Będzie rozwód? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 129 ]

1 Ostatnio edytowany przez BubaHuba (2024-04-11 09:13:42)

Temat: Będzie rozwód?

Dwoje ludzi kolo 30tki. 7 lat razem, 4 po slubie. Dwoje dzieci.

Po porodzie drugiego dziecka mąż potwornie się zmienił. Dodam, że dzieci jak najbardziej chciane. W końcu sam się angażował w proces produkcji tongue
Dzieci w tym momencie 3 i 1,5 roku.

Od drugiego porodu jest dramat. Mąż nie robi nic. Koło dzieci nic, koło siebie nic, w domu nic. Nie schowa talerza do zmywarki, jeżeli mu 10x nie powiem. Nie odkurzy, nie posprząta zabawek, nie zajmie się dzieckiem. Dzieci uwielbia i one go też, ale dopóki nie poproszę, albo dziecko samo na niego nie wlezie, to nie ruszy. Nigdy nie karmił, nie przewijał. Nie wie, jakie biorą leki, jaką mają rutynę dnia, co lubią robić.
Nie był taki wcześniej. Byl naprawdę ogarniętym facetem.

Ja mam dość. Tyle razy już prosiłam i mówiłam. Mówilam, że czuję się jak z trójka dzieci, ze szykuje mnie na nastoletnie czasy dzieci, że musi ruszyć.

Teraz mamy problem, bo młodsze zachorowało autoimmunologicznie i musimy mieć w domu czysto, a on nie sprząta. Proszę go, to muszę zrobić dokładną listę porządków, a i tak część nie jest zrobiona. On nie widzi kurzu, nie widzi bałaganu, nie widzi rzeczy do schowania.

Przytył potwornie, zaraz nie da rady zmieścić sie na fotelu biurowym, bo już się wylewa. Nie dba o siebie, czasami się nie myje. Siedzi i gra w gry albo przegląda internet.

Ja już mam dość. Zawsze o siebie dbałam, trzymam wagę po ciążach, wymyślam obiady, wymyślam aktywności, wymyślam wakacje, zawsze ja. Jak trzeba w domu coś ogarnąć to tez ja dzwonię, ja umawiam specjalistów, ja ogarniam raty na jakieś większe rzeczy. Jak zoatawiam jemu, to po kilku tygodniach się łamię, bo już mam dość czekania.
A pracuję zawodowo, tak dodam. Nie leżę i nie pachnę. Nie pamiętam, kiedy ostayninraz oglądałam serial.

Mąż twierdzi, że wymyślam i to nieprawda. Twierdzi, że ja mu nie pozwalam ogarniać dzieci i że to wszystko moja wina, bo ja się stresuję o byle co. I że to ja powinnam się ogarnąć.
Proponowałam wspólną terapię, ale odmawia.

Rozważam rozwód, bo na ten moment mam dość ogarniania za niego, mam dość proszenia i tłumaczenia. Ja siebie i dzieci ogarnę sama bez problemu.
Koleżanki mnie stopują, ze to wszystko to drobnostki, że jak pójdę do sądu i powiem, ze facet nie sprząta i nie robi koło siebie, to mnie wyśmieją. Że będzie słowo przeciw słowu. Nie bardzo mam świadków, bo długo nic nikomu nie mówiłam na ten temat.
Ale ja nie chcę, zeby dzieci miały taki wzór w domu. I niespecjalnie mam ochotę dalej z nim mieszkać. W tym momencie jest dla mnie nieatrakcyjny, aseksualny i tylko się denerwuję zamiast wyluzować, co znowu odczuwaną dzieci i też chodzą poddenerwowane.

Nie wiem co robić.

Dodam tylko, że nie mam nikogo innego ani w życiu ani na oku. Mąż raczej też.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Noble (2024-04-11 09:19:56)

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

Dwoje ludzi kolo 30tki. 7 lat razem, 4 po slubie. Dwoje dzieci.

Po porodzie drugiego dziecka mąż potwornie się zmienił. Dodam, że dzieci jak najbardziej chciane. W końcu sam się angażował w proces produkcji tongue
Dzieci w tym momencie 3 i 1,5 roku.

Od drugiego porodu jest dramat. Mąż nie robi nic. Koło dzieci nic, koło siebie nic, w domu nic. Nie schowa talerza do zmywarki, jeżeli mu 10x nie powiem. Nie odkurzy, nie posprząta zabawek, nie zajmie się dzieckiem. Dzieci uwielbia i one go też, ale dopóki nie poproszę, albo dziecko samo na niego nie wlezie, to nie ruszy. Nigdy nie karmił, nie przewijał. Nie wie, jakie biorą leki, jaką mają rutynę dnia, co lubią robić.
Nie był taki wcześniej. Byl naprawdę ogarniętym facetem.

Ja mam dość. Tyle razy już prosiłam i mówiłam. Mówilam, że czuję się jak z trójka dzieci, ze szykuje mnie na nastoletnie czasy dzieci, że musi ruszyć.

Teraz mamy problem, bo młodsze zachorowało autoimmunologicznie i musimy mieć w domu czysto, a on nie sprząta. Proszę go, to muszę zrobić dokładną listę porządków, a i tak część nie jest zrobiona. On nie widzi kurzu, nie widzi bałaganu, nie widzi rzeczy do schowania.

Przytył potwornie, zaraz nie da rady zmieścić sie na fotelu biurowym, bo już się wylewa. Nie dba o siebie, czasami się nie myje. Siedzi i gra w gry albo przegląda internet.

Ja już mam dość. Zawsze o siebie dbałam, trzymam wagę po ciążach, wymyślam obiady, wymyślam aktywności, wymyślam wakacje, zawsze ja. Jak trzeba w domu coś ogarnąć to tez ja dzwonię, ja umawiam specjalistów, ja ogarniam raty na jakieś większe rzeczy. Jak zoatawiam jemu, to po kilku tygodniach się łamię, bo już mam dość czekania.
A pracuję zawodowo, tak dodam. Nie leżę i nie pachnę. Nie pamiętam, kiedy ostayninraz oglądałam serial.

Mąż twierdzi, że wymyślam i to nieprawda. Twierdzi, że ja mu nie pozwalam ogarniać dzieci i że to wszystko moja wina, bo ja się stresuję o byle co. I że to ja powinnam się ogarnąć.
Proponowałam wspólną terapię, ale odmawia.

Rozważam rozwód, bo na ten moment mam dość ogarniania za niego, mam dość proszenia i tłumaczenia. Ja siebie i dzieci ogarnę sama bez problemu.
Koleżanki mnie stopują, ze to wszystko to drobnostki, że jak pójdę do sądu i powiem, ze facet nie sprząta i nie robi koło siebie, to mnie wyśmieją. Że będzie słowo przeciw słowu. Nie bardzo mam świadków, bo długo nic nikomu nie mówiłam na ten temat.
Ale ja nie chcę, zeby dzieci miały taki wzór w domu. I niespecjalnie mam ochotę dalej z nim mieszkać. W tym momencie jest dla mnie nieatrakcyjny, aseksualny i tylko się denerwuję zamiast wyluzować, co znowu odczuwaną dzieci i też chodzą poddenerwowane.

Nie wiem co robić.

Dodam tylko, że nie mam nikogo innego ani w życiu ani na oku. Mąż raczej też.

Więc albo posłuchasz koleżanek i będziesz w tym tkwiła i dalej się męczyła z kolejnym dzieckiem, albo przykładowo zabierzesz dzieci i sie wyprowadzisz, a do rozwodu zawsze może dojść później, chyba, że mąż się puknie w łepetynę i ogarnie.

3

Odp: Będzie rozwód?

Wizja rozwodu może da mu do zmiany myślenia, z drugiej strony piszesz, że sama wszystko ogarniesz bez niego, tak jakby do tego on nie był Ci potrzebny.
A problem leży w tym, że przestał Ci odpowiadać pod każdym względem, bo do pomocy w domu mogłabyś kogoś zatrudnić, a Ty po prostu już go nie chcesz.

Tylko jak są dzieci, to patrząc tylko na siebie bardzo je skrzywdzisz rozwodem.

Dlatego rozważcie terapię małżeńską, powiedz mu wprost, że jeśli nic ze sobą nie zrobi, to na poważnie rozważasz rozwód.

Z tym, że najpierw ktoś z was musiałby się wyprowadzić, żeby sąd widział całkowity rozpad małżeństwa czyli powód do rozwodu.
Porozmawiaj z adwokatem.

4 Ostatnio edytowany przez szeptem (2024-04-11 11:05:38)

Odp: Będzie rozwód?

Ale czy wcześniej, przed dziećmi, mąż na równi z Tobą angażował się w ogarnianie waszego życia, czy też tylko leżał i grał na kompie? Jeśli tak, to faktycznie kiepsko o nim świadczy ta nagła zmiana - powinien przecież robić jeszcze więcej, bo jest więcej pracy ponieważ doszła dwójka dzieci. Mam wrażenie jednak, że ów facet taki był zawsze, tylko Ty przymykałaś oko. Teraz, z pociechami na pokładzie Cię to przerasta.... i się nie dziwię. Szczerze mówiąc obserwuję  takie związki wokół siebie, i współczuję kobietom w nich tkwiącym. Są maszynami wielozadaniowymi do sprzątania, gotowania, załatwiania i do seksu (choć nie zawsze) itd... Niektóre odeszły od takich mężulków - dzieciaków, inne nadal trwają w związkach ale są bardzo, bardzo nieszczęśliwe a przede wszystkim - potwornie zmęczone. Najgorsze, że z takim ojcem strach dzieci zostawić (robiłaś to kiedykolwiek?) - u jednej znajomej, która celowo tak zrobiła i wyjechała na 2 dni po powrocie... lepiej nie gadać, co było. Syf i malaria, dzieciak cały w kupie, głodny i zrozpaczony. De facto nadawało się to do zgłoszenia do służb, ale oczywiście koleżanka nie zrobiła tego, tylko nadal się buja z tym frajerem.
Autorko myślę, że odpowiedź sama już czujesz w sobie, że lepiej będzie dla Ciebie i dzieciaków się ewakuować. Będzie Ci lżej przede wszystkim, no bo aktualnie masz na głowie trzeciego, wielkiego dzieciaka. pozbycie się go jest najrozsądniejszą opcją. On potrzebuje mamusi, a Ty chyba nią nie jesteś, prawda?
Twój mąż pracuje?

5

Odp: Będzie rozwód?
szeptem napisał/a:

Ale czy wcześniej, przed dziećmi, mąż na równi z Tobą angażował się w ogarnianie waszego życia, czy też tylko leżał i grał na kompie? Jeśli tak, to faktycznie kiepsko o nim świadczy ta nagła zmiana - powinien przecież robić jeszcze więcej, bo jest więcej pracy ponieważ doszła dwójka dzieci. Mam wrażenie jednak, że ów facet taki był zawsze, tylko Ty przymykałaś oko. Teraz, z pociechami na pokładzie Cię to przerasta.... i się nie dziwię. Szczerze mówiąc obserwuję  takie związki wokół siebie, i współczuję kobietom w nich tkwiącym. Są maszynami wielozadaniowymi do sprzątania, gotowania, załatwiania i do seksu (choć nie zawsze) itd... Niektóre odeszły od takich mężulków - dzieciaków, inne nadal trwają w związkach ale są bardzo, bardzo nieszczęśliwe a przede wszystkim - potwornie zmęczone. Najgorsze, że z takim ojcem strach dzieci zostawić (robiłaś to kiedykolwiek?) - u jednej znajomej, która celowo tak zrobiła i wyjechała na 2 dni po powrocie... lepiej nie gadać, co było. Syf i malaria, dzieciak cały w kupie, głodny i zrozpaczony. De facto nadawało się to do zgłoszenia do służb, ale oczywiście koleżanka nie zrobiła tego, tylko nadal się buja z tym frajerem.
Autorko myślę, że odpowiedź sama już czujesz w sobie, że lepiej będzie dla Ciebie i dzieciaków się ewakuować. Będzie Ci lżej przede wszystkim, no bo aktualnie masz na głowie trzeciego, wielkiego dzieciaka. pozbycie się go jest najrozsądniejszą opcją. On potrzebuje mamusi, a Ty chyba nią nie jesteś, prawda?
Twój mąż pracuje?

Ogarniał wcześniej. Nie jakoś mega szałowo, ale się starał i mu się chciało. Wykazywał inicjatywę i myślałam, że tak dalej będzie. Teraz są momenty, kiedy się zastanawiam czy nie ma jakiejś choroby psychicznej.

Nie zostawal nigdy z dziećmi. Teraz twierdzi, że to moja wina, bo mu nigdy nie dawałam robić przy dzieciach. No ale to nie jest kwestia dawałam nie dawalam, tylko jak prosilam, zeby ubral dziecku spodnie, a on mówił, że nie da rady, bo dziecko wierzga, to jak mam z nim dziecko zostawić?
Teraz to już bałabym się, że dziecku coś się stanie pod jego opieką.

Obecnie i tak mieszkamy osobno od miesiąca. Wyprowadzilismy się, zeby ogarnąc chorobę dziecka i porobić testy związane z tym, czy dziecko ma alergię na nasze zwierzaki. Wyprowadzka była z zamiarem powrotu oczywiście, ale łapię się na tym, że wcale nie chce mi się tam wracać i wcale nie tęsknię. Najchętniej bym wrócila tylko po rzeczy.

6

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

...łapię się na tym, że wcale nie chce mi się tam wracać i wcale nie tęsknię. Najchętniej bym wrócila tylko po rzeczy.

I tak właśnie zrób! Zobaczysz, jaką ulgę poczujesz.
Jego choroba psychiczna zwie się lenistwo i niedojrzałość.

7

Odp: Będzie rozwód?

Skoro się wyprowadziłaś i nie masz zamiaru wracać to nie możesz oczekiwać, że on się zmieni, zacznie działać.
Nie dajesz mi szansy na poprawę.

8

Odp: Będzie rozwód?

Skoro Ty wszystko robisz, to po co on ma robić...;)

9 Ostatnio edytowany przez Noble (2024-04-11 14:05:42)

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

Obecnie i tak mieszkamy osobno od miesiąca. Wyprowadzilismy się, zeby ogarnąc chorobę dziecka i porobić testy związane z tym, czy dziecko ma alergię na nasze zwierzaki. Wyprowadzka była z zamiarem powrotu oczywiście, ale łapię się na tym, że wcale nie chce mi się tam wracać i wcale nie tęsknię. Najchętniej bym wrócila tylko po rzeczy.

To wróc po rzeczy. Dobrym ojcem można byc tez na odległość, setki rozwodnikow tak funkcjonują. Jak mu będzie na Tobie i dzieciach zależało, to chocby skały srały, znajdzie sposób.

10

Odp: Będzie rozwód?
GloriaSoul napisał/a:

Nie dajesz mu szansy na poprawę.

On tę szansę miał ostatnie kilka lat. Zmarnował ją. Ileż można czekać?... I trzeba być też realistką, będąc na miejscu Autorki wątku - on się NIE zmieni. Na 99%. Jeśli nagle grunt usunie mu się spod nóg w postaci wyprowadzki żony i perspektywy rozwodu, być może dostanie na chwilkę napędu i pozornie się zmieni - ale gwarantuję, że jak tylko kobieta wróci, to za chwilę będzie, jak było wcześniej, czyli wszystko na jej głowie.
Nie należy dopuścić do takiej sytuacji, i tyle.

11

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:
szeptem napisał/a:

Ale czy wcześniej, przed dziećmi, mąż na równi z Tobą angażował się w ogarnianie waszego życia, czy też tylko leżał i grał na kompie? Jeśli tak, to faktycznie kiepsko o nim świadczy ta nagła zmiana - powinien przecież robić jeszcze więcej, bo jest więcej pracy ponieważ doszła dwójka dzieci. Mam wrażenie jednak, że ów facet taki był zawsze, tylko Ty przymykałaś oko. Teraz, z pociechami na pokładzie Cię to przerasta.... i się nie dziwię. Szczerze mówiąc obserwuję  takie związki wokół siebie, i współczuję kobietom w nich tkwiącym. Są maszynami wielozadaniowymi do sprzątania, gotowania, załatwiania i do seksu (choć nie zawsze) itd... Niektóre odeszły od takich mężulków - dzieciaków, inne nadal trwają w związkach ale są bardzo, bardzo nieszczęśliwe a przede wszystkim - potwornie zmęczone. Najgorsze, że z takim ojcem strach dzieci zostawić (robiłaś to kiedykolwiek?) - u jednej znajomej, która celowo tak zrobiła i wyjechała na 2 dni po powrocie... lepiej nie gadać, co było. Syf i malaria, dzieciak cały w kupie, głodny i zrozpaczony. De facto nadawało się to do zgłoszenia do służb, ale oczywiście koleżanka nie zrobiła tego, tylko nadal się buja z tym frajerem.
Autorko myślę, że odpowiedź sama już czujesz w sobie, że lepiej będzie dla Ciebie i dzieciaków się ewakuować. Będzie Ci lżej przede wszystkim, no bo aktualnie masz na głowie trzeciego, wielkiego dzieciaka. pozbycie się go jest najrozsądniejszą opcją. On potrzebuje mamusi, a Ty chyba nią nie jesteś, prawda?
Twój mąż pracuje?

Ogarniał wcześniej. Nie jakoś mega szałowo, ale się starał i mu się chciało. Wykazywał inicjatywę i myślałam, że tak dalej będzie. Teraz są momenty, kiedy się zastanawiam czy nie ma jakiejś choroby psychicznej.

Nie zostawal nigdy z dziećmi. Teraz twierdzi, że to moja wina, bo mu nigdy nie dawałam robić przy dzieciach. No ale to nie jest kwestia dawałam nie dawalam, tylko jak prosilam, zeby ubral dziecku spodnie, a on mówił, że nie da rady, bo dziecko wierzga, to jak mam z nim dziecko zostawić?
Teraz to już bałabym się, że dziecku coś się stanie pod jego opieką.

Obecnie i tak mieszkamy osobno od miesiąca. Wyprowadzilismy się, zeby ogarnąc chorobę dziecka i porobić testy związane z tym, czy dziecko ma alergię na nasze zwierzaki. Wyprowadzka była z zamiarem powrotu oczywiście, ale łapię się na tym, że wcale nie chce mi się tam wracać i wcale nie tęsknię. Najchętniej bym wrócila tylko po rzeczy.


Masz okazję postawić sprawę jasno, zdecyduj się czy dajesz szansę czy nie widzisz się dalej w tym związku.
Czeka Cię poważna rozmowa z mężem.

12 Ostatnio edytowany przez onaanna (2024-04-11 15:22:19)

Odp: Będzie rozwód?
Popaprany napisał/a:

Skoro Ty wszystko robisz, to po co on ma robić...;)

Wiele kobiet tak ma.
Zacharuja sie na smierc. Tak nauczyly faceta ze nic nie musi robic. A one lataja nad daomen dziecmi i obiadkami. Same sobie winne. Od poczatku trzeba stawiac granice. Tego nie zrobie tego tez nie, rob Ty - masz 2 rece. Ja jestem zneczona i poloze sie i zajme soba.

On nie musi nic robic skoro Ty tak dokazujesz i wszystko zalatwisz.

13

Odp: Będzie rozwód?
onaanna napisał/a:
Popaprany napisał/a:

Skoro Ty wszystko robisz, to po co on ma robić...;)

Wiele kobiet tak ma.
Zacharuja sie na smierc. Tak nauczyly faceta ze nic nie musi robic. A one lataja nad daomen dziecmi i obiadkami. Same sobie winne. Od poczatku trzeba stawiac granice. Tego nie zrobie tego tez nie, rob Ty - masz 2 rece. Ja jestem zneczona i poloze sie i zajme soba.

On nie musi nic robic skoro Ty tak dokazujesz i wszystko zalatwisz.

Dokładnie, z tym, że tu autorka odjechała też emocjonalnie, więc jest bardziej za rozwodem.

14

Odp: Będzie rozwód?
onaanna napisał/a:
Popaprany napisał/a:

Skoro Ty wszystko robisz, to po co on ma robić...;)

Wiele kobiet tak ma.
Zacharuja sie na smierc. Tak nauczyly faceta ze nic nie musi robic. A one lataja nad daomen dziecmi i obiadkami. Same sobie winne. Od poczatku trzeba stawiac granice. Tego nie zrobie tego tez nie, rob Ty - masz 2 rece. Ja jestem zneczona i poloze sie i zajme soba.

On nie musi nic robic skoro Ty tak dokazujesz i wszystko zalatwisz.

No tak, tyle że ja nigdy nie byłam tą, która robiła wszystko dookoła. Od początku dzieliliśmy się obowiązkami, ale coś się odwaliło po drugim dziecku i ja naprawdę nie wiem co.

Dziecko bardzo wymagające, długo nieodkładalne, były momenty, że ja z noworodkiem na ręce i starszym przy nodze latałam z odkurzaczem, bo on musiał poleżeć. I wiecie, ja myślałam, że on jak zobaczy taką scenę to go to ruszy i on sam ruszy i jednak zrobi, ale nie. Potem olałam temat, robiłam minimum, żeby on też musiał. Ustaliliśmy konkretnie, kto za co odpowiada, ale dalej jest kijowo.

Ja nie chcę załatwiać wszystkiego. Ale kiedy proszę, żebysmy usiedli i wybrali żłobek albo nianię, to jego to kompletnie nie interesuje. Jak mu powiem, że ma zanieść papiery czy wysłać coś na poczcie to to zrobi, ale nie ma własnej inicjatywy, żeby jakoś razem ze mną omówić, czego szukamy w osobie, która zajmuje się naszym dzieckiem. Więc nianię znalazłam sama.
Wakacje już przestałam ogarniać, więc od 3 lat na żadnych nie byliśmy, bo on nawet nie proponuje.

Gdybym wiedziała, że tak będzie, to bym za mąż nie wychodzila. Tymczasem wcześniej było spoko. Gotował, ogarniał, dbał o siebie, biegał, dużo wychodzilismy razem z obustronnej inicjatywy, fajne to życie było. Nie wiem, co się popsuło. I przy dwójce dzieci trochę już nie mam siły i energii na myślenie o tym, w jaki sposób naprawiać małżeństwo. Zwyczajnie wiem, że ogarnę dzieci i siebie sama bez problemu i nie będę sie wkurzać o to, że mam jeszcze jedną osobę do uwzględniania.

To też nie tak, że nie daję możliwości poprawy, bo tłumaczyłam i prosiłam wiele razy przez ostatni rok. Bywały drobne poprawy po większych awanturach, ale to dalej było chwilowe i znikało. To są takie drobnostki, ale jak proszę, żeby starł kurz z dziecięcej maty wieczorem, jak dzieci idą spac, to rano jest nieruszone. Proszę, żeby kupił dzieciom stałe leki, a on nie wie jakie (od 1,5 roku takie same).
Teraz jestesmy osobno i to miało być chwilowe, a ja widzę, że ani nie tęsknię, ani nie potrzebuję z nim przebywać czy rozmawiać i w sumie poza dziećmi nie mamy o czym rozmawiać. Taka rozłąka uświadamia mi moją niechęć do powrotu. Lepiej i spokojniej mi osobno, tam zawsze byłam zestresowana.
Zresztą bylam w naszym domu na chwilę po rzeczy i przez miesiąc mąż zaniedbał bardzo. A przy obecnych problemach dziecka, musimy mieć zawsze super czysto, bo inaczej możemy spowodować stan zagrożenia życia, o czym mąż wie, ale bagatelizuje.

Nie chcę, żeby dzieci widziały taki przykład ojca, który totalnie olewa.

15

Odp: Będzie rozwód?

Nie słuchaj koleżanek i uwolnij się od tej kuli u nogi. Skoro już się wyprowadziłaś i mieszkasz z dziećmi osobno to nie wracaj. Może jak szanowny pan syfem i brudem zarosnie to się ogarnie, ale raczej w to wątpię.

16 Ostatnio edytowany przez szeptem (2024-04-11 16:33:43)

Odp: Będzie rozwód?

Bubo nie wracaj, układaj sobie życie samodzielnie. Mężowi dzieci dawaj na spotkania u niego, tylko wtedy, kiedy po 1. będzie mu na nich zależało, a po 2. posprząta u siebie porządnie za każdym razem, czyli będzie miał warunki do tego. Absolutnie nie pozwól na spotkania u siebie w mieszkaniu, bo będziesz miała za chwilę to samo, co wcześniej. Jest dorosły, jest ojcem, niech weźmie się w garść. Żenujący typ, przyznać muszę....
Podejrzewam, że mąż dzieciaki oleje, niestety. Nie będzie mu się chciało, przerosną go obowiązki. Znam takich....
No ale i tak już to robi, więc różnica niewielka, ale Ty przynajmniej odetchniesz.

17

Odp: Będzie rozwód?

wyglada na depresję...

18

Odp: Będzie rozwód?

Bardzo dziwna jest ta zmiana Twojego męża, faktycznie wygląda albo jak depresja albo rozwój jakiejś choroby psychicznej, bo nie chce mi się wierzyć że facet który na początku normalnie ogarniał życie rodzinne nagle się wylogowuje z aktywności po tym jak przychodzi na świat drugie dziecko. No ale skoro on nie chce rozmawiać to Twoją powinnością jest ratować siebie i dzieciaki.

19

Odp: Będzie rozwód?
Ela210 napisał/a:

wyglada na depresję...

To samo pomyślałem.

Na kryzys wieku średniego jeszcze za wcześnie.
Może żal utraconych możliwości? Świadomość szarej egzystencji, ostateczna rezygnacja z marzeń?

Foxterier napisał/a:

No ale skoro on nie chce rozmawiać to Twoją powinnością jest ratować siebie i dzieciaki.

I w czym pomoże rozwód?
Autorka będzie miała więcej obowiązków, a i dzieci będą trwale poszkodowane.



Autorka ze swoim podejściem stosuje metodą kija (marchewki brak). Nie ma z jej strony komunikacji, tylko wymagania (typowe zachowania wyniesione z toksycznego domu).

20

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Ela210 napisał/a:

wyglada na depresję...

To samo pomyślałem.

Na kryzys wieku średniego jeszcze za wcześnie.
Może żal utraconych możliwości? Świadomość szarej egzystencji, ostateczna rezygnacja z marzeń?

Foxterier napisał/a:

No ale skoro on nie chce rozmawiać to Twoją powinnością jest ratować siebie i dzieciaki.

I w czym pomoże rozwód?
Autorka będzie miała więcej obowiązków, a i dzieci będą trwale poszkodowane.



Autorka ze swoim podejściem stosuje metodą kija (marchewki brak). Nie ma z jej strony komunikacji, tylko wymagania (typowe zachowania wyniesione z toksycznego domu).

Autorce pomoże w ułożeniu sobie życia na nowo i pozbyciu się strupa. A może jej mężowi się oczy otworzą jak zobaczy pozew na stole.

21

Odp: Będzie rozwód?
Foxterier napisał/a:

Autorce pomoże w ułożeniu sobie życia na nowo i pozbyciu się strupa. A może jej mężowi się oczy otworzą jak zobaczy pozew na stole.

smile smile smile

NIE

22

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Ela210 napisał/a:

wyglada na depresję...

To samo pomyślałem.

Na kryzys wieku średniego jeszcze za wcześnie.
Może żal utraconych możliwości? Świadomość szarej egzystencji, ostateczna rezygnacja z marzeń?

Foxterier napisał/a:

No ale skoro on nie chce rozmawiać to Twoją powinnością jest ratować siebie i dzieciaki.

I w czym pomoże rozwód?
Autorka będzie miała więcej obowiązków, a i dzieci będą trwale poszkodowane.



Autorka ze swoim podejściem stosuje metodą kija (marchewki brak). Nie ma z jej strony komunikacji, tylko wymagania (typowe zachowania wyniesione z toksycznego domu).


Człowieku co ty bredzisz, żebyś chociaż raz mądry komenatrz napisał.
Nie dość że robi kobieta w domu wszytko to ma jeszcze jaśnie pana zachęcać, zabawiać, stwarzać odpowiednie warunki do wykazania się. Czy on ma 5 lat? Czy on nie wie jakie ma zobowiązania i na co się zdecydował ? Czy wy wszyscy tutaj jesteście ulomni (mam na myśli facetów) shini, taka, farmer których trzeba wspierać w odkurzaniu lub pomocy w domu?

Nie daj sobie wmówić, że to nic takiego. To wielka sprawa jak twój partner nie wspiera Cię i nic nie zamierza z tym zrobić, on już dostał ostrzeżenie, jedno drugie, ile można mówić do dorosłego człowieka który zdecydował się na małżeństwo i potomstwo, że ma uczestniczyć w tym przedsięwzięciu jakim jest dosorlse życie.

Podziwiam Cię.
Poza tym ciekawostka, na forum przesiadują same meskie beksy, wokół których trzeba skakać, dbać, wspierać, większość lasek tutaj jest znacznie bardziej ogarnięta co znaczy żebyś nie brała sobie do serca tych łzawych wpisów, bo o oni mają jakieś braki na poziomie podstawowym.

23

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Autorce pomoże w ułożeniu sobie życia na nowo i pozbyciu się strupa. A może jej mężowi się oczy otworzą jak zobaczy pozew na stole.

smile smile smile

NIE

No bardzo rozbudowany kontrargument Farmer, może jakieś konkrety?

24

Odp: Będzie rozwód?
Karmaniewraca napisał/a:

Człowieku co ty bredzisz, żebyś chociaż raz mądry komenatrz napisał.
Nie dość że robi kobieta w domu wszytko to ma jeszcze jaśnie pana zachęcać, zabawiać, stwarzać odpowiednie warunki do wykazania się. Czy on ma 5 lat? Czy on nie wie jakie ma zobowiązania i na co się zdecydował ? Czy wy wszyscy tutaj jesteście ulomni (mam na myśli facetów) shini, taka, farmer których trzeba wspierać w odkurzaniu lub pomocy w domu?

Odwróć płeć.

Od drugiego porodu jest dramat. Żona nie robi nic. Koło dzieci nic, koło siebie nic, w domu nic. Nie schowa talerza do zmywarki, jeżeli jej 10x nie powiem. Nie odkurzy, nie posprząta zabawek, nie zajmie się dzieckiem. Dzieci uwielbia i one ją też, ale dopóki nie poproszę, albo dziecko samo na niej nie wlezie, to nie ruszy. Nigdy nie karmi, nie przewija. Nie wie, jakie biorą leki, jaką mają rutynę dnia, co lubią robić.
Nie była taka wcześniej. Była naprawdę ogarniętą kobietą.

Ja mam dość. Tyle razy już prosiłem i mówiłem. Mówiłem, że czuję się jak z trójka dzieci, ze szykuje mnie na nastoletnie czasy dzieci, że musi ruszyć.

Teraz mamy problem, bo młodsze zachorowało autoimmunologicznie i musimy mieć w domu czysto, a ona nie sprząta. Proszę ją, to muszę zrobić dokładną listę porządków, a i tak część nie jest zrobiona. Ona nie widzi kurzu, nie widzi bałaganu, nie widzi rzeczy do schowania.

Przytyła potwornie, zaraz nie da rady zmieścić sie na fotelu biurowym, bo już się wylewa. Nie dba o siebie, czasami się nie myje. Siedzi i gra w gry albo przegląda internet.

Ja już mam dość. Zawsze o siebie dbałem, trzymam wagę, wymyślam obiady, wymyślam aktywności, wymyślam wakacje, zawsze ja. Jak trzeba w domu coś ogarnąć to tez ja dzwonię, ja umawiam specjalistów, ja ogarniam raty na jakieś większe rzeczy. Jak zostawiam jej, to po kilku tygodniach się łamię, bo już mam dość czekania.
A pracuję zawodowo, tak dodam. Nie leżę i nie pachnę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz oglądałem serial.

Żona twierdzi, że wymyślam i to nieprawda. Twierdzi, że ja jej nie pozwalam ogarniać dzieci i że to wszystko moja wina, bo ja się stresuję o byle co. I że to ja powinienem się ogarnąć.
Proponowałem wspólną terapię, ale odmawia.

Rozważam rozwód, bo na ten moment mam dość ogarniania za nią, mam dość proszenia i tłumaczenia. Ja siebie i dzieci ogarnę sam bez problemu.

Gdyby był taki opis to pierwsze co byś pomyślała to lenistwo, czy depresja poporodowa?
A wiesz, że u przeszło 10 % mężczyzn występuje depresja poporodowa?

Opuściłabyś partnera, bo ma depresję, tkwi w życiowym dołku?

Rozumiem frustrację autorki, ale najwidoczniej ona ma niską inteligencję emocjonalną i komunikacja między partnerami kuleje.
Jest nauczona, że faceta trzeba gonić, on nie może być słaby. (stąd metoda kija - to dlatego w Polsce 7x więcej mężczyzn popełnia samobójstwo niż kobiety).

25 Ostatnio edytowany przez BubaHuba (2024-04-12 11:31:49)

Odp: Będzie rozwód?

Rozmawiałam z mężem o spadkach nastroju, o depresji, proponowalam terapie indywidualną, terapię małżeńską, proponowalam psychiatrę, proponowałam, żeby zrobił sobie podstawowe badania w POZ.
Mąż odmawia.

I nie zgadzam się do co metody kija czy tam niskiej inteligencji emocjonalnej.
Mąż jest dorosłym facetem, dorośli ludzie nie dostają nagrod za odkurzenie domu.

26

Odp: Będzie rozwód?
Foxterier napisał/a:
Farmer napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Autorce pomoże w ułożeniu sobie życia na nowo i pozbyciu się strupa. A może jej mężowi się oczy otworzą jak zobaczy pozew na stole.

smile smile smile

NIE

No bardzo rozbudowany kontrargument Farmer, może jakieś konkrety?

A jakie byś chciała?

Dostanie rozwód od ręki?
Polepszy się jej sytuacja socjalno-bytowa?
Otrzyma pomoc?
Dzieci będą miały lepszego tatusia?
Rozwódka z dwójką dzieci (z czego 1 chore) to materiał na żonę?


Jeśli facet ma depresję i zobaczy pozew, to pierwsze co zrobi to coś głupiego i może nieodwracalnego.

27

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

Rozmawiałam z mężem o spadkach nastroju, o depresji, proponowalam terapie indywidualną, terapię małżeńską, proponowalam psychiatrę, proponowałam, żeby zrobił sobie podstawowe badania w POZ.
Mąż odmawia.

I nie zgadzam się do co metody kija czy tam niskiej inteligencji emocjonalnej.
Mąż jest dorosłym facetem, dorośli ludzie nie dostają nagrod za odkurzenie domu.


No właśnie, nie dostają nagrody. To że jemu się coś po chrzanilo w emocjach czy w głowie to jest pewne. Polubowne próby rozwiązania tego stanu nie przynoszą efektu i czasami potrzebna jest terapia wstrząsowa.
Jeśli zobaczy, że traci wszystko to może się ogarnie, a może jest mu tak dobrze bo wszystko jest zrobione. Najlepiej jest powiedzieć, jak się nie chce chce czegoś zrobić że nie umiem.

I nie uważam, że sadzie ktoś by cię zabił śmiechem gdybyś podała powody. Ludzie się rozstają z różnych przyczyn. A to wcale taki mały powód nie jest.

28

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Foxterier napisał/a:
Farmer napisał/a:

smile smile smile

NIE

No bardzo rozbudowany kontrargument Farmer, może jakieś konkrety?

A jakie byś chciała?

Dostanie rozwód od ręki?
Polepszy się jej sytuacja socjalno-bytowa?
Otrzyma pomoc?
Dzieci będą miały lepszego tatusia?
Rozwódka z dwójką dzieci (z czego 1 chore) to materiał na żonę?


Jeśli facet ma depresję i zobaczy pozew, to pierwsze co zrobi to coś głupiego i może nieodwracalnego.

Bo ostatni punkt pod tytułem materiał na żonę to naprawdę coś czym się należy martwić. Jest masa gości którzy są z kobietami które mają dzieci, ostatni przypadek wśród znajomych. To tylko taki stary incel jak ty tego nie pojmuję, że ludzie się dobierają w pary jak chcą a nie tak jak sobie jakiś dziad na forum fantazjuje.

Dla dzieci lepiej, nie będą patrzeć na rozlalzego, leniwego i grubego ojca który nic nie robi, no świetny wzór i start w dorosłość.

29

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

Rozmawiałam z mężem o spadkach nastroju, o depresji, proponowalam terapie indywidualną, terapię małżeńską, proponowalam psychiatrę, proponowałam, żeby zrobił sobie podstawowe badania w POZ.
Mąż odmawia.

Idź do jego rodziców, bo on chyba z tych upartych.

BubaHuba napisał/a:

Mąż jest dorosłym facetem, dorośli ludzie nie dostają nagrod za odkurzenie domu.

Dorośli ludzie też mają depresję i otrzymują narody za odkurzenie domu (to, że ty tego nigdy w domu nie widziałaś, to co innego).

30

Odp: Będzie rozwód?
Karmaniewraca napisał/a:

Bo ostatni punkt pod tytułem materiał na żonę to naprawdę coś czym się należy martwić. Jest masa gości którzy są z kobietami które mają dzieci, ostatni przypadek wśród znajomych. To tylko taki stary incel jak ty tego nie pojmuję, że ludzie się dobierają w pary jak chcą a nie tak jak sobie jakiś dziad na forum fantazjuje.

Dla dzieci lepiej, nie będą patrzeć na rozlalzego, leniwego i grubego ojca który nic nie robi, no świetny wzór i start w dorosłość.

Od starej mizoandryczki nic wielkiego nie oczekiwałem i jak zwykle się nie zawiodłem.

Dlatego zawsze doradzam: kobieto nie słuchaj "przyjaciółek", które są bezdzietne i nie mają męża, bo rozwalą każde małżeństwo.

31

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Bo ostatni punkt pod tytułem materiał na żonę to naprawdę coś czym się należy martwić. Jest masa gości którzy są z kobietami które mają dzieci, ostatni przypadek wśród znajomych. To tylko taki stary incel jak ty tego nie pojmuję, że ludzie się dobierają w pary jak chcą a nie tak jak sobie jakiś dziad na forum fantazjuje.

Dla dzieci lepiej, nie będą patrzeć na rozlalzego, leniwego i grubego ojca który nic nie robi, no świetny wzór i start w dorosłość.

Od starej mizoandryczki nic wielkiego nie oczekiwałem i jak zwykle się nie zawiodłem.

Dlatego zawsze doradzam: kobieto nie słuchaj "przyjaciółek", które są bezdzietne i nie mają męża, bo rozwalą każde małżeństwo.


Zdecydowanie więcej można się dowiedzieć od starego dziada, który żyje w swojej głowie i fantazji na temat swojej zajebistości. Zapraszamy do rzeczywistości, ostatnia szansa żebyś zdążył na ten pociąg, wiele Cię omija z życia.

32

Odp: Będzie rozwód?
Karmaniewraca napisał/a:

Zdecydowanie więcej można się dowiedzieć od starego dziada, który żyje w swojej głowie i fantazji na temat swojej zajebistości. Zapraszamy do rzeczywistości, ostatnia szansa żebyś zdążył na ten pociąg, wiele Cię omija z życia.

Gdybym miał spędzić życie z taką mizoandryczką jak ty, to bym się powiesił.

Zapraszamy do rzeczywistości.

33

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Foxterier napisał/a:
Farmer napisał/a:

smile smile smile

NIE

No bardzo rozbudowany kontrargument Farmer, może jakieś konkrety?

A jakie byś chciała?

Dostanie rozwód od ręki?
Polepszy się jej sytuacja socjalno-bytowa?
Otrzyma pomoc?
Dzieci będą miały lepszego tatusia?
Rozwódka z dwójką dzieci (z czego 1 chore) to materiał na żonę?


Jeśli facet ma depresję i zobaczy pozew, to pierwsze co zrobi to coś głupiego i może nieodwracalnego.

Bez problemu dam radę finansowo sama z dziećmi. Kwestia zarobkow to kolejny kamyczek, ktory przesypuje szalę, bo mężowi się nie chce nic robic, zeby więcej zarabiać i żeby sytuacja byla lepsza.

Czy będą miały lepszego tatusia? Pytanie czy byle jaki jest ok. Mam czekać, aż się same zorientują? Póki co ojca uwielbiają, ale myślę, ze dlatego, ze ostatnio widują go raz w tygodniu.

Nie mam zamiaru być już materiałem na żonę. Zmęczona jestem i wypalona. Chcę spokoju.

Ja nie odpowiadam za ewentualne samobójstwo męża. Naprawdę jakkolwiek brutalnie to brzmi, ja mam ograniczone siły. Sama jestem po terapii.

Daj propozycję rozwiązania zamiast krytyki. Wypróbuję.

Kontakt z jego rodzicami odpada. Ojciec nie zyje, matka mnie nie toleruje.

34

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Zdecydowanie więcej można się dowiedzieć od starego dziada, który żyje w swojej głowie i fantazji na temat swojej zajebistości. Zapraszamy do rzeczywistości, ostatnia szansa żebyś zdążył na ten pociąg, wiele Cię omija z życia.

Gdybym miał spędzić życie z taką mizoandryczką jak ty, to bym się powiesił.

Zapraszamy do rzeczywistości.


Nigdy nie miałbyś takiego luksusu aby cieszyć się moim towarzystwem w realnym życiu dziadku, a co dopiero " spędzić życie"   XD co za creep.

35

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:
Farmer napisał/a:
Foxterier napisał/a:

No bardzo rozbudowany kontrargument Farmer, może jakieś konkrety?

A jakie byś chciała?

Dostanie rozwód od ręki?
Polepszy się jej sytuacja socjalno-bytowa?
Otrzyma pomoc?
Dzieci będą miały lepszego tatusia?
Rozwódka z dwójką dzieci (z czego 1 chore) to materiał na żonę?


Jeśli facet ma depresję i zobaczy pozew, to pierwsze co zrobi to coś głupiego i może nieodwracalnego.

Bez problemu dam radę finansowo sama z dziećmi. Kwestia zarobkow to kolejny kamyczek, ktory przesypuje szalę, bo mężowi się nie chce nic robic, zeby więcej zarabiać i żeby sytuacja byla lepsza.

Czy będą miały lepszego tatusia? Pytanie czy byle jaki jest ok. Mam czekać, aż się same zorientują? Póki co ojca uwielbiają, ale myślę, ze dlatego, ze ostatnio widują go raz w tygodniu.

Nie mam zamiaru być już materiałem na żonę. Zmęczona jestem i wypalona. Chcę spokoju.

Ja nie odpowiadam za ewentualne samobójstwo męża. Naprawdę jakkolwiek brutalnie to brzmi, ja mam ograniczone siły. Sama jestem po terapii.

Daj propozycję rozwiązania zamiast krytyki. Wypróbuję.

Kontakt z jego rodzicami odpada. Ojciec nie zyje, matka mnie nie toleruje.


Znowu, kobieta idzie na terapię robi ze sobą milion rzeczy a facetowi trzeba usługiwać, być mu mamunia która go będzie karmić, terapeutka żeby mu pomoc żyć w dorosłym życiu, wspierać to już ustalono, sprzątać, być materiałem na żonę i co jeszcze?

36

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Człowieku co ty bredzisz, żebyś chociaż raz mądry komenatrz napisał.
Nie dość że robi kobieta w domu wszytko to ma jeszcze jaśnie pana zachęcać, zabawiać, stwarzać odpowiednie warunki do wykazania się. Czy on ma 5 lat? Czy on nie wie jakie ma zobowiązania i na co się zdecydował ? Czy wy wszyscy tutaj jesteście ulomni (mam na myśli facetów) shini, taka, farmer których trzeba wspierać w odkurzaniu lub pomocy w domu?

Odwróć płeć.

Od drugiego porodu jest dramat. Żona nie robi nic. Koło dzieci nic, koło siebie nic, w domu nic. Nie schowa talerza do zmywarki, jeżeli jej 10x nie powiem. Nie odkurzy, nie posprząta zabawek, nie zajmie się dzieckiem. Dzieci uwielbia i one ją też, ale dopóki nie poproszę, albo dziecko samo na niej nie wlezie, to nie ruszy. Nigdy nie karmi, nie przewija. Nie wie, jakie biorą leki, jaką mają rutynę dnia, co lubią robić.
Nie była taka wcześniej. Była naprawdę ogarniętą kobietą.

Ja mam dość. Tyle razy już prosiłem i mówiłem. Mówiłem, że czuję się jak z trójka dzieci, ze szykuje mnie na nastoletnie czasy dzieci, że musi ruszyć.

Teraz mamy problem, bo młodsze zachorowało autoimmunologicznie i musimy mieć w domu czysto, a ona nie sprząta. Proszę ją, to muszę zrobić dokładną listę porządków, a i tak część nie jest zrobiona. Ona nie widzi kurzu, nie widzi bałaganu, nie widzi rzeczy do schowania.

Przytyła potwornie, zaraz nie da rady zmieścić sie na fotelu biurowym, bo już się wylewa. Nie dba o siebie, czasami się nie myje. Siedzi i gra w gry albo przegląda internet.

Ja już mam dość. Zawsze o siebie dbałem, trzymam wagę, wymyślam obiady, wymyślam aktywności, wymyślam wakacje, zawsze ja. Jak trzeba w domu coś ogarnąć to tez ja dzwonię, ja umawiam specjalistów, ja ogarniam raty na jakieś większe rzeczy. Jak zostawiam jej, to po kilku tygodniach się łamię, bo już mam dość czekania.
A pracuję zawodowo, tak dodam. Nie leżę i nie pachnę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz oglądałem serial.

Żona twierdzi, że wymyślam i to nieprawda. Twierdzi, że ja jej nie pozwalam ogarniać dzieci i że to wszystko moja wina, bo ja się stresuję o byle co. I że to ja powinienem się ogarnąć.
Proponowałem wspólną terapię, ale odmawia.

Rozważam rozwód, bo na ten moment mam dość ogarniania za nią, mam dość proszenia i tłumaczenia. Ja siebie i dzieci ogarnę sam bez problemu.

Gdyby był taki opis to pierwsze co byś pomyślała to lenistwo, czy depresja poporodowa?
A wiesz, że u przeszło 10 % mężczyzn występuje depresja poporodowa?

Opuściłabyś partnera, bo ma depresję, tkwi w życiowym dołku?

Rozumiem frustrację autorki, ale najwidoczniej ona ma niską inteligencję emocjonalną i komunikacja między partnerami kuleje.
Jest nauczona, że faceta trzeba gonić, on nie może być słaby. (stąd metoda kija - to dlatego w Polsce 7x więcej mężczyzn popełnia samobójstwo niż kobiety).

Pomyślałabym, że to bajeczka, historia napisana przez tatusia, który przewinie dziecko trzy razy w ciągu dnia i wstanie dwa razy w tygodniu w nocy i już twierdzi, że sam robi wszystko przy dziecku.
Faceci nie popełniają samobójstwa z powodu prac przy dziecku. Faceci jak już, to popełniają samobójstwo bo kobieta ich zostawiła albo chce porzucić. Ta niedobra egoistka, która już nie chce się nimi opiekować, nie chce o nich dbać, tylko myśli o swoich potrzebach. A on, samotny biedaczek  ma teraz pracować i dawać kasę na własne dziecko i jeszcze sam się utrzymać i wszystko zrobić sam we własnym domu.



A wracając do tematu - Autorko daj sobie czas. Jak nie masz ochoty wracać to na razie nie wracaj, a z rozwodem się nie spiesz. Co nagle to po diable wink
Taka zmiana u faceta to częsty przypadek. Biedak musi pracować i jak wróci do domu też czegoś od niego ciągle chcą. Nie był przyzwyczajony do stałego wysiłku w pracy i po pracy. Chciałby po powrocie do domu odpocząć a tu kolejny młyn, kolejne zadania, kolejne wymagania. Związek bez dzieci to coś zupełnie innego niż z dziećmi. Wtedy wystarczyło nie dokładać partnerce obowiązków i dbać o siebie, był czas na przyjemności i rozrywki. Teraz czasu na wspólne rozrywki brakuje bo kobieta stale zajmuje się dziećmi i domem, i  jeszcze wymaga żeby jej przy dzieciach i w domu pomagać. W takich warunkach, przy dwójce malutkich dzieci oboje jesteście zmęczeni. W chwili gdy on ucieka od obowiązków Ty czujesz się przytłoczona pracą za Was dwoje, czujesz się pokrzywdzona, co rodzi napięcie między Wami.
Może ta czasowa rozłąka dobrze zrobi Wam obojgu. Każde z Was będzie miało okazję odczuć różnicę między wspólnym życiem a oddzielnym, bo życie samotnej matki czy rozwodnika to nie musi być szczyt marzeń. Może dobrym pomysłem byłoby wymagać od męża aby dwa razy w tygodniu przyjechał do dzieci na 2-3 godziny, żebyś Ty mogła wyjść z domu i odpocząć, przewietrzyć głowę?

37

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

Daj propozycję rozwiązania zamiast krytyki. Wypróbuję.

Kontakt z jego rodzicami odpada. Ojciec nie zyje, matka mnie nie toleruje.

Rozumiem, że jakiś bliskich kolegów też nie ma, a poza komputerem nie ma hobby.

Podejdź z empatią jak do chorego.

Nie stawiaj zarzutów.
Mów jak ty się czujesz i "oczekujesz" z jego strony wsparcia.

Powiedź, że zauważyłaś niepokojące zmiany w jego zachowaniu i wyglądzie.
Chcesz mu pomóc.
Wyszukaj wcześniej dobrego zaufanego terapeutę.
Może pomóc jakieś hobby, byle ruszył dupę.

Nie strasz, że złożysz papiery rozwodowe, tylko poinformuj, że tak dalej nie możesz funkcjonować.

Podaj termin po którym oczekujesz jego odpowiedzi. Daj mu czas na zastanowienie się.

I tak, jeśli nic to nie da, to poinformuj go o rozstaniu.

38

Odp: Będzie rozwód?
Karmaniewraca napisał/a:

Nigdy nie miałbyś takiego luksusu aby cieszyć się moim towarzystwem w realnym życiu dziadku, a co dopiero " spędzić życie"   XD co za creep.

Zejdź na ziemię, nie jesteś żadnym cudem świata.

39

Odp: Będzie rozwód?

BubaHuba, naciskałabym na Twoim miejscu na to by mąż się przebadał. Weźmy choćby choroby tarczycy czy obniżony testosteron i z obrotnego gościa robi się klucha bez motywacji do czegokolwiek.

40

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
BubaHuba napisał/a:

Daj propozycję rozwiązania zamiast krytyki. Wypróbuję.

Kontakt z jego rodzicami odpada. Ojciec nie zyje, matka mnie nie toleruje.

Rozumiem, że jakiś bliskich kolegów też nie ma, a poza komputerem nie ma hobby.

Podejdź z empatią jak do chorego.

Nie stawiaj zarzutów.
Mów jak ty się czujesz i "oczekujesz" z jego strony wsparcia.

Powiedź, że zauważyłaś niepokojące zmiany w jego zachowaniu i wyglądzie.
Chcesz mu pomóc.
Wyszukaj wcześniej dobrego zaufanego terapeutę.
Może pomóc jakieś hobby, byle ruszył dupę.

Nie strasz, że złożysz papiery rozwodowe, tylko poinformuj, że tak dalej nie możesz funkcjonować.

Podaj termin po którym oczekujesz jego odpowiedzi. Daj mu czas na zastanowienie się.

I tak, jeśli nic to nie da, to poinformuj go o rozstaniu.

To już w wiekszości zrobiłam.
Tzn. Mówilam, że się martwię, mówilam, co konkretnie mnie martwi, proponowałam rozwiązania. Znalazłam terapeutę. Z hobby to mąż kupił rower i miał jeździć, ale zawsze jest jakaś wymówka. Czasami miałam wrażenie, że udawał, że gdzieś jedzie, żebym się nie czepiała, co znowu jest dziwne, bo ja nigdy z batem nie stałam i nie mówiłam, że ma jechać. Ale wtedy pierwszy raz poczułam się bardziej jak matka nastolatka niż jak partnerka.

Koledzy sami mają swoje problemy, jeden ma depresję i też mu się sypie małżeństwo, a drugi zapija wszystko.

Nigdy nie straszyłam rozwodem.

Na ten moment powiedziałam, kiedy wracamy do domu i powiedziałam, jakich zmian oczekuję. Mąż twierdzi, że się zmieni. Ja w to średnio wierzę, ale zobaczę. Powiedziałam, że jak sytuacja się powtórzy, to się wyprowadzam z dziećmi.

Agnes - problem w tym, że mnie pasuje takie mieszkanie tylko z dziećmi. Mniej problemów.

Generalnie gdybym mogła cofnąć czas, to żadnego ślubu bym nie brała, a to samo w sobie świadczy o moim samopoczuciu w tej relacji.

41

Odp: Będzie rozwód?
chouchou napisał/a:

BubaHuba, naciskałabym na Twoim miejscu na to by mąż się przebadał. Weźmy choćby choroby tarczycy czy obniżony testosteron i z obrotnego gościa robi się klucha bez motywacji do czegokolwiek.

Prosiłam, mąż nie chce. Na siłę go nie zaciągnę

42

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

Agnes - problem w tym, że mnie pasuje takie mieszkanie tylko z dziećmi. Mniej problemów.

Generalnie gdybym mogła cofnąć czas, to żadnego ślubu bym nie brała, a to samo w sobie świadczy o moim samopoczuciu w tej relacji.

Nawet nie wiesz jak Cie rozumiem wink

Teraz tak to widzisz, bo jednak ten mąż jest, wiesz, że Cie kocha i chce wspólnego życia, a ponadto, i to jest w tym wszystkim bardzo ważne, to dobry człowiek, za którym dzieci szaleją. Mimo wszystko cały czas czujesz jego wsparcie i wiesz, że w zasadniczych, ważnych życiowo kwestiach możesz na nim polegać,
Po rozwodzie byłoby inaczej, praktycznie zostajesz sama z problemami, nikt nie zapyta jak Ty się czujesz, na nikogo nie czekasz, jesteś tylko Ty i dzieci.
Macie najtrudniejszy czas bo teraz dzieci wymagają olbrzymiego nakładu sił, zarówno fizycznych jak i wyczerpują psychicznie i emocjonalnie. To z czasem będzie się uspokajać, a jak dzieci pójdą do szkoły zacznie być już normalnie. To trzeba po prostu przeżyć, przeczekać. Fajnie jest gdy ma się jakąś pomoc do dziecka, żeby nie oszaleć od ciągłego zajmowania się nimi. Jakaś babcia, ciocia, koleżanka z którą będziecie się wymieniać opieką nad dzieciakami, żeby razem z mężem albo sama na chwilę mieć oddech od ciągłego zajmowania się maluchami. Może nawet warto komuś zapłacić, bo takie koszty zwracają się w postaci zadowolenia z życia i rodziny.
Nie goń męża do kolejnej pracy jeśli nie macie problemów z godnym utrzymaniem. Ja wiem, że chciałoby się jak najwięcej osiągnąć w jak najkrótszym czasie, tylko czy te materialne przedmioty są warte Waszego rodzinnego spokoju? Nie trzeba mieć od razu wszystkiego i nie wszystko musi być od razu najlepsze i najdroższe. Media robią nam wodę z mózgu wmawiając co powinniśmy mieć i jak powinniśmy żyć, a tak naprawdę do spokojnego życia niewiele nam potrzeba. Takie nadmierne oczekiwania i frustracja, że się nie osiąga wymaganych standardów (przez kogo wymaganych?) też potrafią człowieka rozłożyć psychicznie.
Wiem, że Ci ciężko, wiem, że jesteś zmęczona do granic wytrzymałości, ja to naprawdę rozumiem. Tylko postaraj się w tym wszystkim chociaż raz na miesiąc znaleźć czas dla Was dwojga. Jak dzieci pójdą spać od czasu do czasu róbcie sobie jakiś wieczór we dwoje. Jakieś winko, jakieś ciasto czy co tam chcecie i pozachwycaj się nim. Bo jemu tez nie jest łatwo. Jak teraz nie zadbacie o siebie to uczucie może się wypalić. Tak dla równowagi czasem "załóż jego buty" i pomyśl jak to może  wyglądać z jego strony.
W moim odczuciu jest między Wami nadal miłość więc pielęgnujcie ją. Bo warto.

43

Odp: Będzie rozwód?
Agnes76 napisał/a:
BubaHuba napisał/a:

Agnes - problem w tym, że mnie pasuje takie mieszkanie tylko z dziećmi. Mniej problemów.

Generalnie gdybym mogła cofnąć czas, to żadnego ślubu bym nie brała, a to samo w sobie świadczy o moim samopoczuciu w tej relacji.

Nawet nie wiesz jak Cie rozumiem wink

Teraz tak to widzisz, bo jednak ten mąż jest, wiesz, że Cie kocha i chce wspólnego życia, a ponadto, i to jest w tym wszystkim bardzo ważne, to dobry człowiek, za którym dzieci szaleją. Mimo wszystko cały czas czujesz jego wsparcie i wiesz, że w zasadniczych, ważnych życiowo kwestiach możesz na nim polegać,
Po rozwodzie byłoby inaczej, praktycznie zostajesz sama z problemami, nikt nie zapyta jak Ty się czujesz, na nikogo nie czekasz, jesteś tylko Ty i dzieci.
Macie najtrudniejszy czas bo teraz dzieci wymagają olbrzymiego nakładu sił, zarówno fizycznych jak i wyczerpują psychicznie i emocjonalnie. To z czasem będzie się uspokajać, a jak dzieci pójdą do szkoły zacznie być już normalnie. To trzeba po prostu przeżyć, przeczekać. Fajnie jest gdy ma się jakąś pomoc do dziecka, żeby nie oszaleć od ciągłego zajmowania się nimi. Jakaś babcia, ciocia, koleżanka z którą będziecie się wymieniać opieką nad dzieciakami, żeby razem z mężem albo sama na chwilę mieć oddech od ciągłego zajmowania się maluchami. Może nawet warto komuś zapłacić, bo takie koszty zwracają się w postaci zadowolenia z życia i rodziny.
Nie goń męża do kolejnej pracy jeśli nie macie problemów z godnym utrzymaniem. Ja wiem, że chciałoby się jak najwięcej osiągnąć w jak najkrótszym czasie, tylko czy te materialne przedmioty są warte Waszego rodzinnego spokoju? Nie trzeba mieć od razu wszystkiego i nie wszystko musi być od razu najlepsze i najdroższe. Media robią nam wodę z mózgu wmawiając co powinniśmy mieć i jak powinniśmy żyć, a tak naprawdę do spokojnego życia niewiele nam potrzeba. Takie nadmierne oczekiwania i frustracja, że się nie osiąga wymaganych standardów (przez kogo wymaganych?) też potrafią człowieka rozłożyć psychicznie.
Wiem, że Ci ciężko, wiem, że jesteś zmęczona do granic wytrzymałości, ja to naprawdę rozumiem. Tylko postaraj się w tym wszystkim chociaż raz na miesiąc znaleźć czas dla Was dwojga. Jak dzieci pójdą spać od czasu do czasu róbcie sobie jakiś wieczór we dwoje. Jakieś winko, jakieś ciasto czy co tam chcecie i pozachwycaj się nim. Bo jemu tez nie jest łatwo. Jak teraz nie zadbacie o siebie to uczucie może się wypalić. Tak dla równowagi czasem "załóż jego buty" i pomyśl jak to może  wyglądać z jego strony.
W moim odczuciu jest między Wami nadal miłość więc pielęgnujcie ją. Bo warto.

Gorzej jak nie ma czym się pozachwycać tongue
Ja nie widzę uczucia ze strony autorki, wręcz przeciwnie, niechęć przez całokształt...

44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-04-12 17:08:21)

Odp: Będzie rozwód?

Autorko a dlaczego zajmowanie się dziećmi cenisz niżej niż odkurzanie?
Zajmuje mniej czasu i wymaga mniej odpowiedzialności.?
A kto zajmuje się rzeczami typu naprawa auta, ,aprowadzanie i przyprowadzanie z przedszkola, wychodzenie na spacer?
Dlaczego mąż nie kupił tego lekarstwa?
Jak to wytłumaczył?

Takie pytania po sugestii że w odwróconejj sytuacji ktoś wyżej pomyślał że to bajeczka.
Więc lista obowiązków by się przydała z podpisami kto co robi, bk odkurzanie to 20 minut max,  a włożenie talerzy do zmywarki i wyjście też tyle.
Zarzutów dużo czas na audyt.
Bo tak jak są Panowie co om się wydaje że żoną nic nie robi bo tylko zajmuje się dzieckiem, tak mogą być i takie Panie.
Nie sprząta niczego, czy nie sprząta tak jak chcesz?I w takiej kolejności?
Może tego nie zauważasz ale zamieniłaś się w domu w Hauskomando, kobietę przy której się wszystkiego odniechciewa?
Są takie kobiety zwłaszcza  matki które mają dzieci  problemami zdowotnymi.
Maz chcę cos zrobić, to zawsze obrywa że robi cos nie tak.
Oby to był Twój przypadek  bo wtedy wszystko  w Twoivh rękach

45 Ostatnio edytowany przez BubaHuba (2024-04-12 17:54:43)

Odp: Będzie rozwód?
Ela210 napisał/a:

Autorko a dlaczego zajmowanie się dziećmi cenisz niżej niż odkurzanie?
Zajmuje mniej czasu i wymaga mniej odpowiedzialności.?
A kto zajmuje się rzeczami typu naprawa auta, ,aprowadzanie i przyprowadzanie z przedszkola, wychodzenie na spacer?
Dlaczego mąż nie kupił tego lekarstwa?
Jak to wytłumaczył?

Takie pytania po sugestii że w odwróconejj sytuacji ktoś wyżej pomyślał że to bajeczka.
Więc lista obowiązków by się przydała z podpisami kto co robi, bk odkurzanie to 20 minut max,  a włożenie talerzy do zmywarki i wyjście też tyle.
Zarzutów dużo czas na audyt.
Bo tak jak są Panowie co om się wydaje że żoną nic nie robi bo tylko zajmuje się dzieckiem, tak mogą być i takie Panie.
Nie sprząta niczego, czy nie sprząta tak jak chcesz?I w takiej kolejności?
Może tego nie zauważasz ale zamieniłaś się w domu w Hauskomando, kobietę przy której się wszystkiego odniechciewa?
Są takie kobiety zwłaszcza  matki które mają dzieci  problemami zdowotnymi.
Maz chcę cos zrobić, to zawsze obrywa że robi cos nie tak.
Oby to był Twój przypadek  bo wtedy wszystko  w Twoivh rękach

Ale czemu niżej cenię?
Zalezy od sytuacji.

- naprawa auta - nie mamy. Nie idzie się doprosić, zebysmy coś kupili
- przedszkole - ja
- spacer - ja
- lekarstwa - chodzi mi o to, ze dziecko bierze stałe leki. Codziennie te same od roku. Mąż kupi, ale za kazdym razem muszę mu napisac, co dokladnie ma kupić. Tak jakby zapamiętanie albo podejście i przepisanie z butelki było niewykonalne.
- zmywarkę wyjmie, ale dopiero jak caly dzień leży i juz brudne talerze na blacie sie nie mieszczą.

Gdyby mąż chciał coś zrobić, to byloby fajnie. Ale on nie chce. Ewentualnie zrobi, jak kilka razy poproszę i palcem pokażę. Czy zamienilam sie w Hauskomando? Dlatego, że pokazuję, proszę i w końcu się wkurzam, że jest niezrobione? Może. Ale jeżeli ja nie powiem, to on nie zrobi. Przetestowałam. Wkurza mnie proszenie za każdym razem o to samo. Staram się nie krzyczeć, nie mieć pretensji, nie oczekuję w domu muzeum czy sterylnej czystości. Ale czasami garnek, w którym mąz sobie coś ugotuje, lezy w zlewie potem tydzień.

Ja się nie wkurzam o to, że poloży rzeczy w złych miejscach czy coś. Niech kładzie tam, gdzie chce, to wspólny dom. Tylko niech robi.

46 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-04-12 18:03:12)

Odp: Będzie rozwód?

To, że się zmieniło u was po drugim dziecku, musi mieć jakąś przyczynę, spójrz też na siebie czy Ty się nie zmieniłaś, czy nie odsunęłaś go po porodzie i tak wzajemne pretensje, te wypowiedziane i nie, narastają.

Widać, że mąż, nawet sama jego obecność, działa Ci na nerwy, nie masz potrzeby bliskości, czujesz, że Ci lepiej bez niego, to musi być głębsza przyczyna.

47 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-04-12 18:08:39)

Odp: Będzie rozwód?

To niech wychodzi na spacery, upieraj się przy tym
Od czegoś trzeba zacząć
To że facetowi trzeba napisać listę zakupów a i tak dzwoni że sklepu, to całkowita normalka wink
O to to nie kruszyłabym kopii.
On nie będzie się domyślał.sam.
Zarządzaj, ale bez robienia złej atmosfery.

48

Odp: Będzie rozwód?
Ela210 napisał/a:

To niech wychodzi na spacery, upieraj się przy tym
Od czegoś trzeba zacząć
To że facetowi trzeba napisać listę zakupów a i tak dzwoni że sklepu, to całkowita normalka wink
O to to nie kruszyła kopii.
On nie będzie się domyślał.sam.
Zarządzaj, ale bez robienia złej atmosfery.

Ja nie mam nawet problemu z pisaniem mu, co trzeba posprzątać wink bo też rozumiem, ze facet nie widzi kurzu na szafce czy jakiejś półce. Ale on nawet mając taką listę, część rzeczy nie zrobi. Potem twierdzi, że zrobił, no ale widać, że nie jest zrobione.

Ostatnio zrobiłam mini bunt, bo mialam dość, ze ja wszystko ogarniam i jak zepsuła nam się pralka, to mu kazałam ogarnąc. W sensie nie że wymagam umiejętności naprawy każdego sprzętu, ale zadzwonienia po odpowiedniego specjalistę i ogarnięcie terminu. Zajęło mu to 1,5 miesiąca.

Chyba każdy doszedłby w pewnym momencie do ściany.

Działa mi na nerwy, bo mam ciągle w głowie te wszystkie sytuacje. Ja jestem chyba za bardzo energiczna jak na niego, bo ja załatwiam wszystko od razu jak najszybciej się da. Nie mam potrzeby bliskości, to prawda. Rok macierzyńskiego z dwójką wspominam głównie jako wieczne przebodźcowanie dotykiem, bo jak nie jedne małe rączki to drugie i tak jakoś się rozjechało

49

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:
Ela210 napisał/a:

To niech wychodzi na spacery, upieraj się przy tym
Od czegoś trzeba zacząć
To że facetowi trzeba napisać listę zakupów a i tak dzwoni że sklepu, to całkowita normalka wink
O to to nie kruszyła kopii.
On nie będzie się domyślał.sam.
Zarządzaj, ale bez robienia złej atmosfery.

Ja nie mam nawet problemu z pisaniem mu, co trzeba posprzątać wink bo też rozumiem, ze facet nie widzi kurzu na szafce czy jakiejś półce. Ale on nawet mając taką listę, część rzeczy nie zrobi. Potem twierdzi, że zrobił, no ale widać, że nie jest zrobione.

Ostatnio zrobiłam mini bunt, bo mialam dość, ze ja wszystko ogarniam i jak zepsuła nam się pralka, to mu kazałam ogarnąc. W sensie nie że wymagam umiejętności naprawy każdego sprzętu, ale zadzwonienia po odpowiedniego specjalistę i ogarnięcie terminu. Zajęło mu to 1,5 miesiąca.

Chyba każdy doszedłby w pewnym momencie do ściany.

Działa mi na nerwy, bo mam ciągle w głowie te wszystkie sytuacje. Ja jestem chyba za bardzo energiczna jak na niego, bo ja załatwiam wszystko od razu jak najszybciej się da. Nie mam potrzeby bliskości, to prawda. Rok macierzyńskiego z dwójką wspominam głównie jako wieczne przebodźcowanie dotykiem, bo jak nie jedne małe rączki to drugie i tak jakoś się rozjechało

Nigdy nie bede uslugiwac zadnemu facetowi, bo pozniej czytam wlasnie tego efekty i konsekwencje

50

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:
Ela210 napisał/a:

To niech wychodzi na spacery, upieraj się przy tym
Od czegoś trzeba zacząć
To że facetowi trzeba napisać listę zakupów a i tak dzwoni że sklepu, to całkowita normalka wink
O to to nie kruszyła kopii.
On nie będzie się domyślał.sam.
Zarządzaj, ale bez robienia złej atmosfery.

Ja nie mam nawet problemu z pisaniem mu, co trzeba posprzątać wink bo też rozumiem, ze facet nie widzi kurzu na szafce czy jakiejś półce. Ale on nawet mając taką listę, część rzeczy nie zrobi. Potem twierdzi, że zrobił, no ale widać, że nie jest zrobione.

Ostatnio zrobiłam mini bunt, bo mialam dość, ze ja wszystko ogarniam i jak zepsuła nam się pralka, to mu kazałam ogarnąc. W sensie nie że wymagam umiejętności naprawy każdego sprzętu, ale zadzwonienia po odpowiedniego specjalistę i ogarnięcie terminu. Zajęło mu to 1,5 miesiąca.

Chyba każdy doszedłby w pewnym momencie do ściany.

Działa mi na nerwy, bo mam ciągle w głowie te wszystkie sytuacje. Ja jestem chyba za bardzo energiczna jak na niego, bo ja załatwiam wszystko od razu jak najszybciej się da. Nie mam potrzeby bliskości, to prawda. Rok macierzyńskiego z dwójką wspominam głównie jako wieczne przebodźcowanie dotykiem, bo jak nie jedne małe rączki to drugie i tak jakoś się rozjechało

To się nie dziw jego zniechęceniu, ja Ciebie rozumiem, ale wiem jak ważny dla facetow jest seks dla dobrego funkcjonowaniu związku.

Dlatego wina tego stanu rzeczy jest obustronna, zmiany zacznij od siebie, jak chcesz, żeby dzieci miały mamę i tatę w domu.

Bo dzisiaj Ci się wydaje, że samej będzie Ci lepiej, ale bierz też pod uwagę fakt, że możesz wpaść z deszczu pod rynnę, większe problemy dopiero mogą się zacząć.

51

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Nigdy nie miałbyś takiego luksusu aby cieszyć się moim towarzystwem w realnym życiu dziadku, a co dopiero " spędzić życie"   XD co za creep.

Zejdź na ziemię, nie jesteś żadnym cudem świata.

Ale Ty dzbanowaty jetes xD

52

Odp: Będzie rozwód?

Rozumiem, że jesteś już na skraju wytrzymałości, ale uważam, że powinnaś zrobić jeszcze ostatnią rzecz dla męża - kup prywatnie jakiś ogólny pakiet badań krwi, najlepiej rozszerzony, koszt ok 100 - 200 zł (do tego polecam dokupić witaminę D3 i kortyzol, bo zazwyczaj nie ma ich w pakietach, a są ważne, koszt 150 zł), zamów pielęgniarkę na pobranie krwi w domu (ok 50 zł), wszystko da się zamówić zdalnie, a wyniki wysyłają online.
Dlaczego to polecam? Większość ludzi jak widzi realne wyniki badań, które wskazują na problemy zdrowotne, dostaje potężną motywację do zmian. Jeżeli Twój mąż dużo przytył i się nie rusza, to na pewno będzie miał kiepskie wyniki, a pierwszym zaleceniem lekarza będzie sport, który może postawić męża na nogi. Niezależnie od tego, jak rozwinie się sytuacja, warto, aby dzieci miały zdrowego ojca, a takie badania nie wydają się dużym tematem, zamówienie 10 minut, pobranie 10 minut, koszt 300 zł.

Moje inne spostrzeżenia:
- przyczyną zachowania męża może być uzależnienie od gier/pornografii, objawy uzależnień często zbliżone są do depresji, głównie zauważalny jest brak motywacji, agresja, zaniedbywanie zdrowia oraz higieny. Być może, z powodu problemów z bliskością, po drugiej ciąży, oddaliliscie się od siebie, a mąż odreagował to ucieczką w świat wirtualny i się uzależnił,

- wygląda na to, że mąż nie lubi robić rzeczy, które Ty mu zlecasz. Jest szansa, że zrobienie STAŁEJ listy zadań na lodówkę i nie wtrącanie się/nie komentowanie wykonania zadań po dłuższym czasie może zadziałać. Ważne jest to, żeby nie było hierarchii - że jedno zarządza, a drugie ma wykonać,

- większość mężczyzn, jak "sprząta", robi to o wiele mniej dokładnie, niż oczekują od nich kobiety. Niestety wyglada to na mało elastyczną cechę płci męskiej.

Czy gdyby mąż zachowywał się tak, jak przed narodzinami drugiego dziecka, to byłabyś szczęśliwa w małżeństwie?

53

Odp: Będzie rozwód?
Karmaniewraca napisał/a:
Farmer napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Nigdy nie miałbyś takiego luksusu aby cieszyć się moim towarzystwem w realnym życiu dziadku, a co dopiero " spędzić życie"   XD co za creep.

Zejdź na ziemię, nie jesteś żadnym cudem świata.

Ale Ty dzbanowaty jetes xD

Chciałabyś smile

54

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

Działa mi na nerwy, bo mam ciągle w głowie te wszystkie sytuacje. Ja jestem chyba za bardzo energiczna jak na niego, bo ja załatwiam wszystko od razu jak najszybciej się da. Nie mam potrzeby bliskości, to prawda. Rok macierzyńskiego z dwójką wspominam głównie jako wieczne przebodźcowanie dotykiem, bo jak nie jedne małe rączki to drugie i tak jakoś się rozjechało

Sama się nakręcasz i zniechęcasz jego.

Co do Hauskommando to trochę przesada, ale z opisu wynika, że chciałabyś żeby wszystko było pod linijkę, a on w lot chwytał twoje uwagi i wykonywał polecenia.

Pamiętaj, że jeśli małżeństwo się rozpadnie, to będzie też częściowo twoja wina.

PS. Opisz jak to wyglądało w twoim domu rodzinnym, bo takiego podejścia uczy się głownie w domu.

55

Odp: Będzie rozwód?
Farmer napisał/a:
BubaHuba napisał/a:

Działa mi na nerwy, bo mam ciągle w głowie te wszystkie sytuacje. Ja jestem chyba za bardzo energiczna jak na niego, bo ja załatwiam wszystko od razu jak najszybciej się da. Nie mam potrzeby bliskości, to prawda. Rok macierzyńskiego z dwójką wspominam głównie jako wieczne przebodźcowanie dotykiem, bo jak nie jedne małe rączki to drugie i tak jakoś się rozjechało

Sama się nakręcasz i zniechęcasz jego.

Co do Hauskommando to trochę przesada, ale z opisu wynika, że chciałabyś żeby wszystko było pod linijkę, a on w lot chwytał twoje uwagi i wykonywał polecenia.

Pamiętaj, że jeśli małżeństwo się rozpadnie, to będzie też częściowo twoja wina.

PS. Opisz jak to wyglądało w twoim domu rodzinnym, bo takiego podejścia uczy się głownie w domu.

Ty się trochę zagalopowujesz.
Nie potrzebuję mieć wszystkiego pod linijkę, nie żyję w muzeum. Oczekiwanie (po poproszeniu o to z 50x), że mąz wloży po sobie talerz do zmywarki jest faktycznie tak straszne?

Ja nie wyznaję zasady "domysl się". Mówię zawsze, czego oczekuję
W tym momencie musimy mieć w domu czysto i to jest kwestia zdrowia i życia dziecka. A ja nie będę sama ogarniać wszystkiego.

Ja rozumiem, że wyznajesz zasadę, że za każdą rzecz odpowiada ta zła kobieta, ale no to tak nie działa.

56

Odp: Będzie rozwód?

Małżeństwo to nie nakazy i zakazy.
Wzięłaś sobie faceta spokojnego, bez jaj, więc daje się popychać, jak przestalaś sie starać, spełnić jego oczekiwania, to on też, Ty wymuszasz na nim konkretne rzeczy, on jednak nie...
Dlatego los waszego małżeństwa zależy tylko od Ciebie, bo to Ty rozdajesz karty w tym związku.

57 Ostatnio edytowany przez noben (2024-04-14 19:04:57)

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

Mówię zawsze, czego oczekuję
.

Ale mylnie uważasz, że Twoje oczekiwanie ma moc obligującą dla męża...

Wiesz - on może (hipotetycznie) oczekiwać np. że nie będziesz mu mówić co ma robić. I co wtedy? Moje oczekiwanie jest mojsze niż twojsze?

Z tego co tu piszesz wynika też, że uzurpujesz sobie monopol na rację w każdej kwestii. Widzę też skłonność do naginania rzeczywistości, żeby bardziej pasowała do Twoich mocno subiektywnych widzimisiów.

Bo wybacz, ale nie ma na świecie choroby, której rozwój (tudzież regres) zależałby od wkładania talerzy do zmywarki...

Oczywiście masz, w tym co piszesz, sporo racji bo mąż faktycznie zachowuje się średnio. Tyle że Twój wkład w gównianość Waszego małżeństwa też jest spory.
Wszystkie Twoje działania na rzecz poprawy relacji o których wspominasz, de facto polegają na tym, aby tę relację dostosować do Twojej wizji, Twoich wymagań i Twoich oczekiwań..
Po sposobie w jaki tutaj piszesz wnoszę, że masz skłonność do pasywnej agresji; takiej w białych rękawiczkach. Twój mąż ignorując Twoje 'prośby' się w jakimś sensie przed nią broni.
***
Jak wyglądają proporcje zarobków u Was?

58

Odp: Będzie rozwód?
noben napisał/a:

Oczywiście masz, w tym co piszesz, sporo racji bo mąż faktycznie zachowuje się średnio. Tyle że Twój wkład w gównojakość Waszego małżeństwa też jest spory.
Wszystkie Twoje działania na rzecz poprawy relacji o których wspominasz, de facto polegają na tym, aby tę relację dostosować do Twojej wizji, Twoich wymagań i Twoich oczekiwań..
Po sposobie w jaki tutaj piszesz wnoszę, że masz skłonność do pasywnej agresji; takiej w białych rękawiczkach. Twój mąż ignorując Twoje 'prośby' się w jakimś sensie przed nią broni.

starałem się to przekazać bardziej delikatnie

59 Ostatnio edytowany przez bullet (2024-04-15 10:14:43)

Odp: Będzie rozwód?
BubaHuba napisał/a:

... jak zepsuła nam się pralka, to mu kazałam ogarnąc. .... Zajęło mu to 1,5 miesiąca.

Chyba każdy doszedłby w pewnym momencie do ściany.

Do jakiej ściany ?
Zrobił ? Zrobił. O co Ci chodzi ? My jesteśmy prości w obsłudze. Przestawiasz wajchę i działa jednak sama się nie przestawi
Może to u Ciebie zmiana nastąpiła i oczekujesz, ze on się dostosuje. Odniosłem wrażenie, że komunikaty które przekazujesz nie są precyzyjne, wynikają z jakiejś zmiany, Twojej zmiany.
Inna sprawa, że rzeczywiście wyczuć można niechęć do niego, wszystko co Ci nie pasuje się zwielokrotnia. Czy czasem nie zapętlasz się sama ze sobą i nakręcasz, bo to co wyczytałem to jakieś duperele, o nie kruszysz kopie.

noben napisał/a:

Po sposobie w jaki tutaj piszesz wnoszę, że masz skłonność do pasywnej agresji; takiej w białych rękawiczkach. ...

Takie wrażenie jest i nasuwa się pytanie, kto kogo dręczy?

BubaHuba napisał/a:

Mąż twierdzi, że wymyślam i to nieprawda. .. I że to ja powinnam się ogarnąć.

Zastanowić się warto czy w tym zdaniu nie ma sporo racji.

BubaHuba napisał/a:

Proponowałam wspólną terapię, ale odmawia..

Czy sama korzystałaś z jakiejś porady ?

60 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-04-15 10:38:31)

Odp: Będzie rozwód?

Jak już mowa o tej nieszczęsnej pralce, to jak można mieć zepsutą przez tak długi czas, przy dwójce małych dzieci... Na drugi dzień należałoby zgłosić do naprawy z dodaniem, pilne i akurat zlecenie tego współlokatorowi czy zadzwonienie samemu nie robi dużej różnicy.
Bo widać, że po porodzie drugiego dziecka małżeństwa nie ma w praktyce, mąż też  sam sobie gotuję, garnek zostawia w zlewie na tydzień czy dłużej, więc nikt z niego nie może korzystać, bo garnek stoi wink
W małżeństwie trzeba się dogadywać, nie robić wideł z igły, więcej zdziałamy prośbą niż groźbą.

Jeszcze co braku seksu, zafundowałaś mężowi demotywacje do wszystkiego, a ile kalorii mu się odłożylo na boczkach big_smile

Sorry, że to tak wychodzi, ale tak to widać z boku, dobrze jak da Ci do myślenia i wzajemnego zrozumienia.

61

Odp: Będzie rozwód?
bullet napisał/a:

Zrobił ? Zrobił. O co Ci chodzi ? My jesteśmy prości w obsłudze.

1,5 miesiąca? Dwójka małych dzieci.
No tak, jeszcze postawmy mu pomnik.

62

Odp: Będzie rozwód?
wieka napisał/a:

Jak już mowa o tej nieszczęsnej pralce, to jak można mieć zepsutą przez tak długi czas, przy dwójce małych dzieci... Na drugi dzień należałoby zgłosić do naprawy z dodaniem, pilne i akurat zlecenie tego współlokatorowi czy zadzwonienie samemu nie robi dużej różnicy.
Bo widać, że po porodzie drugiego dziecka małżeństwa nie ma w praktyce, mąż też  sam sobie gotuję, garnek zostawia w zlewie na tydzień czy dłużej, więc nikt z niego nie może korzystać, bo garnek stoi wink
W małżeństwie trzeba się dogadywać, nie robić wideł z igły, więcej zdziałamy prośbą niż groźbą.

Jeszcze co braku seksu, zafundowałaś mężowi demotywacje do wszystkiego, a ile kalorii mu się odłożylo na boczkach big_smile

Sorry, że to tak wychodzi, ale tak to widać z boku, dobrze jak da Ci do myślenia i wzajemnego zrozumienia.


Nie wierzę że pisze to kobieta. Czekaj, żebym dobrze zrozumiała.
Kobieta robi wszystko bo z jakiegoś powodu tylko jakiegoś sobie znanego mężczyzna przestał pomagać w domu. Kobieta ma się starać, w dodatku po ciąży, połogu ma jeszcze machać mu tyłkiem przed oczami żeby mu było dobrze. Do sprzątania, ogarniania jeszcze seksi wygląd.

Ja mam pytanie, czy Was nie pojebało wszystkich? Farmer zarzuca jakieś wzorce z domu, podczas gdy on sam ma jeden wzorzec z domu - kobieta ma robić wszystko, dbać o samopoczucie faceta, bo przecież tak trzeba. Sam pisał, że nigdy nie zapłaci za kobietę, no chyba że będzie jego żona, a jest starym kawalerem który ślini się do młodych bezwzjamenosci. Prawdziwy autorytet.

Czy jest na sali jakiś normalny mężczyzn, w związku od lat który widzi to co się tu dzieje inaczej jak tylko wina kobiety?

63

Odp: Będzie rozwód?
Karmaniewraca napisał/a:

Czy jest na sali jakiś normalny mężczyzn, w związku od lat który widzi to co się tu dzieje inaczej jak tylko wina kobiety?

Mój mąż, ale on żyje w realnym świecie ;-)
(ja tu zaglądam z sentymentu)

64

Odp: Będzie rozwód?
Karmaniewraca napisał/a:

Farmer zarzuca jakieś wzorce z domu, podczas gdy on sam ma jeden wzorzec

Hmm, Ty masz wzorzec z komedii romantycznych z Karolakiem, więc powinniście sobie przybić piątkę, zamiast się kłócić.
A dyskusję zostawcie ludziom rozumiejącym, że związek to nie są zawody 'kto kogo', tylko wspólne iście w tym samym kierunku ku obopólnej satysfakcji.

65

Odp: Będzie rozwód?
noben napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Farmer zarzuca jakieś wzorce z domu, podczas gdy on sam ma jeden wzorzec

Hmm, Ty masz wzorzec z komedii romantycznych z Karolakiem, więc powinniście sobie przybić piątkę, zamiast się kłócić.
A dyskusję zostawcie ludziom rozumiejącym, że związek to nie są zawody 'kto kogo', tylko wspólne iście w tym samym kierunku ku obopólnej satysfakcji.

Związek to też nie jest miejsce gdzie z jednej osoby robi się wola roboczego w imię "obopólnej satysfakcji " A także w imię utrzymania małżeństwa za wszelką cenę.

Pokaz mi w którym momencie owy małżonek robi cokolwiek w tej parze żeby szło im się lżej do tej wspólnej satysfakcji.

Posty [ 1 do 65 z 129 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024