Cześć wszystkim. Piszę to chociaż nie jest to dla mnie łatwe. Byłam z chłopakiem ponad 1.5 roku. Na początku naszego związku wtrąciła się jego matka i siostra radząc mu, żeby mnie zostawił ,bo jeździł do mnie 100 km i nie mogłam znaleźć pracy. Nie byłam dla nich idealną kandydatką. Postanowił się ich posłuchać i mnie zostawił. Po jakimś tygodniu prosił mnie żebym do niego wróciła. Okazało się, że ojciec z nim porozmawiał i wsparł go w naszym związku. Ja mam 31 lat on 33. Nie było to dla mnie proste , ale kochałam go i mu wybaczyłam , ale nie mogłam zapomnieć, że jego rodzina mnie nie uważa. Nasz związek się rozwijał bardzo dobrze . Zero kłótni,było naprawdę dobrze . Pewnego dnia pojechałam do jego rodziców ,bo wiedziałam jak mu na tym zależy,ale jego siostra była niezbyt miła dla mnie . Nie chciałam tam więcej jechać. Po roku związku,przeprowadził się do mojego miasta . Znalazł pracę , wynajął mieszkanie , mi też udało się znaleźć pracę . Było wszystko ok , do czasu gdy dowiedziałam się , że jego siostra przyjechała do mojego miasta. Nie przepadałam za nią więc wyszłam . Nawet kłótni nie było a on stwierdził za kilka godzin, że to koniec bo nie akceptuje jego rodziny itd . Powiedziałam mu , że wszystko mogę naprawić, ale on mnie nie chciał słuchać . Wypowiedzenie złożył dzień później ... Nie mogę zrozumieć jak z dnia na dzień można kogoś zostawić. Dziwne to dla mnie ... Kocham go bardzo ale to go nie obchodzi . Gdy spotkaliśmy się po raz ostatni był na mnie tak cięty. Nie mogłam go nawet dotknąć. Nie wiem jak ktoś może tak szybko się zmienić...
Facet nie umie sobą zarządzać i oczywiście taki ktoś wpadł ci w oko.
Cześć wszystkim. Piszę to chociaż nie jest to dla mnie łatwe. Byłam z chłopakiem ponad 1.5 roku. Na początku naszego związku wtrąciła się jego matka i siostra radząc mu, żeby mnie zostawił ,bo jeździł do mnie 100 km i nie mogłam znaleźć pracy. Nie byłam dla nich idealną kandydatką. Postanowił się ich posłuchać i mnie zostawił. Po jakimś tygodniu prosił mnie żebym do niego wróciła. Okazało się, że ojciec z nim porozmawiał i wsparł go w naszym związku. Ja mam 31 lat on 33. Nie było to dla mnie proste , ale kochałam go i mu wybaczyłam , ale nie mogłam zapomnieć, że jego rodzina mnie nie uważa. Nasz związek się rozwijał bardzo dobrze . Zero kłótni,było naprawdę dobrze . Pewnego dnia pojechałam do jego rodziców ,bo wiedziałam jak mu na tym zależy,ale jego siostra była niezbyt miła dla mnie . Nie chciałam tam więcej jechać. Po roku związku,przeprowadził się do mojego miasta . Znalazł pracę , wynajął mieszkanie , mi też udało się znaleźć pracę . Było wszystko ok , do czasu gdy dowiedziałam się , że jego siostra przyjechała do mojego miasta. Nie przepadałam za nią więc wyszłam . Nawet kłótni nie było a on stwierdził za kilka godzin, że to koniec bo nie akceptuje jego rodziny itd . Powiedziałam mu , że wszystko mogę naprawić, ale on mnie nie chciał słuchać . Wypowiedzenie złożył dzień później ... Nie mogę zrozumieć jak z dnia na dzień można kogoś zostawić. Dziwne to dla mnie ... Kocham go bardzo ale to go nie obchodzi . Gdy spotkaliśmy się po raz ostatni był na mnie tak cięty. Nie mogłam go nawet dotknąć. Nie wiem jak ktoś może tak szybko się zmienić...
Ja tam bym sie cieszyla jakbym sie uwolnila od takiej ciapy co nim rodzina rzadzi a on nie ma wlasnego zdania.
Pewnie i tym razem go namówili...
5 2024-04-21 12:35:58 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-04-21 12:46:04)
Ja myślę, że ta kropla przelała czarę goryczy, jemu nie było łatwo.
Jak chciałaś być z nim, to była okazja pogodzić się z jego siostrą i być może później z jego rodziną, która też by zmieniła front, widząc, że jednak on jest z Tobą szczęśliwy.
Mieszkaliscie osobno, więc kurtuazyjne wizyty można by przeżyć.
Ja myślę, że ta kropla przelała czarę goryczy, jemu nie było łatwo.
Jak chciałaś być z nim, to była okazja pogodzić się z jego siostrą i być może później z jego rodziną, która też by zmieniła front, widząc, że jednak on jest z Tobą szczęśliwy.
Mieszkaliscie osobno, więc kutruazyjne wizyty można by przeżyć.
Masz rację , ale zareagowałam zbyt pochopnie . Czasu nie cofnę niestety...
Ja myślę, że ta kropla przelała czarę goryczy, jemu nie było łatwo.
Jak chciałaś być z nim, to była okazja pogodzić się z jego siostrą i być może później z jego rodziną, która też by zmieniła front, widząc, że jednak on jest z Tobą szczęśliwy.
Mieszkaliscie osobno, więc kurtuazyjne wizyty można by przeżyć.
A ja sie z tym nie do końca zgadzam. Ile można udawać, że deszcz pada gdy ktoś nam pluje w twarz? To po pierwsze, a po drugie facet który ma 33 lata i słucha się mamusi i siostry z kim ma być i układać sobie życie? Serio?
Szanuje się i nie żebraj o czyjąś miłość, nie warto.
No chyba, że otwarcie dałaś koty z jego rodziną, nadawalaś mu na nich cały czas i sama prowokowałaś kłótnie z nimi to jestem w stanie go zrozumieć. Facet mógł być rozdarty chociaż i tak powinien o tym z Tobą najpierw pogadać
A ja sie z tym nie do końca zgadzam. Ile można udawać, że deszcz pada gdy ktoś nam pluje w twarz? To po pierwsze, a po drugie facet który ma 33 lata i słucha się mamusi i siostry z kim ma być i układać sobie życie? Serio?
Szanuje się i nie żebraj o czyjąś miłość, nie warto.
No chyba, że otwarcie dałaś koty z jego rodziną, nadawalaś mu na nich cały czas i sama prowokowałaś kłótnie z nimi to jestem w stanie go zrozumieć. Facet mógł być rozdarty chociaż i tak powinien o tym z Tobą najpierw pogadać
Nie nie było czegoś takiego.
Facet, który jest pod takim wpływem rodziny nie jest dobrym kandydatem na męża. W sumie dobrze się stało.
Nie wiem jak ktoś może tak szybko się zmienić...
Obstawiam, że już wcześniej miał solidne rozterki, a ta sytuacja po prostu przelała czarę goryczy.
Z jednej strony jego nazbyt mocne więzy z rodziną.
Z drugiej Twoje szczeniackie demonstracje.
Z tej mąki chleba nie będzie, chociaż obawiam się, że to nie koniec telenoweli.
Petarda napisał/a:Nie wiem jak ktoś może tak szybko się zmienić...
Obstawiam, że już wcześniej miał solidne rozterki, a ta sytuacja po prostu przelała czarę goryczy.
Z jednej strony jego nazbyt mocne więzy z rodziną.
Z drugiej Twoje szczeniackie demonstracje.Z tej mąki chleba nie będzie, chociaż obawiam się, że to nie koniec telenoweli.
To nie była żadna demonstracja. Wolałam iść niż żeby doszło do kłótni. Bez obaw to już koniec definitywny .
Jeżeli nie potrafisz przeprowadzić krótkiej kurtuazyjnej rozmowy z nielubianą osobą w taki sposób, żeby nie doszło do kłótni to Ty żadnego związku nie utrzymasz.
To naprawdę zalatuje wczesną podstawówką.
Jeżeli nie potrafisz przeprowadzić krótkiej kurtuazyjnej rozmowy z nielubianą osobą w taki sposób, żeby nie doszło do kłótni to Ty żadnego związku nie utrzymasz.
To naprawdę zalatuje wczesną podstawówką.
Hmmm nie wiesz jaka sytuacja ale się wypowiesz. Jeżeli osoba jest wobec kogoś chamska to nie będę udawać że mi to pasuje
Hmmm nie wiesz jaka sytuacja ale się wypowiesz. Jeżeli osoba jest wobec kogoś chamska to nie będę udawać że mi to pasuje
Jesteś dziecinna. Z takim nastawieniem to faktycznie żadnej trwałej relacji nie zbudujesz, tak jak to pisze noben.
To sa chyba jakies jajca ponad 30 letni facet slucha sie mamusi i tatusia co do zwiazkow
Zwiąż sie ze mną, Kochanie!
Jeżeli nie potrafisz przeprowadzić krótkiej kurtuazyjnej rozmowy z nielubianą osobą w taki sposób, żeby nie doszło do kłótni to Ty żadnego związku nie utrzymasz.
To naprawdę zalatuje wczesną podstawówką.
Nie każdy lubi udawać, że deszcz pada jak plują mu w twarz. Bardzo dobrze zrobiła, że sobie poszła zamiast tolerować osobę która jej nie lubi i działa jej na nerwy.
noben napisał/a:Jeżeli nie potrafisz przeprowadzić krótkiej kurtuazyjnej rozmowy z nielubianą osobą w taki sposób, żeby nie doszło do kłótni to Ty żadnego związku nie utrzymasz.
To naprawdę zalatuje wczesną podstawówką.Nie każdy lubi udawać, że deszcz pada jak plują mu w twarz. Bardzo dobrze zrobiła, że sobie poszła zamiast tolerować osobę która jej nie lubi i działa jej na nerwy.
Dobrze czy nie dobrze, to akurat rzecz względna i dyskusyjna.
Bezdyskusyjne jest natomiast, że z takim podejściem żadnego związku nie zbuduje.
noben napisał/a:Jeżeli nie potrafisz przeprowadzić krótkiej kurtuazyjnej rozmowy z nielubianą osobą w taki sposób, żeby nie doszło do kłótni to Ty żadnego związku nie utrzymasz.
To naprawdę zalatuje wczesną podstawówką.Nie każdy lubi udawać, że deszcz pada jak plują mu w twarz. Bardzo dobrze zrobiła, że sobie poszła zamiast tolerować osobę która jej nie lubi i działa jej na nerwy.
Nie chodzi o udawanie, ale o brak kultury i umiejętności współżycia. Można być asertywnym i zaznaczyć swoją pozycję nie wchodząc w konflikt. Ucieczka i buńczuczne tupanie nóżkami to dziecinada.