Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 58 ]

Temat: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Chciałabym was zapytać o jedną kwestię, mianowicie co sądzicie o sytuacji, kiedy w rodzinie zaczynają obowiązywać dwa języki? Już wyjaśniam, o co chodzi.

Generalnie chodzi o to, że mój mąż jest Niemcem. Oczywiście nie takim Niemcem urodzonym i wychowanym w Niemczech, tylko Niemcem z Polski (mniejszość niemiecka – czyli największa mniejszość narodowa w naszym kraju). Mój mąż jest więc osobą dwujęzyczną – mówi płynnie po polsku, bez żadnego akcentu, jak każdy z nas, ale jednocześnie świetnie zna niemiecki, bo ten język nigdy w jego rodzinie nie zanikł.

Jak to wygląda u mnie? Powiem szczerze – znam niemiecki na bardzo średnim poziomie. Jakieś słówka, proste zdania, coś tam napiszę, coś przetłumaczę, ale bez szału. Nigdy nie lubiłam tego języka – trudny, twardy, niemelodyjny, kompletnie nie dla mnie. Oczywiście mój mąż próbował mnie trochę „poduczyć”, czasem coś wtrącał po niemiecku, mówił do mnie różne słówka, ale jakoś nigdy nie miałam serca do tego języka. Dlatego głównie rozmawialiśmy po polsku i tak nam to działało.

Działało – dopóki byliśmy sami. Ale odkąd urodziła się nasza córka, wszystko się trochę zmieniło. Przez pierwsze lata głównie ja się nią zajmowałam, ale od około trzech lat to mój mąż przejął sporą część opieki. I właśnie wtedy zaczęło się u nas „wkradanie” niemieckiego do codzienności. Mąż czyta jej bajki po niemiecku, oglądają razem bajki po niemiecku, rozmawiają też coraz częściej w tym języku. Córka już zaczyna próbować czytać i pisać po niemiecku.

Nie chcę powiedzieć, że mi to przeszkadza, bo przecież wiem, że znajomość dwóch języków to ogromny atut. Ale... mimo wszystko coraz częściej łapię się na tym, że czuję pewien dyskomfort.

Dlaczego?
Bo czasem czuję się wykluczona. Są sytuacje, kiedy nie do końca wiem, o czym rozmawiają. Albo kiedy córka mówi coś do mnie po niemiecku, a ja nie do końca rozumiem. Boję się, że z czasem będzie gorzej – że między nimi będzie jakaś wspólna przestrzeń, do której ja nie będę miała dostępu. A przecież to ja jestem jej mamą. Chcę być częścią tego świata, który tworzymy razem.

Nie wiem, może przesadzam. Może to po prostu moje kompleksy związane z tym językiem. Ale może też ktoś z was miał podobną sytuację i może podpowiedzieć, jak to ogarnąć emocjonalnie i praktycznie. Czy warto próbować bardziej się w ten język zaangażować mimo niechęci? Czy może zaakceptować ten podział językowy i skupić się na innych formach bliskości?

Jestem ciekawa waszych doświadczeń i opinii.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Nie przedyskutowaliście tego na etapie dyskutowania o wspólnych dzieciach w przyszłości? No to teraz widzisz, że to był błąd.

Co do tego co ja uważam - tak, przesadzasz. Jeśli ci przeszkadza to "wykluczenie" to teraz masz szansę uczyć się razem z córką. Zobaczysz jak zapunktujesz u męża. Przecież on nie robi ci na złość ucząc Waszego wspólnego dziecka swojego języka.

A po drugie: tu gdzie obecnie mieszkam mamy kilka rodzin mieszanych. I u wszystkich jest tak samo - dzieci są dwu albo i nawet trzyjęzyczne (w przypadku gdy rodzice rozmawiają między sobą po angielsku) więc dziecko ogarnia język matki, język ojca no i ten ewentualny "wspólny" angielski. Wielokrotnie na spacerach (często razem spacerujemy, bo te wszystkie rodziny mają psy i umawiamy się na takie psie spacery) obserwowałam jak każde rozmawia z dzieckiem w swoim języku. Tak więc Twój mąż nie robi nic dziwnego i niepokojącego. To kwestia Twojej niskiej samooceny i braku pewności siebie.

3

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Zdecydowanie weź się za niemiecki zamiast się nakręcać, jaka to się czujesz wykluczona. Potraktuj to na luzie, jako zabawę, "przyszła kryska na Matyska" smile

4

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Nawoja napisał/a:

Nie przedyskutowaliście tego na etapie dyskutowania o wspólnych dzieciach w przyszłości? No to teraz widzisz, że to był błąd.

Co do tego co ja uważam - tak, przesadzasz. Jeśli ci przeszkadza to "wykluczenie" to teraz masz szansę uczyć się razem z córką. Zobaczysz jak zapunktujesz u męża. Przecież on nie robi ci na złość ucząc Waszego wspólnego dziecka swojego języka.

A po drugie: tu gdzie obecnie mieszkam mamy kilka rodzin mieszanych. I u wszystkich jest tak samo - dzieci są dwu albo i nawet trzyjęzyczne (w przypadku gdy rodzice rozmawiają między sobą po angielsku) więc dziecko ogarnia język matki, język ojca no i ten ewentualny "wspólny" angielski. Wielokrotnie na spacerach (często razem spacerujemy, bo te wszystkie rodziny mają psy i umawiamy się na takie psie spacery) obserwowałam jak każde rozmawia z dzieckiem w swoim języku. Tak więc Twój mąż nie robi nic dziwnego i niepokojącego. To kwestia Twojej niskiej samooceny i braku pewności siebie.

Dzięki za odpowiedź.
Masz rację, może warto było to wszystko przegadać wcześniej – ale wiesz, jak to bywa. Człowiek wtedy żyje wizją wspólnej przyszłości, wybiera imiona dla dzieci, wyobraża sobie spacery z wózkiem, a niekoniecznie analizuje, w jakim języku będą oglądać bajki czy śpiewać piosenki.

I żeby była jasność – nie mam żalu do męża. Wiem, że to super, że nasza córka ma kontakt z drugim językiem. Ale to nie zmienia faktu, że ja czuję się w tym coraz bardziej z boku.

Bo gdyby to był np. hiszpański albo włoski, to może zupełnie inaczej bym do tego podeszła – no bo umówmy się, to są języki, które aż się proszą, żeby je mówić. One śpiewają! A niemiecki? No błagam. Te słówka brzmią, jakby ktoś próbował naraz połknąć kamień i kichnąć. Tego się nie da pięknie wypowiedzieć. Jak słyszę „Geschirrspüler” albo „Krankenwagen”, to mam wrażenie, że ktoś rzuca meblami po schodach.

I teraz wyobraź sobie, że twoje dziecko zaczyna to wszystko mówić z entuzjazmem i śpiewa niemieckie piosenki, a ty stoisz obok i myślisz sobie: „Ja pierniczę, czy ja naprawdę urodziłam człowieka, który mówi to płynnie?”

Wiem, że mogłabym próbować uczyć się razem z córką, ale dla mnie to nie jest po prostu nowy język – to zderzenie z czymś, czego zawsze unikałam i co brzmi jak kod techniczny, a nie sposób na wyrażenie uczuć. I choć zdaję sobie sprawę, że to może też trochę kwestia mojej pewności siebie, to właśnie dlatego piszę tutaj – żeby się z tym zmierzyć, a nie dostać jeszcze po głowie.

Doceniam Twój punkt widzenia i fajnie, że napisałaś, jak to działa u innych rodzin. Chcę znaleźć w tym jakąś równowagę, po swojemu – tylko po prostu potrzebuję też przestrzeni, żeby powiedzieć na głos: „Hej, to dla mnie trudne.”

5

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Muqin napisał/a:

Zdecydowanie weź się za niemiecki zamiast się nakręcać, jaka to się czujesz wykluczona. Potraktuj to na luzie, jako zabawę, "przyszła kryska na Matyska" smile

Dzięki!
Wiesz, w teorii to wszystko brzmi naprawdę prosto – „weź się za język, potraktuj to na luzie” – i serio, zazdroszczę ludziom, którzy potrafią tak przełączyć się z trybu frustracja na tryb „zabawa z niemieckim słownictwem”. Chciałabym, żeby mi to przychodziło z takim luzem jak niektórym.

Ale prawda jest taka, że emocje to nie kalkulator. To nie jest tak, że siadam, robię sobie tabelkę: „Tu mam poczucie wykluczenia, tam brak znajomości języka, więc teraz klikam ENTER i już czuję się super”.

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Przy kazdej okazji, gdy jesteś z corka sama to mow do niej po polsku

7 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-04-21 20:21:55)

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Koniczynko, może skoro emocje to zajmij się raczej swoim podejściem do języka niemieckiego? Skąd u ciebie ta niechęć? Czemu unikałaś?
Język Goethego nie nadaje się do wyrażania uczuć?
Łatwo mogę zrozumieć starych ludzi, którym język niemiecki się kojarzy z niemiecką okupacją, ale tyś młoda przecież.

8

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
koniczynka25 napisał/a:

Dzięki!
Wiesz, w teorii to wszystko brzmi naprawdę prosto – „weź się za język, potraktuj to na luzie” – i serio, zazdroszczę ludziom, którzy potrafią tak przełączyć się z trybu frustracja na tryb „zabawa z niemieckim słownictwem”. Chciałabym, żeby mi to przychodziło z takim luzem jak niektórym.

Ale prawda jest taka, że emocje to nie kalkulator. To nie jest tak, że siadam, robię sobie tabelkę: „Tu mam poczucie wykluczenia, tam brak znajomości języka, więc teraz klikam ENTER i już czuję się super”.

Jasne, ja akurat niemiecki bardzo w szkole lubiłam, choć początki były znienawidzone. Jednak wraz z tokiem nauki polubiłam bardzo.
Teraz, mając czterdziestkę, wzięłam się za znienawidzony angielski, bo ani dźwięczny ani melodyjny w dodatku rozmemłany, żeby tak go dopracować na solidne B2 jeśli chodzi o język potoczny niespecjalistyczny, więc wiem o czym piszesz.

Moja rada jest jednak taka, by schować emocje i podejść do tego systematycznie i nieco bardziej właśnie zadaniowo. wink Jeśli byłabyś wzrokowcem, to możesz zawiesić na ścianach kartki ze słówkami. Do gramatyki polecić mogę serię trzech samouczków "Der die das". W każdym razie ja bym się uczyła.

9 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-04-22 00:03:35)

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Gdyby to nie byl trolling, to powiedzialabym że zabranianie dziecku rozmowy z którymkolwiek z rodziców w jego języku jest chore.
Ale to troll, a zdradził się tym, że w rodzinach dwujęzycznych dziecko się nie myli włączając języki do niewłaściwego rodzica.
Znam takie rodziny i nigdy tak nie ma, nawet jak zacznie, to szybko się poprawia i nikt nie ma dylematu.
Więc ten.. Nie ma co płakać że nie rozumie własnej córeczki i czuje się wykluczona.

10

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Julia life in UK napisał/a:

Przy kazdej okazji, gdy jesteś z corka sama to mow do niej po polsku

Tak, dokładnie tak robię – kiedy jestem z córką sama, rozmawiam z nią po polsku. I szczerze mówiąc, to są moje ulubione momenty. Ale problem polega na tym, że to nie rozwiązuje wszystkiego – bo kiedy jesteśmy we trójkę, albo jak słyszę z drugiego pokoju, jak się z mężem bawią w „Kindergarten”, to już zaczyna mnie delikatnie rozsadzać od środka. Więc to nie jest kwestia prostego „rozmawiaj po polsku i wszystko będzie cacy”, tylko tego poczucia, że ja w tej bajce jestem trochę widzem, a nie współautorką.

11 Ostatnio edytowany przez koniczynka25 (2025-04-22 06:40:24)

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Muqin napisał/a:

Koniczynko, może skoro emocje to zajmij się raczej swoim podejściem do języka niemieckiego? Skąd u ciebie ta niechęć? Czemu unikałaś?
Język Goethego nie nadaje się do wyrażania uczuć?
Łatwo mogę zrozumieć starych ludzi, którym język niemiecki się kojarzy z niemiecką okupacją, ale tyś młoda przecież.


Zupełnie serio – tak, niemiecki mnie odstraszał od zawsze. Właśnie przez tę swoją twardość, nieintuicyjność i, no cóż… estetykę fonetyczną.
I wiesz co, to nie jest tak, że uważam język Goethego za „bezużyteczny do wyrażania uczuć”, tylko że dla mnie osobiście brzmi on jak coś, czym można grozić, ale nie mówić „kocham cię”.

A propos, właśnie – skoro już o Goethe’m mowa – to warto przypomnieć, że nawet on potrafił napisać zdanie ciągnące się przez pół strony, z czasownikiem na końcu. Więc sorry, ale jak moje dziecko mówi: „Mama, ich habe heute im Kindergarten mit einer Freundin ein Bild von einem Einhorn mit Glitzer gemalt”, to ja przez pół zdania nie wiem, co się w ogóle wydarzyło i kto był sprawcą.

12 Ostatnio edytowany przez koniczynka25 (2025-04-22 06:43:36)

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Samba napisał/a:
koniczynka25 napisał/a:

Dzięki!
Wiesz, w teorii to wszystko brzmi naprawdę prosto – „weź się za język, potraktuj to na luzie” – i serio, zazdroszczę ludziom, którzy potrafią tak przełączyć się z trybu frustracja na tryb „zabawa z niemieckim słownictwem”. Chciałabym, żeby mi to przychodziło z takim luzem jak niektórym.

Ale prawda jest taka, że emocje to nie kalkulator. To nie jest tak, że siadam, robię sobie tabelkę: „Tu mam poczucie wykluczenia, tam brak znajomości języka, więc teraz klikam ENTER i już czuję się super”.

Jasne, ja akurat niemiecki bardzo w szkole lubiłam, choć początki były znienawidzone. Jednak wraz z tokiem nauki polubiłam bardzo.
Teraz, mając czterdziestkę, wzięłam się za znienawidzony angielski, bo ani dźwięczny ani melodyjny w dodatku rozmemłany, żeby tak go dopracować na solidne B2 jeśli chodzi o język potoczny niespecjalistyczny, więc wiem o czym piszesz.

Moja rada jest jednak taka, by schować emocje i podejść do tego systematycznie i nieco bardziej właśnie zadaniowo. wink Jeśli byłabyś wzrokowcem, to możesz zawiesić na ścianach kartki ze słówkami. Do gramatyki polecić mogę serię trzech samouczków "Der die das". W każdym razie ja bym się uczyła.

Szanuję bardzo Twoje podejście – serio. I rozumiem, że są ludzie, którzy złapali z tym językiem flow po czasie. I tak, próbuję różnych metod. Miałam nawet w domu „Der, die, das” – i wiesz co? Gdyby to były tytuły książek fantasy, to byłabym już po trzecim tomie. Ale tu nie ma elfa ani smoków, jest tylko rodzaj nijaki dla dziewczynki.

A tak na poważnie – uczę się, tylko wolniej niż dziecko. Może kiedyś faktycznie się rozkręcę, póki co idę w trybie: „kropla drąży skałę”, tylko że ta skała to moja własna głowa.

13

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Ela210 napisał/a:

Gdyby to nie byl trolling, to powiedzialabym że zabranianie dziecku rozmowy z którymkolwiek z rodziców w jego języku jest chore.
Ale to troll, a zdradził się tym, że w rodzinach dwujęzycznych dziecko się nie myli włączając języki do niewłaściwego rodzica.
Znam takie rodziny i nigdy tak nie ma, nawet jak zacznie, to szybko się poprawia i nikt nie ma dylematu.
Więc ten.. Nie ma co płakać że nie rozumie własnej córeczki i czuje się wykluczona.


Rozumiem podejrzliwość, internet widział już wiele. Ale naprawdę, trochę szkoda, że jak ktoś pisze o trudnych emocjach, to od razu lecą oskarżenia, że to zmyślone.

Żeby trochę rozwiać wątpliwości:
Moja córka rzeczywiście czasem miesza języki. Tak, wiem, że „w dwujęzycznych rodzinach to się nie zdarza”. Tylko że zdarza się – szczególnie kiedy dziecko wie, że ja czegoś nie rozumiem i próbuje to „przełożyć” na język dla mnie bardziej zrozumiały. Czasem też opowiada coś z takim niemieckim entuzjazmem, że kompletnie nie myśli o tym, do kogo mówi. A ja stoję jak wryta i myślę sobie:
„Ja pierniczę, czy ja naprawdę urodziłam człowieka, który mówi to płynnie?”

I jeszcze jedno, żeby nie było – znam niemiecki na tyle, żeby wiedzieć, czym jest Vorfeldbesetzung, czyli ta cudowna cecha języka niemieckiego, że najpierw trzeba wypchnąć wszystko, co się da, na początek zdania, żeby na końcu huknąć czasownikiem. Przeciętny laik tego nie zna, bo to nie jest coś, czego się uczysz na poziomie „Ich heiße Anna und ich wohne in Berlin”.

Więc nie, to nie troll. To po prostu – człowiek, który naprawdę mierzy się z językiem, który brzmi dla niego jak mechaniczne szuranie w piwnicy. Ale też – mama, która chce ogarnąć ten chaos, tylko najpierw potrzebuje trochę wsparcia zamiast wykładu.

14

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

a gdzie wy mieszkacie? Jesli w Niemczech, to jak najbardziej powinnas uczyc sie z corka, tyle, ze dobrze by tez bylo, zeby mala nie zapomniala polskiego.
Jesli w Polsce, to znow moze byc problem w szkole, nie wiem ile ma lat, czy juz umie pisac po polsku?

15

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Ja Cię rozumiem. Niemiecki nigdy mi nie wchodził, choć uczyłam się kilka lat. Miałam złe oceny. Dziś nic już nie pamiętam.
Za to angielski i francuski wchodził mi momentalnie i miałam super oceny.

Może pogadaj z mężem, że prosisz by jeśli między sobą rozmawiali, to tłumaczyli to na polski, bo czujesz się wykluczona. Jeśli fajny, mądry facet to zrozumie.

16

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Sam niespecjalnie przepadam za językiem Goethego.
Osobiście uczyłem się w szkole przez kilka lat, ale niespecjalnie mi "wchodził", czego nie można powiedzieć o angielskim, z którym mam do czynienia od wczesnej podstawówki. Cieszy mnie to niezmiernie, że jest on obecnie uważany za nowożytny język urzędowy na całym świecie smile
Natomiast niemiecki zawsze był dla mnie za twardy, ze zbyt dużą ilością liter w jednym wyrazie czy spółgłosek ułożonych jedna po drugiej. Brzmiał mniej więcej, jak mieszanina skrzypienia drzwi, odgłosu szafy przesuwanej po podłodze i ciężkiej chrypki. Do tego czasownik umieszczany na końcu zdania i rzeczowniki pisane wielką literą..
Zdecydowanie preferuję języki romańskie, jeśli brać pod uwagę ich dźwięczność, urodę i melodyjność (hiszpański, włoski, portugalski). Chociaż są w samej Europie języki, przy których niemiecki okazuje się dla mnie łatwy, niemal tak samo, jak polski. Szczerze pogratulowałem kiedyś koledze, uczącemu się...węgierskiego.

Odnośnie Twoich rozterek: rzeczywiście powinnaś nieco "wyluzować". Dwujęzyczność występująca w rodzinie całkowicie uzasadnia takie postępowanie, jakie ma miejsce u Ciebie w rodzinie. Skoro mąż czyta córce bajki po niemiecku, to może Ty zacznij również opowiadać jej po polsku?

17

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
koniczynka25 napisał/a:

Masz rację, może warto było to wszystko przegadać wcześniej – ale wiesz, jak to bywa. Człowiek wtedy żyje wizją wspólnej przyszłości, wybiera imiona dla dzieci, wyobraża sobie spacery z wózkiem, a niekoniecznie analizuje, w jakim języku będą oglądać bajki czy śpiewać piosenki.


No właśnie obok wybierania imienia dla dziecka/dzieci to zaraz po tym powinniście byli ustalić kwestię językową. W takiej rodzinie to obowiązkowe.

18

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Koniczynko,
z tego co piszesz mnie wychodzi taki obrazek, ze racjonalnie to ok, zgadzasz się że ten niemiecki dla córki to pożytek jest, ale ty sama...masz opór, niechęć do języka, taką powiedzmy spontaniczną i nieźle ugruntowaną. No i zaczynasz czuć się wykluczona czy inaczej - sama siebie wykluczasz. Masz takie trudne w sumie w obróbce wewnętrzne "nie, bo nie".
Kompletnie cię nie znam jako człowieka, ale mogę ci podpowiedzieć, co można spróbować zrobić z tym "nie, bo nie".
Brzmi ci niemiecki paskudnie? Ok. Tak słyszy twój mózg. Diabli wiedzą, skąd mu się to wzięło, tak ma. Można go spróbować przekierować metodą słuchania niemieckiego w wersji "miękkiej" czyli bajeczki dla dzieci, ballady miłosne, wszystkie teksty, które programowo niejako są opowiadane czy śpiewane adekwatnie do treści i do odbiorcy. Mąż córce bajki opowiada na dobranoc - jeśli masz możliwość, podłącz się, słuchaj razem z córką.
Dobrze się sprawdza metoda "chcę się dowiedzieć, co dalej" czyli czytanie tego, co człowieka interesuje. Nie poważnych dzieł literackich ale na przykład kryminału, jeśli lubisz. Albo dowolnej innej książki, byle cię zaciekawiła. Czytasz lecąc po treści, nie zważając na to, że tak co najmniej połowy słówek nie znasz i nie szkodzi, to działa, a niektóre słówka jakoś tak mimochodem się "same" zapamiętują".
Wielu ludzi nie jest świadomych, ze uczą się lepiej "ze słuchu" niż z podręcznika, bo ogólnie uczenie się jest nastawione na wzrokowców. Słysząc język , nawet nie skupiając się na treści - też się uczymy. Dlatego jak się znajdziemy w obcym kraju uczymy się szybciej niż będąc u siebie.
Podręcznik samym swoim widokiem nieco zniechęca...przykre skojarzenia ze szkolnym przymusem się uruchamiają. 
Możesz spróbować podczytywać jakieś niemieckojęzyczne fora dla rodziców, wspólny temat pt. dziecko to coś, co obiektywnie jest interesujące dla ciebie.
Masz jakieś hobby, coś co cię ciekawi - spróbuj wersji niemieckojęzycznej.
No jeśli ma to zadziałać musisz ten język "odczarować', wyjść z tego "nie, bo nie".
Które, przy okazji, doskonale rozumiem, ono po prostu się zdarza. A ty znalazłaś się w sytuacji, w której ci bruździ.
No i jestem pewna, że, jak tu już ktoś napisał, zapunktujesz u męża. Nawet jeśli nigdy ci tego nie powiedział przypuszczam, że jakoś tam to, że masz taką niechęć do niemieckiego odbiera. Mnie na jego miejscu byłoby chyba ciut...przykro.

19 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2025-04-22 19:37:21)

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
koniczynka25 napisał/a:

Chciałabym was zapytać o jedną kwestię, mianowicie co sądzicie o sytuacji, kiedy w rodzinie zaczynają obowiązywać dwa języki? Już wyjaśniam, o co chodzi.

.

Przecież to jest jak najzupełniej normalne w dzisiejszych czasach i mnie z kolei dziwi, że ciebie to dziwi.

Ja np. nie rozumiem, jak można żyć w jakimś kraju i nie znać języka w którym się tam mówi?
Do lekarza też potrzebujesz tłumacza? Z samochodem do warsztatu też lokaj jedzie?

Co do córki to jesteś po prostu zazdrosna, że dziecko cię zostawiło w szczerym polu i świetnie sobie radzi z jezykiem. Nie wyobrażam sobie mieć żal, że dziecko "chwyta" język, że sobie radzi i w momencie gdy pójdzie do szkoły np, nie będzie odstawało od reszty. To z resztą jest ogromny problem w Niemczech, że dzieci nawet urodzone już tutaj nie mówią płynnie po niemiecku, nie dają rady z programem szkolnym i sprawiają mnóstwo problemów nauczycielom, którzy nie mogą rzetelnie prowadzić nauki, bo muszą się koncentrować na tym, aby jak chłop krowie na rowie tłumaczyć to, co powinno być zrozumiałe.

Zamiast więc się cieszyć i być dumną z córki, masz jakieś obiekcje.

Co ty myślałaś przeprowadzając się do Niemiec i mając tu dziecko? Że będzie mówilo po polsku?

Dziwna jesteś.

20

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Salomonko, mąż Koniczynki jest z mniejszości niemieckiej w Polsce, stąd jego dwujęzyczność i temat drugiego języka w rodzinie. Z tego co zrozumiałam mieszkają w Polsce.

21

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Muqin napisał/a:

Salomonko, mąż Koniczynki jest z mniejszości niemieckiej w Polsce, stąd jego dwujęzyczność i temat drugiego języka w rodzinie. Z tego co zrozumiałam mieszkają w Polsce.

Fakt, zrozumiałam że mieszkają w Niemczech.

Jednak to, że dziecko mówi w języku ojczystym ojca to chyba nie jest nic dziwnego?

22

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
koniczynka25 napisał/a:

Chciałabym was zapytać o jedną kwestię, mianowicie co sądzicie o sytuacji, kiedy w rodzinie zaczynają obowiązywać dwa języki? Już wyjaśniam, o co chodzi.

Generalnie chodzi o to, że mój mąż jest Niemcem. Oczywiście nie takim Niemcem urodzonym i wychowanym w Niemczech, tylko Niemcem z Polski (mniejszość niemiecka – czyli największa mniejszość narodowa w naszym kraju). Mój mąż jest więc osobą dwujęzyczną – mówi płynnie po polsku, bez żadnego akcentu, jak każdy z nas, ale jednocześnie świetnie zna niemiecki, bo ten język nigdy w jego rodzinie nie zanikł.

Jak to wygląda u mnie? Powiem szczerze – znam niemiecki na bardzo średnim poziomie. Jakieś słówka, proste zdania, coś tam napiszę, coś przetłumaczę, ale bez szału. Nigdy nie lubiłam tego języka – trudny, twardy, niemelodyjny, kompletnie nie dla mnie. Oczywiście mój mąż próbował mnie trochę „poduczyć”, czasem coś wtrącał po niemiecku, mówił do mnie różne słówka, ale jakoś nigdy nie miałam serca do tego języka. Dlatego głównie rozmawialiśmy po polsku i tak nam to działało.

Działało – dopóki byliśmy sami. Ale odkąd urodziła się nasza córka, wszystko się trochę zmieniło. Przez pierwsze lata głównie ja się nią zajmowałam, ale od około trzech lat to mój mąż przejął sporą część opieki. I właśnie wtedy zaczęło się u nas „wkradanie” niemieckiego do codzienności. Mąż czyta jej bajki po niemiecku, oglądają razem bajki po niemiecku, rozmawiają też coraz częściej w tym języku. Córka już zaczyna próbować czytać i pisać po niemiecku.

Nie chcę powiedzieć, że mi to przeszkadza, bo przecież wiem, że znajomość dwóch języków to ogromny atut. Ale... mimo wszystko coraz częściej łapię się na tym, że czuję pewien dyskomfort.

Dlaczego?
Bo czasem czuję się wykluczona. Są sytuacje, kiedy nie do końca wiem, o czym rozmawiają. Albo kiedy córka mówi coś do mnie po niemiecku, a ja nie do końca rozumiem. Boję się, że z czasem będzie gorzej – że między nimi będzie jakaś wspólna przestrzeń, do której ja nie będę miała dostępu. A przecież to ja jestem jej mamą. Chcę być częścią tego świata, który tworzymy razem.

Nie wiem, może przesadzam. Może to po prostu moje kompleksy związane z tym językiem. Ale może też ktoś z was miał podobną sytuację i może podpowiedzieć, jak to ogarnąć emocjonalnie i praktycznie. Czy warto próbować bardziej się w ten język zaangażować mimo niechęci? Czy może zaakceptować ten podział językowy i skupić się na innych formach bliskości?

Jestem ciekawa waszych doświadczeń i opinii.

Dla mnie to jest niezrozumiałe, że wychodząc za Niemca nie brałaś pod uwagę nauki tego języka. To wy się tak tylko emocjonalnie wcześniej porozumiewaliście? Dopiero córka sprawiła, że zaczełaś głębiej interesować się niemieckim i poczułaś  się wykluczona? A wcześniej było ok? smile

23

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Tamiraa, mąż Koniczynki jest Niemcem z Polski, napisała wyraźnie. Tu urodzonym i wychowanym, należy do mniejszości niemieckiej.  Czyli porozumiewali się po polsku, nie tylko emocjonalnie, bo mąż jest dwujęzyczny. Język niemieckich przodków w jego domu był w użyciu zapewne równolegle do polskiego. Nie uzgodnili kwestii uczenia córki niemieckiego stąd teraz temat. Koniczynka niemiecki jakoś tam zna, ino nie lubi.

24

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Muqin napisał/a:

Tamiraa, mąż Koniczynki jest Niemcem z Polski, napisała wyraźnie. Tu urodzonym i wychowanym, należy do mniejszości niemieckiej.  Czyli porozumiewali się po polsku, nie tylko emocjonalnie, bo mąż jest dwujęzyczny. Język niemieckich przodków w jego domu był w użyciu zapewne równolegle do polskiego. Nie uzgodnili kwestii uczenia córki niemieckiego stąd teraz temat. Koniczynka niemiecki jakoś tam zna, ino nie lubi.

W końcu wyszła za mąż za Niemca.
Jeśli autorka mieszka w Polsce, to większy nacisk powinna położyć na język polski, a więc uzgodnić sobie z mężem żeby córka więcej rozmawiała po polsku, bawiła się po polsku, itp. Nauka niemieckiego przyda się córce na pewno też.

25

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Muqin napisał/a:

Tamiraa, mąż Koniczynki jest Niemcem z Polski, napisała wyraźnie. Tu urodzonym i wychowanym, należy do mniejszości niemieckiej.  Czyli porozumiewali się po polsku, nie tylko emocjonalnie, bo mąż jest dwujęzyczny. Język niemieckich przodków w jego domu był w użyciu zapewne równolegle do polskiego. Nie uzgodnili kwestii uczenia córki niemieckiego stąd teraz temat. Koniczynka niemiecki jakoś tam zna, ino nie lubi.

Nie zna, bo nie rozumie małego dziecka, a dziecko z pewnością nie mówi czysto literacko używając zdań wielokrotnie złożonych.

Wspomniała wyżej, że lubi wloski, czy tam hiszpański...
Niech w takim razie uczy dziecko jednego z tych języków, zawsze to jakaś alternatywa dla tego wstrętnego niemieckiego.

Tak poza tym, dla Niemców język polski też nie brzmi jakoś ładnie, a czasem wręcz śmiesznie i co to ma do rzeczy?

Ja ostatnio uczę się hiszpańskiego i tak naprawdę, to on brzmi ładnie tylko w piosenkach. W realnym życiu już zdecydowanie mniej.
Biorąc pod uwagę, że Polacy naprawdę nie znają obcych języków, to fakt, że dziecko chwyta już w dzieciństwie i zapoznaje się z językiem jest naprawdę budujące i zaprocentuje w przyszłości.

Jakieś osobiste animozje co do urody języka obcego powinny nie mieć znaczenia, zwłaszcza gdy język obcy jest językiem ojczystym ojca.

26 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2025-04-22 21:15:37)

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Salomonka napisał/a:

Jakieś osobiste animozje co do urody języka obcego powinny nie mieć znaczenia, zwłaszcza gdy język obcy jest językiem ojczystym ojca.

Pewnie ojciec dziecka nie lubi polskiego, stąd woli z córką porozumiewać się w tym języku?

Od najmłodszych lat w Polsce uczy się dzieci angielskiego, może to jest ta alternatywa?
A najlepiej niech rodzice uzgodnią między sobą i już.

27

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Salomonka, osobiste animozje, jak to określiłaś, mają ogromne znaczenie w uczeniu się języka obcego. Może to głupie, ale tak jest, zwyczajnie i po prostu. Ludzie miewają takie "nie bo nie" i jest to ewidentnie poza zasięgiem racjonalnego rozumu, tego siłą woli nie zmienisz. Ludzie z taką blokadą uczą się wolno, mało efektywnie jakby sami siebie sabotowali.
Tamiraa, ojciec dziecka w Polsce rodzony, wychowany i mieszka, nie wierzę, żeby nagle mu się język polski przestał podobać. Po prostu zaczął córkę uczyć drugiego języka.

28

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Muqin napisał/a:

Salomonka, osobiste animozje, jak to określiłaś, mają ogromne znaczenie w uczeniu się języka obcego. Może to głupie, ale tak jest, zwyczajnie i po prostu. Ludzie miewają takie "nie bo nie" i jest to ewidentnie poza zasięgiem racjonalnego rozumu, tego siłą woli nie zmienisz. Ludzie z taką blokadą uczą się wolno, mało efektywnie jakby sami siebie sabotowali.
Tamiraa, ojciec dziecka w Polsce rodzony, wychowany i mieszka, nie wierzę, żeby nagle mu się język polski przestał podobać. Po prostu zaczął córkę uczyć drugiego języka.

Przecież jeśli aż tak bardzo n ie chce, to niech się nie uczy, ale niech nie przerzuca własnych uprzedzeń na dziecko, bo to jest dopiero głupie.

29

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Muqin napisał/a:

Salomonka, osobiste animozje, jak to określiłaś, mają ogromne znaczenie w uczeniu się języka obcego. Może to głupie, ale tak jest, zwyczajnie i po prostu. Ludzie miewają takie "nie bo nie" i jest to ewidentnie poza zasięgiem racjonalnego rozumu, tego siłą woli nie zmienisz. Ludzie z taką blokadą uczą się wolno, mało efektywnie jakby sami siebie sabotowali.
Tamiraa, ojciec dziecka w Polsce rodzony, wychowany i mieszka, nie wierzę, żeby nagle mu się język polski przestał podobać. Po prostu zaczął córkę uczyć drugiego języka.

Tym bardziej powinni to uzgodnić między sobą.

30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-04-23 12:07:06)

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

mój partner jest z Dolnego Śląska. Niemcem. w sumie dowiedziałam się o tym nie na początku- bo imię ma polskie powiedzmy, a po urzędowych przymusowych zmianach imion w jego rodzinie na polskie jego rodzice nie walczyli o niemieckie imię dla syna, a po polsku oczywiscie mówi płynnie.
język niemiecki jest dla niego bardzo ważny, żeby to zrozumieć wystarczy z mężem takiego pochodzenia rozmawiać.
więc oswajam język na nowo. długie słowa rozbić trzeba na częsci a potem wymawiać razem i to jest łatwe, bo język brzmi logicznie.
słucham ulubionych filmów z niemieckim dubbingiem i łapię całe frazy.
my dzieci nie planujemy w naszym wieku:) ale ponieważ mój partner jest bardzo aktywną osobą w  obu środowiskach i polskim i niemieckim, to nie chcę być wykluczona jak autorka- bo może jednak nie jest trollem tylko ma na tyle ograniczone myślenie, że woli się złościć że dziecko mówi w języku ojca niż zabrać się za naukę.
zacznij może od seriali RTL.
do dziecka nie musisz po niemiecku mówić, po co? mawet lepiej by od Ciebie uczyła się polskiego, a od męża niemieckiego, moja siostra ma taką dwujęzyczna rodzinę i dziecko zna oba języki.
dziecko i autorka mają zapewne niemieckie nazwisko, nie wiem jak mozna nie akceptowąć faktu czyjegoś pochodzenia i się z nim związać, krzywo patrzeć na naukę języka przez własną córkę.

31

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Gosiawie napisał/a:

a gdzie wy mieszkacie? Jesli w Niemczech, to jak najbardziej powinnas uczyc sie z corka, tyle, ze dobrze by tez bylo, zeby mala nie zapomniala polskiego.
Jesli w Polsce, to znow moze byc problem w szkole, nie wiem ile ma lat, czy juz umie pisac po polsku?

Akurat mieszkamy i pracujemy w Polsce i nie planujemy żadnej przeprowadzki do Niemiec czy innego kraju niemieckojęzycznego (przynajmniej nie w bliskiej przyszłości), co do samej nauki przeze mnie niemieckiego to już pisałam po prostu dla mnie to jest język którego nie da się lubić, on jest paskudny, tyle ile się przez swoje życie nauczyłam tyle się nauczyłam, ale nigdy to nie będzie płynne, ten język jest po prostu trudny i to w kij trudny. Córka już w tym roku idzie do I klasy, więc też jest w tym wieku w którym polskiego już nie zapomni, nawet gdyby z dnia na dzień przestała go używać.

32

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
madoja napisał/a:

Ja Cię rozumiem. Niemiecki nigdy mi nie wchodził, choć uczyłam się kilka lat. Miałam złe oceny. Dziś nic już nie pamiętam.
Za to angielski i francuski wchodził mi momentalnie i miałam super oceny.

Może pogadaj z mężem, że prosisz by jeśli między sobą rozmawiali, to tłumaczyli to na polski, bo czujesz się wykluczona. Jeśli fajny, mądry facet to zrozumie.

Kiedyś to testowaliśmy, może i trochę się więcej nauczyłam, ale więcej juz nie dam rady. Język jest po prostu paskudny i trudny. Wymowa przyjemna dla ucha nie jest, pisownie i gramatyka też nie.

33

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
bagienni_k napisał/a:

Sam niespecjalnie przepadam za językiem Goethego.
Osobiście uczyłem się w szkole przez kilka lat, ale niespecjalnie mi "wchodził", czego nie można powiedzieć o angielskim, z którym mam do czynienia od wczesnej podstawówki. Cieszy mnie to niezmiernie, że jest on obecnie uważany za nowożytny język urzędowy na całym świecie smile
Natomiast niemiecki zawsze był dla mnie za twardy, ze zbyt dużą ilością liter w jednym wyrazie czy spółgłosek ułożonych jedna po drugiej. Brzmiał mniej więcej, jak mieszanina skrzypienia drzwi, odgłosu szafy przesuwanej po podłodze i ciężkiej chrypki. Do tego czasownik umieszczany na końcu zdania i rzeczowniki pisane wielką literą..
Zdecydowanie preferuję języki romańskie, jeśli brać pod uwagę ich dźwięczność, urodę i melodyjność (hiszpański, włoski, portugalski). Chociaż są w samej Europie języki, przy których niemiecki okazuje się dla mnie łatwy, niemal tak samo, jak polski. Szczerze pogratulowałem kiedyś koledze, uczącemu się...węgierskiego.

Odnośnie Twoich rozterek: rzeczywiście powinnaś nieco "wyluzować". Dwujęzyczność występująca w rodzinie całkowicie uzasadnia takie postępowanie, jakie ma miejsce u Ciebie w rodzinie. Skoro mąż czyta córce bajki po niemiecku, to może Ty zacznij również opowiadać jej po polsku?

Jakbym siebie czytała.

34

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Nawoja napisał/a:
koniczynka25 napisał/a:

Masz rację, może warto było to wszystko przegadać wcześniej – ale wiesz, jak to bywa. Człowiek wtedy żyje wizją wspólnej przyszłości, wybiera imiona dla dzieci, wyobraża sobie spacery z wózkiem, a niekoniecznie analizuje, w jakim języku będą oglądać bajki czy śpiewać piosenki.


No właśnie obok wybierania imienia dla dziecka/dzieci to zaraz po tym powinniście byli ustalić kwestię językową. W takiej rodzinie to obowiązkowe.


Ale wiesz na tym etapie wszystko wydawało się dla mnie proste i logiczne. Dla nas polski jest jakby nie patrzeć językiem rodzinnym, więc też oczywistym faktem było to, że będziemy wszyscy gadać po polsku, a przy okazji jak mąż chce może uczyć niemieckiego, tylko nie przypuszczałam, ze córka aż tak się w ten język wkręci i zacznie go aż tak szybko rozumieć, raczej myślałam, że to będzie coś na zasadzie jak np mamy angielski w szkole czyli rozwiązujemy zadania, później wracamy do domu, uczymy się i tyle, a nie że traktujemy ten język jako coś do porozumiewania się.

35

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Salomonka napisał/a:
koniczynka25 napisał/a:

Chciałabym was zapytać o jedną kwestię, mianowicie co sądzicie o sytuacji, kiedy w rodzinie zaczynają obowiązywać dwa języki? Już wyjaśniam, o co chodzi.

.

Przecież to jest jak najzupełniej normalne w dzisiejszych czasach i mnie z kolei dziwi, że ciebie to dziwi.

Ja np. nie rozumiem, jak można żyć w jakimś kraju i nie znać języka w którym się tam mówi?
Do lekarza też potrzebujesz tłumacza? Z samochodem do warsztatu też lokaj jedzie?

Co do córki to jesteś po prostu zazdrosna, że dziecko cię zostawiło w szczerym polu i świetnie sobie radzi z jezykiem. Nie wyobrażam sobie mieć żal, że dziecko "chwyta" język, że sobie radzi i w momencie gdy pójdzie do szkoły np, nie będzie odstawało od reszty. To z resztą jest ogromny problem w Niemczech, że dzieci nawet urodzone już tutaj nie mówią płynnie po niemiecku, nie dają rady z programem szkolnym i sprawiają mnóstwo problemów nauczycielom, którzy nie mogą rzetelnie prowadzić nauki, bo muszą się koncentrować na tym, aby jak chłop krowie na rowie tłumaczyć to, co powinno być zrozumiałe.

Zamiast więc się cieszyć i być dumną z córki, masz jakieś obiekcje.

Co ty myślałaś przeprowadzając się do Niemiec i mając tu dziecko? Że będzie mówilo po polsku?

Dziwna jesteś.

Chyba nie doczytałaś tematu i pokręciłaś. My wszyscy normalnie mieszkamy w Polsce i pracujemy w Polsce, córka też będzie się uczyła w polskiej szkole.

36

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Salomonka napisał/a:
Muqin napisał/a:

Salomonko, mąż Koniczynki jest z mniejszości niemieckiej w Polsce, stąd jego dwujęzyczność i temat drugiego języka w rodzinie. Z tego co zrozumiałam mieszkają w Polsce.

Fakt, zrozumiałam że mieszkają w Niemczech.

Jednak to, że dziecko mówi w języku ojczystym ojca to chyba nie jest nic dziwnego?

Nie mówię, że to coś dziwnego i nawet się cieszę, że dziecku to tak wychodzi. No jednak dzieci mają to coś w sobie co sprawia, że coś co im zajmie powiedzmy 1-2 lata, to nam dorosłym 10 lat na naukę tego samego może nie wystarczyć.

37

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Tamiraa napisał/a:
koniczynka25 napisał/a:

Chciałabym was zapytać o jedną kwestię, mianowicie co sądzicie o sytuacji, kiedy w rodzinie zaczynają obowiązywać dwa języki? Już wyjaśniam, o co chodzi.

Generalnie chodzi o to, że mój mąż jest Niemcem. Oczywiście nie takim Niemcem urodzonym i wychowanym w Niemczech, tylko Niemcem z Polski (mniejszość niemiecka – czyli największa mniejszość narodowa w naszym kraju). Mój mąż jest więc osobą dwujęzyczną – mówi płynnie po polsku, bez żadnego akcentu, jak każdy z nas, ale jednocześnie świetnie zna niemiecki, bo ten język nigdy w jego rodzinie nie zanikł.

Jak to wygląda u mnie? Powiem szczerze – znam niemiecki na bardzo średnim poziomie. Jakieś słówka, proste zdania, coś tam napiszę, coś przetłumaczę, ale bez szału. Nigdy nie lubiłam tego języka – trudny, twardy, niemelodyjny, kompletnie nie dla mnie. Oczywiście mój mąż próbował mnie trochę „poduczyć”, czasem coś wtrącał po niemiecku, mówił do mnie różne słówka, ale jakoś nigdy nie miałam serca do tego języka. Dlatego głównie rozmawialiśmy po polsku i tak nam to działało.

Działało – dopóki byliśmy sami. Ale odkąd urodziła się nasza córka, wszystko się trochę zmieniło. Przez pierwsze lata głównie ja się nią zajmowałam, ale od około trzech lat to mój mąż przejął sporą część opieki. I właśnie wtedy zaczęło się u nas „wkradanie” niemieckiego do codzienności. Mąż czyta jej bajki po niemiecku, oglądają razem bajki po niemiecku, rozmawiają też coraz częściej w tym języku. Córka już zaczyna próbować czytać i pisać po niemiecku.

Nie chcę powiedzieć, że mi to przeszkadza, bo przecież wiem, że znajomość dwóch języków to ogromny atut. Ale... mimo wszystko coraz częściej łapię się na tym, że czuję pewien dyskomfort.

Dlaczego?
Bo czasem czuję się wykluczona. Są sytuacje, kiedy nie do końca wiem, o czym rozmawiają. Albo kiedy córka mówi coś do mnie po niemiecku, a ja nie do końca rozumiem. Boję się, że z czasem będzie gorzej – że między nimi będzie jakaś wspólna przestrzeń, do której ja nie będę miała dostępu. A przecież to ja jestem jej mamą. Chcę być częścią tego świata, który tworzymy razem.

Nie wiem, może przesadzam. Może to po prostu moje kompleksy związane z tym językiem. Ale może też ktoś z was miał podobną sytuację i może podpowiedzieć, jak to ogarnąć emocjonalnie i praktycznie. Czy warto próbować bardziej się w ten język zaangażować mimo niechęci? Czy może zaakceptować ten podział językowy i skupić się na innych formach bliskości?

Jestem ciekawa waszych doświadczeń i opinii.

Dla mnie to jest niezrozumiałe, że wychodząc za Niemca nie brałaś pod uwagę nauki tego języka. To wy się tak tylko emocjonalnie wcześniej porozumiewaliście? Dopiero córka sprawiła, że zaczełaś głębiej interesować się niemieckim i poczułaś  się wykluczona? A wcześniej było ok? smile


Mój poziom języka niemieckiego to jest coś na poziomie A2/B1 niby coś tam umiem, ale nie umiem, bo o ile słówek sporo rozumiem, nawet jestem w stanei stworzyć proste zdania o tyle porozumiewać się tym językiem to nie umiem. Z mężem oczywiście porozumiewałam się głównie po polsku, prosiłam żeby nie mówił zbytnio do mnie po niemiecku, bo tego języka i tak nie będę w stanie nigdy się nauczyć.

38

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Tamiraa napisał/a:
Muqin napisał/a:

Tamiraa, mąż Koniczynki jest Niemcem z Polski, napisała wyraźnie. Tu urodzonym i wychowanym, należy do mniejszości niemieckiej.  Czyli porozumiewali się po polsku, nie tylko emocjonalnie, bo mąż jest dwujęzyczny. Język niemieckich przodków w jego domu był w użyciu zapewne równolegle do polskiego. Nie uzgodnili kwestii uczenia córki niemieckiego stąd teraz temat. Koniczynka niemiecki jakoś tam zna, ino nie lubi.

W końcu wyszła za mąż za Niemca.
Jeśli autorka mieszka w Polsce, to większy nacisk powinna położyć na język polski, a więc uzgodnić sobie z mężem żeby córka więcej rozmawiała po polsku, bawiła się po polsku, itp. Nauka niemieckiego przyda się córce na pewno też.

Oczywiście, ze się przyda.

39

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Salomonka napisał/a:
Muqin napisał/a:

Tamiraa, mąż Koniczynki jest Niemcem z Polski, napisała wyraźnie. Tu urodzonym i wychowanym, należy do mniejszości niemieckiej.  Czyli porozumiewali się po polsku, nie tylko emocjonalnie, bo mąż jest dwujęzyczny. Język niemieckich przodków w jego domu był w użyciu zapewne równolegle do polskiego. Nie uzgodnili kwestii uczenia córki niemieckiego stąd teraz temat. Koniczynka niemiecki jakoś tam zna, ino nie lubi.

Nie zna, bo nie rozumie małego dziecka, a dziecko z pewnością nie mówi czysto literacko używając zdań wielokrotnie złożonych.

Wspomniała wyżej, że lubi wloski, czy tam hiszpański...
Niech w takim razie uczy dziecko jednego z tych języków, zawsze to jakaś alternatywa dla tego wstrętnego niemieckiego.

Tak poza tym, dla Niemców język polski też nie brzmi jakoś ładnie, a czasem wręcz śmiesznie i co to ma do rzeczy?

Ja ostatnio uczę się hiszpańskiego i tak naprawdę, to on brzmi ładnie tylko w piosenkach. W realnym życiu już zdecydowanie mniej.
Biorąc pod uwagę, że Polacy naprawdę nie znają obcych języków, to fakt, że dziecko chwyta już w dzieciństwie i zapoznaje się z językiem jest naprawdę budujące i zaprocentuje w przyszłości.

Jakieś osobiste animozje co do urody języka obcego powinny nie mieć znaczenia, zwłaszcza gdy język obcy jest językiem ojczystym ojca.


Czy animozje do języka nie mają znaczenia ? Moim zdaniem mają, jeżeli jakiegoś języka nie lubisz to sie go nie nauczysz zbyt dobrze. Mój poziom niemieckiego to jest coś na poziomie A2/B1, córka oczywiście już mnie prześcignęła, no tak to jest z dziećmi, coś co im zajmie 1-2 lata, nam dorosłym może i 10 lat nie wystarczyć żeby coś zrozumieć. Jeżeli dany język jest od małego uczony to dziecko nie zawraca sobie głowy czy jest on trudny czy łatwy, dopiero my dorośli którzy nie znamy tego języka zaczynynamy w ten sposób to kategoryzować, małe dziecko nie będzie miało trudności w nauczeniu się chińskiego, arabskiego czy eskimoskiego, wystarczy że dany język dziecko słyszy, a my ? No cóż, słyszymy że ten język jest trudny, niemelodyjny i powalony to nie słuchamy, tak jak z muzyką, jeżeli nam się dany styl nie podoba to go nie słuchamy na co dzień.

40

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Ela210 napisał/a:

mój partner jest z Dolnego Śląska. Niemcem. w sumie dowiedziałam się o tym nie na początku- bo imię ma polskie powiedzmy, a po urzędowych przymusowych zmianach imion w jego rodzinie na polskie jego rodzice nie walczyli o niemieckie imię dla syna, a po polsku oczywiscie mówi płynnie.
język niemiecki jest dla niego bardzo ważny, żeby to zrozumieć wystarczy z mężem takiego pochodzenia rozmawiać.
więc oswajam język na nowo. długie słowa rozbić trzeba na częsci a potem wymawiać razem i to jest łatwe, bo język brzmi logicznie.
słucham ulubionych filmów z niemieckim dubbingiem i łapię całe frazy.
my dzieci nie planujemy w naszym wieku:) ale ponieważ mój partner jest bardzo aktywną osobą w  obu środowiskach i polskim i niemieckim, to nie chcę być wykluczona jak autorka- bo może jednak nie jest trollem tylko ma na tyle ograniczone myślenie, że woli się złościć że dziecko mówi w języku ojca niż zabrać się za naukę.
zacznij może od seriali RTL.
do dziecka nie musisz po niemiecku mówić, po co? mawet lepiej by od Ciebie uczyła się polskiego, a od męża niemieckiego, moja siostra ma taką dwujęzyczna rodzinę i dziecko zna oba języki.
dziecko i autorka mają zapewne niemieckie nazwisko, nie wiem jak mozna nie akceptowąć faktu czyjegoś pochodzenia i się z nim związać, krzywo patrzeć na naukę języka przez własną córkę.


Gdyby pochodzenie męża mi jakoś szczególnie przeszkadzało to bym nie wyszła za niego za mąż, też nigdzie nie napisałam że to źle że córka uczy się niemieckiego od mojego męża. Jedyne czego nie przewidziałam to tego, że ten niemiecki będzie aż tak częsty, że córka aż tak szybko się w to wkręci. Raczej miałam bardziej na myśli to jak jest to z Polakami mieszkającymi za granicą, czyli tak że dzieci rodziców jeszcze polski jako tako znają, ale wnukowie to już tak średnio, a prawnukowie to już nawet nie wiedzą, ze mają polskie pochodzenie, czyli ten język polski wraz z każdym pokoleniem zanika, no tutaj w moim przypadku język niemiecki w ogóle nie zanika.

41

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
koniczynka25 napisał/a:
madoja napisał/a:

Ja Cię rozumiem. Niemiecki nigdy mi nie wchodził, choć uczyłam się kilka lat. Miałam złe oceny. Dziś nic już nie pamiętam.
Za to angielski i francuski wchodził mi momentalnie i miałam super oceny.

Może pogadaj z mężem, że prosisz by jeśli między sobą rozmawiali, to tłumaczyli to na polski, bo czujesz się wykluczona. Jeśli fajny, mądry facet to zrozumie.

Kiedyś to testowaliśmy, może i trochę się więcej nauczyłam, ale więcej juz nie dam rady. Język jest po prostu paskudny i trudny. Wymowa przyjemna dla ucha nie jest, pisownie i gramatyka też nie.

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

42

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
koniczynka25 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

mój partner jest z Dolnego Śląska. Niemcem. w sumie dowiedziałam się o tym nie na początku- bo imię ma polskie powiedzmy, a po urzędowych przymusowych zmianach imion w jego rodzinie na polskie jego rodzice nie walczyli o niemieckie imię dla syna, a po polsku oczywiscie mówi płynnie.
język niemiecki jest dla niego bardzo ważny, żeby to zrozumieć wystarczy z mężem takiego pochodzenia rozmawiać.
więc oswajam język na nowo. długie słowa rozbić trzeba na częsci a potem wymawiać razem i to jest łatwe, bo język brzmi logicznie.
słucham ulubionych filmów z niemieckim dubbingiem i łapię całe frazy.
my dzieci nie planujemy w naszym wieku:) ale ponieważ mój partner jest bardzo aktywną osobą w  obu środowiskach i polskim i niemieckim, to nie chcę być wykluczona jak autorka- bo może jednak nie jest trollem tylko ma na tyle ograniczone myślenie, że woli się złościć że dziecko mówi w języku ojca niż zabrać się za naukę.
zacznij może od seriali RTL.
do dziecka nie musisz po niemiecku mówić, po co? mawet lepiej by od Ciebie uczyła się polskiego, a od męża niemieckiego, moja siostra ma taką dwujęzyczna rodzinę i dziecko zna oba języki.
dziecko i autorka mają zapewne niemieckie nazwisko, nie wiem jak mozna nie akceptowąć faktu czyjegoś pochodzenia i się z nim związać, krzywo patrzeć na naukę języka przez własną córkę.


Gdyby pochodzenie męża mi jakoś szczególnie przeszkadzało to bym nie wyszła za niego za mąż, też nigdzie nie napisałam że to źle że córka uczy się niemieckiego od mojego męża. Jedyne czego nie przewidziałam to tego, że ten niemiecki będzie aż tak częsty, że córka aż tak szybko się w to wkręci. Raczej miałam bardziej na myśli to jak jest to z Polakami mieszkającymi za granicą, czyli tak że dzieci rodziców jeszcze polski jako tako znają, ale wnukowie to już tak średnio, a prawnukowie to już nawet nie wiedzą, ze mają polskie pochodzenie, czyli ten język polski wraz z każdym pokoleniem zanika, no tutaj w moim przypadku język niemiecki w ogóle nie zanika.

A Ty byś chciała żeby zanikał? gdzie mieszkacie, na Podlasiu? smile
to tak jakby Ukrainka wyszła za Polaka we Lwowie i dziwiła się że język polski nie zanika. wydaje mi się , ze jak się jest w związku z cudzoziemcem i się go rozumie, to nie ma się takich oczekiwań jak Ty.

43

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Tamiraa napisał/a:
koniczynka25 napisał/a:
madoja napisał/a:

Ja Cię rozumiem. Niemiecki nigdy mi nie wchodził, choć uczyłam się kilka lat. Miałam złe oceny. Dziś nic już nie pamiętam.
Za to angielski i francuski wchodził mi momentalnie i miałam super oceny.

Może pogadaj z mężem, że prosisz by jeśli między sobą rozmawiali, to tłumaczyli to na polski, bo czujesz się wykluczona. Jeśli fajny, mądry facet to zrozumie.

Kiedyś to testowaliśmy, może i trochę się więcej nauczyłam, ale więcej juz nie dam rady. Język jest po prostu paskudny i trudny. Wymowa przyjemna dla ucha nie jest, pisownie i gramatyka też nie.

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

Wybredne jesteście drogie panie smile

Ja z nauki w ogóle, w tym nauki języków zrobiłam sobie sposob na życie. Uczę się, bo mi to się w zyciu przydaje, a nie bo jakiś język lubię bądź nie.

Rosyjski przechodzi u mnie renesans, bo mnóstwo jest dziś ludzi w Niemczech z Ukrainy i w ogóle Rosji i byłych republik rosyjskich, a oni często nie mówią w ogóle w innym języku, zwłaszcza dzieci.

Niemiecki - bo musiałam studiować w Niemczech, pracodawca opłacił mi drogie studia, więc chciałam wykorzystać szansę.

Angielski - na studiach w Polsce obowiązkowy i to był pierwszy obcy język jaki opanowałam naprawdę dobrze.

Dziś uczę się hiszpańskiego, ale tylko dlatego że często jestem w Hiszpanii i lubię się dogadywać w rodzimym języku.

Niemiecki stał mi się bardzo bliski i uważam, że jest to język jak każdy inny, mnie się bardzo nawet podoba. Mam partnera Niemca i nie wyobrażam sobie, żebyśmy musieli rozmawiać na migi.

Biadolenie że język niemiecki jest brzydki, czy straszny uprawiają zwykle osoby, które nie mówią w żadnym obcym języku i uważają że język obcy jest po to, żeby nam się podobal.

A to tak dla wszystkich:

https://www.bing.com/videos/riverview/r … ;FORM=VIRE

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Salomonka napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
koniczynka25 napisał/a:

Kiedyś to testowaliśmy, może i trochę się więcej nauczyłam, ale więcej juz nie dam rady. Język jest po prostu paskudny i trudny. Wymowa przyjemna dla ucha nie jest, pisownie i gramatyka też nie.

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

Wybredne jesteście drogie panie smile

Ja z nauki w ogóle, w tym nauki języków zrobiłam sobie sposob na życie. Uczę się, bo mi to się w zyciu przydaje, a nie bo jakiś język lubię bądź nie.

Rosyjski przechodzi u mnie renesans, bo mnóstwo jest dziś ludzi w Niemczech z Ukrainy i w ogóle Rosji i byłych republik rosyjskich, a oni często nie mówią w ogóle w innym języku, zwłaszcza dzieci.

Niemiecki - bo musiałam studiować w Niemczech, pracodawca opłacił mi drogie studia, więc chciałam wykorzystać szansę.

Angielski - na studiach w Polsce obowiązkowy i to był pierwszy obcy język jaki opanowałam naprawdę dobrze.

Dziś uczę się hiszpańskiego, ale tylko dlatego że często jestem w Hiszpanii i lubię się dogadywać w rodzimym języku.

Niemiecki stał mi się bardzo bliski i uważam, że jest to język jak każdy inny, mnie się bardzo nawet podoba. Mam partnera Niemca i nie wyobrażam sobie, żebyśmy musieli rozmawiać na migi.

Biadolenie że język niemiecki jest brzydki, czy straszny uprawiają zwykle osoby, które nie mówią w żadnym obcym języku i uważają że język obcy jest po to, żeby nam się podobal.

A to tak dla wszystkich:

https://www.bing.com/videos/riverview/r … ;FORM=VIRE

Moj ulubiony język oprocz polskiego i angielskiego to hiszpanski, bo lubię jego akcent i to jak brzmi tak plynnie, ladnie.

45

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Salomonka napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
koniczynka25 napisał/a:

Kiedyś to testowaliśmy, może i trochę się więcej nauczyłam, ale więcej juz nie dam rady. Język jest po prostu paskudny i trudny. Wymowa przyjemna dla ucha nie jest, pisownie i gramatyka też nie.

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

Wybredne jesteście drogie panie smile

Ja z nauki w ogóle, w tym nauki języków zrobiłam sobie sposob na życie. Uczę się, bo mi to się w zyciu przydaje, a nie bo jakiś język lubię bądź nie.

Rosyjski przechodzi u mnie renesans, bo mnóstwo jest dziś ludzi w Niemczech z Ukrainy i w ogóle Rosji i byłych republik rosyjskich, a oni często nie mówią w ogóle w innym języku, zwłaszcza dzieci.

Niemiecki - bo musiałam studiować w Niemczech, pracodawca opłacił mi drogie studia, więc chciałam wykorzystać szansę.

Angielski - na studiach w Polsce obowiązkowy i to był pierwszy obcy język jaki opanowałam naprawdę dobrze.

Dziś uczę się hiszpańskiego, ale tylko dlatego że często jestem w Hiszpanii i lubię się dogadywać w rodzimym języku.

Niemiecki stał mi się bardzo bliski i uważam, że jest to język jak każdy inny, mnie się bardzo nawet podoba. Mam partnera Niemca i nie wyobrażam sobie, żebyśmy musieli rozmawiać na migi.

Biadolenie że język niemiecki jest brzydki, czy straszny uprawiają zwykle osoby, które nie mówią w żadnym obcym języku i uważają że język obcy jest po to, żeby nam się podobal.

A to tak dla wszystkich:

https://www.bing.com/videos/riverview/r … ;FORM=VIRE

Ja nie mówię, że niemiecki jest straszny, pewnie jakbym musiała, tobym się nauczyła. Nie miałam z nim wcześniej do czynienia. Nie wszyscy wymawiają słowa w tym języku twardo. A muza przepiękna, dzięki.
Podziwiam Salomonko, że nauczyłaś się tych języków. Jeśli zaś chodzi o rosyjski, fakt, do nas też przyjeżdżąją ludzie z Ukrainy, którzy porozumiewają się między sobą po rosyjsku. Jak oni szybko się uczą, naprawdę.

46

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Tamiraa napisał/a:

Podziwiam Salomonko, że nauczyłaś się tych języków. Jeśli zaś chodzi o rosyjski, fakt, do nas też przyjeżdżąją ludzie z Ukrainy, którzy porozumiewają się między sobą po rosyjsku. Jak oni szybko się uczą, naprawdę.

Nie ma w tym nic dziwnego Tamiraa, życie potrafi zmusić do wszystkiego.
Tak, Ukraińcy powszechnie znają rosyjski, ale zwłaszcza ci młodsi mówią po angielsku i to czasem bardzo dobrze.
Jeśli chodzi o ten język, to zaskoczeniem była dla mnie np. Turcja. Tam rzadko ktoś zna niemiecki czy angielski, ale po rosyjsku mówi prawie każdy Turek smile

47

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

w sumie to jeśli autorka nie ma talentu do języków, to nie musi się uczyć dla córki, bo przeciez zawsze może po polsku zapytać ją, o czym była rozmowa, albo poprosić by w danym momencie mówić po polsku cała trójka.

48

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Julia life in UK napisał/a:

Moj ulubiony język oprocz polskiego i angielskiego to hiszpanski, bo lubię jego akcent i to jak brzmi tak plynnie, ladnie.

A mnie kojarzy się z dźwiękami wydawanymi przy zatwardzeniu.

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Samba napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Moj ulubiony język oprocz polskiego i angielskiego to hiszpanski, bo lubię jego akcent i to jak brzmi tak plynnie, ladnie.

A mnie kojarzy się z dźwiękami wydawanymi przy zatwardzeniu.

big_smile big_smile jakie skojarzenia

50

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Julia life in UK napisał/a:

Moj ulubiony język oprocz polskiego i angielskiego to hiszpanski, bo lubię jego akcent i to jak brzmi tak plynnie, ladnie.

Nic nie wniosłaś do tematu, może idź się udzielać w swoich, których masz multum?
Ten temat nie jest o tobie i twoich upodobaniach językowych.

51

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Ela210 napisał/a:

w sumie to jeśli autorka nie ma talentu do języków, to nie musi się uczyć dla córki, bo przeciez zawsze może po polsku zapytać ją, o czym była rozmowa, albo poprosić by w danym momencie mówić po polsku cała trójka.

Zgadzam się. Powinni się dogadać.

52

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
koniczynka25 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

a gdzie wy mieszkacie? Jesli w Niemczech, to jak najbardziej powinnas uczyc sie z corka, tyle, ze dobrze by tez bylo, zeby mala nie zapomniala polskiego.
Jesli w Polsce, to znow moze byc problem w szkole, nie wiem ile ma lat, czy juz umie pisac po polsku?

Akurat mieszkamy i pracujemy w Polsce i nie planujemy żadnej przeprowadzki do Niemiec czy innego kraju niemieckojęzycznego (przynajmniej nie w bliskiej przyszłości), co do samej nauki przeze mnie niemieckiego to już pisałam po prostu dla mnie to jest język którego nie da się lubić, on jest paskudny, tyle ile się przez swoje życie nauczyłam tyle się nauczyłam, ale nigdy to nie będzie płynne, ten język jest po prostu trudny i to w kij trudny. Córka już w tym roku idzie do I klasy, więc też jest w tym wieku w którym polskiego już nie zapomni, nawet gdyby z dnia na dzień przestała go używać.

oj, gdyby calkiem przestala uzywac, to mowilaby kali jesc kali kochac.

Jesli mieszkacie w Polsce, to sie nie dziwie, ze masz z tym problem, niech ojciec ja doucza, jak chce, ale bez przesady. Dziwne, ze nawet nie planujecie, a on zagorzale ja uczy i wymaga od ciebie.

Jesli mala chce sie uczyc, niech sie uczy, ale zeby polskiego nie zapomniala i nie zaniedbywala potem w szkole.

53

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Tamiraa napisał/a:
koniczynka25 napisał/a:
madoja napisał/a:

Ja Cię rozumiem. Niemiecki nigdy mi nie wchodził, choć uczyłam się kilka lat. Miałam złe oceny. Dziś nic już nie pamiętam.
Za to angielski i francuski wchodził mi momentalnie i miałam super oceny.

Może pogadaj z mężem, że prosisz by jeśli między sobą rozmawiali, to tłumaczyli to na polski, bo czujesz się wykluczona. Jeśli fajny, mądry facet to zrozumie.

Kiedyś to testowaliśmy, może i trochę się więcej nauczyłam, ale więcej juz nie dam rady. Język jest po prostu paskudny i trudny. Wymowa przyjemna dla ucha nie jest, pisownie i gramatyka też nie.

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

Schmetterling brzmi dla ciebie ladnie? tongue

54

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Tamiraa napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Moj ulubiony język oprocz polskiego i angielskiego to hiszpanski, bo lubię jego akcent i to jak brzmi tak plynnie, ladnie.

Nic nie wniosłaś do tematu, może idź się udzielać w swoich, których masz multum?
Ten temat nie jest o tobie i twoich upodobaniach językowych.

przyganial kociol garnkowi big_smile

Tamiraa napisał/a:

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

55

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Gosiawie napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Moj ulubiony język oprocz polskiego i angielskiego to hiszpanski, bo lubię jego akcent i to jak brzmi tak plynnie, ladnie.

Nic nie wniosłaś do tematu, może idź się udzielać w swoich, których masz multum?
Ten temat nie jest o tobie i twoich upodobaniach językowych.

przyganial kociol garnkowi big_smile

Tamiraa napisał/a:

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

O, moja ulubienica się uaktywniła. Muszę cię zmartwić. Powtórki z rozrywki nie będzie. Zrobiliście już w moich tematach śmietnik, możesz tam zresztą kontynuować. I wystarczy, nie śmieć w innych.

Wracając do tematu, autorko, odezwij się, jak sobie poradziłaś  i czy nadal czujesz się wykluczona?

56

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Tamiraa napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Nic nie wniosłaś do tematu, może idź się udzielać w swoich, których masz multum?
Ten temat nie jest o tobie i twoich upodobaniach językowych.

przyganial kociol garnkowi big_smile

Tamiraa napisał/a:

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

O, moja ulubienica się uaktywniła. Muszę cię zmartwić. Powtórki z rozrywki nie będzie. Zrobiliście już w moich tematach śmietnik, możesz tam zresztą kontynuować. I wystarczy, nie śmieć w innych.

Wracając do tematu, autorko, odezwij się, jak sobie poradziłaś  i czy nadal czujesz się wykluczona?

zmieniac tok rozmowy to typowe dla toksyka, im tak trudno przyznac innemu racje, ale twoje proby omijania tematu sa wrecz slodkie, ale nieefektywne :* buziak dla ciebie

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku
Gosiawie napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Moj ulubiony język oprocz polskiego i angielskiego to hiszpanski, bo lubię jego akcent i to jak brzmi tak plynnie, ladnie.

Nic nie wniosłaś do tematu, może idź się udzielać w swoich, których masz multum?
Ten temat nie jest o tobie i twoich upodobaniach językowych.

przyganial kociol garnkowi big_smile

Tamiraa napisał/a:

Wydaje mi się, że trudniejsza jest francuska gramatyka, a jednak niemieckiego nie chciałabym się uczyć. Chociaż niektóre niemieckie słowa brzmią ładnie na przykład: motyl.

Ha ha dokladnie sama o sobie pisze w tym temacie jakiego języka ona by chciala sie uczyc  big_smile

Odp: Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Przerażający jest brak dialogu pomiędzy ludźmi - tak naprawdę 3/4 (na oko) z tutejszych problematycznych pytań stawianych tutaj - powinno być poruszanych z partnerem/mężem/żoną.

Ludzie się nauczyli, że łatwiej wleźć tutaj i popisać - niż porozmawiać, z kim naprawdę trzeba... to jest nienormalne, ale w niefajny sposób...

Posty [ 58 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Dwujęzyczność w rodzinie? a ja czuję się z boku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024