Witam wszytkich i proszę o obiektywną poradę , byc może spojrzenie z zewnątrz będzie jasniejsze niz to co ja widzę. Dziesiec lat temu zostałem wdowcem , żona umarła na raka, ostani rok poswieciłem sie jej calkowicie , kosztem pracy zawodowej i uznalem to za normalne , była osobą lezaca , w opiece pomagala mi tylko pielegniarka ktora przychodzila na dwie godziny 5 razy w tygodniu , uznalem że tak trzeba i to jest normalne. Od sześciu lat jestem w nowym zwiazku , poczatki byly obiecujace teraz pelna stagnacja, oczywiscie wina lezy po obu stronach. Trudny jest dla mnie grudzien, moj Tata kótry ma 90 lat i mieszkal sam był częściowo samodzielny , na poczatku grudnia znalazlem go nieprzytomnego trafił do szpitala rokowania były srednie , moja zona w tym czasie pojechala na dwa tygodnie odpocząć do Egiptu, dzien przed jej wyjazdem Tata został wypisany ze szpitala , był juz osoba bez kontaktu ( lub co najwyzej kontakt był bardzo ograniczony), trudne byly pierwsze kilka dni , sam sie zajmowalem ojcem, potem znalazła sie Pani opiekunka , opieka 24/24. Żona po powrocie z urlopu odwiedziła mojego Ojca raz przy okazji wizyty u przyjaciela , nie wykazuje najmniejszego zainteresowania sytuacja , żyje nadchodzacym Sylwestrem i imprezą ktora organizuje w domu. Dodam nigdy nie było zadnego konfliktu miedzy moim ojcem a żoną. Czy to normalna sytuacja? czy może ze mna cos jest nie tak? A byc może mam w stosunku do małzenstwa wygórowane oczekiwania?
Serio zona sobie jezdzi sama do Egiptu i Ciebie zostawia z chorym ojcem? Jezeli ona ma dobre relacje z tesciowymi czyli twoim rodzicami to moze podzielcie sie jakos opieka nad ojcem, w koncu jak jej rodzice zachoruja to pewnie tez im pomozesz
Ja mam tylko ojca mama nie żyje. zona ma oboje rodzicow, sądzilem że małżenstwo polega na wzajemnej pomocy dzieleniu trosk i radości. Oczywiście bylem ( czas przeszly)gotow pomagac w przypadku gdy jej rodzice będą potrzebowac pomocy. Problem polega na tym ze po rozmowie o tej sytuacji uslyszalem ,, a w czym ja moge pomoc, troszke opadly mi rece po prostu egoizm w czystej formie. Jesli mi sie cos stanie czyz jej strony moge liczyc na cos wiecej niz slowa otuchy? Wątpie
Co do Egiptu, to żona pewnie wcześniej miała opłacony wyjazd.
Empatią nie "grzeszy", czyli nie wczuwa się w Twoje samopoczucie, wychodzi z założenia, że choremu i tak nic nie pomoże, jest mało wrażliwa, dlatego Ciebie nie wspiera.
Sam powinieneś powiedzieć, jeśli czujesz, że w Sylwestra nie powinniście się bawić, że nie chcesz w domu imprezy, ze względu na tatę.
Musisz też ją zrozumieć, że nie macie jednakowej wrażliwości.
A do Egiptu [poleciała nie sama a z dziecmi z pierwszego jej malzenstwa wiek 26 i 33 lata.
Wieka jaka jest na to rada ja jestem dwaca Ona jest biorcą i tak jest od damego poczatku zwiazku. Mimo rozmow mimo psychologo mimo [porad nic sie nie zmienia
Ja mam tylko ojca mama nie żyje. zona ma oboje rodzicow, sądzilem że małżenstwo polega na wzajemnej pomocy dzieleniu trosk i radości. Oczywiście bylem ( czas przeszly)gotow pomagac w przypadku gdy jej rodzice będą potrzebowac pomocy. Problem polega na tym ze po rozmowie o tej sytuacji uslyszalem ,, a w czym ja moge pomoc, troszke opadly mi rece po prostu egoizm w czystej formie. Jesli mi sie cos stanie czyz jej strony moge liczyc na cos wiecej niz slowa otuchy? Wątpie
Tak dobrze sadziles-malzenstwo to wzajemna pomoc. Jak tego nie ma to jest ciezko w malzenstwie
Wieka jaka jest na to rada ja jestem dwaca Ona jest biorcą i tak jest od damego poczatku zwiazku. Mimo rozmow mimo psychologo mimo [porad nic sie nie zmienia
Nie ma rady, bo za to jacy jesteśmy odpowiadają geny i wychowanie.
Jeśli tak jest od początku i to Ci nie odpowiadało, to dlaczego się z nią związałeś i jesteś do dzisiaj...
Wrażliwość najlepiej się poznaje po stosunku do zwierząt, są ludzie nadwrażliwi, wrażliwi i niewrażliwi.
Witam wszytkich i proszę o obiektywną poradę , byc może spojrzenie z zewnątrz będzie jasniejsze niz to co ja widzę. Dziesiec lat temu zostałem wdowcem , żona umarła na raka, ostani rok poswieciłem sie jej calkowicie , kosztem pracy zawodowej i uznalem to za normalne , była osobą lezaca , w opiece pomagala mi tylko pielegniarka ktora przychodzila na dwie godziny 5 razy w tygodniu , uznalem że tak trzeba i to jest normalne. Od sześciu lat jestem w nowym zwiazku , poczatki byly obiecujace teraz pelna stagnacja, oczywiscie wina lezy po obu stronach. Trudny jest dla mnie grudzien, moj Tata kótry ma 90 lat i mieszkal sam był częściowo samodzielny , na poczatku grudnia znalazlem go nieprzytomnego trafił do szpitala rokowania były srednie , moja zona w tym czasie pojechala na dwa tygodnie odpocząć do Egiptu, dzien przed jej wyjazdem Tata został wypisany ze szpitala , był juz osoba bez kontaktu ( lub co najwyzej kontakt był bardzo ograniczony), trudne byly pierwsze kilka dni , sam sie zajmowalem ojcem, potem znalazła sie Pani opiekunka , opieka 24/24. Żona po powrocie z urlopu odwiedziła mojego Ojca raz przy okazji wizyty u przyjaciela , nie wykazuje najmniejszego zainteresowania sytuacja , żyje nadchodzacym Sylwestrem i imprezą ktora organizuje w domu. Dodam nigdy nie było zadnego konfliktu miedzy moim ojcem a żoną. Czy to normalna sytuacja? czy może ze mna cos jest nie tak? A byc może mam w stosunku do małzenstwa wygórowane oczekiwania?
Bardzo Ci współczuję sytuacji z tatą.
Pomijając tego sylwestra, który zapewne był zaplanowany wcześniej, goście zaproszeni to mam pytanie jakie masz oczekiwania od zony względem opieki nad tatą? Jakie czynności ma wykonywać?
Tompson napisał/a:Wieka jaka jest na to rada ja jestem dwaca Ona jest biorcą i tak jest od damego poczatku zwiazku. Mimo rozmow mimo psychologo mimo [porad nic sie nie zmienia
Nie ma rady, bo za to jacy jesteśmy odpowiadają geny i wychowanie.
Jeśli tak jest od początku i to Ci nie odpowiadało, to dlaczego się z nią związałeś i jesteś do dzisiaj...
Wrażliwość najlepiej się poznaje po stosunku do zwierząt, są ludzie nadwrażliwi, wrażliwi i niewrażliwi.
Ja pomagam zawsze w potrzebie ludziom i zwierzetom uwazam ze to bardzo wazne sobie nawzajem pomagac w tych ciezkich czasach
11 2023-12-29 19:42:06 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-29 19:42:31)
Tompson napisał/a:Witam wszytkich i proszę o obiektywną poradę , byc może spojrzenie z zewnątrz będzie jasniejsze niz to co ja widzę. Dziesiec lat temu zostałem wdowcem , żona umarła na raka, ostani rok poswieciłem sie jej calkowicie , kosztem pracy zawodowej i uznalem to za normalne , była osobą lezaca , w opiece pomagala mi tylko pielegniarka ktora przychodzila na dwie godziny 5 razy w tygodniu , uznalem że tak trzeba i to jest normalne. Od sześciu lat jestem w nowym zwiazku , poczatki byly obiecujace teraz pelna stagnacja, oczywiscie wina lezy po obu stronach. Trudny jest dla mnie grudzien, moj Tata kótry ma 90 lat i mieszkal sam był częściowo samodzielny , na poczatku grudnia znalazlem go nieprzytomnego trafił do szpitala rokowania były srednie , moja zona w tym czasie pojechala na dwa tygodnie odpocząć do Egiptu, dzien przed jej wyjazdem Tata został wypisany ze szpitala , był juz osoba bez kontaktu ( lub co najwyzej kontakt był bardzo ograniczony), trudne byly pierwsze kilka dni , sam sie zajmowalem ojcem, potem znalazła sie Pani opiekunka , opieka 24/24. Żona po powrocie z urlopu odwiedziła mojego Ojca raz przy okazji wizyty u przyjaciela , nie wykazuje najmniejszego zainteresowania sytuacja , żyje nadchodzacym Sylwestrem i imprezą ktora organizuje w domu. Dodam nigdy nie było zadnego konfliktu miedzy moim ojcem a żoną. Czy to normalna sytuacja? czy może ze mna cos jest nie tak? A byc może mam w stosunku do małzenstwa wygórowane oczekiwania?
Bardzo Ci współczuję sytuacji z tatą.
Pomijając tego sylwestra, który zapewne był zaplanowany wcześniej, goście zaproszeni to mam pytanie jakie masz oczekiwania od zony względem opieki nad tatą? Jakie czynności ma wykonywać?
Myślę, że tu nie chodzi o pomoc fizyczną, tylko o wsparcie, chociaż w zainteresowaniu, odwiedzinach, bo chory ma opiekę.
Zona takim samym zainteresowaniem bedzie obdarzac ciebie w chorobie. Takze zabezpiecz sie chociaz finansowo, zeby nie musiec polegac na jej pomocy. Macie dzieci? Gdybym miala takiego meza to zadbalabym tez, aby nic po mojej smierci nie otrzymal.
13 2023-12-29 20:37:49 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-12-29 20:38:20)
ja jestem dwaca Ona jest biorcą i tak jest od damego poczatku zwiazku.
No to co ciebie jeszcze dziwi?
Od sześciu lat jestem w nowym zwiazku , poczatki byly obiecujace teraz pelna stagnacja, oczywiscie wina lezy po obu stronach.
No cóż, stagnacja w związku ma różne oblicza, niestety.
Od sześciu lat jestem w nowym zwiazku , poczatki byly obiecujace teraz pelna stagnacja, oczywiscie wina lezy po obu stronach.
No cóż, stagnacja w związku ma różne oblicza, niestety.
Wzajemna pomoc powinna byc przez cale zycie malzenskie
Wieka jaka jest na to rada ja jestem dwaca Ona jest biorcą i tak jest od damego poczatku zwiazku. Mimo rozmow mimo psychologo mimo [porad nic sie nie zmienia
Związałeś się z kobietą, która nie ma empatii.
Do tego to ty dawałeś, a ona brała.
Masz 2 możliwości:
- dalej to tolerować
- zakończyć
Nie nauczysz empatii, współczucia, litości, bo to jest wrodzone i rozwija się w każdym z etapów życia.
O ile związek nie jest związkiem małżeńskim, to wymień na młodszy model.
O ile związek nie jest związkiem małżeńskim, to wymień na młodszy model.
W wersji II empatycznej.
O ile związek nie jest związkiem małżeńskim, to wymień na młodszy model.
Autor pisał o żonie, to raczej mają ślub.
A rada od czapy Młodsza nie znaczy lepsza
Farmer napisał/a:
O ile związek nie jest związkiem małżeńskim, to wymień na młodszy model.Autor pisał o żonie, to raczej mają ślub.
A rada od czapy
Młodsza nie znaczy lepsza
Dokladnie. Po za tym to nie jest powod do rozwodu. Gdyby kazdy z problemem mial sie rozwodzic to by wogole malzenstw nie bylo. To nie jakas zdrada,przemoc, czy nalogi. Zona autora nie pomogla tesciowi, a tu nagle rozwod proponuja. No zle postapilia to fakt, ale zeby zaraz rozwod-bez przesady
Po za tym to nie jest powod do rozwodu.
Akuratnie to powód zasadniczy. Brak więzi małżeńskich.
JuliaUK33 napisał/a:Po za tym to nie jest powod do rozwodu.
Akuratnie to powód zasadniczy. Brak więzi małżeńskich.
Jakich wiezi? Przeciez nie wiesz jak zyja na codzien. Moze spedzaja duzo czasu razem. Po za tym wiezi rodzinne to nie to samo co wiezi malzenskie, a tu sie rozchodzi o to,ze jego zona nie garnie sie do pomocy w opiece nad tesciem. Moim zdaniem powinna pomoc ,bo na tym polega malzenstwo na wzjajemnej pomocy, ale nie zaliczam tego do kategorii rozwodu
tu sie rozchodzi o to,ze jego zona nie garnie sie do pomocy w opiece nad tesciem
Nie o to tu chodzi. Żona nawet nie współczuje, trudnej sytuacji mężowi. A jesli by wierzyć mężowi, tylko korzysta w tym związku. Gdzie tu jest między nimi jakaś więź?
JuliaUK33 napisał/a:tu sie rozchodzi o to,ze jego zona nie garnie sie do pomocy w opiece nad tesciem
Nie o to tu chodzi. Żona nawet nie współczuje, trudnej sytuacji mężowi. A jesli by wierzyć mężowi, tylko korzysta w tym związku. Gdzie tu jest między nimi jakaś więź?
No nie ma wiezi za bardzo, ale moze da sie naprawic, po co od razu rozwod
24 2023-12-30 09:25:23 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-12-30 09:37:32)
Myślę że jesteś na dobrej drodze do wyeliminowania sobie nowej rodziny.
Ochłoń trochę i spójrz na to wszystko chłodno
Twój ojciec zachorował, co w jego wieku było do przewidzenia
Czy plan był taki, żeby z tego powodu wasze życie zaczęło się toczyć tylko wokół jego choroby?
Czy ojciec tego by chciał?
Czego dokładnie oczekujesz od żony w związku z chorobą ojca?
Określiłeś to, powiedziałeś jej?
Czy faktycznie było konieczne by odwoływała swój czas z dziećmi?
Czy prosiłeś ją o konkretną pomoc i odmówiła?
W jako sposób odwołany Sylwester pomoże Twojemu Tacie?
Czy jesteś jedyną osobą z Twojej rodziny, która jest zobowiązana do pomocy ojcu?
Czy wykluczasz większą niż 2 godziny pomoc osób trzecich przy tacie?
Czy uważasz że Ty i Twoja żona macie równe zobowiązania do opieki nad Twoim. Ojcem?
Jak wyglądało Wasze życie wczesniej , byłeś zadowolony? Czy uważałeś ją za egoistkę?
Jakie były relacje Twojego Taty z żoną?
Na razie to Ty jesteś rozżalony, że musisz zajmować się własnym ojcem, ne myślisz trzeźwo.
Edit: doczytałam, że macie stałą opiekunkę.
Żona odwiedzla ojca raz.
On jest bez kontaktu..
Wiec nie o opiekę nad nim chodzi.
Jesteś rozżalona o brak zainteresowania Twoimi uczuciami.
Więc to jej powiedz, nie w formie pretensji, tylko że tego potrzebujesz.
Ale musisz też pamiętać, że masz oprócz Taty żonę, i to nie zadziała, jeśli bedziesz jednostronnie tylko dla siebie czegoś wymagał
Wasze zycie malzenskie też musi istnieć.
Co to znaczy "pelna stagnacja."?
Ile macie lat?
Farmer napisał/a:
O ile związek nie jest związkiem małżeńskim, to wymień na młodszy model.Autor pisał o żonie, to raczej mają ślub.
A rada od czapy
Młodsza nie znaczy lepsza
Masz rację, to niestety rozwód.
Ale moja rada pozostaje: wymiana na młodszy model.
A jak będzie też wadliwy, to kolejna wymiana na ładniejszy model.
Co to znaczy "pelna stagnacja."?
Jak facet pisze coś takiego, to ma tylko jedno na myśli. I wiek nie ma tu znaczenia
wieka napisał/a:Farmer napisał/a:
O ile związek nie jest związkiem małżeńskim, to wymień na młodszy model.Autor pisał o żonie, to raczej mają ślub.
A rada od czapy
Młodsza nie znaczy lepsza
Masz rację, to niestety rozwód.
Ale moja rada pozostaje: wymiana na młodszy model.
A jak będzie też wadliwy, to kolejna wymiana na ładniejszy model.
A jak mlodszy bedzie tez zly model, a ladniejszy jeszcze gorszy? To co zrobic? Jaki model wybrac?
Ela210 napisał/a:Co to znaczy "pelna stagnacja."?
Jak facet pisze coś takiego, to ma tylko jedno na myśli. I wiek nie ma tu znaczenia
To znaczy mnie więcej tyle, że nie żyją razem tylko obok siebie.
Bo tak mu było wygodnie.
Nie musiał się zajmować i przejmować żoną.
Farmer napisał/a:Ela210 napisał/a:Co to znaczy "pelna stagnacja."?
Jak facet pisze coś takiego, to ma tylko jedno na myśli. I wiek nie ma tu znaczenia
To znaczy mnie więcej tyle, że nie żyją razem tylko obok siebie.
Bo tak mu było wygodnie.
Nie musiał się zajmować i przejmować żoną.
To znaczy, że ona się nim nie przejmowała. Cytuję: ja jestem dwaca Ona jest biorcą.
Jakby wyglądała ocena z kobiecej strony, gdyby autorem była kobieta, a osobą chorą matka tej kobiety.
Mąż by się nie przejmował w ogóle, że teściowa umiera, nie pomagałby, jechał sobie na wakacje bez żony?
Jak zostałby nazwany taki mąż?