nie wiem. fakt, myśląc w ten sposób że o boże zdradziłam, przeraża - ale to tyle.
Kocham swojego meżczyzne, widocznie zbłądziłam ale zawsze jest szansa na naprawienie tego.
Cynicznahipo napisał/a:Chyba, że ktoś ma problemy, może Autorka jest nimfomanką i pomieszało jej się w głowie od chcicy.
Bo jak można napisać ''zdradziłam i nie żałuję''?! To kim jest dla niej jej facet? Sponsorem? Bo na pewno nie ukochanym partnerem, którego szanuje...Wniosek - nie kocha go.nimfomanką?
daje do myślenia. nie wiem, nie czuje jakiegoś żalu ktory mnie dusi jak nie wiem. fakt, myśląc w ten sposób że o boże zdradziłam, przeraża - ale to tyle.
Kocham swojego meżczyzne, widocznie zbłądziłam ale zawsze jest szansa na naprawienie tego.
Naprawdę myślisz, że to "zbłądzenie" i zawsze można to naprawić?
Czyli może się to powtarzać, a naprawiać można za każdym razem? I będzie wszystko ok?
A jak sądzisz, jak byś zareagowała na informacje od swojego ukochanego, że zdradził i chce to naprawić, bo przecież jedynie zbłądził? Ile razy byś wybaczyła? 1,2,3... czy w ogóle?
nie mam pojęcia. nigdy się nad tym nie zastanawiałam. sama nie wiem co bedzie dalej. przeraża mnie myśl o powiedzeniu mu tego. a musze jakąś decyzje podjąc. albo zabiorę ten sekret do grobu albo przełamię się i wyznam prawdę. cieżkie zadanie. nie wiem co robić.
Jak to czytam to mnie dreszcze przechodzą, że są kobiety, które mogą usprawiedliwić zdradę w jakikolwiek sposób. O tobie autorko wypowiadać się nie będę szczerze mówiąc gardzę kobietami, które zdradzają. Może gdyby był żal, skrucha sumienia to dałoby się wybaczyć chociaż i tak mi się to w głowie nie mieści. Ty go zdradzasz bezczelnie i ci się to podoba, nie czujesz nawet odrobiny skruchy!! Jedno słowo mi się nasuwa na określenie takiej kobiety. Nie przytoczę go jednak, bo szanuje to forum. To jedno z nielicznych, które jeszcze trzyma poziom. Otwarcie mówię: Gardzę takimi kobietami!! Szkoda mi natomiast twojego faceta. Kocha cię czeka na ciebie i nawet nie wie że ma rogi przyprawione. I najprawdopodobniej nigdy się nie dowie
A jak sądzisz, jak byś zareagowała na informacje od swojego ukochanego, że zdradził i chce to naprawić, bo przecież jedynie zbłądził? Ile razy byś wybaczyła? 1,2,3... czy w ogóle?
nie mam pojęcia. nigdy się nad tym nie zastanawiałam. sama nie wiem co bedzie dalej. przeraża mnie myśl o powiedzeniu mu tego. a musze jakąś decyzje podjąc. albo zabiorę ten sekret do grobu albo przełamię się i wyznam prawdę. cieżkie zadanie. nie wiem co robić
Nie podobaja Ci sie odpowiedzi, unfaithful? czy nagle dociera do Ciebie durnota, jaka tu napisalas? okaz, ze masz jaja, ze rozlozylas nogi przed innym i zrobilas to zupelnie swiadomie, bo nie podobal Ci sie seks jaki mialas ze swoim facetem, bo tamten byl seksowny, bo chemia i inne pierdoly. Skoro mialas odwage sie przespac z innym, to wykaz sie odwaga i powiedz swojemu obecnemu facetowi, ze go zdradzilas. I ze sprawilo Ci to przyjemnosc, i dalej sprawia. Jestem ciekawa czy bedzie Ci sie tak micha cieszyla jak wtedy kiedy pisalas tu posty...
21 2013-09-08 17:11:34 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2013-09-08 17:12:44)
Margolinka napisał/a:A jak sądzisz, jak byś zareagowała na informacje od swojego ukochanego, że zdradził i chce to naprawić, bo przecież jedynie zbłądził? Ile razy byś wybaczyła? 1,2,3... czy w ogóle?
nie mam pojęcia. nigdy się nad tym nie zastanawiałam. sama nie wiem co bedzie dalej. przeraża mnie myśl o powiedzeniu mu tego. a musze jakąś decyzje podjąc. albo zabiorę ten sekret do grobu albo przełamię się i wyznam prawdę. cieżkie zadanie. nie wiem co robić
A widzisz...może właśnie warto się zastanowić nad tym, zanim stwierdzisz ze to takie tylko "zbłądzenie i nie żałujesz".
Może Twój facet też by "nie żałował", podobało by Ci się u niego takie stwierdzenie? Szczerze...wątpię...
Czy mu powiesz, to tylko i wyłącznie Twój wybór. Są dwie opcje...
Powiesz... on Ci z czasem wybaczy i nadal będziecie razem, bądź nie wybaczy i rozstaniecie się...
Nie powiesz... on się nie dowie i będzie wszystko "ok", ale będziesz żyć w kłamstwie i strachu że się wyda. Albo się dowie od kogoś wścieknie się, wyzwie Cie od różnych, w tym od oszustek i również się rozstaniecie...
Tylko od Ciebie zależy które opcje wolisz.
22 2013-09-08 17:12:41 Ostatnio edytowany przez Katarzynka82 (2013-09-08 17:13:01)
Katarzynka82 napisał/a:Nieprawda tu się kłania teoria doboru naturalnego, niedawno też tak myślałam póki nie posłuchałam wykładu pewnego francuskiego profesora.
Zawsze można znaleźć kogoś kto chemicznie idealnie pasuje do drugiej osoby, wtedy puszcza każde hamulce, mnie też to z początku przeraziło ale taka jest prawda.No jasne...zgadzam się w zupełności. Pod wpływem "doboru naturalnego" znajdujemy przecież faceta/kobiete z która się wiążemy. Wtedy "puszczają nam hamulce" i stajemy się parą. Z kolei "dobór naturalny" poza związkiem jest już niczym innym jak ZDRADĄ i żadna teoria tego nie zmieni.
Nawet francuska
Miałam tu na myśli fakt że ludzie czasem nie dobierają się według chemii a biorą małżeństwa z rozsądku.
Co oznacza że dopasowanie jest słabe, ale zawsze jakieś jest.
Według wykładu profesora niema czegoś takiego jak kanon piękna im bardziej człowiek jest przeciętny, tym piękniejszy ponieważ ma lepsze geny do zaoferowania.
I tak jeśli żona bądź mąż trafią na taką osobę to automatycznie zadziała reakcja łańcuchowa.
Coś w tym jest ponieważ wiele kobiet wybiera sk@@@@ na swoich partnerów na to mogą wpływać geny, jednak podobno według tego co on mówił na wykładzie to po jednym takim zdarzeniu czy człowiek się poddał czy nie i tak następuje uodpornienie na przyszłe motylki
23 2013-09-08 17:17:06 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2013-09-08 17:19:16)
Miałam tu na myśli fakt że ludzie czasem nie dobierają się według chemii a biorą małżeństwa z rozsądku.
Chyba bardziej z głupoty... nie jest dla mnie rozsądnym, wiązanie się z kimś do kogo nic się nie czuje. To oczywiste, że prędzej czy później będzie w takim związku czegoś brakować.
jednak podobno według tego co on mówił na wykładzie to po jednym takim zdarzeniu czy człowiek się poddał czy nie i tak następuje uodpornienie na przyszłe motylki
Kochaniutka, uodpornienie na "przyszłe motylki" powinno przyjść z chwilą złożenia partnerowi deklaracji "kocham Cię".
Jak pojawiają się "inne motyle" w pobliżu, to deklaracje się cofa i biegnie za motylkami, ze wszystkimi tego konsekwencjami, a nie chowa się za rogiem "z obcym motylem"... potem pokornie wracając do partnera, gdy okaże się mało "kolorowy".
24 2013-09-08 18:05:47 Ostatnio edytowany przez Lwica_ (2013-09-08 18:08:23)
Droga autorko - jeśli nie jesteś trollem, to nie masz pojęcia, jak bardzo jest mi żal, że istnieją ludzie Twojego pokroju.
To, że już nie kochasz swojego faceta, nie daje Ci przyzwolenia do rozkładania nóg przed innym. Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć tak podstawowych aspektów życia, radzę nie bawić się w związki, a przeżyć moc zauroczeń, mnóstwo emocji związanych z rozwieraniem swojej kobiecości przed pierwszym lepszym przystojnym facetem oraz niezliczonej ilości numerków będących wynikiem braku hamulców i zasad moralnych.
Boże, skąd się bierze to wszechobecne ku*estwo?
__________________________
Naprawdę mam wrażenie, że to tylko prowokacja. Nie mogłabyś być tak tępa. Nie AŻ tak.
Droga autorko - jeśli nie jesteś trollem, to nie masz pojęcia, jak bardzo jest mi żal, że istnieją ludzie Twojego pokroju.
To, że już nie kochasz swojego faceta, nie daje Ci przyzwolenia do rozkładania nóg przed innym. Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć tak podstawowych aspektów życia, radzę nie bawić się w związki, a przeżyć moc zauroczeń, mnóstwo emocji związanych z rozwieraniem swojej kobiecości przed pierwszym lepszym przystojnym facetem oraz niezliczonej ilości numerków będących wynikiem braku hamulców i zasad moralnych.
Boże, skąd się bierze to wszechobecne ku*estwo?
__________________________Naprawdę mam wrażenie, że to tylko prowokacja. Nie mogłabyś być tak tępa. Nie AŻ tak.
Ja też myślę, że to post-podpucha.
Człowiek naprawdę posiada tylko to, co jest w nim.
Zacznijmy od tego że jestem ze swoim partnerem już ponad 3 lata. Od samego początku nasz związek był czymś magicznym, porażającym i bardzo namiętnym. Podobaliśmy się sobie, zakochaliśmy a w łóżku byliśmy jak ogień i woda. ale sytuacja się zmieniła, może nie do końca, nie wiem jak to nazwać, z czasem chyba sie do siebie przyzwyczailiśmy, prawie 2 lata spędzaliśmy ze sobą prawie każdy dzień, poznaliśmy się bardzo dogłebnie i nigdy nie wyobrażałam sobie że ktoś inny może zająć jego miejsce. w sumie tak jest do dziś. wiem żę tylko z nim pragnę być, ...od kilku lat wyjeżdzam za granice by zarobić pieniądze, gdzie w naszym kraju mogę pomarzyć o takich pieniądzach. podczas tych miesięcy bez swojego partnera, dało się jakoś przeżyć, wiedziałam że czeka na mnie, czułam jego miłość, troskę i wszystko inne.
Przeczytaj sobie co sama napisałaś. Po trzech latach zdradzasz to co będzie za 15 lat? Z tych trzech lat część spędziłaś za granicą bez niego. On czeka,kocha a ty idziesz do łóżka z innym. O jakiej miłości ty piszesz daj facetowi spokój niech znajdzie sobie kogoś kto go pokocha szczerze.
Jak kobieta zostaje zdradzona to doradzacie często "ratuj małżeństwo, walcz, może zbłądził, inna miała ładniejszą bardziej pachnącą no cóż bywa ratuj może nie jest za późno", ale jak już kobiecie się zdarzy zbłądzić to dawaj opluć ją, zlinczować,zwyzywać od ku..........
Ok. okropnie się zachowała, to że tego nie żałuje nawet nie przemawia na jej korzyść ale kryzys może każdego dopaść, może jest młoda, emocjonalnie niedojrzała a może zwyczajnie się zgubiła.
Myślę, że na tym forum można znaleźć naprawdę cenne porady chyba z taką myślą ono powstało a autorka pewnie nie przyszła tu po biczowanie.
Jak kobieta zostaje zdradzona to doradzacie często "ratuj małżeństwo, walcz, może zbłądził, inna miała ładniejszą bardziej pachnącą no cóż bywa ratuj może nie jest za późno", ale jak już kobiecie się zdarzy zbłądzić to dawaj opluć ją, zlinczować,zwyzywać od ku..........
Zdradzający facet jest męską ku*wą i generalnie nie widzę różnicy, niezależnie od płci. Gdyby w wykonaniu autorki było to zbłądzenie, żałowałaby, że stało się raz i nigdy więcej nie chce tego powtarzać, gdyż kocha partnera i zachowała się źle, lecz chce to naprawić. Tu natomiast nie widać ani poczucia winy, ani jakichś zasad moralnych, ani dojrzałości.
Ok. okropnie się zachowała, to że tego nie żałuje nawet nie przemawia na jej korzyść ale kryzys może każdego dopaść, może jest młoda, emocjonalnie niedojrzała a może zwyczajnie się zgubiła.
Myślę, że na tym forum można znaleźć naprawdę cenne porady chyba z taką myślą ono powstało a autorka pewnie nie przyszła tu po biczowanie.
Skoro jest młoda i niedojrzała emocjonalnie, niechaj zerwie z facetem i sobie poszaleje, skoro nie sposób opanować cieczki.
Nie wiem, po co przyszła autorka - jak dla mnie chciała się pochwalić fajną przygodą, która wyraźnie ją cieszy i daje mnóstwo satysfakcji.
Zakładając oczywiście, że nie jest trollem
Dla mnie to też prowokacja, dlatego moja odpowiedz była ironiczna...
Ale ze spokojem jeszcze trochę i takie tematy będą normalne, po tym co lansuje nam telewizja, co piszą w tych durnych damskich czasopismach i ogólnemu kierunkowi w którym zmierza świat, młode osoby chłonne wzorców do naśladowania będzie czerpać je z w/w źródeł co będzie prowadzić do tego że cwaniak lawirujący na granicy prawa będzie kimś, a uczciwy człowiek zwykłym frajerem, wierny partner lub partnerka to relikt przeszłości, ciemnogród, wszechobecna tolerancja na wszystko łącznie z ?otwartymi związkami? będzie cool?
Jak kobieta zostaje zdradzona to doradzacie często "ratuj małżeństwo, walcz, może zbłądził, inna miała ładniejszą bardziej pachnącą no cóż bywa ratuj może nie jest za późno", ale jak już kobiecie się zdarzy zbłądzić to dawaj opluć ją, zlinczować,zwyzywać od ku..........
Ok. okropnie się zachowała, to że tego nie żałuje nawet nie przemawia na jej korzyść ale kryzys może każdego dopaść, może jest młoda, emocjonalnie niedojrzała a może zwyczajnie się zgubiła.
Myślę, że na tym forum można znaleźć naprawdę cenne porady chyba z taką myślą ono powstało a autorka pewnie nie przyszła tu po biczowanie.
Dla mnie płeć zdradzacza nie ma znaczenia.
Każda zdrada jest złą ale za każda coś się kryje ,nic nie dzieje się bez przyczyny.
a to nie oznacza, że jak kobieta zdradzi to KU... jak facet zdradzi to w końcu samiec ma w naturze.
a to nie oznacza, że jak kobieta zdradzi to KU... jak facet zdradzi to w końcu samiec ma w naturze.
Nikt tak nie napisał.
Za zdradą Autorki nic się nie kryje. Po prostu chciała się puścić i to zrobiła.
"zdradziłam i tyle. widocznie go nie kocham"
Jak to przeczytałem to po prostu ręce mi opadły... Postaw się na miejscu Twojego partnera, jak Ty byś się czuła?
Następna Anna Karenina od siedmiu boleści Odejdź od swojego chłopaka, daj mu szansę znalezienie kobiety, która będzie mu wierna.
Najgorsze jest to, że są tu osobniki dla których zachowanie autorki jest całkowicie do wytłumaczenia. Świat upada, pora umierać
szakisz - niestety muszę przyznać Ci rację. To jest przerażające....
37 2013-09-09 09:42:07 Ostatnio edytowany przez kenobi (2013-09-09 10:16:16)
Bardzo ciekawa erotyczna historia. Gratuluję. Super przygoda.
Co dalej będzie?
Jeśli autorka nie obciąży tymi nowinkami swojego towarzysza życia, to kochanek pójdzie w swoją stronę, rozejdą się ich drogi, i pozostaną miłe wspomnienia. To będzie zdrada jakich wiele, przygoda jakich wiele, takich które nie zostały wykryte i nikomu krzywda się nie stała, a zdradzacze poczuli się bardziej szczęśliwi, a przez to nawet ich stałe związki nabrały głębszego sensu. Znam kilka przypadków, gdzie zdradzacz wrócił na właściwe tory, mówiła, że było fajnie, ale czegoś tam brakowało, że jednak lepiej naprawić małżeństwo, poprawiła, a potem żyli bardziej szczęśliwie, z szacunkiem i zaangażowaniem niż przed zdradą.
Jeśli autorka nie obciąży tymi nowinkami swojego towarzysza życia, to kochanek pójdzie w swoją stronę, rozejdą się ich drogi, i pozostaną miłe wspomnienia. To będzie zdrada jakich wiele, przygoda jakich wiele, takich które nie zostały wykryte i nikomu krzywda się nie stała, a zdradzacze poczuli się bardziej szczęśliwi, a przez to nawet ich stałe związki nabrały głębszego sensu. Znam kilka przypadków, gdzie zdradzacz wrócił na właściwe tory, mówiła, że było fajnie, ale czegoś tam brakowało, że jednak lepiej naprawić małżeństwo, poprawiła, a potem żyli bardziej szczęśliwie, z szacunkiem i zaangażowaniem niż przed zdradą.
Przepraszam kenobi ale aż boję się zapytać: czy ty sugerujesz, że autorka ma wrócić do swojego chłopaka i udawać że nic się nie stało? To ma pozytywnie wpłynąć na ich związek, tak?
39 2013-09-09 13:36:37 Ostatnio edytowany przez Lwica_ (2013-09-09 13:41:07)
szakisz - nam się to w głowie nie mieści, lecz zastanawiam się, czy nie jest to wina naszego młodego wieku. Zauważyłam, że osoby bardziej doświadczone życiowo od nas nie traktują na ogół zdrady aż tak poważnie i widzą sens w życiu związkowym po niej. Może kiedyś nam się odmieni - kto wie. Choć mam nadzieję, że tak się nie stanie.
40 2013-09-09 13:54:45 Ostatnio edytowany przez szakisz (2013-09-09 14:12:24)
szakisz - nam się to w głowie nie mieści, lecz zastanawiam się, czy nie jest to wina naszego młodego wieku.
Nie sądzę że to wina młodego wieku, tylko podejścia do życia. Moja mama ma 4 rodzeństwa i jest przedostatnia w kolejności wieku. Związki jej braci i sióstr rozpadły się właśnie z powodu zdrady. Tylko ona pozostała mężatką i miała to szczęście że nie była zdradzona. Po za tym we wszystkich grupach społecznych czy religiach zdrada jest traktowana jako coś karygodnego i chyba nie bez powodu. Wiek tu raczej nie ma nic do rzeczy. A poza tym co to za pomysł w ogóle że zdrada może wzmocnić związek. Przecież jeżeli współżycie z chłopakiem jej nie zadowalało to teraz tym bardziej podczas seksu z nim będzie myślała o tamtym. Nie widzę w tym sensu. Szkoda mi najbardziej w tym wszystkim chłopaka, bo jak powiedziałem: pewnie nie dowie się że jest rogaczem a biedak kocha ją i czeka Miejmy nadzieję że chłopak jest ogarnięty i zauważy coś kiedy jego laska wróci do domu nieco "nazbyt" szczęśliwa i odmieniona
Zauważyłam, że osoby bardziej doświadczone życiowo od nas nie traktują na ogół zdrady aż tak poważnie i widzą sens w życiu związkowym po niej.
Oczywiście, że są wyjątki i w przypadku małżeństwa czy wspólnych dzieci można spróbować żyć dalej i przeboleć to (chociaż jest to cholernie trudne), ale w sytuacji wolnego związku nie widzę nic co zmusiłoby do kontynuowania tej relacji po zdradzie
Przepraszam kenobi ale aż boję się zapytać: czy ty sugerujesz, że autorka ma wrócić do swojego chłopaka i udawać że nic się nie stało? To ma pozytywnie wpłynąć na ich związek, tak?
Tak... Nauka radziecka zna takie przypadki. Autorka wątku niech robi co uważa za słuszne.
42 2013-09-09 15:34:31 Ostatnio edytowany przez Katarzynka82 (2013-09-09 15:42:27)
Katarzynka82 napisał/a:Miałam tu na myśli fakt że ludzie czasem nie dobierają się według chemii a biorą małżeństwa z rozsądku.
Chyba bardziej z głupoty... nie jest dla mnie rozsądnym, wiązanie się z kimś do kogo nic się nie czuje. To oczywiste, że prędzej czy później będzie w takim związku czegoś brakować.
Katarzynka82 napisał/a:jednak podobno według tego co on mówił na wykładzie to po jednym takim zdarzeniu czy człowiek się poddał czy nie i tak następuje uodpornienie na przyszłe motylki
Kochaniutka, uodpornienie na "przyszłe motylki" powinno przyjść z chwilą złożenia partnerowi deklaracji "kocham Cię".
Jak pojawiają się "inne motyle" w pobliżu, to deklaracje się cofa i biegnie za motylkami, ze wszystkimi tego konsekwencjami, a nie chowa się za rogiem "z obcym motylem"... potem pokornie wracając do partnera, gdy okaże się mało "kolorowy".
Powinno być ale ja zwracam uwagę na przeprowadzone przez tego profesora badania w których widać że nie jest tak szczególnie gdy małżeństwa dobierają się tylko z rozsądku.
Dla mnie to też prowokacja, dlatego moja odpowiedz była ironiczna...
Ale ze spokojem jeszcze trochę i takie tematy będą normalne, po tym co lansuje nam telewizja, co piszą w tych durnych damskich czasopismach i ogólnemu kierunkowi w którym zmierza świat, młode osoby chłonne wzorców do naśladowania będzie czerpać je z w/w źródeł co będzie prowadzić do tego że cwaniak lawirujący na granicy prawa będzie kimś, a uczciwy człowiek zwykłym frajerem, wierny partner lub partnerka to relikt przeszłości, ciemnogród, wszechobecna tolerancja na wszystko łącznie z ?otwartymi związkami? będzie cool?
Nie rozpędziłeś się z ta polityką, każdy ma prawo założyć otwarty związek, a zakazany owoc najlepiej smakuje, dlatego pomimo wszystko jestem jeśli chodzi o przyszłość optymistką.
O ile wiem cudzołóstwo nie jest karalne choć w czasie rozwodu ma znaczenie poza tym w żaden sposób nie wiąże się z przestępstwami.
Kiedyś było tyle samo zdrad a może nawet więcej tyle że zdradzała głównie płeć brzydsza.
Dobrze, zdradziłaś.
Przez długą część Twojego wywodu nie mogłam rozpoznać czy ty się z tego powodu cieszysz i chwalisz się czytelniczkom, czy właśnie przeciwnie - żalisz się nam. Piszesz tak, jak byś była z siebie dumna. Dumna, że zaciągnełaś faceta do łóżka. Kochana, to żadna sensacja...
Twoje sumienie śpi, oj śpi...
ale.. Kiedyś się obudzi i da ci moralnego kopniaka za to co wyczyniasz ze swoim zyciem i jak traktujesz mężczyznę, z którym jesteś.
Nie rozpędziłeś się z ta polityką, każdy ma prawo założyć otwarty związek, a zakazany owoc najlepiej smakuje, dlatego pomimo wszystko jestem jeśli chodzi o przyszłość optymistką.
O ile wiem cudzołóstwo nie jest karalne choć w czasie rozwodu ma znaczenie poza tym w żaden sposób nie wiąże się z przestępstwami.
Kiedyś było tyle samo zdrad a może nawet więcej tyle że zdradzała głównie płeć brzydsza.
W tym momencie miałem na uwadze bardziej ogólne podejście do życia nowego pokolenia, niż sprawy typowo seksualne.
kenobi napisał/a:Jeśli autorka nie obciąży tymi nowinkami swojego towarzysza życia, to kochanek pójdzie w swoją stronę, rozejdą się ich drogi, i pozostaną miłe wspomnienia. To będzie zdrada jakich wiele, przygoda jakich wiele, takich które nie zostały wykryte i nikomu krzywda się nie stała, a zdradzacze poczuli się bardziej szczęśliwi, a przez to nawet ich stałe związki nabrały głębszego sensu. Znam kilka przypadków, gdzie zdradzacz wrócił na właściwe tory, mówiła, że było fajnie, ale czegoś tam brakowało, że jednak lepiej naprawić małżeństwo, poprawiła, a potem żyli bardziej szczęśliwie, z szacunkiem i zaangażowaniem niż przed zdradą.
Przepraszam kenobi ale aż boję się zapytać: czy ty sugerujesz, że autorka ma wrócić do swojego chłopaka i udawać że nic się nie stało? To ma pozytywnie wpłynąć na ich związek, tak?
Jak kobieta zostaje zdradzona to doradzacie często "ratuj małżeństwo, walcz, może zbłądził, inna miała ładniejszą bardziej pachnącą no cóż bywa ratuj może nie jest za późno", ale jak już kobiecie się zdarzy zbłądzić to dawaj opluć ją, zlinczować,zwyzywać od ku..........
Ok. okropnie się zachowała, to że tego nie żałuje nawet nie przemawia na jej korzyść ale kryzys może każdego dopaść, może jest młoda, emocjonalnie niedojrzała a może zwyczajnie się zgubiła.
Myślę, że na tym forum można znaleźć naprawdę cenne porady chyba z taką myślą ono powstało a autorka pewnie nie przyszła tu po biczowanie.
Dokładnie tak! Autorkę jest w stanie zrozumieć tylko osoba, która znalazła się w takiej samej sytuacji. Dodatkowo każdy ma inne wartości w życiu, inną osobowość, inne sprawy są dla niego do przyjęcia lub nie. Natomiast żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo robić, co chce. Autorka nie przyrzekała swojemu chłopakowi wierności "dopóki śmierć nas nie rozłączy". Chyba za dużo pochopnego oceniania tutaj jest i prób podejmowania decyzji za kogoś.
Nie popieram zdrady i nie potępiam jej.
"zdradziłam i tyle. widocznie go nie kocham"
Jak to przeczytałem to po prostu ręce mi opadły... Postaw się na miejscu Twojego partnera, jak Ty byś się czuła?
Bo autorka myśli o sobie.Ona może korzystać z innymi tam za granicą-wiedząc,że jej chłopak czeka na nia.Odlicza godziny itd. On też powinien mieć od jakiegoś czasu inna na boku to by zobaczyła jak cudownie jest mieć rogi i to ciężkie na głowie...
Zero szacunku i dla niego i dla siebie.Sumienie po jakimś czasie się odezwie-OBY. To jest chamskie i podłe ogólnie. Jak pomyśle-że też bym tak mogła to mam obrzydzenie do siebie na maxa. BRAK MI SŁÓW.
48 2013-09-09 21:36:10 Ostatnio edytowany przez Drzazga (2013-09-09 21:39:30)
Dokładnie tak! Autorkę jest w stanie zrozumieć tylko osoba, która znalazła się w takiej samej sytuacji. Dodatkowo każdy ma inne wartości w życiu, inną osobowość, inne sprawy są dla niego do przyjęcia lub nie. Natomiast żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo robić, co chce. Autorka nie przyrzekała swojemu chłopakowi wierności "dopóki śmierć nas nie rozłączy". Chyba za dużo pochopnego oceniania tutaj jest i prób podejmowania decyzji za kogoś.
Nie popieram zdrady i nie potępiam jej.
kompletne pomieszanie z poplątaniem.
Żyjesz w wolnym kraju, ale to nie znaczy że masz prawo robić wszystko na co masz ochotę... z Twojego licznika wynika ze miałaś już szansę to zaobserwować...
poza tym są takie pojęcia jak empatia, szacunek, uczciwość... ale nie wiem czy przypadkiem nie przekracza Twoich zdolności poznawczych.
prawo do zdrady , oszukiwania, braku skrupułów za cierpienie drugiego człowieka... no chyba przesadzasz.
To, że nie przyrzekała wierności po grób, nie znaczy daje jej to prawo do tego żeby zdradzić, oszukać.
Nie chce być wierna - kończy związek, dopiero potem jest z niej zwolniona.
Tylko tchórz, albo naciągacz który chce wykorzystywać innych postępuje inaczej.
Trochę wyżej pisałem, że co młodsze pokolenie to lepsze,to mnie Katarzynka82 uspokajała, że przesadzam... I proszę wypowiedz amazing93, miedzy nami 10 lat różnicy,a już jakie różnice... a to tylko 10 lat...
Isskierka napisał/a:Jak kobieta zostaje zdradzona to doradzacie często "ratuj małżeństwo, walcz, może zbłądził, inna miała ładniejszą bardziej pachnącą no cóż bywa ratuj może nie jest za późno", ale jak już kobiecie się zdarzy zbłądzić to dawaj opluć ją, zlinczować,zwyzywać od ku..........
Ok. okropnie się zachowała, to że tego nie żałuje nawet nie przemawia na jej korzyść ale kryzys może każdego dopaść, może jest młoda, emocjonalnie niedojrzała a może zwyczajnie się zgubiła.
Myślę, że na tym forum można znaleźć naprawdę cenne porady chyba z taką myślą ono powstało a autorka pewnie nie przyszła tu po biczowanie.Dokładnie tak! Autorkę jest w stanie zrozumieć tylko osoba, która znalazła się w takiej samej sytuacji. Dodatkowo każdy ma inne wartości w życiu, inną osobowość, inne sprawy są dla niego do przyjęcia lub nie. Natomiast żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo robić, co chce. Autorka nie przyrzekała swojemu chłopakowi wierności "dopóki śmierć nas nie rozłączy". Chyba za dużo pochopnego oceniania tutaj jest i prób podejmowania decyzji za kogoś.
Nie popieram zdrady i nie potępiam jej.
Z takim podejściem do związków, nie wróżę Ci zbyt wielu relacji miłosnych...
Nikt nie musi mi nic wróżyć, ja uznaję prawo do podejmowania swoich decyzji i robieniu tego, co się chce. Każdy ustala własne zasady.
Poza tym, żadna zdrada nie bierze się z ncizego. Jeśli w związku ma się wszystko, czego się potrzebuje, to się nie zdradza i tyle.
Troche tolerancji dla sposobu myślenia drugiego człowieka.
Amazing,
piszesz, ze jesli w zwiazku ma sie wszystko to sie nie zdradza.
A znasz w zyciu sytuacje, kiedy ma sie wszystko?
To wymien prosze choc jedna.
Moim zdaniem NIGDZIE i NIGDY nie ma sie wszystkiego.
To tylko wymowki slabych ludzi. Slabych nie dlatego ze ulegli, tylko dlatego wlasnie, ze szukaja wymowek.
Nie potrafia zaakceptowac wlasnej slabosci i sie do niej przyznac.
Duzo pracy nad soba przed Toba - ale czy ja podejmiesz to zalezy od Ciebie.
Trochę się rozpędziliście w ocenianiu mnie. Ja nie zamierzam zmieniać swojego sposobu myślenia. Każdy ma prawo myśleć jak uważa, miec własne motywy i robić, co uważa za słuszne. Ja mam prawo do tolerancji czyichś decyzji i postępowania.
54 2013-09-10 09:43:13 Ostatnio edytowany przez Scorpii (2013-09-10 09:54:23)
Chyba się narażę ale trudno...
Nie ma sensu oceniać autorki. W życiu są różne przypadki, rożnie ludzie podchodzą do życia, i rożne układa się w związkach. Oczywiście nikogo tu nie zamierzam usprawiedliwiać. Nie mniej jednak może autorka kocha swojego partnera ale czegoś jej brakuje ? Mam wrażenie że szufladkujecie tu ludzi. Zdradziłaś- jesteś szmatą, nie zdradziłaś- jesteś OK. Może w tym opowiadaniu tkwi głębszy sens? Może nie każdego satysfakcjonuje siedzenie ciągle w jednym miejscu z jedną osobą. Uważam, że można kochać i jednocześnie korzystać z życia ale pod warunkiem, że partner ma prawo do tego samego. Życie jest jedno.
Dokładnie tak! Autorkę jest w stanie zrozumieć tylko osoba, która znalazła się w takiej samej sytuacji. Dodatkowo każdy ma inne wartości w życiu, inną osobowość, inne sprawy są dla niego do przyjęcia lub nie. Natomiast żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo robić, co chce. Autorka nie przyrzekała swojemu chłopakowi wierności "dopóki śmierć nas nie rozłączy". Chyba za dużo pochopnego oceniania tutaj jest i prób podejmowania decyzji za kogoś.
Nie popieram zdrady i nie potępiam jej.
I tutaj w całości zgadzam się z Amazing. Ja również nie popieram zdrady ale nie potępiam autorki za to co zrobiła.

Dziewczyny pytanie do was: w związku można zdradzać, a w małżeństwie też czy nie? Małżeństwo jest związkiem czy nie ?
Tak mi się nasunęło w nawiązaniu do : http://www.netkobiety.pl/t59177.html
Amazing93 i Scorpii...poczekajcie trochę, dajcie Opatrzności czas na to, by Was zdradzono, a zapewniam Was, że będziecie inaczej śpiewały w kwestii, której wypowiadacie się w tym temacie. Będziecie śpiewały falsetem i nie z taką pewnością słuszności swojego poglądu jak obecnie. Tego jestem pewien, tak samo jak faktu, że każdy z nas kiedyś pójdzie do piachu.
57 2013-09-10 11:09:15 Ostatnio edytowany przez Drzazga (2013-09-10 14:36:34)
Chyba się narażę ale trudno...
Nie ma sensu oceniać autorki. W życiu są różne przypadki, rożnie ludzie podchodzą do życia, i rożne układa się w związkach. Oczywiście nikogo tu nie zamierzam usprawiedliwiać. Nie mniej jednak może autorka kocha swojego partnera ale czegoś jej brakuje ? Mam wrażenie że szufladkujecie tu ludzi. Zdradziłaś- jesteś szmatą, nie zdradziłaś- jesteś OK. Może w tym opowiadaniu tkwi głębszy sens? Może nie każdego satysfakcjonuje siedzenie ciągle w jednym miejscu z jedną osobą. Uważam, że można kochać i jednocześnie korzystać z życia ale pod warunkiem, że partner ma prawo do tego samego. Życie jest jedno..
to co piszesz może być prawdą pod warunkiem że obie strony umówiły się na otwarty związek.
Jeżeli taką decyzję podjęła tylko jedna a druga nawet o tym nie wie...
a taka sytuacja ma miejsce w przypadku autorki postu, to jest to zwykłe oszustwo.
I tchórzostwo.
Chcecie usprawiedliwiać takie oszustwo, znajdywać relatywistycznych moralnie usprawiedliwień dla takich zachowań ?
Akceptowalibyście towarzystwo osób które was oszukują, którym nie możecie zaufać ?
w jakiejkolwiek dziedzinie życia.
Nie tylko w związkach. osoba która oszukuje w związku tym bardziej nie będzie miała skrupułów zdradzać w relacjach zawodowych lub towarzyskich.
Szczególnie jak podchodzi do swojej zdrady tak jak autorka "nie żałuję".
Chyba się narażę ale trudno...
Nie ma sensu oceniać autorki. W życiu są różne przypadki, rożnie ludzie podchodzą do życia, i rożne układa się w związkach. Oczywiście nikogo tu nie zamierzam usprawiedliwiać. Nie mniej jednak może autorka kocha swojego partnera ale czegoś jej brakuje ? Mam wrażenie że szufladkujecie tu ludzi. Zdradziłaś- jesteś szmatą, nie zdradziłaś- jesteś OK. Może w tym opowiadaniu tkwi głębszy sens? Może nie każdego satysfakcjonuje siedzenie ciągle w jednym miejscu z jedną osobą. Uważam, że można kochać i jednocześnie korzystać z życia ale pod warunkiem, że partner ma prawo do tego samego. Życie jest jedno.
Oczy mi wyłażą jak to czytam Zdrada jest najgorszą, najbardziej trudną i karygodną dla związku sprawą, najgorszym niebezpieczeństwem. Jak można o tym mówić jak o zmianie rękawiczek?! On tam na nią czeka o ona daje dupy innemu facetowi! Wszystkie "nowoczesne" Panie co bronią autorki, postawcie się proszę na miejscu faceta i nie piszcie głupot typu: "Róbta co chceta". To było modne za komuny