Witam wszystkich.
Mam 31lat, od 8 lat jestem mężem i ojcem (1 dziecko).
Moja historia będzie długa, lecz nie mam już siły ani pomysłu na dalszą walkę, dlatego szukam pomocy gdzie się da...
Żonę poznałem 12 lat temu, była w moim przekonaniu wymarzoną dziewczyną.
Po 4 latach związku pobraliśmy się, ale zaraz później urodził się syn.
Już miesiąc przed ślubem zapaliła mi się lampka, ponieważ żona zaczęła marudzić na temat mojej pracy, połączonej z grą w piłkę na poziomie 3 ligi.
Po ślubie zrezygnowałem z piłki aby po pracy zająć się rodzina.
Mieszkaliśmy u teściow, żona po porodzie miała jakieś załamania, czasami oddawała dziecko na noc pod opiekę teściowej, pomimo moich sprzeciwów oraz zapewnień że to ja będę wstawał...
Jak się okazało to był początek tej historii..
Po 2 latach powiedziałem dosyć i zdecydowałem na budowę domu.
Finansowo było średnio, więc niestety musiałem skorzystać z kredytu. 50% budowy udało się zrobić po pracy własnymi siłami łzy pomocy głównie mojego ojca.
W tym czasie udało mi się awansować w pracy o 2 szczeble więc sytuacja finansowa nieco się poprawiła, jednak żona po urodzeniu dziecka nadal nie wybiera się do pracy.
Namawiałem ją miliony razy, jednak zawsze kończyło się to awanturą, oraz wytykaniem mi jaki jestem bez serca itp..
Żeby tego było mało, od ślubu upieprzyla sobie coś na moich rodziców, przez co nie odwiedzamy ich prawie w ogóle. Jeżeli już się zgodzi, to poprzedzone jest to godzinnymi prośbami oraz awanturami...
Uważam że moi rodzice zawsze nam pomagali. Dołożyli kilkadziesiąt tys do budowy, oraz zawsze byli na moje zawołanie. Jednak dla mojej żony to jest nic.
Kontakt z moimi braćmi urwaliśmy całkowicie... Moja szwagierka nie odpowiada mojej żonie bo jeździ na wakacje 3 razy do roku i uważa ją za burzuja