Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

Temat: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Witam kochani, chcę Wam się uzewnętrznić na temat mojej ostatniej, 4 miesięcznej relacji. Otóż mam 28 lat. poznałem rówieśniczkę z pewnym bagażem, a mianowicie 8 letnim związkiem, w którym była z ex zaręczona,, po czym on zaczął ją zostawiać uzasadniając to wypaleniem, po czym kilkukrotnie do siebie wracali i się rozstawali.

Generalnie, gdy się poznaliśmy byliśmy dla siebie bardzo szczerzy, jasno określiliśmy, że szukamy czegoś na poważnie, ale bez niepotrzebnej presji, jeżeli chodziło o mnie, to potrafiłem być sam, w swoim towarzystwie, było mi z tym dobrze.. Wszystko miało się dziać naturalnie. Ogólnie charakterami byliśmy dobrani perfekcyjnie, była mega chemia, jednakże był jeden problem - dziewczyna nadal miała kontakt z exem, i to taki zły kontakt. Pisał do niej, naciskał na spotkania, dzwonił, obiecywał, że uczyni jej życie idealnym. Ona się z nim raz na jakiś czas spotykała, na odczepnego. Początkowo mi to nie przeszkadzało, miałem podejście, że jak zaczniemy się angażować, to kobieta stwierdzi, że trzeba z tym exem zerwać kontakt żeby nasz związek przebiegał dobrze, zdrowo, bez takich złych komplikacji i niepewności. Wydawało mi się to dość oczywiste, dlatego też nie uważałem, ze powinienem rzucać jakieś ultimatum, albo zero jedynkowo mówić, że mi to przeszkadza. Nie jestem mistrzem empatii, ale dość naturalnym wydaje mi się, że jeżeli próbuje stworzyć się z kimś coś fajnego, przyszłościowego, to trzeba jednoznacznie zasygnalizować toksycznej osobie, która wyrządziła dużo złego ( dobrego pewnie też, jak to w toksycznej relacji), że nie ma się odzywać, przychodzić i męczyć.

Po pewnym czasie ustaliliśmy, że będziemy dla siebie na wyłączność. Z biegiem czasu bardzo często czy to na randkach na mieście, czy tych bardziej intymnych, w mieszkaniu - ex partner dawał o sobie znać, czy to głosówkami, czy połączeniami. Zacząłem się więc dopytywać, jak to wygląda. Okazało się, że on ma kontakt z jej rodziną, że mieli po odejściu jednorazową, niezobowiązującą przygodę, ogólnie takie kwiatki. Każdy bezpośredni kontakt z nim kończył się spadkiem nastroju, dziewczyna się wyłączała, pisała, że nie chce jej się narazie pisać.

Podczas jednej randki stwierdziłem, że pewnej granicy zaangażowania nie przekroczę, jeśli ex będzie nadal męczył jej głowę, wiedziałem też, że nie mam co tu rywalizować, oczekiwałem tylko bezpieczeństwa, żeby nie stwierdziła kiedyś, że jednak do niego wraca. Jak to powiedziałem, to mi zadała pytanie, czy dziś widzimy się ostatni raz. Ogólnie oni różnili się charakterami, mało wychodzili na randki, raczej nudne życie, z tym, że mogła zawsze na nim polegać, czy to jak byli razem czy jak sie rozstawali,

Następnie przyszła do mnie porozmawiać, po czym stwierdziła, że nasza relacja stanęła w miejscu, nie rozwija się, a ona oczekiwała więcej czułości, pomieszkiwania razem, wejścia w stały związek, ale jednocześnie nie potrafiła zerwać kontaktu z exem. Jak dla mnie dziwna sytuacja, moim zdaniem nie powinienem dawać ultimatum, bo kim ja jestem, żeby to robić, ona sobie nie zdawała sprawy, że ten kontakt z exem mi przeszkadzał.

Rozstaliśmy się, jednakże czułem coś do niej, pisaliśmy parę kolejnych dni i doszliśmy do wniosku, żeby spotkać się i przegadać sytuację jeszcze raz. I tu podczas spotkania doznałem szoku, wyjaśniła mi, że ograniczyła kontakt z naszą dwójką przez ten tydzień i w sumie to tęskni za naszą dwójką. W tej sytuacji stwierdziłem, że nie mam już czego szukać, wsadziła mi kosę w serce ; p Jeszcze wychodząc od niej zapytała się, czy teraz skupiamy się na sobie, tak jakby miała dalej wątpliwości. Odpowiedziałem, że dla mnie tak chyba będzie najlepiej, poszedłem, ale niestety jestem trwały w uczuciach i niestety dalej coś czuję.

I tu mam pytanie do Was, co Wy myślicie na temat jej stosunku do ex, ja nie byłem wcześniej w toksycznej relacji i nie potrafię obiektywnie na to wszystko spojrzeć, ona utrzymuje z nim kontakt, bo ma nieprzepracowany temat i planuje powrót do niego czy o co chodzi? On jest dla niej jakąś bezpieczną opcją na szybkie założenie rodziny? (kwestia macierzyństwa była dla nas ważna).

Czy on może kompletnie nie wie, czego chce, dodam tylko, że podczas naszej znajomości nie było żadnego tematu tabu, wszystko sobie otwarcie mówiliśmy, oprócz tego, że mi przeszkadza ten kontakt z ex. Nasza relacja jest już definitywnie zakończona, jednak niestety zaangażowałem się uczuciowo i ciężko jest mi to przepracować, dlatego też jestem ciekawy Waszej opinii na ten temat

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-05-30 23:12:50)

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Wiesz, tyle lat byli byli razem, pewnie to była pierwsza wielka miłość, więc pozostało uzależnienie choć relacja była toksyczna, a taka bardziej jeszcze uzależnia. Tak pewnie nie raz będę jeszcze wracać do siebie i się rozchodzić.
Dlatego dobrze się stało, że zerwaliście, nie wracaj więcej do tego tematu, a tym bardziej nigdy nie wracaj do niej bo i tak nic z tego nie wyjdzie, ona jest za bardzo zaangażowana uczuciowo w tamtą relację i ciągnie ją do tego faceta, tak działa toksyczna miłość.
Edit.
Z tego co piszesz, to widać, że ona bardziej jemu nie odpowiadała skoro on zrywał, a to, że mówiła o wypaleniu to też nie wiadomo czy to prawda.

3 Ostatnio edytowany przez madoja (2025-05-31 03:10:02)

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Skoro ich związek to rozstania i powroty to możesz być pewien że do siebie wrócą a potem... znów się rozstaną.
On chce do niej wrócić, a do tego ona tęskni za nim - ich powrót do siebie jest tylko kwestią czasu.

Wyciągnij z tej lekcji naukę. Jeśli dziewczyna utrzymuje kontakt z ex, a do tego spotyka się z nim nadal (matkobosko, jak mogłeś wierzyć że na odczepnego...), to po prostu w to nie wchodź. Nie zakładaj że jak ona się zakocha to tamtego zostawi. Nie. Skoro ma z nim kontakt na początku nowego związku, to znaczy że tamten wciąż siedzi w głowie. A ze starą miłością nie wygrasz.

4

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Jesli nie chcesz trójkątów i związanych z nim emocji, to dobrze się stało dla ciebie.
Dla niej w tym czasie nie. Bo potrzebny jest jej trzeci. Ten który będzie czekał, będzie jej ostoją. Może w końcu się na niego zdecyduje, ale nie wiadomo kiedy. A teraz ciągle jest jej "były". Ciągłe rozstania i powroty.

5

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Świętuj.
Charakter tej Pani nie wróżyłby dobrze na stały związek.
Poznawaj inne kobiety, to lepiej zrozumiesz dlaczego.
A jeżeli nadal Cię będzie ciągnąć do kogoś takiego, to znak że porą coś w sobie przerobić.
Może jest w Twojej przeszłości jakąś niedostepna emocjonalnie kobieta, która nie potrafi się całkowicie oddać w relacji. I to Cię w niej pociąga.

6

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Witek97 napisał/a:

, 4 miesięcznej relacji. Otóż mam 28 lat. poznałem rówieśniczkę z pewnym bagażem, a mianowicie 8 letnim związkiem, w którym była z ex zaręczona,, po czym on zaczął ją zostawiać uzasadniając to wypaleniem, po czym kilkukrotnie do siebie wracali i się rozstawali.

Ważna uwaga początkowa: wbrew potocznemu mniemaniu nie ma czegoś takiego jak toksyczna osoba. Toksyczna może być relacja.

I co to znaczy, że on "uzasadniał to wypaleniem"? To świadczy tylko o tym, że mamy tu do czynienia z romantycznym wzorcem miłości: wyobrażenie takie narzuca oczekiwanie ciągłej początkowej fascynacji. I jak tej fascynacji początkowej nie ma, to konstatuje się zmianę na niekorzyść.

To tak, jakby się ciągle zachwycać fundamentem, zamiast na nim zacząć budować dom. To tak, jakby ciągle przeżywać początek podróży, zamiast rozkoszować się jej ciągiem dalszym i celem.

cztery miesiące to nie za długo.

Witek97 napisał/a:

, nie uważałem, ze powinienem rzucać jakieś ultimatum, albo zero jedynkowo mówić, że mi to przeszkadza. Nie jestem mistrzem empatii,

Takie "ultimata" niewiele dają. Uczucia nie poddają się narzucaniu im racjonalnym i do tego zewnętrznym wymaganiom. Empatia bywa zimna i gorąca. Mistrzami empatii (zimnej) są psychopaci (dlatego potrafią świetnie manipulować).

Nie rzuciłeś ultimatum to rzuciłeś.

Witek97 napisał/a:

Podczas jednej randki stwierdziłem, że pewnej granicy zaangażowania nie przekroczę, jeśli ex będzie nadal męczył jej głowę, wiedziałem też, że nie mam co tu rywalizować, oczekiwałem tylko bezpieczeństwa, żeby nie stwierdziła kiedyś, że jednak do niego wraca.

To były cztery miesiące, więc pewnej granicy zaangażowania nie mogłeś przekroczyć nie ze względu na zachowanie Ex. Nie dałeś czasu sobie i nie dałeś czasu Jej.

Co do możliwości powrotu to nigdy nie wiemy, czy to się nie stanie; możemy jedynie tę możliwość zmniejszać lub motywować do powrotu. Twój brak zaangażowania Ona odczytała te Twoje rozterki i dlatego:

Witek97 napisał/a:

Następnie przyszła do mnie porozmawiać, po czym stwierdziła, że nasza relacja stanęła w miejscu, nie rozwija się, a ona oczekiwała więcej czułości, pomieszkiwania razem, wejścia w stały związek, ale jednocześnie nie potrafiła zerwać kontaktu z exem.

W tej Waszej relacji ta szczerość była świadectwem dojrzałości. Na dojrzałość relacji to nie daliście sobie czasu.

Witek97 napisał/a:

niestety jestem trwały w uczuciach i niestety dalej coś czuję.

Dlaczego "niestety"? Czyżbyś nie cenił trwałości w uczuciach?

Witek97 napisał/a:

niestety zaangażowałem się uczuciowo i ciężko jest mi to przepracować, dlatego też jestem ciekawy Waszej opinii na ten temat

Dlaczego "niestety"? Czyżbyś nie cenił zaangażowania uczuciowego.

Witek97 napisał/a:

i ciężko jest mi to przepracować, dlatego też jestem ciekawy Waszej opinii na ten temat

Zapewne znów wykazujesz tę niecierpliwość i chcesz przyspieszyć naturalne procesy.

I jednej strony to już zaangażowałeś się w wylanie fundamentów, a z drugiej strony nie wiesz co teraz zrobić z tymi fundamentami, bo nie byłaś w stanie zainwestować w budowanie domu.

Tam miała budowlę ośmiu lat (to pewnie był nadal stan surowy), a tu miała czteromiesięczne fundamenty.

madoja napisał/a:

to możesz być pewien .

Pewność to jest takie bardzo rozpropagowane ZŁUDZENIE. Zwłaszcza, gdy z pewnością wyrokujemy o przyszłości.
Co innego prawdopodobieństwo...

madoja napisał/a:

Wyciągnij z tej lekcji naukę. .

Tak, to jest to, co możesz zrobić: wyciągnąć naukę i wnioski. To nauka pozwala nam odpowiednio traktować nauczki, jakie funduje nam życie (wolimy myśleć, że to coś z zewnątrz, ale tak naprawdę to takie zdarzenia fundujemy sobie sami).

W nauce nie ma pewności. I to jest to, co możemy wyciągnąć z nauki.

Legat napisał/a:

Jesli nie chcesz trójkątów i związanych z nim emocji,.

Praktykowanie bycia w trójkącie się przydaje, zwłaszcza kiedy pojawia się pierwsze dziecko. To dopiero jest rywal dla Mężczyzny.

Legat napisał/a:

. Ciągłe rozstania i powroty.

I nikt nie ma za złe morzu, że ciągle faluje, że są przypływy i odpływy, że lubimy zachody słońca w takich warunkach.

7

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

"o były cztery miesiące, więc pewnej granicy zaangażowania nie mogłeś przekroczyć nie ze względu na zachowanie Ex. Nie dałeś czasu sobie i nie dałeś czasu Jej.

Co do możliwości powrotu to nigdy nie wiemy, czy to się nie stanie; możemy jedynie tę możliwość zmniejszać lub motywować do powrotu. Twój brak zaangażowania Ona odczytała te Twoje rozterki i dlatego:"

Tu nie chodzi o zachowanie ex, tylko o Jej, że mimo, że byłem ja to pozwalała mu być w pobliżu, pokazywać, że jest potrzebny i dawać nadzieje. I to nie wyglądało tak, że ja nie byłem zaangażowany, dalej dawałem dużo od siebie, po prostu nie było progresji relacji, jakiej by oczekiwała. Dlaczego uważasz, że nie dałem nam czasu? Uważasz, że powinienem płynąć głębiej w relację i zobaczyć jak to będzie dalej wyglądać? I o co chodzi, że nie mogłem przekroczyć pewnej bariery zaangażowania? Twoim zdaniem to wynika ze specyfiki mojej osoby?

'Na dojrzałość relacji to nie daliście sobie czasu."

Też właśnie uważam, że zbyt szybko podjęliśmy zdanie o rozejściu się, uważam, że podeszliśmy do sprawy zbyt emocjonalnie, ale z drugiej strony jak się spotkaliśmy, to ona wiedząc, że chcę dalej próbować, powiedziała o tej tęsknocie do niego czym mnie zezłomowała, do tego jeszcze na wyjście dodała pytanie, czy skupiamy się na sobie, jakby dalej miała wątpliwości...

"Dlaczego "niestety"? Czyżbyś nie cenił trwałości w uczuciach?"

Nic z tych rzeczy, bardzo cenię, po prostu męczące jest trzymanie dalej w głowie osoby, która już o Tobie nie myśli, nie cierpię tego uczucia.

8 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-31 12:47:30)

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Witek97 napisał/a:

Tu nie chodzi o zachowanie ex, tylko o Jej, że mimo, że byłem ja to pozwalała mu być w pobliżu, pokazywać, że jest potrzebny i dawać nadzieje. I to nie wyglądało tak, że ja nie byłem zaangażowany, dalej dawałem dużo od siebie, po prostu nie było progresji relacji, jakiej by oczekiwała. Dlaczego uważasz, że nie dałem nam czasu? Uważasz, że powinienem płynąć głębiej w relację i zobaczyć jak to będzie dalej wyglądać? I o co chodzi, że nie mogłem przekroczyć pewnej bariery zaangażowania? Twoim zdaniem to wynika ze specyfiki mojej osoby?

Podkreśliłem to, co uważam za decydujące. A "nie było progresji" bo nie daliście sobie czasu na progresję.

Nie chodzi o głębiej, chodzi o dalej. Z Twojego postu wyczytałem, że raczej głębia była (nawet w tej Waszej szczerości). Ale taka szczerość też może być różnie potraktowana: czasami może zniechęcać do podtrzymania znajomości.

Im większe oczekiwania, tym rychlejsze zawiedzenie. Od kiedy zauważyłem tę zależność to lubię nie produkować oczekiwań i pozwolić życiu przynosić mi niespodzianki. Czasami z niespodziankami otrzymuję także bonus w postaci ujawnienia motywów. Jednym z moich ulubionych cytatów z Edwarda Stachury jest: "Dajcie czasowi czas, bo szkoda byłoby was."

Witek97 napisał/a:

Też właśnie uważam, że zbyt szybko podjęliśmy zdanie o rozejściu się, uważam, że podeszliśmy do sprawy zbyt emocjonalnie, ale z drugiej strony jak się spotkaliśmy, to ona wiedząc, że chcę dalej próbować, powiedziała o tej tęsknocie do niego czym mnie zazłomowała, do tego jeszcze na wyjście dodała pytanie, czy skupiamy się na sobie, jakby dalej miała wątpliwości...

Ona Cię nie "zezłomowała", Ty poczułeś się zezłomowany. Żebyś mógł zobaczyć różnicę to zapytam: wolałbyś, żeby Ex mówiła o tęsknocie za Ex, czy żeby Tobie wyznawała tęsknotę za Ex? Okazała zaufanie, że potrafisz to zrozumieć. Mówiła to Tobie nie żebyś się poczuł umniejszony, mówiła to Tobie bo ufała, że potrafisz z Nią być w tej Jej tęsknocie. A Ty się skupiłeś na sobie, więc Jej pytanie było bardzo trafne i na czasie...

Witek97 napisał/a:

Nic z tych rzeczy, bardzo cenię, po prostu męczące jest trzymanie dalej w głowie osoby, która już o Tobie nie myśli, nie cierpię tego uczucia.

Jak coś cenisz to wtedy opatrujesz to słowem "niestety"?

Nie wiesz, o czym Ona myśli. Słyszałeś tylko, o czym mówi. A skoro mówiła do Ciebie, to nie można wykluczyć, że pomyślała o Tobie jako o powierniku swoich tęsknot. Mogłeś Ją wtedy przytulić, schować Jej tęsknoty do sejfu i powiedzieć:
"Dziękuję, że mi to mówisz. Chcę być z Tobą blisko gdy czujesz do Niego tęsknotę. Jeśli tylko pozwolisz, chcę być blisko Twoich tęsknot, bo chcę być blisko Ciebie."
Trzymasz Ją "dalej w głowie", aby zrozumieć czym jest głębia uczuć. Polega ona na porzuceniu bezpiecznych i płytkich egocentryzmów, porzuceniu swojego małego "ja", na rzecz Wielkiego "Ja", które nie boi się żeglowania po głębinach - choć wie o niebezpieczeństwach -  to wychodzi im na przeciw z odwagą i męstwem.

Kiedy nadchodzi szkwał, doświadczony Wilk Morski wie jak ustawić dziób statku, co zrobić z żaglami, jak chronić ładunek i załogę, jak wykorzystać czas i jak ważne jest trzymanie się steru.

Relacja jest jak statek. Bez odpowiedniego Kapitana nadaje się tylko do przycumowania do knechtów za pomocą lin (związków i zawiązków związków).

9

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Ona Cię nie "zezłomowała", Ty poczułeś się zezłomowany. Żebyś mógł zobaczyć różnicę to zapytam: wolałbyś, żeby Ex mówiła o tęsknocie za Ex, czy żeby Tobie wyznawała tęsknotę za Ex? Okazała zaufanie, że potrafisz to zrozumieć. Mówiła to Tobie nie żebyś się poczuł umniejszony, mówiła to Tobie bo ufała, że potrafisz z Nią być w tej Jej tęsknocie. A Ty się skupiłeś na sobie, więc Jej pytanie było bardzo trafne i na czasie...

W tamtej chwili to wolałbym, żeby po prostu nie wypowiedziała tego jednego zdania, bo ono zmieniło wszystko, cały tydzień rozmów, walki o spotkanie i dojścia do konsensusu na tym spotkaniu - to wszystko poszło w las, po prostu Ona wiedząc, że ja chcę o Nas walczyć jakbym był dla niej na tyle ważny mogła tego nie mówić, tym bardziej wiedząc, że jej stosunek do tamtego mężczyzny był JEDYNYM problemem z mojej strony, w niej, jako w człowieku wszystko mi odpowiadało, zarówno od strony fizycznej, jak i charakteru. Uważasz, że jakbym na to pytanie o skupieniu się na sobie odpowiedział, że nie, idźmy w to, to ona byłaby gotowa kontynuować relację?
Jeszcze dodam tylko, że kolejnego dnia napisałem do niej wiadomość, że powinniśmy w to iść, że jestem tego pewny, damy radę wszystko przepracować, ale Ona już mnie zaczęła ignorować.

Jak coś cenisz to wtedy opatrujesz to słowem "niestety"?

Oczywiście, że nie. Po prostu nie chcę się czuć tak jak obecnie, a czuję się źle. W takich chwilach chciałbym mieć podejście jak większość ludzi, że coś się kończy, wstaję, otrzepuję się i idę dalej.

10

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Tak odnosnie zwrotu "nie było progresji związku, jakiej by oczekiwała".
To przykład na taki rodzaj kobiecej miłości, która jest idealna i kompletnie poza nią. Jest niemozliwa do realizacji w rzeczywistości. To ciagłe jej poszukiwanie i kolejnych mężczyzn - którzy na początku są uosobieniem takiej miłości. Ale tez kolejne zawody, bo nie było takiego zaangażowania jakiego by oczekiwała, bo np. głosno chrapiesz, albo w końcu masz za niski status, czt związek nie miał progresji (za co oczywiście ty ponosisz winę). Takich powodów jest mnóstwo, które sprawiają, że w jej oczach to, już nie to.
Takie kobiety nie znają siebie, nie potrafią siebie rozumieć, analizować, dochodzic do refleksji. Bo uczucia sa poza nimi, sa kolejnymi męzczyznami, którzy ją zawodzą, bo zawodzić muszą, nie spełniając idealu jej miłości.

11

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Witek97 napisał/a:

W tamtej chwili to wolałbym, żeby po prostu nie wypowiedziała tego jednego zdania, bo ono zmieniło wszystko, cały tydzień rozmów...

To nie to, co Ona powiedziała, stało się przeszkodą, cięciem. To Twoja reakcja na Jej słowa "zmieniła wszystko".

Witek97 napisał/a:

  walki  o spotkanie i dojścia do konsensusu na tym spotkaniu - to wszystko poszło w las, po prostu Ona wiedząc, że ja chcę o Nas walczyć jakbym był dla niej na tyle ważny mogła tego nie mówić, tym bardziej wiedząc, że jej stosunek do tamtego mężczyzny był JEDYNYM problemem z mojej strony ,

W walce nie ma konsensusu, może być jedynie zawieszenie broni. Walka jednak nie jest koniecznością. Też kiedyś postrzegałem ŻYCIE JAKO WALKĘ. Nawalczyłem się, zmachałem się i postanowiłem zmienić podejście do życia. Od tej chwili BYCIE wprawia mnie w zachwyt więc żyję w zachwycie. Jak się ktoś bardzo naprawsza to przyłożę, ale żeby walczyć?

Natchnieniem do zaprzestania walki był dla mnie Musashi Miyamoto (1584 - 1645), legendarny samuraj, który podjął zupełnie wyjątkową, jak na swoją sytuację, decyzję, że przestaje zabijać swoich przeciwników. Dzięki temu znamy szczegóły z jego życia, spisane przez jego biografa, byłego samuraja, spisane lewą ręką, bo prawą mu Musashi odciął podczas pojedynku. Tak jak zabijanie w życiu samuraja nie jest koniecznością, tak walka w życiu mężczyzny nie jest koniecznością. Można żyć bez walki i można żyć bez zabijania, nawet jak się jest atakowanym przez przeciwnika z ostrą jak brzytwa kataną.

To pozytywne, że masz świadomość istnienia problemu po Twojej stronie.

Witek97 napisał/a:

w niej, jako w człowieku wszystko mi odpowiadało, zarówno od strony fizycznej, jak i charakteru. .

To jest kolejne potwierdzenie, że problem był po Twojej stronie i pozostał po Twojej stronie. Takie są konsekwencje mylnego rozpoznania sytuacji życiowej i błędnej decyzji. Jak wiesz, co było błędem to postaraj się go naprawić. Za pomyłki zapłacisz konsekwencjami.

Witek97 napisał/a:

  Uważasz, że jakbym na to pytanie o skupieniu się na sobie odpowiedział, że nie, idźmy w to, to ona byłaby gotowa kontynuować relację?.

Nie wiem. Nie gdybam. Nie prorokuję. Nie wyrokuję. Nie oceniam.

Witek97 napisał/a:

Jeszcze dodam tylko, że kolejnego dnia napisałem do niej wiadomość, że powinniśmy w to iść, że jestem tego pewny, damy radę wszystko przepracować, ale Ona już mnie zaczęła ignorować..

Słowa o "powinności" w tej sytuacji mogły zabrzmieć obraźliwie. Podobnie "pewność" i deklarowanie że dacie "radę", skoro dzień wcześniej nie dałeś rady i brakło Ci pewności. Skutek był wyrazisty tej niekonsekwencji. Może zauważyła, że ma kolejnego Chłopaka, który nie wie, czego chce.

Witek97 napisał/a:

Oczywiście, że nie. Po prostu nie chcę się czuć tak jak obecnie, a czuję się źle. W takich chwilach chciałbym mieć podejście jak większość ludzi, że coś się kończy, wstaję, otrzepuję się i idę dalej.

A gdzieś Ty taką demokratyczną większość znalazł. Im bardziej czegoś nie chcesz, tym bardziej to przywołujesz.

Żeby o czymś nie pamiętać to nie warto sobie ciągle powtarzać, o czym chce się nie pamiętać.

Znasz bajkę o Białym Niedźwiedziu?

12

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Witek97 napisał/a:

Rozstaliśmy się, jednakże czułem coś do niej, pisaliśmy parę kolejnych dni i doszliśmy do wniosku, żeby spotkać się i przegadać sytuację jeszcze raz. I tu podczas spotkania doznałem szoku, wyjaśniła mi, że ograniczyła kontakt z naszą dwójką przez ten tydzień i w sumie to tęskni za naszą dwójką. W tej sytuacji stwierdziłem, że nie mam już czego szukać, wsadziła mi kosę w serce ; p Jeszcze wychodząc od niej zapytała się, czy teraz skupiamy się na sobie, tak jakby miała dalej wątpliwości. Odpowiedziałem, że dla mnie tak chyba będzie najlepiej, poszedłem, ale niestety jestem trwały w uczuciach i niestety dalej coś czuję.

I tu mam pytanie do Was, co Wy myślicie na temat jej stosunku do ex, ja nie byłem wcześniej w toksycznej relacji i nie potrafię obiektywnie na to wszystko spojrzeć, ona utrzymuje z nim kontakt, bo ma nieprzepracowany temat i planuje powrót do niego czy o co chodzi? On jest dla niej jakąś bezpieczną opcją na szybkie założenie rodziny? (kwestia macierzyństwa była dla nas ważna).

Ma dziewczyna tupet pytając się, czy skupiacie się na sobie. Z exem jest nadal związana na poziomie emocjonalnym. Dobrze, że ją odpuściłeś. Nie wchodzi się w nowe związki niosąc rozsadzonego na plecach byłego. To nie może wyjść.

13

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Witek97 napisał/a:

moim zdaniem nie powinienem dawać ultimatum, bo kim ja jestem, żeby to robić, ona sobie nie zdawała sprawy, że ten kontakt z exem mi przeszkadzał.

Ale czemu właściwie jej nie powiedziałeś, że przeszkadza? o.O

Najprościej mówiąc, jesteś jej nowym facetem. To dosyć oczywiste, że nie chcesz, żeby kręciła z ex. Bigamia that way.

Też jest symptomatyczne, jak z tamtym się schodziła i rozchodziła, podobnie z tobą było rozstanie ale jednak nie całkiem, z szybką opcją powrotu. Zapowiada się efekt jojo tongue

No i dziwnie wygladają jej pytania "czy widzimy się ostatni raz", "czy zajmujemy się każde sobą" itd. To mogą być próby chwytania za serce albo objawy dziecka we mgle. Dziwacznie kodependentne.

Witek97 napisał/a:

I tu mam pytanie do Was, co Wy myślicie na temat jej stosunku do ex, ja nie byłem wcześniej w toksycznej relacji i nie potrafię obiektywnie na to wszystko spojrzeć, ona utrzymuje z nim kontakt, bo ma nieprzepracowany temat i planuje powrót do niego czy o co chodzi? On jest dla niej jakąś bezpieczną opcją na szybkie założenie rodziny? (kwestia macierzyństwa była dla nas ważna)

Myślę, że byłbyś jej orbiterem (albo nadal jest nim jej ex). Dziewczyna korzystałaby z zalet bigamii smile

Witek97 napisał/a:

podczas naszej znajomości nie było żadnego tematu tabu, wszystko sobie otwarcie mówiliśmy, oprócz tego, że mi przeszkadza ten kontakt z ex. Nasza relacja jest już definitywnie zakończona, jednak niestety zaangażowałem się uczuciowo i ciężko jest mi to przepracować, dlatego też jestem ciekawy Waszej opinii na ten temat

Czyli jednak temat tabu był tongue Powiem ci tak, to było toksyczne że NIE mówiłeś jej że ci to przeszkadza, chociaż przeszkadzało. Toksyczne jest, że wracaliście do siebie jak jojo.

Przykro mi, jednak byłeś w toksycznym związku. Da się nieświadomie.

14

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Nie no, orbiterem uważam, że nie byłem, jednak poświęcała mi kupę czasu, w wieczory, w które się nie widywaliśmy zawsze pisaliśmy. Może mi ktoś wytlumaczyć, dlaczego ona nie potrafiła zerwać kontaktu z tym exem? Czy to było na zasadzie, że w końcu ulegnie pokusie i znowu do siebie wrócą mimo zapewnień, że tak nie będzie (chociaż jak mi kiedyś powiedziała, że nigdy, nie mów nigdy), czy serio miałem szansę tak na nią zadziałać, że w końcu by zerwała z nim kontakt, pomimo, że wiedział, gdzie pracuje, mieszka itd. Ogólnie jak spędzaliśmy czas i dzwonił, pisał czy cokolwiek, to nigdy tego przede mną nie ukrywała.

15

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Witek97 napisał/a:

Nie no, orbiterem uważam, że nie byłem, jednak poświęcała mi kupę czasu, w wieczory, w które się nie widywaliśmy zawsze pisaliśmy. Może mi ktoś wytlumaczyć, dlaczego ona nie potrafiła zerwać kontaktu z tym exem? Czy to było na zasadzie, że w końcu ulegnie pokusie i znowu do siebie wrócą mimo zapewnień, że tak nie będzie (chociaż jak mi kiedyś powiedziała, że nigdy, nie mów nigdy), czy serio miałem szansę tak na nią zadziałać, że w końcu by zerwała z nim kontakt, pomimo, że wiedział, gdzie pracuje, mieszka itd. Ogólnie jak spędzaliśmy czas i dzwonił, pisał czy cokolwiek, to nigdy tego przede mną nie ukrywała.

Poczytaj sobie w necie o miłości toksycznej i związane z tym uzależnienie.

16

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Witek97 napisał/a:

Może mi ktoś wytlumaczyć, dlaczego ona nie potrafiła zerwać kontaktu z tym exem? Czy to było na zasadzie, że w końcu ulegnie pokusie i znowu do siebie wrócą mimo zapewnień, że tak nie będzie (chociaż jak mi kiedyś powiedziała, że nigdy, nie mów nigdy), czy serio miałem szansę tak na nią zadziałać, że w końcu by zerwała z nim kontakt, pomimo, że wiedział, gdzie pracuje, mieszka itd. Ogólnie jak spędzaliśmy czas i dzwonił, pisał czy cokolwiek, to nigdy tego przede mną nie ukrywała.

Fajnie, że była wobec ciebie szczera, szkoda, że na ciebie trafiła. W ogóle szkoda, że trafiła i pofatygowała ona kogokolwiek z tym eksem na głowie.
Nie wiem na ile - jak tu pisze się - to jest toksyczna relacja, a na ile ona nie chciała zerwać. Przyzwyczajenie to bardzo silna rzecz, a byli ze sobą prawie dekadę.

Bez sensu się zastanawiać, co by było, gdyby było. Dopóty nic nie było. Więc marne szanse, że byłoby coś więcej z tego nic.

17

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Witek97 napisał/a:

Witam kochani, chcę Wam się uzewnętrznić na temat mojej ostatniej, 4 miesięcznej relacji. Otóż mam 28 lat. poznałem rówieśniczkę z pewnym bagażem, a mianowicie 8 letnim związkiem, w którym była z ex zaręczona,, po czym on zaczął ją zostawiać uzasadniając to wypaleniem, po czym kilkukrotnie do siebie wracali i się rozstawali.

takie kobiety to traktuje się wyłącznie rekreacyjnie

by przepracować rozstanie potrzeba około połowę czasu trwania związku
8 lat związku, to 4 lata rekonwalescencji

miałeś być zastępstwem, ale nie sprawdziłeś się jako nowy, a na plasterek widać byłeś za "dobry"

18

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Hejka

19

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Farmer napisał/a:
Witek97 napisał/a:

Witam kochani, chcę Wam się uzewnętrznić na temat mojej ostatniej, 4 miesięcznej relacji. Otóż mam 28 lat. poznałem rówieśniczkę z pewnym bagażem, a mianowicie 8 letnim związkiem, w którym była z ex zaręczona,, po czym on zaczął ją zostawiać uzasadniając to wypaleniem, po czym kilkukrotnie do siebie wracali i się rozstawali.

takie kobiety to traktuje się wyłącznie rekreacyjnie

by przepracować rozstanie potrzeba około połowę czasu trwania związku
8 lat związku, to 4 lata rekonwalescencji

miałeś być zastępstwem, ale nie sprawdziłeś się jako nowy, a na plasterek widać byłeś za "dobry"

Czyli próba wejścuia w relację romantyczną z taką dziewczyną to zazwyczaj fiasko, bo to jest tak, że przy każdym problemie, wątpliwości Ona myśli sobie, że z tamtym była już zaręczona, było tak dobrze, może warto wrócić, bo tu jest ciężej?

20

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?
Laura 87 napisał/a:

Hejka

Cześć smile

21

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Ona swojego zwiazku z tamtym nie zakończyła i nie powinna wchodzić w zwiazek z Tobą. Ex na horyzoncie niczego dobrego nie wróży. Dziwne że nie zapaliła ci sie lampka ostrzegawcza. To są powazne red flagi.

22

Odp: Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Budowanie związku, gdzie wokół kogoś ciągle orbituje ex nie ma sensu i prędzej czy później tak to się kończy. Jeszcze gdyby mieli dziecko to rozumiem, że siłą rzeczy kontakt muszą mieć, ale tak? Życie w trójkącie to hardcore wink

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Moja dziwna historia ostatniej relacji - co myślicie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024