Kryzys wieku (solidny) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Kryzys wieku (solidny)

Kiedyś napsiałem pewien wpis o wielu przeciwnościach losu związanych z młodością, dorastaniem. O kompleksach z nimi zwiazanych.

Wszedłem w pierwszy zwiazek niecały pół roku temu. Nie mając większych doświadczewń poza paniami do towarzystwa.  Oboje koło 30 stki. Na początku wszystko się układało, ale po pewnym czasie ona  wspomniała o dziecku. Ja uznałem, że jeszcze przynajmniej kilka lat. Ona na to, że nie. Wyjaśniłem po ludzku, ze nie wyszalałem się za młodu, nie miałem jak.  No to zwiazek się rozpadł.

Mimo, że teoretycznie to był mój pierwszy zwiazek, a więc pierwsza miłość nie płakałem po niej. Nie dlatego, że jestem np hipergamiczny, samiec sigma ect. Po prostu irytuje mnie, że nie mam tych 18 lat. Irytuje mnie, że nie mogę przeżyć pierwszej miłości, pierwszego razu  na jakimś wyjeździe, wakacjach. Irytuje mnie, że nie mam już nawet wieku studendzkiego na przygody bez zobowiązań, które ma każdy zanim dobije do tych 30 lat. Potem nagle każdy  poważnieje i chce stabilziacji.  Ktoś powie, że to naturalne, ale jeśli ktoś za młodu nie zaznał nic to co wtedy?

Obawiam się, że przyjdzie mi być samemu. Nie boję się pisać tego wpisu pod wpływem emocji, bo na co dzień mało kto wie, że ten pewny siebie, uśmiechnięty facet co żartuje w towarzystwie  jest żżerany przez demony przeszłości i kryzys wieku. Znim ktoś wspomni o psychoterapeucie to chodzę na luźne wizyty i opowiadam o sobie jak na spowiedzi. Co ciekawe psychoterepeutka uważa, że faktycznie, jeśli moja przeszłość ma liczne braki trudno bym w pewnych sferach funkcjonował normalnie.

Czytam tutaj wyznania kobiet, mężczyzn. Ile macie doswiadczenia, okazji, nawet jakiś kryzysów. Oddałbym wiele za takie scenariusze w moim życiu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kryzys wieku (solidny)
lostsoulindarkness napisał/a:

Kiedyś napsiałem pewien wpis o wielu przeciwnościach losu związanych z młodością, dorastaniem. O kompleksach z nimi zwiazanych.

Wszedłem w pierwszy zwiazek niecały pół roku temu. Nie mając większych doświadczewń poza paniami do towarzystwa.  Oboje koło 30 stki. Na początku wszystko się układało, ale po pewnym czasie ona  wspomniała o dziecku. Ja uznałem, że jeszcze przynajmniej kilka lat. Ona na to, że nie. Wyjaśniłem po ludzku, ze nie wyszalałem się za młodu, nie miałem jak.  No to zwiazek się rozpadł.

Mimo, że teoretycznie to był mój pierwszy zwiazek, a więc pierwsza miłość nie płakałem po niej. Nie dlatego, że jestem np hipergamiczny, samiec sigma ect. Po prostu irytuje mnie, że nie mam tych 18 lat. Irytuje mnie, że nie mogę przeżyć pierwszej miłości, pierwszego razu  na jakimś wyjeździe, wakacjach. Irytuje mnie, że nie mam już nawet wieku studendzkiego na przygody bez zobowiązań, które ma każdy zanim dobije do tych 30 lat. Potem nagle każdy  poważnieje i chce stabilziacji.  Ktoś powie, że to naturalne, ale jeśli ktoś za młodu nie zaznał nic to co wtedy?

Obawiam się, że przyjdzie mi być samemu. Nie boję się pisać tego wpisu pod wpływem emocji, bo na co dzień mało kto wie, że ten pewny siebie, uśmiechnięty facet co żartuje w towarzystwie  jest żżerany przez demony przeszłości i kryzys wieku. Znim ktoś wspomni o psychoterapeucie to chodzę na luźne wizyty i opowiadam o sobie jak na spowiedzi. Co ciekawe psychoterepeutka uważa, że faktycznie, jeśli moja przeszłość ma liczne braki trudno bym w pewnych sferach funkcjonował normalnie.

Czytam tutaj wyznania kobiet, mężczyzn. Ile macie doswiadczenia, okazji, nawet jakiś kryzysów. Oddałbym wiele za takie scenariusze w moim życiu.

Trochę nie rozumiem tej wypowiedzi, jak masz 30 lat to możesz spokojnie celować w dziewczyny kilka lat młodsze które niekoniecznie mają parcie na dzieci a bardziej na zabawę skoro tak bardzo jej potrzebujesz. Młodszy już nie będziesz i rozpamiętywanie tego faktu nic nie zmieni.

3

Odp: Kryzys wieku (solidny)

Gdzieś czytałem już twój post. Chyba ten, że tobie za młodu nie dano żyć, bo zakazy ect, potem się usamodzielniłeś, ale obudziłeś się z powodu wieku z ręką w nocniku.
Witaj w klubie.
Chociaż moje życie jest inne sam napisałem tutaj, że od pewnego czasu mam powodzenie. Jednak my, faceci koło 30stki tak mamy, że jesteśmy jedną nogą w młodości, drugą już chcemy odpocząć od życia. Jesteśmy nastoletnimi starcami. Liczymy, że młodość jest wieczna, a jak nie to można jako ostatni zgasić światło.

Weź moje podejście. Ja olałem temat. Nie szukam młodszych, nie chodzę do pań do towarzystwa. Los chciał tak to trudno. Trochę do tematu podchodzę na zimno i tobie też radzę. Niestety kobiety często z takich jak my robiąc egoistycznych potworów, a same najpierw się bawią,a potem już chcą się ustatkować bez zadnych imprez, przygód i podobnych rozrywek.

Od siebie mogę dodać, że bycie facetem w życiu to zawsze hard level, nawet jak nie jesteś brzydkim przegrywem bez grosza przy duszy. Mam dalekiego kuzyna, jest bananem, przystojny, a jego rodzice jeszcze się cieszą że ma powodzenie i na wszystko mu pozwalają. Chłopak ma 17 lat i życiowo bije nas na łeb na szyję.

Ale racjonalizm wygrywa i wiem, że gdybym miał mu zazdrościć to tylko by mi siadła psycha.  Musimy żyć dalej, trawiąc nasz los, albo zapomnieć na czym stoimy. Radzę drugą opcję. Jesteśmy młode stare konie. Wykorzystajmy czas jaki nam został na te 45 lat do przodu na samorozwoj, bogacenie się, rozrywki, podróże ect.

4

Odp: Kryzys wieku (solidny)

Ale w czym jest problem?
Jak chcesz mieć z kobietą stały zwiazek, a nie tylko seks, to licz się z tym, że ktoś może czegoś od Ciebie chcieć.
Nie rozumiem więc dlaczego nie szukasz luźnych znajomości i do kogo właściwie te żale.

5

Odp: Kryzys wieku (solidny)

Tylko, że facet nie pisał, że chce być w związku pokroju FWB i sam seks.
Mówił, że partnerka chciała dziecko, lekceważąc fakt, że dla niego nie jest jeszcze czas. Jeśli związek w tym wieku ma tak wygladać to nic dziwnego, że faceci zachowują się np jak słynny Robert Pasut.

Facet zrobił o tyle dobrze, że zakończył tę farsę, bo widać było, że druga strona ma wotalnie wywalone, że facet potrzebuje czasu, a nie grzebać w pieluchach.

6

Odp: Kryzys wieku (solidny)

Dlaczego nie miales sie jak wyszalec za mlodu? Przeciez od 18 do 30 lat to cale 12 lat na kluby imprezki wycieczki kolegow itp. Nawet pracujac mogles sobie szalec w weekendy przez te 12 lat. Twoja dziewczyna za pare lat moze miec trudnosci z zajsciem w ciaze a Ty mozesz nawet wogole nie chciec dzieci wiec lepiej sie rozstac tu nie ma kompromisow

7 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-11-07 16:36:19)

Odp: Kryzys wieku (solidny)

wg mnie to ty sie nie nadajesz do zakladania rodziny. jestes niedojrzaly, a skoro w wieku 30tki to prawdopodobnie ci juz zostanie.


a te przeswiadczenie ze kazdy musial szales jest denne. nie mialam piewszego razu na jakis wyjazdach, tylko w pierwszym powaznym zwiazku czyli jak ty, byl to moj jedyny partner seksualny (mialam jakies 20 lat, teraz mam 30). ani nie zaluje, a ni nie placze, mam dziecko i brak poczucia ze ojj a moglabym tak na baletach pouzywac, wiec rzuco to wszystko. wedlug mnie nie jest to normalne, bez wzgledu czy ma sie 20, 30 czy 40. zdajesz sie byc skupiony na swoim hedonistycznym ego. pasuje do tego chodzenie do pan do towarzystwa.

8 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-11-07 16:40:01)

Odp: Kryzys wieku (solidny)
New Me napisał/a:

Dlaczego nie miales sie jak wyszalec za mlodu? Przeciez od 18 do 30 lat to cale 12 lat na kluby imprezki wycieczki kolegow itp. Nawet pracujac mogles sobie szalec w weekendy przez te 12 lat. Twoja dziewczyna za pare lat moze miec trudnosci z zajsciem w ciaze a Ty mozesz nawet wogole nie chciec dzieci wiec lepiej sie rozstac tu nie ma kompromisow



na jej szczescie sie rozstali. mam nadzieje, ze teraz nie bedzie zawracal innej dziewczynie doopy, skoro nie jest gotowy na zwiazek i odpowiedzialnosc za niego. bo nawet jesli oboje nie beda chcieli dzieci to i tak moze sie przytrafic. a on wpadnie w kolejny "kryzys" i zmarnuje zycie dzieciaakowi i tej kobiecie. to juz jego taka psychika, ze na bank nie udzwignie. i watpie, ze to sie zmieni. niektorzy nie powinni miec dzieci wcale.

9 Ostatnio edytowany przez Papieros123 (2024-11-07 22:01:18)

Odp: Kryzys wieku (solidny)

A ja się ujmę za autorem.

Trąci mi trochę hikopryzją. Sam przeczytałem tutaj parę watków np o zdradach, szaleństw przez kobiety. A kto jest winny? Facet, bo nie chce od razu babrać się w pieluchach, bo mając te 30 lat musi tylko o tym myśleć. Walnę z grubej redpillowej rury. Kobieta jak ma np 18-20 lat nie myśli o tym, gdy np imprezuje, że jakiś facet w tym samym czasie nie ma tej możlwiości, bawi się, a potem tupie nóżką, bo kolejny partner to nie, on nie może być od wycieczek, biwaków, wręcz skoków na bungee. A potem płacz, że faceci nie idą na to.
Nie bedę zgrywał swietego, bo sam napisałem wątek, że cieszę się powodzeniem od niedawna tylko nic z tym nie robię, a mogę mieć mniej więcej tyle lat co lostsoulindarkness. Tyle, że ja wybrałem inną opcję. Podszedłem racjonalnie do problemu i po prostu na zimno odpuściłem. Nie bawię się w panie do towarzystwa, młode co chcą szaleć czy rówieśniczki z parciem na stabilizację.

Do lostsoulindarkness. Jeśli za młodu nie poszalałeś, a nawet nie mówię o zakrapianych domówkach czy przygodami na jedną noc, to teraz odpuść temat jeśli marzą ci się ckliwe romanse jak np z teledysku mrkitty after dark.

To jest problem facetów  wchodzących w pierwsze związki przed trzydziestką, myślą, że otrzymają mityczną nastoletnią miłość. po latach.  Potem przychodzi rozczarowanie i ból. Facet, po co ci to. Możesz naprawdę żyć spokojnie, bez nerw, a świat oferuje ci multum możlwiości. Nie musisz być w związku, lub mieć romanse. Media społecznosciowe i dawniej filmy wyprały facetom mózgi i stad zalew inceli.

Sam dwa tygodnie temu zrezygnowałem z propozycji relacji FWB.

10

Odp: Kryzys wieku (solidny)
lostsoulindarkness napisał/a:

Kiedyś napsiałem pewien wpis o wielu przeciwnościach losu związanych z młodością, dorastaniem. O kompleksach z nimi zwiazanych.

Wszedłem w pierwszy zwiazek niecały pół roku temu. Nie mając większych doświadczewń poza paniami do towarzystwa.  Oboje koło 30 stki. Na początku wszystko się układało, ale po pewnym czasie ona  wspomniała o dziecku. Ja uznałem, że jeszcze przynajmniej kilka lat. Ona na to, że nie. Wyjaśniłem po ludzku, ze nie wyszalałem się za młodu, nie miałem jak.  No to zwiazek się rozpadł.

Mimo, że teoretycznie to był mój pierwszy zwiazek, a więc pierwsza miłość nie płakałem po niej. Nie dlatego, że jestem np hipergamiczny, samiec sigma ect. Po prostu irytuje mnie, że nie mam tych 18 lat. Irytuje mnie, że nie mogę przeżyć pierwszej miłości, pierwszego razu  na jakimś wyjeździe, wakacjach. Irytuje mnie, że nie mam już nawet wieku studendzkiego na przygody bez zobowiązań, które ma każdy zanim dobije do tych 30 lat. Potem nagle każdy  poważnieje i chce stabilziacji.  Ktoś powie, że to naturalne, ale jeśli ktoś za młodu nie zaznał nic to co wtedy?

Obawiam się, że przyjdzie mi być samemu. Nie boję się pisać tego wpisu pod wpływem emocji, bo na co dzień mało kto wie, że ten pewny siebie, uśmiechnięty facet co żartuje w towarzystwie  jest żżerany przez demony przeszłości i kryzys wieku. Znim ktoś wspomni o psychoterapeucie to chodzę na luźne wizyty i opowiadam o sobie jak na spowiedzi. Co ciekawe psychoterepeutka uważa, że faktycznie, jeśli moja przeszłość ma liczne braki trudno bym w pewnych sferach funkcjonował normalnie.

Czytam tutaj wyznania kobiet, mężczyzn. Ile macie doswiadczenia, okazji, nawet jakiś kryzysów. Oddałbym wiele za takie scenariusze w moim życiu.

Przyznaj sam przed sobą - czy naprawdę czujesz, że potrzebujesz tego "wyszalenia się" czy czujesz presję społeczną?

Mam prawie 40 lat. Poznałam mojego męża zaraz po maturze, więc obydwoje mieliśmy po 19 lat. Po 3 miesiącach zostaliśmy parą, wcześniej żadne z nas nie miało żadnego doświadczenia w czymkolwiek, jak chodzi o związek. Wszystkiego uczyliśmy się razem na sobie. Po dwóch latach zaręczyny, w czwartą rocznicę poznania się ślub. Dzisiaj jesteśmy prawie 20 lat razem, 15 lat po ślubie. Dwa lata po ślubie urodziło się nasze pierwsze dziecko, ostatecznie mamy trójkę.
Nigdy nie czułam, że muszę się wyszaleć. Widziałam jak "szaleją" moje znajome - narkotyki, problemy z policją, niechciane ciąże, szybkie śluby i równie szybkie rozwody..... Nie wiem, może ostatecznie są szczęśliwe ale ja im tego nie zazdrościłam ani wtedy ani dzisiaj. Nawet przez moment nie czułam abym cokolwiek straciła przez to, że mój pierwszy chłopak stał się moim narzeczonym i jest teraz mężem. Żeby tylko z jednym facetem uprawiałam seks i mam ogromną nadzieję, że tak już zostanie do końca mojego życia. Ja jestem szczęśliwa, bo jestem spełniona, tego właśnie chciałam i tego szukałam. Ale totalnie rozumiem, że ktoś inny męczyłby się z takim życiem. Bo jesteśmy różni.

11

Odp: Kryzys wieku (solidny)
lostsoulindarkness napisał/a:

Kiedyś napsiałem pewien wpis o wielu przeciwnościach losu związanych z młodością, dorastaniem. O kompleksach z nimi zwiazanych.

Wszedłem w pierwszy zwiazek niecały pół roku temu. Nie mając większych doświadczewń poza paniami do towarzystwa.  Oboje koło 30 stki. Na początku wszystko się układało, ale po pewnym czasie ona  wspomniała o dziecku. Ja uznałem, że jeszcze przynajmniej kilka lat. Ona na to, że nie. Wyjaśniłem po ludzku, ze nie wyszalałem się za młodu, nie miałem jak.  No to zwiazek się rozpadł.

Mimo, że teoretycznie to był mój pierwszy zwiazek, a więc pierwsza miłość nie płakałem po niej. Nie dlatego, że jestem np hipergamiczny, samiec sigma ect. Po prostu irytuje mnie, że nie mam tych 18 lat. Irytuje mnie, że nie mogę przeżyć pierwszej miłości, pierwszego razu  na jakimś wyjeździe, wakacjach. Irytuje mnie, że nie mam już nawet wieku studendzkiego na przygody bez zobowiązań, które ma każdy zanim dobije do tych 30 lat. Potem nagle każdy  poważnieje i chce stabilziacji.  Ktoś powie, że to naturalne, ale jeśli ktoś za młodu nie zaznał nic to co wtedy?

Obawiam się, że przyjdzie mi być samemu. Nie boję się pisać tego wpisu pod wpływem emocji, bo na co dzień mało kto wie, że ten pewny siebie, uśmiechnięty facet co żartuje w towarzystwie  jest żżerany przez demony przeszłości i kryzys wieku. Znim ktoś wspomni o psychoterapeucie to chodzę na luźne wizyty i opowiadam o sobie jak na spowiedzi. Co ciekawe psychoterepeutka uważa, że faktycznie, jeśli moja przeszłość ma liczne braki trudno bym w pewnych sferach funkcjonował normalnie.

Czytam tutaj wyznania kobiet, mężczyzn. Ile macie doswiadczenia, okazji, nawet jakiś kryzysów. Oddałbym wiele za takie scenariusze w moim życiu.

Co do ostatniego wiersza- moje życie to jeden wielki kryzys : D pół żartem, pół serio.

A tak już poważnie- kolejny, który POWINNOŚCI postawił ponad wszystko. Bo jak był młody to powinien pić, ruchać, wyszaleć się, używać życia a jak nie to gorszy. Serio?
Napisałeś, że jeśli twoja przeszłość ma liczne braki to trudno w pewnych sferach funkcjonować normalnie. Co to znaczy normalnie? Masz definicję co mieści się  w granicach owej normalności ,czym jest dla Ciebie? Twoja subiektywna definicja i tak mi nic nie da, daruj sobie zatem.

Znam ludzi z tak licznymi scenariuszami życia, że naprawdę słowo "normalnie" jest tak szerokie jak szeroki jest bezkres nieba.
A poza tym, jak mówił uczony "Nie jest miarą zdrowia pasować do głęboko chorego społeczeństwa".

Idź w świat- baw się, używaj. Ale nie życzę byś obudził się pewnego razu i zrozumiał, że to wcale tak dobrze nie smakuje.

12

Odp: Kryzys wieku (solidny)
R_ita2 napisał/a:
lostsoulindarkness napisał/a:

Kiedyś napsiałem pewien wpis o wielu przeciwnościach losu związanych z młodością, dorastaniem. O kompleksach z nimi zwiazanych.

Wszedłem w pierwszy zwiazek niecały pół roku temu. Nie mając większych doświadczewń poza paniami do towarzystwa.  Oboje koło 30 stki. Na początku wszystko się układało, ale po pewnym czasie ona  wspomniała o dziecku. Ja uznałem, że jeszcze przynajmniej kilka lat. Ona na to, że nie. Wyjaśniłem po ludzku, ze nie wyszalałem się za młodu, nie miałem jak.  No to zwiazek się rozpadł.

Mimo, że teoretycznie to był mój pierwszy zwiazek, a więc pierwsza miłość nie płakałem po niej. Nie dlatego, że jestem np hipergamiczny, samiec sigma ect. Po prostu irytuje mnie, że nie mam tych 18 lat. Irytuje mnie, że nie mogę przeżyć pierwszej miłości, pierwszego razu  na jakimś wyjeździe, wakacjach. Irytuje mnie, że nie mam już nawet wieku studendzkiego na przygody bez zobowiązań, które ma każdy zanim dobije do tych 30 lat. Potem nagle każdy  poważnieje i chce stabilziacji.  Ktoś powie, że to naturalne, ale jeśli ktoś za młodu nie zaznał nic to co wtedy?

Obawiam się, że przyjdzie mi być samemu. Nie boję się pisać tego wpisu pod wpływem emocji, bo na co dzień mało kto wie, że ten pewny siebie, uśmiechnięty facet co żartuje w towarzystwie  jest żżerany przez demony przeszłości i kryzys wieku. Znim ktoś wspomni o psychoterapeucie to chodzę na luźne wizyty i opowiadam o sobie jak na spowiedzi. Co ciekawe psychoterepeutka uważa, że faktycznie, jeśli moja przeszłość ma liczne braki trudno bym w pewnych sferach funkcjonował normalnie.

Czytam tutaj wyznania kobiet, mężczyzn. Ile macie doswiadczenia, okazji, nawet jakiś kryzysów. Oddałbym wiele za takie scenariusze w moim życiu.

Co do ostatniego wiersza- moje życie to jeden wielki kryzys : D pół żartem, pół serio.

A tak już poważnie- kolejny, który POWINNOŚCI postawił ponad wszystko. Bo jak był młody to powinien pić, ruchać, wyszaleć się, używać życia a jak nie to gorszy. Serio?
Napisałeś, że jeśli twoja przeszłość ma liczne braki to trudno w pewnych sferach funkcjonować normalnie. Co to znaczy normalnie? Masz definicję co mieści się  w granicach owej normalności ,czym jest dla Ciebie? Twoja subiektywna definicja i tak mi nic nie da, daruj sobie zatem.

Znam ludzi z tak licznymi scenariuszami życia, że naprawdę słowo "normalnie" jest tak szerokie jak szeroki jest bezkres nieba.
A poza tym, jak mówił uczony "Nie jest miarą zdrowia pasować do głęboko chorego społeczeństwa".

Idź w świat- baw się, używaj. Ale nie życzę byś obudził się pewnego razu i zrozumiał, że to wcale tak dobrze nie smakuje.

Ja nawet napisze ze takie zycie "pelne rozrywek " nigdy dobrze nie smakuje i predzej czy pozniej skonczy sie jakas zyciowa tragedia mniejsza lub wieksza

13

Odp: Kryzys wieku (solidny)

No taka prawda New me. Wiem jak latami żył mój mąż. Kariera, imprezy, panienki i co? Przepłacił to depresją, alkoholizmem i jedną wielką wewnętrzną pustką. Ale to już stare dzieje. Ale musiał sam poczuć gorzki smak pustki, samotności i niskich uciech, uciekania od siebie.

14

Odp: Kryzys wieku (solidny)
R_ita2 napisał/a:

No taka prawda New me. Wiem jak latami żył mój mąż. Kariera, imprezy, panienki i co? Przepłacił to depresją, alkoholizmem i jedną wielką wewnętrzną pustką. Ale to już stare dzieje. Ale musiał sam poczuć gorzki smak pustki, samotności i niskich uciech, uciekania od siebie.

Tak kazdy konczy albo jeszcze gorzej samobojstwa wiezienie smierc z przedawkowania to jest niemal 100% pewnosc takiego "szybkiego rozrywkowego zycia"

15

Odp: Kryzys wieku (solidny)
Papieros123 napisał/a:

Sam dwa tygodnie temu zrezygnowałem z propozycji relacji FWB.

A z jakiego powodu, możesz nam tu zdradzić?

16

Odp: Kryzys wieku (solidny)
lostsoulindarkness napisał/a:

Kiedyś napsiałem pewien wpis o wielu przeciwnościach losu związanych z młodością, dorastaniem. O kompleksach z nimi zwiazanych.

Wszedłem w pierwszy zwiazek niecały pół roku temu. Nie mając większych doświadczewń poza paniami do towarzystwa.  Oboje koło 30 stki. Na początku wszystko się układało, ale po pewnym czasie ona  wspomniała o dziecku. Ja uznałem, że jeszcze przynajmniej kilka lat. Ona na to, że nie. Wyjaśniłem po ludzku, ze nie wyszalałem się za młodu, nie miałem jak.  No to zwiazek się rozpadł.

Mimo, że teoretycznie to był mój pierwszy zwiazek, a więc pierwsza miłość nie płakałem po niej. Nie dlatego, że jestem np hipergamiczny, samiec sigma ect. Po prostu irytuje mnie, że nie mam tych 18 lat. Irytuje mnie, że nie mogę przeżyć pierwszej miłości, pierwszego razu  na jakimś wyjeździe, wakacjach. Irytuje mnie, że nie mam już nawet wieku studendzkiego na przygody bez zobowiązań, które ma każdy zanim dobije do tych 30 lat. Potem nagle każdy  poważnieje i chce stabilziacji.  Ktoś powie, że to naturalne, ale jeśli ktoś za młodu nie zaznał nic to co wtedy?

Obawiam się, że przyjdzie mi być samemu. Nie boję się pisać tego wpisu pod wpływem emocji, bo na co dzień mało kto wie, że ten pewny siebie, uśmiechnięty facet co żartuje w towarzystwie  jest żżerany przez demony przeszłości i kryzys wieku. Znim ktoś wspomni o psychoterapeucie to chodzę na luźne wizyty i opowiadam o sobie jak na spowiedzi. Co ciekawe psychoterepeutka uważa, że faktycznie, jeśli moja przeszłość ma liczne braki trudno bym w pewnych sferach funkcjonował normalnie.

Czytam tutaj wyznania kobiet, mężczyzn. Ile macie doswiadczenia, okazji, nawet jakiś kryzysów. Oddałbym wiele za takie scenariusze w moim życiu.

Szukaj kobiet o wiele młodszych od siebie, w granicach dwudziestki. Bo kobieta 27 letnia - ona już może mieć "parcie" na ślub i dzieci.
Albo
Być może opcją dla Ciebie teraz są luźne związki bez zobowiązań, tylko to musisz mówić od razu kobiecie i albo ona się na to zdecyduje, albo szukaj kolejnej. Wtedy jej wiek nie ma większego znaczenia.

Odp: Kryzys wieku (solidny)

Jeszcze raz napiszę. Trochę się żalę, ale moje podejscie nie jest przypadkowe.
Wychowałem się w ultrareligijnym domu. Nie pozwalano mi na nic, nawet do momentu przeprowadzki.  Cały czas słyszałem w domu dyskusje, że świat jest zepsuty, wszyscy sie "łajdaczą". O ile w czasach szkolnych po prostu odlatywałem w wirtualny świat, o tyle po dwudzietsce już zaczęło mi to doskwierać. Pierwsze pracy nie pozwalały finansowo na usamodzielnienie się. A kiedy się usamodzielniłem trochę zleciały lata i weszła depresja.
Może źle ująłem temat w słowa, ale czuję się życiowo wybrakowany. Dlatego trochę "alergicznie" reaguję na stabilizację, dziecko ect.
O ile w życiu ten problem niezbyt mnie dołuje. O tyle czasami są dni, że po pracy idę do galerii, widzę wieczorami młodych ludzi, młode pary i czuję się jak trup. Bo wartuję sobie w głowie, że zamiast takich chwil w domu miałem krzyki, pytania tylko o lekcje ect. Brzmię trochę może jakbym miał wiele lat mniej, ale forum jest jedynym miejscem gdzie mogę wyrzucić z siebie prawdę.

18

Odp: Kryzys wieku (solidny)

Czytam tutaj wyznania kobiet, mężczyzn. Ile macie doswiadczenia, okazji, nawet jakiś kryzysów. Oddałbym wiele za takie scenariusze w moim życiu.


Ja również nie mam zbyt wielu fajnych wspomnień z czasów licealno studenckich w tym z czasów licealnych nie mam dosłownie żadnych pikantnych wspomnień. Nie mam tu na myśli imprez towarzyskich bo z tym u mnie nie było źle. Mam na myśli tzw.momenty czyli upojne chwile gdy jest się sam na sam z dziewczyną i nie chodzi tu tylko o trzymanie się za rączki i przytulanie.

Autor ma ok. 30 lat. Ja w wieku 30 lat od kilku lat byłem już żonaty i miałem dziecko. Oprócz mojej żony "dotykałem" w życiu tylko kilku dziewczyn. Mógłbym je policzyć na palcach jednej ręki. Mogłem podotykać ich dużo więcej, ale w młodości marnowałem okazję za okazją. No cóż. Nie miałem doświadczenia w tych sprawach. Często wspominałem tamte zmarnowane okazje i żałowałem, że ich nie wykorzystałem. Koledzy wspominali o swoich podbojach sprzed lat, a ja nie miałem w tym temacie za dużo do powiedzenia. Z czasem mi przeszło. Zacząłem dostrzegać bardziej plusy niż minusy tego, że za młodu sobie zbytnio nie poużywałem. Przecież jeden z moich kumpli zaliczył wpadkę z dziewczyną gdy miał 20 lat. Musiał się żenić. Drugi mój kumpel zaliczył wpadkę w wieku 22 lat. Oczywiście tu też od razu był ślub. Czy ja chciałbym być na ich miejscu? Oczywiście, że nie. Nie miałem żadnych zobowiązań i mogłem nadal do woli imprezować w przeciwieństwie do nich. Ci moi dwaj kumple wypadli z naszej paczki gdyż mieli już na głowie obowiązki rodzinne.
A najważniejszy wniosek jest taki, że gdybym wykorzystywał onegdaj wszelkie nadarzające się okazje do tego aby pobaraszkować z dziewczyną, nie poznałbym mojej żony. Z pewnością zjechałbym w jakimś momencie na boczny tor i związałbym się z którąś z "niewykorzystanych okazji". Czy wyszłoby mi szczęśliwe życie z tą czy inną dziewczyną? Tego nie wiem i nigdy się nie dowiem. Wiem natomiast to, że jestem szczęśliwy z moją żoną. Ona jest moją drugą połówką. Gdy ją poznałem, zainteresowała mnie gdyż była ładna i zgrabna z wyglądu. Wkrótce okazało się też, że ma dobry charakter i że pasujemy do siebie- w seksie również. Okazała się partnerką idealną. Lubiła nawet seks grecki, a wiadomo, że tylko niecała połowa kobiet pozwala się choćby tylko dotknąć facetowi  w tym miejscu.
Podsumowując stwierdzam, że faktem jest to, że w młodości sobie zbytnio nie poużywałem w sferze intymnej. Los tak chciał, ale jednocześnie los wynagrodził mi to obdarzając mnie kobietą moich marzeń.

19

Odp: Kryzys wieku (solidny)

Miałem podobną sytuację. Był tutaj nawet temat i to w ramach pocieszenia trochę pisze. Pisaliście o tym, że byliście u Pań do towarzystwa, ja tego nigdy nie liczyłem do doświadczeń seksualnych ale jednak ludzie tutaj stwierdzili, że to się liczy  do liczby partnerów seksualnych więc i do doświadczenia.
Chodziło o to, że moja kobieta miała około 25 facetów przedemną w łóżku. A ja około 25 też ale z tego prawie wszystko to Panie do towarzystwa. Wiadomo, ona z tych 25 miała wiele relacji kolega/kochanek/partner itp a ja tylko wiaodmo, bez realcji, więc znacznie gorzej od niej.

Ale jednak się to liczy. Więc wliczajcie do doświadczenia Panie do towarzystwa i będziecie się lepiej czuć z tym psychicznie.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024