Cześć, chciałem napisać kilka słów o swoim problemie. Wiem że większość mnie skrytykuje ale wierze w to że jeszcze cokolwiek mogę zrobić. Mam 29 lat ona 25
Przejdę do setna, pierwszy raz byliśmy przez 3 miesiące razem ale skończyło się tak że jej przyjaciółka wysyłała mi nagie zdjęcia i po prostu zwaliła wszystko na mnie. Rozstała się ze mną.
Przez następne pół roku starałem się jak mogłem, próbowałem zapomnieć - nie dało się, straciłem wszelką nadzieję. Ale jakimś cudem udało mi się ją odzyskać.
Mieliśmy cudowny związek, wspieraliśmy siebie, dogadywaliśmy byliśmy dla siebie zawsze najważniejsi. Zamieszkaliśmy razem - mieszkaliśmy aż trzy lata. Raz się pokłóciliśmy dosyć poważnie, ona chciała zmian, innego życia (rodzinę założyć). Po pracy przyjechała z bratem spakowała się i wyprowadziła do niego.
Na początku było dobrze i rokowania były dobre, mówiła że mnie kocha ale muszę się zmienić. Problem w tym że zacząłem być zazdrosny bo więcej czasu poświęcała koleżanką niż mnie, oddalała się coraz bardziej, kłóciliśmy się, stała się obojętna, coraz bardziej. Po jednej z kłótni nie rozmawialiśmy przez 2 tygodnie, przyjechałem do niej niespodziewanie - mówiła że minęło już za dużo czasu i mnie nie kocha. Nie potrafiłem się z tym pogodzić, nawet jej brat mi radził żebym troszkę odpuścił, nie płaszczył się że ona też musi zawalczyć, nie potrafiłem tęsknota była większa. Bardzo mnie kochała i nie rozumiałem jak zmiana dzień potrafiła przestać.
Teraz mija pół roku mieliśmy się spotykać tylko na seks bo dostała awans w pracy i nie miała czasu, spotkaliśmy się raz a potem mówiła że za bardzo naciskam żebym trochę odpuścił. Żebym słuchał co do mnie mówi bo pogarszam sytuacje. Ponad tydzień temu napiłem się, puściły mi nerwy zadzwoniłem do jej koleżanki która wiem że namawiała ja do tego żeby mnie sobie odpuściła - zwyzywałem ją. Na drugi dzień przyjechałem do dziewczyny i znów przepraszałem, że jej potrzebuje że nie daje rady. Miałem ciężki okres, wpadłem w depresje nie wiedziałem już sam co mam robić... Kilka dni temu znów to samo, napiłem się robiłem jej wyrzuty że mnie zniszczyła że przez nią pije cały czas - na marne.. Zablokowała mnie. Nagle przed wczoraj zadzwoniła do mnie i powiedziała że spotyka się z kimś właśnie od niego wraca i traktuje go poważnie - zwaliło mnie to z nóg dosłownie. Opowiadała jaki jest cudowny, że nie chodzi mu tylko o seks, że jest czuły że nie sądziła że tak się dogadają - mówiła to przez telefon po mimo tego że wiedziała że jest mi strasznie przykro. Nie potrafiłęm przestać o tym myśleć, o niej - o nich razem. Mówiła że zmiany już nie pomogą że minęło za dużo czasu, że jej na nim zależy. Znów zaczęła opowiadać o tym że zrobił jej śniadanie do łóżka że jest czuły itd, nagle że musi odpisać "matiemu". Zapytałem ile się już spotykają, napisała że to było drugie spotkanie.. Napisałem do jej brata przez ten okres naprawdę stał się dla mnie przyjacielem wiele mi pomógł. I radził od początku daj jej zatęsknić odpuść nie płaszcz się tyle że nie potrafiłem po prostu... Kocham ją bardzo, raz już ją odzyskałem. Mieliśmy naprawdę świetne życie, dogadywaliśmy się jak mało kto, seks to była istna petarda. Napisałem jej bratu że dzwoni i mi mówi takie rzeczy to nie mógł w to uwierzyć, napisał że mega go tym wkurwila bo po co to robi, nawet nie zna dobrze tego czlowieka a mowi o nim swojemu bylemu ktory dalej ja kocha. Ewidentnie chciala zrobic mi przykrosc, dobic chociaz i tak juz leze. Posluchalem jej brata i poblokowalem ja wszedzie. Ale po mimo wszystko nie potrafie odpuscic proobwalem tyle razy, po prostu wiem że to jest to.
Powiedziala mi jeszcze dzisiaj ze ten facet spytal ja czy mnie kochala a ona mu odpowiedziala ze kochala mnie najbardziej na swiecie i nie wie czy jest jeszcze w stanie pokochać kogoś tak jak mnie. Że już nie wierzy w prawdziwą miłość.
Teraz pytanie jest takie jak ją odzyskać? Jakie kroki? Pogubiłem się już trochę nei wiem co mam robić a co robię to jest źle. Na pewno na chwile odpuścić, ale jak potem wejść w jej życie? Chcialem sie zmienic ale tylko powiedzialem zeby dala mi cien szansy zawsze mowila ze nie, a dzisiaj mi powiedziala ze jakbym sie zmienil bylo by calkiem inaczej! Zebym to zrobil dla siebie nie dla niej. Jestem skolowany nie wiem kompletnie co mam robic.
Wiem na pewno ze na kilka dni/tygodni nie bede pisal (bo od rozstania ani 1 dnia nie bylo) czy myslicie ze jest jeszcze szansa? Nie bylo zadnych zdrad ani nic - podczas rozstania dalej mnie mocno kochala i sie o mnie martwila i troszczyla, przez pierwsze trzy miesiace.
Jak to zrobic ? Przypomne ze juz raz tak mielismy, tez pol roku za nia biegalem i w koncu wrocila. Pamietam jak dzis na poczatku byla zimna, ale potem znow mega zaczela byc uczuciowa. Nie potrafię odpuśćić próbowałem. Co robić? Rady? Jakie kroki?
Jaki czas muszę odpuścić? Jak odezwać się do niej żeby nie wyjść na tego że dalej mi zalęży? Bo po prostu myśle że znów za bardzo zacząłem to pokazywać i znów po prostu przestała się starać. Wiem że może się nie udać, ale kocham ją na tyle że chce spróbować zawalczyć.
Pisze do was bo chce przestać popełniac po prostu błędy. I zrobić to raz a porządnie. Chce mieć z nią dzieci, nawet się jej w wigilie oświadczyłem.. niestety kilka miesiecy pozniej sie to stalo ..