Zdrada żony po 20 latach - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada żony po 20 latach

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 110 ]

Temat: Zdrada żony po 20 latach

Jesteśmy małżeństwem prawie 20 lat, na początku bardzo się kochaliśmy.
Nie układało nam się już od dawna, pomimo (a może właśnie dlatego) osiągnięcia tzw. sukcesu życiowego, posiadania wspaniałych dzieci itp.. Od kilku lat próbowałem skończyć to wyjątkowo toksyczne i wybuchowe małżeństwo, ale jednak rozum ciągle przegrywał z sercem - po prostu nadal ją kochałem. Ciągłe awantury, kłótnie, ciche tygodnie, moje wyprowadzki, powroty, potem kilka/naście dni dobrze, i tak w kółko...

Główną przyczyną była, jak teraz sądzę - walka o dominację w małżeństwie, i brak szczerych rozmów o wzajemnych oczekiwaniach, rozczarowaniach itp.  Zawsze jej musiało być na wierzchu, wszystko tak jak chce ona, a winny wszystkiego złego - oczywiście zawsze tylko ja...Ja raczej nie mam charakteru osoby dominującej (choć jestem wybuchowy) , ale swoje zdanie w wielu sprawach mam, i nie zawsze pozwolę sobie narzucić kobiecej "zwierzchności" tylko dla świętego spokoju...Tym bardziej ,że ona demonstracyjnie okazuje pogardę dla "pokonanych" i raczej nie uznaje słowa "przepraszam", to wg niej brak honoru i godności...

Awantury bywały karczemne, straszne wyzwiska, upokarzanie z obu stron, latały przysłowiowe talerze - rzadko o coś poważnego, raczej o drobiazgi ...Raniła mnie niewyobrażalnie, ja ją czasem też, ale mimo wszystko na pewno nie aż tak , jak ona...nie chcę wnikać w szczegóły, ale to była prawdziwa masakra. Dla niej powód zawsze się jakiś znalazł ...
Z mojej strony powód rozdrażnienia był zawsze taki sam - brak czułości ,seksu (max 1-2 razy w miesiącu ,od kilkunastu lat - pomimo rozmów, moich prób i starań) ,  a także przysłowiowego "dobrego słowa", choćby za moje materialne starania o dobrobyt rodziny....

Dla niej wystarczyło moje inne zdanie na dowolny temat, aby rozpętać piekło :-)

Mimo wszystko jeszcze parę miesięcy temu coś do siebie czuliśmy, bo nawet po najgorszych wydarzeniach, godziliśmy się w miłosnych objęciach...Na co dzień jednak nie czułem się dla niej ważny, kochany, czy choćby szanowany, lubiany...Ja mimo wszystko dość często okazywałem jej miłość, pożądanie, zachwyt...zwracałem się czule , "Kochanie" itp. , zawsze pamiętałem o jej urodzinach, imieninach, rocznicach itp - ona o mnie nie;  uradowany byłem, gdy zwróciła się do mnie po imieniu, a nie bezosobowo...

Doszło do tego ,że oddaliliśmy się od siebie bardzo, rzadko rozmawialiśmy o czymś więcej, niż codziennych sprawach "bytowych", każdy miał swój własny świat...Jej sposób "karania mnie" był dosyć standardowy - brak seksu...i tak już od kilkunastu lat...Zresztą , seks z nią NIGDY mnie nie satysfakcjonował - ani pod względem jakości, a już tym bardziej częstotliwości. Raz na parę tygodni to naprawdę jakieś nieporozumienie, biorąc pod uwagę,  że ja chciałbym chociaż ze 2-3 razy w tygodniu...A mieliśmy warunki, to nie tak że ona  padała ze zmęczenia i przepracowania.

Miałem sporo dziewczyn przed nią i było  z nimi w łóżku zazwyczaj wspaniale, żona natomiast nigdy nie przejawiała większego zainteresowania tą dziedziną, o czym może świadczyć choćby fakt ,że byłem jej pierwszym facetem (nie sypiała z poprzednimi chłopakami ). No cóż ,od razu mnie to mocno zastanowiło i wcale mi się nie podobało to jej dziewictwo (była pełnoletnia)... Czułem ,że kiedyś będą z tego kłopoty - gdyż jest to osoba bardzo  "ciekawska", wszystkiego musi spróbować i zawsze wszystko jej się szybko nudzi - więc przypuszczałem, że kiedyś na pewno będzie chciała spróbować seksu z innym...Widziałem i czułem też , że jej za bardzo nie pociągam, pomimo że do dziś mam duże powodzenie u innych kobiet. Wiadomo, własny mąż to zawsze ten najgorszy , i to w każdej dziedzinie...

No tak...nie sądziłem jednak, że zakocha się w swoim kochanku (i że go znajdzie!) , spodziewałem się raczej jednorazowego "numerku", o którym nigdy się nie dowiem... Ale stało się inaczej - zakochała się w innym! To nic, że żonaty, dzieciaty...(a takie miała "porządne" zasady kiedyś!).
Metodycznie uwodziła go przez wiele miesięcy, on długo opierał się, ale jak to facet - w końcu jej uległ...Zdradziła mnie z nim przynajmniej kilka razy, mam niezbite dowody (zresztą przyznała się) ...Mało tego, oświadczyła że mnie już nie kocha, że planuje z nim przyszłość, że są bardzo zakochani, że są dla siebie stworzeni, że z nim było wspaniale, i takie tam...to był naprawdę Double impact, podwójny cios...

Oczywiście zaraz wszystko się wydało, bo czułem że coś jest nie tak - i dość szybko wpadła...Bardzo to przeżyłem, lecz po długiej i spokojnej  rozmowie (gdzie bardzo skutecznie mi wbiła do głowy kłamstwo ,że to wyłącznie moja wina) postanowiłem , że jej wybaczam ,że spróbujmy ratować itp. Ona niby trochę żałowała, łezki jej leciały, przytulaliśmy się nawet, ale...  za kilkanaście dni znów pojechała z nim do hotelu...No żesz ku*wa mać...!!!

Niestety to tylko tak łatwo się mówi "wybaczam", a z każdym dniem jest coraz gorzej. Nie można spać, ciągle prześladują człowieka wyobrażenia , że to już definitywny koniec małżeństwa (po tylu latach), co ona z nim robiła, jak się całowali, kochali, spali w objęciach, zwracali do siebie, jak w żywe oczy mi kłamała itp.  Niezwykle bolesna jest też dla mnie świadomość, że on kompletnie za darmo, bez żadnego wysiłku - dostał od niej to, o co ja bezskutecznie zabiegałem ,walczyłem , nieraz wręcz żebrałem przez kilkanaście lat...uznanie, miłość, seks...

Minęło kilka dni, po kolejnej kłótni złożyłem pozew o rozwód. Oni już nie są razem, bo z jej charakterkiem , to nikt nie wytrzyma na dłuższą metę...:-) Jednak mają możliwość spotkań , więc jakiś Come back jest całkiem możliwy...W sumie może i dobrze, ułatwiłoby mi to chyba rozwód...

Wydaje mi się,że już nigdy nie będę mógł jej zaufać, że nie będę chciał jej dotknąć ,kochać się z nią - pomimo tego ,że przez całe życie bardzo mnie pociągała...
Nie wyobrażam sobie dalszego życia z osobą ,która popełniła największą zbrodnię ,jaką można zrobić w małżeństwie - ZDRADĘ tak perfidną, wyrafinowaną i przemyślaną , i której ona w dodatku chyba w ogóle nie żałuje (a przynajmniej nie okazuje tego, choć wiem że gotuje się w niej, bo strasznie wybuchła kilka razy z byle powodu )....

Pomimo tego ,że zawsze bardzo brakowało mi seksu , a już najbardziej zwykłej, kobiecej czułości - ja jej nigdy nie zdradziłem. To jest dodatkowy powód do ogromnego żalu, a momentami wręcz nienawiści do żony...Tym bardziej , że ona teraz jest niezwykle agresywna w stosunku do mnie - zapewne w ten sposób chce odepchnąć od siebie wyrzuty sumienia...

Myślę, że rozwód będzie dla nas jednak najlepszym rozwiązaniem. Trzeba skończyć to piekło, ten toksyczny rak ,który zabijał już od kilku lat całą radość i sens życia...

Czy ktoś w Was miał podobną sytuację, i jak to się skończyło ?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Wredne babsko, skąd takie się biorą, choć początek twojego tekstu pomiędzy wierszami pokazuje że usprawiedliwiasz się od czegoś, może przed ślubem miałeś jakiś numerek nie wnikam.

3

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Katarzynka82 napisał/a:

Wredne babsko, skąd takie się biorą, choć początek twojego tekstu pomiędzy wierszami pokazuje że usprawiedliwiasz się od czegoś, może przed ślubem miałeś jakiś numerek nie wnikam.

Nie, zdrady z mojej strony NIGDY nie było... inna sprawa, że ona cały czas była chyba przekonana, że ją nieraz zdradzałem...

Mam sporo na sumieniu, to fakt. Nie zawsze byłem dobrym mężem, ojcem...zdarzały mi się czasem fatalne zachowania itp....

Ona twierdzi , że to zemsta za różne moje stare "sprawki". Dla mnie to jakieś chore ,bo jak można mścić się romansem, zdradą  - za sprawy sprzed kilkunastu lat...? Wg mnie to tylko jakieś marne wytłumaczenie...

4

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Rozwod to najlepsze rozwiazanie...
Nie ma na czym budować życia po zdradzie.
Rozumiem ze ciagle razem mieszkacie??

5

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Tak , mieszkamy nadal razem - niestety mamy wspólny kredyt (waluta) na wiele lat. Beznadziejna sytuacja.

Oczywiście co raz słyszę "wypier***aj!" , "wynoś się stąd!" itp. , ale przecież to jest tak samo mój dom (zarabiam znacznie więcej niż żona), i to nie ja zdradziłem, więc dlaczego mam się znów wynosić...? Żeby za jakiś czas znów zamieszkać razem ,bo nie stać nas na oddzielne mieszkania przy tak dużym kredycie...?

Sprzedaż domu na razie nie wchodzi raczej w grę ,bo przy takim kursie waluty nic by nie zostało, i jeszcze trzeba by dopłacić bankowi.

6 Ostatnio edytowany przez Szarlotkanagorąco (2013-09-07 21:53:22)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Beznadziejna sytuacja to jak ktoś umiera na raka, a nie że me kredyt z żoną.
Dorosły facet a jak dziecko we mgle. Jakbyś miał trochę jaj to byś się z domu Adamsów wyprowadził, wynajął kawalerkę za 1200 zł, złożył pozew o rozwód i zaczął umawiać się na randki z sympatycznymi kobietami. Życie Ci ucieka, a Ty tkwisz w jakimś bezsensownym zawieszeniu. Co z tego, że jesteś współwłaścicielem domu skoro musisz go dzielić z kobietą, która oficjalnie przyprawiła Ci rogi. A dzieci? Te awantury nienawidzących się rodziców muszą znosić? Koszmar.
Nie widzę, powodu dla którego nie możesz spłacać kredytu z żoną a się z nią rozwieść. Znam takie przypadki. Szczęście nie ma ceny. No i godność również.

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Mysle ze Twoja zona od dawna juz Cie nie szanuje
Gdzies po drodze zatraciles swoja meskosc.
To pierwsze co mi sie rzucilo po przeczytaniu Twojego wpisu.
Poza tym podpisuje sie obiema rekami i nogami tez, pod wpisem Szarlotkinagoraco

8

Odp: Zdrada żony po 20 latach

"Czy ktoś w Was miał podobną sytuację, i jak to się skończyło ?"

Chyba miałam podobnie. Dlatego znalazłam to forum. Nie było jednak zdrady ani z mojej strony ani ze strony mojego męża. Bardziej mi szło o jakość małżeństwa i te niepotrzebne awantury, do których dochodziło coraz częściej, zresztą pewnie możesz znaleźć mój pierwszy post, jak chcesz. W każdym razie, gdybym została zdradzona, czułabym się wtedy uwolniona od tej egzystencji i trochę cierpiąc, ale z nadzieją wkroczyłabym w nowe życie bez męża, mężczyzny, kochanka. I to właśnie byłoby dla mnie najbardziej pociągające w całej sytuacji. Jednak w moim przypadku nie doszło do rozwodu, bo życie samo dopisało dalszy ciąg. Jesteśmy razem, zgodni, łagodni. Trochę się priorytety pozmieniały. A Ty? Pewnie Ci żal tych dwudziestu lat, trochę się boisz samotności, normalka. Dasz radę, tym bardziej, że jesteś na wygranej pozycji - żona jest winna, bo zdradziła i nie wyjdziesz z tego małżeństwa w przysłowiowych skarpetkach. Powodzenia!

9

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Dzięki za wszystkie komentarze - nie ma to jak dostać zimny prysznic ... :-)

Rzeczywiście dociera to w końcu do mnie , że ona nie tylko , że mnie nie kocha , ale i nie szanuje - a na to na pewno dalej zgody być nie może!

Widzę teraz jej wszystkie manipulacje ,kłamstwa, podłości, bezczelność, arogancję, te wszystkie rzeczy jakie o mnie od wielu lat wszystkim wokół opowiada - jaka to ona biedna ze mną , jaka skrzywdzona i niewinna, a ja ostatni ciul, dupek itp. Jak to bidulka chce się już dawno "uwolnić" ode mnie, strasznego tyrana...(ale jakoś ciągle nie może)...

Rozstanie będzie na pewno bardzo bolało - to jednak 20 lat i nie zawsze było źle, ale nie mogę tego tak zostawić, wiem o tym...trwanie w tym szambie boli pewnie jeszcze bardziej...


To nie do końca tak ,że nie mam jaj i straciłem męskość, bo w realu nie siedzę jak ta ciota i nie lamentuję -  chodzę na imprezy, wyjeżdżam, spotykam się dość intensywnie z ludźmi, telefon grzeje się godzinami...:-)

Moja wyprowadzka nabiera realnych kształtów ,właściwie to już się zdecydowałem - spakowałem nawet trochę najpotrzebniejszych rzeczy.

Najważniejsze, że otrząsnąłem się z marazmu i czekania nie wiadomo na co...i działam ,coś robię, mam jakiś plan...:-)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

No to super! Będziemy trzymać kciuki za twój nowy początek.
Jak za jakiś czas spotkasz miłość swojego życia, to nam się możesz pochwalić.:D

11

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Jest wątek Fluffiego pt " jest źle, mam 36 lat i rozwód" - tam masz jakieś 150 str. wstecz (tak od 400 zmieniając ostatnie cyfry w pasku wyszukiwarki) wsio na temat rozwodu z winy żony i sposobów jego udowodnienia, a w dziale prawo na głównej stronie znajdziesz analogiczne tematy do Twojej bolączki kredytowej i wyrwania się z tych okowów poprzez rozwód.

Jako również zdradzony... życzę mimo wszystko powodzenia smile

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

To nie do końca tak ,że nie mam jaj i straciłem męskość, bo w realu nie siedzę jak ta ciota i nie lamentuję -  chodzę na imprezy, wyjeżdżam, spotykam się dość intensywnie z ludźmi, telefon grzeje się godzinami...:-)

Chodzilo mi o Twoja meskosc w relacji z zona.
Ty jej pozwoliles na to ze moze Cie nie szanowac.
Wyciagnij wniosek i nie popelnij wiecej tego bledu w swoim nowym zyciu smile

13

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Witajcie..jestem tu nowa,ale chcę od razu napisać" przesłanie"dla osób zdradzonych..jeśli chodzi o post- Red Bulla....Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji..z tym ze ja też czekałam  przez 14lat ,aż mąż mnie doceni,żebrałam o łózko,o dobre słowo..o wszystko..szacunek w rodzinie itp..to co miał red bull,nazwałabym przemocą psychiczną ze strony żony..taaaak.to możliwe..nie ma sie czego wstydzić bo w obecnych czasach kobiety czują sie tak wyzwolone że gnębią swoich mężów bez świadomości konsekwencji. <znam taka parę ,mąż łyka antydepresanty ,pije whisky??a zona jest na stanowisku i gnębi męża..i nikt nie może nic zrobić..>ja doświadczyłam takiej przemocy,przez wiele lat,nie świadoma tego że nie muszę tkwić w tym chorym związku ,że jest na to paragraf i niebieska karta....oprócz zależności materialnej ,nie miałam prawa głosu w domu,każdy zarobiony grosz mąż miał dla siebie,ja prosiłam go o każdy grosz , na moje kobiece potrzeby... odzież również..gdy podjęłam prace...zazdrościł ze jestem doceniana,miałam znajomych ,dobry kontakt z szefostwem,jestem lubiana itp..rzucał pod moim adresem przykre komentarze,że jestem głupia ,że na pewno mnie wywalą..a ja wracałam do domu póżno,żeby nie oglądać męża ,nie słuchać jego poniżających komentarzy,i docinków. w pracy czułam sie potrzebna i miałam z kim pogadać..i ktoś mnie słuchał..w domu niekoniecznie..mąż nie był ideałem..i ostatnio gdzieś słyszałam że" jeśli ktoś był egocentrykiem przed ślubem??to nie znaczy że po ślubie się zmienił,tylko że zawsze taki był ,ale my tego nie dostrzegliśmy.."no fakt..trochę prawdy w tym jest..mój mąż był i jest o mnie strasznie zazdrosny..podejrzewa o wszystko,nie pozwala wychodzić do znajomych,kontroluje moje rozmowy przez rachunek szczegółowy,bo jesteśmy w 1 sieci..ogranicza  kontakt z moją rodziną..wpędził mnie w ogromne poczucie winy za wszystko co było złe w naszym małżeństwie,a siebie pokazywał światu w jak najlepszym świetle, przy obcych był miły,troskliwy mąż i tatuś..było wiele sytuacji w których nie mogłam na niego liczyć,czy to w chorobie swojej czy najbliższych..czuł się kimś bo miał i ma kontrolę nad wszystkim..nad tym co myślę ,mówię i robię..musiałam skorzystać z pomocy psychoterapeuty..bo nie radziłam sobie z emocjami..parę spotkań,rozmów z przyjaciółką,przeczytaniu paru postów  na tej stronie,obejrzeniu filmu o związkach-z.celmer...i postawieniu sobie jasnych celów w życiu..I.. gdzieś po drodze zagubiłam się ,bo miałam dość swego życia....zdradziłam mężą..ale to był 1 jedyny raz..obecnie..nie mam wyrzutów sumienia..co jest dziwne..nie chcę ratować niczego bo od dawna nie ma już Nas!!mam swoje mieszkanie,mąż swoje..i pewnie każdy będzie w swoim..dogadamy sie co do dzieci ,ale nie obejdzie sie bez rozwodu..mam plany na przyszłość,chcę sie rozwijać zawodowo,szukam pracy,podwyższyć kwalifikacje..JEDNEGO CZEGO ŻAŁUJE..ŻE DAŁAM SOBĄ POMIATAĆ PRZEZ TYLE LAT,PRZEZ CO STRACIŁAM SZACUNEK do SAMEJ SIEBIE ALE TEŻ U INNYCH..ŻEBRAŁAM O MIŁOŚĆ ,A NA NIĄ KAŻDY ZASŁUGUJE..CZŁOWIEK PO TO SIĘ RODZI BY KOCHAĆ I BYĆ KOCHANYM..życie jest zbyt krótkie żeby się  rozczulać nad tym co było..trzeba  iść do przodu i  żyć...POZDRAWIAM WSZYSTKICH ZRANIONYCH...

14 Ostatnio edytowany przez bullet (2013-09-08 12:01:13)

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Szarlotkanagorąco napisał/a:

.. Jakbyś miał trochę jaj to byś się z domu Adamsów wyprowadził, wynajął kawalerkę za 1200 zł, .......

Ja się nie zgadzam, dlaczego on ma się wyprowadzić i ponosić koszty ? By pokazać, że jest facetem z jajami ? Ależ Ona tylko na to czeka, żeby się wyprowadził. Absolutnie się nie wyprowadzaj. Ignoruj ją, zacznij żyć jakby jej nie było.
Ponadto każdy adwokat wykorzysta Twoją wyprowadzkę przeciw Tobie, że to Ty opuściłeś dom.
Nie wiem czemu ale pokutuje takie przekonanie, ze to facet bez względu na okoliczności powinien się wyprowadzić.

15 Ostatnio edytowany przez Drzazga (2013-09-08 12:09:39)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

RedBul, czytając Twój wątek czułem się jakbyś pisał o mnie.
Podobne oskarżenia, jej chęć dominacji, otp.
Dwa tygodnie temu usłyszałem że przez 21 lat małżeństwa ani razu nie była szczęśliwa, nie jestem tym z którym chce się zestarzeć.
Teraz znów jest dobrze ale na jak długo ?
Zdrady o której wiem nie było.
To różnica.

Rada - nie wyprowadzaj się z domu.
To byłoby fatalne posunięcie z punktu prawnego.
Wtedy to Ty bylbyś winny porzucenia rodziny, mogłaby osiągnąć rozwód z Twojej winy a w efekcie
mogłaby żadać od Ciebie alimentow. Czyli finansowałbyś jej kochanka...
Poza tym, to nie Ty ale ona odzeszła od rodziny.
Chce być z kochankiem ? to niech on jej uwije gniazdko.
Ty jesteś z tego zwolniony.
Ma problem ? To do kochanka, niech jej pomoże, wysłucha, utuli, pocieszy.
Niech swoimi problemami, zażaleniami nie zawraca głowy, to nie Ty masz je jej rozwiązywać,
wybrała swojego kochanka na rycerza ? To niech pokaże że jest jej godzien smile


Nie wyprowadzaj się !!
To byłby duży błąd.
Falstart na starcie.
Trzymaj się. Dasz radę !

16 Ostatnio edytowany przez bullet (2013-09-08 11:59:51)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

dwa umieściło zapisało mój wpis.

17 Ostatnio edytowany przez RedBull (2013-09-08 16:43:30)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Myślę , że moja żona jest jednak na tyle inteligentna , że nie będzie chciała rozwodu z orzekaniem o winie...po co te wywlekanie , kolejne rozprawy, świadkowie ,nienawiść - do czego to miałoby doprowadzić ?
Uzgodniliśmy już wcześniej , że pozew jest bez orzekania o winie (sprawa w toku, czeka na termin ), i ja go już złożyłem...

Przecież nie ma najmniejszych szans na całkowite zrzucenie winy na mnie, no bez przesady...! Opuszczenie rodziny ? A jej regularne zdrady, to co ?
Sąd nie miarkuje czyja wina większa ,a czyja mniejsza...stwierdzi, że z obie strony są winne i finito...i nawet gdybym teraz się wyprowadził ,znalazł kogoś, to i tak nie może być mowy o mojej wyłącznej winie...A ja nikogo nie mam, po prostu chcę spokojnie sobie żyć...a nie ciągle widzieć w domu jej rodzinę...

Nie sadzę też,aby ona chciała publicznie wywlekać w Sądzie szczegóły swoich zdrad itp. (co innego mnie obsmarować ,to zawsze i wszędzie!)

Co do alimentów na nią , to przecież musiałaby pozostawać bez pracy , a to jest raczej nieprawdopodobne (ma dobry zawód).

Od płacenia na dzieci nie mam zamiaru się migać , to jest jasne. Zresztą mam kolegę, który kombinował , potem Sąd dowalił mu taką kwotę, że szkoda gadać... (1300 zł w latach 90-tych na jedno zdrowe dziecko)...:-(

Tak że myślę, iż wyprowadzka jest dobrym rozwiązaniem dla mnie.

I tak jak ktoś napisał, codzienne problemy niech sobie żona rozwiązuje teraz z kochankiem (a może być z tym ciężko, bo on ją chyba już na dobre kopnął w d*** ! )

18

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Też uważam, że powinieneś zostać. To jej się przestało podobać, więc niech zjeżdża. Zostań i nie dawaj jej satysfakcji, nie proś o nic, nie rozmawiaj, spotykaj się z kobietami, bądź na ile to możliwe uśmiechnięty i wesoły. Dasz jej tym zdrowo popalić. A jak się wyniesie to zaczniesz nowe życie.

19 Ostatnio edytowany przez Drzazga (2013-09-08 21:52:55)

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

Myślę , że moja żona jest jednak na tyle inteligentna , że nie będzie chciała rozwodu z orzekaniem o winie...po co te wywlekanie , kolejne rozprawy, świadkowie ,nienawiść - do czego to miałoby doprowadzić ?
......

Co do alimentów na nią , to przecież musiałaby pozostawać bez pracy , a to jest raczej nieprawdopodobne (ma dobry zawód).

.....

Obyś się jeszcze nie zdziwił kiedy usłyszysz jakim to jesteś wrednym człowiekiem i ile przemocy od Ciebie zaznała.
Po co ?
- chocby po to zeby postawić na swoim, pokazać całemu światu jak cierpiała przez Ciebie, żeby usprawiedliwić przed sobą i światem że znalazła sobie kochanka,
a w końcu i dla kasy.
Wcale nie musi zostać bez pracy, wystarczy że udowodni że w wyniku rozwodu z Twojej winy, jej sytuacja materialna uległa pogorszeniu.... potem będziesz płacił dopóki nie wyjdzie za mąż.
Weźmie adwokata, fałszywych świadków i jesteś ugotowany.

Chłopie, jesteś na wojnie którą wytoczył Ci zdradzacz.
Przygotuj się na najgorsze, jak to ktoś dawno powiedział :
"Chcesz pokoju to szykuj się na wojnę".

NIe dawaj jej pretekstu do rozwodu z Twojej winy.
Niby dlaczego nie chcesz dochodzić prawdy i rozwodu z jej strony ?
Nie masz dowodów ?
No to powołaj kochanka na świadka.

Szaleństwa z kobietami ?
Po co żeby dopiec żonie ? większy z tego wyniknie kłopot i wewnętrzne zniesmaczenie niż ta chwila urojonego zadowolenia...

20

Odp: Zdrada żony po 20 latach
wierny_tomasz napisał/a:

Też uważam, że powinieneś zostać. To jej się przestało podobać, więc niech zjeżdża. Zostań i nie dawaj jej satysfakcji, nie proś o nic, nie rozmawiaj, spotykaj się z kobietami, bądź na ile to możliwe uśmiechnięty i wesoły. Dasz jej tym zdrowo popalić. A jak się wyniesie to zaczniesz nowe życie.

Dlaczego popalić? bo zemsta jest słodka? Jeśli ją kochał powinien zapomnieć a nie rozpalać uczucia nienawiści bo i po co? A nowe kobiety żeby dopiec starej miłości? Bzdura radośc na krótką metę i pamiętajcie o tych następnych bo ja bym tego nie chciała dla siebie:)

21

Odp: Zdrada żony po 20 latach
czy jestem? napisał/a:

Dlaczego popalić? bo zemsta jest słodka? Jeśli ją kochał powinien zapomnieć a nie rozpalać uczucia nienawiści bo i po co? A nowe kobiety żeby dopiec starej miłości? Bzdura radośc na krótką metę i pamiętajcie o tych następnych bo ja bym tego nie chciała dla siebie:)

Nie zemsta, nie nienawiść. Popalić w sensie, żeby poczuła także stratę a nie tylko satysfakcję. A nowe kobiety po to, żeby sobie ułożyć życie. A co? Ma zostać pustelnikiem? I czemu na krótką metę? Trafi w końcu na wartą uwagi i z nią zostanie. To była propozycja układania sobie życia a nie zabawiania się kobietami.
Jakoś krzywo mnie odczytujesz.

22

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Wyprowadzam się, decyzja już podjęta - szukam sobie mieszkania...

Nie da się tam żyć z nią, babsko jest tak przewrotne, że to ja czuję się , jakbym był winny...!
W sumie to całe życie tak było, nieważne jak tam było, to winny zawsze byłem tylko ja...był czas przywyknąć, ale teraz grubo przesadziła!
Teraz dopiero widzę , że zawsze tak sprytnie manipulowała .

Składam dodatkowo pozew o rozdzielność majątkową z datą wstecz  ,może będzie szybciej niż rozwód...

I niech ona sobie nie myśli, że to ja nadal będę płacił raty i rachunki  za dom...nie chciała pół na pół, to nie będzie nic. Przeleję tylko jakąś kasę na dzieci (z odpowiednim opisem).

23

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

Wyprowadzam się, decyzja już podjęta - szukam sobie mieszkania...

Nie da się tam żyć z nią, babsko jest tak przewrotne, że to ja czuję się , jakbym był winny...!
W sumie to całe życie tak było, nieważne jak tam było, to winny zawsze byłem tylko ja...był czas przywyknąć, ale teraz grubo przesadziła!
Teraz dopiero widzę , że zawsze tak sprytnie manipulowała .

Składam dodatkowo pozew o rozdzielność majątkową z datą wstecz  ,może będzie szybciej niż rozwód...

I niech ona sobie nie myśli, że to ja nadal będę płacił raty i rachunki  za dom...nie chciała pół na pół, to nie będzie nic. Przeleję tylko jakąś kasę na dzieci (z odpowiednim opisem).

A byłeś u prawnika? Bo wiesz, żeby to wszystko miało ręce i nogi.

24

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

Wyprowadzam się, decyzja już podjęta - szukam sobie mieszkania...

Tylko wiesz, emocje to zły doradca. Możesz tego pośpiechu pożałować. A za 3-4 tygodnie odzyskasz spokój ducha, wtedy już oswoisz sytuację i naiwna (w sensie pozytywnym) miłość powoli przygaśnie - będziesz miał power do działania.

Ale zrobisz jak zechcesz, oczywiście.

25

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

Wyprowadzam się, decyzja już podjęta - szukam sobie mieszkania...

Nie da się tam żyć z nią, babsko jest tak przewrotne, że to ja czuję się , jakbym był winny...!
W sumie to całe życie tak było, nieważne jak tam było, to winny zawsze byłem tylko ja...był czas przywyknąć, ale teraz grubo przesadziła!
Teraz dopiero widzę , że zawsze tak sprytnie manipulowała .
.

Czy aby dalej Tobą nie manipuluje, a Ty dajesz się wodzić za nos i wyprowadzasz się ?
Co mówi na ten temat Twój adwokat ?

26

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

Wyprowadzam się, decyzja już podjęta - szukam sobie mieszkania...

Nie da się tam żyć z nią, babsko jest tak przewrotne, że to ja czuję się , jakbym był winny...!
W sumie to całe życie tak było, nieważne jak tam było, to winny zawsze byłem tylko ja...był czas przywyknąć, ale teraz grubo przesadziła!
Teraz dopiero widzę , że zawsze tak sprytnie manipulowała .

Składam dodatkowo pozew o rozdzielność majątkową z datą wstecz  ,może będzie szybciej niż rozwód...

I niech ona sobie nie myśli, że to ja nadal będę płacił raty i rachunki  za dom...nie chciała pół na pół, to nie będzie nic. Przeleję tylko jakąś kasę na dzieci (z odpowiednim opisem).

Ale to nic nie da, nawet jakbyś sprzedał czy zrobił darowiznę ...

27

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Tak ,rozmawiałem z adwokatem -wszystko dobrze robię...:-)

Sprawa rozwodowa ma na celu WYŁĄCZNIE  rozstrzygnięcie, czy małżeństwo ma trwać , czy trzeba je rozwiązać. Zatem to, czy ja teraz zapłacę rachunki i ratę , czy nie - nie ma KOMPLETNIE żadnego znaczenia. Ma oczywiście znaczenie dla banku itp., ale nie dla Sądu Rodzinnego.

28

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

Tak ,rozmawiałem z adwokatem -wszystko dobrze robię...:-)

Sprawa rozwodowa ma na celu WYŁĄCZNIE  rozstrzygnięcie, czy małżeństwo ma trwać , czy trzeba je rozwiązać. Zatem to, czy ja teraz zapłacę rachunki i ratę , czy nie - nie ma KOMPLETNIE żadnego znaczenia. Ma oczywiście znaczenie dla banku itp., ale nie dla Sądu Rodzinnego.

mogę się mylić, bo Twój adwokat może i wie lepiej, ale o ile nie miałeś umowy z żoną dot. ustroju majątkowego, to z chwilą zawarcia małżeństwa powstaje wspólność ustawowa art. 31 w zw. z art. 47 KRO
O tym co sąd orzeka w wyroku rozwodowym mówi art. 57 KRO, i jeśli zwrócisz uwagę jest tam mowa, że sąd nie z urzędu, lecz na wniosek rozstrzyga o podziale majątku, a z urzędu o władzy rodzicielskiej i wspólnym mieszkaniu.

29

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Powodzenia RedBull! Dobrze, że podjąłeś decyzje o rozwodzie. Teraz bardzo dbaj o sprawy majątkowe, bo adwokaci mogą tak pokręcić, że jeszcze zostaniesz dłużnikiem. Uważaj bardzo... Szczęścia Ci życzę.

30 Ostatnio edytowany przez RedBull (2013-09-10 10:03:04)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Już się wyprowadziłem...mam nadzieję, że to początek szczęśliwego końca i w końcu uwolnimy się od siebie...

Gdzieś wyczytałem, że toksyczne małżeństwa wbrew pozorom bardzo trudno jest przerwać...pomimo tego ,że ludzie bardzo cierpią , ranią się , są nieszczęśliwi...to jednocześnie coś ich pcha do siebie z powrotem...

Myślę jednak ,że skoro ona weszła z pełnym rozmysłem w ten romans (to ona go uwodziła przez wiele miesięcy!), a potem pomimo wpadki kontynuowała, to już nic do mnie nie czuje, nie ma co się łudzić.
Poprawy u nas i tak na dłuższą metę nigdy nie było, więc nawet i teraz raczej by też nie było. Taki charakter..."moje zawsze musi być na wierzchu"...

Niech sobie poszuka innego frajera, skoro mąż nie odpowiadał.

Kobiecie znaleźć kochanka - to nie problem, ale znaleźć takiego, który będzie chciał mieszkać i utrzymywać  40 letnią wredotę i jej dzieci....uuuu, to może być znaaacznie trudniej! :-)

31 Ostatnio edytowany przez Snake (2013-09-10 10:25:38)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Pomyśl, że teraz masz jeszcze całe życie przed sobą big_smile Wredoty niech się bujają w sosie własnym, a Ty masz teraz luzik. No jeszcze co prawda ciężka przeprawa przed Tobą aby z tego wyjść prawnie i finansowo na plusie ale pomyśl, że teraz możesz spokojnie rozglądać się za jakąś normalną kobietą.

Odp: Zdrada żony po 20 latach

A ja mam pytanie
jak Ty znosiles przez 20 lat ( !!!!! ) zycie z ta wredota ??????????

33

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Nie podoba mi sie to co piszesz RedBull.


Nie masz szacunku do kobiety z ktora spedziles 20 lat i co najwazniejsze, matki swoich dzieci
a cale Twoje problemy malzenskie obracaja sie doslownie kolo d...y...
za zadko, za nudno, pociaga mnie, ale nigdy fajnie z nia nie bylo,
a te panienki przed to ho ho...  itd.

Naprawde okropne...

Nie robiles nic, zeby Twoje malzenstwo bylo udane, a teraz sie dziwisz ze sie narobilo ?

Co ciekawsze, napisales, ze najbardziej Cie wkurza fakt, ze TY nie zdradziles... ???

to naprawde wkurzajace big_smile

A jak zonka poszla z innym to zazdrosc sie obudzila?    A o co... ?
Przeciez z tego co napisales, to nic nie warte, ozieble babsko ?

Mam nadzieje, ze Twoja zona nigdy tego nie przeczyta, bo to bardzo przykre co wypisujesz.

Jesli tak czula sie traktowana, jak o niej piszesz, to wcale sie nie dziwie, ze uciekla do kochanka.
Ja juz dawno kopnela bym Cie w cztery litery... nie wiem jak ona to znosila.

W waszym malzenstwie juz dlugo bylo zle, juz dawno wszystko sie zepsulo i ani Tobie, ani jej nie przyszlo do glowy cos z tym zrobic.
A moze przyszlo ?
Czy zrobiles cos, zeby Twoja zona czula sie z Toba szczesliwa?

Dlaczego nie napisales nic o swoich grzeszkach, tylko o zonie jaka to taka ostatnia wredota itd. ?

Mimo wszystko jestem zdania, ze dla zdrady nie ma wytlumaczenia i powinna odejsc od Ciebie zanim zdradzila.
Co do reszty to mysle, ze dobrze zapracowales (TEZ) na to co sie stalo.

34

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Chyba są "źli" faceci i "złe" kobiety. Mój 5 letni związek z kobietą zakończył się, czułem się jej wrogiem, wszystkiemu byłem winny. Oddałem jej wszystko co miałem całego siebie, uczucia, miłość. Nigdy bym nie potrafił zdradzić skrzywdzić. Wyzwiska, awantury o nic nie warte rzeczy. Nic nie cieszyło mnie tak jak jej szczęście, cieszyłem się jak wychodzi z koleżankami, świetnie sie bawi - ja mogłem tylko o tym pomarzyć. O szacunku do mnie, o wyrozumiałości.

Czytając Twój post wylał się na mnie kubeł zimnej wody, ze względu na poczucie winy które mam tak głęboko już wpojone. Może ja to nie "Ten najgorszy" nie ten "śmieć".

Polecam Ci film American Beauty. O facecie w Twoim wieku. Ma dziecko i "kochającą" żonę. Nagle postanawia zmienić swoje życie. Nie wiem czemu ten film mi osobiście dodaje energii, która w nas ludziach musi być.
Twoja żona uświadomi sobie co przegrała w swoim życiu. Ale już może być za późno.

35

Odp: Zdrada żony po 20 latach

jak znosil 20 lat zycie z wredota?
Moze tak, jak moj maz ze mna.
Tak - to ja jestem ta zla. Choc sama tak o sobie nie mysle.
Kazdy kij ma dwa konce. Nawet u RedBulla. Z jakiegos powodu ozenil sie 20 lat temu.
Ale widac drogi sie rozeszly.
Ja sie poprostu zastanawiam, czy wredota to ktos, kto nam totalnie nie pasuje, czy tez wredota to ktos obiektywnie* wredny.

*obiektywnie - czyli w czyjej opinii?

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Miriamm, spytalam z przekasem
bo skoro ona taka wredna to jak on taki slodziak tyle z nia wytrzymal ??? wink

37

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Eine Gte,

tak, zauwazylam :-)
odpowiedzialam adekwatnie.
Tez nie czuje sie ta "zla", a jednak moj maz pewnie nic by nie wymienil, gdyby zapytac o moje dobre cechy.
Za to zle - oooo tu by poplynal.
I gdzie jest prawda?
Dobre jest to co chcemy, niedobre to, czego nie chcemy. takie uproszczenie. Duze uproszczenie. Ale czy nie to RedBull mial na mysli?

Z tych postow dowiedzialam sie tak naprawde, tylko tyle, ze jest mu zle. Nic wiecej.

38

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Nie mówi się o osobie z którą przeżyło się 20 lat, z którą urodziło sie i  wychowywalo dzieci - per "wredota".
Nie można przekreślać wszystkiego, całego życia z kimś choćby nawet z powodu zdrady.
Chyba... ze jest się w pod wpływem mocnych emocji.
A to oznacza ze podejmowanie decyzji w takim stanie powinno zostać odłożone na później.

Ale określenie :
"znaleźć takiego, który będzie chciał mieszkać i utrzymywać  40 letnią wredotę i jej dzieci....uuuu, to może być znaaacznie trudniej! :-"
to nie są JEJ dzieci, ale Wasze, również Twoje dzieci.
Tak łatwo Ci przychodzi myśl że obcy facet będzie mieszkał z Twoimi dziećmi i je wychowywał ??
Zaakceptujesz kiedy beda do niego mówiły "Tatuś" ?
Tutaj przegiąłeś.

Z jakichś powodów robisz teraz i mówisz głupoty.

39

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Ja nawet tyle nie wiem big_smile
Niby jest mu zle, ale wczesniej bylo jeszcze gorzej, a teraz sie uwolnil od wredoty, no to mu znowu lepiej, a jak pozna inna to dopiero bedzie mu dobrze, ale jak zona sie puscila to bardzo zle, ale jak jej dokopie i nikt jej nie zechce to bedzie dobrze big_smile

Tyle wiem tongue

40

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Moze tez co inngo troche nas nastawilo "kontra".
A mianowicie to, ze RedBull napisal posta, kiedy najwyrazniej byl juz zdecydowany, co zrobic. Nie szuklal rady, nie pytal o zdanie. Po prostu gdzies miedzy 10 a 11 wpisem wyprowadzil sie z domu.
Troche szybko jak na srednia statystyczna forum, ale nie wiemy, ile z 20 lat spedzonych z wredota myslal o takim rozwiazaniu.
Tez mnie uderzyl brak szacunku do zony. Moze "to zla kobieta byla", ale ja nie wiem...

RedBull, mam nadzieje, ze w nowym zyciu bedziesz umial odroznic zlego czlowieka  od dobrego juz na wstepie!

41

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Drzazga napisał/a:

Nie mówi się o osobie z którą przeżyło się 20 lat, z którą urodziło sie i  wychowywalo dzieci - per "wredota".

A czemu nie? Ja mam w domu od 20 lat wredotę, która urodziła nasze dzieci (Kochanie pozdrawiam jeśli czytasz big_smile). To, że 20 lat z nią jestem i nadal darzę ją uczuciem nie znaczy, że obiektywnie nie mogę określić zespołu jej cech i zachowań jako wredotę. Zapewne dałoby się to zrobić w stosunku do mnie.

Drzazga napisał/a:

Ale określenie :
"znaleźć takiego, który będzie chciał mieszkać i utrzymywać  40 letnią wredotę i jej dzieci....uuuu, to może być znaaacznie trudniej! :-"
to nie są JEJ dzieci, ale Wasze, również Twoje dzieci.

Zapewne Autor opisał jej sytuację towarzyską po rozwodzie. Kochanka z doskoku fajna rzecz, a baba w średnim wieku z dzieciakami na co dzień, to już słabizna big_smile
No tu, a propos dzieci, to ja gdyby mi żona wywinęła taki numer zadłużyłbym się na super adwokata i puścił ją z torbami, i zabrał dzieci. Niech zmyka do kochanka płodzić z nim nowe dzieci....

42

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Snake,

my nic nie wiemy o RedBull.
RedBull napisal rowniez, ze sam nie zawsze byl w porzadku. Nie wiadomo, co mial na mysli.
Pil? Bil?Kradl?Nie dawal kasy?Sam byl wredota? Itd.....
Za malo danych do wyciagania wnioskow. Kazdy rozumie to, co czytamy poprzez pryzmat wlasnych doswiadczen.

43

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Snake napisał/a:

Ja mam w domu od 20 lat wredotę, która urodziła nasze dzieci (Kochanie pozdrawiam jeśli czytasz big_smile). To, że 20 lat z nią jestem i nadal darzę ją uczuciem nie znaczy, że obiektywnie nie mogę określić zespołu jej cech i zachowań jako wredotę. Zapewne dałoby się to zrobić w stosunku do mnie.

to fajnie dopasowaliście sie do siebie smile

44

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Drzazga napisał/a:

[...]to fajnie dopasowaliście sie do siebie smile

No big_smile A na poważnie, to rzadko kiedy jedna strona jest tą świętą. Wredność drugiej strony można nauczyć się znosić mając na uwadze, że samemu aniołkiem się nie jest. Rzecz w granicach, których się nie przekracza. Ja u swojej połowicy jestem w stanie znieść wiele rzeczy, której nie zniósłbym u obcej kobity. Zdrada jest tą nieprzekraczalną granicą i szczerze mówiąc nie interesowałyby mnie powody, które do tej zdrady by popchnęły. Ja szczerze mówiąc nie jestem w stanie zrozumieć ludzi wybaczających zdradę. Ja bym nie wybaczył i nie oczekuję wybaczenia big_smile Zdrada, to koniec związku.

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Snake napisał/a:

Zdrada, to koniec związku.

tez tak kiedys uwazalam.
ale zalezy jaki zwiazek i jaka zdrada.

Z cala pewnoscia mozna mowic o czyms dopiero jak sie tego doswiadczy.
Teraz Snake tylko domniemujesz wink

46

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Domniemuję, a przynajmniej taką mam nadzieję big_smile Oczywiście zdaję sobie sprawę, że inaczej może to widzieć osoba uzależniona finansowo od partnera, a inaczej równoprawna lub mająca "przewagę". Może ale szczerze mówiąc nie widzę powodu po co ma to widzieć inaczej. No chyba, że w związku obie strony się umawiały na wolność w sprawie skoków w bok ale co wtedy jest zdradą? Dla mnie jednak obowiązująca jest przysięga małżeńska, a zdrada jest jej złamaniem. No sorry, po chrześcijańsku mogę wybaczyć ale już z daleka i po rozwodzie. A jaka zdrada? A każda, fizyczna, emocjonalna. Po co dalej żyć ze zdrajcą?

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Po co ?
A dlaczego  nie ?
Bo malzenstwo to np. nie tylko zdrada
a zdrada to nie tylko skok w bok bedacy wynikiem qrewskiego charakteru.

Snake z calym szacunkiem ale po chrzescijansku wybaczyc to wlasnie znaczy cos zgola innego wink

Nie wiem jak widzi to osoba zalezna w jakikolwiek sposob od partnera
nie wiem, mnie nie dotyczy wiec nie wypowiem sie
Powiem jedynie ze zostanie z kims po zdradzie tylko ze wzgledow finansowych to jak dla mnie to juz prostytucja wink

A co do samej zdrady to nie chodzilo mi o podzial na zdrade emocjonalna czy tez fizyczna
raczej o okolicznosci i postawe zdradzajacego.

48 Ostatnio edytowany przez RedBull (2013-09-10 14:10:23)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Ok, może trochę przegiąłem tu i ówdzie, z dziećmi na pewno (za chwilę pełnoletnie). Nerwy...


Tym niemniej, od początku przecież pisałem , że ja też święty nie jestem...  Doskonale wiem ,że wina zawsze leży po obu stronach ("żony i teściowej"...:-))...To jest jasne przecież...ZDAJĘ  SOBIE SPRAWĘ ŻE JESTEM PRZYNAJMNIEJ W 50% WINNY ! Zadowoleni ? :-)

Czy próbowałem coś zmienić ? Oczywiście, że tak. Terapię, psychologa - proponowałem NAM od wielu lat, niejednokrotnie....Za każdy razem to samo - ona nigdzie nie pójdzie, bo to ja jestem poje**any, palantem itp...Mówiłem: no dobrze, to pójdźmy zatem choćby tylko po to ,abym sam TO mógł usłyszeć od specjalisty....nic z tego! Nie i koniec!....więc o czym to świadczy ? Po prostu bała się prawdy, że wcale nie jest tak ,jak mi i wszystkim dookoła wpierała przez całe życie, że ona niewinna, skrzywdzona, i wszystko przeze mnie...

Rozwaliło mnie zdanie którejś kobiety ,że "żonie przykro by było przeczytać po 20 latach per "wredota" o sobie" , że nie mam do niej szacunku itp.......Heh... Jakiego szacunku ??? To nie był jej jednorazowy wyskok, to był regularny ROMANS  i regularne bzykanie, wszystko niemal na moich oczach, kłamane prosto w oczy...Wiedziałem o każdym ich wyjeździe , widziałem jak się szykuje dla niego, jak mi kłamie itp... Planowała wspólne życie z nim ,pomimo tego że ON ma żonę i dzieci...! Jak nazwać kogoś, kto świadomie rozwala DWIE rodziny ? Czy ONA pomyślał o tamtej kobiecie, o tamtych dzieciach, że zabierze im męża i ojca...? Gdy wszystko się wydało, znów pojechała z nim do hotelu. I Wy chcecie szacunku dla niej ?

Szacunek to bym miał, gdyby powiedziała mi od razu : poznałam kogoś ,z nami koniec, chcę rozwodu.... OK, wtedy można zachować jakiś szacunek. Tymczasem miałem zostać frajerem od utrzymywania , od płacenia , a ona się z nim świetnie całe lato bawiła nad morzem (całe życie rzekomo nienawidziła morza ,sam z dziećmi przeważnie jeździłem)...Ile to jeszcze miało tak trwać, 5 lat ? Ja od płacenia i "czarnej" roboty dla niej i rodziny, a on od miłości, seksu i zabawy ?

49

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Miriamm napisał/a:

Snake,

my nic nie wiemy o RedBull.
RedBull napisal rowniez, ze sam nie zawsze byl w porzadku. Nie wiadomo, co mial na mysli.
Pil? Bil?Kradl?Nie dawal kasy?Sam byl wredota? Itd.....
Za malo danych do wyciagania wnioskow. Kazdy rozumie to, co czytamy poprzez pryzmat wlasnych doswiadczen.

Tak, bywałem też wredotą, mam ciężki charakter również , ale bez przesady, żadnej patologii...O rodzinę dbałem, zawsze mieli wszystko  "na bogato". Do tego stopnia ,że od pewnego czasu czułem się jak Murzyn, który musi tyrać, starać się,  i nawet dobrego słowa za to NIGDY nie usłyszy...który kompletnie nic z tego nie ma - uwierzcie ,że przez 20 lat NIGDY nie kupiłem sobie czegokolwiek droższego niż, kilkaset złotych....Żona i dzieci miały WSZYSTKO, czego dusza zapragnie.

Jakie usłyszałem zarzuty od żony? Banalne...Za mało się mną interesowałeś, za mało rozmawialiśmy, nic razem nie robiliśmy, nie mogłam na tobie polegać (w sensie zwierzeń i wsparcia)...Na seks nie narzekała, zawsze miała orgazmy i wiedziała ,że jestem gotowy zawsze i na wszystko , i że bardzo mnie pociągała...

Jakie jest zdanie moje i moich znajomych ? W dupie jej się poprzewracało z tego dobrobytu i braku realnych problemów , już tylko kochanka jej do szczęścia brakowało....Ot co...:-) Kryzys wieku średniego może....

50

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Miriamm napisał/a:

jak znosil 20 lat zycie z wredota?

Ja sie poprostu zastanawiam, czy wredota to ktos, kto nam totalnie nie pasuje, czy tez wredota to ktos obiektywnie* wredny.

*obiektywnie - czyli w czyjej opinii?

Jest obiektywnie "wredna", choć na co dzień raczej milutka dla postronnych, dla mnie też kiedyś bywała spoko ...Prawdziwe oblicze pokazuje ,gdy ktoś ośmieli się z nią choćby nie zgodzić ,delikatnie skrytykować, czy zachować się nie po jej myśli...wtedy jest niezwykle chamska ,wulgarna ,agresywna, potrafi rzucać się z rękoma czy co tam ma pod ręką...

Powiem tak : ONA całe życie jest niemal ze wszystkimi pokłócona...ja NIGDY z nikim nie byłem poważnie i długo pokłócony, tylko z nią..

51

Odp: Zdrada żony po 20 latach

RedBull,

dlaczego sie meczyles 20 lat?
W imie czego?
Tylko blagam, nie pisz ze dzieci!

52

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Nie zawsze było tak źle...przecież pisałem, że kiedyś bardzo się kochaliśmy...i uwierz mi ,że oboje zawsze myśleliśmy o dzieciach, że muszą mieć pełną rodzinę ,że mamy trudne, wybuchowe temperamenty, że tak naprawdę to się kochamy, tylko może w codzienności i kłótniach gdzieś to umyka...

Ona ma też wiele pozytywnych cech, przecież to logiczne, że nie ożeniłbym się z jakimś potworem...i vice wersja :-)

53

Odp: Zdrada żony po 20 latach

No tak, ale ludzie sie sprawdzaja (lub nie) w ciezkich sytuacjach. Trudne sytuacje to test dla mazlenstwa. Zdrada to ucieczka i chowanie glowy w piach. Latwe wyjscie - przynajmniej zanim pojawia sie wyrzuty sumienia lub komplikacje.
Zade z was nie probowalo przestac wrzeszczec? Moj maz po 25 latach zrozumial w koncu ze jeszcze jeden wrzask - i wypad.
Pozno bo pozno, ale od 2 tygodni jest jak odmieniony. Nigdy bym  nie uwierzyla gdyby ktos mi powiedzial, ze to mozliwe. Ale teraz juz  nie ma powrotu, bo wiem, ze on moze. Czyli jak znowu zacznie wrzaski - tzn, ze juz nie chce sie starac.
Szkoda, ze nie zmobilizowaliscie sie wczesniej, jak byl jeszcze czas na zmiany. Ale czasu nie zawrocisz.
Mam nadzieje, ze nauka nie poszla w las. Co do zony, to z tego co piszesz nauki brak.

54

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Miriamm, otóż to ! W NIEJ najgorsze jest to ,że ONA zupełnie nie uczy się na błędach...zupełnie!...:-(
Kiedyś dawno, przysięgała mi na kolanach ,że już nigdy TAKICH wyzwisk do mnie (i to z błahego powodu) ,  no i co...parę tygodni i to samo...

Notabene, to nie jest pierwsza moja wyprowadzka, ona może myśli, że ja i tak zawsze w końcu wrócę, nawet za pół roku...?

Wiesz ,najgorsze jest to ,że od paru miesięcy było całkiem nie najgorzej między nami (wg mnie)...Nawet cieszyłem się ,że już tak się nie kłócimy, że zmieniłem się na lepsze , że może w końcu zrozumiałem jak z nią trzeba postępować ,że nie wolno pozwalać na wielotygodniowe ciche dni, że trzeba rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać...
Razem pracowaliśmy przy domu, razem zakupy, jakieś plany...

No i masz , zaczęło się lato, i nagle ONA postanowiła z NIM pójść na całego (a raczej - ON w końcu jej uległ) ...Przypomnę ,że miała na niego chęć już od dawna, na 100% starała się go (dyskretnie) uwieść, tu nie mam żadnych wątpliwości...

55

Odp: Zdrada żony po 20 latach

A mowiles jej, z widzisz co sie dzieje, ze nie jestes slepy  i ze no mercy jak nastapi konsumpcja?
Pewnie mowiles.
Widzisz, bylo lepiej miedzy Wami, bo ona sie skoncentrowala na innym celu. A Ty poszedles w odstawke i nawet krzyczec jej sie nie chcialo. Przepraszam - pewnie to nie jeste dla Ciebie mile.
Mechanizm poznaje, znam z autopsji.

56 Ostatnio edytowany przez Tomek87 (2013-09-10 18:24:26)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Ja tylko powiem tyle:
jakim prawem każe ci wynosic sie ze wspolnego domu? typowe u kobiet myślących ze zdradzą, obarczą winą malżonka o zdradę to jeszcze wydaje im sie, że coś jeszcze się im nalezy po tym... NIC JEJ SIE NIE NALEŻY! Zdradziła, nie wazne z jakiej winy, to ona to zrobiła i to ona powinna ponieśc konsekwencje. Nie dotrzymała wiernosci to nic jej sie nie nalezy!

Nie dopusc do tego by rozwód byl z twojej winy! - masz gwarancje ze zwali winę na ciebie (albo bedzie probowala), ze to ty jestes temu winny i ze to przez ciebie zdradziła. Duże prawdopodobienstwo jest ze tak bedzie...

Dlaczego nie masz dopuścić do rozowdu z orzeczeniem o twojej winie? a no dlatego ze jak jest cwana to jesli bedzie miala prawdziwą albo fałszywą trudną sytuacje finansową i poczyta trochę w necie to pozwie cie o alimenty - tak, nawet po rozwodzie mozna pozwac eks małżonka o alimenty jesli sie jednej stronie nie wiedzie...
Nie dopusc również do sytuacji gdzie rozwod będzie z orzeczeniem o obopólnej winie. tu sytuacja identyczna. bedzie mogla pozwac cie o alimenty. jedynie ratuje cie sytuacja z orzeczeniem o jej winie.

57 Ostatnio edytowany przez Tomek87 (2013-09-10 16:55:41)

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

Kiedyś dawno, przysięgała mi na kolanach ,że już nigdy TAKICH wyzwisk do mnie (i to z błahego powodu) ,  no i co...parę tygodni i to samo...

Ty nie patrz co kobieta mowi tylko co robi!...

58 Ostatnio edytowany przez RedBull (2013-09-10 23:25:12)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Tak zupełnie a propo...

Pokazałem dziś przyjacielowi zdjęcie KOCHANKA mojej żony, umieszczone na pewnym serwisie społecznościowym...

Na co on: "....O KUR**A !!! PRZECIEŻ TO PSIKUTA.....JAROSŁAW PSIKUTA z filmu "Chłopaki nie płaczą"....!
:-)))

Śmiechu nie było końca :-) Istotnie podobny fizycznie , a zwłaszcza mentalnie (poza a'la cwaniaczek, w okularach przeciwsłonecznych)....
KABARET...:-)))

59

Odp: Zdrada żony po 20 latach
RedBull napisał/a:

(...)Jakie usłyszałem zarzuty od żony? Banalne...Za mało się mną interesowałeś, za mało rozmawialiśmy, nic razem nie robiliśmy, nie mogłam na tobie polegać (w sensie zwierzeń i wsparcia)...Na seks nie narzekała, zawsze miała orgazmy i wiedziała ,że jestem gotowy zawsze i na wszystko , i że bardzo mnie pociągała...

Jakie jest zdanie moje i moich znajomych ? W dupie jej się poprzewracało z tego dobrobytu i braku realnych problemów , już tylko kochanka jej do szczęścia brakowało....Ot co...:-) Kryzys wieku średniego może....

Przemawiający pierwszy post - zrozumiałe następstwa, słuszna decyzja o rozwodzie z powodu całkowitego braku szacunku. Ale...to co określasz banalnym powyżej jest to czego kobieta szuka, a Ty jej nie dałeś, a znalazła przy kochanku, dawałeś jej kase, zamiast rozmowy, czyniłeś bogatą, nic nie robiąc razem, budowałeś dom, zamiast budować więci - nie kupisz (prócz barmana) nikogo komu możesz się zwierzyć i otrzymać wsparcie - to trzeba wypracować - rozmową - której z jej punktu widzenia nie było. Zamknąłeś ją w złotej klatce oczekująć że w zamian dostaniesz za darmo więź - za darmo - bo nie pracując nad tym, a jedynie dajac pieniądze. Kasa - to nie waluta za którą kupisz uczucie - waluta w tym obrocie - to wspólne spędzanie czasu - bycie ze sobą i rozmowa. Pisałeś że byłeś jej pierwszym, a ona niby zawsze taka była ciekawska i wrózyło, że kiedyś Cię walnie w rogi. Najwyraźniej jej nie znałeś nigdy skoro tak ją oceniasz. Ciekawa a zazarzem byłeś jej pierwszym - coś tu nie gra. Seks - dała mu to czego nie dostałeś, albo wypracowywałeś latami - bo przy nim poczuła się swobodnie - coś czego Ty nie potrafiłeś najwyraźniej wytworzyć w alkowie. To że Ci stal na zawołanie i byłeś gotowy, nie świadczy o umiejętności zbudowania intymnej atmosfery, każdemu głupiemu stoi jak widzi kawałek golizny. To że nie narzekała na łóżko i miała orgazmy wcale nie znaczy, że to ją satysfakcjonowało. Orgazm to spełnienie - w fizjologicznych potrzeb, a nie spełnienie seksualne.
Całkiem możliwe że jej się w dupie poprzewracało od dobrobytu i braku realnych problemów. Ale to że ich nie miała mogło spowodować , że była bardziej wyczulona na to co jej brakowało - i dla tego czas wypełniało ją to, że przepłaniał jej brak Ciebie - tego, że mało z nią rozmawiałeś, że nic wspólnie nie robiliście. No to sobie wypełniła czas tym czego jej brakowało - znalazła sobie kochanka, który dał jej to co Ty określasz banałem, a ona własnie potrzebowała, ona dla niego się starała, gdy ubierała się na kolejny wyjazd do hotelu, bo on jej dawał to co Ty bagatelizowałeś, on jak ją pukał - choć wcale nie musiał być lepszy technicznie - dawał jej to, do czego Ty przez te 20 lat nawet się nie zbliżyłeś. Twoi znajomi widzą kasę, którą ją obsypywałeś, a nie nieszczęśliwą kobietę, dla której nie spełniłeś się jako partner. No i zastanów się co to daje, co mówią Twoi znajomi, co poślesz ją na stos. Ona najwyraźniej ma w dupie to co mówili i mówią Twoi znajomi (ale Ty masz rację deliberuj nad tym co oni mówią) - ona chłopie zrozumiała, że może znaleźć facet, który da jej coś więcej niż pełny portfel i orgazm. A nie będzie siedziała przy Twoim czując w się w obowiązku wdzięczenia się jak przykłądowa suka (mam na myśli psa) która jest wdzięczna swojemu panu za to, że ją karmi. Zastanów się, czy takiej suce (pieskowi) zalezy na tym, czy ma obrożę ze złota, skóty, materiały - czy ważniejsze będzie dla niej to, że wyprowadzi się ją na spacer - bo bieganie - najlepiej wspólne czyni ją zadowoloną, a może nawet czyni szczęśliwą? A jej charakter? Kochanek - był punktem zwrotnym. Zobaczyła, że są inni, że są lepsi - nie ważne jak wyglądają, kogo mają, ale są lepsi w łóżku, dawaniu poczucia kobiecie kobiecości, że życie może jednak być wypełnione tym, czego jej brakowało - rozmową, czułością itd. Ona już teraz wie, że nie dasz jej tego czego ona potrzebuje, przekonywałaś ja o tym przez 20 lat, najwyraźniej skutecznie. Ona już wie, że jeśli nie ten - to inny się znajdzie. Skoro wyrwała jednego, znaczy ma potencjał, który zapewne umiejętnie wykorzystuje, jest w dodatku cierpliwa i wie jak drążyć kamień. A Ty ją tak przez te 20 lat poznałeś, że nie zauwazyłeś tego, że ona drąży, albo było to dla Ciebie banalne. Dla niej kasa najwyraźniej nie jest już tak ważna, a na pewno nie jak dla Ciebie. Ona chce żyć, mając bliską jej osobę, wypełniającą jej czas i spędzać go z nią. Całkiem możliwe że Ty oczekiwałeś, że to iel zarabiasz zapewni wierność. Brzydko to zabrzmi, ale kobieta, której się płaci za to była z facetem, kiedy się ogarnie, może dojśc do wniosu, że gdzie indziej może dostać więcej, albo lepiej, albo i więcej i lapiej. Skąd możesz wiedzieć czy nie znajdzie sobie gościa, który da jej więcej kasy? A może spotka dwóch, trzech z którymi zasmakuje życia - które było jej do tej pory obce. Albo takiego, który prócz kasy da jej coś, na czym jej równie mocno zależy, bardziej niż na kasie. Da jej szansę przeżyć życie w sposób emocjonujący ja, a nie spędzając na cieszeniu się kolejnymi zabawkami. W jej oczaj najwyraźniej notowania waluty którą oferowałeś poleciały na łeb na szyje. Osobę, której posiadanie kasy daje poczucie szczęścia i wyobrażają sobie, że to zastąpi bliskość, czułość i rozmowę znajdziesz w lustrze, jak na nie popatrzysz. Osobą, która wie czego chce od życia i wie, że to co miała nie daje jej szansy, możesz co najwyżej usłyszeć, jak Cię przeklina. A jeśli nadal zastanawiasz nad tym, jak inni na to patrzą, to bądź pewny, ona zapewne nie spadła z kosmosu i zdaje sobie z tego sprawę - ale gadanie innych osób jej nie obchodzi, to nie to samo co poczucie że przeżywa się życie w sposób jaki jej się podoba, a nie znajomym, kierowania nim i branie tego tłumi głosy obcych. Zastanów się jak ona na Ciebie patrzy i czy przez przypadek, w tym co Ci mówi - w emocjach, nie ma  pewnej dozy prawdy, której Ty nie chcesz dostrzec. Jeśli chodzi o zdjęcie tego kolesia, z którego się nabijacie - to są dwie rzeczy - on najwyraźniej ma coś, czego Ty nie masz. Coś czego nie nie kupisz majac swoja kasę, po prostu - nie stać Cię na to - a dla Twojej kobiety było cenniejsze niż to co jej dawałeś. Cenniejsze od wspólnych lat, i potencjalnej przyszłości z Tobą. A druga sprawa? - czy widać na tym zdjęciu co oglądałeś z przyjacielem, co on ma w spodniach...

Jeśli zastanawiasz się co ona mu dała w łóżku to pomyśl sobie, są pewne prawdy, że
Nie ma nic na świecie ponad oddanie mężatki. Jest to coś, o czym żaden mąż nia ma pojęcia. Bo wiadomym jest, że kobieta chętnie odmawia mężowi spełnienia obowiązku małżeńskiego, spełnia go jednak w stosunku do kochanka, do czego nie jest bynajmniej zobowiązana.

Johann Wolfgang Goethe:
Oskarżasz kobietę, że przechodzi od jednego do drugiego; nie krytykuj jej, ona szuka tylko stałego mężczyzny.

Tak już zupełnie na marginesie. Wiesz jak się czuje ten chłop? Jej były kochane. Zobacz mężatka z takim stażem, z facetem z taką kasą, polowała na niego prez tyle miesięcy, a potem dała wszystkio o czym mógł pewnie marzyć niczego nie odmawiając, wiesz przecież jak zachowuje się suczka spuszczona ze smyczy - facet został mocno dowartościowany. Mimo niepowodzenia to zapewne też dowartościowało ją samą. Ona wie, że wyrwie każdego kolesia, którego będzie chciała. To jest dopiero (posługująć się Twoją nomenklaturą) KABARET - tylko nie do końca jestem pewien, czy wyśmiewając fotosy epizodycznej w gruncie rzeczy postaci, to tak naprawdę patrzysz na scenę wydarzeń, a nie skupiasz się na wybrzmiałych już afiszach. Zacznij żyć, ale nie zapomnij wyciągnąć wniosków, koncentrując się na pierdołach i próbując odbudować poczucie swojej wartości. Piszesz że ona nie uczy się na błędach - znów zawęzająć spojrzenie - tak jakbyś to Ty nie widział całości, a ona stała ponad to. Ona błędem nazywa dotychczasowe życie i chce to zmienić. TYlko TY tego nie potrafisz dostrzec, skupiajać się na drobnostkach. Nie słuchałeś jej, nie chciałeś jej słuchać, nie starałaę się wypracować z nią wspólnego porozumienia, nie chciałeś budować małżeństaw tylko pompować w niego kasę, to teraz przyjdzie Ci zapłacić.

60

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Dunkis: z tego co wyczytałem w twoim poście wnioskuję, że postąpiła właściwie. Ja jednak spytam: gdzie zwykła ludzka UCZCIWOŚĆ !!! ????  Jeżeli to co zrobiła żona RedBulla jest takie ludzkie, usprawiedliwione, dopuszczalne i normalne, to zbędna, a nawet szkodliwa jest instytucja małżeństwa.

61

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Dunkis, mało jeszcze przeżyłeś chłopie skora tak się wypowiadasz.
Wieczne niezadowolenie, cokolwiek zrobisz bedzie nie tak.
Nawet jeżeli zrobisz coś poprzednio wykrzywiwała ze nie zrobiłes, to potem okaże sie że i tak "nigdy" tego nie zrobiłeś albo miałes przy tym.. nie taką minę, albo myslałeś nie tak jak trzeba ( bo przecież ona najlepiej wie o czym |Ty myślisz) - nie miałeś takich sytuacji bez wyjścia ?
To sie nie wypowiadaj.
RedBull podobnie, był zawsze na straconej pozycji, zawsze był chłopcem do bicia.
Do pracy nad związkiem potrzebne sa dwie osoby, nie tylko jedna.
Pisał ze cios zadała mu akurat wtedy, kiedy wydawało się że zaczęli się rozumieć, wspólnie mile spędzać czas.

Natomiast Twoje wynurzenia na temat wyższości seksu z kochankiem niż  RedBullem... obyś cwaniaku nie przekonał się na własnej skórze czy Twoje poglądy są słuszne.

Ta część Twoich wypocin - poniżej poziomu zdatnego do komentowania.
Nie próbuj uzasadniać jej zdrady.
Przyjmujesz hipotezy nie mając na nie poparcia.
Chyba, ze jesteś tym kochankiem i znasz tajemnice alkowy RedBulla z jej przekazu.
Czyli tego co chciała Ci powiedzieć, a czego nie, i co zmyślić.

62

Odp: Zdrada żony po 20 latach
bullet napisał/a:

Dunkis: z tego co wyczytałem w twoim poście wnioskuję, że postąpiła właściwie. Ja jednak spytam: gdzie zwykła ludzka UCZCIWOŚĆ !!! ????  Jeżeli to co zrobiła żona RedBulla jest takie ludzkie, usprawiedliwione, dopuszczalne i normalne, to zbędna, a nawet szkodliwa jest instytucja małżeństwa.

Uczciwość? a czy RB był uczciwy wobec niej? Nie zauwazyłeś jak RB miga się niejasnościami i tajemnicą przeszłości - denerwując się przy tym, że ktoś ją próbuje roztrząsać? Ale nie o to chodzi - żona RB - jak on sam twierdzi wyraźnie -UCZCIWIE mówiła mu, czego jej brakuje - a on to bagatelizował. Czy to było uczciwe wobec niej - ona ucziciwie stawiała sprawę? Ona pewnie wie, że może stracić sporo - a mimo to wręcz oficjalnie i wyzywająco brneła w romans. Ba to, że nie udal się jej w końcu układ z kochankiem, może też świadczyć o tym, że wie, że romans wcale nie oznacza zdobycie partnera. Ja nie usprawiedliwiam - nie usprawiedliwiam aktu zdrady. Dogadali się że rozwód bęzie bez orzekania - nic Ci to nie mówi?
Za to chce otworzyć niektórym oczy na to, że w związku nie liczy się tylko to, co oni uważają, że dając powinno wystarczyć, ale trzeba jeszcze sluchać czego druga strona oczekuje. Bo inaczje - z powodu BŁACHOSTEK - kończy się jak w załączeniu. Kto się stara o coś co jest błachostką? On jej sprawy i ją w gruncie rzeczy tak traktował - jak błachostkę. Która gada, a którą można zbyć, bez obaw - o która nie trzeba dbać - ale dbanie to nie tylko kasa. On był wobec niej też nieuczciwy - dla mnie, to co on robił - olewał wyartykułowane oczekiwania - jest nieuczciwością.

63

Odp: Zdrada żony po 20 latach
Drzazga napisał/a:

Dunkis, mało jeszcze przeżyłeś chłopie skora tak się wypowiadasz.
Wieczne niezadowolenie, cokolwiek zrobisz bedzie nie tak.
Nawet jeżeli zrobisz coś poprzednio wykrzywiwała ze nie zrobiłes, to potem okaże sie że i tak "nigdy" tego nie zrobiłeś albo miałes przy tym.. nie taką minę, albo myslałeś nie tak jak trzeba ( bo przecież ona najlepiej wie o czym |Ty myślisz) - nie miałeś takich sytuacji bez wyjścia ?
To sie nie wypowiadaj.
RedBull podobnie, był zawsze na straconej pozycji, zawsze był chłopcem do bicia.
Do pracy nad związkiem potrzebne sa dwie osoby, nie tylko jedna.
Pisał ze cios zadała mu akurat wtedy, kiedy wydawało się że zaczęli się rozumieć, wspólnie mile spędzać czas.

Natomiast Twoje wynurzenia na temat wyższości seksu z kochankiem niż  RedBullem... obyś cwaniaku nie przekonał się na własnej skórze czy Twoje poglądy są słuszne.

Ta część Twoich wypocin - poniżej poziomu zdatnego do komentowania.
Nie próbuj uzasadniać jej zdrady.
Przyjmujesz hipotezy nie mając na nie poparcia.
Chyba, ze jesteś tym kochankiem i znasz tajemnice alkowy RedBulla z jej przekazu.
Czyli tego co chciała Ci powiedzieć, a czego nie, i co zmyślić.

Bładzisz. Znam z autopsji czepianie się i to co się zrobi i obojętnie ile się zrobi - jest złe i za mało - kobiety po prostu komplikuja życie sobie, a przy okzaji nam. Piszesz by sie nie wypowiadał - nie czekając mojej odpowiedzi , na zadane przez siebie pytanie. Piszesz, że RB - był chłopcem do bicia, a na jekiej podstawie? Piszesz, że do pracy nad związkiem trzeba dwi osoby. To on ja prosił o wspólne spędzanie czasu, czy ona, to on bagatelizował jej potrzeby - bycia ze sobą, czy on? pisząc że do tanga trzeba dwojga - rozumiem, że masz na myśli to że RG dał ciała. ONA dała mu cios ... gdy zaczeli się rozumieć? BUhahahah, a co przez 20 lat robili? Zapamiętaj sobie powiedzenie - cisza przed burzą. Tak się składa, że refleksja najeczęściej przychodzi, gdy jest spokój. Wcale bym się nie zdziwił, że było to tak, iż ona na to się zdecydowała, gdy zrozumiała, że to jest chwilowe, albo że nie osiągnie z nim więcej niż osięgneła a potrzebuje więcej.
Piszesz do mnie cwaniaku... hmmmm, a czy jesteś pewien, że nie doświadczyłem czegoś podobnego, na własnej skórze?

64 Ostatnio edytowany przez Drzazga (2013-09-12 22:34:00)

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Dunkis, zgoda, w zwiazku trzeba dbać o błahostki, ale skąd wniosek że RedBull olewał jej  potrzeby ??

Znam to z autopsji, stajesz na głowie, pocieszasz, rozmawiasz, proponujesz, organizujesz wyjazdy do SPA, teatru, kina, restauracji,  wakacje, ferie a w końcu okazuje się ze nigdy tego nie robiłeś, albo że akurat myślała że zrobisz, przyniesiesz coś innego a w ogóle to nigdy nie była szczęśliwa.
Jeżeli użyjesz tych samych słów które powiedziała do Ciebie w stosunku do niej to będzie dowód na to ze jesteś draniem toksycznym człowiekiem.
Też "nigdy", "nic" i "zawsze".

Dlatego doskonale rozumiem RedBulla że pomimo jego starań żona i tak "wiedziała lepiej" co w jej mniemaniu dawało jej prawo do dowolnych działań.
Włącznie ze zdradą.

Facet był bez szans w zderzeniu z psychopatką.

RedBull napisał/a:

Czy próbowałem coś zmienić ? Oczywiście, że tak. Terapię, psychologa - proponowałem NAM od wielu lat, niejednokrotnie....Za każdy razem to samo - ona nigdzie nie pójdzie, bo to ja jestem poje**any, palantem itp...Mówiłem: no dobrze, to pójdźmy zatem choćby tylko po to ,abym sam TO mógł usłyszeć od specjalisty....nic z tego! Nie i koniec!....więc o czym to świadczy ? Po prostu bała się prawdy, że wcale nie jest tak ,jak mi i wszystkim dookoła wpierała przez całe życie, że ona niewinna, skrzywdzona, i wszystko przeze mnie...

65

Odp: Zdrada żony po 20 latach

Drzazga - na na nowo przeczytałem cały wątek by znaleźć odpowiedż na to skąd wniosek że RB ją olewał:

RedBull napisał/a:

...Jakie usłyszałem zarzuty od żony? Banalne...Za mało się mną interesowałeś, za mało rozmawialiśmy, nic razem nie robiliśmy, nie mogłam na tobie polegać (w sensie zwierzeń i wsparcia)...Na seks nie narzekała, zawsze miała orgazmy i wiedziała ,że jestem gotowy zawsze i na wszystko , i że bardzo mnie pociągała...

Nigdy, nic, i zawsze - to standard u kobiet, albo wyciąganie rzeczy prehistorycznych - jeśli tylko jest taka potrzeba i trzeba przypiec. Za to w druga stronę, jeśli jest wygodnie, to nie pamiętają, nawet tego, że pół godziny wcześniej przyniosło się kawusię do łóżeczka.

W gruncie rzeczy to ja bardzo współczuję RB - nie zazdroszę, że musi się rozstac z kimś kogo kocha(kochał). Kobiety tak maja, że w związkach gdy nie ma ustalonego przywództwa - to toczy sie wala. Najgorsze chyba wręcz głupota kobiet - to karanie mężczyzn brakiem seksu. Na to brak słów. Na tym forum nawet kobiety piszą, że to głupota. To działa na ich korzyść na krótki okres czasu - ale jest destruktywne dla związku - czyli tego, czego najbardziej by zapewne chciały uniknąć. RB Kochał ja, jak pisze nie wiązałby się z nią bez tego - pisał, że mają dzieci - wychować dziedzi to nie jest strzelenie palcami. Szkoda że zamiast urządzać mu piekło nie rozstała się najpierw - skoro było tak źle. Ale RB jest twardy i się nie da - ma głowę na karku - widać z opisu. Nie chodzi mi o to by mu wkopać, ale by wyciągnął wnioski na potem.

Posty [ 1 do 65 z 110 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada żony po 20 latach

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024