Ja mam włosy przesuszone - jedyny z nich pożytek, ze prawie nigdy nie wyglądają na przetłuszczone (nawet jeśli w wyjątkowych sytuacjach zdarza mi się ich nie myć tydzień). A po myciu i tak muszę nakładać litry odzywki, żeby nie wyglądać jak strach na wróble. Może więc mi posłuży szare mydło nie zaszkodzi spróbować.
Tak czy siak zaciekawiłam się tym całym robieniem mydła bardziej ze względu na wpływ na skórę i samą przyjemność robienia jestem wielbicielką spędzania czasu na robieniu własnoręcznie różnych rzeczy - od jedzenia poczynając (pieczenie chleba, robienie makaronu), po cały wachlarz ozdóbek i kartek świątecznych, aż po kosmetyki właśnie. Marzy mi się mały alchemiczny kącik, gdzie będę mogła sama "warzyć" sobie kremiki i pachnące mydełka, tym bardziej, że, znając życie, koleżanki będą się u mnie zaopatrywać, więc pewnie koszt półproduktów mi sie zwróci.
A kto wie, moze kiedyś otworzę sklepik z takimi cudami? (chyba się zagalopowałam - marzenia przy kawie...).
No kurczę, a może się jeszcze ktos wypowie? Szczegolnie na temat tych warsztatów, o których pisałam w pierwszym poście. Będę bardzo wdzięczna za opinie o nich, bo termin się zbliża!