Jak to z Wami jest? Czy możecie spędzić chociaż jeden weekend w domu, nigdzie nie wychodząc? Wolicie bawic się, przebywać ciągle razem z ludzmi, czy może posiedzieć w domu, w spokoju, w swoim pokoju razem z muzyką, czy też książką?
Kiedyś lubiłam wychodzić do ludzi.Obecnie wolę domowe zacisze.To życie zmienia nas,nasze nastawienie do otaczającego świata.Z duszy towarzyskiej stałam się domatorką.Cieszę się rodziną.Uwielbiam czytać książki,obejrzeć dobry film,usiąść z bliskimi przy kawce i porozmawiać.Dom,to dla mnie spokój,odpoczynek-to całe moje życie.
Nie jestem samotnikiem, lecz duszą towarzstwa też nie jestem. Cały czas przebywam z ludzmi, bo taka moja praca. Kontakty z grupami kobiet, wspólne wyjazdy szkoleniowe. Sama również też się dokształcam i przebywam w dużej grupie. Jednak co drugi weekend jestem w domu i prawie z nego nie wychodzę. Nadrabiam wtedy wszystkie zaległości. Lubię pobyć sama chociaż przez jakiś czas dla wyciszenia się.
Ja podobnie:))) Lubię ludzi, przybywac z nimi, ale nie z każdym i nie zawsze. Kiedyś byłam typowym ekstrawertykiem. Z czasem zmieniłam się. Uwielbiam spędzac czas jak koleżanki powyżej:))
No jak narazie to ja wole gdzieś wyjść jak mam okazje.A jak nie to piszena gg czy smsuje,nie lubie siedziec sama po cichu.
Ja myślę, że również to się z wiekiem zmienia.
czy może posiedzieć w domu, w spokoju, w swoim pokoju razem z muzyką, czy też książką?
Dokładnie tak. Tylko w swoim domu, mając spokój mogę naprawdę odpocząć i pomyśleć. Taki stan mi odpowiada, a muzyka uspokaja. Co nie znaczy, że nie spotykam się z ludźmi, bo czasem dobrze jest z kimś pogadać.
hehe, tylko ze ja mam dopiero 21 latek hehe, a już lubie spędzać czas jak...dojrzała kobieta?? Hmm...nie sądzicie, że może coś w tym nie tak?
Ze mną różnie to bywa. Mam bardzo intensywny tydzień, mnóstwo zajęć, dwa etaty, wychodzę wcześnie rano i późno wieczorem wracam do domu - właściwie przez cały dzień pracuję z ludźmi.
Mimo to bardzo szybko się regeneruję, potrafię odpocząć od grupy już podczas jazdy samochodem z punktu A do punktu B, 15 minut ze słuchawkami na uszach czy w połowie rozdziału fajnej książki.
Dlatego weekendy najczęściej mam "mieszane" - spędzam parę godzin sama, sprzątam, odpoczywam, gotuję, ale później "muszę" się z kimś spotkać.
Często ze znajomymi wybieramy się na popołudniową kawkę czy wieczornego drinka. Ale zdecydowanie najczęściej spotykamy się u siebie na kolacji przy dobrym winku i jeśli brakuje nam wszystkim pomysłu na samotne spędzenie weekendu, ten scenariusz jest niezastąpiony
Yvette, jak byłam w twoim wieku tez tak miałam.
Yvette, jak byłam w twoim wieku tez tak miałam.
Jestem jak najbardziej przygotowana na to, że z czasem to również mi się zmieni, podobnie jak tempo życia
Osobiście uważam, że duży wpływ ma na to pogoda. Jeżeli cały weekend pada, to nie mam ochoty ruszać się od komputera (oczywiście słuchając przy tym muzyki), no chyba że do babci spać, która mieszka po drugiej stronie ulicy. Weekendowe, wieczorne spacery z koleżanką towarzyszą mi właściwie co weekend. Lubię też skoczyć na jakieś piwko (najlepiej na świeżym powietrzu) czy drinka. Albo pójść na pizzę, czy coś takiego. Imprezować uwielbiam, jednak nie robię tego tak często żeby czasem mi się nie odwidziało (poza tym mój budźet chyba by na to nie pozwolił).
Jeszcze parę lat temu byłam otwarta na ludzi, ciągle poznawałam kogoś nowego, nie miałam oporów w rozmowach o wszystkim i o niczym. Dużą rolę w poznawaniu nowych ludzi odrywał internet, potrafiłam przesiadywać całymi nocami na formach, mircu i gg... Ostatnio to się zmieniło. Pewnie wpływ ma na to mój facet, i to, że jestem trochę starsza. Nie jestem już głodna wrażeń, lubię gdzieś wyjść, ale czuję w sobie więcej zmęczenia. Kiedyś w przerwe zajęć czy po zajęciach na uczelni pędziłam do ludzi, do pubu, teraz pędzę do domu obejrzeć serial, film program, poczytać gazetkę, książkę. Kiedy na gg ktoś się odezwie, ot tak, chce pogadać, z reguły mówię, że nie mam czasu... HMMMM... czy wynika to tylko z wieku i faceta, z którym przebywam większość swego czasu poza pracą?
LANDA napisał/a:Yvette, jak byłam w twoim wieku tez tak miałam.
Jestem jak najbardziej przygotowana na to, że z czasem to również mi się zmieni, podobnie jak tempo życia
Wcale tak nie musi być. Wystarczy, że człowiek się postara w młodości to i do późnej starości może być aktywny.
yvette napisał/a:LANDA napisał/a:Yvette, jak byłam w twoim wieku tez tak miałam.
Jestem jak najbardziej przygotowana na to, że z czasem to również mi się zmieni, podobnie jak tempo życia
Wcale tak nie musi być. Wystarczy, że człowiek się postara w młodości to i do późnej starości może być aktywny.
Absolutnie nie mam na myśli braku aktywności. Miałam tu raczej na myśli naturalne i mam nadzieję kolejne etapy w moim życiu związane z założeniem własnej rodziny, które, jakby nie patrzeć, wpływają bardzo na sposób spędzania wolnego czasu i na jego ilość
Kiedyś lubiłam wychodzić do ludzi.Obecnie wolę domowe zacisze.To życie zmienia nas,nasze nastawienie do otaczającego świata.Z duszy towarzyskiej stałam się domatorką.Cieszę się rodziną.Uwielbiam czytać książki,obejrzeć dobry film,usiąść z bliskimi przy kawce i porozmawiać.Dom,to dla mnie spokój,odpoczynek-to całe moje życie.
Tak samo mogę powiedzieć o sobie. Nie nudzę w swoim towarzystwie. A szczerze mówiąc kiedy po rozwodzie straciłam znajomych ( jak widać nie byli to moi znajomi) nie szukałam nowych.
A ze mną to jest róznie.Lubię spędzać czas w towarzystwie,spotykac sie ze znajomymi albo nawet wyjechac gdzieś z rodzinką ale mam dni kiedy uwielbiam pobyć sama.Wtedy odpoczywam i najchetniej nie wychodziłabym nigdzie,z nikim najchetniej nie rozmawiałbym:) Regeneruję się przed nowymi spotkaniami z znajomymi:) Ostatnio stwierdziłam właśnie ,że jestem dziwny człowieczek ponieważ gdy kilka dni pod rząd spotykam się z znajomymi lub oni odwiedzają mnie,do tego rozmowy przez telefon,esemesy i pisanie przez gg to jestem tak " wypompowana",że wtedy uciekłabym w cichy zakatek,ale gdy odpocznę i nikt nie oddzywa się to szukam tego wszystkiego i mam wrazenie ,że wszyscy pozapominali o mnie:) Ale co tam jestem jak jestem:))
zgadzam się z przedmówiczyniami, wszystko zmienia się z wiekiem, ja gdy miałam "naście" wysiedzieć chwili nie mogłam w domu, ciągle wszędzie było mnie pełno, ale z czasem to minęło, teraz owszem lubie wyjść ale nie jest to tak częste jak dawniej. kiedyś odpoczywałam bawiac się, teraz bawię się odpoczywając:)
od czasu do czasu moge gdzies wyjsc,ale bez przesady.
Nie jestem domatorka,ale dusza towarzystwa.
Lubie rozmawiac z ludzmi,nawiazywac kontakty -
jeden warunek- nie za czesto,bo leniuszek jestem;))
Tak jak wyżej pisałyście , ja lubię jedno i drugie .
ja wole posiedziec sama ze soba ewentualnie z ukochanym... czesto gdy zbyt dlugo przebywam z ludzmi i nie mam czasu dla samej siebie to jest mi poprostu zle.
Ja sobie baterie ładuje jak jestem sama, nie lubię przesadzić z przebywaniem z innymi. Wolę kilka dni poszaleć a potem dla odmiany kilka poświęcić dla siebie i znowu być gotową by się integrować z ludźmi. Myślę, że duży wpływ na to ma fakt, że jestem jedynaczką, w związku z czym często musiałam sama zajmować się sobą, nawet to że często się sama bawiłam ukształtowało trochę mój raczej introwertyczny charakter. Ale kiedy jestem ze znajomymi to na prawdę dobrze się czuje w ich towarzystwie i dobrze się dogaduje i wcale nie myślę o jak najszybszej ucieczce do domu
To jest w sumie tak Uwielbiam być w gronie przyjaciół bawić się z nimi ale czasem przyda sie dzień żeby posiedzieć samemu w pidzamie przed tv i miec czas tylko dla siebie
Zdecydowanie wolę domowe zacisze. A ze znajomymi to tak raz na dwa tygodnie.
Dusza towarzystwa,zdecydowanie nie jestem,ale odludkiem tez nie.
ja zyje w dziwnym zawieszeniu.
niby jestem samotnikiem, lubie samotnosc i ciemnosc w polaczeniu z muzyka. to jest piekne.
jednak nie mogę usiedziec w domu, musze byc wsrod ludzi, moge sie nie odzywac ale byc wsrod nich musze.
jestem tez taka dziwna ich ostoja, przez swoje spokojne usposobienie stalam sie nadwornym psychologiem, malo sie odzywam, jednak ludzie cenia moje zdanie, nawet osoby ktore niby znam niby sie z nimi rozmawia ale nie przebywa zbyt duzo w ich towazystwie nie traktuja mnie jako jakiegos odmienca ktory stoi w milczeniu pod sciana, raczej biora mnie za takiego racjonalnego czlowieka ktory jak cos mowi to juz mowi.
moge powiedziec ze chec bycia z ludzmi i chec bycia w samotnosci caly czas sie przeplata. bez jednego ani bez drugiego zyc nie moge.
a ze mną to jest tak różnie ... ok 95% dusza towarzystwa, nie porafię wysiedzieć w domku a czasem mam dzień (najczęściej sobota) że siedzę przed kompem 3/4 dnia. Może dlatego to sobota akurat ponieważ od pn do pt pracuje z ok 20ma zakreconymi osobami , po pracy do kina czy na spacer itp a w sobote czas dla siebie
nie wyobrażam sobie innego życia, chociaż muszę przyznać że jeszcze 4lata temu siedziałam w domku non stop