Moja historia? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

Temat: Moja historia?

Dzień dobry. Potrzebuje pomocy. Post kieruje do Pań, które podpowiedzą mi czy dobrze postąpiłem. Zacznę od początku. Poznałem moją byłą partnerkę pare miesiący po tym jak zerwała ze mną inna dziewczyna.( była to moja pierwsza poważna relacja). Byłem wtedy w strasznym stanie psychicznym spowodowanym tym rozstaniem. Dziewczyna ta zdradzała mnie, a po tym jak już ze mną zerwała związała sie w dodatku moim już byłym przyjacielem.
Bardzo źle to znosiłem. Wtedy poznałem moja kolejną partnerke, która zaopiekowała sie mną, dała mi bardzo dużo miłości współczucia i pomocy jakiej wtedy potrzebowałem. Zaczęliśmy być razem. Tak naprawdę dzięki niej odzyskałem wiarę, że są na tym świecie jeszcze porządne kochające i lojalne kobiety. Byliśmy ze sobą ponad 5 lat. Na początku mieliśmy różne przeboje, dużo kłótni krzyków, niektore jej zachowania były dziecinne lecz po jakimś
Czasie one ustały i trochę sie dotarliśmy. Potem również bywały kłótnie, ale były tez dobre momenty. Jak to w związkach. Z czasem zachorowała na depresje i miała
Różne problemy przez nerwice. Dużo wtedy kosztowało mnie to nerwów i nie przespanych nocy, ponieważ miała różne ataki, a nie chciała ich leczyć. W dodatku mocno wmawiała sobie różne choroby( co strasznie mnie męczyło psychicznie) ale dalej nie chciała tego leczyć pod katem psychoterapii. Uważała, że branie leków wystarczy. Przez bardzo długi okres leżała w łóżku w ciemnym pokoju na telefonie i nie robiła ze sobą nic mimo moich próśb, aby poszła na jakaś terapie i rozmów, które odbywaliśmy, że pomógłoby jej jakieś hobby czy sport. Nie dbała o dom, nie miała potrzeby żeby posprzątać i bardzo ciężko było ją namówić żebyśmy zrobili to razem. Czasem byl nawet problem z seksem bo ona nie miała na niego ochoty. Potem ja traciłem powoli ochotę na seks. Z czasem gdy zacząłem sie robić dorosły( bo weszliśmy w związek mając ok 20 lat ) zaczęło mi bardzo przeszkadzać to, że nie potrafi zadbać o dom ani o siebie pod katem psychicznym gdzie jest to dla mnie ważne jeśli mielibyśmy mieć w przyszłości dziecko. Czułem sie jakbym miał w domu już małe dziecko, którym trzeba sie opiekować pocieszać i przypominać o wszystkim łącznie z lekami, zakupami i wszystkimi potrzebnymi bierzacymi sprawami, które każdy dorosły mieszkając bez rodziców musi sobie zapewnić. Po jakimś czasie przestała być dla mnie atrakcyjna. Nie miałem ochoty uprawiać z nią seksu ani spędzać z nią czasu. Pocałunek był dla mnie problemem.  Dodam, że ten stan jej zdrowia trwał tak ok 3 lata za nim podjąłem decyzje, że od niej odejdę. Przez ok półtorej roku uświadamiałem jej, że nie chce tak żyć bo źle wpływa to już na moje zdrowie psychiczne i bardzo mnie męczy ta sytuacja która panuje w domu. Niestety nie widziałem żadnej poprawy. Dopiero jak uświadomiłem jej, że od niej odejdę to dostała wiatr w żagle ale nie na długo chociaż na pewno jest lepiej niz bylo kiedyś.  Którego dnia coś we mnie pękło już i postanowiłem, że od niej odejdę. Chce dodać, że była i jest dla mnie naprawdę bardzo ważna. Wiem, że zawsze mogłem na nią liczyć, zawsze służyła mi pomocą i wsparciem. Wiem, że nigdy nie zrobiła by mi żadnego głupstwa, byla zawsze oddana i lojalna i szczera wobec mnie. Ma dobre serce. Łączyła, a może dalej łączy nas silna więź. Wiem, że bardzo mnie kochała a może i kocha nadal. Rozstaliśmy sie 3 miesiące temu. Zastanawiam sie czy można kogoś kochać i nie postarać sie pracować nad sobą , czy moze jej zły stan psychiczny byl silniejszy. Teraz po czasie zastanawiam się czy dobrze zrobiłem, a przez półtorej roku biłem się z myślami czy rozstanie to dobry pomysł. Wiem, że nie minęło dużo czasu, ale nie wyobrażam sobie życia teraz z inną kobietą. Tęsknie za nią. Przypominają mi sie te dobre chwile i zapominam o tych złych. Bardzo sie boje tego, że bede tego kiedyś żałował. Tego rozstania i, że nie znajdę jiz durgiej takiej co tak mnie kochała. Wiem, że spotyka sie teraz z innymi facetami, ale wydaje mi sie, żeby robi to byle  poprostu nie myśleć o mnie i zajac sobie czymś głowę. Będąc z nią, nie wyobrażałem sobie dalej, że mogę mieć z nią dziecko albo wspólny kredyt. Teraz gdy minęło troche czasu zastanawiam się czy można było to wszystko rozegrać inaczej. Może więcej rozmawiać, zawieść ja siłą na terapie. Przymknąć oko na niektóre sprawy bo wszyscy jesteśmy ludźmi i każdy ma wady. Niesamowicie boje się, że popełniłem największy błąd w życiu i bede cierpiał przez to latami i ze nie znajdę już nikogo z kim bede szczęśliwy przez resztę życia. Nie byłem w tym związku szczęśliwy, ale dostawałem od tej osoby dużo miłości, której potrzebuje. Proszę o opinie, czy postąpiłem słusznie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Moja historia?

Ja uważam, że tak, dużo wcześniej powinieneś, to była toksyczna miłość.
Na siłę nie można nikogo leczyć, zresztą nerwice, depresje nie są do końca wyleczalne, więc to by wracało jak bumerang.
Związek to nie męczarnia.
Pójdź na terapię jak sobie nie radzisz z rozstaniem.

3

Odp: Moja historia?

Popracuj nad pierwiastkiem męskości w sobie. Skoro tak bardzo to doceniałes na jej opiekę nad Tobą na początku relacji, to świadczy że brakuje Tobie pewności siebie. Nigdy nie pokładają całej nadziei w kobiecie, bo się bracie srogo rozczarujesz

4

Odp: Moja historia?

Dziewczyna równie dobrze może mieć ChAD, nie mówić prawdy, wiedziała, że terapia nie pomoże, a Ty się nie znasz, więc powiedziała, że nerwica czy depresja.
To by świadczyło jej obecne zachowanie.
Takie zaburzone osoby bardzo uzależniają, bo tak działa toksyczna miłość.
Trafiła na podatny grunt, ale jak widać do czasu i dobrze.
Byś się przy niej wykończył psychicznie.

5 Ostatnio edytowany przez OneDay (2024-05-28 13:03:09)

Odp: Moja historia?

Niestety nie mogłeś tego inaczej rozegrać. Tzn. mogłeś, ale polegałoby to na tym, że dalej tkwiłbyś w takim samym układzie. Jedyną osoba, która mogłaby coś tu zmienić, to Twoja była dziewczyna, która zapisałaby się na terapię (która szansę na wyleczenia mocno by zwiększyła).
Nie da się dorosłej osoby zmusić siłą do terapii, to tak nie działa.

Sytuacja jest trudna, bo świadomość, że jest chora z pewnością mocno utrudniała Ci podjęcie decyzji. Chory potrzebuje wsparcia bliskich, ale największą robotę musi zrobić sam. Podjęcie leczenia (kompleksowego) jest w przypadku tak długiego chorowania warunkiem wręcz koniecznym.
Zrobiłeś ile mogłeś, ale zakres Twojego działania, Twojej pomocy jest mocno ograniczony, partner może być wsparciem, ale nie jest w stanie być psychoterapeutą dla chorej osoby.

Obawy, że nie znajdzie się już nikogo, kto nas pokocha, są naturalne w fazie żałoby po związku. Ale to z czasem wszystko mija - naprawdę.

PS w Dziale STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA możesz znaleźć kilka wątków na temat relacji z chorym partnerem/partnerką.

No i nie stawiaj równości miedzy wadami a zaburzeniami psychicznymi, bo to całkiem inny kaliber problemów.

6

Odp: Moja historia?

To jest najgorsze uczucie kiedy nie chcesz od kogoś odejść, ale wiesz, że musisz to zrobić. Nikomu tego nie życzę. Nie umiem sobie z tym poradzić…

7

Odp: Moja historia?
Anonim11197 napisał/a:

To jest najgorsze uczucie kiedy nie chcesz od kogoś odejść, ale wiesz, że musisz to zrobić. Nikomu tego nie życzę. Nie umiem sobie z tym poradzić…

To dlaczego nie zwrócisz się o pomoc psychologiczną?

8

Odp: Moja historia?

"Dopiero jak uświadomiłem jej, że od niej odejdę to dostała wiatr w żagle ale nie na długo chociaż na pewno jest lepiej niz bylo kiedyś.  Którego dnia coś we mnie pękło już i postanowiłem, że od niej odejdę."

Wiesz juz dlaczego masz te wyrzuty sumienia?
Dużo sprzeczności jest w całym Twoim poscie.
Powinieneś sam iść na terapię,  bo nie jesteś niestety poukładany.
Ja nie wierzę w obraz który tu przedstawiasz, czyli ona zła, ja ten dobry.
I dlatego Cię to dręczy.

9

Odp: Moja historia?

Ciekawe spostrzeżenie. Ten post nie jest o tym jaki ja jestem dobry, a ona jest zła. Przecież napisałem o niej mnóstwo dobrego. Swoją drogą, chodziłem na terapie wtedy kiedy ona nie chciała i napisałem o tym, że nie ma ludzi bez wad. Co w takim razie jest ze mną nie tak wg Pani, żebym mógł nad tym popracować?




Ela210 napisał/a:

"Dopiero jak uświadomiłem jej, że od niej odejdę to dostała wiatr w żagle ale nie na długo chociaż na pewno jest lepiej niz bylo kiedyś.  Którego dnia coś we mnie pękło już i postanowiłem, że od niej odejdę."

Wiesz juz dlaczego masz te wyrzuty sumienia?
Dużo sprzeczności jest w całym Twoim poscie.
Powinieneś sam iść na terapię,  bo nie jesteś niestety poukładany.
Ja nie wierzę w obraz który tu przedstawiasz, czyli ona zła, ja ten dobry.
I dlatego Cię to dręczy.

10

Odp: Moja historia?
Anonim11197 napisał/a:

Co w takim razie jest ze mną nie tak wg Pani, żebym mógł nad tym popracować?

To już padło: popracuj nad swoim męskim pierwiastkiem (czyt. wyhoduj sobie jaja).


Ja rozumiem, że pierwsze doświadczenia są wyjątkowo intensywne, zwłaszcza jak w tle grana jest zdrada, ale na Boga - z tą obecną zacząłeś być mając 20 lat, czyli to co było wcześniej, to doświadczenia jeszcze licealne. A ciągle zachowujesz się z takiej właśnie perspektywy: chłopca skrzywdzonego, który potrzebuje swojej wybawicielki.

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024