Czy mężczyzna, który po 12 latach w związku, 5 latach małżeństwa, odchodzi od żony i dziecka, może to zrobić, bo małżeństwo się wypaliło? Oczywiście poznał kogoś nowego(znajomość trwała jakieś 1,5 roku) i nie miał pewności czy ta nowa zwiąże się z nim. Swoje odejście tłumaczył właśnie wypaleniem, brakiem uczucia między nimi itd, oraz tym, że nie chciał dłużej żony oszukiwać. Swoją drogą sama wyprowadzka (zabranie tylko ubrań) zajęła mu 4 dni, po każdym wracał do żony i dopiero ostatniego został w nowym miejscu tzn u rodziców...jak myślicie czy faktycznie sam chciał odejść czy raczej został wyrzucony?
Moim zdaniem "wypalenie się" uczuć jest najczęstszym usprawiedliwieniem, stosowanym przez osoby które poznały kogoś innego. Tak jest bardzo często (oczywiście nie zawsze). Wtedy szuka się najlepszej opcji, dla usprawiedliwienia swojego zachowania. W końcu musi być jakiś powód, dlaczego nie chce się próbować ratować związku. Trzeba jakoś zagłuszyć wyrzuty sumienia.
Czy mógł zostać "wyrzucony"...? Pewnie mógł... nie każda kobieta jest w stanie spokojnie przyjąć zdradę swojego partnera.
Niewiernosc jest przejawem niezdolnosci do glebokiego pokochania drugiej istoty ludzkiej z cala jej osobowoscia , z jej zaletami , i wadami, lecz przede wszystkim z jej odmiennoscia , niepowtarzalnoscia . Zwykle jest takze dowodem niepelnej zanjomosci siebie , wlasnej istoty. Jest zdrada zaufania drugiego , lecz samego siebie .
Ktos kto raz odszedl , bedzie to powtarzal , ktos kto nie potrafi utrzymac jednego dojrzalego zwiazku , nie bedzie potrafil utrzymac kolejnego . Bo po najpiekniejszych poczatkach przychodzi codziennosc i sytuacja sie powtarza .