Muszę to z siebie wyrzucić, bo płaczę od rana. Poznałam chłopaka przez internet w grudniu i po tygodniu od raz się spotkaliśmy. Jesteśmy z różnych województw obok siebie, z dużych miast i generalnie to on jest obcokrajowcem, ale tu mieszka od jakiegoś czasu. Przyjechał wtedy do mojego miasta, wypiliśmy sporo na mieście, byliśmy w kinie, klubie i tacy pijani pojechaliśmy do hotelu, który sam wynajął na noc i zrobiliśmy to. Sama nie wiem jak się z tym czułam Wstaliśmy wcześnie, pożegnał się ze mną i pojechał, tyle. Potem utrzymywaliśmy kontakt internetowo ciągle, aż dopiero temat kolejnego spotkania zainicjował w hmm maju? Ale przekładaliśmy co weekend, bo czekaliśmy aż będę miała wolny dom od rodziny to mógłby zostać na noc u mnie. Ale się nie doczekaliśmy i spotkaliśmy się znowu wczoraj. Wszystko się właściwie powtórzyło z 1 spotkania, tylko po barze miał pomysł na pójście do klubu, ale jednak poszliśmy prosto do pokoju. On znowu opłacił ten pokój w hotelu. Jestem rozwalona
Okazało się, że finalnie nikogo u mnie nie było w ten wieczór i noc, ale za późno się dowiedziałam. Szkoda, bardzo nad tym ubolewam, że byłam taka nieprzytomna i jak rodzice popołudniu powiedzieli, że jadą to nie ustaliłam z siostrą czy będzie w domu. Założyłam, że będzie, a 1 raz wyszła do koleżanki. Ale chyba i tak za późno, bo on już zapłacił wtedy i tak
bo może gdybyśmy spędzili czas u mnie to poznałby mnie z innej strony, zrobiłabym mu śniadanie, obejrzelibyśmy coś... Płaczę od rana, bo myślę o tym, że może on myśli o mnie źle w głębi
Szczególnie, że jego rodzina jest religijna podobno. Że mam za słaby angielski, że tylko pijemy i idziemy do hotelu drugi raz, że nie pomogłam mu znaleźć hotelu, że ja ubieram takie wyzywające ubrania..., roztrząsam, że mogłam go tu zaprosić i wszystko wyszłoby lepiej, a taka okazja na pewno się nie powtórzy za szybko. W dodatku przez tę długą przerwę byłam taka spięta i zestresowana na początku i to też roztrząsam. Chciałam koniecznie zapłacić za 1 drinki, a on powiedział, że on zapłaci. Ale ja się uparłam, bo było mi głupio, że on płacił za ten nocleg ostatnio i on tak (chyba żartobliwie) powiedział "wtf", ale chyba nie powinnam tego traktować personalnie? Skoro potem jak wypiłam trochę piwa to się już rozluźniłam i się śmialiśmy, było chyba w porządku. Po prostu jestem niewyspana, na kacu i psycha mi siada zawsze w takim stanie.
Jak wy to widzicie? Normalnie pewnie będziemy pisać jak zawsze... ale chciałabym się częściej widywać i normalniej też oczywiście. Nie chcę, żeby myślał, że tylko tak można spędzać ze mną czas. Chyba coś do niego poczułam, a boję się, że on do mnie nie
może to ze mną jest coś nie tak? Może przez to, że to zrobiliśmy na 1 spotkaniu to on nie czuje już żadnych emocji w mojej obecności, a szczególnie gdybyśmy mieli iść nie wiem na zwykłą kawę lub coś innego? A może to ja nie potrafię inaczej poznawać nowych chłopaków i spędzać z nimi czasu jak normalna dziewczyna tylko alkohol alkohol emocje. Z przyjaciółmi normalnie spędzam czas i sama też mam dużo zajęć i zainteresowań. Z moim 1 chłopakiem i jedynym było normalnie, byliśmy przyjaciółmi, rozmawialiśmy dużo, robiliśmy dużo rzeczy, a potem coś się nagle zepsuło w moich relacjach do mężczyzn jak widać i w moim zachowaniu, a przecież chcę uczuć, tylko zawsze mam w głowie, że pewnie już nie znajdę kogoś jak 1 chłopak pod względem tej zażyłości przyjacielskiej, sama nie wiem...
A jak znowu będziemy tylko pisać i nie wyjdzie z propozycją spotkania za szybko to mogę mu sama zaproponować? Jakoś mi tak głupio, poczułam się po tym grudniu po prostu mało interesująca i chyba samoocena mi spadła, że on później już tak długo się ze mną nie spotkał. Mimo że pisaliśmy i jak wysyłałam mu zdjęcia to zawsze mu się podobały. I to nie tak, że jakby tylko on mnie namawiał na spotkanie, on 1 wyszedł z inicjatywą, ale potem sama mówiłam "jak coś to mam wolny dom, ale tylko popołudniu" i przekładaliśmy w oczekiwaniu kiedy będę miała wolny dom. Przy pożegnaniu mnie tylko przytulił rano i powiedział, ze nie muszę z nim czekać na pociąg i powiedział, żebym dbałą o siebie czy coś w stylu "see you". To 1 chłopak, przy którym się tak stresuję. Przepraszam, że to takie chaotyczne.
I jakoś mi głupio przed nim teraz, nie mogę patrzec w lustro.:(