Mam taki problem, który może jest błahy lecz dla mnie staje się uciążliwy, grożący samotnością.
Od jakiegoś czasu brzydzę się jeść cokolwiek czego sama nie przygotowałam.
Na początku chodziło tylko o domy prywatne, a teraz to się pogłębiło i w restauracji czy innym lokalu też nic nie zjem, nie wypiję.
Gdy jestem u kogoś zaczynam kłamać gdy mnie chcą czymś poczęstować. Kłamię, że zaraz idę na badanie na którym muszę być na czczo.
Albo, że przed chwilą zjadłam obfity obiad i inne kłamstwa, w zależności od pory dnia.
Robię to aby nikogo nie urazić, nie mogę przecież powiedzieć prawdy.
Problem jest w tym, że w maju i czerwcu mam kilka imprez z racji I Komunii, ślubu, urodzin.
Imprezy będą zarówno w lokalach publicznych jak i w domach prywatnych.
Myślę o tym aby pójść tylko do kościoła, dać prezent i zniknąć.
Lecz to nie bardzo jest możliwe.
Czy moją dolegliwość da się uleczyć psychoterapią?
Czy mi to już zostanie na zawsze bo to oznaka nadchodzącej choroby psychicznej, jakieś natręctwo?
Dodam, że lubię jeść, nie jestem anorektyczką.
Lubię gotować, piec ciasta i zjadam to co wykonam sama.
1 2024-04-15 16:14:41 Ostatnio edytowany przez GloriaSoul (2024-04-15 16:32:53)
To pewnie jakis rodzaj fobii. Najlepiej isc z tym do psychoterapeuty. A czego sie brzydzisz konkretnie? Ze ktos rak nie umyl, nasmarkal na to jedzenie, ze muchy po tym lazily, a moze boisz sie zatrucia pokarmowego/ reakcji alergicznej itp?
To pewnie jakis rodzaj fobii. Najlepiej isc z tym do psychoterapeuty. A czego sie brzydzisz konkretnie? Ze ktos rak nie umyl, nasmarkal na to jedzenie, ze muchy po tym lazily, a moze boisz sie zatrucia pokarmowego/ reakcji alergicznej itp?
Przeszkadza mi nawet to, że mimo że przygotowujący posiłek umył ręce to sam dotyk jego rąk, oddychanie na pokarmy.
Już nie mówiąc o tym, ze być może użył oblizanej łyżki do mieszania dania.
Wyobraźnia podpowiada mi wiele niehigienicznych sytuacji.
4 2024-04-15 18:00:32 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-04-15 18:00:57)
Jejku, ile takich osób jest. W restauracji czy u kogoś nie zjedzą, chyba, że przygotują same. Za dużo widziały, jak ktoś przygotowuje posiłki i tyle. Tylko kawa i napoje w restauracji, a do kogoś własnoręcznie upieczone ciasto. Jeśli nie przynosisz własnych kubków, łyżeczek i talerzyków, to nie jest tak źle. Po prostu, nie masz zaufania co do higieny czy produktów.
JuliaUK33 napisał/a:To pewnie jakis rodzaj fobii. Najlepiej isc z tym do psychoterapeuty. A czego sie brzydzisz konkretnie? Ze ktos rak nie umyl, nasmarkal na to jedzenie, ze muchy po tym lazily, a moze boisz sie zatrucia pokarmowego/ reakcji alergicznej itp?
Przeszkadza mi nawet to, że mimo że przygotowujący posiłek umył ręce to sam dotyk jego rąk, oddychanie na pokarmy.
Już nie mówiąc o tym, ze być może użył oblizanej łyżki do mieszania dania.
Wyobraźnia podpowiada mi wiele niehigienicznych sytuacji.
To juz pewnie terapia tylko pomoze
Jejku, ile takich osób jest. W restauracji czy u kogoś nie zjedzą, chyba, że przygotują same. Za dużo widziały, jak ktoś przygotowuje posiłki i tyle. Tylko kawa i napoje w restauracji, a do kogoś własnoręcznie upieczone ciasto. Jeśli nie przynosisz własnych kubków, łyżeczek i talerzyków, to nie jest tak źle. Po prostu, nie masz zaufania co do higieny czy produktów.
Ja już nawet kawy czy herbaty w restauracji nie wypiję.
A gdy idę z wizytą do kogoś to przynoszę swoją wodę w butelce i udaję, że tylko to mogę pić.
Ograniczam wizyty u kogoś jak tylko mogę. Abym nie musiała tam nic konsumować.
7 2024-04-15 18:30:22 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-04-15 18:44:00)
Tamiraa napisał/a:Jejku, ile takich osób jest. W restauracji czy u kogoś nie zjedzą, chyba, że przygotują same. Za dużo widziały, jak ktoś przygotowuje posiłki i tyle. Tylko kawa i napoje w restauracji, a do kogoś własnoręcznie upieczone ciasto. Jeśli nie przynosisz własnych kubków, łyżeczek i talerzyków, to nie jest tak źle. Po prostu, nie masz zaufania co do higieny czy produktów.
Ja już nawet kawy czy herbaty w restauracji nie wypiję.
A gdy idę z wizytą do kogoś to przynoszę swoją wodę w butelce i udaję, że tylko to mogę pić.
Ograniczam wizyty u kogoś jak tylko mogę. Abym nie musiała tam nic konsumować.
Zależy do kogo idziesz i do jakiej knajpy. Moja znajoma też tak ma, więc idzie ze mną do kuchni cos przygotować, a w restauracji tylko czarna kawa z ekspresu. Powiem ci, że z początku tez tak miała z tą wodą w butelce, nie tak całkiem tylko z jakimś własnoręcznie wyciśniętym sokiem, do którego nie mogłam się przekonać, a który zachwalała, że jest niesamowicie zdrowy Liczył się wygląd potraw i na czym było podane.
Dopisałam: atmosfera jest ważna, jak się czujesz wśród nich.
Terapia może pomóc, ale raczej do maja nie zdążysz. Jednak skoro to postępuje (najpierw domy, potem restauracje), to ja bym spróbowała się tym zająć jak najszybciej. Choćby dlatego, że nie wiesz, na ile się to może nasilić (np. zacznie Cię w ten sposób odrzucać od produktów, bo nie będziesz wiedzieć, kto dotykał tego chleba czy czegoś tam).
A co do zaplanowanych uroczystości - skoro nie możesz/nie chcesz odmówić, to chyba mowa o dość bliskich osobach. Ja bym po prostu powiedziała, jak wygląda sytuacja, i spytałabym, czy nie będzie im przeszkadzać, jak wezmę coś ze sobą. A jeśli nie chcesz nikogo wtajemniczać w szczegóły, to ja bym wszystko zrzuciła na dietę; pudełko z kurczakiem, ryżem, warzywami i natychmiast zostajesz kolejną zakręconą na punkcie bycia fit.
Jejku, ile takich osób jest. W restauracji czy u kogoś nie zjedzą, chyba, że przygotują same. Za dużo widziały, jak ktoś przygotowuje posiłki i tyle. Tylko kawa i napoje w restauracji, a do kogoś własnoręcznie upieczone ciasto. Jeśli nie przynosisz własnych kubków, łyżeczek i talerzyków, to nie jest tak źle. Po prostu, nie masz zaufania co do higieny czy produktów.
Jak byłam małolatą to pracowałam w wakacje w jakiejś budce nad morzem z fastfoodem. Przez kilka kolejnych lat nie chciałam nigdzie jeść poza domem
Tamiraa napisał/a:Jejku, ile takich osób jest. W restauracji czy u kogoś nie zjedzą, chyba, że przygotują same. Za dużo widziały, jak ktoś przygotowuje posiłki i tyle. Tylko kawa i napoje w restauracji, a do kogoś własnoręcznie upieczone ciasto. Jeśli nie przynosisz własnych kubków, łyżeczek i talerzyków, to nie jest tak źle. Po prostu, nie masz zaufania co do higieny czy produktów.
Jak byłam małolatą to pracowałam w wakacje w jakiejś budce nad morzem z fastfoodem. Przez kilka kolejnych lat nie chciałam nigdzie jeść poza domem
Ja akurat jedzenia z budek tez nie kupuje, ale wszedzie indziej, gdzie widze, ze jest czysto to tak
11 2024-04-17 13:11:20 Ostatnio edytowany przez Wiewiórka Basia (2024-04-17 13:11:27)
A gdzie cie wpuszczą do kuchni na inspekcję czystości?