Hej,
pracuję od pewnego czasu w jednej firmie. Pomijając humorki jednej z przełożonych, raczej nie miałam na co narzekać. Mamy bardzo dużo obowiązków, ale inne warunki i atmosfera w zespole zawsze były w porządku.
Kilka miesięcy temu dołączyła do nas nowa dziewczyna, która miała nieco nas odciążyć, na rozmowie chwaliła się ogromnym doświadczeniem.
Kiedy do nas przyszła, okazało się, że mimo wieloletniego stażu nie zna żadnych pojęć z branży, a lata praktyki nie mają przełożenia na faktyczne umiejętności. Niestety nie odciążyła ani nas, ani przełożonych, poprosiła od razu o przydzielenie jej "najprzyjemniejszych" klientów, a jej zakres obowiązków to jakaś 1/4 obłożenia każdej z dziewczyn, w tym mojego. Nie jest to sprawiedliwe, ale nie miałabym większego problemu z taką osobą, gdyby zachowywała się dobrze w stosunku do innych, a jest inaczej.
Od początku kobieta jest bardzo roszczeniowa. Domaga się od nas pomocy i tłumaczenia jej wszystkiego od podstaw jak osobie początkującej. Na początku chętnie to robiłyśmy, ale miałyśmy już dość, że nie mamy czasu na własne obowiązki przez to ciągle doszkalanie współpracownicy. Gdy zaczęłyśmy stawiać granice i zajmować się sobą, zaczęła demonstrować nam wachlarz humorów: zostawiając ją samą, by przemyślała problem, często się gniewa, obraża, a nawet płacze. Ciągle powtarza, że jest przemęczona, przepracowana i nikt nie ma tutaj tak źle, jak ona. Na każdym kroku popełnia błędy i nic sobie z nich nie robi, próbuje zrzucić odpowiedzialność na innych, gdy przełożona się dowie. Jęczy, że nie ma czasu na wykonanie obowiązków, a ciągle tylko plotkuje o innych. Całymi dniami gada o sobie, a gdy rozmawia ktoś inny, ciągle mu przerywa i zaczyna się wymądrzać na każdy możliwy temat.
Zostałam przydzielona do pomocy stażystkom, gdy zadają mi pytania, ta pani nie da nam dojść do wyjaśnienia problemu, tylko się wtrąca i podpowiada im rozwiązania, które niestety nie są prawidłowe. Na zwrócenie uwagi reaguje histerią.
Szefowa czasem prosi mnie o porady, a gdy ich jej udzielam, rzeczona koleżanka podrywa się z krzesła i krzyczy na całe biuro "od początku tak myślałam! Powtarzasz to, czego się uczyłam!". W praktyce to ona powtarza kropka w kropkę każde słowo po mnie- nawet gdy rozmawiam z koleżanką o jakichś błahostkach.
Ostatnio miarka się przebrała, bo nie dość, że dziewczyna zaczęła przerzucać winę za swoje pomyłki na stażystkę, która ciągle koryguje jej niedociągnięcia, to jeszcze zaczęła przypisywać sobie cudze zasługi. Próbuje kopiować nasze projekty, kseruje nasze materiały i opracowania, a potem zanosi je na biurko przełożonej, chwaląc się, jak długo nad tym pracowała i jak to nie jest z siebie dumna. Szefowa nie reaguje; niestety ma słabość do osób, które się podlizują za wszelką cenę.
Nie chcę w żadnej sposób zrobić nic przykrego tej kobiecie, ale nie toleruję jej zachowania. Jak jasno wyznaczyć granice?
Dodam, że gdy próbowałam jej delikatnie zwrócić uwagę, na przykład "mamy dziś mało czasu i dużo obowiązków, spróbuj rozważyć problem sama" to dziewczyna zaczyna histeryzować i mówi szefowej, że nie chcemy jej pomagać.
Podpowiem, co w mojej byłej pracy się praktykowało, może warto spróbować?
Krótkie zebranie pracowników z udziałem szefowej, w którym każdy pracownik wypowiada się na temat tej osoby i sytuacji, powiedzenie, co mu przeszkadza w pracy i dlaczego, i co można zmienić na lepsze czyli wspólne ustalenie nowych zasad.
3 2023-05-13 11:55:53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-05-13 11:57:32)
Temat dla szefa.
A koleżance możesz powtarzać: poradzisz sobie.! Wtedy sama będzie musiała pójść do szefa i powiedzieć że sobie nie radzi. I by coś służbowo postanowił.
Jeśli Ona miała być obciążeniem, a czas mija i jest obciążeniem, to szef powinien o tym wiedzieć.
Uważam też że w pracy powinna być równowaga między pracownikami: coś dajesz to cos bierzesz.
Czasami na zgranie nowego pracownika z ekipą potrzeba pół roku nawet.
Elu, chyba nie zaznałaś w pracy mobbingu i i nie było u ciebie pracownic po znajomości?
Jasne, że można udawać, że nic się nie dzieje i się męczyć, czemu nie.
Szef ustala kompetencje każdego pracownika, a pracownik ma w umowie zawarte swoje obowiązki, których ma przestrzegać.
Nie może być tak, że ktoś chwali się nieswoimi zasługami, bo jest lepszy w gębie.
Dziewczyny, bardzo dziękuję za Wasze odpowiedzi i porady.
Mam dwójkę przełożonych, decydujące zdanie w sprawach zatrudnienia i podziału obowiązków ma szefowa.
Już na okresie próbnym współpracownicy moja koleżanka, która pracuje tam najdłużej, zgłaszała problemy z tą osobą. Szefowa powiedziała wtedy tylko, że faktycznie czuje się rozczarowana, bo oczekiwała pracownika z odpowiednimi kompetencjami, a nie brakami w podstawach. Jednak i tak zdecydowała się ją zatrudnić na stałe. Od czasu do czasu trochę ponarzeka, a gdy dziewczyna nawali, wykonuje za nią jej pracę, jednak nigdy nie zwraca jej uwagi wprost, raczej pomarudzi sobie pod nosem i na tym się kończy.
Przełożony z kolei widzi problem, głośno mówi, że praca nie jest podzielona między nas w sposób sprawiedliwy i nie pozwala sobie wchodzić tej dziewczynie na głowę, powiedział, że konieczne jest wdrożenie jeszcze raz nowego podziału obowiązków. Niestety jak wspomniałam, to przełożona ma decydujący głos i nie reaguje na uwagi drugiego szefa ani nasze.
Niestety jak wspomniałam, to przełożona ma decydujący głos i nie reaguje na uwagi drugiego szefa ani nasze.
W takiej sytuacji zaprosiłabym przełożonego do szefowej i poprosiłabym o zebranie. A jeśli to nie dałoby rezultatów, to są podstawy prawne, na które można się powołać oraz na umowę pracownika po to, żeby wystosować oficjalne pismo do szefowej, oczywiście w dwóch albo trzech egzemplarzach. Istnieje też coś takiego jak PIP.