Ja, lat niedługo 29, ona 26. Poznaliśmy się na aplikacji randkowej 2.5 lata temu. Rok się spotykaliśmy nim zostaliśmy razem. Na początku wydawała się idealna, wygląd, poczucie humoru, pasowało mi w niej niemal wszystko. W październiku ubiegłego roku po moich podejrzeniach że jest coś nie tak z jej stylem picia, przyznała mi się do problemu z alkoholem - mowila że miała załamanie w czasie covidu, samotność, i łatwy dostęp do alkoholu w piwnicy w swoim rodzinnym domu spowodował że się od niego uzależniła. Zamurowało mnie, przeraziłem się bardzo i oddaliłem (zero spotkan, tylko uyrzymywanie kontaktu tekstowego), mówiąc że to raczej koniec. Chciałem żeby się ogarnęła, zapisała na terapię uzależnień, grupy wsparcia AA i rzeczywiście miała takie podchody. Była na paru spotkaniach, ale szybko z nich zrezygnowała.
Błagała mnie żebym daj jej szansę, obiecywała że się zmieni i że będzie jeszcze lepiej niż było.. Byłem nieugięty. Tymczasem po kilku tygodniach zrezygnowała że spotkań na rzecz spotkań z nowo poznanym chłopakiem z Tindera. Jak się okazało poszła z nim na drugim spotkaniu do łóżka (ogólnie spotkali się z 7 razy, przy czym robili to aż 3 razy). Gdy wróciłem żeby spotkać i sprawdzić czy coś robi w kierunku leczenia to się dowiedziałem o wszystkim z jej telefonu i wymienianych z nim wiadomości. Powiedziała mi wtedy że jego nie kocha, że chciała jedynie jakoś odreagować i myślała że między nami już jest definitywny koniec. Załamałem się ponieważ myślałem że ten czas spozytuje na leczeniu swojego uzaleznienia, ona tym czasem się z kimś zabawiała.. I... wróciliśmy do siebie na początku tego roku (po miesiacu spotykania sie z nim i ze mną), ona dalej się nie leczy i popija. Robi podchody ale ostatecznie rezygnuje, bo jak mówi się wstydzi. Kocham ją, ale to że miała kogoś po mnie wydaje mi się że będzie się odbijać echem na zawsze. Bardzo często jej to wypominam. Jak to czytam to sam nie wierzę, kogo ja z siebie zrobiłem dla niej.. Wyszło trochę nieskladnie, ale chciałem się wyżalić na forum. Chyba powinienem dać sobie spokój bo czas leci, a ja już swoje lata mam.. Niech mi ktoś proszę przedstawi jak to widać dla osób niezaangażowanych w tę relację
1 2023-07-01 14:56:52 Ostatnio edytowany przez Alaba (2023-07-01 15:22:33)
oddaliłem (zero spotkan, tylko uyrzymywanie kontaktu tekstowego), mówiąc że to raczej koniec.
Przemoc emocjonalna, szantaż.
Chciałem żeby się ogarnęła, zapisała na terapię uzależnień, grupy wsparcia AA
Chciałeś. Cel osiągnąć chciałeś szantażem.
Poszła z kimś do łóżka.
Teraz jesteście znowu razem? Dlaczego... mówiłeś że koniec.
Szpiegujesz ją ...
Jesteś niemoralny typ.
Albo jesteś z nią na dobre i na złe, albo nie zajmuj jej czasu. Zerwania, powroty, szantaże.
Oczywiście ona postępuje źle.
Ale zacząć trzeba od Ciebie.
Sama miłość nie wystarczy do życia, teraz to już zrobiła się toksyczna.
Dlatego zerwij, póki całkiem ta relacja Cię nie wykończy...
Sam alkoholizm powinien wykluczyć wasz związek.
To będzie wracało jak bumerang.
Musisz być konsekwentny, zobacz co zrobiłeś, zrobiłeś przerwę przez alko, a jak do alko doszła zdrada, to dalej jesteś z nią.
Typowo toksyczna relacja.
4 2023-07-01 15:56:53 Ostatnio edytowany przez Alaba (2023-07-01 16:04:17)
Alaba napisał/a:oddaliłem (zero spotkan, tylko uyrzymywanie kontaktu tekstowego), mówiąc że to raczej koniec.
Przemoc emocjonalna, szantaż.
Chciałem żeby się ogarnęła, zapisała na terapię uzależnień, grupy wsparcia AA
Chciałeś. Cel osiągnąć chciałeś szantażem.
Poszła z kimś do łóżka.
Teraz jesteście znowu razem? Dlaczego... mówiłeś że koniec.
Szpiegujesz ją ...Jesteś niemoralny typ.
Albo jesteś z nią na dobre i na złe, albo nie zajmuj jej czasu. Zerwania, powroty, szantaże.
Oczywiście ona postępuje źle.
Ale zacząć trzeba od Ciebie.
Zacznę od tego, że problem alkoholowy, czy z jakimkolwiek innym
nałogiem, zawsze musi zostać rozwiązany przez osobę uzależnioną.
Zachowałem się wydaje się modelowo, bo nie pozwoliłeś wplątać się we
współuzależnienie, tylko postawiłem twardą granicę. Tak powinno być,
mimo że osobie uzależnionej to się nie podoba i mimo że jest to często
przykre. Jeśli ona nie widziała problemu i nadal nie będzie starała się
go rozwiązać, to nikt tego za nią nie zrobi, a każde ratowanie jej jest
tak naprawdę wspieraniem jej nałogu. Tylko poważne konsekwencje mogą
jakoś wpłynąć. I tak też chciałem ją uratować. Bo jeżeli nie w imię miłości życia jak mówi to w imię czego miałaby zacząć chodzić na leczenie. Problem jest naprawdę poważny, jest to picie nawet alkoholu niespożywczego.. Ale nie wiem dlaczego nie jestem konsekwentny.. Nie uda nam się, nie ma na to szans
5 2023-07-01 16:05:40 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-07-01 16:06:57)
Gary napisał/a:Alaba napisał/a:oddaliłem (zero spotkan, tylko uyrzymywanie kontaktu tekstowego), mówiąc że to raczej koniec.
Przemoc emocjonalna, szantaż.
Chciałem żeby się ogarnęła, zapisała na terapię uzależnień, grupy wsparcia AA
Chciałeś. Cel osiągnąć chciałeś szantażem.
Poszła z kimś do łóżka.
Teraz jesteście znowu razem? Dlaczego... mówiłeś że koniec.
Szpiegujesz ją ...Jesteś niemoralny typ.
Albo jesteś z nią na dobre i na złe, albo nie zajmuj jej czasu. Zerwania, powroty, szantaże.
Oczywiście ona postępuje źle.
Ale zacząć trzeba od Ciebie.
Zacznę od tego, że problem alkoholowy, czy z jakimkolwiek innym
nałogiem, zawsze musi zostać rozwiązany przez osobę uzależnioną.
Zachowałem się wydaje się modelowo, bo nie pozwoliłeś wplątać się we
współuzależnienie, tylko postawiłem twardą granicę. Tak powinno być,
mimo że osobie uzależnionej to się nie podoba i mimo że jest to często
przykre. Jeśli ona nie widziała problemu i nadal nie będzie starała się
go rozwiązać, to nikt tego za nią nie zrobi, a każde ratowanie jej jest
tak naprawdę wspieraniem jej nałogu. Tylko poważne konsekwencje mogą
jakoś wpłynąć. I tak też chciałem ją uratować. Bo jeżeli nie w imię miłości życia jak mówi to w imię czego miałaby zacząć chodzić na leczenie. Problem jest naprawdę poważny, jest to picie nawet alkoholu niespożywczego..
Tu się zgadzam, tylko brakuje konsekwencji z Twojej strony, bo relacja zrobiła się toksyczna, a to trzyma...
Ona już od dawna musi być uzależniona, skoro sięga po alko podobne...
Uciekaj od niej...
Alaba napisał/a:Gary napisał/a:Przemoc emocjonalna, szantaż.
Chciałeś. Cel osiągnąć chciałeś szantażem.
Poszła z kimś do łóżka.
Teraz jesteście znowu razem? Dlaczego... mówiłeś że koniec.
Szpiegujesz ją ...Jesteś niemoralny typ.
Albo jesteś z nią na dobre i na złe, albo nie zajmuj jej czasu. Zerwania, powroty, szantaże.
Oczywiście ona postępuje źle.
Ale zacząć trzeba od Ciebie.
Zacznę od tego, że problem alkoholowy, czy z jakimkolwiek innym
nałogiem, zawsze musi zostać rozwiązany przez osobę uzależnioną.
Zachowałem się wydaje się modelowo, bo nie pozwoliłeś wplątać się we
współuzależnienie, tylko postawiłem twardą granicę. Tak powinno być,
mimo że osobie uzależnionej to się nie podoba i mimo że jest to często
przykre. Jeśli ona nie widziała problemu i nadal nie będzie starała się
go rozwiązać, to nikt tego za nią nie zrobi, a każde ratowanie jej jest
tak naprawdę wspieraniem jej nałogu. Tylko poważne konsekwencje mogą
jakoś wpłynąć. I tak też chciałem ją uratować. Bo jeżeli nie w imię miłości życia jak mówi to w imię czego miałaby zacząć chodzić na leczenie. Problem jest naprawdę poważny, jest to picie nawet alkoholu niespożywczego..Tu się zgadzam, tylko brakuje konsekwencji z Twojej strony, bo relacja zrobiła się toksyczna, a to trzyma...
Ona już od dawna musi być uzależniona, skoro sięga po alko podobne...Uciekaj od niej...
Na poziomie świadomości zauważam, że to jest toksyna, jak alkohol. Ale też się uzależniłem od tego wszystkiego. Muszę to zakończyć mimo, że serce chciałoby czegoś innego..
wieka napisał/a:Alaba napisał/a:Zacznę od tego, że problem alkoholowy, czy z jakimkolwiek innym
nałogiem, zawsze musi zostać rozwiązany przez osobę uzależnioną.
Zachowałem się wydaje się modelowo, bo nie pozwoliłeś wplątać się we
współuzależnienie, tylko postawiłem twardą granicę. Tak powinno być,
mimo że osobie uzależnionej to się nie podoba i mimo że jest to często
przykre. Jeśli ona nie widziała problemu i nadal nie będzie starała się
go rozwiązać, to nikt tego za nią nie zrobi, a każde ratowanie jej jest
tak naprawdę wspieraniem jej nałogu. Tylko poważne konsekwencje mogą
jakoś wpłynąć. I tak też chciałem ją uratować. Bo jeżeli nie w imię miłości życia jak mówi to w imię czego miałaby zacząć chodzić na leczenie. Problem jest naprawdę poważny, jest to picie nawet alkoholu niespożywczego..Tu się zgadzam, tylko brakuje konsekwencji z Twojej strony, bo relacja zrobiła się toksyczna, a to trzyma...
Ona już od dawna musi być uzależniona, skoro sięga po alko podobne...Uciekaj od niej...
Na poziomie świadomości zauważam, że to jest toksyna, jak alkohol. Ale też się uzależniłem od tego wszystkiego. Muszę to zakończyć mimo, że serce chciałoby czegoś innego..
Dokładnie.
Dobrze wiesz, co masz robić i zrób to jak najszybciej dla dobra Was obojga. Tylko taki "cios" może ją otrzeźwić i skierować na drogę leczenia - choć niekoniecznie. Ale to nie Twój problem. Ewakuuj się, póki nie macie dziecka. Zerwij wszelki kontakt i tyle. Dasz radę.
Dobrze wiesz, co masz robić i zrób to jak najszybciej dla dobra Was obojga. Tylko taki "cios" może ją otrzeźwić i skierować na drogę leczenia - choć niekoniecznie. Ale to nie Twój problem. Ewakuuj się, póki nie macie dziecka. Zerwij wszelki kontakt i tyle. Dasz radę.
Chyba dalej ciągnie mnie do obrazu jej osoby, który miałem w głowie na początku naszej znajomości. Dam radę
Zaraz wpadniesz we współuzależnienie i nie będziesz umiał jej odciąć. Zrobicie sobie bąbelki, które będą mieć matkę pijaczkę i bezradnego ojca.
Taki młody jesteś i najlepsze lata chcesz spędzić na szukaniu po domu flaszek, wąchaniu jej po powrotach do domu i drżeniu, żeby nie wsiadła na cyku za kierownicę, zwłaszcza z dziećmi? No to powodzenia.
Zaraz wpadniesz we współuzależnienie i nie będziesz umiał jej odciąć. Zrobicie sobie bąbelki, które będą mieć matkę pijaczkę i bezradnego ojca.
Taki młody jesteś i najlepsze lata chcesz spędzić na szukaniu po domu flaszek, wąchaniu jej po powrotach do domu i drżeniu, żeby nie wsiadła na cyku za kierownicę, zwłaszcza z dziećmi? No to powodzenia.
Najlepsze jest w tym to, że ona prawie za wszystko obwinia mnie, że nie daję jej uwagi, że czuje się niekochana itd itp
Najlepsze jest w tym to, że ona prawie za wszystko obwinia mnie, że nie daję jej uwagi, że czuje się niekochana itd itp
Pooglądaj na YT materiały o toksykach, borderkach, narcyzach.
Szybko się zorientujesz
Alaba napisał/a:Najlepsze jest w tym to, że ona prawie za wszystko obwinia mnie, że nie daję jej uwagi, że czuje się niekochana itd itp
Pooglądaj na YT materiały o toksykach, borderkach, narcyzach.
Szybko się zorientujesz
Boję się kim ja jestem, skoro coś mnie do niej ciągnie..
Farmer napisał/a:Alaba napisał/a:Najlepsze jest w tym to, że ona prawie za wszystko obwinia mnie, że nie daję jej uwagi, że czuje się niekochana itd itp
Pooglądaj na YT materiały o toksykach, borderkach, narcyzach.
Szybko się zorientujeszBoję się kim ja jestem, skoro coś mnie do niej ciągnie..
Dlatego czytaj, oglądaj j.w. to będziesz wiedział.
Alaba napisał/a:Farmer napisał/a:Pooglądaj na YT materiały o toksykach, borderkach, narcyzach.
Szybko się zorientujeszBoję się kim ja jestem, skoro coś mnie do niej ciągnie..
Dlatego czytaj, oglądaj j.w. to będziesz wiedział.
Moja autosiagnoza to narcyzm
Ale to, że do niej Cię ciągnie i odpycha jednocześnie, to tak działa toksyczna relacja, więc tu rozum trzeba włączyć.
17 2023-07-03 21:15:48 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-07-03 21:17:27)
.
. Zamurowało mnie, przeraziłem się bardzo i oddaliłem (zero spotkan, tylko uyrzymywanie kontaktu tekstowego), mówiąc że to raczej koniec.
Tymczasem po kilku tygodniach zrezygnowała że spotkań na rzecz spotkań z nowo poznanym chłopakiem z Tindera. Jak się okazało poszła z nim na drugim spotkaniu do łóżka (ogólnie spotkali się z 7 razy, przy czym robili to aż 3 razy). Gdy wróciłem żeby spotkać i sprawdzić czy coś robi w kierunku leczenia to się dowiedziałem o wszystkim z jej telefonu i wymienianych z nim wiadomości
Przecież Ty z nią praktycznie zerwałeś.
Dlaczego czujesz się zdradzony, skoro powiedziałeś jej, że to koniec i przestałeś się spotykać?
Ja wiem, że kombinowałeś sobie jak tą kobietę (bo to jest kobieta) poustawiać, a tutaj życie spłatało Ci figla.
Dałeś jej wolność to sobie układała życie pod siebie, najlepiej jak potrafiła i mogła, bo na Tobie jej świat świat się nie kończy.
Jeśli chcesz do niej wrócić to nie masz prawa robić jej wyrzutów. Wpadłeś w swoje sidła i tyle.
Dziewczyna jeszcze Cię kocha więc wybrała Ciebie, ale jeśli swoimi nieuzasadnionymi pretensjami będziesz ją wpędzał w poczucie winy to miłość szybko się skończy.
Nie jesteś jedynym mężczyzną na planecie Ziemia.
Alaba napisał/a:. Zamurowało mnie, przeraziłem się bardzo i oddaliłem (zero spotkan, tylko uyrzymywanie kontaktu tekstowego), mówiąc że to raczej koniec.
Tymczasem po kilku tygodniach zrezygnowała że spotkań na rzecz spotkań z nowo poznanym chłopakiem z Tindera. Jak się okazało poszła z nim na drugim spotkaniu do łóżka (ogólnie spotkali się z 7 razy, przy czym robili to aż 3 razy). Gdy wróciłem żeby spotkać i sprawdzić czy coś robi w kierunku leczenia to się dowiedziałem o wszystkim z jej telefonu i wymienianych z nim wiadomości
Przecież Ty z nią praktycznie zerwałeś.
Dlaczego czujesz się zdradzony, skoro powiedziałeś jej, że to koniec i przestałeś się spotykać?
Ja wiem, że kombinowałeś sobie jak tą kobietę (bo to jest kobieta) poustawiać, a tutaj życie spłatało Ci figla.
Dałeś jej wolność to sobie układała życie pod siebie, najlepiej jak potrafiła i mogła, bo na Tobie jej świat świat się nie kończy.
Jeśli chcesz do niej wrócić to nie masz prawa robić jej wyrzutów. Wpadłeś w swoje sidła i tyle.
Dziewczyna jeszcze Cię kocha więc wybrała Ciebie, ale jeśli swoimi nieuzasadnionymi pretensjami będziesz ją wpędzał w poczucie winy to miłość szybko się skończy.
Nie jesteś jedynym mężczyzną na planecie Ziemia.
Co mu po takiej miłości, skoro alkoholizm w tle...
wieka nie musi jej kochać, jak chce to niech odejdzie. Tylko niech jej nie zarzuca, że potrafi sobie układać sobie życie bez niego.
21 2023-07-03 22:55:49 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-07-03 22:56:24)
Można kochać, a nie da się żyć... I nie jest to kwestia musu, bo rozum tu nie rządzi.
Ale jak ma do niej jakieś uczucia, to widocznie włącza się zazdrość, mimo zerwania z rozsądku.
Czas leczy rany... pozostaje się odkochać, tylko to też czas...
W każdym razie ten etap trzeba zamknąć.
22 2023-07-03 23:35:31 Ostatnio edytowany przez Alaba (2023-07-03 23:43:20)
wieka nie musi jej kochać, jak chce to niech odejdzie. Tylko niech jej nie zarzuca, że potrafi sobie układać sobie życie bez niego.
Dałem jej czas na poukładanie życia, czyli pójście na leczenie dla siebie ale tez dla nas, a nie "poukładanie się" z przypadkowym gościem w łóżku
23 2023-07-03 23:38:34 Ostatnio edytowany przez Alaba (2023-07-03 23:42:42)
Ale jak ma do niej jakieś uczucia, to widocznie włącza się zazdrość, mimo zerwania z rozsądku.
Zerwania z rozsądku, a nie braku miłości to chyba najtrudniejsza rzecz w życiu. Bo wyobrażałem sobie z nią wspólną spokojna starość..
24 2023-07-03 23:39:58 Ostatnio edytowany przez Alaba (2023-07-03 23:51:48)
Ale jak ma do niej jakieś uczucia, to widocznie włącza się zazdrość, mimo zerwania z rozsądku.
Dokładnie, może nie zdradziła "formalnie", ale zdradziła naszą miłość i walkę o nas ;P
Też mogłem się w międzyczasie z kimś spotykać, natomiast mając ja w sercu nie pomyślałbym nigdy nawet o tym. Czekałem na nią
Dobra, od początku.
1) To co do niej napisałeś to po prostu zerwanie. Poszła z innym do łóżka mając świadomość, że ją porzuciłeś. To nie jest zdrada. To odskocznia.
2) Alkoholizm ma wiele twarzy. To, że ktoś pije, nie czyni go alkoholikiem, a jednocześnie można pić raz w roku i alkoholikiem być. Uzależnienie nie oznacza od razu patologii z rozwiązłością seksualną i agresją w tle. Większość alkoholików funkcjonuje normalnie, a alkoholem radzą sobie z nieprzetrawionymi emocjami i stresem. Leczenie jest ważne, ale leczy się nie tylko osoba uzależniona, ale i jej najbliższa rodzina i partner. Bo leczenie jest procesem i trzeba wiedziec co, jak i dlaczego. Żeby móc pomóc, zrozumieć, a nie robić wyrzuty o seks z innymi po rozstaniu.
Wniosek jest taki, że powinieneś ją puścić wolno, bo nie jestes w stanie udźwignąć tej relacji, a tylko pogłębiasz problemy.
26 2023-07-04 08:08:06 Ostatnio edytowany przez Alaba (2023-07-04 08:19:22)
Dobra, od początku.
1) To co do niej napisałeś to po prostu zerwanie. Poszła z innym do łóżka mając świadomość, że ją porzuciłeś. To nie jest zdrada. To odskocznia.
2) Alkoholizm ma wiele twarzy. To, że ktoś pije, nie czyni go alkoholikiem, a jednocześnie można pić raz w roku i alkoholikiem być. Uzależnienie nie oznacza od razu patologii z rozwiązłością seksualną i agresją w tle. Większość alkoholików funkcjonuje normalnie, a alkoholem radzą sobie z nieprzetrawionymi emocjami i stresem. Leczenie jest ważne, ale leczy się nie tylko osoba uzależniona, ale i jej najbliższa rodzina i partner. Bo leczenie jest procesem i trzeba wiedziec co, jak i dlaczego. Żeby móc pomóc, zrozumieć, a nie robić wyrzuty o seks z innymi po rozstaniu.
Wniosek jest taki, że powinieneś ją puścić wolno, bo nie jestes w stanie udźwignąć tej relacji, a tylko pogłębiasz problemy.
Doskonale o tym wiem, że zasługuję na coś więcej itp, itd. Ale serce nie sługa. Będę kierował się już tylko rozumem. Bo będę w tym związku tylko męczennikiem, który nosi bardzo ciężki krzyż..
Odskocznia odskocznią - dla mnie taki epizod sprawia że człowiek traci w moich oczach, kwestia zasad i moralność wydaje mi się.
Ona jest alkoholiczką, ma głody alkoholowe, wycofałem się wtedy, gdy w przyjechaliśmy w odwiedziny do mojego domu rodzinnego na kilka dni i musiała pić wódkę w termosie..
W swoim domu rodzinnym wypijała alkohol niespozywczy. Dochodziło również do rękoczynów z jej strony.. Jak tak piszę teraz to myślę "Boże, co za patologia.. ;_'
27 2023-07-04 08:21:34 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-07-04 08:27:58)
wiek napisał/a:Ale jak ma do niej jakieś uczucia, to widocznie włącza się zazdrość, mimo zerwania z rozsądku.
Dokładnie, może nie zdradziła "formalnie", ale zdradziła naszą miłość i walkę o nas ;P
Też mogłem się w międzyczasie z kimś spotykać, natomiast mając ja w sercu nie pomyślałbym nigdy nawet o tym. Czekałem na nią
Tylko jakbyś nie zdawał sobie sprawy, że to nie jest choroba do wyleczenia, zrobienie tej przerwy przyniosło odwrotny skutek.
Dlatego zerwanie powinno być ostateczne, bo problem i tak mógł wracać, mimo leczenia.
Druga sprawa, ona nie chce się leczyć, wymuszanie leczenia na alkoholiku też nie przynosi rezultatu.
Potraktuj to jako doświadczenie życiowe.
Alaba napisał/a:wiek napisał/a:Ale jak ma do niej jakieś uczucia, to widocznie włącza się zazdrość, mimo zerwania z rozsądku.
Dokładnie, może nie zdradziła "formalnie", ale zdradziła naszą miłość i walkę o nas ;P
Też mogłem się w międzyczasie z kimś spotykać, natomiast mając ja w sercu nie pomyślałbym nigdy nawet o tym. Czekałem na niąTylko jakbyś nie zdawał sobie sprawy, że to nie jest choroba do wyleczenia, zrobienie tej przerwy przyniosło odwrotny skutek.
Dlatego zerwanie powinno być ostateczne, bo problem i tak mógł wracać, mimo leczenia.
Druga sprawa, ona nie chce się leczyć, wymuszanie leczenia na alkoholiku też nie przynosi rezultatu.
Potraktuj to jako doświadczenie życiowe.
Tak, przeraziłem się wtedy i dopiero zacząłem czytać nt. alkoholizmu.
No przykre to jest że wybrała alkohol nade mnie
To nie był jej wybór... Po prostu jest uzależniona i to tak nie działa...
Dobrze się stało dla Ciebie, bo siedziałbyś na bombie...
To nie był jej wybór... Po prostu jest uzależniona i to tak nie działa...
Dobrze się stało dla Ciebie, bo siedziałbyś na bombie...
Raczej dobrze się stało dla niej.
31 2023-07-04 10:06:07 Ostatnio edytowany przez Alaba (2023-07-04 10:09:29)
To nie był jej wybór... Po prostu jest uzależniona i to tak nie działa...
Dobrze się stało dla Ciebie, bo siedziałbyś na bombie...
Ja rozumiem, że to jest chorobą doskonale. Ale ja jej dałem wybór między leczeniem, w ktorym bym ja wspierał i życiem normalnie że mną z chwilami gorszymi (zapicie). Nie postawiłem jej wyboru miedzy piciem a mną, bo wiem że to czasami (zwłaszcza bez leczenia) jest silniejsze niż osoba uzależniona.
Rozumiem, że to jest choroba, ale to też się leczy i na tym etapie dokonała wyboru. W imię miłości byłem gotow do poświęceń. Teraz w imię miłości dla dobra nas obu muszę nie dać się "urobic" na nowo
Ty nie dałeś wyboru, tylko postawiłeś warunek szantażem emocjonalnym.
Uzależnienie wymaga wsparcia i pomocy, a nie warunkowania i szantażu.
33 2023-07-04 10:14:17 Ostatnio edytowany przez Alaba (2023-07-04 10:35:00)
Ty nie dałeś wyboru, tylko postawiłeś warunek szantażem emocjonalnym.
Uzależnienie wymaga wsparcia i pomocy, a nie warunkowania i szantażu.
Wiem, na początku chciałem prośbą. Potem z braku wiedzy nt. uzaleznienia usłyszałem że taka osoba musi znaleźć dno i myślałem że to pomoże na zasadzie wstrząsu. Wiem, że postąpiłem nieidealnie, działałem przerażony tym wszystkim po omacku. Tak jak napisał
Dobrze wiesz, co masz robić i zrób to jak najszybciej dla dobra Was obojga. Tylko taki "cios" może ją otrzeźwić i skierować na drogę leczenia - choć niekoniecznie. Ale to nie Twój problem. Ewakuuj się, póki nie macie dziecka. Zerwij wszelki kontakt i tyle. Dasz radę.
Duża ale zarazem bardzo bolesna lekcja życia
postąpiłem nieidealnie
Alaba napisał/a:postąpiłem nieidealnie
?
Alaba napisał/a:postąpiłem nieidealnie
? Chyba Ci przycięło swój komentarz
Ty nie dałeś wyboru, tylko postawiłeś warunek szantażem emocjonalnym.
Uzależnienie wymaga wsparcia i pomocy, a nie warunkowania i szantażu.
Ale nie na tym etapie znajomości. Choć z reguły takie osoby nie oczekują i nie chcą pomocy i wsparcia.
38 2023-07-04 16:51:07 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-07-04 16:51:53)
Agnes76 napisał/a:wieka nie musi jej kochać, jak chce to niech odejdzie. Tylko niech jej nie zarzuca, że potrafi sobie układać sobie życie bez niego.
Dałem jej czas na poukładanie życia, czyli pójście na leczenie dla siebie ale tez dla nas, a nie "poukładanie się" z przypadkowym gościem w łóżku
Twoje podejście kojarzy mi się z tresurą.
Jesteś zepsuta, daje Ci czas, potem przyjdę i masz być naprawiona. A tymczasem ona znalazła kogoś innego, dla kogo nie była zepsuta i miło razem się bawili. Sam zrobiłeś mu miejsce. Źle rozegrałeś partię więc pretensje o całą sytuację możesz mieć do siebie.
Wiesz jaki jest jeden z powodów życia z alkoholikami? Bo praktycznie za wszystkie kłopoty i problemy w związku można obwinić alkoholików . Oni najczęściej się z tym godzą i ta druga strona czuje się od nich lepsza i ważniejsza pod każdym względem. Ponadto gdy narozrabiają pod wpływem, po wytrzeźwieniu są niczym anioły, robią wszystko by wynagrodzić szkody, są wielkoduszni i wspaniali jak nikt inny.
Zamarzyło Ci się, że ona zawsze będzie jak ten anioł jeśli odstawi alkohol. Muszę Cie rozczarować, w związkach bez alkoholu też są problemy, różnice zdań, kłótnie i życiowe kłopoty.
Jeśli naprawdę ją kochasz i widzisz Waszą wspólną starość, to weź na siebie odpowiedzialność za swój błąd. Zostawiłeś ją gdy sobie nie radziła z życiem i potrzebowała pomocy.
39 2023-07-04 17:07:38 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-07-04 17:09:07)
Alaba napisał/a:Agnes76 napisał/a:wieka nie musi jej kochać, jak chce to niech odejdzie. Tylko niech jej nie zarzuca, że potrafi sobie układać sobie życie bez niego.
Dałem jej czas na poukładanie życia, czyli pójście na leczenie dla siebie ale tez dla nas, a nie "poukładanie się" z przypadkowym gościem w łóżku
Twoje podejście kojarzy mi się z tresurą.
Jesteś zepsuta, daje Ci czas, potem przyjdę i masz być naprawiona. A tymczasem ona znalazła kogoś innego, dla kogo nie była zepsuta i miło razem się bawili. Sam zrobiłeś mu miejsce. Źle rozegrałeś partię więc pretensje o całą sytuację możesz mieć do siebie.Wiesz jaki jest jeden z powodów życia z alkoholikami? Bo praktycznie za wszystkie kłopoty i problemy w związku można obwinić alkoholików . Oni najczęściej się z tym godzą i ta druga strona czuje się od nich lepsza i ważniejsza pod każdym względem. Ponadto gdy narozrabiają pod wpływem, po wytrzeźwieniu są niczym anioły, robią wszystko by wynagrodzić szkody, są wielkoduszni i wspaniali jak nikt inny.
Zamarzyło Ci się, że ona zawsze będzie jak ten anioł jeśli odstawi alkohol. Muszę Cie rozczarować, w związkach bez alkoholu też są problemy, różnice zdań, kłótnie i życiowe kłopoty.
Jeśli naprawdę ją kochasz i widzisz Waszą wspólną starość, to weź na siebie odpowiedzialność za swój błąd. Zostawiłeś ją gdy sobie nie radziła z życiem i potrzebowała pomocy.
Agnes, dziwię się, że bronisz alkoholików, z tego co widać, to rodziny rozpadają się przez / z winy alkoholików.
Za czyje grzechy chłopak ma się pchać w tę chorą relację... miłość też przemija.
Rodzice niech pomagają, jeśli w ogóle da się jej pomóc, w co wątpię, bo ona sama musi chcieć pomocy, a najwyraźniej nie chce, a to i tak musi być pomoc specjalistyczna.
Agnes, dziwię się, że bronisz alkoholików, z tego co widać, to rodziny rozpadają się przez / z winy alkoholików.
Za czyje grzechy chłopak ma się pchać w tę chorą relację... miłość też przemija.
Rodzice niech pomagają, jeśli w ogóle da się jej pomóc, w co wątpię, bo ona sama musi chcieć pomocy, a najwyraźniej nie chce, a to i tak musi być pomoc specjalistyczna.
Nie tyle bronię alkoholików, co przedstawiam ich w obiektywnym świetle.
Ludzie którzy się z nimi wiążą nie stają się z automatu kryształowi, oni też popełniają błędy.
Nikt nie musi być za alkoholikiem jeśli tego nie chce, a jeśli chce, to niech zachowuje się wobec nich w porządku, nie przerzuca na nich swoich błędów. Łatwo zwalić całą winę na alkohol i pogłębić ich poczucie winy.
Coś musi w niej takiego być, że chciałby się z nią zestarzeć. Nie ja to wymyśliłam, sam to napisał. Znam z bliska związki z alkoholikami - dwie dobre sąsiadki, przyjaciółka, koleżanka ze szkoły i druga z pracy. Jestem z wszystkimi blisko, dużo mi opowiadały, pewne kłopoty są identyczne, typowe dla alkoholików. Ale też kochają ich pomimo nałogu i trudności z tym związanymi. Nie mnie oceniać czy robią dobrze, czy mają prawo ich kochać, radzić by ich porzuciły.
wieka napisał/a:Agnes, dziwię się, że bronisz alkoholików, z tego co widać, to rodziny rozpadają się przez / z winy alkoholików.
Za czyje grzechy chłopak ma się pchać w tę chorą relację... miłość też przemija.
Rodzice niech pomagają, jeśli w ogóle da się jej pomóc, w co wątpię, bo ona sama musi chcieć pomocy, a najwyraźniej nie chce, a to i tak musi być pomoc specjalistyczna.
Nie tyle bronię alkoholików, co przedstawiam ich w obiektywnym świetle.
Ludzie którzy się z nimi wiążą nie stają się z automatu kryształowi, oni też popełniają błędy.Nikt nie musi być za alkoholikiem jeśli tego nie chce, a jeśli chce, to niech zachowuje się wobec nich w porządku, nie przerzuca na nich swoich błędów. Łatwo zwalić całą winę na alkohol i pogłębić ich poczucie winy.
Coś musi w niej takiego być, że chciałby się z nią zestarzeć. Nie ja to wymyśliłam, sam to napisał. Znam z bliska związki z alkoholikami - dwie dobre sąsiadki, przyjaciółka, koleżanka ze szkoły i druga z pracy. Jestem z wszystkimi blisko, dużo mi opowiadały, pewne kłopoty są identyczne, typowe dla alkoholików. Ale też kochają ich pomimo nałogu i trudności z tym związanymi. Nie mnie oceniać czy robią dobrze, czy mają prawo ich kochać, radzić by ich porzuciły.
Mówiłem że widziałem w nią osobę, z którą mógłbym się zestarzeć na początku naszej znajomości. Długo potrafiła ukrywać swój problem z alkoholem.
Tak, dokładnie mam taki obraz jej w glowie wyidealizowany, w jaki sposób mi się przedstawiła i uważam że mnie oklamala, pozwalając się do niej bardzo przywiązać bez mówienia o swoim problemie..
Te kobiety co mają mężów, dzieci, a mąż jest "jako tako", przyzwyczają się, a to nazywa współuzależnieniem...
Nie da się tego porównać do sytuacji autora.
Popełnił błąd, ale do końca nie był świadomy problemu.
Ma nauczkę.
Alaba nie Ty pierwszy i nie ostatni poznałeś tajemnice partnerki po dłuższym czasie. Nie bez powodu mówi się, że dopiero wspólne mieszkanie pokazuje z kim jesteśmy w związku, że dobrze razem wyjechać na jakiś czas i być ze sobą dzień i noc.
Ja Ci nie powiem co masz robić, bo nie każdy udźwignie związek z alkoolikiem, to sa bardzo trudne relacje.
Bardziej mi chodzi o ten fragment :
Kocham ją, ale to że miała kogoś po mnie wydaje mi się że będzie się odbijać echem na zawsze. Bardzo często jej to wypominam.
Jeśli masz jej wypominać całe życie to lepiej się rozstać. Będziesz niszczyć siebie i ją. To bez sensu.
Taki suchar :
dziadek 80 lat je obiad z babką. Nagle dziadek wali babkę łyżką w głowę.
- za co ?
- bo jak sobie przypomnę że nie byłaś dziewicą...
Autorze.
Potraktowałeś ją, jak dorosła osobę, otwarcie określiłeś jej ramy w których może funkcjonować wasz związek.
Natomiast ona zachowała się jak niedojrzała gówniara z zaburzeniami
Zrozumiałbym gdybyście byli małżeństwem z 10 letnim stażem, i zona zaczęła mieć problem z alkoholem.
W tedy twoim obowiązkiem, jako męża, było by wspierać swoją ślubną w walce z ta choroba.
Natomiast w tym przypadku, ty nie jesteś jej nic winny.
To oszustka, która liczyła, że poprzez fakt mocniejszego zaangażowania, nie odejdziesz od niej, pomimo jej stoczenia się.
Związek z alkoholikiem to piekło, piekło ciągłego stanu gotowości.
Chcesz zyc z człowiekiem, o którego cały czas będziesz musiał sie bać?
Czy wracając z sobotniej imprezy, spadnie ze schodów czy nie, czy rozwali sobie głowę o szafkę czy nie, czy zapomni zakręcić wodę/ wyłączyć gaz czy nie, czy rozwali spłuczkę w toalecie i zaleje sąsiadów czynie.
wyobrażasz sobie założenie rodziny z kimś takim?
Od alkoholików i wszelkiej maści pijaków trzeba trzymać się jak najdalej.
Z reguły sa nic nie warci, pożytku z nich żadnego, a kłopotów dostatek.
Niestety w naszym społeczeństwie i kraju, przyzwolenie na pijaństwo to norma,do tego praktycznie darmowy alkohol który jest dostępny na każdym kroku, potęguje zjawisko upodlenia tego narodu.
wiecie że śmierć w wyniku marskości wątroby, aktualnie jest 4 razy większa niz w roku 1990?
Autorze.
Potraktowałeś ją, jak dorosła osobę, otwarcie określiłeś jej ramy w których może funkcjonować wasz związek.
Natomiast ona zachowała się jak niedojrzała gówniara z zaburzeniami
To samo powiedział mi psychoterapeuta uzależnień, z którym wziąłem jednorazową konsultację.
Autorze.
To oszustka, która liczyła, że poprzez fakt mocniejszego zaangażowania, nie odejdziesz od niej, pomimo jej stoczenia się.
Spytałem się jej, czemu mi nie powiedziała o jej uzależnieniu dużo wcześniej, to mi właśnie powiedziała że bała się że ją zostawię i liczyła że się trochę zaangażuję ..