Cześć!
Mam problem z partnerką. Szybko jak to wygląda teraz:
Jesteśmy parą od ponad roku. Ona ma dwójkę dzieci z którymi ja się lubię. Jest były mąż który się dziećmi opiekuje. Opieka zmienia się co tydzień.
I teraz mój problem:
Mają wspólny dom
Mają wspólny samochód
Mają cały czas ze sobą kontakt i dzwonią do siebie z najmniejszą pierdółką
Wspólnie zaciągają dalsze zobowiązania jak np rodzinny abonament na telefon
Mam wrażenie, że jestem z boku i tutaj nie da się stworzyć niczego normalnego bo nie ma tutaj przestrzeni na „my”
Czy ja jestem przewrażliwiony?
Nadmienię, że rozmów na ten temat było mnóstwo. I ona sobie nic z tego nie robi - nie uważa, żeby robiła cokolwiek złego.
Przykład:
Jesteśmy w ich domu w którym mieszkają dzieci a oni się wymieniają tydzień w tydzień. Ona bierze z domu rzeczy których on potrzebuje i mu zawozi do jego domu. I twierdzi, że nie ma nic złego w bezinteresownej pomocy.
Proszę o radę - przede wszystkim czy to jest normalne czy ja jestem przewrażliwiony? Jeżeli nie, to czy coś się da z tym zrobić w ogóle? Bo ja mam wrażenie, że ona rozwód ma tylko na papierze