Jestem z mężem w związku od 9 lat, z czego 5 lat w małżeństwie.
Mąż jest osobą zamkniętą w sobie, nie lubi rozmawiać na trudne tematy. Mamy ułożone życie. Zarabiamy całkiem nieźle, posiadamy mieszkanie, działkę i nie mamy dzieci.
————
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. W lato mieliśmy rozpocząć budowę domu. Około 3 miesiące przed tym, kiedy negocjowałam ceny, mąż oznajmił, że nie chce budować domu, mieć dzieci, nie chce żebym spędzała z nim czas i z jego znajomymi (od roku nie zaprosił mnie na żadne wyjście ze znajomymi, a im mówił, że nie mogę).
Powiedziałam: "OK, jeśli nie chcesz ze mną być, to OK. Mam 30 lat i pora, abyś przestał mnie oszukiwać." Po jakimś czasie spania na kanapie zaczął się zarzekać, że jednak chce wszystkiego ze mną, ale nie było zbyt wielu widocznych chęci.
Miesiąc temu zmarła moja mama, i bardzo mnie wspierał, dlatego przez jakiś czas nie myślałam o tym, co jest między nami.
Niedawno znowu się zaczęło. Zauważyłam w mężu niechęć do mnie. Było widać, że denerwuje go moje istnienie. Oddaliliśmy się od siebie, nie mówiąc już o braku wspólnej intymności od dłuższego czasu. Zacząłam poruszać ten temat, i mimo oporu, powiedział, że brakuje intymności, bo nie myśli o tym. Nie umie opisać dlaczego, ale ja go denerwuje (nie zawsze, ale codziennie). Sam nie ma pomysłu co dalej. Nie wie, czy chce ze mną być, nie chce się też wyprowadzić i ciągle słyszę: "nie wiem". Zadaję konkretne pytania, a on ciągle odpowiada: "nie wiem". Twierdzi, że mnie kocha ale nic z tego nie wynika. Aktualne życie sprawia mu ból, a raczej nasza relacja.
————
On Jest człowiekiem, którego mało co cieszy. Jest wiecznie niezadowolony albo mu obojętne.
Ja jestem osobą, która się nie poddaje, ale sytuacja mnie przerasta. Każda rozmowa go denerwuje, więc ciężko rozmawiać o jakimkolwiek problemie.
Nie wiem, co robić. Czy się od niego odsunąć? Nie mogę tkwić w takim zawieszeniu z człowiekiem, którego moje istnienie denerwuje wręcz. Zastanawiam się, czy się nie wyprowadzić na jakiś czas.
Czuję się jak na kolejce górskiej, gdzie on ciągle daje mi sprzeczne sygnały. Raz mnie chce, a zaraz potem nie. Raz chce domu, a innym razem już nie. Czuję się jak zabawka.
Chętnie wysłucham ludzi z podobnymi doświadczeniami.