Witam kochani, chcę Wam się uzewnętrznić na temat mojej ostatniej, 4 miesięcznej relacji. Otóż mam 28 lat. poznałem rówieśniczkę z pewnym bagażem, a mianowicie 8 letnim związkiem, w którym była z ex zaręczona,, po czym on zaczął ją zostawiać uzasadniając to wypaleniem, po czym kilkukrotnie do siebie wracali i się rozstawali.
Generalnie, gdy się poznaliśmy byliśmy dla siebie bardzo szczerzy, jasno określiliśmy, że szukamy czegoś na poważnie, ale bez niepotrzebnej presji, jeżeli chodziło o mnie, to potrafiłem być sam, w swoim towarzystwie, było mi z tym dobrze.. Wszystko miało się dziać naturalnie. Ogólnie charakterami byliśmy dobrani perfekcyjnie, była mega chemia, jednakże był jeden problem - dziewczyna nadal miała kontakt z exem, i to taki zły kontakt. Pisał do niej, naciskał na spotkania, dzwonił, obiecywał, że uczyni jej życie idealnym. Ona się z nim raz na jakiś czas spotykała, na odczepnego. Początkowo mi to nie przeszkadzało, miałem podejście, że jak zaczniemy się angażować, to kobieta stwierdzi, że trzeba z tym exem zerwać kontakt żeby nasz związek przebiegał dobrze, zdrowo, bez takich złych komplikacji i niepewności. Wydawało mi się to dość oczywiste, dlatego też nie uważałem, ze powinienem rzucać jakieś ultimatum, albo zero jedynkowo mówić, że mi to przeszkadza. Nie jestem mistrzem empatii, ale dość naturalnym wydaje mi się, że jeżeli próbuje stworzyć się z kimś coś fajnego, przyszłościowego, to trzeba jednoznacznie zasygnalizować toksycznej osobie, która wyrządziła dużo złego ( dobrego pewnie też, jak to w toksycznej relacji), że nie ma się odzywać, przychodzić i męczyć.
Po pewnym czasie ustaliliśmy, że będziemy dla siebie na wyłączność. Z biegiem czasu bardzo często czy to na randkach na mieście, czy tych bardziej intymnych, w mieszkaniu - ex partner dawał o sobie znać, czy to głosówkami, czy połączeniami. Zacząłem się więc dopytywać, jak to wygląda. Okazało się, że on ma kontakt z jej rodziną, że mieli po odejściu jednorazową, niezobowiązującą przygodę, ogólnie takie kwiatki. Każdy bezpośredni kontakt z nim kończył się spadkiem nastroju, dziewczyna się wyłączała, pisała, że nie chce jej się narazie pisać.
Podczas jednej randki stwierdziłem, że pewnej granicy zaangażowania nie przekroczę, jeśli ex będzie nadal męczył jej głowę, wiedziałem też, że nie mam co tu rywalizować, oczekiwałem tylko bezpieczeństwa, żeby nie stwierdziła kiedyś, że jednak do niego wraca. Jak to powiedziałem, to mi zadała pytanie, czy dziś widzimy się ostatni raz. Ogólnie oni różnili się charakterami, mało wychodzili na randki, raczej nudne życie, z tym, że mogła zawsze na nim polegać, czy to jak byli razem czy jak sie rozstawali,
Następnie przyszła do mnie porozmawiać, po czym stwierdziła, że nasza relacja stanęła w miejscu, nie rozwija się, a ona oczekiwała więcej czułości, pomieszkiwania razem, wejścia w stały związek, ale jednocześnie nie potrafiła zerwać kontaktu z exem. Jak dla mnie dziwna sytuacja, moim zdaniem nie powinienem dawać ultimatum, bo kim ja jestem, żeby to robić, ona sobie nie zdawała sprawy, że ten kontakt z exem mi przeszkadzał.
Rozstaliśmy się, jednakże czułem coś do niej, pisaliśmy parę kolejnych dni i doszliśmy do wniosku, żeby spotkać się i przegadać sytuację jeszcze raz. I tu podczas spotkania doznałem szoku, wyjaśniła mi, że ograniczyła kontakt z naszą dwójką przez ten tydzień i w sumie to tęskni za naszą dwójką. W tej sytuacji stwierdziłem, że nie mam już czego szukać, wsadziła mi kosę w serce ; p Jeszcze wychodząc od niej zapytała się, czy teraz skupiamy się na sobie, tak jakby miała dalej wątpliwości. Odpowiedziałem, że dla mnie tak chyba będzie najlepiej, poszedłem, ale niestety jestem trwały w uczuciach i niestety dalej coś czuję.
I tu mam pytanie do Was, co Wy myślicie na temat jej stosunku do ex, ja nie byłem wcześniej w toksycznej relacji i nie potrafię obiektywnie na to wszystko spojrzeć, ona utrzymuje z nim kontakt, bo ma nieprzepracowany temat i planuje powrót do niego czy o co chodzi? On jest dla niej jakąś bezpieczną opcją na szybkie założenie rodziny? (kwestia macierzyństwa była dla nas ważna).
Czy on może kompletnie nie wie, czego chce, dodam tylko, że podczas naszej znajomości nie było żadnego tematu tabu, wszystko sobie otwarcie mówiliśmy, oprócz tego, że mi przeszkadza ten kontakt z ex. Nasza relacja jest już definitywnie zakończona, jednak niestety zaangażowałem się uczuciowo i ciężko jest mi to przepracować, dlatego też jestem ciekawy Waszej opinii na ten temat