Tak jak w temacie. Nie kocham męża. Nie jestem z nim szczęśliwa. Nie potrafimy razem rozmawiać. Jesteśmy małżeństwem nie cały rok, ślub wzięłam z tego względu że mamy z mężem 2 letniego synka. Mąż Nie zajmuje się dzieckiem, można by powiedzieć że traktuje go przedmiotowo. Nie przywita się z nim, nie przytuli nawet gdy nie widzą się 3 dni. 2 razy próbowałam rozmawiać o rozwodzie. Za pierwszym razem straszył mnie ze zabierze mi dziecko, że zadzwo i do adwokata I na policję. To było 2 lub 3 miesiące temu. Cały czas jesteśmy w trakcie budowy domu. Działka jest w pełni moja (dostałam ja od rodziców jeszcze przed slubem). Tydzień temu znowu podjęłam próbę rozmowy o rozwodzie i mąż również powiedział że zabierze mi dziecko, bo ja nie mam czasu. Dodam że mąż pracuje, a przynajmniej tak mówi, bo nie ma go całe dnie lub nawet kilka dni. A jeśli nie pracuje to spędza czas na działce zamiast z żoną i dzieckiem w czym nie byłoby nic złego gdyby nie to, że on na tej działce kompletnie nic nie robi. Do domu wraca w okolicach godziny 20 lub 21 a wyjeżdża o 6 lub 7. Z dzieckiem przebywa tylko na noc w trakcie usypiania gdzie ja też muszę mu w tym pomóc, bo mąż nie zna własnego dziecka i nie wie o co mu chodzi przez co maly za mną plącze. Wiele razy była sytuacja gdzie ja przychodziłam do pokoju ( na razie mieszkamy u moich rodzicow) I nie miałam jak przytulić synka, bo mąż zagrodził mi swoim ciałem drogę do niego czego się zawsze wypiera. Weekendami gdy czas żeby się zająć dzieckiem woli siedzieć w telefonie albo spać na co mam dowody w formie zdjęć. Jeśli z dzieckiem pobawi się godzinę tygodniowo to jest dobrze. Sytuacja zmienia się gdy jedziemy do teściów. Tam gra wzorowego ojca a ja wychodzę na wyrodna matkę. Teściowa zawsze kryje syna, zawsze go broni i nie da powiedzieć na niego złego słowa. Teść to samo. Wracając. Tydzień temu znowu podjęłam próbę rozmowy o rozwodzie. Znów usłyszałam że zabierze mi dziecko, że żąda spłaty budowy (większość pieniędzy poszła z naszego wspólnego budżetu, a na to co wyłożył sam nie mam ani faktur ani rachunków, kompletnie nic) dodatkowo zażądał 50 zł za każdą godzinę spędzona na działce oraz poinformował mnie ze weźmie kredyt I kupi działkę obok mojej żeby tam się wybudować i mieć blisko do dziecka. Dodatkowo pod wpływem alkoholu chciał zejść po schodach z dzieckiem czego mu zabroniłam. Maly płakał, bo przebudził się w nocy więc go przytulałam bo to zawsze pomaga a mąż na mnie krzyczał że mam go puścić że ja coś dziecku na niego gadam dlatego maly do niego nie chce przychodzić (co nigdy nie miało miejsca). Ja nie widzę szansy na ratowanie tego małżeństwa. Przepraszam że tak chaotycznie, ale chciałam jak najbardziej uogólnić całą sytuację. Mogę opisać dużo dużo więcej. Doradźcie coś. Co mam robić? Podjąć jeszcze próbę rozmowy czy od razu składać pozew? Boję się że zabierze mi dziecko, a nawet jeśli nie to boję się że w trakcie widzeń on mi dziecka nie odda lub gdzieś wywiezie, albo go nie upilnuje aam podstawy żeby tak sądzić. Dodam jeszcze, że mąż w przeszłości miał problemy z narkotykami.
Szanse na zabranie ci dziecka sa żadne.
Nie ma szans,że dostanie opiekę.
Co do uprowadzenia dziecka: system w europie działa naprawdę dobrze, kwestia czasu jak go znajda i wsadza do wiezienia.
dodatkowo możesz zażądać widzeń w obecności kuratora.
Do adwokata idź ty, on cie odpowiednio poprowadzi.
Nie trać czasu na życie z takim człowiekiem.
Tylko pytanie: dlaczego dopuściłaś owego człowieka do swojego życia, i dlaczego dałaś zrobić sobie z nim dziecko.
Prawdziwe odpowiedzi na te pytania, sa ważniejsze niz sądzisz
Szanse na zabranie ci dziecka sa żadne.
Nie ma szans,że dostanie opiekę.
Co do uprowadzenia dziecka: system w europie działa naprawdę dobrze, kwestia czasu jak go znajda i wsadza do wiezienia.
dodatkowo możesz zażądać widzeń w obecności kuratora.
Do adwokata idź ty, on cie odpowiednio poprowadzi.
Nie trać czasu na życie z takim człowiekiem.
Tylko pytanie: dlaczego dopuściłaś owego człowieka do swojego życia, i dlaczego dałaś zrobić sobie z nim dziecko.
Prawdziwe odpowiedzi na te pytania, sa ważniejsze niz sądzisz
Ciąża nie była planowana. Nie mam pojęcia co mną kierowało. Myślałam, że go zmienię, poległam. Kiedyś był też innym człowiekiem, lubiłam spędzać z nim czas i wiem, że on ze mną również. Kiedyś potrafił rozmawiać ze mną o wszystkim i o niczym. Teraz przekazujemy sobie krótkie komunikaty. Mam wrażenie, że odkąd powiedziałam mu o rozwodzie bardziej robi wszystko na pokaz. Piszę do mnie czego nigdy nie robił jak tam nasz synek itp. Ale wiem, że i to jest chwilowe ponadto on nie wziął sobie do serca moich słów. Uważa że nie złożę tego pozwu, bo myśli że mnie zastraszył i poniekąd ma rację, bo potwornie się tego boję jednak wiem, że nie mam innego wyjścia, bo dobrze to już było i lepiej nie będzie. Byłam już u adwokata jednak nic jeszcze nie składałam, bo polecił mi porozmawiać z mężem I spróbować się dogadać. Ale nie przyniosło to żadnego efektu jak widać
Zmień adwokata, bo ten chyba pomylił zawody.
Adwokat nie jest od tego aby być terapeutą małżeńskim, tylko od reprezentowania twojej woli, i walki o twój interes.
Znajdź jakaś feministkę od rozwodów, ona juz zrobi w sadzie przeciere z twojego jeszcze męża.
Bo chodzi tez o to co sie dzieje przed rozwodem, twój mąż załapał o co chodzi, wiec pisze te swoje żałosne smsy, aby potem pokazać w sadzie jak bardzo myśli o swoim dziecku.
Dlatego potrzebujesz dobrego adwokata.
Czego sie boisz?
Ze dostanie opiekę nad dzieckiem?
To sie nie bój.
musiałaś by byc alkoholiczka albo narkomanka, aby w ogóle mógł o tym marzyć
A skoro nie jesteś, to nie masz sie o co bać.
Polecam ci ez pójść na terapie, bo ostra jazda, to cie dopiero czeka.
a i tak masz już blizny na psychice.
6 2023-06-14 20:55:38 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-06-14 20:57:33)
Małżeństwo upadło.
Ty robisz wiele błędów.
1. Ślub wzięłaś z powodu dziecka. To już jest bez sensu decyzja.
2. Domagasz się od niego powitań z dzieckiem, zaangażowania, czyli oczekujesz, że on będzie inny niż jest.
3. Jak twoje oczekiwania nie są spełnione, to zaczynasz mówić o rozwodzie. On Cię straszy. Ty się martwisz.
4. Są ważne sprawy życiowe, dach nad głową, mieć co jeść, zapewnić sobie i dziecku bezpieczeństwo. Ty skupiasz się na bzdurach typu że on na działce siedzi, że coś na telefonie robi, że przed jego mamą udaje dobrego ojca, że zagrodził ciałem drogę, i że się wypiera.
Cały czas działasz jak nieporadna dziewczynka. Tak dawniej jak i dzisiaj.
Dawniej myślałaś, że ślub coś zmieni.
A dzisiaj myślisz, że rozwód coś zmieni.
Co się musi zmienić?
Ty sama. Ty się zmień.
Zmianę zaczniesz od momentu w którym odkleisz się od męża. Zrezygnujesz z oczekiwań wymagań. Przestaniesz się zajmować bzdurami a zaczniesz prawdziwym życiem.
Adwokat chyba powiedział Ci to samo co ja tutaj Tobie. Ale on nie mógł tak dobitnie.
Jego słowa "porozmawiaj z mężem" interpretuj jak "zastanów się nad sobą".
Małżeństwo upadło.
Ty robisz wiele błędów.
1. Ślub wzięłaś z powodu dziecka. To już jest bez sensu decyzja.
2. Domagasz się od niego powitań z dzieckiem, zaangażowania, czyli oczekujesz, że on będzie inny niż jest.
3. Jak twoje oczekiwania nie są spełnione, to zaczynasz mówić o rozwodzie. On Cię straszy. Ty się martwisz.
4. Są ważne sprawy życiowe, dach nad głową, mieć co jeść, zapewnić sobie i dziecku bezpieczeństwo. Ty skupiasz się na bzdurach typu że on na działce siedzi, że coś na telefonie robi, że przed jego mamą udaje dobrego ojca, że zagrodził ciałem drogę, i że się wypiera.
Cały czas działasz jak nieporadna dziewczynka. Tak dawniej jak i dzisiaj.
Dawniej myślałaś, że ślub coś zmieni.
A dzisiaj myślisz, że rozwód coś zmieni.Co się musi zmienić?
Ty sama. Ty się zmień.
Zmianę zaczniesz od momentu w którym odkleisz się od męża. Zrezygnujesz z oczekiwań wymagań. Przestaniesz się zajmować bzdurami a zaczniesz prawdziwym życiem.
Adwokat chyba powiedział Ci to samo co ja tutaj Tobie. Ale on nie mógł tak dobitnie.
Jego słowa "porozmawiaj z mężem" interpretuj jak "zastanów się nad sobą".
Oczywiście. Ślub był bez sensu. Nie oczekuje, że będzie inny niż jest, bo wiem, że to jest czyste lenistwo i unikanie odpowiedzialności oraz rozmowy na ważne tematy. Jak synek był mniejszy i nie wymagał az tyle opieki to mąż bez problemu spędzał z nami czas, zajmował się dzieckiem a teraz jest to zupełnie inny człowiek. Uważam, że nie traktuje mnie jako swojej żony oraz że wziął ze mną ślub z tego samego powodu co ja z nim oraz ze strachu że od niego odejdę. Żyje jak kawaler. I oczywiście dla niektórych mogą to być błache sprawy, problemy ale swoim zachowaniem i zastraszaniem doprowadził do tego, że ja już nie widzę odwrotu. Uważam, że nasze małżeństwo się skończyło zanim na dobre się zaczęło i oczywiście być może wina leży po obu stronach, ale nie uważam że bardzo zawiniłam domagając się spraw oczywistych np. Szacunku do żony i własnego dziecka nie wspominając już o innych członkach rodziny
No dobrze...
To tak punktowo się zastanówmy.
W jakim celu potrzebny Ci jest rozwód? Co chcesz osiągnąć przechodząc teraz przez rozwód?
Jaki jest twój cel?
Zostaw mu dziecko i wyjedź na tydzień. Szybko mu przejdzie zabieranie Ci dziecka.
Co chce osiągnąć przez rozwód? Myślę, że to pytanie jest nie potrzebne. Ale skoro tak... Osiągnąć nie chce kompletnie nic. Nie chcę żyć z człowiekiem, który mnie nie szanuje, który nie ma czasu na rodzinę i który mnie okłamuje. Dlaczego mam tkwić w małżeństwie skoro nie kocham męża? Dlaczego mam być z kimś kto nie kocha mnie? Bo wzięłam ślub? Są śluby i są rozwody. Ludzie się zmieniają, uczucia wygasają czasami same, czasami ktoś lub coś im pomaga. Dlaczego tkwić w czymś na siłę? Po co ma się męczyć jedna i druga strona? Ja opisałam tylko swoją sytuację i to bardzo powierzchownie. Opisałam ją, bo szukam rady, być może wsparcia. Mam wiele obaw z tym związanych i to głównie o dziecko. To wszystko
Co chce osiągnąć przez rozwód? Myślę, że to pytanie jest nie potrzebne. Ale skoro tak... Osiągnąć nie chce kompletnie nic. Nie chcę żyć z człowiekiem, który mnie nie szanuje, który nie ma czasu na rodzinę i który mnie okłamuje. Dlaczego mam tkwić w małżeństwie skoro nie kocham męża? Dlaczego mam być z kimś kto nie kocha mnie? Bo wzięłam ślub? Są śluby i są rozwody. Ludzie się zmieniają, uczucia wygasają czasami same, czasami ktoś lub coś im pomaga. Dlaczego tkwić w czymś na siłę? Po co ma się męczyć jedna i druga strona? Ja opisałam tylko swoją sytuację i to bardzo powierzchownie. Opisałam ją, bo szukam rady, być może wsparcia. Mam wiele obaw z tym związanych i to głównie o dziecko. To wszystko
Ja Cię rozumiem dlaczego nie chcesz z nim żyć.
Dlatego najpierw przestań z nim żyć. Przestań od niego wymagać, aby bawił się z dzieckiem. Przestań błagać o uwagę. Przestań z nim spać, z nim jeść obiady, przestań z nim wychodzić.
Na razie jesteś do niego przywiązana i straszysz rozwodem. Nie oddaliłaś się od niego. Życie wasze współne dalej istnieje. Dalej jeździsz do jego mamusi.
Jak przestaniesz z nim żyć, to wtedy sobie załatwisz papier, rozwód. Pójdziesz do adwokatów i urzędników.
Ty, podobnie jak ze ślubem, robisz na odwrót — zamiast skupić się na życiu, to myślisz, że adwokat i papier załatwią twoje sprawy.
Autorko, dostałaś dobre rady.
Wpakowałas się z złe małżeństwo i słusznie chcesz wymiksowac się z tego.
Musisz więc zapanować nad strachem, który Tobą rządzi i pojąć, że Twój mąż manipuluje Tobą chcąc wymusić na Tobie określone zachowania.
On wie, że nie jesteś siebie pewna, że rządzi Tobą strach i dlatego gra na tych właśnie strunach.
A Ty ulegasz temu.
Musisz przyjąć stanowcza postawę, wuedzuec czego chcesz, żeby on przestał wyczuwać Twoje przerażenie.
Gdy zobaczy, że Ty naprawdę nie żartujesz, że naprawdę nie chcesz już tkwić w tym małżeństwie, wtedy on posunie się do znacznie większych podłości.
Poznasz jego druga twarz.
Tylko jako silną osoba nie przestraszysz się jego drugiej gęby i krok po kroku i tak doprowadzisz do pozbycia się tego człowieka ze swojego życia.
On wie, co powiedzieć, żeby wzbudzić w Tobie strach i do samego końca właśnie na tym będzie jechał.
Z Twojego opisu wynika, że masz silne powody, by nie chcieć takiego męża, jednym słowem masz sto procent racji i tego właśnie się trzymaj
Wyjdziesz z tego, ale przestań bać się własnego cienia.
Autorko, wczytaj się w posty Garego. Rozwód i tak Cię czeka (a teraz to długo trwa), więc jak dla mnie - składaj pozew i równolegle wygoń go z domu (skoro mieszkacie u Twoich rodziców). I wtedy zaproponuj mu opiekę naprzemienną (i on po góra kilku wymianach sam zrezygnuje z opieki nad dzieckiem, jeśli jest taki jak go opisujesz).
Szkoda życia na osobę, która Cię nie szanuje - tylko tyle i aż tyle.
14 2023-06-15 10:06:01 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-06-15 10:06:26)
Autorko, wczytaj się w posty Garego. Rozwód i tak Cię czeka (a teraz to długo trwa), więc jak dla mnie - składaj pozew i równolegle wygoń go z domu (skoro mieszkacie u Twoich rodziców). I wtedy zaproponuj mu opiekę naprzemienną (i on po góra kilku wymianach sam zrezygnuje z opieki nad dzieckiem, jeśli jest taki jak go opisujesz).
Szkoda życia na osobę, która Cię nie szanuje - tylko tyle i aż tyle.
Windy jak masz ochotę napisz co u Ciebie w Twoim temacie - pozdrowienia
Sorki Autorko za prywatę
Doradźcie coś. Co mam robić? Podjąć jeszcze próbę rozmowy czy od razu składać pozew? Boję się że zabierze mi dziecko, a nawet jeśli nie to boję się że w trakcie widzeń on mi dziecka nie odda lub gdzieś wywiezie, albo go nie upilnuje aam podstawy żeby tak sądzić. Dodam jeszcze, że mąż w przeszłości miał problemy z narkotykami.
Nie przyszło Tobie do głowy, żeby iść do prawnika, skoro chcesz się rozwieść?
Dowiedziałabyś się przynajmniej, czy straszenie odebraniem dziecka itd. itp. przez Twojego męża ma w ogóle jakiekolwiek podstawy i jak temu przeciwdziałać.
Bo na razie Ty straszysz go rozwodem, on starszy Ciebie w odpowiedzi na Twoje straszenie i nic z tego nie wynika.
misiuniuniu napisał/a:Doradźcie coś. Co mam robić? Podjąć jeszcze próbę rozmowy czy od razu składać pozew? Boję się że zabierze mi dziecko, a nawet jeśli nie to boję się że w trakcie widzeń on mi dziecka nie odda lub gdzieś wywiezie, albo go nie upilnuje aam podstawy żeby tak sądzić. Dodam jeszcze, że mąż w przeszłości miał problemy z narkotykami.
Nie przyszło Tobie do głowy, żeby iść do prawnika, skoro chcesz się rozwieść?
Dowiedziałabyś się przynajmniej, czy straszenie odebraniem dziecka itd. itp. przez Twojego męża ma w ogóle jakiekolwiek podstawy i jak temu przeciwdziałać.
Bo na razie Ty straszysz go rozwodem, on starszy Ciebie w odpowiedzi na Twoje straszenie i nic z tego nie wynika.
Strach ma wielkie oczy.
- adwokat na wczoraj
- jeśli on nie jest zameldowany to go spakuj, zmień zamki i wypad
- jeśli będzie się dobijał dzwonisz na Policję
- zgodnie z naszym prawem odebrać dziecko może tylko po wyroku sądu inaczej dopuściłby się porwania rodzicielskiego co jest ścigane i naraża się na ZK
- intercyza, papiery rozwodowe - tym zajmie się adwokat
Co do jego znikania, to możliwe że ten czas spędza z kimś innym.
Pytanko - kiedy ostatnio współżyliście?
MagdaLena1111 napisał/a:misiuniuniu napisał/a:Doradźcie coś. Co mam robić? Podjąć jeszcze próbę rozmowy czy od razu składać pozew? Boję się że zabierze mi dziecko, a nawet jeśli nie to boję się że w trakcie widzeń on mi dziecka nie odda lub gdzieś wywiezie, albo go nie upilnuje aam podstawy żeby tak sądzić. Dodam jeszcze, że mąż w przeszłości miał problemy z narkotykami.
Nie przyszło Tobie do głowy, żeby iść do prawnika, skoro chcesz się rozwieść?
Dowiedziałabyś się przynajmniej, czy straszenie odebraniem dziecka itd. itp. przez Twojego męża ma w ogóle jakiekolwiek podstawy i jak temu przeciwdziałać.
Bo na razie Ty straszysz go rozwodem, on starszy Ciebie w odpowiedzi na Twoje straszenie i nic z tego nie wynika.Strach ma wielkie oczy.
- adwokat na wczoraj
- jeśli on nie jest zameldowany to go spakuj, zmień zamki i wypad
- jeśli będzie się dobijał dzwonisz na Policję
- zgodnie z naszym prawem odebrać dziecko może tylko po wyroku sądu inaczej dopuściłby się porwania rodzicielskiego co jest ścigane i naraża się na ZK
- intercyza, papiery rozwodowe - tym zajmie się adwokatCo do jego znikania, to możliwe że ten czas spędza z kimś innym.
Pytanko - kiedy ostatnio współżyliście?
Nie wiem jak wygląda w czasie jego pracy, bo zazwyczaj wtedy nie mamy ze sobą kontaktu a co do znikania na noc to prawdopodobnie jest wtedy u swoich rodziców, a przynajmniej on tak twierdzi i teściowa to potwierdza, ale jak wspomniałam ona zawsze kryje syna więc od niej choćby nie wiem co nie dowiem się kompletnie nic tak jak od reszty jego rodziny. Zresztą ja tam nigdy nie byłam traktowana jak swoja i nic się nie zmieniło.
U prawnika również wspomniałam, że byłam jednak nie chciałam jeszcze składać pozwu o rozwod, bo liczyłam że coś się jeszcze zmieni, chciałam jeszcze spróbować ze względu na dziecko i może to się komuś wydać głupim powodem i prawdopodobnie tak też jest. U prawnika dowiedziałam się że mam 90% szans na opiekę nad dzieckiem. Opieka naprzemienną nie wchodzi w grę bo mąż mieszkałby U rodziców (chyba że wynająłby lub kupił jakieś mieszkanie blizej, ale w to wątpię bo wiecznie nie ma pieniedzy), a jego rodzice mieszkają prawie 100km od nas.
Co do współżycia. Nic takiego między nami nie ma. Ostatni raz spalismy ze sobą jakieś 5 miesięcy temu a i wtedy był to czysty seks bez emocji
Leading the ball rolling down the slope as far as possible without letting it fall or hit obstacles is the goal that slope players need to achieve.
Games that involve teamwork spruted communication can help players develop effective communication skills.