Mówi się bardzo często że czas leczy rany. Niestety mam wrażenie że przeżywam jakąś opóźniona żałobę. Moja mama zmarła 8 lat temu. Pamiętam że pierwszy miesiąc był dla mnie dosyć ciężki, po tym miesiącu dochodziłam do siebie i czułam się stabilnie. Właściwie to nie przeżywałam bardzo mocno śmierci, oczywiście było mi przykro ale nie utrudniało mi to życia. Byłam przekonana że już się z tym pogodziłam, bo w końcu czas leczy rany. Niestety teraz z tego powodu czuje się znacznie gorzej niż właściwie czułam się na świeżo. Wtedy być może jeszcze ta informacja aż tak do mnie nie dotarła, teraz niestety po latach zamiast się z tym pogodzić i żyć swoim życiem kompletnie się tym nie zadręczając jak normalni ludzie to przeżywam to znacznie gorzej niż na początku. Dlaczego tak się dzieje ? Czy ktoś z was doznał takiego podobnego uczucia jak ja, że po śmierci kogoś bliskiego dopiero po dłuższym okresie czasu poczuł się gorzej niż w chwili gdy się o tym dowiedział ?
Ja uwazam, ze czas nie leczy ran. Uczy, jak z nimi zyć. Mnie zmarlych bliskich brakuje caly czas, tylko natężenie jest raz większe raz mniejsze.
Mówi się bardzo często że czas leczy rany. Niestety mam wrażenie że przeżywam jakąś opóźniona żałobę. Moja mama zmarła 8 lat temu. Pamiętam że pierwszy miesiąc był dla mnie dosyć ciężki, po tym miesiącu dochodziłam do siebie i czułam się stabilnie. Właściwie to nie przeżywałam bardzo mocno śmierci, oczywiście było mi przykro ale nie utrudniało mi to życia. Byłam przekonana że już się z tym pogodziłam, bo w końcu czas leczy rany. Niestety teraz z tego powodu czuje się znacznie gorzej niż właściwie czułam się na świeżo. Wtedy być może jeszcze ta informacja aż tak do mnie nie dotarła, teraz niestety po latach zamiast się z tym pogodzić i żyć swoim życiem kompletnie się tym nie zadręczając jak normalni ludzie to przeżywam to znacznie gorzej niż na początku. Dlaczego tak się dzieje ? Czy ktoś z was doznał takiego podobnego uczucia jak ja, że po śmierci kogoś bliskiego dopiero po dłuższym okresie czasu poczuł się gorzej niż w chwili gdy się o tym dowiedział ?
Tak, w gorszych momentach życia, sporo ludzi tak ma.
4 2024-06-06 01:50:41 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-06-06 01:51:24)
Dlaczego tak się dzieje ? Czy ktoś z was doznał takiego podobnego uczucia jak ja, że po śmierci kogoś bliskiego dopiero po dłuższym okresie czasu poczuł się gorzej niż w chwili gdy się o tym dowiedział ?
W takich momentach, jak strata kogoś bliskiego, może pojawić się mechanizm ochronny, który niejako zamraża nasze emocje, w efekcie czego reagujemy mniej emocjonalnie niż wynika to z przeżywanej sytuacji. Po śmierci osoby, która była dla nas kimś bardzo ważnym, konieczne jest, żeby przeżyć całą żałobę (psychologia mówi tu o pięciu etapach), więc jeśli jej nie przeżyłaś, m.in. z powodu wspomnianego zamrożenia, to emocje z czasem stopniowo odmrażają się, a ból straty staje się dotkliwy.
Oczywiście każdy z nas jest inny i u różnych osób może ten proces przebiegać inaczej, być może u Ciebie doszły też inne czynniki, które uruchomiły te trudne emocje, ale być może (z naciskiem na: być może) to właśnie dlatego teraz jest Ci trudniej niż było zaraz po śmierci mamy.
5 2024-06-06 21:51:50 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-06-06 22:17:19)
[
Oczywiście każdy z nas jest inny i u różnych osób może ten proces przebiegać inaczej, być może u Ciebie doszły też inne czynniki, które uruchomiły te trudne emocje, ale być może (z naciskiem na: być może) to właśnie dlatego teraz jest Ci trudniej niż było zaraz po śmierci mamy.
Pomaga rozmowa z bliskimi, pomagają dobre wspomnienia, zastanawianie się, co ta osoba by na to powiedziała albo na tamto czyli takie "przegadanie". Jednak tęsknota zostaje, mniej lub bardziej odczuwalna.
6 2024-06-06 22:14:32 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2024-06-06 22:17:33)
Mówi się bardzo często że czas leczy rany. Niestety mam wrażenie że przeżywam jakąś opóźniona żałobę. Moja mama zmarła 8 lat temu. Pamiętam że pierwszy miesiąc był dla mnie dosyć ciężki, po tym miesiącu dochodziłam do siebie i czułam się stabilnie. Właściwie to nie przeżywałam bardzo mocno śmierci, oczywiście było mi przykro ale nie utrudniało mi to życia. Byłam przekonana że już się z tym pogodziłam, bo w końcu czas leczy rany. Niestety teraz z tego powodu czuje się znacznie gorzej niż właściwie czułam się na świeżo. Wtedy być może jeszcze ta informacja aż tak do mnie nie dotarła, teraz niestety po latach zamiast się z tym pogodzić i żyć swoim życiem kompletnie się tym nie zadręczając jak normalni ludzie to przeżywam to znacznie gorzej niż na początku. Dlaczego tak się dzieje ? Czy ktoś z was doznał takiego podobnego uczucia jak ja, że po śmierci kogoś bliskiego dopiero po dłuższym okresie czasu poczuł się gorzej niż w chwili gdy się o tym dowiedział ?
Tak, doznałam podobnego uczucia. Po śmierci mojego taty, wraz z upływającym czasem, kiedy minął pierwszy szok, niedowierzanie, i kiedy mijały pierwsze lata po jego śmierci a życie toczyło się spokojnie dalej coraz dobitniej i wyraźniej zaczynałam odczuwać jego odejście, jego brak w moim życiu. Ale ten okres też minął. W moim przypadku przyzwyczajenie się do tego że w moim życiu nie ma już mojego taty zabrało mi 10 lat.
Mówi się bardzo często że czas leczy rany. Niestety mam wrażenie że przeżywam jakąś opóźniona żałobę. Moja mama zmarła 8 lat temu. Pamiętam że pierwszy miesiąc był dla mnie dosyć ciężki, po tym miesiącu dochodziłam do siebie i czułam się stabilnie. Właściwie to nie przeżywałam bardzo mocno śmierci, oczywiście było mi przykro ale nie utrudniało mi to życia. Byłam przekonana że już się z tym pogodziłam, bo w końcu czas leczy rany. Niestety teraz z tego powodu czuje się znacznie gorzej niż właściwie czułam się na świeżo. Wtedy być może jeszcze ta informacja aż tak do mnie nie dotarła, teraz niestety po latach zamiast się z tym pogodzić i żyć swoim życiem kompletnie się tym nie zadręczając jak normalni ludzie to przeżywam to znacznie gorzej niż na początku. Dlaczego tak się dzieje ? Czy ktoś z was doznał takiego podobnego uczucia jak ja, że po śmierci kogoś bliskiego dopiero po dłuższym okresie czasu poczuł się gorzej niż w chwili gdy się o tym dowiedział ?
Jeśli tak jest, to znaczy, że jeszcze przeżywasz żałobę. Mówi się, że żałoba trwa umownie rok. Umownie, bo może trwać dłużej, czasem parę lat jak widać. Na to wygląda, że taka sytuacja może być u Ciebie.
Czy rozmawiasz o tym z kimś z otoczenia? Masz jakąś rodzinę, znajomych? Gdy jesteś całkiem sama, być może będzie Ci trudniej. Ludzie, pomocni wokoło dużo ułatwiają.
O to samo chciałam zapytać co wyżej
Mam nadzieję, że mnie to nie dopadnie. Za dużo się u mnie w życiu wydarzyło. Trzymam się pewnie dlatego, że muszę. Nie wiem sam.
Moją mamę zamordowano w grudniu. 23.05 zmarła moja żona. 18.08 czyli jutro mielibyśmy 12 rocznicę ślubu. A muszę się trzymać, bo jest jeszcze synek 6 letni. Ale on jest naprawdę dzielny.
Jeśli mnie zgniecie to wszystko dopiero za parę lat, to już się chyba z tego nie podniosę.