Cześć, ze zdignozowanymi stanami depresyjnymi zmagam sie od prawie dekady. Byłam u lekarzy, mialam przepisany lek Triticco, który brałam w paru kilku-mięsięcznych epizadach. W ostatnim, brałam go stale przez 1.5 roku, jednak nie uspokajał już mnie, problemy ze snen były nadal. W okresie lata/ wczesnej jesieni 2024 przyczyny moich leków (sytuacja zawodowa, problemy finansowe oraz ogólne samorozwój, rozwój świadomości) uległy polepszeniu, miałam też problem z zakupem leku zagranicą wiec najpierw zmniejszac dawki, aż przestałam go brać ostatecznie 2 miesiące temu. Wtedy jednak nastąpiło rozstanie. Sen początkowo był w miarę ok, zdarzały się sporadyczne wybudzenia. Obecnie jednak, znowu budzę się w środku nocy, czasem uda mi się dospać do rana, czasem się tylko wiercę parę godzin aż czas wstać. Chciałabym nie wracać do tego leku, zakupiłam jednak melatoninę, którą dopiero od paru dni biorę, czekam na efekty. Terapia w moim wypadku jest trudna organizacyjnie (choć oczywiście i na nią się skieruję jesli nie dam rady inaczej, ale będzie to najwcześniej za kilka miesięcy).
Chodzi mi obecnie o autoterapię więc chciałabym poprosić o polecenie jakiejść dobrych książek w temacie lęków, umartwiania się, braku spokoju....
Jestem teraz 2 miesiace po rozstaniu z partnerem, gdzie miałam duże nadzieje na założenie rodziny, które początkowo podzielał. Poznając jednak mnie bliżej stwierdził, że nie odpowiadam mu i generalnie zachwiało to moim poczuciem własnej wartości. Czytając świetną książkę "Partnerstwo bliskości" jasno mi się ukazało, że byliśmy parą o stylach przywiązywania się ja - lękowym, on-unikjacym, co sukcesywnie doprawadzało do tego, że ja nie miałam w nim wsparcia i zaangażowania, a starając się je uzyskać, coraz bardziej oddalał się, finalnie czułam się jak wróg. Mimo to, tęsknię za stabilizacją bycia w związku, bo jednak wiele nas łączyło, poczucie humoru, profesja, mieliśmy też potrzeby fizycznej bliskości, przytulania się... Jednak skoro się skończyło, próbuję sobie radzić najlepiej jak umiem.
Spokojny sen nie chce przyjść... O ile zasypiam w miarę ok, to w nocy wybudzam się i martwi mnie przyszłość: boję się, że nigdy nie założę rodziny, że znowu pojawią problemy finansowe i stale będę się kręcić w miejscu. Obecnie też chcę się przebranżowić i trudno mi obrać kierunek, opcje są nieskończone, a ja całe życie w zasadzie nie umiem zdefiniować co chciałabym w życiu robić. Ostanie 10 lat pracowałam w szkoleniach sportowych, ale jestem tym już znudzona i zmęczona. Ukończyłam studia kulturoznawcze, które nie dają zawodu, więc szukam szkoleń/ studiów podyplomowych, ale i tak nie wiem dokładnie jakich. Mam trochę oszczędności, ale boję sie że się skończą, mimo, że teoretycznie jestem zabezpieczona na ok rok. Próbowałam już pracy w korporacji 3 razy i za każdym razem uciekałam szybko bo jednak powtarzalność i bezcelowość codziennych zadań mnie wypalały. Nie umiem uspokoić tych myśli. Po kiepsko przespanej nocy nie mam sił na cokolwiek, zrobienie sobie herbaty staje się wyzwaniem. W ciągu dnia, gdy koncentruję się na zadaniach jest lepiej, ogólnie czuję, że w miarę radzę sobie z depresyjną naturą jaką posiadam. Ale dosłownie boję nocy.
Liczę, że gdzieś się książka, która podobnie jak "Partnestwo bliskości" pomaga mi uporać się z rozstaniem, mogłby pomóc z moimi lękami. Jeśli znacie takową, serdecznie proszę o polecenia.