Cześć. Nie chcę iść na slub brata mojego męża. Zacznę od tego, że nie widziałam jego i jego partnerki od około 5 lat, mimo, że mieszkają blisko.
Mój mąż Nie ma z nimi właściwie żadnego kontaktu, tylko od święta np. Jak on pojedzie do swoich rodziców i oni tam będą.
Nie wiedzieliśmy nawet, że się wyprowadzili z miasta. Nie wiemy gdzie mieszkają. Nigdy nas nie zaprosili do siebie. Jednak gwoździami do naszej trumny rodzinnej były inne sprawy, które dla mnie są dość istotne. Dla innych banalne, ale dla mnie nie.
Otóż, kiedy ja z mężem brałam slub cywilny (nie było nas stać na wesele. To była skromna ceremonia w domu) postanowiliśmy, że naszymi świadkami będą właśnie ten szwagier i jego partnerka. Niestety, kiedy po urzędzie przyjechaliśmy do domu na skromny obiad oni posiedzieli chwilę i stwierdzili, że spadają na zakupy do galerii. Inni goście byli do wieczora a nasz świadek z godzinę i wyszedl na zakupy...
Zabolało mnie to.
Kolejne rzeczy, które mnie bolą to to, że nasze dzieci są przez niego olewane. Np. Zapraszamy go na urodziny naszej córki a oni zawsze odmawiają (tydzień później ma urodziny syn siostry męża i wtedy ten szwagier kupuje jej wypasione, bardzo drogie prezenty)- nie, nie jestem zazdrosna. Jestem zniesmaczona.
Kiedy są święta i spotykamy się u rodziny męża i jest czas na prezenty to ten brat nigdy nie kupił nic moim dzieciom, za to zawsze daje paczkę synowi siostry męża. Nasze dzieci wtedy siedzą i patrzą. Mąż nie widzi w tym problemu.
Ostatnia miarka przelała się wtedy, kiedy ten brat nie przyjechał na chrzest święty naszej córki. Dla nas też to była ważna uroczystość.
I teraz pytanie do was. Co Wy zrobilibyście na moim miejscu? Czuję się olewana przez nich od lat. Są mi zupełnie obcy. Z mężem mam stosunki raczej chłodne i mówiłam mu, że nie pójdę i że jak chce to niech odzie sam. On powiedział, że pójdzie. Ja tak serio nie chcę iść na ten slub...