Cześć,
w grudniu zeszłego roku po 5 latach przestałam pracować w wyuczonym zawodzie. Po 2 miesiącach zostałam polecona przez koleżankę do pewnego kreatywnego projektu na 8 miesięcy jako asystentka projektantki. Mając skille i doświadczenie w moim zawodzie myślałam ( tak jak inni), że ta Pani wykorzysta je do pomocy, a także do tego, żebym sama później mogła pracować przy innych projektach.
Kiedy poznałam wszystkich z nowej pracy byłam trochę nieśmiała, wstydliwa. Po ok 2 miesiącach zaczęłam nabierać swojej pewności siebie, asertywności i okazało się, że jest to źle odbierane przez szefową. Na początku mówiła mi, że chciałaby mnie dużo nauczyć. Od połowy projektu, kiedy byłam jej samodzielną pomocą, osobą decydującą oczywiście za jej zgodą, szybką, punktualną i konkretną, którą wszyscy chwalili- ona przestała dawać mi zadania, przestała wychodzić z inicjatywą i przestała mnie uwzględniać w wielu innych rzeczach. Moją dewizą było to, ze ja zatrudniłam się aby jej pomagać i się uczyć nowego zawodu, a nie stać się jej przyjaciółką, powiernikiem prywatnych sekretów i słuchaczem depresyjnych historii. ( a już to się zaczynało na początku).
Głównym szefem (nad nią także) był pewien mężczyzna ok 20 lat od niej młodszy- ode mnie tak z 10-15 lat starszy- nie wiem dokładnie. Na początku mnie testował- co zrozumiałe i był nieufny, ale później zaczął mi ufać i widzieć, że ja (a także inni młodzi) dowozimy trudne zadania, projekty i można na nas polegać. On tą projektantkę znał od 20 lat , prawie każdy projekt z nią wykonywał. Ich projekty są znane, dokładne, szczegółowe, nominowane do nagród. Oni sami są znani w branży. On potrafi egzystować bez niej, ona bez niego nie potrafi. Jednak ich relacja z boku była toksyczna- często się kłócili przy nas- mnie i innych asystentach, obcych osobach- nic sobie nie robili z tego, że słyszymy ich prywatne rozterki sprzed lat, wbijanie szpili, pasywno agresywne teksty etc. To było dziwne. Do tej pory ja i inni nie wiemy, dlaczego ona nie chcąc z nim pracować ( bo ciągle powtarzała, że jednak nie chce) zgadzała się na te propozycje, a później były krzyki, płacz i toksyczne zachowania ich obojga.
Jednak nie zwracałam na to uwagi i w drugiej połowie projektu, kiedy on przekonał się bardziej do mnie zaczęłam mieć z nim lepszy kontakt. Widziałam, ze on chyba chciał ten kontakt trochę zmienić na bardziej prywatny ( ZAKOLEGOWAĆ SIĘ, NIC WIECEJ) ale był moim szefem i ja będąc w pierwszym tak wielkim projekcie w tej branży wszystko brałam "profesjonalnie", miałam fasadę, nie spoufalałam się z nikim, raczej kolegowałam się z osobami w moim wieku ( nawet wyżej stanowiskiem) niż z głównym szefem. Okazało się, że mam z nim dobry kontakt werbalny, bardzo dobrze się jemu ze mną rozmawiało, mieliśmy ciągle tzw 'flow'.Zaczęłam widzieć dziwne zazdrosne spojrzenia - najpierw jego asystentów i asystentek, później mojej szefowej. On sobie nic z tego nie robił, jednak moja szefowa zaczęła mi robić pod górkę. Dziwnym trafem kiedy rozmawialiśmy z Nienacka pojawiała się Projektantka i "stała na czatach" albo w tym właśnie momencie musiała organizowała sobie prace przy nas.
Tak jak napisałam wcześniej, dziwne rzeczy się zaczynały dziać- przestawała mnie umieszczać w harmonogramach zadań, dawała mi bardzo niekonkretne zadania, albo takie, które w ogóle nie wymagają kreatywności, a mógłby je zrobić ktoś przypadkowy nawet wzięty z ulicy. Miałam wrażenie, ze ona to robi specjalnie. Kiedyś w czasie pracy zaprosiła do projektu przypadkową osobę z korytarza uczelni ( tam mieliśmy lokalizację projektu) bez zgody głównego szefa i zaczęła ją przyuczać do zawodu, wypytywać o wszystko, zachowywała się jakby ta osoba była jej asystentka, dawała jej moje zadania. Wszyscy się dziwili, nikt nie wiedział o co chodzi. Główny szef był skonfundowany, ALE nie wywalił tej nowej z naszej pracy tylko kazał jej z nami pracować. Ta dziewczyna pracowała 3h za darmo. Moja szefowa cały czas mnie ignorowała, dawała tamtej moje obowiązki. I to ja musiałam nadskakiwać jej i przypominać co miałam robić. Wypytywała tą dziewczynę, a także chwaliła przy wszystkich- miałam wrażenie, że chce mnie zdyskredytować, obniżyć moją wartość w projekcie? Zareagowałam następnego dnia i napisałam sms do głównego szefa czy planują mnie wywalić z roboty bo mają już nową asystentkę, a także skonfrontowałam się z nim twarzą w twarz. On nie wiedział o co mi chodzi, powiedział, że przesadzam i nie powinnam tak "ambicjonalnie reagować", że powinnam się "wyluzować" i on nie wie w ogóle dlaczego ja to tak odebrałam.
Druga dziwna sytuacja miała miejsce pod koniec projektu przy wspólnym obiedzie z głównym szefem. Projektantka zaczęła mnie wypytywać co chciałabym robić po zakończeniu. Odpowiedziałam, że zmieniłam branżę i będę szukała zatrudnienia przy innych podobnych projektach. Ona się bardzo zdziwiła, zaczęła mnie wypytywać w jakiej roli- odpowiedziałam, że w tej co teraz a później będę chciała iść wyżej ( tak jak robią to inni). Odpowiedziała mi z uśmiechem przy głównym szefie , że przecież ja byłam tylko od pracy fizyczniej a nie od kreatywnej, nie wykonywałam zadań ani z jej części ani z części szefa i ona nie wie dlaczego mam zamiar szukać pracy akurat w tym środowisku. Zdębiałam, szybko skończyłam jedzenie i poszłam do znajomych. Popłakałam się przy nich. Później poinformowałam sam na sam głównego szefa, że gdyby szukał kogoś do pracy w przyszłości to ja jestem chętna.
Wspominałam mu jeszcze raz o mojej chęci współpracy na samym końcu projektu - powiedział, że pamięta. Minęły 4 miesiące. W tym czasie dzwonił do mnie 3 razy- raz od razu po projekcie, pogadać prywatnie, kiedy byłam na lotnisku i jechałam na wakacje. Później jeszcze w październiku porozmawiać o fakturach i innych sprawach finansowych zw. z tamtym projektem. Jednak szybko ucinał wtedy rozmowy , bo chciał ode mnie tylko tej informacji dot. finansów.
Moje pytanie do Was brzmi- czy będąc na moim miejscu chcielibyście z nim współpracować i wysylalibyscie/ nagabywalibyście go raz jeszcze wiadomościami o tym, ze jestem chętna do współpracy? Co sądzicie o tej projektantce? Czy może ja przesadzam i za dużo sobie wymyśliłam przez te prawie 9 miesięcy- było intensywnie i meczach,że tak powiem maski każdemu poopadały już pod koniec i te emocje były prawdziwe. Uważam, że nie robiłam nic źle, starałam się jak mogłam. Szef nigdy do swoich asystentów nie był pasywno agresywny, nawet jeśli był szorstki to ich wspieral i dawał feedback- u Projektantkibyło odwrotnie- Pani Projektant była bardzo miła, ale potrafiła wbić szpilę po czasie w bardzo nieoczywistym momencie.
Czy jeszcze kiedyś wysłalibyście do niego portfolio czy np czekalibyście tylko na jego telefon ( który mógłby nigdy nie zadzwonić?) Jestem w 100% pewna że on teraz robi jakiś nowy projekt. Jednak ciagle zastanawiam się czy ja np nie byłam zbyt oficjalna, profesjonalna w stosunku do niego, miałam tzw kija w dupie. On był wyluzowany i widziałam w projekcie, ze zwykle rozmawiał z ludźmi w moim wieku lub w swoim, którzy byli 'w miarę wyluzowani' a nie chodzący w garniturach, korporacji ludki. Kiedyś mi powiedział, że on zwraca uwagę i bierze do następnych prac zwykle ludzi ze względu na ich osobowość i charakter a nie zwraca uwagi tak w 100% na skille. Jednak to było w połowie projektu czyli bardzo dawno, a później ja też niestety zaczęłam się stawiać i asertywnie mu odpowiadać.
W nowym roku zaczynam inny projekt z kimś innym. Zaproponował mi go ktoś, o którym bym się w ogóle nie spodziewała. Ta osoba nie jest 'toksyczna' i dwulicowa i przesadnie miła. Dlatego jestem chętna na współpracę i się zgodziłam... Ale projekty z tym głównym poprzednim szefem są duże, mają znaczenie i są bardziej kreatywne.. Co sądzicie?