Mężczyzna według kobiety - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mężczyzna według kobiety

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 148 ]

Temat: Mężczyzna według kobiety

Mam pytanie do pań. Jak Waszym zdaniem powinna funkcjonować przestrzeń osobista i wspólne życie między kobietą a mężczyzną?
Jakie obowiązki, jakie oczekiwania?

Nie posiadam żadnych wzorców męskich, tak niestety potoczyło się moje życie. Jedyny obraz jaki mniej więcej kojarzę to relacja mojego już nieżyjącego wujka z ciocią.

Sprawiali wrażenie kochających się, byli ze sobą do końca, ale ich relacje komplikował alkoholizm wujka. Ciocia nie pracowała, zajmowała się domem i dziećmi, ale tak naprawdę to ona była głową rodziny. Wujek przynosił do domu wypłatę i dawał jej, nigdy nie miał swoich pieniędzy, wszystko dawał na ciocię i ich dzieci. Potrafił sam chodzić przez 10 lat w tych samych spodniach, a jak tylko miał jakieś większe dochody to od razu nawet bez wiedzy żony kupował jej jakieś masaże, bony do wykorzystania w salonach urody itd. Ona co pół roku nowa torebka i fryzjer, a on przy niej czasem wyglądał jak konserwator który przyjechał do domu kran naprawić.

Zapytałem go kiedyś, czemu tak postępuje, że nic sobie nie bierze tylko wszystko w rodzinę tak totalnie ładuje zapominając o sobie. On mi odpowiedział że jak dorastał w domu dziecka to nie sądził że ktokolwiek z nim w sensie facetem z taką przeszłością zechce stworzyć związek. I że taka niespodzianka, bo go kobieta normalna pokochała i że on jej w ten sposób okazuje wdzięczność i miłość, bo tak powinien facet. Zapytałem co dokładnie powinien a ten odparł, że kobieta ma się czuć przy tobie jak księżniczka a on sam nic nie potrzebuje bo i tak od dziecka niczego materialnie prawie nie posiadał.

Widzę po sobie że podobny sposób myślenia do wujka mam. Moja ostatnia już posypana relacja też tak właśnie wyglądała że czułem się w obowiązku zasypywać moją ex prezentami i dawałem jej do zrozumienia że przy mnie nie musi pracować jeśli nie chce bo ja jej wszystko dostatnio zapewnię. Jak widać to nie wystarczyło w jej przypadku.

A jak inne panie na to patrzą? Jakbyście mogly wpisach dodawać informacje o waszym wieku to też byłbym wdzięczny, bo ciekawi mnie czy są tu jakieś różnice pokoleniowe w postrzeganiu tych spraw.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mężczyzna według kobiety

Mam 30 lat, z mezem w styczniu stuknęłoby nam 5 lat od momentu rozwijania znajomości.  Mimo trudnego usposobienia mojego męża, jego ładnie rozwiniętej kariery (jest członkiem zarzadu) I jego wysokiej atrakcyjności to im dalej w las dostrzegałam, ile ofiarności w sobie ma. Nieba by mi przychylił, wiele robił pod nas, mimo swoich zasad i niechęci do moich aktywności w końcu zazwyczaj ulegał i było na moje. Ma duże braki i deficyty wyniesione z bardzo przemocowego domu, więc łaknął atencji, uwagi, troski, ciepła. Zawsze powtarzał, że stworzyłam mu dom i dałam ciepło którego nigdy nie miał. Mówił, że nie musze pracować, że "stać go na nas" ale ja chciałam i czułam ze mnie tłamsi. Też mi dawał pieniądze na zycie- nie wszystkie ofkors, że tak powiem wydzielał, ale na tyle dużo że jeszcze zostawało. Gdzie nas zaprowadziła jego ofiarność, skamlenie o czułość i opiekę? A no tam że chce odejść/w głowie już odeszłam czując się nim za bardzo obciążona. Nie było w tym związku partnerstwa, tylko relacja oparta na opiece... chyba wzajemnej, bo były płaszczyzny że opiekowaliśmy się sobą wzajemnie. Mąż górował nade mną. Ja będąc "w procesie" miałam dość jego trzymania na mnie łapy i na moim życiu. W sumie to odeszłam na świeżo.

Może po prostu nie szanuje się osób, które chcą ZA BARDZO? Jak spojrzałam prawdzie w oczy i podsumowałam swoje życie to grałam na jego zasadach ale dusząc się. Więc nigdzie jego oddanie nas nie zaprowadziło. Albo on źle trafił, bo moja choroba nam nie pomagała.

3

Odp: Mężczyzna według kobiety

Hej, co prawda ja facet a pytasz kobiety... ale powiem tak: skoro nie masz żadnego wzorca męskiego to jesteś w głębokiej d. albo nawet w rowie mariańskim. Moim zdaniem powinieneś sobie postawić za cel życiowy poznanie co to znaczy być mężczyzną, ktoś kiedyś powiedział że kobiety się rodzą a mężczyznami się stajemy, no ale skoro nie masz żadnego zdrowego wzorca to czeka Cię długa droga. Pocieszające jest to że wszystkiego mozna się nauczyć.
To co opisałeś jest swego rodzaju starym modelem, mężczyzna pracował i przynosił pieniądze kobiecie która z kolei zajmowała się domem. To często działało nawet dobrze ale świat był inny - dzisiaj już niestety tak prosto to nie wygląda. Tzn może też tak być ale to już rzadkość. W związku i ogólnie w relacjach z ludźmi proponuję prostą zasadę: dajesz tyle ile dostajesz. W ten sposób unikasz przeinwestowania czy też zagłaskania partnerki, i tak jak napisała koleżanka powyżej, nie szanuje się osób które chcą za bardzo bo to desperacja, a ta jest kojarzona z niską samooceną (myślenie typu: jestem beznadziejny, muszę się bardzo starać aby ktoś w ogóle ze mną chciał przebywać). Jeżeli np pójdziesz w grupie kilku osób na kawę, i pomyślisz 'a co tam, zapłacę za wszystkich, będzie im miło' - zostanie to pomimo szczerych intencji zostanie to odebrane bardzo, bardzo dziwnie. Jeżeli zapraszasz dziewczynę na pierwszą randkę w restauracji, zakładając że zjedliście mniej więcej to samo - dziel rachunek na pół. Jeżeli zobaczysz że kobiecie się to nie podoba, krzywi twarz i nie chce płacić, no to masz sygnał że spotkała się dla korzyści a nie aby pobyć z Tobą. Jak będziesz obsypywać swoją kobietę prezentami nie oczekując nic w zamian, ryzykujesz że staniesz się wołem a ona księżniczką na tronie która nawet kubka do zmywarki nie włoży. Będzie ją wiecznie boleć głowa albo okres będzie trwał 25 dni w miesiącu, a na koniec i tak Cię zdradzi z jakimś nowopoznanym gościem w klubie który nawet drinka jej nie kupił smile

4

Odp: Mężczyzna według kobiety

Na poczatku myslalam, ze kobieta pisze ten tekst.

Komentujacy powyzej maja racje. Najwazniejsze sa wspolne oczekiwania co do zwiazku i rozmawianie o wszystkim. Poznawanie siebie nawzajem.

5

Odp: Mężczyzna według kobiety

Czytaj to forum, to będziesz wiedział jak różnie te relacje wyglądają, najważniejsze, żeby były zgodne. Wszystko zależy od dobrania się, bo osobowość i charakter grają tu pierwsze skrzypce.

6

Odp: Mężczyzna według kobiety
Yellowrare napisał/a:

A jak inne panie na to patrzą?

Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, że pytasz kobiet jak być facetem?


Druga sprawa - wiesz jak niedorzeczny jest to kierunek pytania?

7

Odp: Mężczyzna według kobiety

Ja odpowiem z nieco innej perspektywy.

"Nad-staranie się" po stronie mężczyzny z czegoś zawsze wynika i ma swoje konsekwencje, tak jak napisano wyżej. Ale jest też pewien niuans..
Otóż zupełnie inaczej odbiera się duże starania w kierunku kobiety jeżeli robi to bardzo atrakcyjny mężczyzna - atrakcyjny całościowo dodajmy: wygląd, status, tzw. social proof (jedno z drugiego wynika zresztą), a kompletnie inaczej odbierze się te same starania po stronie faceta, który widać, że nadrabia po prostu braki powyższych cech.

I każda kobieta potwierdzi, że te braki się wyczuwa. Tym szybciej, im mniejszy głód kobiety żeby być w związku.


Problemem jest gdy mężczyźni nie są świadomi na tyle by wiedzieć jaki jest ten ich 'status' w rzeczywistości.
Często widać takie rzeczy na portalach, co widziałam u nie jednej znajomej. Facet 165 cm ma tylko zdjęcie np. i zero opisu.
Ewidentnie nie rozumie, że będąc tak nisko na poziomie atrakcyjności powinien dać z siebie więcej. Pretensje do świata i stawanie okoniem na zasadzie: "A dlaczego ja mam się bardziej starać niż tamten przystojniak, który jest lekarzem?" (przykładowo), pokazuje totalne niezrozumienie z poziomu podstaw budowania atrakcyjności u kobiet i tego jak ta relacja potem wygląda.
To samo dąsanie się, że wysoki facet, o świetnej sylwetce, dobrym zawodzie i miłym usposobieniu "nie musi robić nic" wg nich... Ale on TERAZ nie musi nic robić, bo zrobił dużo wcześniej. Ci nieatrakcyjni nie rozumieją tego.. Ok, dostał wzrost i ładna twarz, ale sylwetkę wypracował, zawód i pieniądze zdobył.
A takie wypłosze o wzroście i sylwetce szczawika często reklamują się w identyczny sposób jak ci powyżej i dziwią się brakiem efektów i wściekają, że "muszą nadrabiać".

Niestety albo stety, tak to właśnie działa.
I potem to się przekłada na związek. Im atrakcyjniejsza pozycja wyjściowa, tym mniej trzeba w związku potem "nadrabiać" , co nie oznacza w żadnym razie braku starań na poziomie inteligencji emocjonalnej i spełniania nawzajem swoich potrzeb.
Jedynie nie trzeba tego robić z pozycji podległej, nadskakującej i przepraszającej, czyli tak jak opisał autor.

Odp: Mężczyzna według kobiety
Yellowrare napisał/a:

Widzę po sobie że podobny sposób myślenia do wujka mam. Moja ostatnia już posypana relacja też tak właśnie wyglądała że czułem się w obowiązku zasypywać moją ex prezentami i dawałem jej do zrozumienia że przy mnie nie musi pracować jeśli nie chce bo ja jej wszystko dostatnio zapewnię. Jak widać to nie wystarczyło w jej przypadku.

Relacja jest jak wspólny projekt, kiedy odrzucić disneyowsko- werterowską otoczkę.
Ma być miło, lekko i przyjemnie, a w trudnych chwilach trzymanie razem sztamy.
Wszystkie fajne emocje to paliwo, które to napędza.

Jak to we wspólnym projekcie, który daje satysfakcję i profity, a czasem sporo wymaga,  gdzie masz wspólnika, który jest tylko człowiekiem- musisz dawać i wymagać.
Nikt nie będzie Cię szanować, nie bedzie chciał sie angazować, kiedy go postawisz ponad sobą. Kiedy nie bedziesz wymagał, nie zostawisz pola do inwestycji czasu i energii dla drugiej strony.

W związku oboje muszą mieć wspólny cel i pole do zaangażowania, wkładania realnego wysiłku w jego budowę. Wtedy się to ładnie cementuje.

Zobacz na opus Rity- jej facet ją zamęczył stawiając na piedestale, kobieta nie ma w relacji wyzwań, przeciwności których pokonanie daję satysfakcję i tworzy więź.
Jej facet o to nie zadbał, ona nie umie albo nie chce.
Efekty, jak widać.

Dawaj, ale też wymagaj.

9

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Ja odpowiem z nieco innej perspektywy.

"Nad-staranie się" po stronie mężczyzny z czegoś zawsze wynika i ma swoje konsekwencje, tak jak napisano wyżej. Ale jest też pewien niuans..
Otóż zupełnie inaczej odbiera się duże starania w kierunku kobiety jeżeli robi to bardzo atrakcyjny mężczyzna - atrakcyjny całościowo dodajmy: wygląd, status, tzw. social proof (jedno z drugiego wynika zresztą), a kompletnie inaczej odbierze się te same starania po stronie faceta, który widać, że nadrabia po prostu braki powyższych cech.

I każda kobieta potwierdzi, że te braki się wyczuwa. Tym szybciej, im mniejszy głód kobiety żeby być w związku.

Tu masz racje. Czasem nad-starania jak to okreslias, od tych mniej atrakcyjnych, nas wrecz odpychaja, a od tych "wymarzonych" wrecz "pragniemy".

10

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Dawaj, ale też wymagaj.

Wymagać można gdy to co się ma do zaoferowania jest jakkolwiek atrakcyjne.
Dlatego zasada: dawaj tyle ile bierzesz nie sprawdza sie gdy nie ma równowagi w "ofercie" i panowie potem zdziwieni i rozczarowani.

11

Odp: Mężczyzna według kobiety
Gosiawie napisał/a:

Tu masz racje. Czasem nad-starania jak to okreslias, od tych mniej atrakcyjnych, nas wrecz odpychaja, a od tych "wymarzonych" wrecz "pragniemy".

Dokładnie.
To nie starania odstraszają tylko subiektywny poziom atrakcyjności osoby, która się stara. smile

12

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Zobacz na opus Rity- jej facet ją zamęczył stawiając na piedestale, kobieta nie ma w relacji wyzwań, przeciwności których pokonanie daję satysfakcję i tworzy więź.
Jej facet o to nie zadbał, ona nie umie albo nie chce.
Efekty, jak widać.

Dawaj, ale też wymagaj.

Rozrabiako Nie zgodzę się. Akurat wyzwań i przeciwności mieliśmy aż nadto, co doprowadziło do tego, że mi zabrakło sił, opisałam to szerzej w swoim wątku "Już 30 mnie dogania". Moja choroba i zaburzenia osobowości to jedno, ale też choroba męża i jego "dwie twarze" dały nam się mocno we znaki. Mamy na koncie setki bardzo intymnych rozmów, wspólnego płakania ale ja po prostu przestałam mieć siły by grać na czyichś zasadach. Fakt, że mój mąż postawił mnie niejako na piedestale- nie zabezpieczał się przede mną finansowo, wystarczyło, "że byłam". Nie miał za dużych oczekiwań, oprócz tego bym była matką, żoną, kochanką po linii najniższego oporu. Pomoc domowa? Po co skoro nie pracowałam? Była. Poświęcanie się dziecku sto razy większe niż moje. Był ofiarny. A druga sprawa, że gdyby nie pojawił się ktoś drugi to nie rozwaliłabym swojego małżeństwa, nie znalazłabym odwagi. Przykra ale prawda. Tkwiłam w tym lata WMAWIAJĄC SOBIE jego wartości, pięknie mówiłam o rodzinie, wspólnocie a zabrakło... no właśnie czegoś zabrakło. Ale to nie wątek o mnie wiec na tym krótkim opisie poprzestanę.

13

Odp: Mężczyzna według kobiety
R_ita2 napisał/a:

Mam 30 lat, z mezem w styczniu stuknęłoby nam 5 lat od momentu rozwijania znajomości.  Mimo trudnego usposobienia mojego męża, jego ładnie rozwiniętej kariery (jest członkiem zarzadu) I jego wysokiej atrakcyjności to im dalej w las dostrzegałam, ile ofiarności w sobie ma. Nieba by mi przychylił, wiele robił pod nas, mimo swoich zasad i niechęci do moich aktywności w końcu zazwyczaj ulegał i było na moje. Ma duże braki i deficyty wyniesione z bardzo przemocowego domu, więc łaknął atencji, uwagi, troski, ciepła. Zawsze powtarzał, że stworzyłam mu dom i dałam ciepło którego nigdy nie miał. Mówił, że nie musze pracować, że "stać go na nas" ale ja chciałam i czułam ze mnie tłamsi. Też mi dawał pieniądze na zycie- nie wszystkie ofkors, że tak powiem wydzielał, ale na tyle dużo że jeszcze zostawało. Gdzie nas zaprowadziła jego ofiarność, skamlenie o czułość i opiekę? A no tam że chce odejść/w głowie już odeszłam czując się nim za bardzo obciążona. Nie było w tym związku partnerstwa, tylko relacja oparta na opiece... chyba wzajemnej, bo były płaszczyzny że opiekowaliśmy się sobą wzajemnie. Mąż górował nade mną. Ja będąc "w procesie" miałam dość jego trzymania na mnie łapy i na moim życiu. W sumie to odeszłam na świeżo.

Może po prostu nie szanuje się osób, które chcą ZA BARDZO? Jak spojrzałam prawdzie w oczy i podsumowałam swoje życie to grałam na jego zasadach ale dusząc się. Więc nigdzie jego oddanie nas nie zaprowadziło. Albo on źle trafił, bo moja choroba nam nie pomagała.

Rozstaliście się?

14

Odp: Mężczyzna według kobiety
Gosiawie napisał/a:
Giaa2 napisał/a:

Ja odpowiem z nieco innej perspektywy.

"Nad-staranie się" po stronie mężczyzny z czegoś zawsze wynika i ma swoje konsekwencje, tak jak napisano wyżej. Ale jest też pewien niuans..
Otóż zupełnie inaczej odbiera się duże starania w kierunku kobiety jeżeli robi to bardzo atrakcyjny mężczyzna - atrakcyjny całościowo dodajmy: wygląd, status, tzw. social proof (jedno z drugiego wynika zresztą), a kompletnie inaczej odbierze się te same starania po stronie faceta, który widać, że nadrabia po prostu braki powyższych cech.

I każda kobieta potwierdzi, że te braki się wyczuwa. Tym szybciej, im mniejszy głód kobiety żeby być w związku.

Tu masz racje. Czasem nad-starania jak to okreslias, od tych mniej atrakcyjnych, nas wrecz odpychaja, a od tych "wymarzonych" wrecz "pragniemy".

To niestety jest przykre, niezależnie od tego, że bywa podyktowane pierwotnymi atawizmami o podłożu biologicznym. Ciężko to stłumić..

Starania tych tzw. "mniej atrakcyjnych" bywają odbierane często przez kobiety wręcz z politowaniem, gdzie nierzadko dochodzi wręcz do zachowań wykraczających poza te przyzwoite. Ludzie nieatrakcyjni, niezależnie od płci, bywają wyśmiewani i wyszydzani, co nierzadko doprowadza do depresji lub jeszcze gorszych przypadków.

Mimo wszystko, smutne jest to, że symbolem atrakcyjności i/lub statusu pozostaje jednak stosunkowo bardzo wąski zestaw przymiotów, związanych z wyglądem czy pozycją społeczną. Tacy będą spijać śmietankę, przyciągając płeć przeciwną, gdzie często poziom bywa wielokrotnie niższy.
Co więcej, ów status progowy nieustannie wzrasta i to do tego stopnia, kiedy nawet taki niby przeciętny, szczęśliwy facet, żyjący w niby stabilnym i szczęśliwym związku, słyszy od kogoś innego, że jest przegrywem lub niedorajdą, gdyż nie prezentuje "odpowiedniego poziomu". Tylko czy nadrzędnym lub jedynym celem faceta od osiągnięcia dorosłości jest ciągła rywalizacja, walka o to, żeby przyciągać do siebie jak najwięcej kobiet, rozwijając się i podnosząc swój status dla nich? Aby być podziwianym i rozchwytywanym..
No coż, w bajeczkach może to i tak wygląda, ale wiadomo, że liczba prezesów, dyrektorów, VIP-ów czy kogo tam jeszcze musi być ograniczona.

15

Odp: Mężczyzna według kobiety
bagienni_k napisał/a:

To niestety jest przykre, niezależnie od tego, że bywa podyktowane pierwotnymi atawizmami o podłożu biologicznym. Ciężko to stłumić..

Starania tych tzw. "mniej atrakcyjnych" bywają odbierane często przez kobiety wręcz z politowaniem, gdzie nierzadko dochodzi wręcz do zachowań wykraczających poza te przyzwoite. Ludzie nieatrakcyjni, niezależnie od płci, bywają wyśmiewani i wyszydzani, co nierzadko doprowadza do depresji lub jeszcze gorszych przypadków.

Mimo wszystko, smutne jest to, że symbolem atrakcyjności i/lub statusu pozostaje jednak stosunkowo bardzo wąski zestaw przymiotów, związanych z wyglądem czy pozycją społeczną. Tacy będą spijać śmietankę, przyciągając płeć przeciwną, gdzie często poziom bywa wielokrotnie niższy.
Co więcej, ów status progowy nieustannie wzrasta i to do tego stopnia, kiedy nawet taki niby przeciętny, szczęśliwy facet, żyjący w niby stabilnym i szczęśliwym związku, słyszy od kogoś innego, że jest przegrywem lub niedorajdą, gdyż nie prezentuje "odpowiedniego poziomu". Tylko czy nadrzędnym lub jedynym celem faceta od osiągnięcia dorosłości jest ciągła rywalizacja, walka o to, żeby przyciągać do siebie jak najwięcej kobiet, rozwijając się i podnosząc swój status dla nich? Aby być podziwianym i rozchwytywanym..
No coż, w bajeczkach może to i tak wygląda, ale wiadomo, że liczba prezesów, dyrektorów, VIP-ów czy kogo tam jeszcze musi być ograniczona.

Zgadza się. Jest to w pewnym sensie prymitywny atawizm, ale jakaś selekcja musi być.
Zawsze powtarzam, wbrew płytkiemu postrzeganiu tej zależności u facetów, że to jednak faceci wbrew obiegowej opinii maja o tyle łatwiej, że mogą nadrobić pewne braki w wyglądzie statusem finansowym czy społecznym, albo jedno i drugie.
Natomiast kobieta, nieważne jak ogarnięta by nie była, jeśli nie wzbudza fizycznie pożądania to żaden facet nie będzie zastanawiał się jak wspaniały ma charakter, jak dobrą byłaby żoną czy matką, no chyba, że wyczerpie inne "lepsze" wg siebie opcje, które go bardzo rozczarują.
Więc ta selekcja jest brutalna w dwie strony, co by faceci nie mówili.

16

Odp: Mężczyzna według kobiety
Motocyklistka napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

Mam 30 lat, z mezem w styczniu stuknęłoby nam 5 lat od momentu rozwijania znajomości.  Mimo trudnego usposobienia mojego męża, jego ładnie rozwiniętej kariery (jest członkiem zarzadu) I jego wysokiej atrakcyjności to im dalej w las dostrzegałam, ile ofiarności w sobie ma. Nieba by mi przychylił, wiele robił pod nas, mimo swoich zasad i niechęci do moich aktywności w końcu zazwyczaj ulegał i było na moje. Ma duże braki i deficyty wyniesione z bardzo przemocowego domu, więc łaknął atencji, uwagi, troski, ciepła. Zawsze powtarzał, że stworzyłam mu dom i dałam ciepło którego nigdy nie miał. Mówił, że nie musze pracować, że "stać go na nas" ale ja chciałam i czułam ze mnie tłamsi. Też mi dawał pieniądze na zycie- nie wszystkie ofkors, że tak powiem wydzielał, ale na tyle dużo że jeszcze zostawało. Gdzie nas zaprowadziła jego ofiarność, skamlenie o czułość i opiekę? A no tam że chce odejść/w głowie już odeszłam czując się nim za bardzo obciążona. Nie było w tym związku partnerstwa, tylko relacja oparta na opiece... chyba wzajemnej, bo były płaszczyzny że opiekowaliśmy się sobą wzajemnie. Mąż górował nade mną. Ja będąc "w procesie" miałam dość jego trzymania na mnie łapy i na moim życiu. W sumie to odeszłam na świeżo.

Może po prostu nie szanuje się osób, które chcą ZA BARDZO? Jak spojrzałam prawdzie w oczy i podsumowałam swoje życie to grałam na jego zasadach ale dusząc się. Więc nigdzie jego oddanie nas nie zaprowadziło. Albo on źle trafił, bo moja choroba nam nie pomagała.

Rozstaliście się?

Motocyklistko tak, ale to bardzo świeża sprawa, bo... wczoraj wieczorem. Właściwie to nie odeszłam a zostałam wyrzucona z domu tak jak stałam bez niczego, bo dowiedział się o kimś drugim. Rozwaliłam małżeństwo. Przecież tego chciałam podświadomie, a od rana porykuje. Ale to nie wątek o mnie jak już napisałam.

17

Odp: Mężczyzna według kobiety
R_ita2 napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

Mam 30 lat, z mezem w styczniu stuknęłoby nam 5 lat od momentu rozwijania znajomości.  Mimo trudnego usposobienia mojego męża, jego ładnie rozwiniętej kariery (jest członkiem zarzadu) I jego wysokiej atrakcyjności to im dalej w las dostrzegałam, ile ofiarności w sobie ma. Nieba by mi przychylił, wiele robił pod nas, mimo swoich zasad i niechęci do moich aktywności w końcu zazwyczaj ulegał i było na moje. Ma duże braki i deficyty wyniesione z bardzo przemocowego domu, więc łaknął atencji, uwagi, troski, ciepła. Zawsze powtarzał, że stworzyłam mu dom i dałam ciepło którego nigdy nie miał. Mówił, że nie musze pracować, że "stać go na nas" ale ja chciałam i czułam ze mnie tłamsi. Też mi dawał pieniądze na zycie- nie wszystkie ofkors, że tak powiem wydzielał, ale na tyle dużo że jeszcze zostawało. Gdzie nas zaprowadziła jego ofiarność, skamlenie o czułość i opiekę? A no tam że chce odejść/w głowie już odeszłam czując się nim za bardzo obciążona. Nie było w tym związku partnerstwa, tylko relacja oparta na opiece... chyba wzajemnej, bo były płaszczyzny że opiekowaliśmy się sobą wzajemnie. Mąż górował nade mną. Ja będąc "w procesie" miałam dość jego trzymania na mnie łapy i na moim życiu. W sumie to odeszłam na świeżo.

Może po prostu nie szanuje się osób, które chcą ZA BARDZO? Jak spojrzałam prawdzie w oczy i podsumowałam swoje życie to grałam na jego zasadach ale dusząc się. Więc nigdzie jego oddanie nas nie zaprowadziło. Albo on źle trafił, bo moja choroba nam nie pomagała.

Rozstaliście się?

Motocyklistko tak, ale to bardzo świeża sprawa, bo... wczoraj wieczorem. Właściwie to nie odeszłam a zostałam wyrzucona z domu tak jak stałam bez niczego, bo dowiedział się o kimś drugim. Rozwaliłam małżeństwo. Przecież tego chciałam podświadomie, a od rana porykuje. Ale to nie wątek o mnie jak już napisałam.

aach rozumiem.
tak, jasne. Offtop - wybacz autorze

18 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2024-10-30 13:54:23)

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Dawaj, ale też wymagaj.

Wymagać można gdy to co się ma do zaoferowania jest jakkolwiek atrakcyjne.
Dlatego zasada: dawaj tyle ile bierzesz nie sprawdza sie gdy nie ma równowagi w "ofercie" i panowie potem zdziwieni i rozczarowani.

Wymagać trzeba, a nie można. Tyle, że musi to być zbilansowane z dawaniem i nie oznacza jakichś sztywnych zasad.
Czasem tych wymagań wcale nie musi być dużo, bo druga stroną sama dba o to by się angażować.
Wtedy wystarczy jej nie przeszkadzać, czasem naprowadzić.

Nie zgadzam się z tym co napisałaś też z innego powodu- jeśli druga strona wchodzi z nami w relację, znaczy że widzi coś dla siebie atrakcyjnego.
Pytanie, czy chce coś dawać od siebie.
Jeśli nie, wtedy wymagania to szybko zweryfikują i gdy ktoś ma w głowie poukładane to nie będzie tkwił w związku z pasożytem, niezależnie od jego płci i 'atrakcyjności'.

Powód następny- ktoś asertywny i wymagający, kto jednocześnie umie i chce się angażować, jest o wiele bardziej sexy od kogoś, komu brak tych cech.

Cały czas piszę o sytuacji, gdy dwie osoby chcą się lepiej poznać i coś budować- czyli są dla siebie co najmniej akceptowalne.




R_ita2 napisał/a:

Rozrabiako Nie zgodzę się. Akurat wyzwań i przeciwności mieliśmy aż nadto, co doprowadziło do tego, że mi zabrakło sił, opisałam to szerzej w swoim wątku "Już 30 mnie dogania". Moja choroba i zaburzenia osobowości to jedno, ale też choroba męża i jego "dwie twarze"

Ok, bazowałem na tym co napisałaś w tym temacie. Widzę, że tam u Was sytuacja wielowątkowa i mocno odbiegająca od normy

R_ita2 napisał/a:

A druga sprawa, że gdyby nie pojawił się ktoś drugi to nie rozwaliłabym swojego małżeństwa, nie znalazłabym odwagi. Przykra ale prawda.

To jest akurat strasznie słabe.






bagienni_k napisał/a:

Mimo wszystko, smutne jest to, że symbolem atrakcyjności i/lub statusu pozostaje jednak stosunkowo bardzo wąski zestaw przymiotów, związanych z wyglądem czy pozycją społeczną. Tacy będą spijać śmietankę, przyciągając płeć przeciwną, gdzie często poziom bywa wielokrotnie niższy.


Smutne i nie. Różnimy się pod tym wzgledem. Dla jednych wygląd czy status to podium i dlugo nic, dla innych wartość dodana.

Posty takich osób jak Giaa, czyli totalnie nie z mojej bańki, pokazują mi jak duże mogą być te różnice.
Mamy tendencje utrwalać swoje bańki  i nie brać pod uwagę rzeczy spoza nich, czasem z nimi sprzecznych.

Dobrze pamiętać, że inni mają swoją bańkę, która może się od naszej bardzo różnić, nie obrażać się na to, nie walczyć czy nie smucić.
Tak po prostu jest i to jest normalne.

19

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

[

Wymagać trzeba, a nie można. Tyle, że musi to być zbilansowane z dawaniem i nie oznacza jakichś sztywnych zasad.

Nie zrozumiałeś..

Wymagać sobie możesz i pisać o tym, że "trzeba", ale np. gdybyś nie był dla mnie przykładowo atrakcyjny to mógłbyś sobie wymagać, a ja bym na to gwizdała. I jedyne co mógłbyś sobie powtarzać na pocieszenie to, że "masz wymagania", tylko co to zmienia w stanie faktycznym? Nic.

Ja nie twierdze, że mniej atrakcyjni ludzie maja nie mieć wymagać, bo nic z tych rzeczy.
Twierdzę natomiast i tego nie zrozumiałeś, że wymagania MOŻNA mieć i będą one RESPEKTOWANE i brane pod uwagę tylko w momencie gdy potencjalny partner uważa, że mamy cechy dla niego atrakcyjne. Inaczej to jakby żebrak chciał negocjować z właścicielem salonu samochodowego nie mając ani grosza. Rozumiesz czy nadal nie?

Czasem tych wymagań wcale nie musi być dużo, bo druga stroną sama dba o to by się angażować.
Wtedy wystarczy jej nie przeszkadzać, czasem naprowadzić.

Czyli nieświadomie potwierdzasz to o czym wyżej pisałam..
tobie się wydaje, że ktoś "nie robi dużo by druga strona się angażowała", bo nie rozumiesz jak to z poziomu podświadomości działa. A działa dokładnie tak jak napisałam: jeśli ktoś jest dla nas z jakichś powodów atrakcyjny to faktycznie wrażenie jest takie, że nie musi robić dużo aby to zaangażowanie drugiej strony było.


Nie zgadzam się z tym co napisałaś też z innego powodu- jeśli druga strona wchodzi z nami w relację, znaczy że widzi coś dla siebie atrakcyjnego.

Nie jest to żadna reguła.
Ludzie wchodzą w związki z wielu różnych powodów. Podobnie jak z seksem. Przeczytaj książkę: "17 nieseksualnych powodów, dla których ludzie uprawiają seks." Może to Ci coś rozjaśni.


Pytanie, czy chce coś dawać od siebie.
Jeśli nie, wtedy wymagania to szybko zweryfikują i gdy ktoś ma w głowie poukładane to nie będzie tkwił w związku z pasożytem, niezależnie od jego płci i 'atrakcyjności'.

Powód następny- ktoś asertywny i wymagający, kto jednocześnie umie i chce się angażować, jest o wiele bardziej sexy od kogoś, komu brak tych cech.

Cały czas piszę o sytuacji, gdy dwie osoby chcą się lepiej poznać i coś budować- czyli są dla siebie co najmniej akceptowalne.

20 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-30 14:07:56)

Odp: Mężczyzna według kobiety
Rozrabiaka napisał/a:

Wymagać trzeba, a nie można. Tyle, że musi to być zbilansowane z dawaniem i nie oznacza jakichś sztywnych zasad.

Nie zrozumiałeś..

Wymagać sobie możesz i pisać o tym, że "trzeba", ale np. gdybyś nie był dla mnie przykładowo atrakcyjny to mógłbyś sobie wymagać, a ja bym na to gwizdała. I jedyne co mógłbyś sobie powtarzać na pocieszenie to, że "masz wymagania", tylko co to zmienia w stanie faktycznym? Nic.

Ja nie twierdze, że mniej atrakcyjni ludzie maja nie mieć wymagać, bo nic z tych rzeczy.
Twierdzę natomiast i tego nie zrozumiałeś, że wymagania MOŻNA mieć i będą one RESPEKTOWANE i brane pod uwagę tylko w momencie gdy potencjalny partner uważa, że mamy cechy dla niego atrakcyjne. Inaczej to jakby żebrak chciał negocjować z właścicielem salonu samochodowego nie mając ani grosza. Rozumiesz czy nadal nie?

Czasem tych wymagań wcale nie musi być dużo, bo druga stroną sama dba o to by się angażować.
Wtedy wystarczy jej nie przeszkadzać, czasem naprowadzić.

Czyli nieświadomie potwierdzasz to o czym wyżej pisałam..Tobie się wydaje, że ktoś "nie robi dużo by druga strona się angażowała", bo nie rozumiesz jak to z poziomu podświadomości działa. A działa dokładnie tak jak napisałam: jeśli ktoś jest dla nas z jakichś powodów atrakcyjny to faktycznie wrażenie jest takie, że nie musi robić dużo aby to zaangażowanie drugiej strony było.


Nie zgadzam się z tym co napisałaś też z innego powodu- jeśli druga strona wchodzi z nami w relację, znaczy że widzi coś dla siebie atrakcyjnego.

Nie jest to żadna reguła.
Ludzie wchodzą w związki z wielu różnych powodów. Podobnie jak z seksem. Przeczytaj książkę: "17 nieseksualnych powodów, dla których ludzie uprawiają seks." Może to Ci coś rozjaśni.


Pytanie, czy chce coś dawać od siebie.
Jeśli nie, wtedy wymagania to szybko zweryfikują i gdy ktoś ma w głowie poukładane to nie będzie tkwił w związku z pasożytem, niezależnie od jego płci i 'atrakcyjności'.


Jasne, ze związku z pasożytem zawsze warto się wycofać.
Co nie zmienia faktu, że pasożyt w jednej relacji może być - ku twojemu zdziwieniu, chętnym dawca w innej. z powodów, o których napisałam powyżej. I tak wcale nierzadko bywa.

Powód następny- ktoś asertywny i wymagający, kto jednocześnie umie i chce się angażować, jest o wiele bardziej sexy od kogoś, komu brak tych cech.

Cały czas piszę o sytuacji, gdy dwie osoby chcą się lepiej poznać i coś budować- czyli są dla siebie co najmniej akceptowalne.

Mhm. To spróbuj być asertywny i wymagający w relacji z kobieta, która jest od Ciebie duzo atrakcyjniejsza i wie o tym i powiedz jak to działa XD

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:
Rozrabiaka napisał/a:

Wymagać trzeba, a nie można. Tyle, że musi to być zbilansowane z dawaniem i nie oznacza jakichś sztywnych zasad.

Nie zrozumiałeś..

Wymagać sobie możesz i pisać o tym, że "trzeba", ale np. gdybyś nie był dla mnie przykładowo atrakcyjny to mógłbyś sobie wymagać, a ja bym na to gwizdała. I

Zrozumiałem, Ty nie.
Podajesz jakieś dziwne przykłady, gdzie ludzie tak naprawdę nie wchodziliby w relację, więc gdzie tam miejsce na wymagania?

Ja piszę o sytuacji, gdzie ludzie są na tyle dla siebie atrakcyjni czy/i wartościowi, że chcą się lepiej poznać, 'spróbować się'.
Jakiekolwiek dywagacje nt atrakcyjności są tu zbędne, bo ta jest wystarczająca by do czegoś takiego mogło w ogóle dojść.

22 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-30 15:15:39)

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Zrozumiałem, Ty nie.
Podajesz jakieś dziwne przykłady, gdzie ludzie tak naprawdę nie wchodziliby w relację, więc gdzie tam miejsce na wymagania?

Ja piszę o sytuacji, gdzie ludzie są na tyle dla siebie atrakcyjni czy/i wartościowi, że chcą się lepiej poznać, 'spróbować się'.
Jakiekolwiek dywagacje nt atrakcyjności są tu zbędne, bo ta jest wystarczająca by do czegoś takiego mogło w ogóle dojść.

Nigdy nie ma tak, że w małżeństwie czy relacji atrakcyjność jest "set in the stone". To jest dynamika, która ciągle się zmienia.
Nie zmienia się jedynie w sytuacjach jak w niedawnym wątku faceta, który miał 12 lat starsza "posągową żonę", dla której na stałe wszedł w rolę sługusa i ubogiego krewnego. I co, wg ciebie ich związek też powstał z powodu postrzegania siebie jako na równi atrakcyjnych?
A to tylko przykład jeden z wielu. wyjdź ze swojej bańki zero-jedynkowego myślenia.

Nie istnieje coś takiego. A jeśli to jedynie w czasie tzw. haju, który i tak trwa stosunkowo krótko w perspektywie dłuższej relacji.
Dopiero po opadnięciu haju widać tak naprawdę kto ma jakie realnie "karty".

Może nigdy nie dotarłeś do tego etapu związku, stąd pojęcie na ten temat i entuzjazm charakterystyczny dla nowicjusza albo kogoś bardzo mało doświadczonego.

23

Odp: Mężczyzna według kobiety
bagienni_k napisał/a:

Starania tych tzw. "mniej atrakcyjnych" bywają odbierane często przez kobiety wręcz z politowaniem, gdzie nierzadko dochodzi wręcz do zachowań wykraczających poza te przyzwoite. Ludzie nieatrakcyjni, niezależnie od płci, bywają wyśmiewani i wyszydzani, co nierzadko doprowadza do depresji lub jeszcze gorszych przypadków.

Ale nie ma tu mowy o 'staraniu się', ale o ordynarnym włażeniu w dupę bez wazeliny i stawianiu na piedestale. Taką formę desperacji i zaburzeń czuć od początku bez względu na atrakcyjność danej osoby.

Żeby łyknąć takie zachowania jako zwykłe staranie się, to trzeba być równie zaburzoną osobą.

24

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Nigdy nie ma tak, że w małżeństwie czy relacji atrakcyjność jest "set in the stone". To jest dynamika, która ciągle się zmienia.
Nie zmienia się jedynie w sytuacjach jak w niedawnym wątku faceta, który miał 12 lat starsza "posągową żonę", dla której na stałe wszedł w rolę sługusa i ubogiego krewnego. I co, wg ciebie ich związek też powstał z powodu postrzegania siebie jako na równi atrakcyjnych?


Ale tam nie było związku. Był patologiczny układ dawcy nasienia i substytutu matki.


RozrabiakaWmalinowymGaju pisze o dojrzałych, równoważnych relacjach dorosłych ludzi, a nie o wzajemnych plasterkach na kompleksy. I jak najbardziej ma w tym rację. Ty natomiast klasycznie jesteś skupiona na atrakcyjności i tym, że 'brzydki musi nadrabiać', aby zrównoważyć różnicę w wyglądzie. Dla ciebie równowagi nigdy nie będzie, bo z definicji przyjętego przez ciebie sposobu postrzegania relacji damsko-męskich jest to niemożliwe.

25 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-30 15:36:03)

Odp: Mężczyzna według kobiety
Jack Sparrow napisał/a:

RozrabiakaWmalinowymGaju pisze o dojrzałych, równoważnych relacjach dorosłych ludzi, a nie o wzajemnych plasterkach na kompleksy. I jak najbardziej ma w tym rację. Ty natomiast klasycznie jesteś skupiona na atrakcyjności i tym, że 'brzydki musi nadrabiać', aby zrównoważyć różnicę w wyglądzie. Dla ciebie równowagi nigdy nie będzie, bo z definicji przyjętego przez ciebie sposobu postrzegania relacji damsko-męskich jest to niemożliwe.


Nie kumasz, że nie da się ominąć atrakcyjności fizycznej pisząc o atrakcyjności całościowo?
Nie da się.

Po prostu nie jestem hipokrytką i w doopie mam co ty czy inny "najświętszy" w departamencie "wysokich wartości" myśli, gdzie doskonale wiadomo, że poziom patrzenia na te pseudo-wysokie wartości, omijając wygląd, jest wprost proporcjonalny do poziomu atrakcyjności własnej.
Nie wiem po co tyle czasu się o to przypj... skoro doskonale wiesz o czym mówię i niby sam przyznałeś jak wygląd jest ważny. Bo jest.

I nie, nie będzie równowagi i rozejrzyj się wokoło: między piękna kobietą w wieku powiedzmy 30 lat, a jej 15 lat starszym partnerem, nawet milionerem.
Wiesz kiedy będzie względna dopiero? Kiedy ona zacznie zbliżać się do 40-ki. albo lekko wcześniej. Dlatego pisałam o dynamice.
Zawsze partner mniej atrakcyjny z jakichs powodów będzie musiał mniej lub bardziej się trochę więcej starać. Co nie oznacza, że jego potrzeby będą zaniedbywane.

Piszesz z innej perspektywy, jako przeciętny facet ( w najlepszym razie), mający przeciętną żonę, nie rozumiesz jak wygląda dynamika relacji ludzi, którzy patrzą więcej na wygląd, bo moga sobie na to pozwolić. Ale nie neguj tego, bo się kompromitujesz.

26 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-10-30 16:05:54)

Odp: Mężczyzna według kobiety

RozrabiakaWmalinowymGaju

Niby masz rację, że jest pewien porządek rzeczy, objawiający się niejako siedzeniem w swoich bańkach, to żadna nowość. Tylko czy często nie jest tak, że nie chcemy zauważać, że pewne podejście może być po prostu fałszywe? Opierając się na utartych schematach, wzorcach czy wyobrażeniach, możemy się zwyczajnie bardzo pomylić, co do człowieka. Szukamy kogoś, kto jest dla nas atrakcyjny i wartościowy a nieraz bywa, że się mocno na tym "przejeżdżamy". Dlaczego? Ano dlatego, że właśnie patrzymy na daną osobę przez dość wąski horyzont.

Jeśli dla większości ludzi wyznacznikiem atrakcyjności jest w 90 % status i wygląd(niezależnie od tego, co sami posiadają), istnieje spora szansa na to, że mogą się przy swoich wyborach mylić. Pomijam te osoby, które twierdzą, że są (niemal) nieomylne, bo jak tylko słyszę coś takiego, to od razu się odwracam.

Chodzi mi właśnie o to, żeby nie oceniać ludzi za bardzo swoją miarą aż tak drastycznie.
Ktoś, kto się zamyka szczelnie, jak owad w oprzędzie na relację, tylko dlatego, że drugiej stronie brakuje ileś tam cm(nieważne gdzie dokładnie) lub $$$ na koncie bądź zajmowanej pozycji lub zawodzie jest zwyczajnie płytkie i żałosne. Nie mówimy tu o aspiracjach czy planach, bo na poziomie pisania ze sobą to jeszcze mało o sobie wiemy. Ocena czyjegoś charakteru, ambicji i zaradności nie powinna się opierać całkowicie o przegląd profilu tej osoby na portalu randkowym! W pewnych aspektach, oczywiście, ludzie nie będą się raczej spotykać ze sobą, kiedy jedno jest prezesem zarządu w korpo a drugie sprzedawcą w sklepie spożywczym. Tylko znowu, dotykamy tutaj nierówności międzypłciowych. O ile, ja np. nie widzę przeszkód, aby moja partnerka prezentowała nieco niższy status, to już w drugą stronę rzadko kiedy to przejdzie. To jest właśnie tak silnie zakorzenione w biologii, mimo tego, że mamy już XXI wiek..
Wchodzenia w związki dla innych celów niż korzyści, nazwijmy to uczuciowe, partnerskie i przyjacielskie, nawet nie skomentuję. Po tym, co można wywnioskować z samych portali, ma się wrażenie, że odsiew mężczyzn przez kobiety sięga takich rozmiarów, jakby co drugi facet był bezrobotnym nieudacznikiem, żyjącym z zasiłku, mającym problemy psychiczne socjopatą, niepotrafiącym rozmawiać z kobietami ani się nawet zaprezentować na tym swoim profilu. Nie mam w zwyczaju oceniać ludzi na podstawie STANU, jaki zastaję, tylko PRZYCZYNY, która do tego doprowadziła. Duża część osób patrzy najwyraźniej wyłącznie na stan.

Giaa2 Nie chcę się wypowiadać na temat preferencji całej reszty facetów. Jeśli o mnie chodzi, to jednak wolałbym, aby poza swoją atrakcyjnością fizyczną, kobieta miała jednak coś do zaoferowania, a nie wątpię, że każda(lub prawie każda) ma sporo smile
No, bo jak inaczej? W związku przecież trzeba jeszcze coś robić poza dumnym prezentowaniem się na zewnątrz, warto znaleźć tą nić porozumienia opartą na czymś jeszcze. Zatem wygląd to jedna z wielu a nie jedyna rzecz, jaka nam się powinna spodobać. Spotykałem na swojej drodze ludzi(obu płci i na szczęście niewiele), którzy zdawali się być niemal zadufani w swojej atrakcyjności, czym (ich zdaniem) mogli sobie torować drogę w życiu. Może i są to przypadki jednostkowe i patologiczne, jednak pokazują, że można zajechać zdecydowanie za daleko.
Ważne jest też to, jak postrzegają atrakcyjność(głównie fizyczną) kobiety i mężczyźni. Znamienny jest tutaj cytat, jaki padł gdzieś z ust jednej z użytkowniczek, gdzie facet jest albo ciachem, albo przeciętny, albo brzydal. Nad tym się warto zastanowić. Nie wiem, jak Panowie oceniają analogicznie wygląd u kobiet, być może jest podobnie, jednak mało znam osobiście takich, które można przypisać do kategorii "brzydula", odstraszająca swoim wyglądem. Wręcz policzę takie na palcach jednej ręki. Ile jest wokół nas osób(obojga płci) o urodzie modelki/modela? Jeśli w ogóle damy radę zdefiniować jakiekolwiek kanony atrakcyjności, które z nas czynią modeli/modelki..

27

Odp: Mężczyzna według kobiety

Nie kumasz, że nie da się ominąć atrakcyjności fizycznej pisząc o atrakcyjności całościowo?
Nie da się.

Ale ty kumasz, że jesteś jedyną osobą tutaj, która skupia się tylko i wyłącznie na wyglądzie? NIKT tu nie pytał o to jaki typ urody preferują panie. Pytanie było o to JAKIM BYĆ MĘŻCZYZNĄ. A ty wszystko zrównujesz do jednego - atrakcyjności fizycznej. Klasycznie w kontekście wzrostu, gdzie twój przykład koleżanek co ci tam coś niby pokazywały jest komicznie idiotyczny. Bo albo to ordynarny fejk, albo przypadek samotorpedującego się autystyka, jakich mamy też na tym forum. Co w obu przypadkach dowodzi absolutnie niczego. Bo nie było tu mowy o związkach ludzi kompletnie zaburzonych, autystycznych, chorych psychicznie i zakompleksionych, ale o dojrzałym związku dorosłych i NORMALNYCH ludzi znających swoją wartość.


I nie, nie będzie równowagi i rozejrzyj się wokoło: między piękna kobietą w wieku powiedzmy 30 lat, a jej 15 lat starszym partnerem, nawet milionerem.

Kolejny debilny przykład. Taka babka jest tylko ruchadłem dla takiego milionera. Tu nie ma związku emocjonalnego. Nawet najmniejszego.


Wiesz kiedy będzie względna dopiero? Kiedy ona zacznie zbliżać się do 40-ki.

Jak wyżej - taka dostanie kopa w dupę i zostanie wymieniona na młodszą.

Piszesz z innej perspektywy, jako przeciętny facet ( w najlepszym razie), mający przeciętną żonę, nie rozumiesz jak wygląda dynamika relacji ludzi, którzy patrzą więcej na wygląd, bo moga sobie na to pozwolić. Ale nie neguj tego, bo się kompromitujesz.

Projekcie i kompleksy. Kolejny raz. I kolejny raz nie potrafisz podać nawet jednego przykładu, którego nie obaliłoby.....dziecko.


Facet nawet będąc brzydkim jak noc listopadowa wystarczy, że włoży MINIMUM wysiłku w kondycję fizyczną i garderobę i jak tylko ma pieniądze, to i tak będzie miał wianuszek kobiet do wyboru.

ALE niezależnie od tego jak atrakcyjny koleś by nie był fizycznie, to jak jest chodzącą pizdą to i tak nie znajdzie sobie nikogo. Czego przykładem niech choćby będzie Shini, którego zdjęcia dostały niektóre babki na forum i określiły go jednak jako przystojnego. A i tak jest incelem. Gdzie idąc twoim tropem to już dawno powinien być żonaty i dzieciaty.


Kobiet i mężczyzn obowiązuje kompletnie inny set wymagań. I o ile wygląd był i jest istotny, bo jest częścią składową atrakcyjności, o tyle nie odgrywa to kluczowej roli w doborze partnera życiowego w trwałych i stabilnych relacjach. W przeciwieństwie do tych opartych na wzajemnym plasterkowaniu kompleksów.

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Nigdy nie ma tak, że w małżeństwie czy relacji atrakcyjność jest "set in the stone". To jest dynamika, która ciągle się zmienia.

Nie zmienia się jedynie w sytuacjach jak w niedawnym wątku faceta, który miał 12 lat starsza "posągową żonę", dla której na stałe wszedł w rolę sługusa i ubogiego krewnego. I co, wg ciebie ich związek też powstał z powodu postrzegania siebie jako na równi atrakcyjnych?


To jest dobry przykład, który pokazuje dobitnie do czego dochodzi gdy brak wymagań.
Ci ludzie byli dla siebie atrakcyjni na tyle, by wejść w relację. Oboje.
Gdyby gość jej nie postawił na piedestale, miałby dwa scenariusze, oba dobre-
- relacja miałaby o wiele bardziej zdrowy charakter,
- relacja by się szybko rozpadła, a gość nie obudziłby się kilkanaście lat później z ręką w nocniku.
Idąc tropem wymagań, znalazłby sobie taką, które chciałaby się zaangażować.

Inna sprawa, że tam w grę wchodziły zupełnie inne rzeczy i facet nie był zdolny do takich zachowań.

Giaa2 napisał/a:

A to tylko przykład jeden z wielu. wyjdź ze swojej bańki zero-jedynkowego myślenia.

Widzę taką bańkę u Ciebie. W kółko głosisz prymat atrakcyjności fizycznej, ponad wszystkim. Czysty black pill.
Próbujesz forsować tezę, że wszyscy tak mają.

Ja twierdzę, że bywa różnie. Ty masz tak, ja inaczej, a najczęściej jest to wszystko wymieszane w różnych proporcjach.


Giaa2 napisał/a:

Może nigdy nie dotarłeś do tego etapu związku, stąd pojęcie na ten temat i entuzjazm charakterystyczny dla nowicjusza albo kogoś bardzo mało doświadczonego.

Serio, takich argumentów chcesz używać, w tę stronę iść?

Odwrócę pytanie, może wtedy zrozumiesz o czym piszę-

Gdybyś miała partnera bardzo fizycznie atrakcyjnego, czy to znaczy że odmówiłabyś sobie w imię tej jego jednej cechy, prawa do jakichkolwiek wymagań?

Przecież to jest niedorzeczne.

29

Odp: Mężczyzna według kobiety
bagienni_k napisał/a:

RozrabiakaWmalinowymGaju

Niby masz rację, że jest pewien porządek rzeczy, objawiający się niejako siedzeniem w swoich bańkach, to żadna nowość. Tylko czy często nie jest tak, że nie chcemy zauważać, że pewne podejście może być po prostu fałszywe? Opierając się na utartych schematach, wzorcach czy wyobrażeniach, możemy się zwyczajnie bardzo pomylić, co do człowieka. Szukamy kogoś, kto jest dla nas atrakcyjny i wartościowy a nieraz bywa, że się mocno na tym "przejeżdżamy". Dlaczego? Ano dlatego, że właśnie patrzymy na daną osobę przez dość wąski horyzont.


Jeśli ten wąski horyzont przesłania ci wszystko inne to nie ma tu mowy o patrzeniu przez pryzmat własnych potrzeb, a mowa jest już o kompleksach. To właśnie ten element wyparcia i niedostrzegania rozróżnia jedno od drugiego.

30

Odp: Mężczyzna według kobiety
bagienni_k napisał/a:

Ktoś, kto się zamyka szczelnie, jak owad w oprzędzie na relację, tylko dlatego, że drugiej stronie brakuje ileś tam cm(nieważne gdzie dokładnie) lub $$$ na koncie bądź zajmowanej pozycji lub zawodzie jest zwyczajnie płytkie i żałosne.

Zgadzam się z Tobą. To cholernie płytkie i żałosne, ale uczymy się z takich doświadczeń i obserwacji. Na to nie ma rady.
I uwierz mi, jest całe mnóstwo facetów, którzy wiedząc, że są atrakcyjni oceniają kobiety dokładnie tak jak to opisałeś.
Więc dlaczego kobiety, jeśli mogą sobie na to oczywiście pozwolić, miałyby rezygnować z tego przywileju wiedząc, że ci sami faceci, gdyby tylko byli x cm wyżsi, mieli ładniejsza twarz, lepszy status etc. nawet by się z nimi nie spotkali na rozmowę gdyby ona była kilka cm niższa czy miała mniej w biuście ?
To są takie absurdy, ale uwierz już tyle słyszałam teorii, która w praktyce nawet się o nią nie otarła w wykonaniu panów, że im piękniejsze deklaracje posiadania wysokich wartości, tym większa czujność mi się włącza i bullshit detektor wink

A to, że przestałam się na pewnym etapie przejmować tymi mniej atrakcyjnymi panami to nie bez powodu. Własnie dlatego, że widziałam jak potrafią się zachować gdy tylko pojawia się taka możliwość.
Co innego jest być prawym, wspaniałomyślnym i epatować tymi "wysokimi wartościami" gdy wiesz, że masz bardzo zawężoną pulę wyboru, a zupełnie czym innym trzymać się ich gdy Twoja pula jest prawie nieograniczona lub po prostu bardzo duża.
Dlatego hipokryzja panów, których atrakcyjność własna mocno im tą pule wyboru ogranicza biorę z uśmiechem politowania i punktuję.


Nie chcę się wypowiadać na temat preferencji całej reszty facetów. Jeśli o mnie chodzi, to jednak wolałbym, aby poza swoją atrakcyjnością fizyczną, kobieta miała jednak coś do zaoferowania, a nie wątpię, że każda(lub prawie każda) ma sporo. No, bo jak inaczej? W związku przecież trzeba jeszcze coś działać, poza prezentowaniem się na zewnątrz, warto znaleźć tą nić porozumienia. Spotykałem na swojej drodze ludzi(obu płci i na szczęście niewiele), którzy zdawali się być niemal zadufani w swojej atrakcyjności, gdzie ich zdaniem mogli sobie tym torować drogę przez całe życie. Może i są to przypadki jednostkowe i patologiczne, jednak pokazują, że można zajechać zdecydowanie za daleko.
Ważne jest też to, jak postrzegają atrakcyjność(głównie fizyczną) kobiety i mężczyźni. Znamienny jest tutaj cytat, jaki padł gdzieś z ust jednej z użytkowniczek, gdzie facet jest albo ciachem, albo przeciętny, albo brzydal. Nad tym się warto zastanowić. Nie wiem, jak Panowie oceniają analogicznie wygląd u kobiet, być może jest podobnie, jednak mało znam osobiście takich, które można przypisać do kategori "brzydula", odstraszająca swoim wyglądem. Wręcz policzę takie na palcach jednej ręki. Ile jest wokół nas osób(obojga płci) o urodzie modelki/modela? Jeśli w ogóle damy radę zdefiniować jakiekolwiek kanony atrakcyności, które z nas czynią modeli/modelki..

Każdy by tak wolał.
Sęk w tym, że większość atrakcyjnych facetów lgnie instynktownie do kobiet na swoim lub wyższym poziomie atrakcyjności, bo uważają, że nic poniżej nie jest ich godne.
Ba! Faceci o niższej atrakcyjności lgną i pragną takich kobiet tak samo. Jedyne co różni te grupy, że pierwsza sięga po to bez oporów jak po swoje, a druga dorabia ideologie do swoich ograniczeń, bełkocząc coś o wyższych wartościach, którymi rzekomo się kierują, wyzywając tych pierwszych od pustaków.
I to mnie zawsze śmieszy.

Odp: Mężczyzna według kobiety
bagienni_k napisał/a:

Szukamy kogoś, kto jest dla nas atrakcyjny i wartościowy a nieraz bywa, że się mocno na tym "przejeżdżamy". Dlaczego? Ano dlatego, że właśnie patrzymy na daną osobę przez dość wąski horyzont.

Najczęściej powodem jest nieumiejętność  rozeznania i projekcja. Widzimy to co chcemy widzieć.

bagienni_k napisał/a:

Jeśli dla większości ludzi wyznacznikiem atrakcyjności jest w 90 % status i wygląd(niezależnie od tego, co sami posiadają),

Skąd te wyliczenia?
Status i wygląd to wabiki. Nikt nie wytrzyma dłużej z ludźmi o tych cechach, kiedy nie mają nic innego, mają niewiele więcej, czy gdy są z innymi cechami niedopasowani do siebie.
Piszę o normalnych, zdrowych ludziach.


bagienni_k napisał/a:

Chodzi mi właśnie o to, żeby nie oceniać ludzi za bardzo swoją miarą aż tak drastycznie. Ktoś, kto się zamyka szczelnie, jak owad w oprzędzie na relację,

O tym pisałem. Zobacz- rozmawiam z Giaa i przyjmuję jej punkt widzenia, nie walczę z nim, mimo że mój jest zupełnie inny.
Obserwowanie treści które tworzy, pokazuje mi jak bardzo duże różnice mogą wystąpić miedzy bańkami.

Z jej strony jest raczej upór przy tym, by uznać jej punkt widzenia za obowiązujący wszystkich.  Nie pokazuje żadnego zrozumienia dla innych postaw czy przekonań.


Co do reszty Twojej wypowiedzi. Portale randkowe to nie jest życie, rządzą się zupełnie innymi prawami i nie jest dobrze w oparciu o tę prawa budować sobie swiatopoglad.

32 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-30 16:13:14)

Odp: Mężczyzna według kobiety
Jack Sparrow napisał/a:

Kolejny debilny przykład. Taka babka jest tylko ruchadłem dla takiego milionera. Tu nie ma związku emocjonalnego. Nawet najmniejszego.

Kompleksy i zawiść kiedyś cię od środka wypalą Xd
Jasne, że jest możliwe i historia zna miliony przykładów, gdzie partnerka jest x lat młodsza od swojego męża. Znów odezwały się twoje kompleksy.
I zaczynasz racjonalizacje z byciem dla niego niczym poza ru...łem.
A to zwyczajny przykład relacji, gdzie dorobiony facet MOŻE SOBIE POZWOLIĆ na młodsza partnerkę i to robi. Co nie oznacza, że chodzi mu tylko o jedno i że nie może jej pokochać czy założyć z nią rodziny.
To, że jest to totalnie poza twoim zasięgiem nie oznacza, że wszyscy tak mają. smile a tupanie nóżką nie pomoże XD




Jak wyżej - taka dostanie kopa w dupę i zostanie wymieniona na młodszą.


Hahaha, jak wyżej.
Dorośnij i wylecz poczucie niższości względem tych facetów to przestaniesz zazdrościć im tych młodszych dużo od twojej żony atrakcyjniejszych kobiet big_smile

Projekcie i kompleksy. Kolejny raz. I kolejny raz nie potrafisz podać nawet jednego przykładu, którego nie obaliłoby.....dziecko.

Jak wyżej XD


Facet nawet będąc brzydkim jak noc listopadowa wystarczy, że włoży MINIMUM wysiłku w kondycję fizyczną i garderobę i jak tylko ma pieniądze, to i tak będzie miał wianuszek kobiet do wyboru.

Takich jak twoja żona? big_smile
Ale to wiesz, że o kompletnie innych targetach piszemy? XD smile)))
Uśmiałam się z twoich pobożnych życzen na temat możliwości tobie podobnych facetów, dzieki! big_smile

ALE niezależnie od tego jak atrakcyjny koleś by nie był fizycznie, to jak jest chodzącą pizdą to i tak nie znajdzie sobie nikogo. Czego przykładem niech choćby będzie Shini, którego zdjęcia dostały niektóre babki na forum i określiły go jednak jako przystojnego. A i tak jest incelem. Gdzie idąc twoim tropem to już dawno powinien być żonaty i dzieciaty.

To jest osobny przypadek, który potwierdza regułę.
Przystojny facet jeśli nie jest kompletnie zaburzony i złamany jest w stanie sobie ogarnąć kobietę na poziomie, o której ty zawsze napiszesz per ru..ło, a w zaciszu będziesz marszczył freda do niej, porównując z tym na co ciebie było stać wink




Kobiet i mężczyzn obowiązuje kompletnie inny set wymagań. I o ile wygląd był i jest istotny, bo jest częścią składową atrakcyjności, o tyle nie odgrywa to kluczowej roli w doborze partnera życiowego w trwałych i stabilnych relacjach. W przeciwieństwie do tych opartych na wzajemnym plasterkowaniu kompleksów.

A gdzie ja pisałam, ze odgrywa role KLUCZOWĄ? big_smile
Pisałam, że od pewnego poziomu atrakcyjności jest chciał nie chciał niezbędny do zainicjowania jakiejkolwiek interakcji.
Musiałbys być w pewnych kanonach żeby rozumieć o czym piszę. a to już dawno ustaliliśmy, że nie jesteś, więc po co bić pianę?

33

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

To jest dobry przykład, który pokazuje dobitnie do czego dochodzi gdy brak wymagań.
Ci ludzie byli dla siebie atrakcyjni na tyle, by wejść w relację. Oboje.


A moim zdaniem jest to przykład na coś dokładnie odwrotnego o czym pisałam smile
On ja postawił od początku na piedestale, a ona rozczarowana ex , który tak naprawdę był jej miłością, weszła w ta relację na zasadzie: "Whatever" i stąd jej takie a nie inne zachowania i problemy autora wątku.

Gdyby gość jej nie postawił na piedestale, miałby dwa scenariusze, oba dobre-
- relacja miałaby o wiele bardziej zdrowy charakter,
- relacja by się szybko rozpadła, a gość nie obudziłby się kilkanaście lat później z ręką w nocniku.
Idąc tropem wymagań, znalazłby sobie taką, które chciałaby się zaangażować.


Hahaha. Serio nie rozumiesz, że jego jakiekolwiek "wymagania" spotykały się - jak sam opowiadał - z wywracaniem przez nią gałami, albo scenami aktorskimi mającymi na celu przekierowanie uwagi na coś innego? smile
Ona od początku była z nim z innych powodów, dlatego przez 17 lat (!!) on na temat swoich wymagan nawet nie pisnał, bo doskonale wiedział, ze tak to się skończy i się nie mylił.



Widzę taką bańkę u Ciebie. W kółko głosisz prymat atrakcyjności fizycznej, ponad wszystkim. Czysty black pill.
Próbujesz forsować tezę, że wszyscy tak mają.

Ja twierdzę, że bywa różnie. Ty masz tak, ja inaczej, a najczęściej jest to wszystko wymieszane w różnych proporcjach.

A skąd Twoim zdaniem się te "różne proporcje biorą" jak nie z powodu różnych możliwości by MÓC WYMAGAĆ? smile
Z logiką u was cienko...




Odwrócę pytanie, może wtedy zrozumiesz o czym piszę-

Gdybyś miała partnera bardzo fizycznie atrakcyjnego, czy to znaczy że odmówiłabyś sobie w imię tej jego jednej cechy, prawa do jakichkolwiek wymagań?

Przecież to jest niedorzeczne.

nadal nie kapujesz sedna..

Jeśli mój maż jest dla mnie a ja dla niego - bardzo atrakcyjny, to OBOJE szanujemy i bierzemy pod uwagę swoje wymagania.
Gdyby tak nie było to jedno z nas musiałoby się bardziej "starać".
A żeby tego uniknąć jesteśmy ze sobą, a nie z kimś kogo postrzegalibyśmy jako "nieco mniej atrakcyjnego". Całościowo oczywiście, ale wygląd na początku to było jakies 80% pożadania, nie czarujmy się. A mąż do idiotów nie należy i ja też..
Nie wiem już jak można prościej..

34

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Jasne, że jest możliwe i historia zna miliony przykładów,

Miliony. LOL. Nie, to są pojedyncze przypadki.


A to zwyczajny przykład relacji, gdzie dorobiony facet MOŻE SOBIE POZWOLIĆ na młodsza partnerkę i to robi

Ale jak to tak? Już wygląd fizyczny nie jest najważniejszy? Facet wystarczy, że jest dorobiony?


Co nie oznacza, że chodzi mu tylko o jedno

Facetowi biorącemu sobie partnerkę KILKANAŚCIE lat młodszą od siebie chodzi tylko o jedno. O brandzlowanie swojego ego, ze jeszcze może.


To jest osobny przypadek, który potwierdza regułę.

LOL. Kekłem. No jakże by inaczej....


facet jeśli nie jest kompletnie zaburzony i złamany jest w stanie sobie ogarnąć kobietę na poziomie

O czym pisze właśnie Rozrabiaka, a co usilnie negujesz wstawiając głodne kawałki, że tylko wygląd się liczy i jak ktoś nadrabia zachowaniem, to znaczy, ze leczy kompleksy, bo wie, że jest mniej atrakcyjny od kobiety i że w takim razie zawsze będzie postrzegany gorzej. Osoba stabilna, dojrzała nie patrzy na związek tak jak ty. To jest współpraca. Czasem dajemy - czasem otrzymujemy. A nie, ze osoba brzydsza jest zmuszona dawać, aby zróważyć dysproporcję urody. To jest myślenie jednostek z kompleksami, silnie zaburzonych. Zupełnie jak ów wujek autora.

Pisałam, że od pewnego poziomu atrakcyjności jest chciał nie chciał niezbędny do zainicjowania jakiejkolwiek interakcji.

LOL tak, oczywiście. Klepiesz te same frazesy co forumowi incele, którzy w taki sposób uzasadniają braki sukcesów romantycznych kompletnie negując fakt zjebanych charakterów/osobowości, które stanowią sendo ich problemów.


Przy czym kolejny raz - pytanie autora nie dotyczyło wyglądu - o tym poza tobą rozpisują się tylko nasi autystyczni incele na forum. Pytanie było o CECHY CHARAKTERU, o OSOBOWOŚĆ. O to JAK BYĆ mężczyzną. A w kolejnym już wątku robisz srakę dotyczą wyglądu.

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Jeśli mój maż jest dla mnie a ja dla niego - bardzo atrakcyjny, to OBOJE szanujemy i bierzemy pod uwagę swoje wymagania.
Gdyby tak nie było to jedno z nas musiałoby się bardziej "starać".

W normalnym życiu, nikt niczego nie musi. Może, jeśli chce.
Kiedy to zaczyna być wymagane, jako równowaga dla  mniej lub bardziej wydumanej atrakcyjności, zaczyna być toksyczne.
Dosyć dobrze to pokazuje historia faceta, o której tu wspominano, który kilkanaście lat nadskakiwał żonie. Historia, którą bardzo krytykowałaś, by tu nakreślić podobny schemat jako normę.

Takie układy sprawdzają się w zaburzonych relacjach, Tobie wydaje się to normą, próbujesz to lansować swoimi wypowiedziami.

36 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-10-30 17:08:58)

Odp: Mężczyzna według kobiety

To już nie atrakcyjny, ale bardzo atrakcyjny musi być, aby zwrócić uwagę.. Ok, to można się rozpisywać teraz nad przymiotami owej atrakcyjności. smile

Jakby tak każdy/da zrobił swoisty "rachunek sumienia", próbując sprowadzić swoje wszystkie byłe/byłych do jednego worka i jakoś "zmierzyć" tą ich atrakcyjność. Po sobie widzę, że sam niejako zakochiwałem się w kobietach, które może i były atrakcyjne, ale z pewnością nie nazwałbym ich boginiami. Właściwie, to za każdym razem, przyciągało mnie co innego, a właściwie kombinacja różnych cech. Nigdy nie miało to charakteru sztywnych ram czy szufladek, na zasadzie, że najpierw poleciałem na jej figurę, uśmiech czy co tam jeszcze a potem urzekła mnie swoim charakterem. Mogę stwierdzić, że jeśli się w kimś zakochiwałem, to właściwie we wszystkim na raz, co ta osoba sobą reprezentuje. Jak ognia staram się unikać stosowania sztywnych ram, schematów i kategorii w odniesieniu do ludzi, gdyż całość każdego z nas jest dla mnie po prostu zbyt skomplikowana. Nie uznaję podchodzenia do potencjalnego partnera jak do towaru a rozmowy z nim, jak do rozmowy kwalifikacyjnej na linii pracodawca-pracobiorca.

Jak Kolega wyżej wspomniał, mówimy tutaj o tzw. "normalnym i zdrowym " związku. Co ono oznacza? Dla każdego zapewne co innego. Jeśli mogę mówić za siebie, to na pewno pierwszym warunkiem jest cel jego tworzenia, więc wszelkie kalekie formy, w celu zaklejenia rany plasterkiem nie mówiąc o utrzymankach czy wiązaniu się dla tzw. poklasku nie mają racji bytu. Mogę to nazwać swoimi słowami, ale się powstrzymam od inwektyw. Z kolei facet, który się bierze za kobietę w wieku swojej potencjalnej córki.. Cóż, rozumiem tutaj obawy Kolegi Jacka, bo jednak ktoś taki prawdopodobnie ma określony cel, odbiegający od typowego wyobrażenia o związku. Może i bywa inaczej, nie wątpię.. Ale jak często? Osoby wychowywane w pewnych środowiskach czy wręcz pracujące w określonej branży mogą traktować związki jako sposób na pokazanie się czy wybicie w tymże świecie. Tylko czy warto tego typu relacje brać pod uwagę?

Wzajemne ocenianie się po wyglądzie, jeszcze w zależności jak prezentuje się dana strona jest nieco poza moimi wyobrażeniami:) Niemniej nigdy bym nie stosował takiej taktyki w stylu: " skoro oni/one mogą tak wybierać, to czemu nie ja?" Każdy próbuje brać dla siebie to, co najlepsze, zaczynając traktować drugą osobę, jak towar na półce w sklepie. Nie pochwalam i nigdy tego nie pochwalałem, niezależnie kto ocenia a kto jest oceniany. Poza tym, jasno musimy oddzielić perspektywę wchodzenia w trwały związek od nawiązywania przelotnych znajomości.

EDIT:

Padło tutaj skądinąd słowo, które powinno opisywać każdy zdrowy związek a mianowicie "WSPÓŁPRACA". Bez niej nie ma dla mnie mowy o partnerstwie, istnieje wtedy tylko jakaś karykatura międzyludzkiej relacji, gdzie jedna osoba stara się za wszelką cenę umniejszyć znaczenie drugiej, pragnie ją zdominować albo decydować o niej bądź ich wspólnym życiu, na każdym niemal kroku.

Jeśli zaś mówimy o progu atrakcyjności, od którego zaczynamy patrzeć na osoby, jak na potencjalnych partnerów, to warto sobie zadać pytanie czy czasami ten próg nie przybiera wręcz absurdalnego poziomu. Czy np zaledwie 2-3 osoby na 10 czy nawet 20, jakie w swoim otoczeniu znamy uznamy za atrakcyjne? Czy podczas usilnych poszukiwań na portalach na siłę wyszukujemy jakiś wad, bo przecież do czegoś trzeba się przyczepić, tudzież wytknąć pewne "braki"..

37

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

W normalnym życiu, nikt niczego nie musi. Może, jeśli chce.
Kiedy to zaczyna być wymagane, jako równowaga dla  mniej lub bardziej wydumanej atrakcyjności, zaczyna być toksyczne.
Dosyć dobrze to pokazuje historia faceta, o której tu wspominano, który kilkanaście lat nadskakiwał żonie. Historia, którą bardzo krytykowałaś, by tu nakreślić podobny schemat jako normę.

Takie układy sprawdzają się w zaburzonych relacjach, Tobie wydaje się to normą, próbujesz to lansować swoimi wypowiedziami.

Ja pjerdziele.."Musi" w znaczeniu JEŚLI CHCE żeby związek trwał.
Masakra, każdy kontekst słowa trzeba Ci rozrysowywać..

Wiadomo, że jak nie chce to nikt go nie zmusza, ale mówimy o dynamice w związku, gdzie zawsze ktoś jest mniej lub bardziej atrakcyjniejszy od partnera, w zależności co bierzemy pod uwagę.
Jeśli są to niuanse to związek ma szanse być harmonijny i szczęśliwy. Ale jeśli jeden z partnerów jest dużo bardziej atrakcyjny w jakiejś sferze to drugi musi (chce..) czymś to nadrobić albo związek wkrótce będzie miał mocno zaburzoną równowagę.
I oczywiście jest to jego/jej decyzja czy CHCE. Ale nie jest to duży wybór. Jest to "wybór" na zasadzie: albo inwestuje więcej/daję z siebie więcej albo wypadam z gry.
A zupełnie inaczej i inny wybór ma osoba, która tylko nieznacznie "odstaje" od partnera w danej dziedzinie lub ma kilka asów w rękawie w innej, np. w departamencie urody przykładowo wink

Można się na to zżymać i obrażać, ale wystarczy się rozejrzeć by zrozumieć dlaczego jedni maja powodzenie inni mniej i u KOGO - kwestia zasadnicza. Potem można się zagłębić czym jest spowodowane. I jak się jest trochę bardziej kumatym od łopaty to może się okazać, że to powodzenie jest oparte na dość jasnych i widocznych gołym okiem cechach.
Czy ja uważam to za sprawiedliwe? Nie.
Czy uważam, że to czyni kogoś lepszym człowiekiem, że ma lepszy wygląd i podoba się większej liczbie osób? Nie.

Natomiast czy rozumiem te "grę" i jej reguły? TAK.

38

Odp: Mężczyzna według kobiety
Jack Sparrow napisał/a:

Facetowi biorącemu sobie partnerkę KILKANAŚCIE lat młodszą od siebie chodzi tylko o jedno. O brandzlowanie swojego ego, ze jeszcze może.

Jeśli jest tylko kilkanaście lat starszy i - w najlepszym razie - przeciętny, tak jak ty smile to owszem, chodzi mu tylko o to.
Natomiast jeśli jest seksownym ogarniętym gościem, w średnim wieku, to jasne, że może i wzbudza pożądanie także w sporo młodszych laskach. Ale warunek:  totalnie zadbany atrakcyjny starszy facet, dorobiony i ..hojny XD mniam.
Także nie zrozumiesz bo i skąd miałbyś mieć o tym pojęcie? smile


O czym pisze właśnie Rozrabiaka, a co usilnie negujesz wstawiając głodne kawałki, że tylko wygląd się liczy i jak ktoś nadrabia zachowaniem, to znaczy, ze leczy kompleksy, bo wie, że jest mniej atrakcyjny od kobiety i że w takim razie zawsze będzie postrzegany gorzej. Osoba stabilna, dojrzała nie patrzy na związek tak jak ty. To jest współpraca. Czasem dajemy - czasem otrzymujemy. A nie, ze osoba brzydsza jest zmuszona dawać, aby zróważyć dysproporcję urody. To jest myślenie jednostek z kompleksami, silnie zaburzonych. Zupełnie jak ów wujek autora.

To ty piszesz głodne frazesy. Wiadomo, że związek to współpraca. Sek w tym, że ta współpraca, a raczej zapał do niej, jest wprost proporcjonalny do poziomu atrakcyjności naszego partnera/-ki. Czego nie rozumiesz po raz setny? <płacze z bezradności nad twoja ignorancją>

LOL tak, oczywiście. Klepiesz te same frazesy co forumowi incele, którzy w taki sposób uzasadniają braki sukcesów romantycznych kompletnie negując fakt zjebanych charakterów/osobowości, które stanowią sendo ich problemów.

Tak tak i dlatego np. w modelingu faceci nie są kompletnie zainteresowani laskami poniżej 170 cm powiedzmy. to tez sa bajki, a ty wiesz o tym, bo mając sam 165cm zęby w tym środowisku zjadłeś. Proszę cię XD Nie staraj się znać na wszystkim, bo znów się tylko kompromitujesz.
Wiadomo, że ty czy twoja żona siłą rzeczy szukacie czegoś innego na czym można by się zaczepić niż wygląd, bo na wejściu nie są to wasze asy.  U ludzi bardzo atrakcyjnych "zahaczenie" uwagi zaczyna się od zahaczenia wyglądem. I dopiero wtedy taki gość ma motywacje by ruszyć zadek, podejść zagadać. Bo dziewczyn o mojej figurze i wzroście on w pracy spotyka codziennie po kilka, a w miesiącu kilkanaście, nie mówiąc juz poza pracą.
A ty udawaj dalej, że mając jego status i możliwości nadal atakowałbyś i zainteresował swoją żoną XD



Przy czym kolejny raz - pytanie autora nie dotyczyło wyglądu - o tym poza tobą rozpisują się tylko nasi autystyczni incele na forum. Pytanie było o CECHY CHARAKTERU, o OSOBOWOŚĆ. O to JAK BYĆ mężczyzną. A w kolejnym już wątku robisz srakę dotyczą wyglądu.

Bo każdy świadomy człowiek rozumie jakie sa reguły gry. Ty jestes poza nimi, z racji wieku, poziomu atrakcyjności i możliwości, dlatego umniejszasz oczywistym kryteriom. smile

39

Odp: Mężczyzna według kobiety

to banalnie proste: wzorce wyniesione z domów muszą być podobne, jeśli sa pozytywne.  Swoje oczekiwania omawiasz z określoną kobietą, a nie babkami na forum.
Ty wiesz że masz jak masz, to się upewnij co dostaniesz w zamian, czy wizja jest wspólna. I obie strony powinny mieć przy tym poczucie sprawiedliwosci.
ten co dostaje za dużo nie doceni tego.
więc uczenie się wymagania od kogoś to też jest sztuka

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Ja pjerdziele.."Musi" w znaczeniu JEŚLI CHCE żeby związek trwał.
Masakra, każdy kontekst słowa trzeba Ci rozrysowywać..

Wiadomo, że jak nie chce to nikt go nie zmusza, ale mówimy o dynamice w związku, gdzie zawsze ktoś jest mniej lub bardziej atrakcyjniejszy od partnera, w zależności co bierzemy pod uwagę.
Jeśli są to niuanse to związek ma szanse być harmonijny i szczęśliwy. Ale jeśli jeden z partnerów jest dużo bardziej atrakcyjny w jakiejś sferze to drugi musi (chce..) czymś to nadrobić albo związek wkrótce będzie miał mocno zaburzoną równowagę.
I oczywiście jest to jego/jej decyzja czy CHCE. Ale nie jest to duży wybór. Jest to "wybór" na zasadzie: albo inwestuje więcej/daję z siebie więcej albo wypadam z gry.
A zupełnie inaczej i inny wybór ma osoba, która tylko nieznacznie "odstaje" od partnera w danej dziedzinie lub ma kilka asów w rękawie w innej, np. w departamencie urody przykładowo wink


O widzisz, jak chcesz to umiesz normalnie.

Właściwie sam napisałem coś podobnego niedawno.
Jeśli komuś brakuje urody, może swoją atrakcyjność podbić innymi cechami i to też będzie w jakimś zakresie działać, jeśli chodzi o szerszy odbiór, pierwsze wrażenie, itp.
Jednak relacja to kwestia dużo bardziej indywidualna, trzeba się nawzajem dopasować swoimi zaletami i wadami.
Tak żeby zalety sprawiały że się chce, a wady nie były nazbyt uciążliwe.

Jednak co do wymagań, uważam że te jak najbardziej mają sens i są potrzebne niezależnie od płci.
To jak sobie ktoś to ustawi to jego sprawa i ewentualne konsekwencje.

Wreszcie, kwestie atrakcyjności. Kto niby miałby to oceniać? My sami czy partner?

Jeśli Twój mąż np w wyniku jakichś zdarzeń straciłby czesc swojej atrakcyjności, co wtedy?

Wymagałabyś, by nadrabiał?
Liczyłabyś, że sam się domyśli i zacznie zabiegać?

A jeśli uznałabyś że jest ok, bo to wciąż Twój mąż i bierzesz na klatę, natomiast on idąc tokiem rozumowania które tu przedstawiłaś, zacząłby stawiać Cię wyżej, kombinować, zabiegać, słowem, zmieniłby się tracąc cześć pewności siebie, jesteś pewna że taka sytuacja by Ci odpowiadała?

Czy Ty, tracąc cześć swojej atrakcyjności (np konsekwencje ciąży czy cokolwiek innego), uznałabyś że musisz "doskoczyć"
Zrezygnowałabyś z części swoich wymagań?

Jeśli nie, ale mąż by tego wymagał, co wtedy?

41 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-30 19:18:22)

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Jednak co do wymagań, uważam że te jak najbardziej mają sens i są potrzebne niezależnie od płci.
To jak sobie ktoś to ustawi to jego sprawa i ewentualne konsekwencje.

Sęk w tym, że nic "ustawić" sobie nie może w przypadkach, o których pisałam i dysproporcjach w atrakcyjności. Bo w momencie zajmowania niższej pozycji "negocjacyjnej" można sobie mieć wymagania, ale one nie spotkają się z poważnym potraktowaniem.
Trzeba po prostu umieć zauważać kiedy jest ta dysproporcja i zdecydować czy się chce nadrabiać czy wyjść ze związku. Opcja "wymagania" w tym momencie odpada, bo żeby wymagać trzeba być co najmniej na równej pozycji, a nie niższej.


Wreszcie, kwestie atrakcyjności. Kto niby miałby to oceniać? My sami czy partner?

Both. Ale warunek taki, że ma się dużą statystycznie próbę zainteresowanych z wyższej półki powiedzmy niż przeciętny Mirek i Zdzisia.
I jeśli ta próba mówi: w 90-99% ja rezygnowałam/-łem z relacji, tzn. że gdzieś tam tą atrakcyjność można podejrzewać wink
Natomiast jeśli ja przykładowo uważałabym, że jestem atrakcyjna, a miała zainteresowanie głównie od Zdzisia i Miraska, no to jednak coś tu poszło nie tak w samo-ewaluacji i lepiej zdać się na opinie partnera wink
Ale zwykle jedna z drugą ocena się pokrywa, pod warunkiem - jak wyżej, gdy iluś tam chłopów o pewnym poziomie atrakcyjności się przerobi, to ze spora doza prawdopodobieństwa można wiedziec na co można sobie pozwolić w związku z tym co się oferuje.

Jeśli Twój mąż np w wyniku jakichś zdarzeń straciłby czesc swojej atrakcyjności, co wtedy?

Wymagałabyś, by nadrabiał?
Liczyłabyś, że sam się domyśli i zacznie zabiegać?

Nie no, to jest absolutnie nieporównywalna sytuacja.
Przecież nie mówimy o związkach, gdzie partnerzy tworzyli x czasu harmonijny związek i komuś coś się przytrafiło. Jakie nadrabianie wtedy? Absolutnie.


A jeśli uznałabyś że jest ok, bo to wciąż Twój mąż i bierzesz na klatę, natomiast on idąc tokiem rozumowania które tu przedstawiłaś, zacząłby stawiać Cię wyżej, kombinować, zabiegać, słowem, zmieniłby się tracąc cześć pewności siebie, jesteś pewna że taka sytuacja by Ci odpowiadała?

Nie. Wtedy to ja jestem od tego żeby wspierać i zapewniać go o jego  wartości i wszystkich walorach i że nic ta sytuacja nie zmieniła. a na pewno nie mojej miłości do niego.
O takich sytuacjach nie pisałam w ogóle.

Czy Ty, tracąc cześć swojej atrakcyjności (np konsekwencje ciąży czy cokolwiek innego), uznałabyś że musisz "doskoczyć"
Zrezygnowałabyś z części swoich wymagań?

Jak wyżej. Ale tu ogromna jest rola partnera i jego podejścia.

42

Odp: Mężczyzna według kobiety

Jeśli już mówimy o dysproporcjach w atrakcyjności, to warto zwrócić uwagę na kilka istotnych rzeczy. Ciężko tu znaleźć jakiekolwiek reguły czy zasady, przynajmniej według mnie. Sam nie oceniam kobiety, jako potencjalnej partnerki, w sposób powiedzmy taki, jaki można sobie wyobrazić, specyfikując idealnego kandydata na dane stanowisko. Więcej, zakładam, że partner ma wady, bo takowe posiada każdy człowiek. Owe wady czy niedociągnięcia z reguły da się pogodzić w dość znacznym stopniu. Rażące dysproporcje rzadko się chyba zdarzają, powiedziałbym raczej, że partnerzy "docierają się" wzajemnie, bo każda osoba przed wejściem w związek jest osobnym bytem ze swoimi przyzwyczajeniami, charakterem i oczekiwaniami. Ciężko jest mi przybierać tak zdecydowane stanowisko, kiedy to pewne rzeczy czy raczej ich brak mają z góry przekreślać możliwość istnienia wymagań z drugiej strony. To brzmi po prostu zbyt sztywno i twardo, przynajmniej w moim przeczuciu dotyczącym dość szerokiego kręgu społeczeństwa. Chyba, że mówimy o jakiś wyjątkowych grupach, gdzie osoby spoza kręgu nie są mile widziane, choćby tylko z uwagi na majętność czy wykonywany zawód.
Jeśli zaś chodzi o związki starszych facetów z młodymi kobietami.. Powiedzmy, że jestem nieco sceptycznie do tego nastawiony a różnica kilkunastu lat to dla mnie ogromna przepaść. W moim, czysto subiektywnym, odczuciu, facet szukający partnerki w tym wieku za wszelką cenę próbuje sobie coś udowodnić. Może i darzy ją uczuciem na swój sposób, jednak przepaść pokoleniowa jaka między nimi jest narzuca pewne ograniczenia czy też wyznacza wzorce, jakimi kierują się oboje w takim związku. To trochę tak, jakby kobieta za wszelką cenę szukała bardziej opiekuna niż partnera. Dla mnie jednak ważne jest partnerstwo a nie bycie dla kogoś opoką czy parasolem z innymi, płynącymi z tego korzyściami. Nie widzę ponadto powodu, dla którego miałbym stanowić zaplecze finansowe dla takiej osoby. Niech każdy zarabia na siebie i swoje potrzeby w miarę możliwości samemu. Z tym wiąże się też to, kiedy zaczyna się granica, za którą facet staje się zadbany, majętny i hojny? Czy już ta przeciętność nie zaczyna się przesuwać niebezpiecznie w górę? Jeśli mam komuś dużo dawać i zapewniać godne życie, to oczekuję w zamian równie dużo. Najlepiej WSPÓLNIE i RAZEM pracować na swoje dalsze życie.

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Jeśli Twój mąż np w wyniku jakichś zdarzeń straciłby czesc swojej atrakcyjności, co wtedy?

Wymagałabyś, by nadrabiał?
Liczyłabyś, że sam się domyśli i zacznie zabiegać?

Nie no, to jest absolutnie nieporównywalna sytuacja.
Przecież nie mówimy o związkach, gdzie partnerzy tworzyli x czasu harmonijny związek i komuś coś się przytrafiło. Jakie nadrabianie wtedy? Absolutnie.

Pytam w kontekście tych słów:

Giaa2 napisał/a:

Wiadomo, że jak nie chce to nikt go nie zmusza, ale mówimy o dynamice w związku, gdzie zawsze ktoś jest mniej lub bardziej atrakcyjniejszy od partnera, w zależności co bierzemy pod uwagę.
Jeśli są to niuanse to związek ma szanse być harmonijny i szczęśliwy. Ale jeśli jeden z partnerów jest dużo bardziej atrakcyjny w jakiejś sferze to drugi musi (chce..) czymś to nadrobić albo związek wkrótce będzie miał mocno zaburzoną równowagę.
I oczywiście jest to jego/jej decyzja czy CHCE. Ale nie jest to duży wybór. Jest to "wybór" na zasadzie: albo inwestuje więcej/daję z siebie więcej albo wypadam z gry.

Giaa2 napisał/a:

Nigdy nie ma tak, że w małżeństwie czy relacji atrakcyjność jest "set in the stone". To jest dynamika, która ciągle się zmienia.

Giaa2 napisał/a:

Jeśli mój maż jest dla mnie a ja dla niego - bardzo atrakcyjny, to OBOJE szanujemy i bierzemy pod uwagę swoje wymagania.
Gdyby tak nie było to jedno z nas musiałoby się bardziej "starać".


Ja się cały czas odnoszę do relacji które trwają, nieważne jak długo, jednak są faktem. Dłuższe, krótsze, małżeństwa i nie. Relacje udane i te niekoniecznie.
Czyli ludzie zdecydowali że są nawzajem dla siebie interesujący na tyle, by w relację wchodzić i są w niej cały czas.

Ty stosujesz rodzaj stopniowania, nie bardzo wiem od czego zależny.
Teraz piszesz coś innego niż wcześniej. Różnica polega na tym, że wcześniej odnosiłaś się do randomowej relacji, teraz do swojego małżeństwa.

Giaa2 napisał/a:

A jeśli uznałabyś że jest ok, bo to wciąż Twój mąż i bierzesz na klatę, natomiast on idąc tokiem rozumowania które tu przedstawiłaś, zacząłby stawiać Cię wyżej, kombinować, zabiegać, słowem, zmieniłby się tracąc cześć pewności siebie, jesteś pewna że taka sytuacja by Ci odpowiadała?

Nie. Wtedy to ja jestem od tego żeby wspierać i zapewniać go o jego  wartości i wszystkich walorach i że nic ta sytuacja nie zmieniła. a na pewno nie mojej miłości do niego.
O takich sytuacjach nie pisałam w ogóle.

To brzmi zupełnie inaczej, diametralnie inaczej od tego co wcześniej.

Nie rozumiem skąd ten upór w udowadnianiu, że relacje nie mogą się opierać na takich właśnie zasadach, jak opisałaś powyzej.
Że rola atrakcyjności i jej zmian ma diametralnie znaczenie i określone konsekwencje.

44

Odp: Mężczyzna według kobiety
bagienni_k napisał/a:

Jeśli już mówimy o dysproporcjach w atrakcyjności, to warto zwrócić uwagę na kilka istotnych rzeczy. Ciężko tu znaleźć jakiekolwiek reguły czy zasady, przynajmniej według mnie. Sam nie oceniam kobiety, jako potencjalnej partnerki, w sposób powiedzmy taki, jaki można sobie wyobrazić, specyfikując idealnego kandydata na dane stanowisko.

O rany, przecież wiadomo, że to się nie odbywa z ołówkiem w ręku, tylko podświadomie..
Większość osób nawet nie jest świadoma, że w ogóle dokonuje jakiejś ewaluacji atrakcyjności potencjalnego partnera - to są już skrajnie tępe jeśli chodzi o poziom świadomości osobniki. Im się wydaje, że "przypadkowo" się kimś zauroczyli.
Ale oczywistym jest, że facetowi w typie modela nie zajmie dużo czasu ocena czy woli "poznać charakter" atrakcyjnej laski z długimi do nieba nogami i biustem C czy D dajmy na to, czy 160 cm, z nadwaga 5 kg - co z kolei nie byłoby odrzucające dla gościa 170 cm , w typie naukowca i z lekka nadwaga też.
To są oczywistości. Ty piszesz, że dla Ty "nie tak oceniasz", a mnie się wydaje, że Ty po prostu nie masz pojęcia jak to się na poziomie podświadomym odbywa.
Po prostu dany typ kobiet zwraca Twoja uwagę, a że masz naturę osoby, która "nie wnika", to nie jesteś w stanie zauważyć pewnych prawidłowości. O ile nie jesteś sapio, wtedy to faktycznie inna bajka, ale wybacz- wątpię , że jesteś wink



Więcej, zakładam, że partner ma wady, bo takowe posiada każdy człowiek. Owe wady czy niedociągnięcia z reguły da się pogodzić w dość znacznym stopniu. Rażące dysproporcje rzadko się chyba zdarzają, powiedziałbym raczej, że partnerzy "docierają się" wzajemnie, bo każda osoba przed wejściem w związek jest osobnym bytem ze swoimi przyzwyczajeniami, charakterem i oczekiwaniami. Ciężko jest mi przybierać tak zdecydowane stanowisko, kiedy to pewne rzeczy czy raczej ich brak mają z góry przekreślać możliwość istnienia wymagań z drugiej strony. To brzmi po prostu zbyt sztywno i twardo, przynajmniej w moim przeczuciu dotyczącym dość szerokiego kręgu społeczeństwa. Chyba, że mówimy o jakiś wyjątkowych grupach, gdzie osoby spoza kręgu nie są mile widziane, choćby tylko z uwagi na majętność czy wykonywany zawód.


Tak jak mówię..Wszystko to, cały dobór, odbywa się na poziomie podświadomym.

Jeśli zaś chodzi o związki starszych facetów z młodymi kobietami.. Powiedzmy, że jestem nieco sceptycznie do tego nastawiony a różnica kilkunastu lat to dla mnie ogromna przepaść. W moim, czysto subiektywnym, odczuciu, facet szukający partnerki w tym wieku za wszelką cenę próbuje sobie coś udowodnić.

Wątpię czy facet w typie Brada Pitta (choć to w ogóle nie mój typ urody, natomiast nie można mu odmówić świetnej formy w swoim wieku i zasobów) chce czy musi sobie coś czy komukolwiek na jego etapie kariery i przy jego statusie udowadniać..On po prostu MOŻE mieć dużo młodsze kobiety, a one do niego lgną. widziałeś jego obecna partnerkę? Myślisz, że długo musiał ja przekonywać? wink
analogicznie brytyjska aktorka Kate Beckinsale  - ma 5 dych, a wygląda jak kompletna petarda. Niedawno zakończyła 2 czy 3 relacja z 20 lat młodszymi facetami. Myślisz, że musiała im płacić za seks czy związek? wink
To są tego typu wyjątki, jeśli chodzi o różnicę wieku, o których piszę. Kompletnie nie mam tu na myśli Mirasa w średnim wieku w stuningowanym Passacie.

Jeśli mam komuś dużo dawać i zapewniać godne życie, to oczekuję w zamian równie dużo. Najlepiej WSPÓLNIE i RAZEM pracować na swoje dalsze życie.

Oczywiście. Pod warunkiem, że druga osoba zechce spełnić Twoje oczekiwania. A żeby zechciała musisz być dla niej wartością i bycie z tobą. Wymagania nigdy nie idą PRZED ofertą.

45

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Pytam w kontekście tych słów:



Ja się cały czas odnoszę do relacji które trwają, nieważne jak długo, jednak są faktem. Dłuższe, krótsze, małżeństwa i nie. Relacje udane i te niekoniecznie.
Czyli ludzie zdecydowali że są nawzajem dla siebie interesujący na tyle, by w relację wchodzić i są w niej cały czas.

Ty stosujesz rodzaj stopniowania, nie bardzo wiem od czego zależny.
Teraz piszesz coś innego niż wcześniej. Różnica polega na tym, że wcześniej odnosiłaś się do randomowej relacji, teraz do swojego małżeństwa.


Pisząc o stałej dynamice i fluktuacji (oczywiście w pewnych granicach rozsądku) wzajemnej atrakcyjności, nie miałam na myśli przypadków losowych, które są czymś totalnie niezależnym od mocy i woli człowieka i totalnie niezawinionym.  Także zaskoczyłeś mnie tym tokiem rozumowania.
A odnosząc się do tego co napisałam i zacytowałeś, to podtrzymuję to. Cały czas mam na myśli zasoby, z którymi się w związek wchodzi i że one albo dają pewne "fory" i pozwalają mieć zaangażowanie partnera dużo większe niż miałby je w przypadku kogoś dla siebie mniej atrakcyjnego, albo decyduje się nadrobić pewne braki w danym departamencie - wiedząc, że się je ma PODSTAWA ! I jeśli ktoś jest w związku i obserwuje..dziwne zachowania i zagrywki partnera, to ja osobiście szukałabym pierwotnej przyczyny właśnie w tym, czyli w zmianie dynamiki atrakcyjności w związku. Przykładowo ktoś przestał dbać o siebie, przestał być ciekawym rozmówcą (czyli rozwijać się).. albo druga osoba przeszła jakąs duża transformacje in plus, a ta druga została w tyle. Tego typu kierunek. a potem pogłębiona analiza.



To brzmi zupełnie inaczej, diametralnie inaczej od tego co wcześniej.

Myślałam, że to oczywiste.
Chyba, ze ktoś zbudował sobie wizerunek mnie jako żony jako potwora, który zatrzymał się w rozwoju na poziomie gimnazjum, gdzie nic poza wyglądem.

Nie rozumiem skąd ten upór w udowadnianiu, że relacje nie mogą się opierać na takich właśnie zasadach, jak opisałaś powyżej.
Że rola atrakcyjności i jej zmian ma diametralnie znaczenie i określone konsekwencje.

Bo na pewnym poziomie gdzie relacja się od wysokiej atrakcyjności zaczęła diametralne znaczenie ma.. Ale ważne by umieć i chcieć rozszerzyć to na inne pola. Ale całkowicie zanegować, że to nadal ma dość spore znaczenie się nie da.
Pomijając przypadki nieszczęśliwych przypadków.

Wyobraź sobie sytuacje, że poznałeś i zwariowałeś na punkcie kobiety, której ciało wygląda jak rzeźba, ultra zadbanej, kochającej wszystkie kobiece tricki urodowe i mającej jakąś atrakcyjną wg Ciebie pasje, a po kilku latach widzisz ja ciągle z nieumyta głową  w koku, z pobrudzonym dresie, nieogoloną, oglądająca całe dnie reality shows albo seriale.
Nie powiesz mi, ze to nie wpłynęło by na dynamikę w waszej relacji.

46

Odp: Mężczyzna według kobiety
Yellowrare napisał/a:

Widzę po sobie że podobny sposób myślenia do wujka mam. Moja ostatnia już posypana relacja też tak właśnie wyglądała że czułem się w obowiązku zasypywać moją ex prezentami i dawałem jej do zrozumienia że przy mnie nie musi pracować jeśli nie chce bo ja jej wszystko dostatnio zapewnię. Jak widać to nie wystarczyło w jej przypadku.

Zastanówmy się nad tym smile
W jakim celu zasypywałeś swoją dziewczynę prezentami? Co chciałeś za te prezenty dostać?
Czy Twoja dziewczyna chciała sprzedać swoje aktywa za to, że nie musi pracować? I co to dokładnie miało oznaczać?

W domyśle widzę to tak - chłopak kupuje dziewczynie prezent, a w zamian chce jej podziwu, wdzięczności, miłości, jej ciała oddającego mu się z prawdziwym pożądaniem.
Chłopak mówi jej, że nie musi pracować zawodowo, ale to nie oznacza, że ona ma leżeć i pachnieć. Oj nie. Ona w zamian powinna prowadzić dom, czekać na niego w tym domu i z oddaniem dotrzymywać mu towarzystwa usługując z miłością i uwielbieniem w oczach.
Czyli tak naprawdę wiele sobie za te "prezenty" liczy.

Czy każda kobieta chce się "sprzedać" za prezent? Czy kazda kobieta marzy aby swoją karierę zawodową, czy nawet tylko satysfakcjonującą race zamienić na usługiwanie rodzinie?
Naprawdę myślisz, że to musi być dla kobiety atrakcyjne?

47 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-10-30 21:01:24)

Odp: Mężczyzna według kobiety

Jeśli częściowo odbywa się to na poziomie podświadomym, to z drugiej strony MUSI jednak w pewnych momentach dochodzić jakiś głos rozsądku czy też w pewnym stopniu świadomość. No szanujmy się, nie będę się zdawał w całości na moje instynkty, przeczucia czy jakieś podprogowe procesy. Inaczej to nie wiem, chyba pisałbym wiadomości do wszystkich kobiet, które wydają mi się atrakcyjne bez kompletnego rozeznania w tym, co jeszcze mają do zaoferowania.
Być może do końca nie jestem czegoś świadomy, nie wykluczam tego. Nie określiłem się nigdy, jako sapioseksualny. Nie ukrywam jednak, że inteligencja, rozsądek a do tego racjonalny stosunek do otaczającego świata mocno mnie kręcą. Nie przepadam za zbyt emocjonalnymi osobami, które w zbyt ekspresywny sposób wyrażają te emocje na co dzień i owymi emocjami kierują się głównie w życiu.
Nie podoba mi się natomiast jedno: może się mylę, ale dostrzegam dalej tą kategoryzację na lepszych i gorszych. Z jednej strony mamy modela oraz "laskę" z biustem C czy D, z drugiej zaś kobietę niższą z lekką(co to jest 5 kg?)nadwagą oraz faceta 170 cm? Zatem mam rozumieć, że mamy tutaj dwie przeciwstawne bieguny atrakcyjności, gdzie żadnych form pośrednich brak? Facet ze 170 cm oraz kobieta z lekką nadwagą automatycznie lądują w koszu z napisem "gorszy sort"? Cały czas odnoszę wrażenie, że przemycana jest tutaj tego typu retoryka, ale ok..
Osobiście, jeśli już miałbym kategoryzować, to więcej pożytku jest z takiego naukowca niż modela, ale to tylko moje osobiste zdanie...Oj, mógłby się niejeden zdziwić, zę nie każdy naukowiec wygląda jak Einstein(nie wspominam o bujnym miłosnym życiu genialnego fizyka smile ).

W świat show-biznesu nie wnikam i nigdy nie wnikałem. On się rządzi swoimi prawami, zresztą nie znam nawet za bardzo tej aktorki. Odrzuca mnie robienie ze swojego życia cyrku, dlatego nie wchodzę na ten poziom. W świecie blasku fleszy może i takie związki się zdarzają. Podobnie, jak w przypadku przygód tych wszystkich dyrektorów, prezesów czy kogo tam jeszcze. Nie przepadam po prostu, kiedy ktoś idzie na gotowe. Stąd też moje( jako faceta i jako konkretnego człowieka) mniejsze wymagania, co do owej "oferty", jaką mi ktoś składa. Dużo przyjemniej jest wspólnie się doskonalić niż martwić się, że się komuś nie dorówna. Do pewnych kobiet nie startuję głównie dlatego, że środowisko branżowe, podejście do życia, jakie prezentują, zwyczajnie mnie odrzuca. Zatem to nie kwestia możliwości, jakie mógłbym dać takiej kobiecie, ale wizja pewnego rodzaju życia mnie skutecznie do tego zniechęca.
A wygląd? To tylko wygląd.. smile

48 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2024-10-30 21:15:33)

Odp: Mężczyzna według kobiety

Mężczyzna musi trzymać swoja ramę.
O tym czym jest męska rama poczytaj w necie.
Nie bez powodu kobiety porównuje sie do kotów, zabawka musi byc tuz przed ich łapkami, bo gdy juz złapią, to bardzo szybko sie nudzą.
Świetnym przykładem, wręcz ikonicznym, jest zachowanie kobiet przed i po ślubie, oraz przed i po pojawieniu sie dziecka.
Kobiety najbardziej w relacji pragną spokoju/stabilności i poczucia bezpieczeństwa, wiec musisz umiejętnie tym żaglować, kobieta musi czuć cień niepewności za plecami.
To daje jej  również ta iskrę emocji, która większości z nich, łaknie jak ćpuny.
Do tego dochodzi ich hipergamia.
Zawsze MUSISZ byc lepszy od swojej kobiety, ciężej pracować, rozwijać się, awansować.
Twoja kobieta musi cie podziwiać.
Musisz byc decyzyjny i konsekwentny, obrotny i rezolutny.
To ona ma przychodzić do ciebie po rade, a nie ty do niej.
Jest to ciężar który my mężczyźni musimy dźwigać : Decyzyjność i odpowiedzialność

49

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Relacja jest jak wspólny projekt, kiedy odrzucić disneyowsko- werterowską otoczkę.
Ma być miło, lekko i przyjemnie, a w trudnych chwilach trzymanie razem sztamy.
Wszystkie fajne emocje to paliwo, które to napędza.

W związku oboje muszą mieć wspólny cel i pole do zaangażowania, wkładania realnego wysiłku w jego budowę. Wtedy się to ładnie cementuje.

Dawaj, ale też wymagaj.

Zgadzam się z tym.

Życie jest jak droga. Wybierasz partnera z którym będziesz podróżować w tym samym kierunku, realizować wspólne cele i nawzajem uprzyjemniać sobie tą podróż. Każdy powinien iść na własnych nogach bo nikt zbyt długo nie jest w stanie "nosić" drugiego. Można się na sobie opierać, wspierać i pomagać sobie nawzajem w trudnych momentach, jednak nie to jest głównym celem wspólnej podróży.

Dlatego ludzie najchętniej wybierają do pary osoby samodzielne, ogarnięte, wiedzące czego chcą, realizujące własne cele, osoby  bez pretensji do świata, że im w tych realizacjach nie pomaga.

50 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-10-30 21:24:09)

Odp: Mężczyzna według kobiety

Najwidoczniej większość facetów potrzebuje, jak powietrza, owego podziwiania czy wychwalania. Wolę jednak już być obrotny czy konsekwentny dla siebie, bo takie zdolności przydają się w życiu, niezależnie czy jest się z kobietą czy nie. Tak samo jeśli chodzi o samorozwój i ambicję a najlepiej kroczenie własną, wytyczoną przez siebie drogą. Czy muszę żyć z kobietą, aby być (bardziej) odpowiedzialnym? Natomiast nie mam zamiaru robić z siebie wszechwiedzącej, zawsze działającej maszyny, która nie ma prawa do chwili słabości.

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Wyobraź sobie sytuacje, że poznałeś i zwariowałeś na punkcie kobiety, której ciało wygląda jak rzeźba, ultra zadbanej, kochającej wszystkie kobiece tricki urodowe i mającej jakąś atrakcyjną wg Ciebie pasje, a po kilku latach widzisz ja ciągle z nieumyta głową  w koku, z pobrudzonym dresie, nieogoloną, oglądająca całe dnie reality shows albo seriale.
Nie powiesz mi, ze to nie wpłynęło by na dynamikę w waszej relacji.


Oczywiste, że tak.
Jednak nie da się odpowiedzieć z całą pewnością, jak bardzo i w jaki sposób.

Należałoby zadać sobie kilka pytań o powód takiego stanu rzeczy, przyczyny, w jakim kierunku to zmierza i co mi się na oczy rzuciło, że nie widzialem wcześniej takiej zmiany.
Gdyby wreszcie okazało się to skutkiem lenistwa czy innych wad, nie ma opcji by kobieta tak dużą negatywną zmianę nadrobiła przez rozwijanie innych zalet.
Przypuszczam, że to ostatnie na co miałaby ochotę w takiej sytuacji.

Gdyby okazało się, że przyczyną jest niezależna, np depresja, hormony, itp. wtedy też trzeba by szukać rozwiązania poprawiającego ten konkretny stan rzeczy, a nie szukać sposobu na poprawę innych cech.

Ten przykład jest dosyć skrajny, nie świadczy dobrze o kobiecie która doprowadziła się do takiego stanu, ale też o jej mężczyźnie, który był obok.
Czasem sami nie umiemy czegoś dostrzec, partner już tak.



Szeptuch napisał/a:

Mężczyzna musi trzymać swoja ramę.
O tym czym jest męska rama poczytaj w necie.
Nie bez powodu kobiety porównuje sie do kotów, zabawka musi byc tuz przed ich łapkami, bo gdy juz złapią, to bardzo szybko sie nudzą.
Świetnym przykładem, wręcz ikonicznym, jest zachowanie kobiet przed i po ślubie, oraz przed i po pojawieniu sie dziecka.
Kobiety najbardziej w relacji pragną spokoju/stabilności i poczucia bezpieczeństwa, wiec musisz umiejętnie tym żaglować, kobieta musi czuć cień niepewności za plecami.
To daje jej  również ta iskrę emocji, która większości z nich, łaknie jak ćpuny.
Do tego dochodzi ich hipergamia.
Zawsze MUSISZ byc lepszy od swojej kobiety, ciężej pracować, rozwijać się, awansować.
Twoja kobieta musi cie podziwiać.
Musisz byc decyzyjny i konsekwentny, obrotny i rezolutny.
To ona ma przychodzić do ciebie po rade, a nie ty do niej.
Jest to ciężar który my mężczyźni musimy dźwigać : Decyzyjność i odpowiedzialność



Teksty tego typu najczęściej pochodzą od kołczów od kobiet, którzy mają do czynienia z kobietami jedynie w formacie JPG.

Dasz kobiecie regularnie dobre orgazmy, będziesz trzymał dobry poziom i połowę tego shitu można wyrzucić do śmietnika. A resztę przez gęste sito.






Agnes76 napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Relacja jest jak wspólny projekt, kiedy odrzucić disneyowsko- werterowską otoczkę.
Ma być miło, lekko i przyjemnie, a w trudnych chwilach trzymanie razem sztamy.
Wszystkie fajne emocje to paliwo, które to napędza.

W związku oboje muszą mieć wspólny cel i pole do zaangażowania, wkładania realnego wysiłku w jego budowę. Wtedy się to ładnie cementuje.

Dawaj, ale też wymagaj.

Zgadzam się z tym.

Życie jest jak droga. Wybierasz partnera z którym będziesz podróżować w tym samym kierunku, realizować wspólne cele i nawzajem uprzyjemniać sobie tą podróż. Każdy powinien iść na własnych nogach bo nikt zbyt długo nie jest w stanie "nosić" drugiego. Można się na sobie opierać, wspierać i pomagać sobie nawzajem w trudnych momentach, jednak nie to jest głównym celem wspólnej podróży.

Dlatego ludzie najchętniej wybierają do pary osoby samodzielne, ogarnięte, wiedzące czego chcą, realizujące własne cele, osoby  bez pretensji do świata, że im w tych realizacjach nie pomaga.


W idealnym świecie tak by było. Ktoś, kto ma dobre wzorce będzie tak robił.
A cała reszta musi odrobić swoje, nauczyć się.
W trakcie pobierania nauki, kryteria doboru bywają przeróżne i czasem nie mają nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.

52

Odp: Mężczyzna według kobiety
Szeptuch napisał/a:

Mężczyzna musi trzymać swoja ramę.
O tym czym jest męska rama poczytaj w necie.
Nie bez powodu kobiety porównuje sie do kotów, zabawka musi byc tuz przed ich łapkami, bo gdy juz złapią, to bardzo szybko sie nudzą.
Świetnym przykładem, wręcz ikonicznym, jest zachowanie kobiet przed i po ślubie, oraz przed i po pojawieniu sie dziecka.
Kobiety najbardziej w relacji pragną spokoju/stabilności i poczucia bezpieczeństwa, wiec musisz umiejętnie tym żaglować, kobieta musi czuć cień niepewności za plecami.
To daje jej  również ta iskrę emocji, która większości z nich, łaknie jak ćpuny.
Do tego dochodzi ich hipergamia.
Zawsze MUSISZ byc lepszy od swojej kobiety, ciężej pracować, rozwijać się, awansować.
Twoja kobieta musi cie podziwiać.
Musisz byc decyzyjny i konsekwentny, obrotny i rezolutny.
To ona ma przychodzić do ciebie po rade, a nie ty do niej.
Jest to ciężar który my mężczyźni musimy dźwigać : Decyzyjność i odpowiedzialność


Matko... yikes
To bardzo Ci współczuję takiego życia cały czas "na paluszkach" i w ogromnej czujności 24/24 i w poczuciu, że jak okażesz się w czymś gorszy od żony to zaraz jej się znudzisz i poleci do kogoś innego. Masakra.

To mój mąż ma dopiero dobrze ze mną big_smile
Nie musi za mnie/za nas podejmować ŻADNEJ decyzji. No, chyba, że co chce na śniadanie do pracy (a i to czasem za niego podejmuje XD), czy gdzie idzie do fryzjera.
Całą resztę decyzji podejmuje za siebie każde z nas z osobna. I nie wyobrażam sobie inaczej.
Raz, że nie jestem niepełnosprytna i nie wymagam podejmowania za mnie decyzji mojego "lepszego i mądrzejszego męża", ahahaha. W ogóle co za średniowieczne podejście big_smile 
A dwa, mąż kompletnie nie takiej kobiety szukał.

Podobnie "nie nudzę się szybko", bo nie jestem dzidziusiem, którego trzeba non-stop zabawiać żeby się nie znudził i nie zaczął płakać.
A to że mąż się rozwija, jest obrotny i rezolutny to w niczym nie umniejsza mnie, ani nie sądzę aby miał się za "lepszego", jak to ująłeś i że ja mam się przy nim za przygłupią Zdzisieńkę, a jego podziwiam z otwartymi ustami i niegodnam jeść przy jednym stole XD

W ogóle to co napisałeś brzmi jakbyś zamiast bliskości i intymności z żona, prowadził z nią jakieś nieformalne "zakulisowe zapasy", o których ona nawet nie wie. I głowił się i pocił, cały czas wystrachany, że jeden krzywy ruch i ona Cie zrobi w uja.
Nie zazdroszczę.

53

Odp: Mężczyzna według kobiety
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Oczywiste, że tak.
Jednak nie da się odpowiedzieć z całą pewnością, jak bardzo i w jaki sposób.

Należałoby zadać sobie kilka pytań o powód takiego stanu rzeczy, przyczyny, w jakim kierunku to zmierza i co mi się na oczy rzuciło, że nie widzialem wcześniej takiej zmiany.
Gdyby wreszcie okazało się to skutkiem lenistwa czy innych wad, nie ma opcji by kobieta tak dużą negatywną zmianę nadrobiła przez rozwijanie innych zalet.
Przypuszczam, że to ostatnie na co miałaby ochotę w takiej sytuacji.

Gdyby okazało się, że przyczyną jest niezależna, np depresja, hormony, itp. wtedy też trzeba by szukać rozwiązania poprawiającego ten konkretny stan rzeczy, a nie szukać sposobu na poprawę innych cech.

Ten przykład jest dosyć skrajny, nie świadczy dobrze o kobiecie która doprowadziła się do takiego stanu, ale też o jej mężczyźnie, który był obok.
Czasem sami nie umiemy czegoś dostrzec, partner już tak.

Ale to taki podręcznikowy przykład. Często powody są mniej oczywiste i rzucające się na pierwszy rzut oka. Np. ktoś może zacząć za bardzo wkręcać się w pracę i zaburzać tym nieświadomie czas dla rodziny. Albo kobieta zaczyna olewać potrzeby partnera w łóżku, bo np. hormony i mniejszy popęd. Itd. etc.
Niby na jeden i drugi przypadek można próbować szukać rozwiązań, bo można i trzeba. Ale już ta bazowa dynamika w związku została gdzieś tam zaburzona i teraz zacznie się nowy etap: albo się coś poprawi i będzie nawet lepiej, albo ktoś machnie ręką i całkiem udana do niedawna relacja zacznie zmierzać lotem pikującym ku końcowi.

I teraz wchodzi to o czym pisałam.. Mianowicie: w zależności od tego jak bardzo partner nam się podoba, to będziemy łaskawszym okiem patrzyli na te różne wpadki. A jak mamy sytuację, że kobieta to typ super atrakcyjnej laski, którą mąż przekonał do siebie dajmy na to właśnie poświęcaniem jej duuuużej uwagi i czasu, a nie byciem na równi atrakcyjnym, to siłą rzeczy jej zapał do czekania aż on się ogarnie będzie dużo mniejszy niż byłby w przypadku gdyby związała się z nim, bo byli na podobnym poziomie atrakcyjności PLUS inne cechy, którymi by się dopełniali.
I w drugą stronę działa to analogicznie. Facet z większa cierpliwością podejdzie do kobiety, która "zaniemogła" w łóżku, o ile fizycznie od początku bardzo go kręciła. A o wiele mniej wyrozumiale, gdy kierował się głównie jej wysokim libido przy wyborze, a to libido gdzieś się ulotniło.
Bo po prostu zawsze jak pojawiają się problemy to motorem do ich rozwiązania jest ta mityczna atrakcyjność. W dużej mierze jednak fizyczna, na takim podstawowym bardzo poziomie.

54

Odp: Mężczyzna według kobiety
Szeptuch napisał/a:

Mężczyzna musi trzymać swoja ramę.
O tym czym jest męska rama poczytaj w necie.
Nie bez powodu kobiety porównuje sie do kotów, zabawka musi byc tuz przed ich łapkami, bo gdy juz złapią, to bardzo szybko sie nudzą.
Świetnym przykładem, wręcz ikonicznym, jest zachowanie kobiet przed i po ślubie, oraz przed i po pojawieniu sie dziecka.
Kobiety najbardziej w relacji pragną spokoju/stabilności i poczucia bezpieczeństwa, wiec musisz umiejętnie tym żaglować, kobieta musi czuć cień niepewności za plecami.
To daje jej  również ta iskrę emocji, która większości z nich, łaknie jak ćpuny.
Do tego dochodzi ich hipergamia.
Zawsze MUSISZ byc lepszy od swojej kobiety, ciężej pracować, rozwijać się, awansować.
Twoja kobieta musi cie podziwiać.
Musisz byc decyzyjny i konsekwentny, obrotny i rezolutny.
To ona ma przychodzić do ciebie po rade, a nie ty do niej.
Jest to ciężar który my mężczyźni musimy dźwigać : Decyzyjność i odpowiedzialność

Zastanawiam się co niektórzy panowie mają z obsesją na punkcie mitycznej "ramy". Przecież takie podejście do związku to katorga. Jedyne na czym w życiu się skupiasz to myślenie o tym, czy kobieta już się znudziła, czy teraz dać jej trochę emocji. Świat tak nie wygląda.
W normalnym związku dwojga dojrzałych ludzi każdy obsługuje się sam. Trzeba znaleźć równowagę między obskakiwaniem partnera/partnerki, a swoim życiem.
Wątpię, żeby panowie chcieli mieć w życiu kobietę, za którą trzeba podejmować decyzje i która nie jest w stanie podjąć żadnej życiowej decyzji, bo przecież musi być głupsza od swojego faceta i gorsza.
Prawdziwe życie to zmaganie, obie osoby muszą domagać i być w stanie brać to życie na klatę.
Z mojego doświadczenia wynika, że najstabilniejsze są pary, w których obie osoby są sobie w pewnym stopniu równe, pod kątem poziomu dojrzałości i zaradności.

Co do autora wątku. To co napisała Ela ma dużo sensu. Zastanów się czego ty chcesz, zobacz jakie kobiety jesteś w stanie sobą zainteresować i co one są gotowe dać za to co ty chcesz dawać.
Nie ma złej lub dobrej odpowiedzi.
Twój wujek obsypywał żonę prezentami, ale był alkoholikiem. W ten sposób wynagradzał jej tę swoją ułomność.
Są mężczyźni, którzy lubią rozpieszczać kobiety, ale ma to sens tylko jeśli idzie za tym rozpuszczaniem wymiana. Jak stawiasz kogoś na piedestale, to ten ktoś prędzej czy później straci do ciebie szacunek i relacja będzie zaorana.

55

Odp: Mężczyzna według kobiety
Giaa2 napisał/a:

Zgadza się. Jest to w pewnym sensie prymitywny atawizm, ale jakaś selekcja musi być.
Zawsze powtarzam, wbrew płytkiemu postrzeganiu tej zależności u facetów, że to jednak faceci wbrew obiegowej opinii maja o tyle łatwiej, że mogą nadrobić pewne braki w wyglądzie statusem finansowym czy społecznym, albo jedno i drugie.
Natomiast kobieta, nieważne jak ogarnięta by nie była, jeśli nie wzbudza fizycznie pożądania to żaden facet nie będzie zastanawiał się jak wspaniały ma charakter, jak dobrą byłaby żoną czy matką, no chyba, że wyczerpie inne "lepsze" wg siebie opcje, które go bardzo rozczarują.
Więc ta selekcja jest brutalna w dwie strony, co by faceci nie mówili.

Wiesz jak to mówią urodą można przyciągnąć a cechami utrzymać tą znajomość.

Uroda i zwierzęce pożądanie jest fajne i myśli wielu facetów typu "ciacho" to wykorzystuje do granic możliwości bo wie że chętnych lasek na szybki niezobowiazujący sex jest pełno.
Jak dla kobiety wygląd jest najważniejszy to lecą na niego jak muchy do gówna.

Myślę że tak samo jest w przypadku drugiej strony.
Zauroczony człowiek to wariat który nie patrzy na różne sygnały ostrzegawcze.

A prawdą jest że bardzo atrakcyjnie ludzie wiedzą o swojej atrakcyjności i wiedzą że mogę mieć sznurek chętnych kobiet czy mężczyzn i zupełnie im nie zależy aby rozpoczynać coś stałego i jakiś związek.

Sam znałem bardzo atrakcyjną kobietę która wykorzystywała swój wygląd i żyło jej się świetnie na koszt mężczyzn. Ale lata mijamy. Pojawiła się 40-stka i wianuszek adoratorów i sponsorów zniknął bo ci znaleźli sobie sporo młodsze kobiety.
Wtedy więc mocno obniżyła poprzeczkę aby "być w związku". Tyle że mimo prób nie udało jej się to, bo niestety jej jedynym atutem był wygląd ale to bylo kiedyś.
Żadnych zalet dla mężczyzny który szuka partnerki czy żony nie miała.

Tak mężczyźni patrzą na wygląd. Tak samo jak kobiety. Trzeba się sobie spodobać. Wiadomo że czym bardziej tym większe przyciąganie.
Ale nie oszukujmy się. Inaczej wygląda się jak ma sie 18-25lat a inaczej jak 40-50lat.

Więc w pewnym wieku wygląd ma znaczenie, ale ludzie którzy myślą o czymś stałym patrzą też na wiele innych rzeczy. Wygląd ważny ale cechy danej osoby, wartości i itd. ważniejsze.
Bo wygląd przemija, a cechy i wartości zostają ..

56 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-10-31 10:42:32)

Odp: Mężczyzna według kobiety

Jeśli mówimy o zdrowym związku, to raczej ciężko brać pod uwagę wszelkie pseudorelacje, których fundamentem jest jedynie atencja i sponsoring z jednej strony a seks z drugiej. Mając na myśli wspólne życie trzeba koniecznie patrzeć na drugą osobę całościowo, choć oczywiście nie może zabraknąć tego wzajemnego pożądania oraz pozytywnych emocji, podsycających wzajemną relację.

Sęk w tym, że zbyt często przemycana jest w takich wypadkach retoryka, polegająca na wpychaniu ludzi w schematy. Mamy gotowe wzorce z napisami: " boski/ciacho/laska" o wyglądzie modela/modelki o tzw. wysokim statusie oraz "nieatrakcyjnego/ną Mirasa/Grażynkę z niskim wzrostem/nadwagą o wyglądzie naukowca z marną pensją i niską ambicją. Czyli co? Wrzucamy ludzi do 2, może 3 kategorii i poza tym nic? Nie ma żadnych form przejściowych, mieszanek czy kombinacji? Nie wspominając już o tym, że już ten wygląd, jeśli się jego czepiamy ma wzbudzać przede wszystkim fizyczne pożądanie, ewentualne zauroczenie. Zakochiwać, to się człowiek zakochuje przecież w "całości", w kombinacji tych wszystkich cech, jakie widzimy u drugiej osoby. Może to mieć taki charakter, że ktoś rzeczywiście nadrabia pewne braki czymś zgoła odmiennym. Atrakcyjne przymioty przyciągają, ale wszyscy wiemy, że można się na nich ostro przejechać.
Jeśli ten "cudowny" wygląd miałby mieć taką moc przyciągania to już dawno musiałbym się wystartować do niektórych osób, które znam tak przelotnie, z widzenia, o oszałamiającej wręcz urodzie. Problem w tym, że jednak prawie na samym początku osoby te mnie do siebie zniechęciły, czymś, czego raczej nie zaakceptuje. W jednym przypadku, mam wrażenie, że jest to właśnie zbyt butne poleganie na swoim wyglądzie, jako przepustce do dalszych sukcesów. Jak te osoby mnie by odebrały to już inna sprawa.
Fakt jest taki, że widząc ją/je poczułem ową chuć, jednak już na samym początku się okazało, że nic więcej nie zdoła ona we mnie wykrzesać. Za to zakochując się kilka razy w życiu, "wpadałem" głównie z powodu pozytywnego odbioru danej osoby, jako całości: wzajemnego flow, poczucia humoru, serdeczności i otwartości, połączonej też z wyglądem, ale fundamentem było zupełnie coś innego. Nie zakochuje się w zimnych s**** po prostu.. Przepraszam za to określenie, ale inaczej ciężko mi to wyrazić..

57

Odp: Mężczyzna według kobiety

Yellowrare

Obowiązki to tak plus minus po połowie. Twój wujek być może oddawał jej wypłatę, żeby jej nie przepić całkowicie.
Twoja relacja z kolei powinna być taka, że nie robisz z dziewczyny osoby niepełnosprawnej, która nie może pracować. Zasypywanie prezentami - miłe, ale po czasie się nudzi, nie ma sensu być nadgorliwym.

58 Ostatnio edytowany przez Noble (2024-10-31 12:36:58)

Odp: Mężczyzna według kobiety
Yellowrare napisał/a:

Mam pytanie do pań. Jak Waszym zdaniem powinna funkcjonować przestrzeń osobista i wspólne życie między kobietą a mężczyzną?
Jakie obowiązki, jakie oczekiwania?
(...)
A jak inne panie na to patrzą? Jakbyście mogly wpisach dodawać informacje o waszym wieku to też byłbym wdzięczny, bo ciekawi mnie czy są tu jakieś różnice pokoleniowe w postrzeganiu tych spraw.

Myślę, że to kwestia indywidualna, zależy od każdej, pojedynczej kobiety. Ja oczekuję odpowiedniego dopasowania intelektualnego, seksualnego, kultury osobistej, prysznic i mycie zebów codziennie, umiejętności zachowywania przy różnych ludziach, w pewnym stopniu mężczyzna musi mnie intrygować i imponować. Nie musi być złotą rączką, ale potrafi sobie różne rzeczy zorganizować. Nie może mi narzucać własnego zdania (choc ma prawo miec inne), może głosowac na inną partię, niz ja;  nie może wtrącać się w moje pieniądze, w jaki sposób je wydaję (choć mogłabym go utrzymywać). Ważny jest brak barier komunikacyjnych - niech ze mna szczerze rozmawia, nie wstydzi się czułych słow. niech mi czasem powie, że chce mnie potrzymac za cycki i dupę.  By pamiętał choc złożyć życzenia w święta i urodziny (liczy sie pamięć, nie prezent). Może od czasu do czasu wypić alkohol - możemy np. wspólnie jeść sery i zapijac winem. nie palic papierosów. Byc blisko, a jednoczesnie dawac przestrzeń na własne życie. Nie byc bluszczem. Nie karac ciszą, gdy nie odbiorę telefonu; w ogóle nie karac ciszą. Uprzedzać o swoich planach, które np. wpływaja na możliwości kontaktu ze mną, aczkolwiek nie spowiadac mi się z każdej aktywności, np. zawodowej, która może byc objęta tajemnicą (np. skarbową, lekarską, adwokacką). Ja akurat lubie pogładzić po włosach, więc ma miec włosy na głowie, moga być w miejscach intymnych. Może miec brzuszek i nadwagę. Nie mieć innych bab (mam małą tolerancję na tzw, koleżanki), choć miło jak ma córki i ma z nimi dobry kontakt. Dzieci miec dorosłe. Nie chcieć więcej dzieci, chyba, że z wpadki. Zapraszać do siebie, czasem coś zafundować. Traktowac po partnersku, umiec sobie wyprać, kupic cokolwiek do jedzenia, jak nie ugotowac, to zorganizowac posiłek. nie wymagać obiadów codziennie. jeść pomidorową z rosołu z niedzieli. Nie być pedantem. Nie być "mądroskiem", ale mieć wiedzę. Oj, bardzo ciężko mi chyba dogodzić wink

59

Odp: Mężczyzna według kobiety

Kazda kobieta szuka instynktownie faceta który będzie sie nią w stanie zaopiekować, bo kurwa biologia.
To nie oznacza że będzie pod jego opieka przez całe życie, tak samo jak jego decyzyjność nie oznacza  jej poddaństwa.
Zwiazek musi sie opierać na równych prawach i obowiązkach, ale niestety, życie jest przewrotne, a my nie żyjemy na najlepszym ze światów.
I po tym idzie poznać mężczyznę od chłopca uwieszonego spódnicy mamusi, że w owych życiowych ekstremach, jest w stanie podjąć trudna decyzje, zakasać rękawy i brać na siebie większy ciężar , bo sie budżet nie spina, czy ładunek szkód psychicznych.

Padło tutaj dużo pięknych sow, szczególnie z ust giaa czy sho, jakie to nie idealne związki prowadzą, ale dziwne ze nikt nie odniosł sie do wręcz memicznosci kobiet prze i po ślubie.
To ciekawe z czego to sie bierze, że kobieta która złapała faceta na dziecko i zaobrączkowała, nagle traci np 99% libido.
Magia, i nie wcale nie ma to nic wspólnego z porównaniem z kotem.

Choc Noble szczerze napisała: musi mnie imponować i intrygować" w tym fragmencie spokojnie streściła mojego posta.
Bo gdy facet sie opatrzał, nie imponuje swojej kobiecie i nie intryguje, to nie rucha.

60

Odp: Mężczyzna według kobiety
Szeptuch napisał/a:

Kazda kobieta szuka instynktownie faceta który będzie sie nią w stanie zaopiekować, bo kurwa biologia.

A co to dokładnie znaczy "zaopiekować" ?

61

Odp: Mężczyzna według kobiety
Szeptuch napisał/a:

To ciekawe z czego to sie bierze, że kobieta która złapała faceta na dziecko i zaobrączkowała, nagle traci np 99% libido.

a.

Ciekawe, jak się "łapie na dziecko"?
Zaciąga się siłą faceta do łóżka, a potem zachodzi z nim w ciążę?
Albo jest to osobisty facet, stały, ale ślubu nie ma, a potem, jak okazuje się, że jest ciąża, to zaraz musi być ślub? Panowie to nie te czasy. Może tylko gdzieś na wioskach na wschodzie praktykuje się jeszcze takie podejście.

62

Odp: Mężczyzna według kobiety

Jak widać, kazdy ma swoja perspektywę na związki. smile
Kobiety chcą siebie widzieć w roli ofiar. A dlaczego męzczyźni nie mogą w tej roli występować? Równouprawnienie przeciez jest. smile

63

Odp: Mężczyzna według kobiety
Agnes76 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Kazda kobieta szuka instynktownie faceta który będzie sie nią w stanie zaopiekować, bo kurwa biologia.

A co to dokładnie znaczy "zaopiekować" ?

To znaczy przesunąć środek ciężkości na swoja osobę w sytuacji tak indywidualnej dla kobiety jak ciąża/połóg/okres.
Mężczyzna jest silniejszy psychicznie i fizycznie od kobiety, dowodu nie trzeba daleko szukać, kobieta musi zmagać sie z rozchwiana psychika, ciąża, okresem itp itd, a facet z ta kobieta, to juz samo przez siebie świadczy o męskiej sile.

Tak wiem, jesteście silne/niezależne bla bla bla.
Tylko jak przychodzi do wyboru partnera, to żadna nie wybierze faceta który mniej umie w życie od niej.
Facet nie ma z tym problemu.

64

Odp: Mężczyzna według kobiety
Legat napisał/a:

Jak widać, kazdy ma swoja perspektywę na związki. smile
Kobiety chcą siebie widzieć w roli ofiar. A dlaczego męzczyźni nie mogą w tej roli występować? Równouprawnienie przeciez jest. smile

Biadolić zawsze można, to akurat nie zależy od płci ani od czasów historycznych. Położenia geograficznego pewnie też.

65

Odp: Mężczyzna według kobiety
Szeptuch napisał/a:

Tak wiem, jesteście silne/niezależne bla bla bla.
Tylko jak przychodzi do wyboru partnera, to żadna nie wybierze faceta który mniej umie w życie od niej.
Facet nie ma z tym problemu.

A czy facet wybierze kobietę, która umie więcej od niego?

Posty [ 1 do 65 z 148 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mężczyzna według kobiety

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024