Powiedzcie mi moi drodzy czy faktycznie przesadzam i jestem przewrażliwiona na swoim punkcie czy facet to... świnia:)
Jakiś czas temu zamknęłam swój sklep który prowadziłam przez wiele lat. Od młodych lat albo wyjeżdżałam za granicę do pracy albo chodziłam na jakieś staże to otwierałam znowu coś swojego więc tak troszkę się błąkałam Ale ostatni sklep prowadziłam prawie 9 lat zarobiłam na własne mieszkanie mam samochód małą hodowlę piesków jestem niezależna radzę sobie dobrze. Niestety noga mi się powinęła sklep musiałam zamknąć gdyż opłaty zrobiły się mega wysokie a sklep przestał już przynosić dochody. Na szybko znalazłam pół etatu w jednym z obozów pracy, A popołudniami strzygę psy. wpadłam w depresję przebywam na L4 do obozu już nie wrócę i zastanawiam się cały czas co robić dalej. Ale przejdę do sedna. Ostatnio rozmawiałam o tym z moim"ukochanym" . Mówiłam że się martwię że z jednej strony chcę znowu mieć coś swojego ale boję się opłat, z drugiej strony na etat za 2 600 do obozu pracy nie pójdę bo to kpina. A mam 39 lat doświadczenie tylko w wprowadzaniu swoich działalności więc pracy nie znajdę. On wielki pan kierownik na stanowisku w korporacji od 22 lat. Gdy powiedziałam mu że przeglądam ogłoszenia i że tam nic nie ma i że wiem że jest ciężko i że nie mam 15 lat i znam realia, A on na to masz prawie 40 i co osiągnęłaś.... Dosłownie tak jakbym dostała w pysk. Czy to że swoją ciężką pracą dorobiłam się czegokolwiek Nie dostałam nic od mamy bo wychowywała nas samotnie nic nie odziedziczyłam na wszystko zarobiłam sama czy to nie są żadne moje osiągnięcia? On mógł iść na studia zmieniać kierunki jak rękawiczki bo mama go utrzymywała A u mnie tak nie było musiałam jeździć za granicę żeby sobie na to wszystko zarobić. Potem powiedział że chodziło mu o osiągnięcia zawodowe. Jeszcze mnie bardziej dobił i depresja jeszcze większa. Czy te osiągnięcia zawodowe to tylko wtedy gdy zostanie się kierownikiem? Dla mnie większym osiągnięciem jest stworzenie sobie własnego stanowiska pracy. Jak on mógł mi w ogóle coś takiego powiedzieć? Stwierdził że jestem przewrażliwiona na swoim punkcie i nic nie można mi powiedzieć. Zabolało mnie że nie docenia mnie za to kim jestem. Powiedziałam że nie chcę go już nigdy więcej widzieć. Odechciało mi się po prostu go znać bo zamiast mnie zmotywować pocieszyć on się pyta co ja w ogóle osiągnęłam
A z tym "ukochanym" jak długo jesteś, mieszkacie razem?
To, że się obraziłaś nie świadczy o Twoim niskim poczuciu wartości, nie zgadzasz się z taką oceną, wbił Ci niepotrzebnie szpilę, masz prawo się obrazić, ale żeby wyrzucać go ze swojego życia, to przesada, chyba, że więcej ma za uszami...
Jakieś przewrażliwiona. No bo co osiągnęłaś? Dałaś się nieść przez życie bez planu i wylądowałaś tu gdzie jesteś czyli bez żadnych kwalifikacji i pomysłu co dalej. I jeszcze żądasz aby partner bił Ci brawo.
Jakieś przewrażliwiona. No bo co osiągnęłaś? Dałaś się nieść przez życie bez planu i wylądowałaś tu gdzie jesteś czyli bez żadnych kwalifikacji i pomysłu co dalej. I jeszcze żądasz aby partner bił Ci brawo.
Przepraszam bardzo.... Moim celem było posiadanie własnej firmy i miałam to. A czy mając prace na etaciku nie mogą nagle cię zwolnić? gdyby mojego byłego z dnia na dzień zwolnili to by sobie palcem do tyłka nie potrafił trafić. Nie stałam pod mopsem i nie czekałam aż ktoś mi da zawsze pracowałam
I mam skończone trzy kierunki studiów A to że większość życia to były moje działalności to chyba też to są jakieś kwalifikacje.
M!ri napisał/a:Jakieś przewrażliwiona. No bo co osiągnęłaś? Dałaś się nieść przez życie bez planu i wylądowałaś tu gdzie jesteś czyli bez żadnych kwalifikacji i pomysłu co dalej. I jeszcze żądasz aby partner bił Ci brawo.
Przepraszam bardzo.... Moim celem było posiadanie własnej firmy i miałam to. A czy mając prace na etaciku nie mogą nagle cię zwolnić? gdyby mojego byłego z dnia na dzień zwolnili to by sobie palcem do tyłka nie potrafił trafić. Nie stałam pod mopsem i nie czekałam aż ktoś mi da zawsze pracowałam
I mam skończone trzy kierunki studiów A to że większość życia to były moje działalności to chyba też to są jakieś kwalifikacje.
A ja biłbym brawo. Wiem jak to jest prowadzić własną działalność.
M!ri napisał/a:Jakieś przewrażliwiona. No bo co osiągnęłaś? Dałaś się nieść przez życie bez planu i wylądowałaś tu gdzie jesteś czyli bez żadnych kwalifikacji i pomysłu co dalej. I jeszcze żądasz aby partner bił Ci brawo.
Przepraszam bardzo.... Moim celem było posiadanie własnej firmy i miałam to. A czy mając prace na etaciku nie mogą nagle cię zwolnić? gdyby mojego byłego z dnia na dzień zwolnili to by sobie palcem do tyłka nie potrafił trafić. Nie stałam pod mopsem i nie czekałam aż ktoś mi da zawsze pracowałam
I mam skończone trzy kierunki studiów A to że większość życia to były moje działalności to chyba też to są jakieś kwalifikacje.
To jak jest tak dobrze to po co się tak rzucasz? Zaciekłe się bronisz bo dobrze wiesz jaka jest rzeczywistość. Były jakby go zwolnili to znalazłby nowego pracodawcę z palcem w tyłku (gdy już tym palcem trafi).
7 2023-05-19 13:00:17 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-05-19 13:12:13)
To co powiedzial swiadczy o jego niskim poczuciu wartosci.
Bo brak realnych osiagniec zakrywa symbolami - statusem w korporacji.
Jak go korporacja zwolni to jego wartosc dla ludzi w realnym swiecie bedzie nizsza niz psa w schronisku (pies przynajmniej wzbudza milosc).
W takim wieku, majac zbudowane wielkie ego przez brak sprzeciwu wsrod bojacych sie o swoja prace, poslusznych podwladnych niemal niemozliwe jest spojrzec na rzeczywistosc i zobaczyc, ze oprocz spolecznego konstruktu - umowy z korporacja, to on w zyciu nikogo na tym swiecie nie wnosi zadnej pozytywnej wartosci i jest calkowitym zerem (bez czego zauwazenia nie moze byc mysli o zmianie).
Wiec nadmuchuje jak balon swoje osiagniecia i traktujac puste symbole jako rzeczywistosc i nacpany wlasnym towarem patrzy na wszystkich, ktorzy nie maja tych samych symboli co on jakby byli gorsi.
To co pisze M!ri o znalezieniu przez niego kolejnej pracy nie ma zadnego zwiazku z rzeczywistoscia.
Pracownik wnosi wartosc do firmy jesli ma umiejetnosci lub zaufanie.
W przypadku pracownikow operacyjnych (wykonujacych faktyczna prace) lub pracownikow administracyjnych sredniego szczebla (podejmujacych decyzje w jaki sposob praca powinna byc wykonana) mozna mowic o umiejetnosciach - a co za tym idzie latwym znalezieniu pracy w innej firmie.
W przypadku pracownikow administracyjnych wysokiego szczebla (podejmujacych decyzje jaka praca powinna byc wykonana), niemal cala ich wartosc opiera sie na zaufaniu.
Jesli straci zaufanie w jednej firmie to zycze powodzenia w szukaniu kolejnej firmy - chetnych gotowych do pelnej lojalnosci jest na peczki w kazdej firmie. Nikt dodatkowego kundla nie potrzebuje.
Moglby pojsc na nizsze stanowisko? Moglby, ale konkurowalby z ludzmi, ktorzy maja realne umiejetnosci, ktore wykorzystuja od lat wiec powodzenia.
To co powiedzial swiadczy o jego niskim poczuciu wartosci.
Bo brak realnych osiagniec zakrywa symbolami - statusem w korporacji.
Jak go korporacja zwolni to jego wartosc dla ludzi w realnym swiecie bedzie nizsza niz psa w schronisku (pies przynajmniej wzbudza milosc).W takim wieku, majac zbudowane wielkie ego przez brak sprzeciwu wsrod bojacych sie o swoja prace, poslusznych podwladnych niemal niemozliwe jest spojrzec na rzeczywistosc i zobaczyc, ze oprocz spolecznego konstruktu - umowy z korporacja, to on w zyciu nikogo na tym swiecie nie wnosi zadnej pozytywnej wartosci i jest calkowitym zerem (bez czego zauwazenia nie moze byc mysli o zmianie).
Wiec nadmuchuje jak balon swoje osiagniecia i traktujac puste symbole jako rzeczywistosc i nacpany wlasnym towarem patrzy na wszystkich, ktorzy nie maja tych samych symboli co on jakby byli gorsi.
Pięknie powiedziane. Dziękuję
M!ri napisał/a:Jakieś przewrażliwiona. No bo co osiągnęłaś? Dałaś się nieść przez życie bez planu i wylądowałaś tu gdzie jesteś czyli bez żadnych kwalifikacji i pomysłu co dalej. I jeszcze żądasz aby partner bił Ci brawo.
Przepraszam bardzo.... Moim celem było posiadanie własnej firmy i miałam to. A czy mając prace na etaciku nie mogą nagle cię zwolnić? gdyby mojego byłego z dnia na dzień zwolnili to by sobie palcem do tyłka nie potrafił trafić. Nie stałam pod mopsem i nie czekałam aż ktoś mi da zawsze pracowałam
I mam skończone trzy kierunki studiów A to że większość życia to były moje działalności to chyba też to są jakieś kwalifikacje.
Miałaś, ale już nie masz. I jak sama widzisz, kwalifikacje masz do pracy za mniej niż 3000zł.
Tymczasem Twój facet ze stanowiskiem kierowniczym w CV z palcem w tyłku znajdzie nową robotę.
Zwolnienie w pracy na etaciku wcale nie jest tak proste, jak Ci się wydaje. Prawo pracy mocno chroni pracownika.
Ty nie masz nic. Pracę, którą przypłaciłaś depresją, wiek, w ktorym na stanowisko juniorskie nikt Cię nie weźmie. Zostaje czesanie psów.
W przypadku pracownikow administracyjnych wysokiego szczebla (podejmujacych decyzje jaka praca powinna byc wykonana), niemal cala ich wartosc opiera sie na zaufaniu.
Jesli straci zaufanie w jednej firmie to zycze powodzenia w szukaniu kolejnej firmy - chetnych gotowych do pelnej lojalnosci jest na peczki w kazdej firmie. Nikt dodatkowego kundla nie potrzebuje.
Piękne fantazje kogoś kto nie ma pojęcia o tego typu stanowiskach. Czasami kolejnego prezesa/dyrektora/kierownika/szefa awansuje się z pracowników niższego szczebla. Ale w co najmniej połowie przypadków zatrudnia się kogoś z zewnątrz bo tak łatwiej niż szukać w firmie odpowiedniej osoby. O tym że osoba z zewnątrz nie żadnych sentymentów i jest przez to lepszym szefem nie trzeba wspominać.
kate1983 napisał/a:M!ri napisał/a:Jakieś przewrażliwiona. No bo co osiągnęłaś? Dałaś się nieść przez życie bez planu i wylądowałaś tu gdzie jesteś czyli bez żadnych kwalifikacji i pomysłu co dalej. I jeszcze żądasz aby partner bił Ci brawo.
Przepraszam bardzo.... Moim celem było posiadanie własnej firmy i miałam to. A czy mając prace na etaciku nie mogą nagle cię zwolnić? gdyby mojego byłego z dnia na dzień zwolnili to by sobie palcem do tyłka nie potrafił trafić. Nie stałam pod mopsem i nie czekałam aż ktoś mi da zawsze pracowałam
I mam skończone trzy kierunki studiów A to że większość życia to były moje działalności to chyba też to są jakieś kwalifikacje.Miałaś, ale już nie masz. I jak sama widzisz, kwalifikacje masz do pracy za mniej niż 3000zł.
Tymczasem Twój facet ze stanowiskiem kierowniczym w CV z palcem w tyłku znajdzie nową robotę.
Zwolnienie w pracy na etaciku wcale nie jest tak proste, jak Ci się wydaje. Prawo pracy mocno chroni pracownika.Ty nie masz nic. Pracę, którą przypłaciłaś depresją, wiek, w ktorym na stanowisko juniorskie nikt Cię nie weźmie. Zostaje czesanie psów.
Ale ja bardzo kocham czesać psy
12 2023-05-19 13:37:49 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-05-19 13:40:31)
JohnyBravo777 napisał/a:W przypadku pracownikow administracyjnych wysokiego szczebla (podejmujacych decyzje jaka praca powinna byc wykonana), niemal cala ich wartosc opiera sie na zaufaniu.
Jesli straci zaufanie w jednej firmie to zycze powodzenia w szukaniu kolejnej firmy - chetnych gotowych do pelnej lojalnosci jest na peczki w kazdej firmie. Nikt dodatkowego kundla nie potrzebuje.Piękne fantazje kogoś kto nie ma pojęcia o tego typu stanowiskach. Czasami kolejnego prezesa/dyrektora/kierownika/szefa awansuje się z pracowników niższego szczebla. Ale w co najmniej połowie przypadków zatrudnia się kogoś z zewnątrz bo tak łatwiej niż szukać w firmie odpowiedniej osoby. O tym że osoba z zewnątrz nie żadnych sentymentów i jest przez to lepszym szefem nie trzeba wspominać.
To przypomnij nam jeszcze ekspercie od "tego typu stanowisk" czy tej osoby z zewnatrz szuka sie wsrod tych, ktorzy zostali zwolnieni w innej firmie czy tych, ktorzy caly czas tam pracuja lub sami sie zwolnili?
M!ri napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:W przypadku pracownikow administracyjnych wysokiego szczebla (podejmujacych decyzje jaka praca powinna byc wykonana), niemal cala ich wartosc opiera sie na zaufaniu.
Jesli straci zaufanie w jednej firmie to zycze powodzenia w szukaniu kolejnej firmy - chetnych gotowych do pelnej lojalnosci jest na peczki w kazdej firmie. Nikt dodatkowego kundla nie potrzebuje.Piękne fantazje kogoś kto nie ma pojęcia o tego typu stanowiskach. Czasami kolejnego prezesa/dyrektora/kierownika/szefa awansuje się z pracowników niższego szczebla. Ale w co najmniej połowie przypadków zatrudnia się kogoś z zewnątrz bo tak łatwiej niż szukać w firmie odpowiedniej osoby. O tym że osoba z zewnątrz nie żadnych sentymentów i jest przez to lepszym szefem nie trzeba wspominać.
To przypomnij nam jeszcze ekspercie od "tego typu stanowisk" czy tej osoby z zewnatrz szuka sie wsrod tych, ktorzy zostali zwolnieni w innej firmie czy tych, ktorzy caly czas tam pracuja lub sami sie zwolnili?
A to ma się to napisane na czole? Na rekrutacjach nie pada pytanie czy kandydat został zwolniony czy sam odszedł
Ale ja bardzo kocham czesać psy
To sobie je czesz i kochaj. Przecież nikt nie broni. Nie możesz jednak zmusić nikogo aby oceniał to jako wartościową i wymagającą karierę.
Najgorzej babie prawdę powiedzieć? Ileż to podobnych wątków było. Ostatnio coś było o krągłym brzuszku i też się facetowi prawda wymskła i też mu się dostało.
Także ten, z tą prawdą trzeba bardzo uważać.
Powiedzcie mi moi drodzy czy faktycznie przesadzam i jestem przewrażliwiona na swoim punkcie czy facet to... świnia:)
Jakiś czas temu zamknęłam swój sklep który prowadziłam przez wiele lat. Od młodych lat albo wyjeżdżałam za granicę do pracy albo chodziłam na jakieś staże to otwierałam znowu coś swojego więc tak troszkę się błąkałam Ale ostatni sklep prowadziłam prawie 9 lat zarobiłam na własne mieszkanie mam samochód małą hodowlę piesków jestem niezależna radzę sobie dobrze. Niestety noga mi się powinęła sklep musiałam zamknąć gdyż opłaty zrobiły się mega wysokie a sklep przestał już przynosić dochody. Na szybko znalazłam pół etatu w jednym z obozów pracy, A popołudniami strzygę psy. wpadłam w depresję przebywam na L4 do obozu już nie wrócę i zastanawiam się cały czas co robić dalej. Ale przejdę do sedna. Ostatnio rozmawiałam o tym z moim"ukochanym" . Mówiłam że się martwię że z jednej strony chcę znowu mieć coś swojego ale boję się opłat, z drugiej strony na etat za 2 600 do obozu pracy nie pójdę bo to kpina. A mam 39 lat doświadczenie tylko w wprowadzaniu swoich działalności więc pracy nie znajdę. On wielki pan kierownik na stanowisku w korporacji od 22 lat. Gdy powiedziałam mu że przeglądam ogłoszenia i że tam nic nie ma i że wiem że jest ciężko i że nie mam 15 lat i znam realia, A on na to masz prawie 40 i co osiągnęłaś.... Dosłownie tak jakbym dostała w pysk. Czy to że swoją ciężką pracą dorobiłam się czegokolwiek Nie dostałam nic od mamy bo wychowywała nas samotnie nic nie odziedziczyłam na wszystko zarobiłam sama czy to nie są żadne moje osiągnięcia? On mógł iść na studia zmieniać kierunki jak rękawiczki bo mama go utrzymywała A u mnie tak nie było musiałam jeździć za granicę żeby sobie na to wszystko zarobić. Potem powiedział że chodziło mu o osiągnięcia zawodowe. Jeszcze mnie bardziej dobił i depresja jeszcze większa. Czy te osiągnięcia zawodowe to tylko wtedy gdy zostanie się kierownikiem? Dla mnie większym osiągnięciem jest stworzenie sobie własnego stanowiska pracy. Jak on mógł mi w ogóle coś takiego powiedzieć? Stwierdził że jestem przewrażliwiona na swoim punkcie i nic nie można mi powiedzieć. Zabolało mnie że nie docenia mnie za to kim jestem. Powiedziałam że nie chcę go już nigdy więcej widzieć. Odechciało mi się po prostu go znać bo zamiast mnie zmotywować pocieszyć on się pyta co ja w ogóle osiągnęłam
Coś jeszcze oprócz tego się między Wami dzieje? Bo jakoś tak wygląda?
@kate1983 ja tam jestem po stronie @M!ri. Uważam, ze twój facet miał rację, a ty jesteś przewrażliwiona.
Otwarcie działalności typu sklep czy coś w ten deseń jest banalne. Ale jest też właśnie obarczone ryzykiem ze względu na zmieniające się ceny, podatki, rosnące koszty, malejące marże. Jak się przed tym zabezpieczyłaś? Czy jako właścicielka firmy robiłaś sobie dodatkowe szkolenia z zakresu zarządzania, marketingu, rachunkowości czy cokolwiek w ten deseń? Jaki miałaś plan awaryjny na czarną godzinę?
W tym momencie twój partner ma rację, bo wygląda na to, że zawodowo nie osiągnęłaś niczego. Masz prawie 40 lat, a CV takie, że musisz zaczynać od samego dołu. Ciężko to nazwać sukcesem. To, że życiowo osiągnęłaś wiele, to super. Że masz własne mieszkanie, samochód - wszystko ekstra. Ale sama zdajesz sobie sprawę, że nikt nie zatrudni eks-właścicielki sklepu bez żadnych kompetencji, który.....padł, bo to oznacza, że nie masz żadnych kwalifikacji i sumarycznie....nie wiesz za bardzo co robisz, bo się nie utrzymałaś na rynku.
A zastanawiałaś się chociaż nad franczyzą jakąś? Zmianą branży, lokalizacji? Nie wiem też na co narzekasz, bo wiem, że dobrzy psi-groomerzy nie zarabiają mało. Kokosy to nie są, ale pozwala to na godne życie.
JohnyBravo777 napisał/a:To przypomnij nam jeszcze ekspercie od "tego typu stanowisk" czy tej osoby z zewnatrz szuka sie wsrod tych, ktorzy zostali zwolnieni w innej firmie czy tych, ktorzy caly czas tam pracuja lub sami sie zwolnili?
A to ma się to napisane na czole? Na rekrutacjach nie pada pytanie czy kandydat został zwolniony czy sam odszedł
Mało tego - na takim szczeblu każdy wie, że w grę wchodzą prywatne animozje i dupochrony, bo zbyt ambitnych się też ładuje na miny, żeby potem wywalić, bo zagrażał stanowisku osobie wyżej. Albo są redukcje przy reorganizacjach.
I znowu - M!ri ma rację. O ile ktoś nie wylatuje dyscyplinarnie z prokuratorem na plecach, to w większości wypadków nikogo to nie obchodzi czy ktoś pracuje, odszedł sam czy go wyjebali.
@kate1983 ja tam jestem po stronie @M!ri. Uważam, ze twój facet miał rację, a ty jesteś przewrażliwiona.
Otwarcie działalności typu sklep czy coś w ten deseń jest banalne. Ale jest też właśnie obarczone ryzykiem ze względu na zmieniające się ceny, podatki, rosnące koszty, malejące marże. Jak się przed tym zabezpieczyłaś? Czy jako właścicielka firmy robiłaś sobie dodatkowe szkolenia z zakresu zarządzania, marketingu, rachunkowości czy cokolwiek w ten deseń? Jaki miałaś plan awaryjny na czarną godzinę?
W tym momencie twój partner ma rację, bo wygląda na to, że zawodowo nie osiągnęłaś niczego. Masz prawie 40 lat, a CV takie, że musisz zaczynać od samego dołu. Ciężko to nazwać sukcesem. To, że życiowo osiągnęłaś wiele, to super. Że masz własne mieszkanie, samochód - wszystko ekstra. Ale sama zdajesz sobie sprawę, że nikt nie zatrudni eks-właścicielki sklepu bez żadnych kompetencji, który.....padł, bo to oznacza, że nie masz żadnych kwalifikacji i sumarycznie....nie wiesz za bardzo co robisz, bo się nie utrzymałaś na rynku.
A zastanawiałaś się chociaż nad franczyzą jakąś? Zmianą branży, lokalizacji? Nie wiem też na co narzekasz, bo wiem, że dobrzy psi-groomerzy nie zarabiają mało. Kokosy to nie są, ale pozwala to na godne życie.
Tu nie o chodzi o tresć ale sposób powiedzenia.
Co innego powiedzieć, słuchaj Aniu, moze Ci być trudno znaleźć lepszą prace bo jednak wiele lat robiłaś to i to i tamto, na rynku pracy może być ciężko, może byś pomyślała o tym tamtycz czy siamtym.
Inaczej to brzmi niż: Anka, masz 40 lat i zawodowo jesteś nikim, aż wstyd.
Także myślę, ze tu nie chodzi o treśc ale o formę.
A może i to nie była jedyna tego typu sytuacja. całości historii przecież na forum sie nie pozna.
Forma to akurat zależy od tonu, w jakim cała ta dyskusja miała miejsce. Jak autorka ma depresję to na to trzeba patrzeć przez palce. Jak miał koleś dość jojczenia, to i palnął dosadniej. Trudno się dziwić, bo rozmowy ekonomiczne tego typu bardo często wyzwalają dość duże emocje.
21 2023-05-19 15:33:41 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-05-19 15:33:51)
Czy te osiągnięcia zawodowe to tylko wtedy gdy zostanie się kierownikiem? Dla mnie większym osiągnięciem jest stworzenie sobie własnego stanowiska pracy. Jak on mógł mi w ogóle coś takiego powiedzieć? Stwierdził że jestem przewrażliwiona na swoim punkcie i nic nie można mi powiedzieć. Zabolało mnie że nie docenia mnie za to kim jestem. Powiedziałam że nie chcę go już nigdy więcej widzieć. Odechciało mi się po prostu go znać bo zamiast mnie zmotywować pocieszyć on się pyta co ja w ogóle osiągnęłam
Myślę, że Twój facet po prostu ocenił Cię swoją miarą. Dla niego osiągnięciem jest stanowisko kierownika i w miarę stabilna sytuacja zawodowa, no więc popatrzył na Ciebie przez ten pryzmat i wydał osąd.
Nwm tylko dlaczego tak bardzo Cię to zabolało, bo gdybyś była pewna swoich osiągnięć, o których piszesz, to może by Cię jego słowa lekko zakłuły, ale szybko by Ci przeszło :-/. Może ma to związek z Twoją depresją? Może uwaga Twojego faceta padła na podatny grunt, bo sama w siebie teraz wątpisz wobec tego, jak wyglada Twoja zawodowa sytuacja. Bo patrząc tak w miarę obiektywnie, to sobie dobrze w życiu radzisz. Przecież zarobiłaś na własne mieszkanie (zakładam, że nie spłacasz kilkudziesięcioletniego kredytu), realizujesz się w swojej pasji. Wydawać by się mogło, że nie powinnaś mieć problemów z poczuciem własnej wartości, bo poczucie własnej wartości się przeżywa, a nie udowadnia osiągnięciami. Osiągnięcia zaś warto mieć, bo człowieka coś zajmuje i fascynuje, a nie dla udowodnienia sobie czegoś. Szkoda, że Twój biznes po latach upadł. Trudno, tak bywa. To nie koniec świata. Musisz po prostu ogarnąć sobie coś nowego.
@kate1983... bierz się do roboty. Wszystko jedno jakim sposobem.
Lubisz czesać psy? Ktoś za to zapłaci? No to czesz te psy.
W wątku Autorki jest drugie dno. Raczej ludzie nie odchodza usłyszawszy pierwszy raz o sobie niepochlebne zdanie.
Możliwe, że były tam i inne sytuację, których autorka nie opisała, skoro tak zareagowała, że aż nie chce go znać.
To nie jakistam znajomy z pracy, ale partner.
Mówiłam że się martwię że z jednej strony chcę znowu mieć coś swojego ale boję się opłat, z drugiej strony na etat za 2 600 do obozu pracy nie pójdę bo to kpina. A mam 39 lat doświadczenie tylko w wprowadzaniu swoich działalności więc pracy nie znajdę.
On mógł to ująć delikatniej, ale po tym, co mu powiedziałaś, to ja się trochę nie dziwię, że mógł planąć coś w nerwach, bo jesteś jakby, nie wiem, oderwana od rzeczywistości?
Znaczy, zjadły Cię opłaty, upadł Ci biznes, okej, bywa. Wcześniej też, jak napisałaś, "błąkałaś się". A teraz rozważasz kolejny, jednocześnie nadal mając świadomość, że opłaty są problemem, a do pracy na etat nie pójdziesz, bo obóz pracy i za mało dają. To co Ty zamierzasz zrobić? Piszesz o nim "wielki pan", ale ja tak pomyślałam o Tobie - że Ty, wielka pani, tylko nie z korpo, a biznesmenka, która teraz do "zwykłej" pracy nie pójdzie, nic lepszego dać jej nie chcą, a po tym, jak jedno (kolejne?) nie wyszło, już myśli o następnym. Mało w tym realnego spojrzenia jak dla mnie.
Piszesz, że masz 3 kierunki studiów. Może chociaż jeden miał sens i może zapewnić Ci pracę?
25 2023-05-19 17:20:19 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-05-19 17:20:47)
Jak można powiedzieć, że autorka nic nie osiągnęła, skoro na dg zarobiła na własne mieszkanie bez kredytu przed 40 rokiem życia? Wiele znacie takich ludzi, którzy własną pracą dorobili się nieruchomości za gotówkę? Bez spadków, darowizn, pożyczek?
(czy to 4 pokoje w centrum Wawy, czy kawalerka w Jaśle, ważne, że swoje i bez kredytu na karku. Na etaciku w Januszeksie trudno to osiągnąć.)
Jak można powiedzieć, że autorka nic nie osiągnęła, skoro na dg zarobiła na własne mieszkanie bez kredytu przed 40 rokiem życia? Wiele znacie takich ludzi, którzy własną pracą dorobili się nieruchomości za gotówkę? Bez spadków, darowizn, pożyczek?
(czy to 4 pokoje w centrum Wawy, czy kawalerka w Jaśle, ważne, że swoje i bez kredytu na karku. Na etaciku w Januszeksie trudno to osiągnąć.)
Dziękuję ☺️
Moje mieszkanie jest warte teraz jakieś 250 000 kupione za gotówkę . Trzy lata temu kupiłam jedno po 10 miesiącach sprzedałam za dwa razy tyle dzięki temu mogłam kupić inne droższe, ale oczywiście jego słowa to udało ci się ale nie że mam głowę do interesów. On natomiast siedzi w kredytach płaci duże alimenty i jeszcze spłaca była żonę też mi wielki sukces. Oczywiście że sobie poradzę sama i facet mi do tego nie jest potrzebny ale żyć z osobą która myśli o mnie takie rzeczy nawet jeśli ja uważam że jestem wartościowa .. to ma się nijak. Jedni uważają że sukcesem jest siedzieć 40 lat w jednym zakładzie pracy i odejść z niej na emeryturę niezauważonym. Dla innych pojęcie sukcesu znaczy coś innego. Zresztą w każdym wieku można osiągnąć karierę:)
Twój facet to świnia.
Wiedział co ci spotkało i w jakim jesteś stanie.
A on postanowił cie dobić
Kochający partner pomógł by Ci szukać rozwiązania.
Powiedział by: "Powinęła ci sie noga, zdarza sie, co po wiesz na to albo na to, tu sa potrzebne dodatkowe kwalifikacje, pomogę ci finansowo,a ty idź na kurs"
Prawdziwy partner byłby dla ciebie podporą, pomógł by Ci utrzymać pion, i RAZEM poszlibyście w odpowiednim kierunku.
Skup sie na szukaniu alternatyw, może salon piękności dla psów, skoro to sprawia ci przyjemność?
A tamtego faceta zostaw,jest ci zbędny.
Twój facet to świnia.
Wiedział co ci spotkało i w jakim jesteś stanie.
A on postanowił cie dobić
Kochający partner pomógł by Ci szukać rozwiązania.
Powiedział by: "Powinęła ci sie noga, zdarza sie, co po wiesz na to albo na to, tu sa potrzebne dodatkowe kwalifikacje, pomogę ci finansowo,a ty idź na kurs"
Prawdziwy partner byłby dla ciebie podporą, pomógł by Ci utrzymać pion, i RAZEM poszlibyście w odpowiednim kierunku.
Skup sie na szukaniu alternatyw, może salon piękności dla psów, skoro to sprawia ci przyjemność?
A tamtego faceta zostaw,jest ci zbędny.
+1
Jak można powiedzieć, że autorka nic nie osiągnęła, skoro na dg zarobiła na własne mieszkanie bez kredytu przed 40 rokiem życia? Wiele znacie takich ludzi, którzy własną pracą dorobili się nieruchomości za gotówkę? Bez spadków, darowizn, pożyczek?
(czy to 4 pokoje w centrum Wawy, czy kawalerka w Jaśle, ważne, że swoje i bez kredytu na karku. Na etaciku w Januszeksie trudno to osiągnąć.)
Ok, zróbmy matematykę:
Moje mieszkanie jest warte teraz jakieś 250 000 kupione za gotówkę . Trzy lata temu kupiłam jedno po 10 miesiącach sprzedałam za dwa razy tyle dzięki temu mogłam kupić inne droższe
Miała jedno mieszkanie, sprzedała za 2x więcej i jak dołożyła, to kupiła kolejne za 250tyś. Jej pierwsze mieszkanie musiało zatem kosztować poniżej 125 tysięcy. Mieszka więc w dziurze zabitej dechami lub była to mikro kawalerka.
Jak na 9 lat prowadzenia własnego biznesu to nie powala. Ja więcej zainwestowałem we własne studia, kursy i szkolenia w ciągu ostatnich 6 lat, a sensowne pieniądze zarabiam od niedawna. Już nawet prowadząc franczyzę w postaci Żabki można zarobić więcej, jak masz sklep w dobrym miejscu. Nie będę gołosłowny, oficjalne dane:
ponad 77% franczyzobiorców osiągnęło 22 tys. zł lub więcej przychodu miesięcznie w okresie 04-06.2022 r
Nie mając na głowie kredytu nie chce jej się pracować na etacie za minimalną krajową, miała kilka firm - wszystkie padły, nie ma żadnego pomysłu poza tym, że 'chce swoje' i tupie nóżką.
Nie będę gołosłowny, oficjalne dane:
ponad 77% franczyzobiorców osiągnęło 22 tys. zł lub więcej przychodu miesięcznie w okresie 04-06.2022 r
Nie mając na głowie kredytu nie chce jej się pracować na etacie za minimalną krajową, miała kilka firm - wszystkie padły, nie ma żadnego pomysłu poza tym, że 'chce swoje' i tupie nóżką.
Mam nadzieję, ze nauczyli cię na tych drogich kursach, że to wcale nie oznacza, że 77% żabiastych franczyzobiorców zarabia 22 tys Zresztą ta reklama żabki o przychodzie jest już legendarna, bo to są bzdury. Pierwszy lepszy art: https://nowypm.pl/index.php/aktualnosci … to-oznacza
Znaczy, ja nie uważam, że autorka niczego nie osiągnęła. Jest mieszkanie, bez kredytu, fajnie. Ale mowa o jej sytuacji zawodowej, jej były też do tego się odnosił. A tam fakty są takie, że firmy padły, a na etacie autorka może dostać 2600 zł i nie chce, więc rozmyśla o kolejnym biznesie. Dla mnie to trochę jak podejście świeżo upieczonych dorosłych: za tyle to mi się nie opłaca, należy mi się więcej, może zostanę kierowcą rajdowym/modelką/kimś tam. Znaczy: trochę mrzonki, patrząc na to, jak przedstawia się sytuacja.
Znaczy, ja nie uważam, że autorka niczego nie osiągnęła. Jest mieszkanie, bez kredytu, fajnie. Ale mowa o jej sytuacji zawodowej, jej były też do tego się odnosił. A tam fakty są takie, że firmy padły, a na etacie autorka może dostać 2600 zł i nie chce, więc rozmyśla o kolejnym biznesie. Dla mnie to trochę jak podejście świeżo upieczonych dorosłych: za tyle to mi się nie opłaca, należy mi się więcej, może zostanę kierowcą rajdowym/modelką/kimś tam. Znaczy: trochę mrzonki, patrząc na to, jak przedstawia się sytuacja.
Ale autorka jest osobą z dużym doświadczeniem w dg, nie będzie zaczynała od zera, bo już wie, co zawaliła w poprzedniej firmie i wyciągnęła wnioski. Nikt, kto zarabiał świetnie na dg nie pójdzie na etat, choć nie do końca rozumiem, czemu to w jej przypadku musi być pół etatu i akurat za 2,6k.
Mam nadzieję, ze nauczyli cię na tych drogich kursach, że to wcale nie oznacza, że 77% żabiastych franczyzobiorców zarabia 22 tys
Zresztą ta reklama żabki o przychodzie jest już legendarna, bo to są bzdury. Pierwszy lepszy art: https://nowypm.pl/index.php/aktualnosci … to-oznacza
wiem jaka jest różnica pomiędzy obrotem/przychodem/dochodem/brutto/netto.
Przeczytałaś to, co podlinkowałaś?
"Należy wyjaśnić, jak rozumieć przychód komunikowany w ramach przywołanej kampanii. Ten przychód nie oznacza wartości sprzedaży realizowanej przez sklep franczyzobiorcy. Stanowi on marżę wypracowaną przez franczyzobiorcę i to marżę liczoną już po poniesieniu takich kosztów jak opłata franczyzowa, czynsz, a nawet opłaty za media"
I dalej:
"Należy zwrócić uwagę, że przywołana kwota to wartość, jaką osiągnęły nawet najmniej obrotowe sklepy w ramach grupy, którą zinwentaryzowano na potrzeby kampanii i zarówno maksymalny, jak i średni poziom uzyskanej marży nazywanej tu przychodem franczyzobiorcy, są znacznie wyższe. Co ważne, podawane w ofercie dane nie uwzględniają dodatkowego przychodu, który franczyzobiorca generuje poprzez sprzedaż towarów regionalnych oraz premii z realizacji usług (lotto, przesyłki) oraz specjalnej, cyklicznej premii lojalnościowej"
Tak czy siak, to ma tylko dać ci ogólne wyobrażenie o kwotach. Nawet jeśli realny zysk netto franczyzobiorcy to tylko 30% tej kwoty, to i tak zostaje sporo w perspektywie lat prowadzenia działalności. Idzie ogarnąć jakąś kwotę na czarną godzinę czy wypracować jakiś kapitał, aby generował zysk bierny (np kupno mieszkania na wynajem, jakieś tam lokaty /taa wiem - pisze hasłowo/ i inne tego typu).
Ale autorka jest osobą z dużym doświadczeniem w dg, nie będzie zaczynała od zera, bo już wie, co zawaliła w poprzedniej firmie i wyciągnęła wnioski. Nikt, kto zarabiał świetnie na dg nie pójdzie na etat, choć nie do końca rozumiem, czemu to w jej przypadku musi być pół etatu i akurat za 2,6k.
Zapominasz o jednym: miała wiele pomysłów, a jej najbardziej rentowny padł po 9 latach i....nikt jej nie chce zatrudnić. Jej doświadczenie spłynęło do kibla w tym momencie, bo gdyby było cokolwiek warte, to nie miałaby problemu z zatrudnieniem lub faktycznie miała konkretny pomysł na biznes. A nie ma.
To jest tylko jego opinia, opinia jednego człowieka.
Ja tam uważam, że założenie i prowadzenie własnej działalności wymaga większych umiejętności niż siedzenie na tym samym stołku w korpo.
I myślę, że się mylisz co do swoich umiejętności i doświadczenia - masz mnóstwo tzw transferable skills, by znaleźć inną pracę. A jak nie to otwórz kolejny biznes.
Jaki jest wasz związek tak ogólnie? Nie wiem, dlaczego ten twój facet zamiast Cię wspierać, jest przykry.
Kasssja napisał/a:Ale autorka jest osobą z dużym doświadczeniem w dg, nie będzie zaczynała od zera, bo już wie, co zawaliła w poprzedniej firmie i wyciągnęła wnioski. Nikt, kto zarabiał świetnie na dg nie pójdzie na etat, choć nie do końca rozumiem, czemu to w jej przypadku musi być pół etatu i akurat za 2,6k.
Zapominasz o jednym: miała wiele pomysłów, a jej najbardziej rentowny padł po 9 latach i....nikt jej nie chce zatrudnić. Jej doświadczenie spłynęło do kibla w tym momencie, bo gdyby było cokolwiek warte, to nie miałaby problemu z zatrudnieniem lub faktycznie miała konkretny pomysł na biznes. A nie ma.
Właśnie o to mi chodzi. Żeby to się stało tydzień temu, a facet jej nagle z takim tekstem wyjechał, to bym zrozumiała. Ale autorka od zamknięcia firmy zdążyła znaleźć pracę za 2600, zachorować na depresję, iść na L4 i zdecydować, że do obozu pracy nie wróci. To się nie dzieje z dnia na dzień. Tymczasem autorka nazywa kpiną zarobki takie, jakie w tym momencie, jak rozumiem, może otrzymać, na etat (pół?) nie pójdzie i myśli o kolejnym biznesie. To, nadal, wydaje mi się w jakiś sposób naiwne, bo nie ma żadnych przesłanek świadczących o tym, że autorka ma szansę natychmiast zarabiać więcej (bo że kiedyś tam, za jakiś czas - jasne, każdy może się ogarnąć, ale jak żyć do tej pory?), ani że kolejny biznes nie skończy tak, jak poprzedni(e). Skoro czegoś, co działało od 9 lat, nie udało się utrzymać, to dlaczego lepiej miałoby pójść z czymś budowanym od zera?
To jest tylko jego opinia, opinia jednego człowieka.
Ja tam uważam, że założenie i prowadzenie własnej działalności wymaga większych umiejętności niż siedzenie na tym samym stołku w korpo.
I myślę, że się mylisz co do swoich umiejętności i doświadczenia - masz mnóstwo tzw transferable skills, by znaleźć inną pracę. A jak nie to otwórz kolejny biznes.
Jaki jest wasz związek tak ogólnie? Nie wiem, dlaczego ten twój facet zamiast Cię wspierać, jest przykry.
Dziękuję za miłe słowa. Związku już nie ma. Nie będę z człowiekiem który nie potrafi powiedzieć kilku wspierających słów choćby typu "nie martw się, przecież masz mnie możesz na mnie liczyć". Chwalił się że ma wiele znajomości ale nie obiecuje że pomoże mi coś znaleźć. Raz zaproponował że szukają kogoś na takie i takie stanowisko ale pierwsze tygodnie pracy wiązały się z wyjazdami. Mam małą hodowlę psów ( nie mylić z pseudo hodowla:) więc nie mogłam pozwolić sobie na wyjazdy. Psy nie miałyby z kim zostawać. Nie mieszkaliśmy razem. Pomimo, że ma hawirę z ogrodem nie wspomniał że na czas moich wyjazdów mogłyby zostawać z nim. A teraz pretensje że zaproponował że podeśle mnie na rozmowę a mnie nie pasowało a przecież on tak bardzo chciał pomóc...ech
CatLady napisał/a:To jest tylko jego opinia, opinia jednego człowieka.
Ja tam uważam, że założenie i prowadzenie własnej działalności wymaga większych umiejętności niż siedzenie na tym samym stołku w korpo.
I myślę, że się mylisz co do swoich umiejętności i doświadczenia - masz mnóstwo tzw transferable skills, by znaleźć inną pracę. A jak nie to otwórz kolejny biznes.
Jaki jest wasz związek tak ogólnie? Nie wiem, dlaczego ten twój facet zamiast Cię wspierać, jest przykry.
Dziękuję za miłe słowa. Związku już nie ma. Nie będę z człowiekiem który nie potrafi powiedzieć kilku wspierających słów choćby typu "nie martw się, przecież masz mnie możesz na mnie liczyć". Chwalił się że ma wiele znajomości ale nie obiecuje że pomoże mi coś znaleźć. Raz zaproponował że szukają kogoś na takie i takie stanowisko ale pierwsze tygodnie pracy wiązały się z wyjazdami. Mam małą hodowlę psów ( nie mylić z pseudo hodowla:) więc nie mogłam pozwolić sobie na wyjazdy. Psy nie miałyby z kim zostawać. Nie mieszkaliśmy razem. Pomimo, że ma hawirę z ogrodem nie wspomniał że na czas moich wyjazdów mogłyby zostawać z nim. A teraz pretensje że zaproponował że podeśle mnie na rozmowę a mnie nie pasowało a przecież on tak bardzo chciał pomóc...ech
Tam się więcej rzeczy nazbierało między Wami, a ostatnia sytuacja ostatecznie zaważyła na rozstaniu?
Poza paroma wpisami popierającymi Autorke, została jej zdiagnozowana depresja, czepiactwo, nieudacznictwo życiowe, został skrytykowany jej upadły biznes, wytyczne, jak ma prowadzić kolejny, wszystko okraszone przechwalkami forumowiczów jakie to oni mają sukcesy, plus umniejszanie Autorki, nie wiadomo w zasadzie w jakim celu, bo to obcą osobą, o której tak naprawdę nie wiadomo nic. Nic o jej życiu, kim jest, jaką jest.
A moim zdaniem w całej historii chodziło jeszcze o coś, czego nie napisała, jak z resztą każdy firumowicz, który opisuje tu tylko wycinek swojego problemu.
Mieszkanie za 250k za kilka lat działalności to żaden sukces. Tyle można odłożyć z etatu ze średniej przez kilka lat.
Prowadzenie działalności jest upierdliwe, ale to nie fizyka kwantowa.
Jeśli całe doświadczenie zawodowe jest wyceniane przez rynek na minimalną, to wskazuje to na brak umiejętności i kwalifikacji.
Dlatego też ten "wielki pan kierownik na stanowisku w korporacji" nie może nic załatwić w korpo, bo się po prostu nie nadaje.
Obrażanie się na rzeczywistość nie pomoże w realnej ocenie sytuacji i znalezieniu rozwiązań.
Mieszkanie za 250k za kilka lat działalności to żaden sukces. Tyle można odłożyć z etatu ze średniej przez kilka lat.
Prowadzenie działalności jest upierdliwe, ale to nie fizyka kwantowa.Jeśli całe doświadczenie zawodowe jest wyceniane przez rynek na minimalną, to wskazuje to na brak umiejętności i kwalifikacji.
Dlatego też ten "wielki pan kierownik na stanowisku w korporacji" nie może nic załatwić w korpo, bo się po prostu nie nadaje.Obrażanie się na rzeczywistość nie pomoże w realnej ocenie sytuacji i znalezieniu rozwiązań.
Tylko w tej historii nie chodzi o dokomania zawodowe Autorki tylko o podejście, komunikację i całą sytuację życiową między nią a tym partnerem.
A uparcie cały wątek walkowana jest przez forumowiczów działalność i ścieżka zawodową Autorki
I w sumie zabawne się czyta te głosy oburzenia, w zestawieniu z innymi tematami forum, gdzie panowie niemal unisono krzyczą, że praca, kariera i zasobność finansową kobiety nie ma dla nich znaczenia, bo oni na takie rzeczy nie zwracają uwagę u kobiet.
Ha ha ha
Poza tym wpisy Autorki są zbyt krótkie, by całościowo ocenisz sytuację, o co właściwie chodzi. Wygląda na to, że w związku cos było nie tak i to od dłuższego czasu.
kate1983 napisał/a:CatLady napisał/a:To jest tylko jego opinia, opinia jednego człowieka.
Ja tam uważam, że założenie i prowadzenie własnej działalności wymaga większych umiejętności niż siedzenie na tym samym stołku w korpo.
I myślę, że się mylisz co do swoich umiejętności i doświadczenia - masz mnóstwo tzw transferable skills, by znaleźć inną pracę. A jak nie to otwórz kolejny biznes.
Jaki jest wasz związek tak ogólnie? Nie wiem, dlaczego ten twój facet zamiast Cię wspierać, jest przykry.
Dziękuję za miłe słowa. Związku już nie ma. Nie będę z człowiekiem który nie potrafi powiedzieć kilku wspierających słów choćby typu "nie martw się, przecież masz mnie możesz na mnie liczyć". Chwalił się że ma wiele znajomości ale nie obiecuje że pomoże mi coś znaleźć. Raz zaproponował że szukają kogoś na takie i takie stanowisko ale pierwsze tygodnie pracy wiązały się z wyjazdami. Mam małą hodowlę psów ( nie mylić z pseudo hodowla:) więc nie mogłam pozwolić sobie na wyjazdy. Psy nie miałyby z kim zostawać. Nie mieszkaliśmy razem. Pomimo, że ma hawirę z ogrodem nie wspomniał że na czas moich wyjazdów mogłyby zostawać z nim. A teraz pretensje że zaproponował że podeśle mnie na rozmowę a mnie nie pasowało a przecież on tak bardzo chciał pomóc...ech
Tam się więcej rzeczy nazbierało między Wami, a ostatnia sytuacja ostatecznie zaważyła na rozstaniu?
Poza paroma wpisami popierającymi Autorke, została jej zdiagnozowana depresja, czepiactwo, nieudacznictwo życiowe, został skrytykowany jej upadły biznes, wytyczne, jak ma prowadzić kolejny, wszystko okraszone przechwalkami forumowiczów jakie to oni mają sukcesy, plus umniejszanie Autorki, nie wiadomo w zasadzie w jakim celu, bo to obcą osobą, o której tak naprawdę nie wiadomo nic. Nic o jej życiu, kim jest, jaką jest.
Tak wygląda "wsparcie" na forum,
nie ma jak to się dowartościować czyimś kosztem
42 2023-05-20 12:35:46 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-05-20 12:40:39)
Mieszkanie za 250k za kilka lat działalności to żaden sukces. Tyle można odłożyć z etatu ze średniej przez kilka lat.
Prowadzenie działalności jest upierdliwe, ale to nie fizyka kwantowa.Jeśli całe doświadczenie zawodowe jest wyceniane przez rynek na minimalną, to wskazuje to na brak umiejętności i kwalifikacji.
Dlatego też ten "wielki pan kierownik na stanowisku w korporacji" nie może nic załatwić w korpo, bo się po prostu nie nadaje.Obrażanie się na rzeczywistość nie pomoże w realnej ocenie sytuacji i znalezieniu rozwiązań.
Chyba raczysz kpić... albo wręcz prosta matematyka zabija to twierdzenie. Z etatu ze średniej to ty tyle odłożysz w kilka lat na mieszkanie jeśli w tym czasie będziesz non stop nocować pod mostem i żywić się tylko trawą i powietrzem, a pić tylko deszczówkę i wodę z rzeki. Naucz się liczyć...
Ale prosta matematyka: średnia to marcu było 5448 zł netto.
250000:5448 = 45,89 czyli 46 miesięcy czyli prawie 4 lata: przez tyle musiałbyś odkładać CALUTEŃKĄ średnią pensję żeby zebrać te ćwierć bańki.
Poza tym wpisy Autorki są zbyt krótkie, by całościowo ocenisz sytuację, o co właściwie chodzi. Wygląda na to, że w związku cos było nie tak i to od dłuższego czasu.
Wygląda ale autorka nic o tym nie pisze. Więc równie dobrze może być tak że ona robi dramy i fochy bez próby prowadzenia dialogu.
rossanka napisał/a:Poza tym wpisy Autorki są zbyt krótkie, by całościowo ocenisz sytuację, o co właściwie chodzi. Wygląda na to, że w związku cos było nie tak i to od dłuższego czasu.
Wygląda ale autorka nic o tym nie pisze. Więc równie dobrze może być tak że ona robi dramy i fochy bez próby prowadzenia dialogu.
Tego właśnie nie wiadomo, co to za związek i jaki to związek. To trudno coś konkretnie stwierdzić. A na pewno nie po tych paru wpisach tutaj. Tym bardziej stawianie jakiejkolwiek diagnozy jest chybione.
JohnyBravo777 napisał/a:W przypadku pracownikow administracyjnych wysokiego szczebla (podejmujacych decyzje jaka praca powinna byc wykonana), niemal cala ich wartosc opiera sie na zaufaniu.
Jesli straci zaufanie w jednej firmie to zycze powodzenia w szukaniu kolejnej firmy - chetnych gotowych do pelnej lojalnosci jest na peczki w kazdej firmie. Nikt dodatkowego kundla nie potrzebuje.Piękne fantazje kogoś kto nie ma pojęcia o tego typu stanowiskach. Czasami kolejnego prezesa/dyrektora/kierownika/szefa awansuje się z pracowników niższego szczebla. Ale w co najmniej połowie przypadków zatrudnia się kogoś z zewnątrz bo tak łatwiej niż szukać w firmie odpowiedniej osoby. O tym że osoba z zewnątrz nie żadnych sentymentów i jest przez to lepszym szefem nie trzeba wspominać.
Dokładnie.
Pracuje w pewnej korporacji od kilkudzieściu lat. W tym czasie zmieniali się właściciele, zarządy, dyrektorzy, prezesi i itd.
Wiele razy zwykły pracownik awansował na kierownika a później na dyrektora.
Sam znam takie osoby.
I te osoby szanuję bo wiem że zapracowali na to stanowisko i mają kwalifikacje i doświadczenie ...
Ale niestety od kilku (nastu) lat widzę że dyrektorzy i prezesi są obecnie są obecnie z klucza partyjnego i kwalifikacje, wiedza, doświadcznie, kompetencje nie mają żadnego wpływu.
Obecnie prezesem,dyrektorem moze być nawet Janusz który jeszcze wczoraj widłami gnój z obory wywalał, ale ma znajomego w partii i znajomy dał mu "szansę" się wykazać w "byznesie"
Sam poznałem takich "dyrektorów" i "prezesów". Myślę że CI "fachowcy" mogą w razie czego dostać później pracę w innych spółkach w których "udziała" mają partie polityczne , bo w normalnej prywatnej firmie taki dyrektor nie wiem czy woźnym by był ...
Tak, bo największym osiągnięciem zawodowym jest ciepła posadka, etacik, u kogoś kto ogarnia działalności gospodarczą .
47 2023-05-22 07:13:49 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-05-22 07:18:06)
Tak, bo największym osiągnięciem zawodowym jest ciepła posadka, etacik, u kogoś kto ogarnia działalności gospodarczą
.
Czy największym, to nie wiem; ale w obecnych czasach być może najbardziej rozsądnym i świadczącym o większym rozsądku, o zdrowszym podejściu do życia. Bo obecna sytuacja nie jest normalna, a wzrost cen (zwłaszcza energii) w takim stopniu nie dał się przewidziec. I zwłaszcza to ostatnie akurat jest argumentem na usprawiedliwienie autorki, bo to nie jest tak że w ciągu 3 ostatnich lat padły tylko biznesy bardzo słabe, źle zarządzane i januszowe. Nie. Jeśli następują czasy kryzysu, to ludzie maksymalnie ograniczają wydatki na to, co nie jest im niezbędne do życia. I biznesy mające pecha być w tym sektorze w dużej mierze padną, bo po prostu na rynku zostaną tylko te najsilniejsze (co najczęściej wiąże się - o ile firma nie ma zjebanej opinii - z najdłuższym stażem na rynku i największą siłą powstałą przez wchłonięcie konkurencji). I żaden rozsądny biznesplan ani nie zakłada ani nie przewiduje powiedzmy 7-krotnej podwyżki cen za energię elektryczną; przetrwały najsilniejsze podmioty, które po prostu miały zgromadzony większy kapitał z dłuższej działalności lub/i mogły sobie pozwolić na dostosowanie produkcji "w dół" przez wcześniejszą wielkość. Drobne jednoosobowe czy rodzinne działalności były w znacznie gorszej lub wręcz przegranej pozycji.
Dlatego z jednej strony to że akurat teraz biznes autorki się wykrzaczył nie świadczy o tym że jest ona antytalentem biznesowym; z drugiej strony są takie okresy że lepiej gdzieś przeczekać zamiast walić głową w mur.
Ale prosta matematyka: średnia to marcu było 5448 zł netto.
250000:5448 = 45,89 czyli 46 miesięcy czyli prawie 4 lata: przez tyle musiałbyś odkładać CALUTEŃKĄ średnią pensję żeby zebrać te ćwierć bańki.
A rozłóż to na 14 lat (39 lat - 25 lat) i sprawa wygląda zupełnie inaczej.
Tylko w tej historii nie chodzi o dokomania zawodowe Autorki tylko o podejście, komunikację i całą sytuację życiową między nią a tym partnerem.
(...)
I w sumie zabawne się czyta te głosy oburzenia, w zestawieniu z innymi tematami forum, gdzie panowie niemal unisono krzyczą, że praca, kariera i zasobność finansową kobiety nie ma dla nich znaczenia, bo oni na takie rzeczy nie zwracają uwagę u kobiet.
To autorka szczegółowo opisała swoje "sukcesy" biznesowe, wychodząc z założenia, że samo posiadanie działalności to nadzwyczajny wyczyn.
Jeśli tak się komunikuje z partnerem, to nie dziwię się, że on tak zareagował.
Wytrzymać w korpo tyle lat na stanowisku kierowniczym świadczy o jego wysokich kompetencjach, podczas gdy jego partnerka jedynie co potrafi to strzyc psy.
Ona jest "wyjątkowo" skromna.
I prawdą jest, że nie zwracamy uwagi na pracę, czy karierę i zasobność finansową przy wyborze kobiety, chyba że to ona dosłownie o tym krzyczy (a nie ma o czym).
Nowe_otwarcie napisał/a:Ale prosta matematyka: średnia to marcu było 5448 zł netto.
250000:5448 = 45,89 czyli 46 miesięcy czyli prawie 4 lata: przez tyle musiałbyś odkładać CALUTEŃKĄ średnią pensję żeby zebrać te ćwierć bańki.
A rozłóż to na 14 lat (39 lat - 25 lat) i sprawa wygląda zupełnie inaczej.
No fajnie, tylko raz że 14 lat to nie "kilka", a dwa że nie wiemy z kiedy wycena chaty, trzy że patrzysz pewnie według dzisiejszej wartości złotówki, a przecież w 2009 ta 1/168 (14 x 12) z tych 250 000 to było półtora koła! Więcej niż minimalna brutto i połowa średniej brutto! A opłaty itd.? Koszty życia? Wiem że są ludzie którzy przez 15-20 lat skrajnie zaciskają pasa żeby na coś odłożyć, tylko jaki sens ma takie życie?
rossanka napisał/a:Tylko w tej historii nie chodzi o dokomania zawodowe Autorki tylko o podejście, komunikację i całą sytuację życiową między nią a tym partnerem.
(...)
I w sumie zabawne się czyta te głosy oburzenia, w zestawieniu z innymi tematami forum, gdzie panowie niemal unisono krzyczą, że praca, kariera i zasobność finansową kobiety nie ma dla nich znaczenia, bo oni na takie rzeczy nie zwracają uwagę u kobiet.
To autorka szczegółowo opisała swoje "sukcesy" biznesowe, wychodząc z założenia, że samo posiadanie działalności to nadzwyczajny wyczyn.
Jeśli tak się komunikuje z partnerem, to nie dziwię się, że on tak zareagował.
Wytrzymać w korpo tyle lat na stanowisku kierowniczym świadczy o jego wysokich kompetencjach, podczas gdy jego partnerka jedynie co potrafi to strzyc psy.
Ona jest "wyjątkowo" skromna.I prawdą jest, że nie zwracamy uwagi na pracę, czy karierę i zasobność finansową przy wyborze kobiety, chyba że to ona dosłownie o tym krzyczy (a nie ma o czym).
Tyle kobiet w korpo, na wysokich stanowiskach, a ten facet wybrał sobie Autorke za partnerkę, a mógł mieć każda. Przypadek?
A teraz wypominanie, że w wieku 40 lat jej ścieżka zawodowa nie jest wystarczająca ( a przecież Autorka całe dorosle życie czynnie pracuje zawodowo).
Kupy się to nie trzyma.
A teraz wypominanie, że w wieku 40 lat jej ścieżka zawodowa nie jest wystarczająca ( a przecież Autorka całe dorosle życie czynnie pracuje zawodowo).
Kupy się to nie trzyma.
Ale on jej tego nie wypominał tylko skomentował opisując stan faktyczny.
Wiem że są ludzie którzy przez 15-20 lat skrajnie zaciskają pasa żeby na coś odłożyć, tylko jaki sens ma takie życie?
A myślisz jakie ona miała życie?
rossanka napisał/a:A teraz wypominanie, że w wieku 40 lat jej ścieżka zawodowa nie jest wystarczająca ( a przecież Autorka całe dorosle życie czynnie pracuje zawodowo).
Kupy się to nie trzyma.Ale on jej tego nie wypominał tylko skomentował opisując stan faktyczny.
a czytałaś w jaki sposób to skomentował?
Z resztą Autorka gdzies zniknęła. A robienie analizy jej życia na podstawie paru wpisów jest z lekka mówiąc szalne.
Nowe_otwarcie napisał/a:Wiem że są ludzie którzy przez 15-20 lat skrajnie zaciskają pasa żeby na coś odłożyć, tylko jaki sens ma takie życie?
A myślisz jakie ona miała życie?
Do końca nie wiadomo, aczkolwiek zazwyczaj bywało tak że jak osoba niezbyt wykształcona jechała za granicę, to z reguły do mało wymagających prac by jechać przez pewien okres czasu ile sił i potem wrócić (na minimalnych kosztach). Ale już podczas prowadzenia firmy tutaj nie musiało tak być, bo nie wiadomo na ile starczał jej dochód: mógł starczać akurat na opędzenie podstawowych potrzeb plus 1500 miesięcznie na chatę, mogło być też więcej bo różne są firmy, nawet jednoosobowe. Tego autorka nie podała.
Natomiast z firmą jest tak że z jednej strony ktoś sam jest sobie panem, z drugiej strony sam płaci za swoje błędy. Samo "bycie ambitnym" to nie jest ani sukces ani objaw rozsądku, bo ktoś zbyt ambitny może też i prasnąć na pysk i to z większym impetem niż ktoś mierzący siły na zamiary.
I w sumie zabawne się czyta te głosy oburzenia, w zestawieniu z innymi tematami forum, gdzie panowie niemal unisono krzyczą, że praca, kariera i zasobność finansową kobiety nie ma dla nich znaczenia, bo oni na takie rzeczy nie zwracają uwagę u kobiet.
Bo nie ma. Dlatego facet z nią był mimo, że jej wartość rynkowa wynosi ZERO. Bo na tyle jej doświadczenie zawodowe zostało wycenione, że jedyne co moze znaleźć to praca za minimalną krajową. A i to nie koniecznie.
Narzeka na brak wsparcia, ale sama zobacz, że jak coś jej zaproponował, to tupnęła nóżką, bo on nie weźmie na siebie JEJ HODOWLI. No Jezusie święty - co ona ma swoją pracę rzucić? Do tego trzeba mieć wiedzę i czas, którymi on nie dysponuje. Ale jednak ona się obraziła na niego.
Szczerze, z takim jej podejściem, to uważam, że facet i tak długo wytrzymał. Jeśli można mówić o 'wygranym' w tej sytuacji, to na pewno jest to eks-partner autorki.
Bo nie ma. Dlatego facet z nią był mimo, że jej wartość rynkowa wynosi ZERO. Bo na tyle jej doświadczenie zawodowe zostało wycenione, że jedyne co moze znaleźć to praca za minimalną krajową. A i to nie koniecznie.
Narzeka na brak wsparcia, ale sama zobacz, że jak coś jej zaproponował, to tupnęła nóżką, bo on nie weźmie na siebie JEJ HODOWLI. No Jezusie święty - co ona ma swoją pracę rzucić? Do tego trzeba mieć wiedzę i czas, którymi on nie dysponuje. Ale jednak ona się obraziła na niego.
Szczerze, z takim jej podejściem, to uważam, że facet i tak długo wytrzymał. Jeśli można mówić o 'wygranym' w tej sytuacji, to na pewno jest to eks-partner autorki.
Ostatnio tylko czytam forum ale nie mogę przejść w milczeniu obok takiej wypowiedzi.
czlowiek moze pol zycia poswiecic dla swojej firmy, zeby zebrac na nia fundusze wyjezdzac za granice do pracy, douczac sie, ogarniac i po porstu nie przetrwac bo pandemia i inflacja zeby pozniej jakis bufon na froum skomentowal ze wartosc rynkowa to zero. Ta nienawisc ktora wylewa sie z tych paru zdan az jestem zazenowana. Czyli kobieta ktora poswiecila swoje zycie dla rodziny i nigdy nie pracowala - jej wratosc rynkowa jest pewnie wedlug autora ponizej 100. W glowie mi sie nie miesci.
Wedlug autora wartosc rynkowa to tyle ile sie wyda na swoja eduakcje ( czyli te pol mieszkania auorki ktorymi chwalil sie ze wydal na swoja edukacje). Szkoda tylko ze zapomnial nauczyc sie tolerancji woboec innych ludzi. autorze jestes mizoginem 100 %
Niska sytuacja zawodowa Autorki wzięła się z polityki naszego wspaniałego rządu. Nie ona pierwsza zbankrutowała i nie ostatnia.
Trzeba sobie powiedzieć, że fala bezrobocia dopiero nadciąga a za nią bankructwa i eksmisje z zadłużonych mieszkań na kredyt.
czlowiek moze pol zycia poswiecic dla swojej firmy, zeby zebrac na nia fundusze wyjezdzac za granice do pracy, douczac sie, ogarniac i po porstu nie przetrwac bo pandemia i inflacja zeby pozniej jakis bufon na froum skomentowal ze wartosc rynkowa to zero. Ta nienawisc ktora wylewa sie z tych paru zdan az jestem zazenowana. Czyli kobieta ktora poswiecila swoje zycie dla rodziny i nigdy nie pracowala - jej wratosc rynkowa jest pewnie wedlug autora ponizej 100. W glowie mi sie nie miesci.
Wedlug autora wartosc rynkowa to tyle ile sie wyda na swoja eduakcje ( czyli te pol mieszkania auorki ktorymi chwalil sie ze wydal na swoja edukacje). Szkoda tylko ze zapomnial nauczyc sie tolerancji woboec innych ludzi. autorze jestes mizoginem 100 %
To jest dokonanie ŻYCIOWE. Rozróżnij te dwie kwestie. Życiowo, na pewnym etapie swojego życia odniosła umiarkowany sukces. Pisze umiarkowany, ponieważ prowadzenie DG w postaci sklepu, to jak to ładnie zostało tutaj ujęte - nie jest fizyką kwantową. Na polu ZAWODOWYM odniosła porażkę. Kompletną i katastrofalną, ponieważ OBECNIE NIE MA WŁASNEJ DZIAŁALNOŚCI, i nikt za bardzo nie chce jej zatrudnić nawet na stanowiskach za minimalną krajową, a więc w pracach PODSTAWOWYCH, gdzie nawet nie znających słowa po polsku Ukraińców zatrudniają. Obrotni i zaradni przedsiębiorcy jakoś przędą. Nie mieli problemów się przebranżowić, zredukować kosztów, zwiększyć marży czy rozszerzyć profilu, aby właśnie trudny czas jakoś przeżyć.
W moich słowach nie ma ani nienawiści, ani zazdrości.
Wartość rynkową określają twoje kompetencje - zarówno te twarde, jak i miękkie. Jeśli nikt cie nie chce zatrudnić lub jedynie na stanowiskach, które nie wymagają żadnych kompetencji, no to sorry - twoja wartość rynkowa jest praktycznie zerowa, bo nawet niepełnosprawnych ludzi się zatrudnia.
Tu nie ma mizoginii, bowiem to samo tyczy się kogokolwiek, kto prowadzi własny biznes. Bez względu na płeć.
Kochani dziękuję wszystkim za odpowiedzi nie będę odpisywała każdemu z osobna. za te dobre jak i za te złe oczywiście dziękuję:)
Jeśli chodzi o mnie to od zawsze marzyłam o swoich biznesach. Za granicę jeździłam od najmłodszych lat żeby zarobić na studia, w międzyczasie miałam sklep z biżuterią z ciuchami galanterią, wszystko zaczynałam od kilku groszy od paru pożyczek i raz od dotacji raptem 12 000 zł wiele lat temu. Oczywiście bankrutowałam w międzyczasie pracowałam chodziłam na staże to znowu wyjeżdżałam to znowu wracałam aż te 9 lat temu otworzyłam kolejny sklep branża zoologiczna rozwinęłam go otworzyłam też salon groomerski. W pewnym momencie nie radziłam sobie ze wszystkim ponieważ wszystko miałam na swojej głowie tu obcinałam psy tu miałam łowić rybki za chwilę ważyć karmę, zaczęło brakować towaru bo nie miałam czasu po wszystko jeździć gdyż wolałam obcinać psy bo miałam na tym większy zarobek. Dodam też że codzienna praca od 9:00 do 17:00 albo później zaczęłam mnie męczyć byłam uwięziona. Zatrudniałam dziewczyny co jedne to głupsze kradły i w ogóle więc znowu wszystko zostawalo na mojej głowie. Część towaru wiadomo że przywozili dostawcy ale po zwierzaki rybki musiałam jeździć sama więc temat trochę olałam dlatego też większość klientów straciłam. Wtedy stwierdziłam że mam tego dość i idę do pracy. Poszłam na pół etatu żeby mieć płacone ZUS i dalej obcinałam psy po godzinach. Ktoś powiedział że co to takiego kupić mieszkanie z działalności. Sklep rozkręcałam z naprawdę kilku groszy. Pieniądze pożyczyłam od trzech moich sióstr i grosz do grosza ciułałam ale byłam zadowolona bo robiłam to co lubię I ogólnie miałam z czego żyć. Nie był to biznes na wielką skalę, musiałam mnożyć te drobne przez wiele lat. Pandemia akurat mnie uratowała większość bankrutowała A ja się wzbogacałam, ludzie przestali jeździć do wielkich marketów a przychodzili do małych osiedlowych sklepów. Pandemia się skończyła biznes też już tak nie kwitł, ludzie wrócili do marketów:) a ten czas wykorzystałam kupiłam mieszkanie okazyjnie, no i sprzedałam po niespełna roku i w ten sposób mam chociaż gdzie mieszkać skoro jestem już rakiem wyrzutkiem bez osiągnięć:) kolejny biznes nie byłby całkiem od zera bo ta sama branża ale inaczej już by to wszystko wyglądało. Co do tego związku to trochę mi szkoda że się skończyło, ale jest to facet bez empatii, nie potrafi powiedzieć miłego słowa , a czasem wystarczy naprawdę niewiele. Poza tym nie jest taki elokwentny jak tutaj ktoś napisał Bo zamiast poszedłem mówi poszłem, taki wielki inteligent na stanowisku. Może i nie był najgorszy ale nie czułam się że jest moim takim prawdziwym partnerem ,przyjacielem. Mamy całkiem inne poglądy. On nie zrozumie bo nie musiał nigdy o nic się martwić. A jak już wspomniałam do końca życia będzie spłacał byłą żonę i płaci kolosalne alimenty więc każdy ma różne osiągnięcia w życiu. Ja za to mam jeszcze hodowle psów która też raz do roku przynosi fajny zastrzyk gotówki. Nie siedzę nie narzekam nie chodzę po mopsach, Ja nawet nigdy nie szukałam żadnej pracy bo zawsze liczyły się tylko te biznesy może i teraz troszkę tego żałuję ale przynajmniej chodziłam przez wiele wiele lat do pracy zadowolona a z poniedziałku się cieszyłam a inni odliczali dni do weekendu. Każdy ma swoje paradygmaty. Dla niego tylko się liczy praca od -do takiei niewolnik. A ja mam przynajmniej dużo innych możliwości a on tam zgnije w tej swojej firmie
To jest dokonanie ŻYCIOWE. Rozróżnij te dwie kwestie. Życiowo, na pewnym etapie swojego życia odniosła umiarkowany sukces. Pisze umiarkowany, ponieważ prowadzenie DG w postaci sklepu, to jak to ładnie zostało tutaj ujęte - nie jest fizyką kwantową. Na polu ZAWODOWYM odniosła porażkę. Kompletną i katastrofalną, ponieważ OBECNIE NIE MA WŁASNEJ DZIAŁALNOŚCI, i nikt za bardzo nie chce jej zatrudnić nawet na stanowiskach za minimalną krajową, a więc w pracach PODSTAWOWYCH, gdzie nawet nie znających słowa po polsku Ukraińców zatrudniają. Obrotni i zaradni przedsiębiorcy jakoś przędą. Nie mieli problemów się przebranżowić, zredukować kosztów, zwiększyć marży czy rozszerzyć profilu, aby właśnie trudny czas jakoś przeżyć.
W moich słowach nie ma ani nienawiści, ani zazdrości.
Wartość rynkową określają twoje kompetencje - zarówno te twarde, jak i miękkie. Jeśli nikt cie nie chce zatrudnić lub jedynie na stanowiskach, które nie wymagają żadnych kompetencji, no to sorry - twoja wartość rynkowa jest praktycznie zerowa, bo nawet niepełnosprawnych ludzi się zatrudnia.
Tu nie ma mizoginii, bowiem to samo tyczy się kogokolwiek, kto prowadzi własny biznes. Bez względu na płeć.
Za wiele lat spędziłeś w korpo zeby zrozumiec ze w tym wszystkim jest jeszcze czynnik ludzki.
Ja uwazam ze autorka ma wiele kompetencji i tych zyciowych i zawodowych. Jestem pewna ze jakby zrzucic tych wszystkich korpo wyjadaczy co tak znaja teorie na wlasna dzialanosc to polowa nawet by pol roku nie pociagnela. Jak dla mnie prowadzenie wlasnej dzialalnosci jest o wiele bardziej czasochlonne i stresogenne niz ciepla posadka z miesiaczna wyplatka.
Teraz sie nie udalo ale zapewne auotrka, zrozumiala swoje bledy i nastepnym razem inaczej rozegra swoj sklep.
Ja zycze jak najlepiej bo uwazam ze trzeba byc odwaznym zeby prowadzic dzialalnosc w tym czasie w Polsce.
Uwielbiam tez przyklady ukraincow i nieplenosprawnych, 'idealnie' pasuja do tematu. Poza tym skad wiesz ze nie chca zatrudnic, ja uwazam ze to autorki wybor (praca na pol etatu) zeby miec z glowy zus i zeby mogla groomowac pieski i sie nimi opiekowac. Przynajmniej kobieta ma pasje a nie korpo nakladki na oczy.
Autorko, co to tego faceta to chyba nie było wam za bardzo po drodze. Pewnie chlop sie zrobil zgorzknialy przez wizje splaty bylej malzonki przez kolejne x lat .
Przynajmniej kobieta ma pasje a nie korpo nakladki na oczy.
Tak jakby na etacie nie można było realizować swoich pasji w pracy.
Mając przy tym pełną obsługę księgowo-formalną, regularny hajs, urlopy, chorobowe, benefity i nie martwiąc się niczym po 8h zakładać czapkę na uszy.
Jak dla mnie prowadzenie wlasnej dzialalnosci jest o wiele bardziej czasochlonne i stresogenne niz ciepla posadka z miesiaczna wyplatka.
Ależ oczywiście że tak, ale to nie jest równoznaczne z rozgrzeszeniem właściciela firmy ze wszystkiego co robi. Nie staje się nagle z tego powodu nieomylnym bogiem i nie daje mu to prawa do traktowania pracowników jak mu się marzy.
Autorka narzeka na dawne pracownice, ale słowem nie wspomniała jakie warunki im zapewniła i jak je traktowała (czy były to porządne warunki czy grała jak typowa grażynka biznesu, oczekująca że pracownice będą zapierdalac za minimalną z pocałowaniem ręki jaśnie wielmożnej szefowej, która w czasie międzylądowania z Zanzibaru na Malediwy zerknie, wyda rozkazy i opierdoli (o ile znajdzie czas, bo nowa, wypasiona fura co rok-dwa sama się nie kupi).
No i też takie bycie sobie samemu szefem w pewnych aspektach nieco jednak odrywa od ziemi.
Bbaselle napisał/a:Przynajmniej kobieta ma pasje a nie korpo nakladki na oczy.
Tak jakby na etacie nie można było realizować swoich pasji w pracy.
Mając przy tym pełną obsługę księgowo-formalną, regularny hajs, urlopy, chorobowe, benefity i nie martwiąc się niczym po 8h zakładać czapkę na uszy.
ależ oczywiście ze jest to najprostsze i najlepsze rozwiązanie, stad mój podziw dla autorki tematu ze nie poszła na łatwiznę tylko jednak pod górkę.
Poza tym w przypadku autorki jej sklep był jej pasja. A nie ze po ciepłym etaciku jeszcze robiła coś dodatkowo.
Ja zawsze uważałam ze trzeba wspierać małych przedsiębiorców i usługodawców bo oni robią to w większości przypadków z pasji a nie z chęci nachapania się bóg wie jakich pieniędzy,
ale najlepiej skrytykować, ocenić ze kupiła mieszkanie TYLKO za 250 tys i na sam koniec napisać ze na polu zawodowym poniosła porażkę.
i takie własnie to wsparcie w tej Polsce.