Hej,
Jesteśmy krótko małżeństwem (prawie rok) i krótko jesteśmy razem. Szybko się zaręczyliśmy a potem dość szybko wzięliśmy ślub.
Jednak przed ślubem i przed zaręczynami rozmawialiśmy o przyszłości i naszych planach. Ja mu powoiedziałam, że chce mieć 2 lub 3 dzieci i chce się zacząć o nie starać po ślubie. Zgodził się na to.
Jednak zaraz po ślubie zmienił zdanie. Powiedział że chce poczekać do października lub listopada, bo się kłócimy itp. Tak kłóciliśmy się, ale w każdym związku są kłótnie. A on powtarza cały czas, że chce być ze mną do końca życia.
We wrześniu jednak znowu zmienił termin i powiedział że grudzień.
Oczywiście grudzień przyszedł i nic.
Potem mieliśmy kłótnie, również przez to bo nie lubię jak się mnie oszukuje. Na krotko się rozstaliśmy, myślałam o rozwodzie.
Pogodziliśmy się, przegadaliśmy różne rzeczy. Ale tym razem nie obiecal mi konkretnego terminu tylko ze w tym roku (2023).
Myślałam że coś zaplanaju i mi powie, bo już nie chce się o to upominać.
Niestety już kwiecień a on nic nie wspomina. Za to ma już wstępne plany na wakacje za granicę na czerwiec/lipiec i na koniec roku.
Nie wydaje mi się, że jest gotowy na dziecko albo nie chce mieć dzieci ze mną bo nie jest pewny czy ze mną zostanie.
I teraz najważniejsze. On ma 40 lat (nie ma dzieci) a ja mam 33, w tym roku kończę 34.
W mojej rodzinie kobiety ze strony mamy wcześnie przechodzą menopauzę (między 40 a 45 rokiem życia). A ja chce mieć więcej niż jedno dziecko. Mężczyzna po 40 może mieć juz bardzo słabe i uszkodzone plemniki. Choć on jest optymistyczny po jego ojciec miał ostatnie dziecko w wieku 46 ( z tym że żona z 13 lat młodsza).
On kiedyś mi powiedział, że z była żoną zrezygnował z dzieci (a też planowali po ślubie) bo się nie dogadywali co do religii jaka mają mieć dzieci i wiedział że jak będą dzieci to już jej nie opuści (!) . Więc zostawił sobie taką furtkę. Co do czego szybko się rozwiedli, bo nie chciała zmienić kraju (on dostał pracę za granicą). Podobno.
My żyjemy teraz za granicą, mąż bardzo dobrze zarabia. Ja nie pracuje i zajmuje się domem. Ciężko byłoby mi tu znaleźć pracę bo jest duża konkurencja. Więc siedzę w domu i zaczyna mi się mocno nudzić. Jak również boje się że on będzie przeciągał w nieskończoność staranie się o dzieci do mojej menopauzy, plus nie podoba mi się że on chce decydować o posiadaniu dzieci.
To powinna być wspólną decyzją no i kochający facet powinien chciec dzieci. Tak mi się wydaje..
Co robić? Czekać, rozmawiać czy wracać do Polski i szukać kogoś innego?