Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 54 ]

1 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-10 18:45:36)

Temat: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Jako osoba, która właściwie od zawsze kochała muzykę, w pewnym momencie życia zaczęłam interesować się jej zdolnościami leczniczymi. Zwłaszcza, że osobiście wielokrotnie ich doświadczyłam. Uważam, że to niesamowite, że czyjś głos, melodia, czy nawet pojedyncze dźwięki mogą być wykorzystane przy wspieraniu pacjentów z różnymi zaburzeniami. Obniżają napięcie, łagodzą stany lękowe, rozwijają ekspresję twórczą, wspomagają koncentrację i wiele, wiele innych.

Jestem bardzo ciekawa, czy ktoś z Was doświadczył muzykoterapii?
Jeśli tak, to czy przyniosła oczekiwane rezultaty?
A może regularnie ją stosujecie? Tak profilaktycznie?

Oczywiście nie trzeba być nawet świadomym, że istnieje coś takiego, jak muzykoterapia, aby korzystać z jej dobrodziejstw. Jako nastolatka też nie wiedziałam, jakoś nie zaprzątało mi to głowy, a śmiem twierdzić, że w dużej mierze to właśnie muzyka trzymała mnie na powierzchni w tamtym burzliwym okresie. Wiem, pewnie dla niektórych zabrzmi to absurdalnie, ale tak właśnie było. Poza tym słuchając muzyki wpadłam na wiele najlepszych pomysłów na opowiadania, świetnie mi się przy niej pisało, uczyło, nierzadko poprawiała humor. Albo przeciwnie, wyciągała gdzieś z głębi tłumione emocje i pomagała się z nich oczyścić. Generalnie od dziecka jestem mocno uwrażliwiona na muzykę. Bardziej przeżywam, niż tylko słucham. 

Jak to jest u Was? Są jakieś piosenki, które wzbudzają w Was emocje?
Zapraszam do dyskusji, a także do wrzucania tu linków, jeśli ktoś będzie miał chęć podzielić się z nami utworami, które zajmują szczególne miejsce w jego sercu. Albo nawet nie, może tylko z jakichś niewyjaśnionych przyczyn wpływają na jego nastrój, mimo że nie jest pewien, czy w ogóle je lubi? Przywołują wspomnienia, zarówno te przyjemne, jak i te absolutnie niechciane?

Osoby, które preferują inne rodzaje arteterapii również są mile widziane.
Miłego dzionka wszystkim. Niech muzyka będzie z Wami!

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Jak coś to w Japonii ichniejszy NFZ normalnie płaci za naturoterapię. Kąpiele leśne i te sprawa.
A skoro o Japonii mowa - Kitaro chyba się mocno nadaje do muzykoterapii.

3 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-10 20:02:10)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
noben napisał/a:

Jak coś to w Japonii ichniejszy NFZ normalnie płaci za naturoterapię. Kąpiele leśne i te sprawa.
A skoro o Japonii mowa - Kitaro chyba się mocno nadaje do muzykoterapii.

W sumie spoko opcja. Przy czym powiem szczerze, że o ile interesowałam się kiedyś japońską kulturą, o tyle nie chciałabym tam mieszkać. Pewnie mój awatar budzi takie skojarzenia, ale poza tym, że bardzo lubię anime, czytam mangi i przez chwilę uczyłam się języka, to nie mam żadnych planów związanych z tym krajem. Odnoszę wrażenie, jakby byli z innej planety, gdy czasem słucham o ich zwyczajach, kulturze pracy, hierarchii w społeczeństwie i tym podobnych. Mentalnie zdecydowanie jestem bliższa Europie. Może to kontrowersyjne mówić takie rzeczy w tym kraju, ale lubię być Polką. Lubię język polski i naszych rodaków.

Nie kojarzę tego Kitaro. Jak masz chęć, to podrzuć jakiś link, posłuchamy razem smile

4

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Mrs.Happiness napisał/a:

[
Nie kojarzę tego Kitaro. Jak masz chęć, to podrzuć jakiś link, posłuchamy razem smile

bo to z lat 80-tych

5 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-12-10 23:45:33)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

W kwestii leczenia (się) muzyką osobiście nie praktykowałem jeszcze tego, aczkolwiek nie przeczę, że słuchanie pewnych rodzajów utworów znacznie poprawia moje samopoczucie. Relaks, odprężenie i pełny odpoczynek z lekkimi rytmami w tle smile Głównie utwory folkowe, instrumentalne, medytacyjne - przy nich wszystkie problemy z człowieka uchodzą smile

6 Ostatnio edytowany przez Samba (2024-12-10 23:45:12)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Blues na mnie tak działa - relaksowo i zapominam o całym świecie. Bardzo lubię przy tej muzyce sobie czytać coś.
A tak poza tym, to codziennie u mnie leci Mysloivitz. Oni pieją, ja wyję razem z nimi, czasem nawet kot się dołączy. big_smile Zawsze do kawy porannej i popołudniowej. Alexander, Z twarzą Marylin Monroe, Kraków, Długość dźwięku samotności i kuuuupa innych myslovitzków. Oprócz tego hip-hop/rap. Tutaj Mata, Taco Hemingway i paru innych.

W wolnych chwilach, których mam za mało, lubię rysować.

7

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Na oddziale dziennym psychiatrycznym miałam muzykoterapię. Czad.

8

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Te melodie każdemu się kojarzą smile

9 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-11 02:54:51)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Noble napisał/a:

bo to z lat 80-tych

A Ty lubisz jego muzykę? Czy preferujesz coś innego?
Czasem mi się zdarza słuchać utworów sprzed lat, ale akurat tego artysty nie kojarzę.

bagienni_k napisał/a:

W kwestii leczenia (się) muzyką osobiście nie praktykowałem jeszcze tego, aczkolwiek nie przeczę, że słuchanie pewnych rodzajów utworów znacznie poprawia moje samopoczucie. Relaks, odprężenie i pełny odpoczynek z lekkimi rytmami w tle smile Głównie utwory folkowe, instrumentalne, medytacyjne - przy nich wszystkie problemy z człowieka uchodzą smile

Czyli w pewnym sensie praktykujesz, tylko nieświadomie, jak większość z nas.
Podeślesz coś? Jestem szczerze ciekawa, jakie utwory na Was działają.

Samba napisał/a:

Blues na mnie tak działa - relaksowo i zapominam o całym świecie. Bardzo lubię przy tej muzyce sobie czytać coś.
A tak poza tym, to codziennie u mnie leci Mysloivitz. Oni pieją, ja wyję razem z nimi, czasem nawet kot się dołączy. big_smile Zawsze do kawy porannej i popołudniowej. Alexander, Z twarzą Marylin Monroe, Kraków, Długość dźwięku samotności i kuuuupa innych myslovitzków. Oprócz tego hip-hop/rap. Tutaj Mata, Taco Hemingway i paru innych.

W wolnych chwilach, których mam za mało, lubię rysować.

Mata i Myslovitz? Ciekawe połączenie. Dawaj, rozkręćmy imprezkę.
Podeślij nam tu jakiś link, czego ostatnio słuchałaś?
Żeby się wprowadzić w nastrój, puściłam Wieżę Melancholii.
I co rysujesz, jeśli można wiedzieć?

R_ita2 napisał/a:

Na oddziale dziennym psychiatrycznym miałam muzykoterapię. Czad.

Opowiedz coś więcej. Podobało Ci się, więc działała?
Nigdy nie brałam udziału w takiej profesjonalnej muzykoterapii.
Wszystko we własnych czterech ścianach, po amatorsku.

Legat napisał/a:

Te melodie każdemu się kojarzą smile

Powiem Ci, że może ja się z choinki urwałam, ale ta melodia z Romea i Julii niespecjalnie mi się kojarzy.
To znaczy, jakby tak mgliście, gdzieś, gdzieś, na dnie umysłu, ale nie zgadłabym za nic, co to jest, gdyby nie tytuł.
Często słuchasz instrumentalnych wersji utworów?

10

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Też Wam od siebie podeślę pewien utwór. Znam go na pamięć, a nadal mam ciary, jak go słucham.
Marzy mi się, żeby usłyszeć go kiedyś na żywo, w jakiejś dobrze nagłośnionej sali, żeby dźwięk docierał z każdej strony.
Piękna, wzruszająca historia upchnięta w dziewięć minut. Jak dla mnie magia.

11

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Kilka losowo wybranych przykładów poniżej:

https://www.youtube.com/watch?v=6P45m-D_0IA

https://www.youtube.com/watch?v=9Zq79uu_o5E

https://www.youtube.com/watch?v=aX1db5Thrak

https://www.youtube.com/watch?v=WIQ5j3en_q4

12 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-11 15:43:26)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Bagiennik, najmocniej do mnie przemawia składanka numer dwa i cztery.
Pierwsza, poza muzyczką z Króla Lwa, jakoś kojarzy mi się z oczekiwaniem na połączenie.
Ale odgłosy natury z delikatnym pianinkiem w tle mogłabym czasem sobie puścić.
Właściwie rzadko słucham takich melodii, bez żadnych słów, choć mam kilka, które lubię.

Na przykład to:

Swoją drogą, istnieje również mroczna strona oddziaływania muzyki na mózg.
Może ona potęgować w nas złe emocje, na przykład wyzwalać agresję.
Czytałam kiedyś o gościu, który dźgnął sąsiada, bo go wkurzało, że puszcza disco polo.

13 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-12-11 17:59:02)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Nigdy nie brałem udziału w profesjonalnych zajęciach z muzykoterapii. Każdy kto słucha muzyki posiada własne pakiety muzyczne, których słucha w zależności od nastroju. Od siebie dodam poniższe przykłady:

https://www.youtube.com/watch?v=o8GrqUSdzi0
https://www.youtube.com/watch?v=zrX_pYsQEp8

Ja z kolei byłem kiedyś zdziwiony, że niektóre osoby odbierają szum morskich fal bardzo negatywnie, że działają one na nie bardzo drażniąco, wręcz bardzo denerwują. No cóż, okazuje się, że to co jednemu odpowiada to drugiemu już niekoniecznie. Najważniejsze jest to, że muzyka łagodzi obyczaje, łączy pokolenia, relaksuje. Jednakże, jak wspomniała powyżej Mrs. Happiness, muzyka może też oddziaływać niekorzystnie na nas. Pomimo tego wolę skupić się na pozytywnych aspektach słuchania muzyki, bo warto i jest to bardzo pożyteczne dla zdrowia.

14 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-12-11 17:05:23)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

To raczej taki ogólny przekrój utworów, jakie najczęściej słucham dla odprężenia. Próbowałem nawet medytacji, choć z marnym skutkiem. Generalnie preferuję muzykę etniczną, czy też właśnie instrumentalną, pozbawioną słów. Osobiście mnie to niesamowicie uspokaja, jedynie pod warunkiem, że melodia nie jest zakłócona słowami.
Poza tym, generalnie dźwięki natury działają na mnie kojąco, co by to nie było. Częściowo takie trochę zboczenie zawodowe, częściowo wynika zwyczajne z zamiłowania do przebywania w miejscach położonych z dala od cywilizacji. Hałas i tłum ludzi wywołują u mnie na dłuższą metę spory stres. Jak jeszcze mi coś wpadnie w ucho to podrzucę smile

Co do disco polo, to akurat się wcale nie dziwię reakcji faceta...

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Kiedyś poszła fama że muzyka Mozarta bardzo do brze dziala na neurony. Dla mnie nejlepsza muzykoterapia to ścieżka dźwiękowa z filmu "ostatni mohikanin" nie wiem jak się tu wrzuca linki

16

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Mrs.Happiness napisał/a:

Mata i Myslovitz? Ciekawe połączenie. Dawaj, rozkręćmy imprezkę.
Podeślij nam tu jakiś link, czego ostatnio słuchałaś?
Żeby się wprowadzić w nastrój, puściłam Wieżę Melancholii.
I co rysujesz, jeśli można wiedzieć?


Widzę, że lubisz spokojne utwory, więc podsyłam coś spokojnego, czego ostatnio słuchałam:

Wieża melancholii jest tak bardzo smutna, tak bardzo melancholijna, że aż... nie wiem co napisać. smile
Z Korovy fajna jest (zresztą tak jak cała płyta) Pocztówka z lotniska:

A rysuję dla frajdy, taka forma arteterapii właśnie, i rysuję martwą naturę ale na małym formacie A3-A4-A5.

17

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Alessandro napisał/a:

Od siebie dodam poniższe przykłady

Ta pierwsza składanka przyjemna. Lubisz deszcz?
A "Mariage d'Amour" uwielbiam.

Alessandro napisał/a:

Ja z kolei byłem kiedyś zdziwiony, że niektóre osoby odbierają szum morskich fal bardzo negatywnie, że działają one na nie bardzo drażniąco, wręcz bardzo denerwują.

Czasem lubię obserwować ludzi w kolejkach w sklepie, jak zacznie lecieć z głośników taka monotonna, w zamyśle mająca działać uspokajająco muzyka, a niektórzy klienci są coraz mocniej nabuzowani i zniecierpliwieni. Czytałam niedawno wypowiedź jednego ze specjalistów od muzykoterapii, że dość często, jak ktoś jest poirytowany, to taka spokojna melodia jeszcze bardziej działa mu na nerwy i powinno się zacząć od czegoś bliższego jego nastrojowi, żeby najpierw rozładował emocje.

bagienni_k napisał/a:

To raczej taki ogólny przekrój utworów, jakie najczęściej słucham dla odprężenia. Próbowałem nawet medytacji, choć z marnym skutkiem. Generalnie preferuję muzykę etniczną, czy też właśnie instrumentalną, pozbawioną słów. Osobiście mnie to niesamowicie uspokaja, jedynie pod warunkiem, że melodia nie jest zakłócona słowami.

Nie lubisz muzyki ze słowami? Takich zwykłych piosenek?
Czy chodzi o to, że przy nich nie potrafisz się tak dobrze odprężyć?

bagienni_k napisał/a:

Jak jeszcze mi coś wpadnie w ucho to podrzucę smile

Jasne, jak coś, to wrzucaj śmiało, chętnie posłucham smile

bagienni_k napisał/a:

Co do disco polo, to akurat się wcale nie dziwię reakcji faceta...

W sumie dość kuriozalna sytuacja. Chłop chciał posłuchać "majteczki w kropeczki", a sąsiad mu kosę pod żebra wsadził tongue

18 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-11 20:19:14)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Perwersyjny za to szczupł napisał/a:

Kiedyś poszła fama że muzyka Mozarta bardzo do brze dziala na neurony. Dla mnie nejlepsza muzykoterapia to ścieżka dźwiękowa z filmu "ostatni mohikanin" nie wiem jak się tu wrzuca linki

Musisz wpisać [ youtube ] tu link do piosenki [ /youtube ]
Tylko usuń odstępy między słowami i nawiasami.

Samba napisał/a:

Widzę, że lubisz spokojne utwory, więc podsyłam coś spokojnego, czego ostatnio słuchałam:

Jestem bardzo elastyczna, jeśli chodzi o muzykę.
Moje playlisty to totalny misz-masz różnych gatunków i języków.
Kiedyś przykładowo słuchałam dużo k-popu, ale teraz za mocno się inspirują amerykańską muzyką i stracili to coś.

Co do piosenki, o dziwo, znam to! Pokazało mi się kiedyś jako nowość Dawida Podsiadło i włączyłam.
Choć teraz pierwszy raz przesłuchałam w całości. Jakoś gorzej to zapamiętałam.

Samba napisał/a:

Wieża melancholii jest tak bardzo smutna, tak bardzo melancholijna, że aż... nie wiem co napisać. smile

No, to prawda. Przy niej ciężko o relaks, zawsze jakoś tak chwyta za serce.
Pocztówkę też znam. Mój partner często puszczał całą płytę i jakoś tak, polubiłam ich.
Kiedyś znałam tylko te najbardziej popularne utwory z ich repertuaru.

Samba napisał/a:

A rysuję dla frajdy, taka forma arteterapii właśnie, i rysuję martwą naturę ale na małym formacie A3-A4-A5.

Fajnie. Wrzucasz gdzieś swoje rysunki, czy rysujesz tylko tak dla siebie, do szuflady?

A póki jesteśmy jeszcze w temacie polskiej muzyki:

Przepiękna <3 Tekst, melodia, wszystko. Po prostu sztos.

19 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-12-11 20:22:04)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Uwielbiam deszcz, ale ten wiosenny czy letni, ma w sobie coś magicznego. Przesyłam linki do 2 utworów, które, moim zdaniem, idealnie nadają się do muzykoterapii:

https://www.youtube.com/watch?v=cJaVP8wEHqc
https://www.youtube.com/watch?v=ezFYM07hmYs

Mogę polecić także różne utwory takich wykonawców jak Besso czy Riltim. Jest tego dość sporo i dlatego nie zamieściłem tu linków. Mi osobiście bardzo podobają się ich utwory, może nie wszystkie. Nie wiem, może jeszcze komuś spodoba się taka muzyka.

20

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Bardzo ciekawa piosenkarka z Bułgarii do posłuchania smile

21

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

MrsHappiness Generalnie preferuję zdecydowanie utwory instrumentalne, jeśli mam się przy nich odprężyć. Za relaks w tym wypadku odpowiada właściwie jedynie melodia i rytm. Im bardziej spokojny, przesiąknięty delikatnymi nutami czy dźwiękami natury tym lepiej. Słowa mnie za bardzo rozpraszają. Wszystkie, tzw. normalne utwory mają dla mnie dużo bardziej charakter rozrywkowy.

Jeśli chodzi o ścieżki dźwiękowe do filmów, to jak najbardziej ta z "Ostatniego Mohikanina", jak i genialna oprawa "Gladiatora"

https://www.youtube.com/watch?v=-yOZEiHLuVU

22

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Dźwięki natury są także doskonałe do relaksacji. Słuchanie śpiewu ptaków, szumu wiatru pośród drzew, szumu strumienia uspokaja, pozytywnie nastraja. Oczywiście w miejscach dalekich od wszelkiej cywilizacji i ludzkich tłumów.
Dużo takich tematów można znaleźć na youtube.

https://www.youtube.com/watch?v=uHnaS3sSskQ

23

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Mrs.Happiness, nie nie wrzucam nigdzie tych rysunków. Do szuflady tylko.
Co do piosenki z filmu, to przypomniałaś mi o VitoBambino "Podpalmy to" z dramatu "Filip".

Na pewno bez muzyki nie umiałabym żyć. A przynajmniej byłoby to życie dużo mniej ciekawe i pozbawione tych emocji, jakie muzyka wywołuje.
W przeciwieństwie jednak do klasycznej arteterapii, gdzie puszczają delikatne melodie lub dźwięki natury, ja wolę jednak coś bardziej konkretnego. Instrumentalne albo mnie irytują, albo mnie męczą, to samo z tym śpiewem ptaków. Choć szukam czegoś spokojniejszego do nauki, głównie lofi hiphop, ale to też mi się już znudziło, że tak sobie pomarudzę. wink

24 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-12-12 19:31:42)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Muzyka łagodzi, uspokaja, relaksuje, ratuje, pomaga, bez względu na jej rodzaj, gatunek, czy o charakterze wokalnym czy instrumentalnym. Najważniejsze, że jest, że istnieje, że byli i są ludzie, którzy ją tworzyli i nadal komponują.
Muzyka uczy wrażliwości, historii. Dzięki niej zdobywamy także wiedzę o innych narodach, nawet tych z najdalszych końców świata. To fascynująca podróż dookoła świata, dookoła nas. Dzięki muzyce życie też staje się nieco łatwiejsze, choćby na chwilę, dłuższą albo krótszą.

25

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Moim zdaniem generalnie większość rodzajów czy gatunków muzycznych spełnia swoją rolę terapeutyczną, jednak nie da się tutaj zaliczyć pewnych konkretnych typów. Nie oszukujmy się, ale niewiele osób jest w stanie się zrelaksować przy techno, ciężkim rocku czy disco-polo. Powiedziałbym, że działanie tychże typów jest wręcz odwrotne.

26

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

To ja może o trochę innym rodzaju muzyki big_smile
Czy ma działanie relaksujące? Na pewno nie.
Czy ma działanie terapeutyczne? Uważam, że tak.
Taka muzyka może być pomocna przy braku energii, zniechęceniu, złości tak wielkiej, że aż obezwładnia. Może dlatego młodzi-gniewni tak ją lubią.
Też ją lubię bo daje kopa wink


27

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Mrs.Happiness napisał/a:

R_ita2 napisał/a:

Na oddziale dziennym psychiatrycznym miałam muzykoterapię. Czad.

Opowiedz coś więcej. Podobało Ci się, więc działała?
Nigdy nie brałam udziału w takiej profesjonalnej muzykoterapii.
Wszystko we własnych czterech ścianach, po amatorsku.

Taka muzykoterapia polega na tym, że w tej 10osobowej grupie (w naszym przypadku była dziesięcioosobowa) jesteś w ciemnym pomieszczeniu, nie ma świateł ani nic, leżysz na materacu, przez 45 min puszczana jest Ci różnego rodzaju muzyka (jedno spotkanie- jeden rodzaj muzyki), musisz być cicho i tylko słuchać i po 45 minutach każdy jest odpytywany co działo się w jego głowie. I to co ludzie odpowiadali to był kosmos. Ktoś zaczynał płakać bo przypomniało mu się dzieciństwo, ktoś był nastrojony pozytywnie bo przywołała coś miłego. Terapeutka wtedy dopytuje o źródło myśli a grupa może się do tego odnieść, zadać Ci pytanie. Z początku było mi głupio odpowiadać bo myślałam "co ty masz w tej głowie" ale przy dobrej Terapeutce i fajnej grupie potem się otworzyłam i chętnie mówiłam, co mój mózg tworzył. Wolałam muzykoterapię po stokroć niż arteterapie, gdzie malowaliśmy czy coś tworzyliśmy i potem każdy mógł ocenić Twoje dzieło i co o tobie uważa na jego podstawie. Jak kiedyś narysowałam obraz to każdy powiedział, że to najsmutniejszy obraz z całej sesji i okazuje jeden wielki chaos. Także muzykoterapia była przyjemniejsza. Potem rozmawialiśmy kto czego słucha i jak sobie radzi muzyką.

28 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-13 17:31:52)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Alessandro napisał/a:

Uwielbiam deszcz, ale ten wiosenny czy letni, ma w sobie coś magicznego. Przesyłam linki do 2 utworów, które, moim zdaniem, idealnie nadają się do muzykoterapii:

https://www.youtube.com/watch?v=cJaVP8wEHqc
https://www.youtube.com/watch?v=ezFYM07hmYs

Mogę polecić także różne utwory takich wykonawców jak Besso czy Riltim. Jest tego dość sporo i dlatego nie zamieściłem tu linków. Mi osobiście bardzo podobają się ich utwory, może nie wszystkie. Nie wiem, może jeszcze komuś spodoba się taka muzyka.

Jak widać, sporo jest na forum takich osób, które lubią instrumentalną muzykę, więc pewnie komuś się spodobają.
W tym pierwszym, mimo szybszej melodii, słychać jakiś taki smutek.
Drugi mi trochę przeszkadzał, zwłaszcza jego początek działał drażniąco na moją mózgownicę.
Jak będziesz miał ochotę, to podrzuć nam coś jeszcze.

A deszcz również lubię, ale w dorosłym życiu już tylko tak przez szybę big_smile

Legat napisał/a:

Bardzo ciekawa piosenkarka z Bułgarii do posłuchania smile

Znasz bułgarski, czy po prostu lubisz słuchać muzykę w tym języku?

bagienni_k napisał/a:

MrsHappiness Generalnie preferuję zdecydowanie utwory instrumentalne, jeśli mam się przy nich odprężyć. Za relaks w tym wypadku odpowiada właściwie jedynie melodia i rytm. Im bardziej spokojny, przesiąknięty delikatnymi nutami czy dźwiękami natury tym lepiej. Słowa mnie za bardzo rozpraszają. Wszystkie, tzw. normalne utwory mają dla mnie dużo bardziej charakter rozrywkowy.

Jeśli chodzi o ścieżki dźwiękowe do filmów, to jak najbardziej ta z "Ostatniego Mohikanina", jak i genialna oprawa "Gladiatora"

Rozumiem. Mi słowa zdecydowanie nie przeszkadzają, choć czasem mam taki dzień, że słucham głównie instrumentalne utwory.
Na każdego ma wpływ coś innego, co uważam za naprawdę intrygujące i fajne.
Dlatego zresztą założyłam ten temat, żeby zobaczyć, jak inni użytkownicy odbierają muzykę.
Co działa na nich wyciszająco, co ich drażni, przy czym rozładowują emocje.
Muzykę z Gladiatora znam bardzo dobrze.
Nawet go oglądałam niedawno po latach, bo się przymierzałam, by pójść do kina na drugą część.

Alessandro napisał/a:

Dźwięki natury są także doskonałe do relaksacji. Słuchanie śpiewu ptaków, szumu wiatru pośród drzew, szumu strumienia uspokaja, pozytywnie nastraja. Oczywiście w miejscach dalekich od wszelkiej cywilizacji i ludzkich tłumów.
Dużo takich tematów można znaleźć na youtube.

https://www.youtube.com/watch?v=uHnaS3sSskQ

Alessandro, relaksują Cię te dźwięki?
U mnie znów pojawił się efekt drażniący, ale ja jestem miastowa dziewczyna, może dlatego.
Na żywo lubię pójść na spacer, posłuchać śpiewu ptaków, tylko wtedy to nie jest tak, jakby to określić, agresywne dla mojego mózgu.
Tutaj jakby było tego za dużo. Sama nie wiem.

29 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-13 17:35:39)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Samba napisał/a:

Co do piosenki z filmu, to przypomniałaś mi o VitoBambino "Podpalmy to" z dramatu "Filip".

Na pewno bez muzyki nie umiałabym żyć. A przynajmniej byłoby to życie dużo mniej ciekawe i pozbawione tych emocji, jakie muzyka wywołuje.
W przeciwieństwie jednak do klasycznej arteterapii, gdzie puszczają delikatne melodie lub dźwięki natury, ja wolę jednak coś bardziej konkretnego. Instrumentalne albo mnie irytują, albo mnie męczą, to samo z tym śpiewem ptaków. Choć szukam czegoś spokojniejszego do nauki, głównie lofi hiphop, ale to też mi się już znudziło, że tak sobie pomarudzę. wink

Same here. Czasem tak sobie myślałam, że dla mnie głuchota to byłby prawdziwy koszmar. Nie umiałabym się już odnaleźć w świecie bez dźwięków. Współczuję mocno każdemu, kto nie może posłuchać tych wszystkich pięknych utworów. Wiem, może komuś to się wyda głupie, bo są dużo gorsze tragedie, ale już nawet pomijając funkcję rozrywkową, to muzyka wiele razy mi pomogła w trudnych chwilach i ciężko byłoby bez niej.

Nie znałam tej piosenki. Niezła jest. Podoba mi się. Zapisuję.

No to mamy podobnie, w sensie, niektóre instrumentalne utwory naprawdę uwielbiam, ale na co dzień wolę takie piosenki ze słowami. W muzykoterapii czasem stosuje się też bardziej gwałtowną muzykę, bo u niektórych pacjentów te delikatne dźwięki dają efekt odwrotny do zamierzonego i pogłębiają zdenerwowanie, czy agresję. Tak naprawdę zależy, co chcemy uzyskać. Czasem nie da się zrelaksować, dopóki się nie rozładuje negatywnych emocji, a w tym niekoniecznie pomoże szum fal i śpiew ptaków. Zależy od człowieka.

O ile nie jestem jakaś mocno wzburzona, bo wtedy sytuacja robi się bardziej skomplikowana, to mam kilka takich piosenek, które zawsze wyzwalają u mnie pozytywne emocje. W tej pierwszej wokalista ma coś takiego w głosie, co mnie totalnie rozbraja. Jak na faceta, bardzo delikatny i mega ciekawy wokal. Do tego melodia, od razu kojarzy się z miłymi chwilami. Zwykle takie mają w swoich utworach, choć paradoksalnie, teksty często piszą smutne. Drugą pewnie zna wiele osób, bo swego czasu była bardzo popularna.

30 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-13 17:55:27)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Agnes76 napisał/a:

To ja może o trochę innym rodzaju muzyki big_smile
Czy ma działanie relaksujące? Na pewno nie.
Czy ma działanie terapeutyczne? Uważam, że tak.
Taka muzyka może być pomocna przy braku energii, zniechęceniu, złości tak wielkiej, że aż obezwładnia. Może dlatego młodzi-gniewni tak ją lubią.
Też ją lubię bo daje kopa wink

Agnes, tutaj każdy rodzaj muzyki jest mile widziany, także rozgość się smile

Sama nigdy nie byłam fanką Black Sabbath ani Nightwish, ale bardzo lubię rock.
Metal już zdecydowanie mniej, choć pewnie też znalazłoby się coś, co mi się podoba.
Ten występ na przykład rozkłada mnie na łopatki:

R_ita2 napisał/a:

Taka muzykoterapia polega na tym, że w tej 10osobowej grupie (w naszym przypadku była dziesięcioosobowa) jesteś w ciemnym pomieszczeniu, nie ma świateł ani nic, leżysz na materacu, przez 45 min puszczana jest Ci różnego rodzaju muzyka (jedno spotkanie- jeden rodzaj muzyki), musisz być cicho i tylko słuchać i po 45 minutach każdy jest odpytywany co działo się w jego głowie.

Brzmi ciekawie. W ramach eksperymentu mogłabym spróbować czegoś takiego.
Może kiedyś będzie ku temu okazja.

R_ita2 napisał/a:

Z początku było mi głupio odpowiadać bo myślałam "co ty masz w tej głowie"

Doskonale potrafię to zrozumieć, przyznam, że czasem czuję się jak totalnie potłuczona, gdy próbuję komuś wytłumaczyć, co mi się tak podoba w jakiejś piosence. Jakie emocje we mnie wywołuje, że choć zdaje się być radosna, to momentami słychać ogromny smutek, że tak fajnie rośnie napięcie, przechodząc z przygnębienia, przez gniew, po oczyszczenie. Często sobie wyobrażam też różne historie, gdy słucham muzyki.

31

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Happiness: Myślę, że gdybyś była wypoczęta, zrelaksowana, a jeszcze lepiej będąc gdzieś na łonie natury, na jakimś przyjemnym pikniku pod chmurką, to te dźwięki natury zupełnie inaczej mogłyby być odbierane przez Ciebie.
Zdarzają się też dni kiedy w ogóle nie mamy ochoty na słuchanie jakiejkolwiek muzyki. W takich chwilach jedynie cisza potrafi koić.
Agnes: Jeśli chodzi o Black Sabbath to przede wszystkim "Paranoid". Z tego okresu warte polecenia jest także Uriah Heep "Lady in black", Omega "Dziewczyna o perłowych włosach" czy 10cc "I'm not in love" i wiele innych.

32

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Mrs.Happiness napisał/a:

Agnes, tutaj każdy rodzaj muzyki jest mile widziany, także rozgość się smile

Sama nigdy nie byłam fanką Black Sabbath ani Nightwish, ale bardzo lubię rock.
Metal już zdecydowanie mniej, choć pewnie też znalazłoby się coś, co mi się podoba.

Dziękuję za zaproszenie, bardzo to miłe smile

Z metalem mam tak, że zbyt długo nie mogę go słuchać. Jest zbyt energetyczny by puszczać go co dzień godzinami. Podobnie jest z muzyką relaksującą - zbyt długie słuchanie nudzi i usypia. Metal to coś na doping albo na złość, puszczasz i czujesz ten dopływ energii. Po pewnym czasie trzeba dać sobie na luz, odpocząć, wyciszyć, bo nie da się cały czas funkcjonować na wysokich obrotach.
Sprubuj sobie coś takiego puścić gdy jesteś wkurzona, nawet wściekła, a zobaczysz jak to  działa.

Alessandro o ile Paranoid jest w tym klimacie, to pozostałe utwory już "tego" nie mają. Bo porównaj "Dziewczynę o Perłowych Włosach"
do Sabaton "40:1" - bo to jest właśnie to wink.

33

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Mrs.Happiness, fajne te piosenki, które wrzuciłaś, takie spokojne, przejrzę sobie inne utwory tych wykonawców, może uda mi się skompletować coś delikatnego i nieangażującego do nauki.

Dorzucę jeszcze coś spokojnego i pozytywnego:

34

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Muzyka w filmie ma potęgować emocje płynące z obrazu. W tych najlepszych filmach muzyki prawie nie słychać, ale odbiór emocjonalny jest ogromny. Gladiator, Patriota, Troja, Avatar, Ostatni Samuraj.

Wiele badań na ten temat przeprowadzono. Wliczając różne rodzaje muzyki, samych dźwięków jak i różne częstotliwości. Obiektywnie - to po prostu działa. Dlatego też w każdym sklepie odzieżowym i w każdym centrum handlowym leci jakaś muzyczka.

35 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-28 19:05:52)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Alessandro napisał/a:

Happiness: Myślę, że gdybyś była wypoczęta, zrelaksowana, a jeszcze lepiej będąc gdzieś na łonie natury, na jakimś przyjemnym pikniku pod chmurką, to te dźwięki natury zupełnie inaczej mogłyby być odbierane przez Ciebie.

Przyznam szczerze, że rzadko spędzam dużo czasu na łonie natury, bo jestem z tych, co boją się różnych robaczków, ale jak już to robię, to te wszystkie odgłosy przyrody odbieram zupełnie inaczej, niż na zamieszczonych nagraniach. W tej formie mnie przytłaczały, sama nie wiem dlaczego. Myślałam nad tym i stanęło na wniosku, że działają zbyt drażniąco na mój mózg. Nie sądzę, by w tym przypadku była to kwestia wypoczęcia, czy aktualnego nastroju, choć mogę zrobić taki eksperyment i włączać je w różne dni, by sprawdzić, czy w jakichś innych okolicznościach odbiorę je inaczej.

Alessandro napisał/a:

Zdarzają się też dni kiedy w ogóle nie mamy ochoty na słuchanie jakiejkolwiek muzyki. W takich chwilach jedynie cisza potrafi koić.

Z tym się zgodzę. Czasem nawet ulubione piosenki mogą nas irytować, jak mamy gorszy dzień.

Agnes76 napisał/a:

Dziękuję za zaproszenie, bardzo to miłe smile

smile

Agnes76 napisał/a:

Z metalem mam tak, że zbyt długo nie mogę go słuchać. Jest zbyt energetyczny by puszczać go co dzień godzinami. Podobnie jest z muzyką relaksującą - zbyt długie słuchanie nudzi i usypia. Metal to coś na doping albo na złość, puszczasz i czujesz ten dopływ energii. Po pewnym czasie trzeba dać sobie na luz, odpocząć, wyciszyć, bo nie da się cały czas funkcjonować na wysokich obrotach.

A jest jakaś muzyka, którą lubisz słuchać godzinami?

Agnes76 napisał/a:

Sprubuj sobie coś takiego puścić gdy jesteś wkurzona, nawet wściekła, a zobaczysz jak to  działa.

Przy najbliższej okazji spróbuję. Jak masz jakieś fajne kawałki na takie momenty, to uprzejmie poproszę, bo ja metalowych piosenek znam bardzo mało.
Choć oczywiście różne energiczne utwory dają często efekt pobudzenia, ale jednak z tego konkretnego gatunku nigdy zbytnio nie czerpałam.
Jestem ciekawa efektu.

36 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-28 19:09:48)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Samba napisał/a:

Mrs.Happiness, fajne te piosenki, które wrzuciłaś, takie spokojne, przejrzę sobie inne utwory tych wykonawców, może uda mi się skompletować coś delikatnego i nieangażującego do nauki.

Dorzucę jeszcze coś spokojnego i pozytywnego:

Muzyka Owl City kiedyś bardziej do mnie przemawiała, teraz jak już słucham, to raczej tylko Fireflies, bo ta jedna piosenka wyszła mu perfekcyjnie. Z kolei Flor ma dużo takich kawałków, bardzo ich lubię, więc polecam. A Bubbletea znam, choć sama chyba ani razu przedtem jej nie włączyłam. Słyszałam tylko w radiu. Najbardziej mi się podoba refren, bo mocno wpada w ucho i lubię wokal Darii. W zwrotkach tekst mi się średnio podoba przez te wstawki o jointach, pornosach i tym podobnych. Jakoś mi to psuje odbiór. Miałam jeszcze napisać, że nie lubię zbytnio przekleństw w utworach, ale w sumie czasem pasują do całości, jak w "Spadam" Pezeta.

Przy okazji pozwolę sobie wrzucić jeden z moich najulubieńszych zespołów ever.
Ich mogłabym spokojnie słuchać godzinami. Jak włączę jedną piosenkę, to MUSZĘ puścić kilka następnych.
Uwielbiam. Genialni są. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się posłuchać ich na żywo.

37

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Happiness: Polecam Tobie ekipę The Midnight. Grają podobnie do Twoich ulubieńców. Nie wiem, może już słyszałaś ich.

38 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-30 20:40:39)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Alessandro napisał/a:

Happiness: Polecam Tobie ekipę The Midnight. Grają podobnie do Twoich ulubieńców. Nie wiem, może już słyszałaś ich.

Znam dosłownie jedną ich piosenkę. Memories, jeśli się nie mylę. Kiedyś zobaczyłam w komentarzach, jak ludzie porównują oba zespoły i sprawdziłam.
A potem jakoś zapomniałam. Dzięki za przypomnienie. Przejrzę sobie inne ich utwory.
Może Ty masz coś do polecenia?

Od siebie wrzucam dziś piosenkę, która mi się przypomina co jakiś czas i zawsze zakochuję się w niej na nowo.

Znam ją około dekady, a nadal mam ciary, gdy jej słucham.
Uwielbiam zwłaszcza to, jak zbudowane jest w niej napięcie.
Na początku jest nawet romantycznie, ale atmosfera powoli gęstnieje.
Aż pojawia się coś w rodzaju obsesyjnej determinacji. Wybuch emocji.
Bardzo mnie ten utwór porusza i inspiruje.

39

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Happiness, jestem ciekawy Twojej opinii. Czasami warto odkurzyć coś naprawdę świetnego.

https://www.youtube.com/watch?v=e5QEAI_O2IA
https://www.youtube.com/watch?v=V2DxJW6ytSs

albo

https://www.youtube.com/watch?v=LCaNDUcqHlQ

albo

https://www.youtube.com/watch?v=rXA-9mWGCXk

40

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Dla mnie, osobiście, muzyka ma olbrzymie znaczenie, stanowi istotną część mojego życia. Czuję ją i widzę jako układ kolorowych przestrzennych fal, równocześnie przeplatających się ze sobą i płynnie zmieniających się w jednym kierunku w czasie. Staram się postrzegać tak każdy jej gatunek, odkrywać indywidualne piękno i niepowtarzalność w kolejnych, coraz to nowych układach. Tylko przy Jazzie mi to nie wychodzi smile - tam jest zbyt duża przypadkowość dźwięków, zachodzących na siebie w sposób dla mnie niezrozumiały i niespójny.
A zaczynając ( wink ), to ten utwór jest ze mną już długo i puszczam go w specyficznych dla siebie okolicznościach, pozwala mi się „odbić” i wrócić do normalności. Taka trochę kotwica neurolingwistyczna wink

(z resztą ciekawi artyści, ta dwójka potem mocno ewoluowała i zmieniała swoje podejście do muzyki, próbując znaleźć swoją ścieżkę)

Obecnie słucham często :

(fajny teledysk, spójny z muzyką. Z resztą, teledyski to często małe dzieła sztuki, zrobienie takiego w miarę dopasowanego do utworu jest spotykane wcale nie tak często)

To bardzo lubię

Głos Origi – coś niesamowitego…(od 1:06, szczególnie puszczone na odpowiednich głośnikach – ciarki wink )   
Z resztą Yoko Kano - osobny temat wink

To też ostatnio często sobie puszczam:

Z klasyków:

no i np. Kult

Tutaj ciekawostka – utwór jak utwór, fajna muzyka itd. Ale ostatnio byłem na koncercie Kultu na trasie pomarańczowej i dopiero jego wykonanie na żywo i odpowiednio przez Kazika – coś niesamowitego, wspaniałego, cudownego, to co On wykonał na scenie - no normalnie nie miałem słów. Ale On ma (jeszcze) głos. Ciarki przez całe ciało. Cały następny dzień też wink

PS. przykład teledysku nie pasującego do utworu:

Słowa są bardzo fajne, takie „życiowe”. Agnieszka Chylińska jako artystka – osobny temat (ciekawa ewolucja od czasów O.N.A). Teledysk sam w sobie jest fajny, zrobiony z jajem, ale można odnieść (subiektywne zaznaczam) wrażenie, że miał powstać do czegoś innego.
I to wszystko złączone w całość, czyli ten konkretny utwór, ta artystka i ten teledysk – no..po prostu nie.

41 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-03 19:32:33)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Alessandro, zacznę od tego, że wróciłam jeszcze raz do utworów zespołu Midnight. Przy Memories nie widziałam aż takiego podobieństwa do Night Traveler, ale już Los Angeles rzeczywiście jest mocno zbliżone stylem. Zdecydowanie lubię taką muzykę, robi coś fajnego z moim mózgiem.
Co do piosenek, które podlinkowałeś, to znam większość z nich.
Someday, Happy Birthday i Where The Wild Roses Grow.
Dwóch pierwszych lubiłam słuchać pewnie jakoś na przełomie podstawówki i gimnazjum.
Ostatnią poznałam dużo później, gdy byłam już dorosła.
Wcześniej Kylie kojarzyła mi się tylko z takiego stylu, jak w Can’t Get You Out Of My Head.
Przyznam, że dużo bardziej podoba mi się w tym spokojniejszym wydaniu.
Za to o Cocteau Twins nigdy nie słyszałam.

Herne napisał/a:

Dla mnie, osobiście, muzyka ma olbrzymie znaczenie, stanowi istotną część mojego życia. Czuję ją i widzę jako układ kolorowych przestrzennych fal, równocześnie przeplatających się ze sobą i płynnie zmieniających się w jednym kierunku w czasie. Staram się postrzegać tak każdy jej gatunek, odkrywać indywidualne piękno i niepowtarzalność w kolejnych, coraz to nowych układach. Tylko przy Jazzie mi to nie wychodzi smile - tam jest zbyt duża przypadkowość dźwięków, zachodzących na siebie w sposób dla mnie niezrozumiały i niespójny.

Super to ująłeś, Herne. Muzyka jest niesamowita.
W dużym mieście, przy którym mieszkam, jest klub jazzowy, śpiewają w nim tacy lokalni artyści. Byłam już kilka razy i za każdym razem mi się bardzo podobało. Mam nadzieje, że niedługo znów uda się odwiedzić to miejsce. Uwielbiam takie kameralne koncerty, gdzie nikt się nie drze pod sceną, tylko wszyscy siedzą kulturalnie i słuchają. Za to zdecydowanie nie przepadam za techno. Jak ktoś puści na jakiejś domówce te rąbanki, to spoko, niech sobie lecą, ale w warunkach domowych nigdy sama nie włączam takiej muzyki.

Fuka Lata to dla mnie zupełna nowość. Nie mój styl, ale jeśli będziesz miał czas i ochotę, to chętnie poczytałabym, dlaczego tak silnie na Ciebie wpływa ten konkretny ich utwór.

Herne napisał/a:

Z resztą, teledyski to często małe dzieła sztuki, zrobienie takiego w miarę dopasowanego do utworu jest spotykane wcale nie tak często.

Reminder już bardziej przypadł mi do gustu. Zespołu Moderat również nie znałam, choć odnoszę wrażenie, że kogoś mi przypominają.

W temacie teledysków zgadzam się w stu procentach. Mnie się na przykład bardzo spodobał ten: 

Uważam, że pasuje perfekcyjnie. Zresztą mam słabość do wątków z podróżami w czasie, a tutaj pomysł z wykorzystaniem w tym celu fortepianu uważam za naprawdę intrygujący.
Jak to oglądam, to mam wrażenie, jakbym patrzyła na króciutki film. Mam nadzieję, że zapowiadany ciąg dalszy będzie równie dobrze zrealizowany.

Inner Universe kojarzy mi się z jednym japońskim zespołem, który tworzy muzykę do anime.
Bardzo podobny typ kobiecego wokalu. Ta dziewczyna, Origa, mogłaby spokojnie do nich dołączyć.

Słucham dalej i widzę, że praktycznie nic z tego nie kojarzę. Rzadko mi się to zdarza, jak się z kimś wymieniam muzyką. Ciekawe. Właściwie z tego wszystkiego, to znam tylko Chylińską i Kult. Przy okazji, też byłam na ich koncercie, ale to chyba ze dwa, czy trzy lata temu, gdy przyjechali w moje okolice na jakiś festyn. Dziwiłam się, że on w ogóle tak długo wytrzymał, bo większość wokalistów robiła o wiele krótsze występy.

Ten teledysk Agnieszki faktycznie taki od czapy się wydaje, jak wziąć pod uwagę resztę.
Podobne odczucia mam przy:

42

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Utwory, które wzbudzają we mnie emocje, trochę tego będzie, a na początek:

Na razie starczy ale mam tego dużo więcej. Co sądzicie, choć jedno wam się podoba?

43

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Dorzucę coś, co ostatnio zwróciło moją uwagę.
Za fajny tekst:

Elegancka elektronika, jeśli ktoś lubi:

44

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Shinigami napisał/a:

Na razie starczy ale mam tego dużo więcej. Co sądzicie, choć jedno wam się podoba?

Przyjemnie się słuchało. Najbardziej podobał mi się utwór numer dwa oraz trzy. Najmniej ten ostatni.
Chętnie posłucham następne, także wrzucaj śmiało. Słuchasz też czegoś spoza anime?
Od siebie mogę zaproponować kilka, które ostatnio często leciały w moich głośnikach.

Na koniec jeden cover, który mocno mi się spodobał.
Jest w nim coś takiego, że wolę go bardziej niż oryginał.
Choć może fani Arctic Monkeys zjedliby mnie za te słowa.
No ale co poradzę, młody bardziej do mnie przemawia.
Zupełnie inny nastrój, emocje, fajnie zagrana melodia.

45 Ostatnio edytowany przez Herne (2025-01-22 00:59:17)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Mrs.Happiness napisał/a:

W dużym mieście, przy którym mieszkam, jest klub jazzowy, śpiewają w nim tacy lokalni artyści. Byłam już kilka razy i za każdym razem mi się bardzo podobało. Mam nadzieje, że niedługo znów uda się odwiedzić to miejsce. Uwielbiam takie kameralne koncerty, gdzie nikt się nie drze pod sceną, tylko wszyscy siedzą kulturalnie i słuchają.

„Spokojne” małe koncerty są fajne również poprzez kontakt z twórcami – jest bardziej indywidualny, można się z nimi również spotkać osobiście. Jako analogię - nie wiem czy chodzisz do teatru – ciekawa jest sztuka, gdy widzowie są w jednym pomieszczeniu (mieszkaniu) z aktorami i niejako uczestniczą w niej z bardzo, bardzo bliska, są „w środku” wydarzeń. Kompletnie inny odbiór przedstawienia, bardziej dogłębny, stajesz się jego częścią, bardziej się utożsamiasz z przebiegiem wydarzeń.
Aczkolwiek koncerty mniej kameralne też są fajne poprzez właśnie klimat na płycie pod sceną wink. Parę dni temu byłem w Katowickim Spodku na „Zadzwońcie po Milicję” - koncert utrzymany w klimacie PRL -  Banda i Wanda/Róże Europy/IRA/Chłopcy z Placu Broni itp. Gardło trochę jednak bolało po nim wink.
"Chłopcy" wykonali w bardzo ciekawy sposób (i nawet fajnie to wyszło) cover "Jeziora Szczęścia" Bajmu, w związku z chorobą Beaty. A wykonać dobrze cover "Jeziora" to jest sztuka.
P.S dedykacja słowna właśnie „Bandy i Wandy” dla wszystkich forumowiczów:
Uwielbiam ten tekst smile. Czasem mi się przypomina, gdy czytam niektóre wątki na forum.


Mrs.Happiness napisał/a:

Za to zdecydowanie nie przepadam za techno. Jak ktoś puści na jakiejś domówce te rąbanki, to spoko, niech sobie lecą, ale w warunkach domowych nigdy sama nie włączam takiej muzyki.

Techno – zależy jakie. Są rąbanki, od monotonii których boli głowa i dla mnie osobiście nie da się długo słuchać (głównie dark techno), ale są też i ciekawsze odmiany, łagodniejsze, przechodzące w muzykę elektroniczną albo rave.

Mrs.Happiness napisał/a:

W temacie teledysków zgadzam się w stu procentach. Mnie się na przykład bardzo spodobał ten: 

(...)

Uważam, że pasuje perfekcyjnie. Zresztą mam słabość do wątków z podróżami w czasie, a tutaj pomysł z wykorzystaniem w tym celu fortepianu uważam za naprawdę intrygujący.
Jak to oglądam, to mam wrażenie, jakbym patrzyła na króciutki film. Mam nadzieję, że zapowiadany ciąg dalszy będzie równie dobrze zrealizowany.

Ciekawe połączenie różnych stylów, a ten teledysk to rzeczywiście mała opowieść, pełna niuansowych szczegółów tworzących ciekawą całość (nuty jako graficzne). Nie wiem jak będzie wyglądał ciąg dalszy – Jego starsza wersja wybudziła jego samego ze snu. A więc może całość to był tylko sen...

Własne sny też możemy modelować na różne sposoby, tak na marginesie wink

Mrs.Happiness napisał/a:

Słucham dalej i widzę, że praktycznie nic z tego nie kojarzę. Rzadko mi się to zdarza, jak się z kimś wymieniam muzyką. Ciekawe. Właściwie z tego wszystkiego, to znam tylko Chylińską i Kult.

Odczucia w tym względzie są, widzę, obopólne smile

Dzięki za powyższe „Nothing but Thieves”. Znałem ich, chociażby z

ale w jakiś sposób ominęło mnie  „Trip Switch”. Fajne!

A teledysk Damiano David (nie moje klimaty muzyczne) przypomniał mi swoją ekspresją tańca:

46

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

..."nuty jako graficzne symbole" miało być, nie zdążyłem poprawić wink - przeskoczyła magiczna godzina na forum i już nie można edytować treści poprzednich postów smile...

47

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Muzyka jest dla mnie bardzo istotna.
Zreszta, podobnie jak u Ciebie Mrs.Happiness, w dzieciństwie była azylem, jakąś formą ucieczki.

Chyba teraz też trochę jest.

Aktualnie  "katuję" Teddiego Swimsa, perfekcyjne mnie wycisza, a w drodze do pracy mogę "śpiewać" razem z nim. Drę zwyczajnie mordę na całe gardło.
Czasem dobieram muzykę do czynności. Jak mam do przejścia dłuższy dystans - najlepiej sprawdza się Sabaton smile Rytm nadaje tempo marszu i łatwiej się idzie.
Kortez, Domowe Melodie, Jelonek  - to chyba jedni z moich polskich faworytów.
A, gdy potrzebuję "postawić mózg na nogi" sięgam po 4 pory roku Vivaldiego. Działa jakoś motywująco, nie wiem, jak to określić.

Wychowałam się na Metallice, Nirvanie, Alice in Chains, Samael, Marillion, O.N.A

48 Ostatnio edytowany przez Herne (2025-01-22 13:14:12)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Motocyklistka napisał/a:

Aktualnie  "katuję" Teddiego Swimsa, perfekcyjne mnie wycisza, a w drodze do pracy mogę "śpiewać" razem z nim. Drę zwyczajnie mordę na całe gardło.

big_smile
Też tak czasem mam.
Najlepsze są w takich wypadkach miny osób, które np. stoją obok Ciebie w korku i widzą, jak śpiewasz w swoim aucie big_smile

49

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Herne napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

Aktualnie  "katuję" Teddiego Swimsa, perfekcyjne mnie wycisza, a w drodze do pracy mogę "śpiewać" razem z nim. Drę zwyczajnie mordę na całe gardło.

big_smile
Też tak czasem mam.
Najlepsze są w takich wypadkach miny osób, które np. stoją obok Ciebie w korku i widzą, jak śpiewasz w swoim aucie big_smile

To prawda, zwłaszcza w poniedziałek o 7:30 smile

50

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Mrs.Happiness napisał/a:

Przyjemnie się słuchało. Najbardziej podobał mi się utwór numer dwa oraz trzy. Najmniej ten ostatni.
Chętnie posłucham następne, także wrzucaj śmiało. Słuchasz też czegoś spoza anime?
Od siebie mogę zaproponować kilka, które ostatnio często leciały w moich głośnikach.

Kiedyś słuchałem utworów nie tylko z anime, głównie zespołów takich jak Linkin Park. Teraz już w ogóle rzadko słucham muzyki, praktycznie tylko w domu robiąc przy tym coś innego żeby mi grało w tle ale mam całkiem sporą playlistę. Kiedyś w większości słuchałem w trakcie jazdy komunikacją, w ciągu ostatnich lat zawsze jak gdzieś jechałem to jako kierowca co średnio sprzyja słuchaniu muzyki innej niż radio. W pracy też tylko radio gra, a jeśli mam okazję to odpalam jakieś podcasty z YT. Z tych utworów, które wrzuciłaś najbardziej mi się podobają pierwszy i trzeci, pozostałe są w porządku ale nie jakieś wybitne, oczywiście to tylko moja opinia.

Przejdźmy do kilku kolejnych utworów:

Jeśli kiedyś wydarzy się taki cud, że będę miał kandydatkę na żonę to chciałbym aby powyższa piosenka była grana na moim ślubie.

Ta piosenka daje mi powerupa, słuchając jej od razu czuję się bardziej zmotywowany do wszystkiego.

To jeden z najlepszych openingów z anime jakie słyszałem. Piosenki Mami Kawady nie raz zostały użyte jako openingi do anime i wszystkie były bardzo dobre.

Sam nie wiem dlaczego ale ta piosenka działa na mnie uspokajająco i jednocześnie też daje pewnego rodzaju powera.

Ta jest taka łagodna i bardzo przyjemnie mi się jej słucha.

Wcześniej były same soundtracki więc teraz dla odmiany same piosenki, też pięć ale mam tego jeszcze dużo więcej. Co o nich sądzisz?

51

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem
Motocyklistka napisał/a:

Zreszta, podobnie jak u Ciebie Mrs.Happiness, w dzieciństwie była azylem, jakąś formą ucieczki.
(...)
A, gdy potrzebuję "postawić mózg na nogi" sięgam po 4 pory roku Vivaldiego.
(...)
Wychowałam się na Metallice, Nirvanie, Alice in Chains, Samael, Marillion, O.N.A

Samael smile W końcu ktoś kto podziela moje uwielbienie do Samaela.

Muzyka, myślę dla wielu stanowi formę ucieczki. Azylu. Schowka na tlące się uczucia i bóle. Czasem się zatracam w smutku i podkręcam to muzyką, czasem puszczam jak najweselszą by odwrócić myśli od smutku.

Dzisiaj ode mnie Spring Waltz Chopina i ... Omega i Uriah Heep smile Starsi na pewno kojarzą. A i młodsi może.

A jak mi już bardzo źle i czuję samotność to wjeżdża Kelly Family- Take my hand.

52 Ostatnio edytowany przez Herne (2025-06-27 21:17:24)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

"noc wypełnią wyrzuty sumienia
i zabłąkane powrócą wspomnienia
łamigłówki ludzkich spraw
labirynt uczuć co ciągle jest w nas"

53 Ostatnio edytowany przez Herne (2025-07-14 23:06:52)

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

"Chciałabym móc zanurzyć głowę
W strumieniu twojej świadomości
Bezpowrotnie
Chciałabym przez judasze oczu
Twoich łagodnych
Spojrzeć
Kto tam? Kto jest w środku?
"

54

Odp: Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Ponoć najbardziej relaksująco działa muzyka Mozarta, ale ja wolę:

Posty [ 54 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Muzykoterapia, czyli jak leczymy się dźwiękiem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024