Trudny związek, poczucie winy, bezsilność - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 55 ]

Temat: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Witajcie, widzę, że to forum dla kobiet - dlatego chciałbym zrozumieć bardziej waszą perspektywę, ponieważ ani szczere spokojne rozmowy bez presji nic nie pomagają, a sam nie wiem co mam robić.
I nie wiem już czy to ze mną jest coś nie tak, co gorsza od pół roku rozważać zacząłem to aby znaleźć sobie kogoś na boku, kto poświęci mi uwagę.

Jestem w związku 8 lat, mamy 6 letnią córkę, od 5 lat próbuję wzniecić z powrotem ogień "namiętności", ale coś zgasło i jakby to zasypała sterta wulkanicznych kamieni.. rozmowy zawsze zaczynały się z mojej inicjatywy, bez krzyków i obarczania kogokolwiek winą - staram się być dojrzały i rozwiązywać problemy dyplomatycznie, choć i w tej dyplomacji alfą i omegą nie jestem.

Pracuję w domu, spędzam z nimi czas, każdą chwilę przerwy od pracy poświęcam domownikom czyli dziewczynie i naszej córce.

Mniej więcej co godzinę przez 15 minut aby odpocząć od komputera + jak skończę listę zadań to cały swój czas - bywa że i tydzien/dwa mam na tyle luzne ze pracuje po godzine dziennie to jestem do ich dyspozycji, ale nawet jezeli nie mam czasu do odkładam prace na potem by im w czymkolwiek pomóc.

Podział obowiązków mamy dosyć równy, każdy pierze swoje pranie, do naczyń mamy zmywarkę więc jedna osoba zawsze sprząta do zmywarki druga wykłada itd. - mamy osobne pokoje do spania - w zasadzie dlatego ,że ona cierpi na bruksizm, a ja ponoć czasami chrapię (piszę czasami bo z ciekawości zarzuciłem dyktafon na noc przez tydzień i zdarzyło się to może z 2-3 razy po kilka minut).

Dziecko do szkoły (zerórwki) ona prowadzi, ja odbieram, lub odwrotnie, z przedszkolem bylo tak samo.
Na zakupy zazwyczaj chodzimy razem, bo każdy z nas je coś innego i zwykle tylko obiad jemy wspólnie jeżeli chodzi o posiłki takie codzienne.

Dziewczyna pracuje na etacie, w moim mniemaniu są cięższe prace, ale z pewnością jeżeli jest tak jak ona mówi ,że jest jednym z najlepszych pracowników to jej bardzo nie doceniają.
Czas z córką spędzamy zarówno razem jak i osobno - zależy od tego kto ile ma czasu.

Rachunkami dzielimy się po połowie, chociaż i tak zawsze ja płacę większą część (tak średnio o 1,5tyś więcej), aby zostało jej coś w kieszeni, choć bywa, choć często staram się jakieś drobne prezenty dać typu voucher na rzęsy itd żeby odciążyć jej zarobki  -  pracuje dużo więcej to i zarabiam dużo więcej.

Ciężko mi nawet opisać problem, ale tyczy się on głównie okazywania uczuć, współżycia, sexu.

Jeżeli chodzi o okazywanie uczuć, to jeżeli przez miesiąc, dwa, trzy nawet nie upomnę się ,że mi ich nie okazuje, nie przytula itd to potrafi tego w ogóle nie robić, nawet gdy ja to robię, czasami czuje się przez to jak współlokator sponsor, a nie osoba w związku. Gdy się poznaliśmy i wynajmowaliśmy pokój u cioci mojego kolegi była zupełnie inna, gdy po kilku mc bycia razem wyprowadziliśmy się na swoje wszystko z czasem zaczęło zanikać, ale nim stała się kompletnie (z mojej prespektywy) oschła minęło kilka lat.  Nie mogę powiedzieć ,że w łóżku kiedykolwiek była jakąś królową, ale był okres ,że potrafiła sama inicjować, a nie, tylko za moją inicjacją i to było fajne, potrafiliśmy kiedyś uprawiać sex chociaż te 3-4 razy w tygodniu.

Po kilku latach, praktycznie nie ciągnie jej do tego w ogóle, niby jak ja chcę to nigdy nie odmówi, ale czuję że to takie na "dla świętego spokoju" bo nie ma w tym krzty namiętności z jej strony.
Pozwoliłem sobie nawet w kalendarzu zaznaczyć kiedy ona coś zainicjuje, po 3 miesiącach się poddałem i przestałem go prowadzić. I tak jest od dobrych 4-5 lat.

Najdziwniejsze jest, że sama dostrzega ten problem ale nie wie co zrobić aby było inaczej, próbowaliśmy robić badania na krew, hormony, zmieniać tabletki anty, jakichś "boosterów libidio", innych gier wstępnych, urozmaicania i też nic.
Jeżeli chodzi o sex, według niej zawsze jest zadowolona, dochodzi często po kilka razy, czasem po narzeka ,że już ją w środku boli od obtarć - więc wątpię aby to było problemem ,że seks jest kiepski - oczywiście nie zawsze jest ostro, staram się by był różnorodny. Nawet wyznając jej moje fetysze, rozmawiając o róznych fantazjach związanych z nią (nic jakiegoś nieprzyzwoitego normalne rzeczy), przez jakiś czas robiła wszystko by je eksponować, po czasie w ogóle nie brała już tego pod uwagę. No ale doszło do tego ,że od kilku lat jeżeli nie zainicjuje lub nie pomarudzę to sex będzie nigdy smile

Jest też problem ,że jeżeli ma wolny czas zawsze woli robić coś innego niż zrobić coś ze mną, czy to obejrzeć woli serial, czy książkę czytać, czy nawet jechać do swojej mamy na dłuższy lub krótszy czas - jezeli ja coś zaproponuje nie odmawia zwykle, ale zaczyna mnie już irytować, że że od lat zawsze ja jestem inicjatorem wszystkiego.

Jeżeli jakaś randka - ja muszę organizować, jeżeli wyjazd rodzinny ja muszę, jeżeli spacer ja muszę, jeżeli seks ja muszę, kupić coś do domu bo brakuje a będzie funkcjonalne i szybko się zwróci przez oszczędność np. czasu - ja muszę proponować zakup, to co ma być na obiad proponować ja muszę.

Można by pomyśleć, że nie ma wolnej ręki, ale ja jej niczego nie zabraniam - chce to idzie ze znajomymi czy rodziną na imprezę, wróci sobie o 4 czy tam 5 rano - ja nie lubię imprez więc nie chodzę, ale jej nie zabraniam, wyrzutów nie robię i afer jest to dla mnie zrozumiałe, że czasem może chcieć tak czy to odreagować czy nawet po prostu lubi taki sposób spędzania czasu - nie robi tego codziennie, czy raz w tygodniu więc ok.

Jestem osobą bez nałogów - nie palę, nie piję, nie ćpam - zanim ją poznałem miałem z tym problemy (do granic możliwości zarobkowych) ale od 10 lat jestem czysty jak łza - znudziło mi się. Mam mnóstwo zainteresowań, wręcz często je powiększam, zwykle są spokrewnione z tym co lubię, ale lubię kreatywnie spędzać czas, aktywnie również. Ona za to kreatywnie nie koniecznie, aktywnie - tez odpada raczej.

Zwykle jej wymówką jest "brak czasu". No ok, ale skoro nie ma od tylu lat dla mnie czasu mam czekać ,aż umrę zanim go dla mnie znajdzie?
Założyłem jakiś rok temu tindera (nie by zdradzić), chcąc poszukać sobie w okolicy jakiejś osoby do wspólnego spędzania czasu (niekiedy, gdy ja akurat go mam, a dziewczyna nie) czy to na jakieś night drive po mieście i pogadanie o glupotach niestworzonych czy to żeby pograć w bilarda, kręgle - taką przyjacielską relację. Powiedziałem jej o tym od razu jak tylko założyłem (5 minut po) stwierdziła, że dla niej to zdrada, ok.. usunąłem przeprosiłem. Nie znam nikogo w tym mieście, nie jest to moje rodzinne miasto przeprowadziłem się tu jako dorosła osoba, pracuję tylko w domu więc nawet nikogo tu nie znam więc poza nią i córką nie bardzo mam z kim czas spędzać, a tym bardziej żeby czasami do nich odpocząć.

Jej znajomi już powyjeżdżali stąd,  a Ci co zostali, nie utrzymują z nią kontaktu, więc ona poza tymi z pracy ma tylko z rodziną kontakt - choć ostatnio coraz mniej.

Czy ten związek jest normalny? Nie byłem nigdy w tak długim związku z nikim, wcześniej 1 dziewczyna okolo poltorej roku, wiec sam nie wiem czy ta relacja jest zdrowa, czy moze za duzo wymagam twierdzac ze sam jestem wstanie dac cos czego nie moge dostac..

Prosilbym o jakies porady, odniesienie sie do sprawy "czy jest sens" jezeli tak to "jak ten zwiazek zaczac narpawiac", zaczyna mi  juz brakowac sil, nie mowi nawet ze mnie kocha, nie czuje tez tego w czynach bo zadnych uczynkow nie ma.
Ostatnio nawet mnie nie słucha, niby to drobnostki ale proszę o jakąś rzecz, pytam po 3 tygodniach czy udało się jej to zrobić to ona nie wiedziała ,że miała bo nie mówiłem.. powtarza się to mega często w różnych sytuacjach.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-26 21:25:16)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:

Witajcie, widzę, że to forum dla kobiet - dlatego chciałbym zrozumieć bardziej waszą perspektywę, ponieważ ani szczere spokojne rozmowy bez presji nic nie pomagają, a sam nie wiem co mam robić.
I nie wiem już czy to ze mną jest coś nie tak, co gorsza od pół roku rozważać zacząłem to aby znaleźć sobie kogoś na boku, kto poświęci mi uwagę.

Jestem w związku 8 lat, mamy 6 letnią córkę, od 5 lat próbuję wzniecić z powrotem ogień "namiętności", ale coś zgasło i jakby to zasypała sterta wulkanicznych kamieni.. rozmowy zawsze zaczynały się z mojej inicjatywy, bez krzyków i obarczania kogokolwiek winą - staram się być dojrzały i rozwiązywać problemy dyplomatycznie, choć i w tej dyplomacji alfą i omegą nie jestem.

Pracuję w domu, spędzam z nimi czas, każdą chwilę przerwy od pracy poświęcam domownikom czyli dziewczynie i naszej córce.

Mniej więcej co godzinę przez 15 minut aby odpocząć od komputera + jak skończę listę zadań to cały swój czas - bywa że i tydzien/dwa mam na tyle luzne ze pracuje po godzine dziennie to jestem do ich dyspozycji, ale nawet jezeli nie mam czasu do odkładam prace na potem by im w czymkolwiek pomóc.

Podział obowiązków mamy dosyć równy, każdy pierze swoje pranie, do naczyń mamy zmywarkę więc jedna osoba zawsze sprząta do zmywarki druga wykłada itd. - mamy osobne pokoje do spania - w zasadzie dlatego ,że ona cierpi na bruksizm, a ja ponoć czasami chrapię (piszę czasami bo z ciekawości zarzuciłem dyktafon na noc przez tydzień i zdarzyło się to może z 2-3 razy po kilka minut).

Dziecko do szkoły (zerórwki) ona prowadzi, ja odbieram, lub odwrotnie, z przedszkolem bylo tak samo.
Na zakupy zazwyczaj chodzimy razem, bo każdy z nas je coś innego i zwykle tylko obiad jemy wspólnie jeżeli chodzi o posiłki takie codzienne.

Dziewczyna pracuje na etacie, w moim mniemaniu są cięższe prace, ale z pewnością jeżeli jest tak jak ona mówi ,że jest jednym z najlepszych pracowników to jej bardzo nie doceniają.
Czas z córką spędzamy zarówno razem jak i osobno - zależy od tego kto ile ma czasu.

Rachunkami dzielimy się po połowie, chociaż i tak zawsze ja płacę większą część (tak średnio o 1,5tyś więcej), aby zostało jej coś w kieszeni, choć bywa, choć często staram się jakieś drobne prezenty dać typu voucher na rzęsy itd żeby odciążyć jej zarobki  -  pracuje dużo więcej to i zarabiam dużo więcej.

Ciężko mi nawet opisać problem, ale tyczy się on głównie okazywania uczuć, współżycia, sexu.

Jeżeli chodzi o okazywanie uczuć, to jeżeli przez miesiąc, dwa, trzy nawet nie upomnę się ,że mi ich nie okazuje, nie przytula itd to potrafi tego w ogóle nie robić, nawet gdy ja to robię, czasami czuje się przez to jak współlokator sponsor, a nie osoba w związku. Gdy się poznaliśmy i wynajmowaliśmy pokój u cioci mojego kolegi była zupełnie inna, gdy po kilku mc bycia razem wyprowadziliśmy się na swoje wszystko z czasem zaczęło zanikać, ale nim stała się kompletnie (z mojej prespektywy) oschła minęło kilka lat.  Nie mogę powiedzieć ,że w łóżku kiedykolwiek była jakąś królową, ale był okres ,że potrafiła sama inicjować, a nie, tylko za moją inicjacją i to było fajne, potrafiliśmy kiedyś uprawiać sex chociaż te 3-4 razy w tygodniu.

Po kilku latach, praktycznie nie ciągnie jej do tego w ogóle, niby jak ja chcę to nigdy nie odmówi, ale czuję że to takie na "dla świętego spokoju" bo nie ma w tym krzty namiętności z jej strony.
Pozwoliłem sobie nawet w kalendarzu zaznaczyć kiedy ona coś zainicjuje, po 3 miesiącach się poddałem i przestałem go prowadzić. I tak jest od dobrych 4-5 lat.

Najdziwniejsze jest, że sama dostrzega ten problem ale nie wie co zrobić aby było inaczej, próbowaliśmy robić badania na krew, hormony, zmieniać tabletki anty, jakichś "boosterów libidio", innych gier wstępnych, urozmaicania i też nic.
Jeżeli chodzi o sex, według niej zawsze jest zadowolona, dochodzi często po kilka razy, czasem po narzeka ,że już ją w środku boli od obtarć - więc wątpię aby to było problemem ,że seks jest kiepski - oczywiście nie zawsze jest ostro, staram się by był różnorodny. Nawet wyznając jej moje fetysze, rozmawiając o róznych fantazjach związanych z nią (nic jakiegoś nieprzyzwoitego normalne rzeczy), przez jakiś czas robiła wszystko by je eksponować, po czasie w ogóle nie brała już tego pod uwagę. No ale doszło do tego ,że od kilku lat jeżeli nie zainicjuje lub nie pomarudzę to sex będzie nigdy smile

Jest też problem ,że jeżeli ma wolny czas zawsze woli robić coś innego niż zrobić coś ze mną, czy to obejrzeć woli serial, czy książkę czytać, czy nawet jechać do swojej mamy na dłuższy lub krótszy czas - jezeli ja coś zaproponuje nie odmawia zwykle, ale zaczyna mnie już irytować, że że od lat zawsze ja jestem inicjatorem wszystkiego.

Jeżeli jakaś randka - ja muszę organizować, jeżeli wyjazd rodzinny ja muszę, jeżeli spacer ja muszę, jeżeli seks ja muszę, kupić coś do domu bo brakuje a będzie funkcjonalne i szybko się zwróci przez oszczędność np. czasu - ja muszę proponować zakup, to co ma być na obiad proponować ja muszę.

Można by pomyśleć, że nie ma wolnej ręki, ale ja jej niczego nie zabraniam - chce to idzie ze znajomymi czy rodziną na imprezę, wróci sobie o 4 czy tam 5 rano - ja nie lubię imprez więc nie chodzę, ale jej nie zabraniam, wyrzutów nie robię i afer jest to dla mnie zrozumiałe, że czasem może chcieć tak czy to odreagować czy nawet po prostu lubi taki sposób spędzania czasu - nie robi tego codziennie, czy raz w tygodniu więc ok.

Jestem osobą bez nałogów - nie palę, nie piję, nie ćpam - zanim ją poznałem miałem z tym problemy (do granic możliwości zarobkowych) ale od 10 lat jestem czysty jak łza - znudziło mi się. Mam mnóstwo zainteresowań, wręcz często je powiększam, zwykle są spokrewnione z tym co lubię, ale lubię kreatywnie spędzać czas, aktywnie również. Ona za to kreatywnie nie koniecznie, aktywnie - tez odpada raczej.

Zwykle jej wymówką jest "brak czasu". No ok, ale skoro nie ma od tylu lat dla mnie czasu mam czekać ,aż umrę zanim go dla mnie znajdzie?
Założyłem jakiś rok temu tindera (nie by zdradzić), chcąc poszukać sobie w okolicy jakiejś osoby do wspólnego spędzania czasu (niekiedy, gdy ja akurat go mam, a dziewczyna nie) czy to na jakieś night drive po mieście i pogadanie o glupotach niestworzonych czy to żeby pograć w bilarda, kręgle - taką przyjacielską relację. Powiedziałem jej o tym od razu jak tylko założyłem (5 minut po) stwierdziła, że dla niej to zdrada, ok.. usunąłem przeprosiłem. Nie znam nikogo w tym mieście, nie jest to moje rodzinne miasto przeprowadziłem się tu jako dorosła osoba, pracuję tylko w domu więc nawet nikogo tu nie znam więc poza nią i córką nie bardzo mam z kim czas spędzać, a tym bardziej żeby czasami do nich odpocząć.

Jej znajomi już powyjeżdżali stąd,  a Ci co zostali, nie utrzymują z nią kontaktu, więc ona poza tymi z pracy ma tylko z rodziną kontakt - choć ostatnio coraz mniej.

Czy ten związek jest normalny? Nie byłem nigdy w tak długim związku z nikim, wcześniej 1 dziewczyna okolo poltorej roku, wiec sam nie wiem czy ta relacja jest zdrowa, czy moze za duzo wymagam twierdzac ze sam jestem wstanie dac cos czego nie moge dostac..

Prosilbym o jakies porady, odniesienie sie do sprawy "czy jest sens" jezeli tak to "jak ten zwiazek zaczac narpawiac", zaczyna mi  juz brakowac sil, nie mowi nawet ze mnie kocha, nie czuje tez tego w czynach bo zadnych uczynkow nie ma.
Ostatnio nawet mnie nie słucha, niby to drobnostki ale proszę o jakąś rzecz, pytam po 3 tygodniach czy udało się jej to zrobić to ona nie wiedziała ,że miała bo nie mówiłem.. powtarza się to mega często w różnych sytuacjach.


Wiele jest podobnych sytuacji w związkach nie tylko tu na forum, jak pary się nie dobiorą.
Nic nie naprawisz, bo to nie samochód, nie akceptujesz, pozostaje się rozstać.

3

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

4

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

A kto mówi, że żona?

5

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

No ale moze w przyszlosci byc jego zona

6 Ostatnio edytowany przez bjook09 (2024-10-26 21:50:00)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

7

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

No duzo zmienia chociazby prawnie

8 Ostatnio edytowany przez bjook09 (2024-10-26 21:53:42)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
New Me napisał/a:

No duzo zmienia chociazby prawnie

Ale w kwestii uczuć co dokładnie? Bo nasze problemy nie są prawne smile

9

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

Właśnie nic nie zmienia, skoro jest dziecko.

10 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-10-26 22:01:33)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
wieka napisał/a:
bjook09 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

Właśnie nic nie zmienia, skoro jest dziecko.

Duzo zmienia chociazby sprawe podzialu majatku w razie rozstania

11 Ostatnio edytowany przez bjook09 (2024-10-26 22:06:19)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
New Me napisał/a:
wieka napisał/a:
bjook09 napisał/a:

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

Właśnie nic nie zmienia, skoro jest dziecko.

Duzo zmienia chociazby sprawe podzialu majatku w razie rozstania

W tej kwestii akurat każdy fakturuje kto co kupił smile a jeżeli coś 50/50 to mamy to zapisane.
Kilka lat temu stwierdziłem ,że lepiej dmuchać na zimne.

Ale wolałbym to naprawić, niż szukać osoby na zamianę.

12

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:
New Me napisał/a:
wieka napisał/a:

Właśnie nic nie zmienia, skoro jest dziecko.

Duzo zmienia chociazby sprawe podzialu majatku w razie rozstania

W tej kwestii akurat każdy fakturuje kto co kupił smile a jeżeli coś 50/50 to mamy to zapisane.
Kilka lat temu stwierdziłem ,że lepiej dmuchać na zimne.

Ale wolałbym to naprawić, niż szukać osoby na zamianę.

To powodzenia mam.nadzieje ze zwiazek da sie rade naprawic

13 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-10-26 23:21:31)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Dlaczego faceci uważają że po latach kobieta ma obowiązek ich pożądać, a jak nie, to coś jest nie tak z jej libido? Czy dajesz jej powód do pożądania? Dbasz o siebie, chodzisz na siłkę, do fryzjera, używasz perfum, zawsze dbasz o swój oddech? Tak szczerze, z ręką na sercu.

PS. Zakładanie Tindera żeby znaleźć koleżankę jest słabe...

14 Ostatnio edytowany przez bjook09 (2024-10-26 23:59:49)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
madoja napisał/a:

Dlaczego faceci uważają że po latach kobieta ma obowiązek ich pożądać, a jak nie, to coś jest nie tak z jej libido? Czy dajesz jej powód do pożądania? Dbasz o siebie, chodzisz na siłkę, do fryzjera, używasz perfum, zawsze dbasz o swój oddech? Tak szczerze, z ręką na sercu.

PS. Zakładanie Tindera żeby znaleźć koleżankę jest słabe...

Szkoda mi komentować Twój wpis, brzmi mega feministycznie i nie sprawiedliwie.
Nie wiem też dlaczego kobiety uważają że po latach facet ma obowiązek je pożądać, a jeżeli nie to jest coś nie tak z ich libido smile - takich postów również masa.

Rozumiem ,że odciążając ją z wielu obowiązków (śmiało mogę stwierdzić ,że robię więcej bo już nie raz rozpisywaliśmy podział obowiązku, co ile komu zajmuje i ile kto pracuje, śpię dużo mniej, często nie śpię po 2 doby, spełniam wszystkie zachcianki) jestem za mało męski - i musiałbym zrezygnować z dodatkowego czasu z rodziną aby poświęcić tę godzinę na siłkę, dodatkowo chodzić do fryzjera (co tydzień nowa fryzura być może?), może jeszcze kupić sobie perfum na każdy dzień roku byłoby dobrze? Tak dbam o swój oddech smile Ba, nawet o higienę, w obu przypadkach dużo bardziej niż ona.

PS. w sumie miałem taki półroczny okres, że dbałem o siebie bardziej niż o nich, chyba oddaliło mnie to od dziewczyny jeszcze bardziej wink

Mam nadzieję, że są tu osoby bardziej wyrachowane które faktycznie postarają się coś doradzić, a nie tylko takie szukające powodów do zaczepki.\

Ale wszystkiego dobrego koleżanko wink

15 Ostatnio edytowany przez bjook09 (2024-10-27 00:04:27)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
madoja napisał/a:

PS. Zakładanie Tindera żeby znaleźć koleżankę jest słabe...

Może? Nie wiem.

Jej się coś podobnego zdażyło, u mnie trwało 5 minut, u niej 3 miesiące w dodatku ja powiedziałem sam co i z jakim zamiarem, ja dowiedziałęm się przypadkowo biorąc jej telefon do ręki (o jej, łamanie prywatności jak mogłem..) smile
Chciałem sobie przesłać zdjęcia córki ze spaceru ale coś bardzo chciała ten telefon na chwile odzyskać, wydało się podejrzanie, nagle patrze 3 miesieczna konwersacja z kolega i jej nagie zdjęcia wink

ale to pewnie moja wina bo nie zaspokajałem jej potrzeb wink

tak to powinienem interpretować? smile

oczywiście piszę to z "przekąsem" - mierzysz mnie nie wiem jaką miarą pisząc, że to słabe, po prawdzie w stosunku do tego co jej się udało wywinąć, jest to nic smile

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Chcesz wywoływać podniecenie, chcesz namiętności, a snujesz się bez przerwy po domu w przydeptanych kapciach i jesteś na każde zawołanie.

Laska wychodzi z domu na całonocne imprezy, a Ty grzecznie w łóżku.
Niby płacicie po równo, ale płacisz sporo więcej. Niby obowiązki po równo, ale ponoć Ty więcej.
Ani to związek partnerski, ani tradycyjny.

Jak myślisz, dlaczego obcym wysyłała nagie zdjęcia a z Tobą nie szuka żadnej bliskości?
Kiedy ostatnio zrobiłeś coś dla siebie, wyjechałeś gdzieś sam, zrobiłeś coś niespodziewanego, nieoczekiwanego, co wybija z szarej codzienności? Kiedy pokazałeś że potrafisz byc zdecydowany, zdeterminowany, że nosisz spodnie?

Chłopie, stałeś się nudny jak flaki z olejem, niewymagający, na każde zawołanie i oczekujesz że będziesz podniecający.
Przypomnij sobie jaki byłeś wtedy, gdy zachowywała się inaczej.

Klasyczny męski błąd i niezrozumienie tego, jak to dziala. Albo chcesz mieć święty spokój, wszystko przewidywalne i poukładane, monotonne, albo chcesz wzbudzać zainteresowanie.

Nawet tego nieszczęsnego tindera, którego założyłeś oszukując się w idiotyczny sposób, skasowałeś na pierwsze życzenie kobiety, która poszła o wiele dalej. Sam nie wiesz czego chcesz, ale męskości w tym nie widać.

17

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

To jest ten przypadek, w którym trafił się kobiecie dobry kandydat na ojca dziecka i stabilne życie. Dziecko spłodziliście, jest stabilne życie i jest też nuda jak flaki z olejem.
Sprawiasz wrażenie człowieka zmanipulowanego. Skąd to wiadomo? Ano stąd, gdy ktoś pisze w jednym zdaniu sprzeczności. Najlepszy przykład. Piszesz: wkładamy po połowie, ale ja wkładam dużo więcej. To własnie taka dychotomia. Jak chciałbyś żeby było, a jak jest.
Oczywiście nie jesteś pogodzony z faktem, że żonka ma wyjścia na całonocne imprezy. No ale wmóiłes sobie, że jest ok. A tu nagle wyskakuje pomysł z dziewczyną z Tindera. 
Wg mnie jedziesz na hamulcu. Ciągle są te 2 światy jak powinno być i jak jest. Coś tam powoli narasta, bo życie staje się udręką. Są 2 drogi, dalej jedziesz z okłamywaniem siebie. Albo jedziesz w nieznane światy i już nie jesteś tym posłusznym synkiem, który wbrew sobie musi być spokojny i ułozony.

18 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-27 10:40:42)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Nie pomoże puder, róż...Co było, a zdechło, nie wróci...

Naprawę, jak już mówiąc tą kategorią, zawsze trzeba zaczynać od siebie.
Dlatego jeśli chcesz utrzymać ten zwiazek, powinieneś zmniejszyć oczekiwania względem partnerki, czyli nie zmuszać do inicjatywy, skoro ona tego nie chce, bo z jej perspektywy masz co chcesz, robisz co chcesz, a jej się czepiasz. Może też  jest introwertyczką i lubi spędzać czas sama ze sobą.
Co do minimalnego większego wkładu kasy, jak się sporo więcej zarabia, to żaden wyczyn, nie ma też związku z Twoim problemem.

Można powiedzieć, że żyjecie jak tzw. dobre, stare małżeństwo, które wie czego po sobie oczekiwać i jest z tym pogodzone, choć nie do końca, jak patrzeć na Ciebie.

Ale to Tobie nie pasuje, więc może zdecydujcie się na otwarty związek lub rozejście się i tu też należałoby oczekiwać Twojej inicjatywy i męskiej decyzji.

19

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Oboje żyjecie w odrębnych stanach hibernacji. To już jest naprawdę kosmiczny problem. Musisz głęboko przemyśleć wszystkie za i przeciw. W takich tematach zawsze jest więcej pytań niż odpowiedzi, ale tak już jest. Dlatego podejmowanie decyzji w takich sytuacjach jest mega trudne.
Jesteś w miejscu, w którym jesteś, ale gdzie będziesz chociażby za rok? Rok to niby krótko, ale też i długo. Czas jest pojęciem względnym. Więc, gdzie siebie widzisz za rok?

20 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-10-27 12:47:01)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:

Szkoda mi komentować Twój wpis, brzmi mega feministycznie i nie sprawiedliwie.

Hmmm... Gdybyś mnie znał na tym forum, zobaczyłbyś że właśnie bardzo często bronię facetów.

Nadal trzymam się swojego zdania, że kobieta nie ma obowiązku pożądać faceta po latach - bo o to trzeba się starać, i gdyby był podobny post pisany przez kobietę, też spytałabym czy ona nadal o siebie dba, czy stara się być dla niego atrakcyjna.

Jednocześnie wcale nie uważam że Twoja kobieta jest w porządku.

Czy chcesz ratować ten związek czy wolałbyś się rozstać?

Jeśli ratować, to proponuję żebyś z nią pogadał, ale sam na sam, bez dziecka - oddajcie je na noc do rodziców, sami kupcie wino i pogadajcie od serca. Bez obwiniania, bez podnoszenia głosu. Powiedz jak Ty się czujesz. Nie oczekuj że ona nagle zacznie wykazywać inicjatywę w seksie, skoro do tej pory tego nie robiła. Serio, nie oczekuj, a będziesz szczęśliwszy. Proponuję żebyście wypracowali jakiś kompromis. Np. jeden dzień w tygodniu jest dniem seksu. Ja wiem że to brzmi mało spontanicznie, ale to będzie o wiele lepsze niż to, że musisz prosić, a dla niej o wiele lepsze bo nie będzie się bała że w inne dni będziesz ją "molestował". Przykładowo sobota wieczorem jest Waszym czasem, fajnie gdybyście też wtedy oddawali dziecko. Ty ładnie wyglądasz i pachniesz, ona zakłada pończoszki itd.

Tak na marginesie. Tydzień temu byliśmy u kolegi męża. To mega babiarz, miał już 3 żony i z milion romansów. Piliśmy alkohol i rozmowa zeszła właśnie na kwestię tego, że kobiety po kilku latach tracą ochotę na seks. Z tego powodu rozwiódł się z pierwszą żoną, ale druga po kilku latach okazała się taka sama. Co najciekawsze - te kobiety wcale nie straciły libido. One chcą seksu, ale z nowym facetem, a nie z mężem (co nie znaczy że będą zdradzać). To nie są jakieś pojedyncze przypadki, ale zjawisko na skalę światową. Nie wiem dlaczego tak jest, nie umiem znaleźć wyjaśnienia. Tak czy siak, on uważa że jedynym sposobem na to jest właśnie szukanie wciąż nowych kobiet big_smile Bo początki związku gwarantują dobry seks.

21 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-27 14:55:18)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Są tacy co potrzebują nowych bodźców, żeby mieć ochotę na seks, ale to nie dotyczy wszystkich, choć obydwu płci.

Dlatego mówi się o drugiej młodości i zdradach, bo jak facet nie może, to obwinia za ten stan rzeczy parnerkę/żonę, jak żona nie ma ochoty, obwinia męża.

Ale jak jest dziecko, to wypadałoby się dogadać, choć wiadomo, że nie zawsze się da, nie tylko w tej kwestii.

22 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2024-10-27 13:12:19)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

A powiedziała Ci dlaczego weszła w "znajomość"?
Bo wiesz, zazwyczaj jest właśnie tak, że czegoś po prostu brakuje i warto się dowiedzieć czego. Tu możesz uzyskać odpowiedź jak Jej oczami wygląda ten związek


Druga kwestia, śpicie w oddzielnych pokojach? Ok rozumiem obie strony, ale z tym da się coś robić. Wiem, że pary mogą tak funkcjonować i jest wszystko ok, ale u Was coś ewidentnie nie jest ok. Pozbawiacie się naturalnej bliskości, okazji do seksu.


Poza tym, to co powyżej. Facet nie mający swojego życia jest bardzo nie pociągający...

23

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Nie ma jednoznacznych odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania. Czasami zdarzają się sytuacje, które wprost przeczą jakimkolwiek prawo logiki czy nawet doświadczenia życiowego. Dlatego nigdy nie należy mówić nigdy. Życie zaskakuje nas na każdym kroku. Zresztą wszyscy wiemy o tym doskonale.

24 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2024-10-27 14:25:28)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

Związek bez namiętności ze strony dziewczyny, który istnieje dla jej stabilizacji życiowej, być może dla jej aktualnej wygody dotąd dopóki nie znajdzie sobie innej gałęzi. Autorze, piszę Ci to jako kobieta - jesteś klasycznym bankomatem. Cała reszta to pudrowanie Twojej związkowej rzeczywistości. Zrobiłeś to w chwili wybaczenia tej zdrady.

25

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Najdziwniejsze jest, że sama dostrzega ten problem ale nie wie co zrobić aby było inaczej, próbowaliśmy robić badania na krew, hormony, zmieniać tabletki anty, jakichś "boosterów libidio", innych gier wstępnych, urozmaicania i też nic.
Jeżeli chodzi o sex, według niej zawsze jest zadowolona, dochodzi często po kilka razy, czasem po narzeka ,że już ją w środku boli od obtarć - więc wątpię aby to było problemem ,że seks jest kiepski

Obtarcia znakiem udanego seksu, nie powiem, śmiechłam. big_smile

A na poważnie, to skoro dziewczyna współpracuje, robiła badania itd., to może czas na wizytę u seksuoga?

26

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Powinniście porozmawiać ze sobą, szczerze i uczciwie. Rozmowa powinna dotyczyć wszystkich aspektów Waszego wspólnego życia. I żadnego lekceważenia, zbywania, ignorowania. itd. Nie ma, że boli, po prostu krótka piłka. Przedyskutujcie szczegółowo wszystkie tematy, bez owijania w bawełnę. Rozmawiajcie aż do skutku. Oboje musicie mieć pewność, że grunt, na którym żyjecie jest pewny i godny zaufania, czy też oboje lub jedno z Was stąpacie po bardzo cienkim lodzie. Albo zobaczycie Waszą wspólną przyszłość albo pomachacie sobie na do widzenia.

27 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-10-27 20:48:12)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Alessandro napisał/a:

Powinniście porozmawiać ze sobą, szczerze i uczciwie.

Niestety tak to z kobietami nie działa w tak długim związku. Bliżej mi do tej wypowiedzi

KoralinaJones napisał/a:

Związek bez namiętności ze strony dziewczyny, który istnieje dla jej stabilizacji życiowej, być może dla jej aktualnej wygody dotąd dopóki nie znajdzie sobie innej gałęzi. Autorze, piszę Ci to jako kobieta - jesteś klasycznym bankomatem. Cała reszta to pudrowanie Twojej związkowej rzeczywistości. Zrobiłeś to w chwili wybaczenia tej zdrady.

Z resztą sam Autor napisał

bjook09 napisał/a:

Ostatnio nawet mnie nie słucha

28

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Legat napisał/a:

Powinniście porozmawiać ze sobą, szczerze i uczciwie.

Niestety tak to z kobietami nie działa w tak długim związku.

I vice  versa.

29 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2024-10-27 22:47:09)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Alessandro napisał/a:

Powinniście porozmawiać ze sobą, szczerze i uczciwie. (...).

Przecież już raz rozmawiali i dowiedział się że został zdradzony. Co tym razem miałaby przynieść taka rozmowa. Na miejscu autora zastanowiłabym się, czy przypadkiem jego dziewczyna znowu nie prowadzi jakiejś namiętnej, fascynującej i rozpalającej zmysły znajomości w Internecie wink.

30

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

I dziwisz się, że nie ma zainteresowania z jej strony?

31

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Farmer napisał/a:
bjook09 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Ja tu widzę "dziewczyna", a nie "żona"

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

I dziwisz się, że nie ma zainteresowania z jej strony?

No tak, bo jakby był ślub, to inicjatywa w każdej sprawie i uczucia by wybuchły ze zdwojoną siłą... To tak nie działa.

32

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Nieważne, czy temat dotyczy związku małżeńskiego czy partnerskiego. Forma prawna nie ma żadnego znaczenia w tym wątku. Problem jest innej natury.
W przypadku autora to nawet i dobrze, że nie są małżeństwem. Wtedy dopiero byłoby ciekawie, aż nadto.

33

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
wieka napisał/a:
Farmer napisał/a:
bjook09 napisał/a:

Tak, dziewczyna, kiedyś narzeczona, ale zerwała zaręczyny po zaangażowaniu się emocjonalnie w relację wirtualną z elementami nagości z jej strony. Było to 3 lata temu, wyjaśniliśmy to sobie i wybaczyłem.. być może źle smile
Ale raczej drugi raz zaręczać się nie zamierzam, na pewno nie jeżeli wszystko pozostanie bez zmian na długą metę.

Ale co to zmienia, że "dziewczyna" a nie "żona" ? Papier o czymś decyduje w tej kwestii ?

I dziwisz się, że nie ma zainteresowania z jej strony?

No tak, bo jakby był ślub, to inicjatywa w każdej sprawie i uczucia by wybuchły ze zdwojoną siłą... To tak nie działa.

Jak się jest przez tyle czasu kołem u wozu, które można łatwo odczepić, to się nie inwestuje w samochód.

Oczywiście, że problem jest inny, ale przyczyna jest m.in. ta.

34

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Farmer napisał/a:
wieka napisał/a:
Farmer napisał/a:

I dziwisz się, że nie ma zainteresowania z jej strony?

No tak, bo jakby był ślub, to inicjatywa w każdej sprawie i uczucia by wybuchły ze zdwojoną siłą... To tak nie działa.

Jak się jest przez tyle czasu kołem u wozu, które można łatwo odczepić, to się nie inwestuje w samochód.

Oczywiście, że problem jest inny, ale przyczyna jest m.in. ta.

ZŁOTO!

35

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Farmer napisał/a:
wieka napisał/a:
Farmer napisał/a:

I dziwisz się, że nie ma zainteresowania z jej strony?

No tak, bo jakby był ślub, to inicjatywa w każdej sprawie i uczucia by wybuchły ze zdwojoną siłą... To tak nie działa.

Jak się jest przez tyle czasu kołem u wozu, które można łatwo odczepić, to się nie inwestuje w samochód.

Oczywiście, że problem jest inny, ale przyczyna jest m.in. ta.

Tak, bo w małżeństwie to tylko ogień big_smile
Nie ma reguły. Uczucie nie zna papierka. Nawet mówi się, że bez ślubu ludzie bardziej się starają, ale to wszystko zależy w dobraniu się i podobnych priorytetach.
Choć chyba najbardziej frustrujące jest to dzielenie, moje, twoje... Ale wszystko ma dobre i złe strony.

36

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
wieka napisał/a:

Choć chyba najbardziej frustrujące jest to dzielenie, moje, twoje... Ale wszystko ma dobre i złe strony.

I to zauważyłem we wpisie autora.
Nie widzę wspólnoty. Moje, twoje. A gdzie nasze?

37

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Jak się okazuje życie składa się z drobiazgów, które są pozornie nieważne, ale tylko pozornie. W późniejszym czasie potrafią urosnąć do wielkich rozmiarów. Niekontrolowane prowadzą lub mogą prowadzić do niepotrzebnych problemów, które z czasem kumulują się. Wtedy zaczyna się prawdziwy rollercoaster.

38 Ostatnio edytowany przez bjook09 (2024-10-29 14:39:50)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Farmer napisał/a:
wieka napisał/a:

Choć chyba najbardziej frustrujące jest to dzielenie, moje, twoje... Ale wszystko ma dobre i złe strony.

I to zauważyłem we wpisie autora.
Nie widzę wspólnoty. Moje, twoje. A gdzie nasze?


Wszystko było przez 3 pierwsze lata do rzekomej sytuacji zdrady smile
Ale Pani Farmer/Panie Farmer, takich farmazonów jakie piszesz nie widziałem nawet w komunistycznych księgach smile

39 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-10-29 15:08:08)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Przeczytałam temat..
Związki.wcale nie są takie trudne, jak sie wydaje.
Tylko musi być jakiś samoodnawiajacy się wewnętrzny napęd, ludzie muszą do siebie pasować, lubić  się, fascynować, stałe w sobie coś odkrywać.
Inaczej  to się nie uda, nie wierz w bzdury o rutynie po latach itp.
Nie jesteście dopasowani i chyba to już wiecie.
Nie dajcie takiego wzoru relacji córce .
Trzeba pomyśleć jak to rozłączyć, a nie na siłę zlepić.lepiej teraz niż za 10 lat.
Rozumiem  że to nie jest miła myśl, ale sam widzisz że samo się nic nie zmienia, oboje szukacie czegoś na zewnątrz.

40

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:

Wszystko było przez 3 pierwsze lata do rzekomej sytuacji zdrady smile
Ale Pani Farmer/Panie Farmer, takich farmazonów jakie piszesz nie widziałem nawet w komunistycznych księgach smile

Ja nie jestem beciakiem, zdrady nie wybaczam.

Komunistyczne księgi?
Ty nawet swojej dupy nie ogarniasz.

41 Ostatnio edytowany przez bjook09 (2024-10-30 03:12:08)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Farmer napisał/a:
bjook09 napisał/a:

Wszystko było przez 3 pierwsze lata do rzekomej sytuacji zdrady smile
Ale Pani Farmer/Panie Farmer, takich farmazonów jakie piszesz nie widziałem nawet w komunistycznych księgach smile

Ja nie jestem beciakiem, zdrady nie wybaczam.

Komunistyczne księgi?
Ty nawet swojej dupy nie ogarniasz.

Ojej, tak mi dowaliłeś że chyba pójdę się popłakać smile
Cóż, wole być beciakiem niż 40 letnim smerfem nie próbującym się ustabilizować w tym wieku.

42 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-10-30 14:17:47)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Autorze. Ty nie masz stabilizacji, uwierz..
Przykro mi, ale Farmer ma dużo racji.
Nikt Ty Cj nie chce dowalać, wiele osób przykre doświadczenia i jakbyś poczytał jeszcze z 1000 tematów na forum, to zrozumiesz, że związki gdzie ludzie szukają  czegoś na zewnątrz szlag trafia wcześniej czy pozniej
Ja też wybaczyłam zdradę.
Pierwszą, bez wypominania .
Powtórka szybko nastąpiła, bo wybaczenie nie likwiduje przyczyny.
A ta tkwi w niedobraniu w związku, a nie czymś co jesteś w stanie z partnerką sobie ustalić.

43

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Każdy kto trochę już przeżył wie doskonale, że życie raczej nie głaszcze nas po główkach i nie rozpieszcza. Często potrafi być także brutalne, jak to jest w Twoim przypadku, szanowny Autorze.
Usłyszałem wiele słów, bardzo często takich, których nie chciałbyś usłyszeć, po prostu bezwzględnych w treści. Niestety, ale w Twojej sytuacji tak to właśnie wszystko wygląda.
Słowa pozornie bezduszne i brutalne mają w sobie jakąś mądrość życiową. To takie paradoksalne.
Uważam, że powinieneś w pierwszym rzędzie porządnie i dogłębnie zastanowić się na tym wszystkim. Kalkulacja przeprowadzona na zimno, pozbawiona emocji może prowadzić do konkretnych wniosków. Nie zawsze będą one dla Ciebie korzystne. Zresztą w życiu nie ma tak jak tego chcielibyśmy.

44

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Autorze napiszę krótko moją historię może znajdziesz w niej wspólne punkty z twoją. U nas nie było tinderów komórek wirtualnego życia w komórce całej tej historii ale reszta była podobna. W pewnym momencie zacząłem czuć się jak wół pociągowy który ciągnie ten związek i jest jedyną inicjującą i zaangażowaną osobą w tym związku. Wylądowaliśmy na terapii której nie dokończyliśmy. Moja partnerka pochodziła z trudnego domu nie był to dom alkoholowy ale pełny przemocy psychicznej.  Apodyktyczna i zarządzająca matka i uległy i wycofany ojciec. Związek pelen konfliktów kłótni i walki. W domu partnerka wyniosła dwie niefajne cechy. Po pierwsze miała głęboko zakorzenione przeczucie że bliskość prowadzi do cierpienia. Całe życie chciała się zbliżyć do rodziców a oni byli emocjonalnie niedostępni skończyło się frustracją Dlatego lepiej odpuścić - nigdy za blisko. Druga rzecz od mamy to przekonanie że kobieta musi być silna i Walczyć o swoje w szczególności ze swoim facetem. W związku była więc klasyczna walka o dominację między nami. Elementem tej walki jest doprowadzenie do sytuacji w której jedna strona o coś prosi a druga może jej to dać. Strona prosząca jest niżej w hierarchii. To daje stronie dającej poczucie dominacji i kontroli. Z jakiego domu pochodzi twoja pani?

45

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Bert44 napisał/a:

Autorze napiszę krótko moją historię może znajdziesz w niej wspólne punkty z twoją. U nas nie było tinderów komórek wirtualnego życia w komórce całej tej historii ale reszta była podobna. W pewnym momencie zacząłem czuć się jak wół pociągowy który ciągnie ten związek i jest jedyną inicjującą i zaangażowaną osobą w tym związku. Wylądowaliśmy na terapii której nie dokończyliśmy. Moja partnerka pochodziła z trudnego domu nie był to dom alkoholowy ale pełny przemocy psychicznej.  Apodyktyczna i zarządzająca matka i uległy i wycofany ojciec. Związek pelen konfliktów kłótni i walki. W domu partnerka wyniosła dwie niefajne cechy. Po pierwsze miała głęboko zakorzenione przeczucie że bliskość prowadzi do cierpienia. Całe życie chciała się zbliżyć do rodziców a oni byli emocjonalnie niedostępni skończyło się frustracją Dlatego lepiej odpuścić - nigdy za blisko. Druga rzecz od mamy to przekonanie że kobieta musi być silna i Walczyć o swoje w szczególności ze swoim facetem. W związku była więc klasyczna walka o dominację między nami. Elementem tej walki jest doprowadzenie do sytuacji w której jedna strona o coś prosi a druga może jej to dać. Strona prosząca jest niżej w hierarchii. To daje stronie dającej poczucie dominacji i kontroli. Z jakiego domu pochodzi twoja pani?

Cóż, teoretycznie (z jej perspektywy) z dobrego, z mojej perspektywy z takiego co jedynie kładzie pieniądze, a potrzeb emocjonalnych, wspólnego czasu nie dostrzega. Brat do tego stopnia zepsuty przez rodziców, że z nudów wpadł z paskudne towarzystwo, później zaczął ćpać i w końcu kraść gdy kieszonkowe przestały wystarczać (nawet własną rodzinę) obecnie ma wyrok świeży a ma 19lat. Ojciec emocjonalnie wiecznie nie dostępny, jak się coś od niego chce nie kryje nie zadowolenia ( np. pomocy w jakiejś rzeczy na któej się zna ). Matka wiecznie zapracowana, nigdy na nic czasu nie ma, a jak już ma dzień wolny to raczej zajmuje się swoimi sprawami - raz na ruski rok weźmie zaprosi na jakieś kręgle itd., w domu raczej dziećmi nigdy się nie zajmowała w taki sposób jaki można nazwać np. wspólną zabawą.

Jeżeli chodzi o dzwonienie do siebie bo mieszkamy nieco daleko od zarówno jej rodziny i mojej, przez wszystkie ostatnie lata zwykle to moja dziewczyna dzwoniła do swoich rodziców, oni do niej tylko w POTRZEBIE, a to pożyczyć pieniądze, a po wydrukuj mi coś, a to potrzebujemy kogoś do zrobienia czegoś itd. Sama to zauważyła i przestała jak to stwierdziła się im "narzucać" i dzwonić. Jako że potrafiła dzwonić codziennie do rodziców i pytać co u nich to oczywiście jej matka to zauważyła i sama zaczęła częściej dzwonić, ale długo to nie trwało.

Po zdradzie rozmawiać próbowałem z jej mamą o tej sytuacji - bo moja dziewczyna jej o tym powiedziała ,że jest nowy "kolega..". Nic mi o tym nie powiedziała, pytając dlaczego stwierdziła ,że nie będzie się wtrącać w sprawy obcych, pocisnąłem ją ,że jeżeli jej wnuczka jest taka obca i córka to po chuj z nimi kontakt utrzymuje. Od tej sytuacji właściwie ja nie jeżdżę tam bo źle się u nich czuje, zawsze czułem się jak obcy, przekonywali mnie ,że jestem częścią ich rodziny później rzucając takie stwierdzenie. Poczułem się jak pierwszy lepszy obcy typ z ulicy którego faktycznie nie znają.

Myślałem o terapii dla par, ale ona wiecznie nie ma czasu - a raczej nie potrafi sobie go znaleźć.

46

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:

Myślałem o terapii dla par, ale ona wiecznie nie ma czasu - a raczej nie potrafi sobie go znaleźć.

Dla niej to zawracanie dooopy. I jeszcze jest jeden poważny feler takich terapii, trzeba powiedzieć prawdę. smile

47

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Legat napisał/a:
bjook09 napisał/a:

Myślałem o terapii dla par, ale ona wiecznie nie ma czasu - a raczej nie potrafi sobie go znaleźć.

Dla niej to zawracanie dooopy. I jeszcze jest jeden poważny feler takich terapii, trzeba powiedzieć prawdę. smile


Nie mówię ,że nie, tak to odbieram big_smile

48

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

A na co w ogóle ona ma czas???

49 Ostatnio edytowany przez bjook09 (2024-10-31 20:08:13)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Alessandro napisał/a:

A na co w ogóle ona ma czas???

Poza pracą i rutynowymi codziennymi obowiązkami/czynnościami to szczerze nie wiem, przeważa tu na pewno sen, drzemka na godzinkę po pracy która kończy się po 4, po tych 4 godzinach myju myju chwila zabawy z dzieckiem kolacja i do spania.. kiedyś drążyłem temat tej nadmiernej senności nie zamierza tego zmieniać, w jej rodzinie to normalne i to jest taka rodzinna pora na sen....

50

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:
Farmer napisał/a:
bjook09 napisał/a:

Wszystko było przez 3 pierwsze lata do rzekomej sytuacji zdrady smile
Ale Pani Farmer/Panie Farmer, takich farmazonów jakie piszesz nie widziałem nawet w komunistycznych księgach smile

Ja nie jestem beciakiem, zdrady nie wybaczam.

Komunistyczne księgi?
Ty nawet swojej dupy nie ogarniasz.

Ojej, tak mi dowaliłeś że chyba pójdę się popłakać smile
Cóż, wole być beciakiem niż 40 letnim smerfem nie próbującym się ustabilizować w tym wieku.

Twoja dziewczyna szuka emocji poza związkiem z Tobą. Nic Ci to nie daje do myślenia?

51

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:
Alessandro napisał/a:

A na co w ogóle ona ma czas???

Poza pracą i rutynowymi codziennymi obowiązkami/czynnościami to szczerze nie wiem, przeważa tu na pewno sen, drzemka na godzinkę po pracy która kończy się po 4, po tych 4 godzinach myju myju chwila zabawy z dzieckiem kolacja i do spania.. kiedyś drążyłem temat tej nadmiernej senności nie zamierza tego zmieniać, w jej rodzinie to normalne i to jest taka rodzinna pora na sen....

W takim razie jak widzisz wasz związek dalej, jak nie potraficie się dogadać?

52

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Gdybym widział nie szukałbym rad na forum

53

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
bjook09 napisał/a:

Gdybym widział nie szukałbym rad na forum

Dostałeś rady, decyzja należy do Ciebie, czy akceptujesz stan rzeczy, czy porozmawiasz o rozłace, bo szukanie kogoś na boku byłoby najgorszym rozwiązaniem, chyba, że zgodzicie się na związek otwarty.
Dlatego rozmawiaj, może wizja rozstania skłoni parnerkę do szczerości o waszej relacji, bo wygląda, że ona teraz chowa głowę w piasek, bo też nie widzi rozwiązania waszych problemów.

54 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2024-10-31 22:52:22)

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Pewnie odezwą się tutaj głosy oburzenia, jednak tak szczerze, to nie masz zbytnich powodów do zmartwień.
Jesteście ze sobą sporo czasu i przez większość tego czasu macie małe dziecko.
Sama odpoczęłam mniej więcej gdy syn skończył 7 lat i poszedł do szkoły. Do tego czasu był wieczny kołowrotek praca - dom - dziecko.
Masz seks gdy chcesz? Masz. To się ciesz. Zaczniesz się martwić jak dziewczynę zacznie boleć głowa.
Masz towarzystwo gdy coś zorganizujesz? Masz. Zaczniesz się martwić jak żadna propozycja nie będzie jej odpowiadać albo będzie maiła pretensje, że to słaba propozycja.

W związku są różne okresy. Czas gdy dziecko jest małe, tak gdzieś do 7 roku życia, to z zasady bardzo trudny okres.
Przyjdą lepsze lata.
A uregulowanie wspólnej przyszłości nie jest bez znaczenia. Pomyślcie nad tym.

55

Odp: Trudny związek, poczucie winy, bezsilność
Agnes76 napisał/a:

Pewnie odezwą się tutaj głosy oburzenia, jednak tak szczerze, to nie masz zbytnich powodów do zmartwień.
Jesteście ze sobą sporo czasu i przez większość tego czasu macie małe dziecko.
Sama odpoczęłam mniej więcej gdy syn skończył 7 lat i poszedł do szkoły. Do tego czasu był wieczny kołowrotek praca - dom - dziecko.
Masz seks gdy chcesz? Masz. To się ciesz. Zaczniesz się martwić jak dziewczynę zacznie boleć głowa.
Masz towarzystwo gdy coś zorganizujesz? Masz. Zaczniesz się martwić jak żadna propozycja nie będzie jej odpowiadać albo będzie maiła pretensje, że to słaba propozycja.

W związku są różne okresy. Czas gdy dziecko jest małe, tak gdzieś do 7 roku życia, to z zasady bardzo trudny okres.
Przyjdą lepsze lata.
A uregulowanie wspólnej przyszłości nie jest bez znaczenia. Pomyślcie nad tym.

A to nie tak do końca ,że gdy chce smile Zazwyczaj nie odmawia, czasami celowo prowadzi rozmowe jak widzi moje zaloty w ten sposób żeby mnie zniechęcić - efektywnie.
Ale dzięki za słowa otuchy. Dziecko rzeczywiście potrafi dać popalić, ale ja nie daje się wyprowadzić z równowagi, ona niestety nie potrafi tak kontrolować nerwów i trudnych emocji - no rozumiem nie każdy potrafi nie mam o to pretensji.

Co do uregulowania wspólnej przyszłości - no miło byłoby pomyśleć nad tym wspólnie, o czymkolwiek poza codziennością tylko ja MAM CZAS (potrafię znaleźć) myśleć.

Posty [ 55 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Trudny związek, poczucie winy, bezsilność

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024