Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MOJA NIESAMOWITA HISTORIA » Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

1 Ostatnio edytowany przez Anonim_z_Berlina (2024-08-09 13:00:25)

Temat: Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby

Witam wszystkich, chciałbym podzielić się swoją historią. Do dziś wydaje mi się ona wręcz nieprawdopodobna. Mam 35 lat i jako osiemnastolatek uciekłem z domu do Holandii. W dzieciństwie wycięto mi nerkę, a trzy lata później zachorowałem na raka kości, jednak udało mi się wyzdrowieć. Dorastałem w trudnych warunkach, doświadczając przemocy, poniżenia i ogólnej patologii. Choć mój dom nie był typową meliną, bo rodzice pracowali, to jednak dzieciństwo było dla mnie koszmarem. Ojciec – alkoholik, sadysta i skąpiec, a matka – alkoholiczka, która wielokrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Uciekłem, ale mimo wszystko utrzymywałem z nimi poprawne relacje.

W wieku 18 lat wyjechałem do pracy w szklarni w Holandii, gdzie poznałem piękną kobietę, starszą ode mnie o 7 lat. Wzięliśmy ślub, gdy miałem 21 lat, a zaraz po nim przeprowadziliśmy się do Berlina. To był niesamowity czas – byliśmy szczęśliwi, cieszyliśmy się sobą i kochaliśmy się codziennie, nawet po kilka razy przez kilka lat. Trudności pojawiły się, gdy zaczęliśmy starać się o dziecko. Przez 3-4 lata bez skutku próbowaliśmy różnych metod, aż w końcu postanowiliśmy odpuścić. Wtedy naturalnie poczęliśmy naszego synka, który urodził się w listopadzie 2017 roku. Były to najpiękniejsze lata mojego życia – byłem przeszczęśliwym i dumnym mężem oraz ojcem.

Wszystko zmieniło się w Wigilię 2019 roku, kiedy żona wyczuła guza w prawej piersi. Diagnoza była druzgocąca – potrójnie ujemny rak piersi z mutacją BRCA-1, najgorszy z możliwych. Żona dzielnie walczyła, a ja z naszym dwuletnim synem wspieraliśmy ją na każdym kroku. Po trudnej walce i obustronnej mastektomii udało się wygrać. Przez prawie trzy lata mieliśmy spokój, ale życie ponownie mnie doświadczyło. W grudniu 2023 roku moja mama została zamordowana. Do dziś trwa śledztwo i nie wiemy, co dokładnie się stało, bo prokuratura nie udziela żadnych informacji. Moja psychika zaczęła siadać, ale szybko musiałem się pozbierać, gdyż w Walentynki dowiedzieliśmy się, że żona ma nawrót choroby – dziewięć guzów w mózgu i jedna zmiana w płucach. Nie poddaliśmy się. Dniami i nocami szukałem pomocy i umawiałem wizyty. Dzięki znajomym udało się, aby żona trafiła do Charité w Berlinie na leczenie, mimo że lekarz twierdził, że będziemy musieli czekać miesiąc na termin. Terapia przebiegła pomyślnie, a dodatkowe leki działały.

Niestety, w maju żona zaczęła się źle czuć. Miała wysoką gorączkę i problemy z oddychaniem. Mimo że kontaktowała się z onkologiem, ten nie oddzwonił. Dopiero po dwóch dniach trafiła na pogotowie z ciężkim zapaleniem płuc. Po tygodniu jej stan był tak krytyczny, że zdecydowano o wprowadzeniu jej w śpiączkę farmakologiczną i podłączeniu do respiratora. Całe dnie spędzałem przy jej łóżku, trzymając ją za rękę, puszczając naszą ulubioną muzykę i masując. W środę rano zadzwonił telefon – lekarz poinformował mnie, że saturacja spadła do 55 i zostało jej kilka godzin życia. Zdążyłem się z nią pożegnać, przytulić i pocałować. Ostatni raz jej serce zabiło o 12:27, 23 maja 2024 roku. Mój świat runął.

Musiałem jeszcze przekazać tę straszną wiadomość naszemu synowi. Byłem przerażony, ale wziąłem go na kolana i powiedziałem, że mama jest teraz w niebie z dziadkiem i babcią. Zaczął płakać, a ja razem z nim. Mimo że miał tylko sześć lat, dokładnie wiedział, co oznacza śmierć, bo niedawno pochowaliśmy jego dziadków. Minęło 2,5 miesiąca. Syn radzi sobie całkiem dobrze, wspiera mnie, ale ja jestem wrakiem człowieka. Prowadzę małą firmę, zajmuję się domem, gotuję, sprzątam, zajmuję się synem. Jest ciężko, ale jakoś dajemy radę. Śpię po 4-6 godzin na dobę i powoli się do tego przyzwyczajam. Boję się jednak, co jeszcze może się wydarzyć w przyszłości. Pozdrawiam.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby
Anonim_z_Berlina napisał/a:

Witam wszystkich, chciałbym podzielić się swoją historią. Do dziś wydaje mi się ona wręcz nieprawdopodobna. Mam 35 lat i jako osiemnastolatek uciekłem z domu do Holandii. W dzieciństwie wycięto mi nerkę, a trzy lata później zachorowałem na raka kości, jednak udało mi się wyzdrowieć. Dorastałem w trudnych warunkach, doświadczając przemocy, poniżenia i ogólnej patologii. Choć mój dom nie był typową meliną, bo rodzice pracowali, to jednak dzieciństwo było dla mnie koszmarem. Ojciec – alkoholik, sadysta i skąpiec, a matka – alkoholiczka, która wielokrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Uciekłem, ale mimo wszystko utrzymywałem z nimi poprawne relacje.

W wieku 18 lat wyjechałem do pracy w szklarni w Holandii, gdzie poznałem piękną kobietę, starszą ode mnie o 7 lat. Wzięliśmy ślub, gdy miałem 21 lat, a zaraz po nim przeprowadziliśmy się do Berlina. To był niesamowity czas – byliśmy szczęśliwi, cieszyliśmy się sobą i kochaliśmy się codziennie, nawet po kilka razy przez kilka lat. Trudności pojawiły się, gdy zaczęliśmy starać się o dziecko. Przez 3-4 lata bez skutku próbowaliśmy różnych metod, aż w końcu postanowiliśmy odpuścić. Wtedy naturalnie poczęliśmy naszego synka, który urodził się w listopadzie 2017 roku. Były to najpiękniejsze lata mojego życia – byłem przeszczęśliwym i dumnym mężem oraz ojcem.

Wszystko zmieniło się w Wigilię 2019 roku, kiedy żona wyczuła guza w prawej piersi. Diagnoza była druzgocąca – potrójnie ujemny rak piersi z mutacją BRCA-1, najgorszy z możliwych. Żona dzielnie walczyła, a ja z naszym dwuletnim synem wspieraliśmy ją na każdym kroku. Po trudnej walce i obustronnej mastektomii udało się wygrać. Przez prawie trzy lata mieliśmy spokój, ale życie ponownie mnie doświadczyło. W grudniu 2023 roku moja mama została zamordowana. Do dziś trwa śledztwo i nie wiemy, co dokładnie się stało, bo prokuratura nie udziela żadnych informacji. Moja psychika zaczęła siadać, ale szybko musiałem się pozbierać, gdyż w Walentynki dowiedzieliśmy się, że żona ma nawrót choroby – dziewięć guzów w mózgu i jedna zmiana w płucach. Nie poddaliśmy się. Dniami i nocami szukałem pomocy i umawiałem wizyty. Dzięki znajomym udało się, aby żona trafiła do Charité w Berlinie na leczenie, mimo że lekarz twierdził, że będziemy musieli czekać miesiąc na termin. Terapia przebiegła pomyślnie, a dodatkowe leki działały.

Niestety, w maju żona zaczęła się źle czuć. Miała wysoką gorączkę i problemy z oddychaniem. Mimo że kontaktowała się z onkologiem, ten nie oddzwonił. Dopiero po dwóch dniach trafiła na pogotowie z ciężkim zapaleniem płuc. Po tygodniu jej stan był tak krytyczny, że zdecydowano o wprowadzeniu jej w śpiączkę farmakologiczną i podłączeniu do respiratora. Całe dnie spędzałem przy jej łóżku, trzymając ją za rękę, puszczając naszą ulubioną muzykę i masując. W środę rano zadzwonił telefon – lekarz poinformował mnie, że saturacja spadła do 55 i zostało jej kilka godzin życia. Zdążyłem się z nią pożegnać, przytulić i pocałować. Ostatni raz jej serce zabiło o 12:27, 23 maja 2024 roku. Mój świat runął.

Musiałem jeszcze przekazać tę straszną wiadomość naszemu synowi. Byłem przerażony, ale wziąłem go na kolana i powiedziałem, że mama jest teraz w niebie z dziadkiem i babcią. Zaczął płakać, a ja razem z nim. Mimo że miał tylko sześć lat, dokładnie wiedział, co oznacza śmierć, bo niedawno pochowaliśmy jego dziadków. Minęło 2,5 miesiąca. Syn radzi sobie całkiem dobrze, wspiera mnie, ale ja jestem wrakiem człowieka. Prowadzę małą firmę, zajmuję się domem, gotuję, sprzątam, zajmuję się synem. Jest ciężko, ale jakoś dajemy radę. Śpię po 4-6 godzin na dobę i powoli się do tego przyzwyczajam. Boję się jednak, co jeszcze może się wydarzyć w przyszłości. Pozdrawiam.

Współczuję wszystkich strat.
Niech dziecko trzyma Cię przy życiu, bo ma teraz tylko Ciebie.
A dla siebie pomyśl o pomocy psychologicznej, choćby doraźnie.

3

Odp: Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby

Bardzo mi przykro. Jak napisała Noble, dziecko Cię potrzebuje i myślę, że warto porozmawiać z kimś w tej sytuacji

4

Odp: Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby

Bardzo Ci współczuję,  to niesprawiedliwe,  że ludzi spotykają takie nieszczęścia sad

Może faktycznie pomyśl o pomocy psychologa czy psychiatry,  może jakieś delikatne leki pomogą przetrwać ten najgorszy czas? Tak naprawdę minęło bardzo niewiele czasu,  zdecydowanie za mało żeby się pozbierać. Musisz być silny dla waszego dziecka. Dasz radę,  teraz pewnie w to nie wierzysz i tego nie widzisz ale będzie lepiej.  Nie jutro, nie za tydzień czy miesiąc ale będzie.

Odp: Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby

Byłem u 2 psychologów, nic to nie dało. A jeśli chodzi o psychiatrę i pomoc farmakologiczną to odpada. Moja matka się leczyła psychiatrycznie. Nie ma szans że wezmę jakąkolwiek tabletkę tego typu do ust.
Ogólnie to trzymam się nawet w miarę. Nie jest jeszcze tak źle.
Dzisiaj i jutro bedzie niesamowicie ciężko. Jutro byłaby nasza 12 rocznica ślubu.
Czasami jak jest mi źle, próbuje emocje przelać na papier. Pomaga. Chociaż w sumie to nie jestem do końca pewien. Ale podczas pisania jest mi lżej, jak skończę to przychodzi co było.
To dzisiaj napisałem:

Basiu,

Czy słyszysz mój szept?
Gdzieś w tym codziennym chaosie, wśród tych wszystkich cichych nocy?
Wierzę, że tak, choć już nie widzę tego świata tak jak dawniej, jest inaczej,
Czy pamiętasz, jaki jutro dzień?
Co zaszło dwanaście lat temu, gdy niebo uśmiechnęło się jak Cię zobaczyło?
Wiem, że pamiętasz, wszyscy pamiętają
Byliśmy wtedy jak dwie krople rosy, które zaraz się połączą,
Cały tydzień padało, lecz wtedy słońce przegoniło chmury, jakby ktoś nam wtedy pomógł, nie?
To byli oni, Ci wszyscy, którzy odeszli przedwcześnie, tak jak niedawno Ty,
Teraz przeglądam wspomnienia, stary film,
Łzy nie pomagają,
Byłaś jak księżyc w pełni, w bieli, a Twój uśmiech zdominował ten dzień,
Wiedziałaś, że mięknę pod jego dotykiem,
Czy pamiętasz, jak drżały nasze serca?
Jak szliśmy razem do ołtarza, te splątane dłonie,
Pewność, że chcemy kroczyć wspólną ścieżką, była naszym kompasem, siłą, wiarą, wszystkim,
Dwanaście lat słońca i burz,
Chmury przechodziły razem z chłodem, a potem słońce znowu ogrzewało nas, było tak miło, ciepło, wspaniale,
Walczyliśmy codziennie jakbyśmy ciągle szli pod wiatr,
Nigdy nie puszczając dłoni, zawsze razem, strzegąc się wzajemnie przed innymi, nie chcących nas, zazdrosnymi,
Przed wszystkim co chciało wejść do naszego świata,
Tam było miejsca tylko dla nas,
Wiem, że nie mogę zapomnieć o tym małym chłopczyku, którego mi podarowałaś,
Widzę ile Ciebie jest w nim, ten uśmiech,
Ta troska, jak przychodzi ocierać mi mokre policzki,
Ta siła, ile on w sobie jej ma,
To cała Ty,
Walczyłaś do końca,
Tęsknię,
Jutro jest ten dzień,
Ale Ty wiesz,
Zawsze pamiętałaś,
Pierwszy raz w ciszy,
Już dziś w środku pustka, wyrwa, przepaść,
Ból ciągle rozrywa serce na tysiąc małych iskier,
Ale wiedz, że je zbiorę wszystkie,
Muszę,
Choć przygniata mnie myśl, że jutro nie będzie już naszą rocznicą,
Już nigdy więcej, zaciska gardło,
A jeszcze nie podniosłem się z upadku po Twoim odejściu,
Ale próbuję, walczę, nie gasnę,
Widzisz? Iskra jeszcze się tli, a ona trzyma ją mocno,
Może poskłada moje rozbite serce,
Tak myślę, trzymaj kciuki,
Tęsknię,
Wołam,
Płaczę,
Krzyczę
Wciąż kocham,
I nigdy nie zapomnę.

Odp: Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby

Pieknie wyrazona milosc. Zycze Ci spotkania kolejnej milosci, bo czlowiek, ktory tak potrafi wyrazac uczucia, zasluguje na najlepsze.

Odp: Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby

jesteś legendą bracie

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MOJA NIESAMOWITA HISTORIA » Próby życia: Od ucieczki z domu do utraty najbliższej osoby

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024