Witam Mam chyba problem odwrotnie proporcjonalny do większości dziewczyn.. Otóż brak mi apetytu, nie mogę jeść ! Trwa to już kilka miesięcy..
Schudłam, bluzki zaczynają na mnie wisieć i nie wspomnę już o moim marnym dekolcie ;| Koleżanka mi dziś powiedziała, że może to przez stres, no może bo jestem często zestresowana przez nieśmiałość, no ale wcześniej mimo wszystko jadłam jakoś normalnie, choć też byłam często zestresowana i zdołowana i nie wiem..
Miała może któraś z was podobny problem? proszę o porady..
wszystko zalezy od tego na jaka skale jest problem.
po prostu napisz co i ile jeszc przez 1 dzien.
Wstaję przed 5 rano do pracy, piję kawe bo jakoś nie mogę nic przełknąć, koło 10 jakaś kanapka, drożdżówka. Koło 15 jakiś obiad a potem to coś słodkiego zjem i zdarza mi się tak, że potem to już moge nie jeść żadnej kolacji. Ostatnio zmuszam się, żeby coś jeść wieczorem bo trzeba jednak prawda? Dodam, że nigdy nie stosowałam żadnej diety, nie było mi to potrzebne. Jak mam dzień wolny to jem podobnie tylko, że wstaje poźniej bo śpiuch ze mnie i wtedy śniadanie;]
eee nie sądze zebys miala jakiś wielki problem z jedzeniem. niektóre dziewczyny tak mają, włącz do diety jogort naturalny/ owocowy/ serek wiejski/ serek homogenizowany/mleko (coś z nabialu) i będzie dobrze.
no i zawsze mozesz sobie pozwolic na cos z fastfoodu
a czy np. rok temu odżywiałaś sie w ten sma sposób? jaka sama ilość i jakość posiłków?
To chyba nie tyle brak apetytu, co nie takie odżywianie;) z tego co piszesz to można zaryzykować stwierdzenie, że jesz za dużo węglowodanów...one Cię zapychają i stąd później brak ochoty na jedzenie.. no i nie napisałaś,ile płynów spożywasz i jakie, a to też dość ważne;0
Raczej mało 'pije', nawet w lato kiedy jestem gdzieś na plaży to niewiele, nawet koleżanki mi zwróciły na to kiedyś uwage (tak mi sie jakoś przypomniało ;p)
A rok temu hm.. Miałam zwykle takie okresy, że czasem jadłam dużo a potem znowu prawie nic nie jadłam (schudłam do 49kg przy wzroście 164, wierzcie, nie wyglądałam zbyt dobrze) tyle, że to mijało i było znowu w porządku a teraz to jakoś dłużej się utrzymuje i jakoś mnie zmartwiło bardzo ;(
Amelko, ja ważę 52 przy 169 i wiem, co czujesz. Też mam takie okresy, że chudnę w oczach do nawet 49 kilo, co nie jest apetyczne,bo nóżki jak patyczki i cieniutkie rączki wcale nie są ponętne i sexy. To wszystko przez stres. Mój lekarz (bardzo mądry facet) powiedział,ze nawet, jeśli nie czuję się bardzo zestresowana, to jednak wewnętrzne rozedrganie i tak sprawia,że nie mam apetytu i nie mogę przybrać na wadze. Zalecił mi zmianę kawy na inkę z magnezem, nie muszę śniadania jeść od razu, ale tak godzinę, dwie po przebudzeniu, wtedy naturalnie człowiek robi się głodny, nawet,jeśli o tym nie wie, kazał zjadać ser biały, mleko, na obiad makarony, ryż, bez kolacji mogę się obejść. Zaproponował, żebym zamiast drożdżówki (tak, tak, znam taki jadłospis, jaki podałaś na swoim przykładzie ) jadła sałatki, ale też kurczaczka, indyka, trochę wołowiny. Brzmi jak dieta odchudzająca, ale nią nie jest. Zalecił mi też tran i częstsze spacery. Spacery dla relaksu. Ćwiczenia relaksacyjne, szczególnie ćwiczenia oparte na jodze- powodują wyciszenie, rozjaśnienie myśli i uspokojenie roztrzęsionego organizmu, ponieważ ja np. nieświadomie napinam mięśnie karku, często nogami poddryguję i ogólnie nieświadomie oddycham stresem. i wiesz co? Znowu mam piersi
McMiodek, wiesz, że poprawiłaś mi nastrój swoimi radami? ktoś mnie w końcu rozumie! Nogami też podryguje tak przy okazji heh No cóż, nic nie pozostaje tylko wprowadzić w jadłospis coś więcej i w sposób życia troche zmian i brać się za siebie
Stresować i tak się nie przestanę ale może chociaż z apetytem będzie lepiej!
Musi być lepiej ;D