Witam niecałe 3 lata temu poznałem Magdę . Połączyła nas grupa wsparcia obydwoje straciliśmy rodziców w podobnym czasie.Mysle że stworzyliśmy coś na wzór przyjaźni/ miłości Platonicznej.. Byliśmy dla siebie wszystkim tylko nie było fizyczności Magda jest mało atrakcyjna dziewczyną pełna kompleksów.Mieszkamy daleko od siebie i widzieliśmy się tylko kilka razy stricte koleżeńsko.Kazdego dnia mieliśmy kontakt dziesiątki wiadomości...Nie umiem jednak zbudować do niej pożądania dlatego kilka miesięcy temu zdecydowalem się na krok do przodu poznałem Ize.Magda bardzo to przeżyła na początku to tolerowała sama zaproponowała przyjaźń.Niestety w końcu pękła i się odcięła co doskonale rozumiem.Z Iza jestem w relacji które daje mi nadzieję na poważny tak upragniony przeze mnie związek.Jestem szczęśliwy ale blokuje mnie ogromna sympatia do Magdy .Czasami żałuję że może mogłem spróbować że może z czasem pojawiło by się pożądanie choć minimalne.. Czuję że w nadzieji na związek straciłem kogoś wyjątkowego wręcz jakbym stracił kogoś z najbliższej rodziny.Obawiam się że mój obecny związek zniszczy to że z tyłu głowy mam że gdzieś tam kocha i czeka na mnie kobieta która daje mi więcej.Kilka lat leczyłem się na depresję i to bardzo utrudnia mi odcięcie się od tak wartościowej osoby.Czuje że ranie tym obecna partnerkę ale nie umiem pogodzić się z żałobą po stracie Magdy a naprawdę ciężko mi poczuć do niej pociąg seksualny a nie chce aby nie mogła poczuć się przy mnie jak kobieta ... Czy docenić przyjaźń troskę wsparcie i liczyć na to że na tej podstawie coś się urodzi fizycznie czy po prostu zdać sobie sprawę że nie mogę uszczęśliwić kogoś tak jakbym chciał.
wedlug mnie nie nadajaesz sie na zaden zwiazek. jestes jeszcze chlopcem, nie mezczyzna. powinienes najpierw ogarnac sam siebie, zanim wezniesz sie za jakiekolwiek relacje.
3 2023-09-30 18:57:50 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-09-30 19:00:22)
Wg mnie żeby przerwac ten zaklęty krąg, musisz zrobić coś drastycznego.
Idź do tej Magdy, powiedz jej prawdę.
O albo ona sie w Tobie odkocha, jak jej powiesz ze jest nieatrakcyjna, albo dla Ciebie przybliży bardziej fizycznie do Twojego ideału, nie wiem poprawi figurę w którąkolwiek stronę, zacznie wydawać na fryzjera więcej, stylistę czy Ci tam Twoim zdaniem potrzeba.
Jakoś się ten temat rozwiąże w każdym razie dla niej i dla Ciebie..
Jesteś w stanie określić czego Ci w niej brakuje? Nie jest dla mnie jasne czy Ona Ci się nie podoba z wyglądu, czy Ciebie nie pociąga.
Bo to jie jest to samo
Ogólnie prezencja szczególnie twarz ciężko mi przy niej obudzić chęć dotyku innego niż dotyk troski czyli dłonie czy obejmowanie.O ile nie mam problemu przebywać z nią wśród ludzi i dobrze się przy niej czuć to obawiam się czy wzbudzi we mnie pociąg w sytuacjach intymnych.Chce być wobec niej po prostu fair a z drugiej strony jak najmniej ja skrzywdzic bo po prostu zależy mi na niej jako na człowieku po prostu.Wiem że nie ma tutaj dobrego wyjscia i dla jej dobra w szerszej perspektywie lepiej by było jakbym odpuścił i poznała kogoś kto nie ma takich rozterek.
Ogólnie prezencja szczególnie twarz ciężko mi przy niej obudzić chęć dotyku innego niż dotyk troski czyli dłonie czy obejmowanie.O ile nie mam problemu przebywać z nią wśród ludzi i dobrze się przy niej czuć to obawiam się czy wzbudzi we mnie pociąg w sytuacjach intymnych.Chce być wobec niej po prostu fair a z drugiej strony jak najmniej ja skrzywdzic bo po prostu zależy mi na niej jako na człowieku po prostu.Wiem że nie ma tutaj dobrego wyjscia i dla jej dobra w szerszej perspektywie lepiej by było jakbym odpuścił i poznała kogoś kto nie ma takich rozterek.
To, co opisujesz, to przyjaźń. Przyjaźń to taka miłość bez fizyczności, bez pożądania, bez potrzeby wyłączności. Jesteście bratnimi duszami, związała was też trudna sytuacja, żałoba, tęsknota, to mocne więzy. Kiedyś, kilka pokoleń temu, na takich fundamentach mógłby powstać dobry związek, małżeństwo nawet, ale dziś wszyscy chcemy więcej. Moim zdaniem nie przełamiesz się, już się zafiksowałeś na twarzy tej biednej Magdy i wolisz twarz Izy, choć w tytule tego wątku słowo miłość dotyczy Magdy, a nie Izy.
Magda chyba zbyt wiele nie straciła odcinając się.
Wiem dlatego określiłem to jako miłość platoniczna ogromna więź którą ciężko przerwać.Jesli chodzi o wygląd nie jestem jakimś wzrokowcem co do codziennego życia ale niestety w sytuacjach intymnych po prostu będę czuł że nie jestem w stanie pokazać jej pożądania . Chciałbym z racji jej kompleksów trudnego dzieciństwa i wszystkich traum dać Jej coś niezwykłego . Może wizja naprawiania świata jest zbyt idealistyczna i muszę się pogodzić ze będąc obok dając jej tylko przyjaźń tylko sprawiam ból.Chcialbym kiedyś dowiedzieć się że ułożyła sobie życie a nasza znajomość nie traktuje jako porażkę tylko umiała z niej wyciągnąć coś pozytywnego.Widzac jej pragnienie uczucia po prostu czuję jak pragnie być kochana i mam straszne wyrzuty sumienia że przez niby " blachą " rzecz jaką jest wygląd nie umiem jej tego ofiarować.W umyśle oskarżam też siebie że jestem płytki i ja skrzywdziłem co niestety prowadzi do autodestrukcji
StroShow napisał/a:Ogólnie prezencja szczególnie twarz ciężko mi przy niej obudzić chęć dotyku innego niż dotyk troski czyli dłonie czy obejmowanie.O ile nie mam problemu przebywać z nią wśród ludzi i dobrze się przy niej czuć to obawiam się czy wzbudzi we mnie pociąg w sytuacjach intymnych.Chce być wobec niej po prostu fair a z drugiej strony jak najmniej ja skrzywdzic bo po prostu zależy mi na niej jako na człowieku po prostu.Wiem że nie ma tutaj dobrego wyjscia i dla jej dobra w szerszej perspektywie lepiej by było jakbym odpuścił i poznała kogoś kto nie ma takich rozterek.
To, co opisujesz, to przyjaźń. Przyjaźń to taka miłość bez fizyczności, bez pożądania, bez potrzeby wyłączności. Jesteście bratnimi duszami, związała was też trudna sytuacja, żałoba, tęsknota, to mocne więzy. Kiedyś, kilka pokoleń temu, na takich fundamentach mógłby powstać dobry związek, małżeństwo nawet, ale dziś wszyscy chcemy więcej. .
Niekoniecznie. Moze to zostać na etapie przyjaźni, tak samo można się przyjaznic z męzczyzną, bez seksualnych podtekstów w stosunku do niego, będa z w związku. w związku masz przyjazn i porządanie, a jednocześnie z innymi męzczyznami sama przyjazn, jak z kolegami.
Kasssja napisał/a:StroShow napisał/a:Ogólnie prezencja szczególnie twarz ciężko mi przy niej obudzić chęć dotyku innego niż dotyk troski czyli dłonie czy obejmowanie.O ile nie mam problemu przebywać z nią wśród ludzi i dobrze się przy niej czuć to obawiam się czy wzbudzi we mnie pociąg w sytuacjach intymnych.Chce być wobec niej po prostu fair a z drugiej strony jak najmniej ja skrzywdzic bo po prostu zależy mi na niej jako na człowieku po prostu.Wiem że nie ma tutaj dobrego wyjscia i dla jej dobra w szerszej perspektywie lepiej by było jakbym odpuścił i poznała kogoś kto nie ma takich rozterek.
To, co opisujesz, to przyjaźń. Przyjaźń to taka miłość bez fizyczności, bez pożądania, bez potrzeby wyłączności. Jesteście bratnimi duszami, związała was też trudna sytuacja, żałoba, tęsknota, to mocne więzy. Kiedyś, kilka pokoleń temu, na takich fundamentach mógłby powstać dobry związek, małżeństwo nawet, ale dziś wszyscy chcemy więcej. .
Niekoniecznie. Moze to zostać na etapie przyjaźni, tak samo można się przyjaznic z męzczyzną, bez seksualnych podtekstów w stosunku do niego, będa z w związku. w związku masz przyjazn i porządanie, a jednocześnie z innymi męzczyznami sama przyjazn, jak z kolegami.
Niestety nie da się utrzymywać przyjaźni, jak jedna strona jest zaangażowana, dlatego pozostaje mocno rozlużnić kontakt z Magdą, żeby móc pójść do przodu.
Nie da się bezboleśnie.
rossanka napisał/a:Kasssja napisał/a:To, co opisujesz, to przyjaźń. Przyjaźń to taka miłość bez fizyczności, bez pożądania, bez potrzeby wyłączności. Jesteście bratnimi duszami, związała was też trudna sytuacja, żałoba, tęsknota, to mocne więzy. Kiedyś, kilka pokoleń temu, na takich fundamentach mógłby powstać dobry związek, małżeństwo nawet, ale dziś wszyscy chcemy więcej. .
Niekoniecznie. Moze to zostać na etapie przyjaźni, tak samo można się przyjaznic z męzczyzną, bez seksualnych podtekstów w stosunku do niego, będa z w związku. w związku masz przyjazn i porządanie, a jednocześnie z innymi męzczyznami sama przyjazn, jak z kolegami.
Niestety nie da się utrzymywać przyjaźni, jak jedna strona jest zaangażowana, dlatego pozostaje mocno rozlużnić kontakt z Magdą, żeby móc pójść do przodu.
Nie da się bezboleśnie.
Pisałam o osobach, z których z obu stron jest koleżeństwo a nie ma pożądania. Wtedy mogą sie przyjaźnić, jednocześnie mając partnerów.
Przyjaźń, a przyjaźń... Jest różnica, nie ma generalnie zdrowej przyjaźni damsko męskiej, jeśli już to można mówić o koleżeństwie, a nie o przyjaźni gdzie wchodzi uczucie przyjacielskie, a tu już blisko do czegoś więcej, jak w tym przypadku.
Przyjaźń, a przyjaźń... Jest różnica, nie ma generalnie zdrowej przyjaźni damsko męskiej, jeśli już to można mówić o koleżeństwie, a nie o przyjaźni gdzie wchodzi uczucie przyjacielskie, a tu już blisko do czegoś więcej, jak w tym przypadku.
Jak z obydwu stron nie ma pożądania fizycznego, taka przyjazn może się udać.
wieka napisał/a:Przyjaźń, a przyjaźń... Jest różnica, nie ma generalnie zdrowej przyjaźni damsko męskiej, jeśli już to można mówić o koleżeństwie, a nie o przyjaźni gdzie wchodzi uczucie przyjacielskie, a tu już blisko do czegoś więcej, jak w tym przypadku.
Jak z obydwu stron nie ma pożądania fizycznego, taka przyjazn może się udać.
Z tym, że jak będziesz z nim w zbyt zażylych stosunkach, to nawet możesz nie zdawać sobie sprawy, że on czuje coś więcej lub sama z czasem się zakochasz, zawsze jest takie ryzyko, więc lepiej za głeboko nie wchodzić w takie relacje.
A już utrzymywać i poświęcać uwagę takiemu przyjacielowi kosztem związku, to już przegięcie, a zawsze to będzie jakimś kosztem.
Niekoniecznie. Moze to zostać na etapie przyjaźni, tak samo można się przyjaznic z męzczyzną, bez seksualnych podtekstów w stosunku do niego, będa z w związku. w związku masz przyjazn i porządanie, a jednocześnie z innymi męzczyznami sama przyjazn, jak z kolegami.
Przyjaźń jak.....z kolegami?
WTF ? Koleżeństwo jest dalekie od przyjaźni.
rossanka napisał/a:Niekoniecznie. Moze to zostać na etapie przyjaźni, tak samo można się przyjaznic z męzczyzną, bez seksualnych podtekstów w stosunku do niego, będa z w związku. w związku masz przyjazn i porządanie, a jednocześnie z innymi męzczyznami sama przyjazn, jak z kolegami.
Przyjaźń jak.....z kolegami?
WTF ? Koleżeństwo jest dalekie od przyjaźni.
On i ona bardzo się lubią, ale sa dla siebie kompletnie nie pociagający fizycznie - takie kleżeństwo może sie udać.
rossanka napisał/a:wieka napisał/a:Przyjaźń, a przyjaźń... Jest różnica, nie ma generalnie zdrowej przyjaźni damsko męskiej, jeśli już to można mówić o koleżeństwie, a nie o przyjaźni gdzie wchodzi uczucie przyjacielskie, a tu już blisko do czegoś więcej, jak w tym przypadku.
Jak z obydwu stron nie ma pożądania fizycznego, taka przyjazn może się udać.
Z tym, że jak będziesz z nim w zbyt zażylych stosunkach, to nawet możesz nie zdawać sobie sprawy, że on czuje coś więcej lub sama z czasem się zakochasz, zawsze jest takie ryzyko, więc lepiej za głeboko nie wchodzić w takie relacje.
A już utrzymywać i poświęcać uwagę takiemu przyjacielowi kosztem związku, to już przegięcie, a zawsze to będzie jakimś kosztem.
Z obydwu stron gdy nie ma pożądania - to się może udać.
A kosztem związku - jak to rozumieć, ze poświeca sie czas przyjacielowi kosztem związku?? Równie dobrze zamiast przyjaciela można poświecać czas rodzicom, pracy, honbby czy swoim dzieciom zamiast swojemy partnerowi czy partnerce - więc tu kwestia priorytetów i dobrego balansu.
Swoją drogą znałem kiedyś taką jedną dziewczynę - z twarzy to max 3/10. No po prostu paskudna była. Ale ciało to miała petarda. Idealny balans pomiędzy mięśniami, a tłuszczykiem, nieskazitelna skóra, wzorcowe proporcje, postawa. Nie - nie spałem z nią. Po prostu poznaliśmy się na spływie kajakowym i widziałem ją tam w kostiumie. Niestety ona siebie postrzegała jedynie przez pryzmat twarzy. I miała w związku z tym ogromne kompleksy. I tak też się ubierała i czesała - aby się ukryć. W warunkach domowych, zwłaszcza z charakteru - materiał na żonę. Potrafiła rozpieścić, a człowiek czuł się w jej towarzystwie niezwykle lekko i swobodnie. ALE to tylko jak była 'u siebie'. Jak nie była 'na swoim terenie', to właśnie starała się ukryć, wtopić w tło, przemknąć gdzieś z boku, niezauważenie. Jak tylko wychodziła z sobie znanego otoczenia, to kompleksy całkowicie rządziły jej życiem. Powiem szczerze - znajomość byłem w stanie utrzymać raptem kilka miesięcy, bo tak się nie da funkcjonować na dłuższą metę. I to nie mówię o budowaniu związku, ale o zwykłym koleżeństwie.
On i ona bardzo się lubią, ale sa dla siebie kompletnie nie pociagający fizycznie - takie kleżeństwo może sie udać.
To nie o to chodzi.
Tu chodzi o to, że jest ogromna przepaść pomiędzy koleżeństwem, a przyjaźnią. I o ile uważam, że koleżeństwo może istnieć, o tyle przyjaźń pomiędzy facetem, a kobietą już nie. Chyba, że oboje są homo.
rossanka napisał/a:On i ona bardzo się lubią, ale sa dla siebie kompletnie nie pociagający fizycznie - takie kleżeństwo może sie udać.
To nie o to chodzi.
Tu chodzi o to, że jest ogromna przepaść pomiędzy koleżeństwem, a przyjaźnią. I o ile uważam, że koleżeństwo może istnieć, o tyle przyjaźń pomiędzy facetem, a kobietą już nie. Chyba, że oboje są homo.
Koleżeństwo to już coś, czasami wystarcza. I też zależy, jak bardzo zażyłe i co komu odpowiada, jednak o sferze erotycznej nie może być w tym wypadku mowy.
Gdy jednak jedno się zauroczy to już jest po koleżeństwie.
Zwykle w koleżance zauracza się mężczyzna.
Myśle,z ę jest tak dlatego, że kobieta gdy poznaje mężczyzn, to naturalnie wychodzi, że prawie wszystkich traktuje jak kolegów, a tylko jednego ma jako partnera. U mężczyzn jest chyba inaczej, oni każdą znajomośc z kobietą, traktują jak potencjalny przyszły związek stad potem te niepowrozumienia, co obserwuje w otoczeniu. Kobieta umie się kolegować, mężczyzna nie, bo potem wychodzi, tak jak u koleżanki, że wieloletni przyjaciel, jakk jej się wydawało, nagle po dekadzie wyznał jej zauroczenie i miłość, ona była w szoku i koniec końców przyjaźn sie skończyła.
Swoją drogą znałem kiedyś taką jedną dziewczynę - z twarzy to max 3/10. No po prostu paskudna była. Ale ciało to miała petarda. Idealny balans pomiędzy mięśniami, a tłuszczykiem, nieskazitelna skóra, wzorcowe proporcje, postawa. Nie - nie spałem z nią. Po prostu poznaliśmy się na spływie kajakowym i widziałem ją tam w kostiumie. Niestety ona siebie postrzegała jedynie przez pryzmat twarzy. I miała w związku z tym ogromne kompleksy. I tak też się ubierała i czesała - aby się ukryć. W warunkach domowych, zwłaszcza z charakteru - materiał na żonę. Potrafiła rozpieścić, a człowiek czuł się w jej towarzystwie niezwykle lekko i swobodnie. ALE to tylko jak była 'u siebie'. Jak nie była 'na swoim terenie', to właśnie starała się ukryć, wtopić w tło, przemknąć gdzieś z boku, niezauważenie. Jak tylko wychodziła z sobie znanego otoczenia, to kompleksy całkowicie rządziły jej życiem. Powiem szczerze - znajomość byłem w stanie utrzymać raptem kilka miesięcy, bo tak się nie da funkcjonować na dłuższą metę. I to nie mówię o budowaniu związku, ale o zwykłym koleżeństwie.
Jak brzydka z twarzy to szans u mężczyzn nie miał. Oni patrzą w pierwszym ujęciu na twarz. Jak twarz nie pasuje ,, to i piękne ciało nie pomoże. Także ją rozumiem. Mężczyźni to wzrokowcy, prędzej zwiążą się z piękną złośnicą i atencjuszką i są jej w stanie wiele wybaczyć, ze wzlkędu na jej urode pociągną związek. Brzydka, nieatrakcyjna kobieta - to świetny materiał ale na koleżankę, poowierniczkę, mało który nawet zastanowi się, czy aby może z czasem zacznie ją pożądać przez pryzmat jej osobowości i charakteru.
Zwykle w koleżance zauracza się mężczyzna.
Myśle,z ę jest tak dlatego, że kobieta gdy poznaje mężczyzn, to naturalnie wychodzi, że prawie wszystkich traktuje jak kolegów, a tylko jednego ma jako partnera. U mężczyzn jest chyba inaczej, oni każdą znajomośc z kobietą, traktują jak potencjalny przyszły związek stad potem te niepowrozumienia, co obserwuje w otoczeniu. Kobieta umie się kolegować, mężczyzna nie, bo potem wychodzi, tak jak u koleżanki, że wieloletni przyjaciel, jakk jej się wydawało, nagle po dekadzie wyznał jej zauroczenie i miłość, ona była w szoku i koniec końców przyjaźn sie skończyła.
A ja to widzę odwrotnie. Stąd te ciągłe gierki, podpuszczanie, testowanie i ocenianie czy tak się zachowuje 'prawdziwy' facet, czy jednak nie.
Problemem tamtej dziewczyny nie była twarz, tylko kompleksy.
rossanka napisał/a:Zwykle w koleżance zauracza się mężczyzna.
Myśle,z ę jest tak dlatego, że kobieta gdy poznaje mężczyzn, to naturalnie wychodzi, że prawie wszystkich traktuje jak kolegów, a tylko jednego ma jako partnera. U mężczyzn jest chyba inaczej, oni każdą znajomośc z kobietą, traktują jak potencjalny przyszły związek stad potem te niepowrozumienia, co obserwuje w otoczeniu. Kobieta umie się kolegować, mężczyzna nie, bo potem wychodzi, tak jak u koleżanki, że wieloletni przyjaciel, jakk jej się wydawało, nagle po dekadzie wyznał jej zauroczenie i miłość, ona była w szoku i koniec końców przyjaźn sie skończyła.A ja to widzę odwrotnie. Stąd te ciągłe gierki, podpuszczanie, testowanie i ocenianie czy tak się zachowuje 'prawdziwy' facet, czy jednak nie.
Problemem tamtej dziewczyny nie była twarz, tylko kompleksy.
I tu się zgadzam.
A tak na przyszłość drogie panie
A tak na przyszłość drogie panie
![]()
dobre
24 2023-10-05 21:43:41 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-10-05 21:43:58)
Co tak mało wypowiedzi w tym wątku?
Obok jest identyczny, założony przez kobietę,
https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=132086
Tam są już 4 strony nakreślone.
Nikt tu mężczyznie nie poradzi wiecej, tak jak w tamtym zalinkowanym temacie?
Co tak mało wypowiedzi w tym wątku?
Obok jest identyczny, założony przez kobietę,https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=132086
Tam są już 4 strony nakreślone.
Nikt tu mężczyznie nie poradzi wiecej, tak jak w tamtym zalinkowanym temacie?
Tamten temat ogarnęłam pobieżnie.
Ale w sumie to dziwisz się ross, że tu mały odzew? Przecież jako kobieta rozumiesz, że mamy inną seksualność niż faceci i u nas seks zaczyna się w głowie a na pożądanie ma wpływ o wiele więcej czynników niż w przypadku mężczyzn. Słyszałaś kiedyś o kobiecie, której spodobał się obcy facet, więc się na niego zaczaiła i zgwałciła albo o żołnierce na wojnie, która gwałci niewinnego cywila? To drastyczne przykłady, ale chodzi o to, że niewiele trzeba, żeby zapalić faceta, tak że nawet się powstrzymać nie może.
Chyba też doskonale zdajesz sobie sprawę, że w samym akcie seksualnym o wiele łatwiej o zaspokojenie faceta niż zaspokojenie kobiety, więc choćby z tego powodu kobiety bardziej selektywnie podchodzą do wyboru partnera.
Podsumowując, więc jeśli facet nie jara kobiety, to nadal jest szansa, że to się odmieni a jak kobieta nie rajcuje faceta, to raczej bez szans.
26 2023-10-06 13:06:00 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-10-06 13:06:34)
rossanka napisał/a:Co tak mało wypowiedzi w tym wątku?
Obok jest identyczny, założony przez kobietę,https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=132086
Tam są już 4 strony nakreślone.
Nikt tu mężczyznie nie poradzi wiecej, tak jak w tamtym zalinkowanym temacie?Tamten temat ogarnęłam pobieżnie.
Ale w sumie to dziwisz się ross, że tu mały odzew? Przecież jako kobieta rozumiesz, że mamy inną seksualność niż faceci i u nas seks zaczyna się w głowie a na pożądanie ma wpływ o wiele więcej czynników niż w przypadku mężczyzn. Słyszałaś kiedyś o kobiecie, której spodobał się obcy facet, więc się na niego zaczaiła i zgwałciła albo o żołnierce na wojnie, która gwałci niewinnego cywila? To drastyczne przykłady, ale chodzi o to, że niewiele trzeba, żeby zapalić faceta, tak że nawet się powstrzymać nie może.
Chyba też doskonale zdajesz sobie sprawę, że w samym akcie seksualnym o wiele łatwiej o zaspokojenie faceta niż zaspokojenie kobiety, więc choćby z tego powodu kobiety bardziej selektywnie podchodzą do wyboru partnera.
Podsumowując, więc jeśli facet nie jara kobiety, to nadal jest szansa, że to się odmieni a jak kobieta nie rajcuje faceta, to raczej bez szans.
Autorka pisała, że spotkała sie iles tam razy i ze spotkania na spotkanie nic, nic nie drgnęło, jak nie ma iskry mi ędzy nimi tak nie ma.
Ile się ma jeszcze umawiać? Czy po pół roku jej sie odmieni, może po roku spotkań?
Facet jej nie kręci. Rozumiałabym jedno spotkanie, ale jeśli jest jedno, kolejne i kolejne, i kolejne i nadal nic - to szaleństwerm jest czekać, jak piszesz: może jej sie odmieni.
Później mamy sytuacje, ze kobieta słuchając takich porad spotyka się raz, drugi i kolejny i kolejny, w końcu po miesiącu, dwóch, trzech mówi, ze jednak nic z tego, nie chce próbować dalej, bo ta osoba jest dla niej jak kolega - to otrzymuje łatkę atencjuszki, której pochlebiało zainteresowanie, ewentualnie takiej, która lubi mieć orbitera, dlatego dawała mu nadzieję spotkaniami.
Ewentualnie facet ma pretensje, że w takim razie po co ona zawracała mu gitarę przez dwa miesiące i dawała nadzieje na coś wiecej.
MagdaLena1111 napisał/a:rossanka napisał/a:Co tak mało wypowiedzi w tym wątku?
Obok jest identyczny, założony przez kobietę,https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=132086
Tam są już 4 strony nakreślone.
Nikt tu mężczyznie nie poradzi wiecej, tak jak w tamtym zalinkowanym temacie?Tamten temat ogarnęłam pobieżnie.
Ale w sumie to dziwisz się ross, że tu mały odzew? Przecież jako kobieta rozumiesz, że mamy inną seksualność niż faceci i u nas seks zaczyna się w głowie a na pożądanie ma wpływ o wiele więcej czynników niż w przypadku mężczyzn. Słyszałaś kiedyś o kobiecie, której spodobał się obcy facet, więc się na niego zaczaiła i zgwałciła albo o żołnierce na wojnie, która gwałci niewinnego cywila? To drastyczne przykłady, ale chodzi o to, że niewiele trzeba, żeby zapalić faceta, tak że nawet się powstrzymać nie może.
Chyba też doskonale zdajesz sobie sprawę, że w samym akcie seksualnym o wiele łatwiej o zaspokojenie faceta niż zaspokojenie kobiety, więc choćby z tego powodu kobiety bardziej selektywnie podchodzą do wyboru partnera.
Podsumowując, więc jeśli facet nie jara kobiety, to nadal jest szansa, że to się odmieni a jak kobieta nie rajcuje faceta, to raczej bez szans.Autorka pisała, że spotkała sie iles tam razy i ze spotkania na spotkanie nic, nic nie drgnęło, jak nie ma iskry mi ędzy nimi tak nie ma.
Ile się ma jeszcze umawiać? Czy po pół roku jej sie odmieni, może po roku spotkań?
Facet jej nie kręci. Rozumiałabym jedno spotkanie, ale jeśli jest jedno, kolejne i kolejne, i kolejne i nadal nic - to szaleństwerm jest czekać, jak piszesz: może jej sie odmieni.Później mamy sytuacje, ze kobieta słuchając takich porad spotyka się raz, drugi i kolejny i kolejny, w końcu po miesiącu, dwóch, trzech mówi, ze jednak nic z tego, nie chce próbować dalej, bo ta osoba jest dla niej jak kolega - to otrzymuje łatkę atencjuszki, której pochlebiało zainteresowanie, ewentualnie takiej, która lubi mieć orbitera, dlatego dawała mu nadzieję spotkaniami.
Ewentualnie facet ma pretensje, że w takim razie po co ona zawracała mu gitarę przez dwa miesiące i dawała nadzieje na coś wiecej.
Ale to jest wątek o facecie i napisałam, że raczej nie ma szans, że pojawi się u niego pożądanie, jak go nie ma. W tamtym wątku się nie wypowiadam, bo śmierdzi trollem na km, więc się odczep :-P
rossanka napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Tamten temat ogarnęłam pobieżnie.
Ale w sumie to dziwisz się ross, że tu mały odzew? Przecież jako kobieta rozumiesz, że mamy inną seksualność niż faceci i u nas seks zaczyna się w głowie a na pożądanie ma wpływ o wiele więcej czynników niż w przypadku mężczyzn. Słyszałaś kiedyś o kobiecie, której spodobał się obcy facet, więc się na niego zaczaiła i zgwałciła albo o żołnierce na wojnie, która gwałci niewinnego cywila? To drastyczne przykłady, ale chodzi o to, że niewiele trzeba, żeby zapalić faceta, tak że nawet się powstrzymać nie może.
Chyba też doskonale zdajesz sobie sprawę, że w samym akcie seksualnym o wiele łatwiej o zaspokojenie faceta niż zaspokojenie kobiety, więc choćby z tego powodu kobiety bardziej selektywnie podchodzą do wyboru partnera.
Podsumowując, więc jeśli facet nie jara kobiety, to nadal jest szansa, że to się odmieni a jak kobieta nie rajcuje faceta, to raczej bez szans.Autorka pisała, że spotkała sie iles tam razy i ze spotkania na spotkanie nic, nic nie drgnęło, jak nie ma iskry mi ędzy nimi tak nie ma.
Ile się ma jeszcze umawiać? Czy po pół roku jej sie odmieni, może po roku spotkań?
Facet jej nie kręci. Rozumiałabym jedno spotkanie, ale jeśli jest jedno, kolejne i kolejne, i kolejne i nadal nic - to szaleństwerm jest czekać, jak piszesz: może jej sie odmieni.Później mamy sytuacje, ze kobieta słuchając takich porad spotyka się raz, drugi i kolejny i kolejny, w końcu po miesiącu, dwóch, trzech mówi, ze jednak nic z tego, nie chce próbować dalej, bo ta osoba jest dla niej jak kolega - to otrzymuje łatkę atencjuszki, której pochlebiało zainteresowanie, ewentualnie takiej, która lubi mieć orbitera, dlatego dawała mu nadzieję spotkaniami.
Ewentualnie facet ma pretensje, że w takim razie po co ona zawracała mu gitarę przez dwa miesiące i dawała nadzieje na coś wiecej.
Ale to jest wątek o facecie i napisałam, że raczej nie ma szans, że pojawi się u niego pożądanie, jak go nie ma. W tamtym wątku się nie wypowiadam, bo śmierdzi trollem na km, więc się odczep :-P
Odczep się to do rodziców swoich mów albo do swojego faceta, koleżanki, czy sąsiadów a nie do mnie.
MagdaLena1111 napisał/a:rossanka napisał/a:Autorka pisała, że spotkała sie iles tam razy i ze spotkania na spotkanie nic, nic nie drgnęło, jak nie ma iskry mi ędzy nimi tak nie ma.
Ile się ma jeszcze umawiać? Czy po pół roku jej sie odmieni, może po roku spotkań?
Facet jej nie kręci. Rozumiałabym jedno spotkanie, ale jeśli jest jedno, kolejne i kolejne, i kolejne i nadal nic - to szaleństwerm jest czekać, jak piszesz: może jej sie odmieni.Później mamy sytuacje, ze kobieta słuchając takich porad spotyka się raz, drugi i kolejny i kolejny, w końcu po miesiącu, dwóch, trzech mówi, ze jednak nic z tego, nie chce próbować dalej, bo ta osoba jest dla niej jak kolega - to otrzymuje łatkę atencjuszki, której pochlebiało zainteresowanie, ewentualnie takiej, która lubi mieć orbitera, dlatego dawała mu nadzieję spotkaniami.
Ewentualnie facet ma pretensje, że w takim razie po co ona zawracała mu gitarę przez dwa miesiące i dawała nadzieje na coś wiecej.
Ale to jest wątek o facecie i napisałam, że raczej nie ma szans, że pojawi się u niego pożądanie, jak go nie ma. W tamtym wątku się nie wypowiadam, bo śmierdzi trollem na km, więc się odczep :-P
Odczep się to do rodziców swoich mów albo do swojego faceta, koleżanki, czy sąsiadów a nie do mnie.
Już się nie unoś, bo to bez sensu. To tylko forum a ja jestem internetowym randomem.
Po prostu wyskakujesz tu ross z dziwnymi pretensjami, na siłę powiązanymi z moim postem, to nie dziw się, że nie mam ochoty abyś mnie wykorzystywała do wylewania swoich żalów.
rossanka napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Ale to jest wątek o facecie i napisałam, że raczej nie ma szans, że pojawi się u niego pożądanie, jak go nie ma. W tamtym wątku się nie wypowiadam, bo śmierdzi trollem na km, więc się odczep :-P
Odczep się to do rodziców swoich mów albo do swojego faceta, koleżanki, czy sąsiadów a nie do mnie.
Już się nie unoś, bo to bez sensu. To tylko forum a ja jestem internetowym randomem.
Po prostu wyskakujesz tu ross z dziwnymi pretensjami, na siłę powiązanymi z moim postem, to nie dziw się, że nie mam ochoty abyś mnie wykorzystywała do wylewania swoich żalów.
Jak piszesz w sposób zaczepny, to nie dziw się ze obrywasz.
MagdaLena1111 napisał/a:rossanka napisał/a:Odczep się to do rodziców swoich mów albo do swojego faceta, koleżanki, czy sąsiadów a nie do mnie.
Już się nie unoś, bo to bez sensu. To tylko forum a ja jestem internetowym randomem.
Po prostu wyskakujesz tu ross z dziwnymi pretensjami, na siłę powiązanymi z moim postem, to nie dziw się, że nie mam ochoty abyś mnie wykorzystywała do wylewania swoich żalów.Jak piszesz w sposób zaczepny, to nie dziw się ze obrywasz.
To się nazywa styl prowokatywny. Dobrze go stosować w kontakcie z trollami ;-)