Hej,
Nie przyszedłem tutaj przesiadywać na forum i pisać po wszystkich tematach jak mi źle. Natomiast chciałem utworzyć swój i być może zyskać trochę porad. Należę do tych mężczyzn, którym nigdy nie wiodło się w miłości, ale tak totalnie. Od czasów szkolnych wygląda to tak, że każda dziewczyna która wpadnie mi w oko ode mnie ucieka. Czasy studenckie, praca...dalej tak samo. Natomiast... bywały okresy, że byłem popularny wśród kobiet, które mi się nie podobały. Nie wiem na czym to polega, ale bardziej się staram tym gorszy jest efekt.
Z moich plusów:
- Wygląd, jestem zadbanym przystojnym facetem i nie boję się tego powiedzieć. Natomiast wygląd mam taki raczej dość łagodny. Chociaż kilka razy w życiu usłyszałem, że jestem za niski to nie uważam się za takiego - mam 184cm. Chodzę też coś tam na siłownię, więc klata nie jest całkiem sucha.
- Do najgłupszych chyba też nie należę
Z takich plusów, które niekoniecznie są plusami:
- Jestem wrażliwy i ciepły, umiem słuchać, interesuje się wieloma rzeczami, potrafię być otwarty, dobrze się ze mną rozmawia i jestem opiekuńczy
Z minusów:
- Nie należę do tych super silnych popularnych samców alfa, łobuzów itp. Zawsze raczej dla takich mnie olewano
- Miewam momenty słabości, czasem potrzebuję pozwolić sobie na smutek czy łzę w samotności
- Mocno się przywiązuje i jestem jakiś taki mocno monogamiczny, staromodny pod tym względem czy coś
- Lubię eksperymenty łóżkowe, ale nie przepadam za szmaceniem kobiet, po prostu budzi to we mnie dziwne uczucia i raczej wolałbym uniknąć takich rzeczy
Plusy wypisałem na podstawie tego co napisały mi zapytane o moje zalety koleżanki. Minusy są takie wg mnie samego, chociaż na pewno coś się jeszcze znajdzie.
Powiem szczerze, że boję się, że zostanę sam do końca życia albo zmuszę się do związku z kimś, kto mi się totalnie nie podoba, ale będzie mnie chciał. A mam już 30 lat i w zasadzie przestałem myśleć, że coś takiego jak miłość może w ogóle istnieć gdy jestem w pobliżu. I tak bardzo ciężko mi już jak patrzę wstecz i sobie tylko wyobrażam jak to jest wzrastać razem...ja już tego nie doświadcze, ale staram się zaraz wyganiać takie myśli z głowy.
Dlaczego jest aż tak źle?