Witam obecnych na forum. Chciałbym opisać swoją sytuację.
Mężczyzna, 50 lat na karku, żonaty od prawie 20 lat. Poznaliśmy się z żoną pod koniec długich studiów. Wszystko wydawało się jak marzenie. Początek kariery, miłość, uroczy seks, małżeństwo, kupno domu, itp. Zgrzyt nastąpił dość szybko. Okazało się, że żona nie może mieć dzieci z powodów medycznych. Niby myśleliśmy o adopcji, ale okazało się, że ona nie ma na coś takiego chęci.
Skoncentrowaliśmy się na pracy i przyjemnościach. Wakacje w egzotycznych miejscach kilka razy w roku, szybko spłaciliśmy dom, zaczęliśmy inwestować. Do tego kariera. Relacje między nami były dobre. Zdarzały się kłótnie i spory, czasami ciche dni, ale wszystko wracało do normy po kilku dniach. Nie było większych problemów z rodzinami. Seks, może nie nadzwyczajny, ale do zaakceptowania.
Trzy lata temu żona wykryła guza na piersi. Okazało się to rak. Operacja (na szczęście usunięto tylko guza), chemioterapia, radioterapia, leczenie hormonalne. Było ciężko, ale wspomagałem ją przez cały czas. Depresja, napady złego humoru, skutki uboczne leczenia. Seks poszedł w odstawkę. Brak chęci, obawa o infekcje, oraz przyśpieszona menopauza. Rozumiałem to i nie nalegałem. Po dwóch latach, żona mogła wreszcie wrócić do pracy. Nasze życie zdawało się wracać do normy. Wróciło, ale z wyjątkiem seksu. Próbowałem kilka razy o tym poważnie porozmawiać, ale usłyszałem, że współżycie płciowe to już nie dla niej. Sugerowałem petting, seks oralny, ale odmawiała. Na pytanie co mam robić, bo dalej odczuwam chęć współżycia, odpowiedziała, że nie wie.
Poza tą jedną strefą, nasze życie jest jak wcześniej. Dzielimy sypialnie, łoże, razem spędzamy czas, rozmawiamy...
Rok temu znalazłem kilka miejsc do uprawiania płatnej miłości. Mniej więcej raz w tygodniu wybieram się tam na godzinę gorącego seksu. Satysfakcjonujące, muszę to przyznać. Drogo, ale nie odczuwam tego z moimi zasobami. Żona o niczym nie wie, robię to dyskretnie.
Zastanawiam się czy warto utrzymywać nasz związek gdy “przyprawiam jej rogi”. Wiem, że podczas przysięgi małżeńskiej przysięgałem, że “nigdy...” ale gdy lata lecą i pomyślę sobie, że z każdym rokiem muszę rezygnować z coraz więcej rzeczy w życiu, to chciałbym pokorzystać z seksu jeszcze przez jakiś czas.
Co myślicie o tym?
Witam obecnych na forum. Chciałbym opisać swoją sytuację.
Mężczyzna, 50 lat na karku, żonaty od prawie 20 lat. Poznaliśmy się z żoną pod koniec długich studiów. Wszystko wydawało się jak marzenie. Początek kariery, miłość, uroczy seks, małżeństwo, kupno domu, itp. Zgrzyt nastąpił dość szybko. Okazało się, że żona nie może mieć dzieci z powodów medycznych. Niby myśleliśmy o adopcji, ale okazało się, że ona nie ma na coś takiego chęci.
Skoncentrowaliśmy się na pracy i przyjemnościach. Wakacje w egzotycznych miejscach kilka razy w roku, szybko spłaciliśmy dom, zaczęliśmy inwestować. Do tego kariera. Relacje między nami były dobre. Zdarzały się kłótnie i spory, czasami ciche dni, ale wszystko wracało do normy po kilku dniach. Nie było większych problemów z rodzinami. Seks, może nie nadzwyczajny, ale do zaakceptowania.
Trzy lata temu żona wykryła guza na piersi. Okazało się to rak. Operacja (na szczęście usunięto tylko guza), chemioterapia, radioterapia, leczenie hormonalne. Było ciężko, ale wspomagałem ją przez cały czas. Depresja, napady złego humoru, skutki uboczne leczenia. Seks poszedł w odstawkę. Brak chęci, obawa o infekcje, oraz przyśpieszona menopauza. Rozumiałem to i nie nalegałem. Po dwóch latach, żona mogła wreszcie wrócić do pracy. Nasze życie zdawało się wracać do normy. Wróciło, ale z wyjątkiem seksu. Próbowałem kilka razy o tym poważnie porozmawiać, ale usłyszałem, że współżycie płciowe to już nie dla niej. Sugerowałem petting, seks oralny, ale odmawiała. Na pytanie co mam robić, bo dalej odczuwam chęć współżycia, odpowiedziała, że nie wie.
Poza tą jedną strefą, nasze życie jest jak wcześniej. Dzielimy sypialnie, łoże, razem spędzamy czas, rozmawiamy...
Rok temu znalazłem kilka miejsc do uprawiania płatnej miłości. Mniej więcej raz w tygodniu wybieram się tam na godzinę gorącego seksu. Satysfakcjonujące, muszę to przyznać. Drogo, ale nie odczuwam tego z moimi zasobami. Żona o niczym nie wie, robię to dyskretnie.
Zastanawiam się czy warto utrzymywać nasz związek gdy “przyprawiam jej rogi”. Wiem, że podczas przysięgi małżeńskiej przysięgałem, że “nigdy...” ale gdy lata lecą i pomyślę sobie, że z każdym rokiem muszę rezygnować z coraz więcej rzeczy w życiu, to chciałbym pokorzystać z seksu jeszcze przez jakiś czas.
Co myślicie o tym?
Jesteś stary dziad. Najpóźniej za 10 lat fujarka zacznie opadać. Warto rozwalać dobre małżeństwo aby pokorzystać z "wolnosci"? Przecież nikogo już nie znajdziesz.
masakra. cywilizacyjny odpad. choroby i wypadki sie zdarzaja, smiec z ciebie, a nie maz. ze z powodu choroby to ty wiesz? i ze baaardzooo dlugo dochodzi do siebie o ile w ogole calkowiscie?
ty tez jeszcze mozesz na cos zachorowac. zostaw ja. nie zaslugujesz na to, aby ktos wtedy przy tobie byl. wtedy zatrudnij sobie prostytutke. jestes zenujacy.
Jesteś stary dziad. Najpóźniej za 10 lat fujarka zacznie opadać. Warto rozwalać dobre małżeństwo aby pokorzystać z "wolnosci"? Przecież nikogo już nie znajdziesz.
Nie chodzi mi o znalezienie kogoś na stałe. 10-15 lat temu miałem jeszcze szanse na nowy związek, rodzinę, dzieci. Obecnie jakoś nie wyobrażam siebie jako zakochanego osobnika, a tym bardziej nie chcę zakładać rodziny lub przejmować czyjejś. Chciałbym tylko korzystać z przyjemności seksu, co i tak czynię. Mam tylko trochę wyrzutów sumienia, co do zdradzania żony. Wiem, że nie gram z nią fair.
Twoje życie, Twoja sprawa, nieważne co my myślimy. Seks w sumie, to zdrowie... Każdy w takiej sytuacji, różnie sobie radzi, ja nie oceniam.
Wyrzutów sumienia nie uciszysz, musisz z tym żyć.
Jeden taki fakt by trzymał w tajemnicy, drugi by porozmawiał z żoną, czy w tej sytuacji, zaakceptuje seks z prostytutką czy lepiej się rozwieść, choć nie wiem czy są tacy odważni...
Jesteś jeszcze młodym facetem, choć dla 20- 30 latek, stary Możesz ułożyć sobie życie z inną kobietą, ale to nie jest takie proste, jak się wydaje.
6 2023-06-22 19:45:01 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-22 19:46:16)
Jak zrozumiałam, żona jest już wyleczona i trochę czułości dla męża, który przecież jej nie zostawił wtrudnych chwilach, by jej nie zabiło.
Twierdząc, że nie obchodzi jej co zrobisz że swoim pożądaniem, dała Ci wolną rękę.
Natomiast otworzyłeś pewne drzwi, są prostytutki, trafi się kochanka, przyjaciółka i nie wiadomo jak się sprawy potoczą z Twoim malzenstwem,nawet jak żonę kochasz.
Może żona ma depresję po prostu? I coś się da z tym zrobić?
Jak zrozumiałam, żona jest już wyleczona i trochę czułości dla męża, który przecież jej nie zostawił wtrudnych chwilach, by jej nie zabiło.
Twierdząc, że nie obchodzi jej co zrobisz że swoim pożądaniem, dała Ci wolną rękę.
Natomiast otworzyłeś pewne drzwi, są prostytutki, trafi się kochanka, przyjaciółka i nie wiadomo jak się sprawy potoczą z Twoim malzenstwem,nawet jak żonę kochasz.
Może żona ma depresję po prostu? I coś się da z tym zrobić?
Tak, ale ona nie ma widocznie ochoty na żadne zbliżenia po chorobie i jest jej z tym dobrze...
Jak mąż specjalnie nie protestuje, to sama nie wychodzi przed szereg
Jakby wiedziała o jego zamiarach radzenia sobie z tym problemem, być może by zmieniła front...
To tak trudno przewidzieć, że 50 latek nie uzna się za emeryta?
9 2023-06-22 21:49:38 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-06-22 21:51:22)
To tak trudno przewidzieć, że 50 latek nie uzna się za emeryta?
Powinna, ale może myśli, że mąż sam sobie doskonale poradzi...
Zdarza się, że o wiele młodsi zadowalają się seks kamerkami i nie interesuje ich bliskość z żoną, to znak czasu... bo autor to zalicza się do starej daty Niedoceniony...
10 2023-06-23 01:05:23 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-23 01:08:02)
Czekaj bo czegos nie rozumiem...
Rozmawiales z zona o seksie, ona powiedziala, ze nie chce a Ty od razu poszedles w tajemnicy na kurwy?
Wydawaloby sie, ze czlowiek po 20 latach w malzenstwie bedzie chociaz potrafil dogadac ten temat z partnerka zamiast to ukrywac.
Jak ludzie zaczynaja miec przed soba sekrety to sie zwiazek rozpada bo nie mozna z taka tajemnica czuc sie swobodnie i zaczyna sie filtrowac to co sie mowi a to tworzy sciane przez ktora oboje partnerow zaczyna czuc sie samotnie.
Ale rozumiem... podstawa tego malzenstwa nie bylo zycie dla siebie wzajemnie tylko zycie przy sobie i wspolne czerpanie przyjemnosci.
Problemow jest wiecej, przyjemnosci jest mniej, wiec sens zwiazku ulegl re-ewaluacji.
Czekaj bo czegos nie rozumiem...
Rozmawiales z zona o seksie, ona powiedziala, ze nie chce a Ty od razu poszedles w tajemnicy na kurwy?Wydawaloby sie, ze czlowiek po 20 latach w malzenstwie bedzie chociaz potrafil dogadac ten temat z partnerka zamiast to ukrywac.
Jak ludzie zaczynaja miec przed soba sekrety to sie zwiazek rozpada bo nie mozna z taka tajemnica czuc sie swobodnie i zaczyna sie filtrowac to co sie mowi a to tworzy sciane przez ktora oboje partnerow zaczyna czuc sie samotnie.Ale rozumiem... podstawa tego malzenstwa nie bylo zycie dla siebie wzajemnie tylko zycie przy sobie i wspolne czerpanie przyjemnosci.
Problemow jest wiecej, przyjemnosci jest mniej, wiec sens zwiazku ulegl re-ewaluacji.
Nie poszedłem zaraz po rozmowie z żoną.
Po zakończeniu chemio- i radioterapii, zaczęło się leczenie hormonalne. Życie zaczęło wracać do normy. Żonie odrastały włosy, lepiej czuła się psychicznie, planowała powrót do pracy, rozpoczęła regularne ćwiczenia, itp. Po długiej przerwie miałem nadzieję, że będziemy mogli wrócić do współżycia. Próbowałem o tym rozmawiać, ale usłyszałem, że ten rozdział już jest zamknięty. Już jest po menopauzie, obawia się bólu związanego z penetracją oraz infekcji dróg moczowych. Poza tym nie czuje się komfortowo gdy dotykam jej piersi.
Kilka razy wracałem do tematu i zawsze słyszałem to samo. Sugerowałem inny rodzaj seksu (oralny, petting), ale ona nie chciała się w to angażować.
Gdy pytałem co mam z tym robić, usłyszałem, że ona nie wie. Po kilku takich rozmowach, zaczęła udawać, że nie słyszy co do niej mówię.
Owszem, nie ma problemu aby ją przytulić, pocałować, wziąć za rękę. Jednak gdy próbuję coś więcej, to odpycha moją rękę.
Upłynęło trochę czasu, zanim zebrałem się na odwagę i poszedłem szukać seksu poza domem. Poszedłem na skróty. Nie zależało mi na kochance. Nie mam głowy do romansów, potajemnego umawiania się, planowania przyszłości razem. Szukałem po prostu bliskości intymnej i znalazłem to. Więcej nie potrzebowałem.
Wiem, że jest to zdrada. Łamię przysięgę małżeńską oraz szóste przykazanie. Ale czy w obecnych czasach to ma jeszcze jakieś znaczenie? Czuję, że upływa życie, i być może za pare lat, będę musiał zapomnieć o czymś takim jak seks.
12 2023-06-23 17:34:42 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-23 17:36:06)
Rozne rzeczy sie dzieja w zwiazkach i rozne rozwiazania ludzie stosuja - dlatego jestem daleki od moralizowania w temacie prostytucji.
Natomiast warunkiem jest to, ze wczesniej sie to uzgodni.
Ty nie powiedziales zonie o tych kurwach.
Tak sie zachowuja tchorze.
Nie chcesz jej ranic, ale ja ranisz.
Wez odpowiedzialnosc za to, ze ja ranisz i powiedz jej co robisz i co dalej planujesz.
Sam zaproponuj rozwiazanie, ktore bedzie optymalne dla was obojga i ustalaj z zona aby tak rzeczywiscie bylo.
Jak naprawde jestes odpowiedzialnym czlowiekiem to znajdziesz takie rozwiazanie, ze zona bedzie zadowolona.
Ale to Ty musisz takie rozwiazanie zbudowac i przedstawic a ona zaakceptowac.
Zamiast w sekrecie latac na kurwy - tak sie zachowuja tchorze.
Johny, przypomnij? Ile lat w małżeństwie jesteś, albo byłeś?
Skąd ta pewność , co jego żonę bardziej zrani?
Autor nie ma zamiaru jej opuszczać, ma z nią wspólne życie i zrozumienie na co dzień.
Skąd pomysł że jej jest potrzebna ta informacja?
Wiadomość o relacji z kochanką zranilaby ją na pewno. Tutaj układ jasny i prosty.
14 2023-06-23 19:55:33 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-23 19:57:50)
Johny, przypomnij? Ile lat w małżeństwie jesteś, albo byłeś?
Wole argumentowac swoje stanowisko slusznoscia opinii niz autorytetem wiec pomine odpowiedz na to pytanie.
Skąd ta pewność , co jego żonę bardziej zrani?
Najmniej zraniloby zone gdyby najpierw przedstawil jej swoj pomysl z kurwami zanim do nich poszedl.
Ale teraz jest gdzie jest.
Autor nie ma zamiaru jej opuszczać, ma z nią wspólne życie i zrozumienie na co dzień.
Uwazasz, ze wszystkie decyzje ludzi wynikaja z rozsadku i mozna je zaplanowac kilka/nascie/dziesiat lat do przodu?
Rozsadek jedynie pozwala na taka organizacje naszego zycia aby emocje szly w parze z naszym interesem.
Np. gdy poznamy kogos atrakcyjnego bedac w zwiazku to rozsadek pomaga uciac mysli o tej osobie zanim zaangazujemy sie bardziej i stracimy kontrole.
Jesli:
- Autor otrzymuje przyjemnosc (w tym seksualna) od innej kobiety / kobiet
- Jednoczesnie interakcje z zona stresuja - co jest z jednej strony wynikiem nagromadzonej wrogosci - ale z drugiej i wazniejszej - tego, ze musi ukrywac przed nia to co robi
To nie ma absolutnych podstaw by mowic o "zamiarze bycia z partnerem".
Calkowity rozpad zwiazku jest kwestia (bardzo krotkiego) czasu.
Skąd pomysł że jej jest potrzebna ta informacja?
Wiadomość o relacji z kochanką zranilaby ją na pewno. Tutaj układ jasny i prosty.
Po pierwsze tam nie ma kochanki tylko sa kurwy - to istotna roznica na plus bo przy kochance zostawienie zony byloby bardziej prawdopodobne.
Wiec jesli chca byc razem to wazne aby to nie eskalowalo w kierunku zadnej kochanki i na tych kurwach trzeba postawic granice.
Druga sprawa, ze jej ta informacja potrzebna nie jest.
Ale jesli ma cokolwiek ze zwiazku zostac to potrzebne jest aby nie bylo zadnych sekretow miedzy nimi.
Jak czlowiek zaczyna miec sekrety to sie izoluje i znika cale poczucie jednosci i akceptacji z druga osoba.
Rozne sytuacje sie zdarzaja i roznie ludzie sobie z nimi radza.
Nie oceniam.
Do roznych konsekwencji te rozwiazania moga doprowadzic.
Ale trzymanie sekretow przed soba to jest pewny koniec zwiazku.
15 2023-06-23 20:12:28 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-06-23 20:13:44)
Czy jeśli nie prostytutki, to czy kochanka byłaby akceptowalna?
Rok temu znalazłem kilka miejsc do uprawiania płatnej miłości. Mniej więcej raz w tygodniu wybieram się tam na godzinę gorącego seksu. Satysfakcjonujące, muszę to przyznać. Drogo, ale nie odczuwam tego z moimi zasobami. Żona o niczym nie wie, robię to dyskretnie.
Super. Gratuluję.
Najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji:
https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=106284
Zastanawiam się czy warto utrzymywać nasz związek gdy “przyprawiam jej rogi”.
Oczywiśćie że warto. Bądź dla niej najlepszym mężem, człowiekiem, partnerem, przyjacielem, towarzyszem życia.
Nie ma seksu? Cóż... zabaw się gdzie indziej. Nie wszyskto trzeba robić razem.
to chciałbym pokorzystać z seksu jeszcze przez jakiś czas.
Co myślicie o tym?
To korzystaj.
Rozmawiales z zona o seksie, ona powiedziala, ze nie chce a Ty od razu poszedles w tajemnicy na kurwy?
Dobrze zrobił. Żona nie chce z nim seksu. Więc poszedł do pani, która chce.
Wydawaloby sie, ze czlowiek po 20 latach w malzenstwie bedzie chociaz potrafil dogadac ten temat z partnerka zamiast to ukrywac.
Trzeba ukrywać.
Jak ludzie zaczynaja miec przed soba sekrety to sie zwiazek rozpada bo nie mozna z taka tajemnica czuc sie swobodnie
1. nie rozpada się.
2. ja się czuję dobrze, swobodnie, bez wyrzutów sumienia
18 2023-06-23 21:59:40 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2023-06-23 22:00:05)
Zastanawiam się czy warto utrzymywać nasz związek gdy “przyprawiam jej rogi”. Wiem, że podczas przysięgi małżeńskiej przysięgałem, że “nigdy...” ale gdy lata lecą i pomyślę sobie, że z każdym rokiem muszę rezygnować z coraz więcej rzeczy w życiu, to chciałbym pokorzystać z seksu jeszcze przez jakiś czas.
Co myślicie o tym?
To korzystaj i nie jęcz. Co chcesz usłyszeć, że masz zonę zostawić? Stary oldboy, któremu nie przeszkadza że łysy i brzuszysko pewnie do kolan, ale żona już nie ta i teraz co zrobić żeby nie poczuć się świnią. Prostytutki są dobre, bo nigdy nie powiedzą że wzbudzasz w nich wstręt, więc korzystaj
Gary, czytales historie zalozyciela SA?
Nie trzeba konczyc tak jak on prawie skonczyl.
Ale mogłeś jeszcze zapytać, skoro nie wie co masz w tej sytuacji robić, czy masz w takim razie masz "jeść" na mieście....
Druga sprawa, jakby wszystko było prostsze, jakby ludzie uprawali seks tylko w celach prokreacyjnych, coś ta natura się pomyliła i skomplikowała ludziom życie
coś ta natura się pomyliła i skomplikowała ludziom życie
przynajmniej jest trochę radochy
Gary, czytales historie zalozyciela SA?
Nie trzeba konczyc tak jak on prawie skonczyl.
Dzięki za linka.
Zanim pierwszy raz poszedłem na seks za pieniądze to przeczytałem wszystyko co mogłem. W podobnym tonie ale po polsku:
https://facet.onet.pl/styl/uzalezniony- … ek/t50xxdk
Nie czuję takiej dramy jak Ci panowie. Seks jest dobry. Nawet jeśli pani jest chętna, bo dostała pieniążka, a pieniądze nawet ułatwiają spotykanie się.
Byle przez takie wypady relacja z żoną nie pogarszała się z twojego powodu. Poznać to po tym, że np. coraz więcej rzeczy zaczyna cię w niej irytować. Takie coś dobrze dusić w zarodku, nie iść schematami, bo schematom towarzyszy często ból i cierpienie.
Możesz też złapać jakieś choroby.
Jeśli żonie nie powiedziałeś o tym wcześniej, to na tym etapie lepiej zostawić to dla siebie. Gdy więź i zaufanie jest silne, to nie ma tego problemu, można o tym powiedzieć, takie coś nie jest w stanie przekreślić więzi dwójki szczęśliwych, kochających się i próbujących zrozumieć osób. Nikt nie jest bez wad.
Każda decyzja ma jakieś konsekwencje, o tym trzeba pamiętać.
I o tym, że dużo osób wyciera się moralnością, a gdzie indziej m.in. opowiadają się za przemocą polityczną, nie biorą odpowiedzialności za swoje czyny, zgłaszają się po łup, z którego zostali ograbieni inni. Albo może na ich wypłatę łożą sąsiedzi, których nienawidzą. Edukacja też nie jest za darmo, nie uczą charytatywnie, więc jeśli mają dzieci, to okradają takie bezdzietne pary jak wy. Akceptują to bez żadnych wyrzutów sumienia i nie widzą w tym niczego złego. Najłatwiej szukać winy u innych i łechtać sobie ego.
Byle przez takie wypady relacja z żoną nie pogarszała się z twojego powodu. Poznać to po tym, że np. coraz więcej rzeczy zaczyna cię w niej irytować. .
Tak, trzeba dbać o to, aby nie zniszczyć małżeństwa.
Ludzie często robią taki błąd, że wchodzą w romans, odrzucają małżeństwo, potem romans pada, a małżeństwa już nie ma, czyli zostają z niczym. Wszystko zniszczone.
Tego związku już nie ma. Niepotrzebne rozterki autora, żona prędzej czy później się dowie, może już wie. Wiem jak różnie zachowują się kobiety nieuleczalnie chore, a mężowie mało kiedy sobie z tym radzą, bo to przecież do tej pory ona o tym myślała. Żonie autora jest chyba obojętne, bo zdrowie dla niej bardziej się liczy, a może też mieć depresję związaną z chorobą. Ludzie sobie przysięgają, a potem zostawiają się w chorobie, bo myślą, że życie ma się jedno. Jakie to jest przykre.
Jakie to jest przykre.
Ale co ma teraz zrobić?
Rozwieźć się?
Tamiraa napisał/a:Jakie to jest przykre.
Ale co ma teraz zrobić?
Rozwieźć się?
Chyba taczką.
Chyba taczką.
Doceniam zarcik
GrammarNazi napisał/a:Chyba taczką.
Doceniam zarcik
Ja też
Tamiraa napisał/a:Jakie to jest przykre.
Ale co ma teraz zrobić?
Rozwieźć się?
Ta misja musi być trudna
Autor dobrze wie, co robić.
Autor dobrze wie, co robić.
Dalej ukrywać i korzystać
Bardzo fajnie się czyta oceny wieloletniego, bezdzietnego związku z przyczyn medycznych.
Macie w ogóle pojęcie jakie to uczucie chcieć (faktycznie swoje), a nie móc? Wiecie jak to wpływa na percepcję własną i partnera w małżeństwa? To, że to małżeństwo tyle lat wytrwało, to jest istny cud. A tu jeszcze poważna choroba się trafiła, a jednak wciąż są razem. To, że facet chodzi na dziwki to tak naprawdę taka forma masturbacji. Lepsze to niż romans. Czy to wpłynie na jego małżeństwo? Póki będzie chodził na dziwki w momencie jak jego żona będzie mu odmawiać, to nie. I póki nie zacznie się tym jej chwalić. Babka na 99,99% i tak wie. Po prostu daje mu ciche przyzwolenie.
Babka na 99,99% i tak wie. Po prostu daje mu ciche przyzwolenie.
Też tak sądzę.
Zastanawiam się czy warto utrzymywać nasz związek gdy “przyprawiam jej rogi”. Wiem, że podczas przysięgi małżeńskiej przysięgałem, że “nigdy...” ale gdy lata lecą i pomyślę sobie, że z każdym rokiem muszę rezygnować z coraz więcej rzeczy w życiu, to chciałbym pokorzystać z seksu jeszcze przez jakiś czas.
Co myślicie o tym?
Pomijając Twoje wyrzuty sumienia, to sam uważasz, że warto?
Na moje oko jesteś z żoną z poczucia obowiązku, przywiązania, z wygody, ale miłości to tu nie ma i nie wiem czy przypadkiem po prostu nie chce Ci się nic zmieniać, bo boisz się zmiany, dlatego nadal tkwisz w małżeństwie, które zaczęło Cię unieszczęśliwiać. Moim zdaniem włączyła się u Ciebie racjonalizacja i samego siebie usiłujesz przekonać do czegoś, czego tak naprawdę nie chcesz.