Cześć, od dłuższego czasu mocno zastanawiam się nad sensem mojego związku. Ogólnie jestem od prawie 2 lat w związku z młodszym partnerem (o 2 lata). Od jakiegoś czasu zauważyłam, że on ma problemy z oszczędzaniem pomimo iż wcale tak źle nie zarabia. Ja zarabiam minimalną krajową i ledwo mi starcza na wszystko. On zarabia 7k netto plus dodatkowo udaje mu się co jakiś czas dodać do tego jakieś pojedyncze zlecenia na 500 zl/1k zl miesięcznie.
Ostatnio dowiedziałam się, że często matka musiała mu przelewać pieniądze np żeby zapłacić za zakupy a potem musiała się upominać żeby jej przelał z powrotem. Raz miał sytuację w której miał na koncie ledwo 200 zł.
Ogólnie na początku kilka razy miał problem z bankiem i jego karta nie działała, teraz zastanawiam się czy nie była to wymówka i może po prostu nie miał wtedy nic na koncie. Raz powiedział mi o tym dopiero na wyjeździe na którym byliśmy oboje tuż przed kupowaniem biletów na pociąg (okazało się, że ich nie zarezerwował więc musieliśmy je ogarniać na ostatnią chwilę) i na który notabene sam mnie zaprosił ( w sensie ja jechałam tam w celach naukowych ale on chciał jechać ze mną i żebyśmy mieli własny nocleg pomimo, że miałam ufundowany ). W ostatniej chwili poratował go brat i przelał mu pieniądze. Ja oczywiście też za niego nieraz płaciłam i czułam się z tym głupio, bo z moją marną wypłatą musiałam potem prosić rodziców o przesłanie pieniędzy.
Wkurza mnie, że on mnie nie słucha i strasznie głupio pożytkuje pieniądze. Np. płaci za kawalerkę olbrzymie pieniądze, prawie połowę wypłaty, bo on nie będzie mieszkał z kimś. Pokoju nie wynajmie, a mieszkań tańszych raczej nie ma. On lubi też jeść na mieście - mimo, że zawsze mu mówię, że to pieniądze wyrzucone w błoto. Mnie samej szkoda wydać 100 zl na wyjście na miasto, ale on się upiera. Ostatnio zaprosił mnie do restauracji a już w drodze do niej mi powiedział że zapomniał portfela xd No dobra, zapłaciłam, powiedział że mi przeleje z powrotem, na razie nie przelał. Dzisiaj dzwonił do mnie w pracy że znowu zapomniał portfela (pomimo, że przed wyjściem do pracy pytałam go czy ma portfel) i że nie działa mu blik ( co jest dziwne bo mamy konto w tym samym banku i nigdy nie mialam zadnego problemu a mu co chwile cos nie dziala) . Ok zapłaciłam więc ja po czym okazało się że to zakupy za 8 zl xD. No mnie osobiście byłoby głupio prosić dziewczynę zeby zaplacila szybko taka kwote, bo okazalo sie ze to byly patyczki do uszu i jakies pierdoly a nic ważnego. Przeważnie jak wychodzimy to on za mnie płaci, ale wychodzimy dlatego że on chce. Ja mu zawsze mówię, że mnie nie stać na takie wyjścia. Tak samo jest z zakupami. Zamiast iść na zakupy i zrobić je na caly miesiac w supermarkecie, to zamawia online co dwa tygodnie i placi do tego jeszcze za wysylke (a mieszka w centrum, prace ma kolo galerii handlowej i biedronki). Kiedys zaplacilam za jego zakupy gdzie byly same jakies orientalne rzeczy za 200 zl zamiast normalne jedzenie. Duzo produktów marnuje i wyrzuca bo o nich zapomina i gniją w lodówce. Ostatnio postanowił ze zmieni telefon ktory ma pol roku bo jednak on chce inny i znowu dojda mu koszty. Oprócz wyjazdów weekendowych nie byliśmy na żadnych wakacjach ani w lecie ani nigdy. Tak samo jest z ubraniami - przez czas wyprzedazy mowilam mu zeby sb kupil co potrzebuje bo potem bedzie wszystko drożej. Oczywiście mnie nie posłuchał, a potem mieliśmy wesele i kupował szybko garnitur i koszule w normalnej cenie, gdzie miesiąc wcześniej wysyłałam mu linki z przecenami. Ja sama zresztą chodze w ubraniach w sieciówkach a on chodzi w markowych jak Diesel czy Hugo Boss. Telefon tez ma najdroższy.
On kilka razy mnie pytał o zarobki rodziców, co troche mnie zdziwiło ponieważ ja sama go o to nie pytałam.
Wkurza mnie też to ze nieraz ja za niego placilam kiedy on ma ojca lekarza zarabiajacego za granica w innej walucie a mial problem poprosić go o przelew. Mnie jakoś nie miał oporów prosić. Tak samo kupił laptopa za 5k który zostawił dawno temu u matki. Po czym matka mu dzwoni ze go używa a on mi mówi, że chyba podaruje ten laptop matce a on kupi sobie inny. No myślałam ze szlak mnie trafi. To mi potrafi kazać płacić za JEGO zakupy w żabce za 50 zł a matce daje za darmo komputer. Mam wrazenie ze jego rodzina tez go wykorzystuje. Wcześniej pracował w firmie brata, która potrafiła mieć przychody w wysokości 50k miesięcznie. Wiecie ile on dostawał? 5000 zł. Przy czym on praktycznie robił 80% w tej firmie i nie miał czasu na nic innego więc był to jego jedyny przychód. Dodatkowo brat mu zawracał dup* o każdą pierdołę, dzwonił do niego nawet o 22 z pytaniem jak zwrócić telefon kupiony przez internet....
Dziewczyny czy ja tutaj wyolbrzymiam? Sama mogę tylko marzyć o tym żeby zarabiać tyle co on. Sama mam minimum i udaje mi się co miesiąc coś odłożyć, ale ja oszczędzam i licze każdy grosz. On nawet nie myśli żeby wziąść swoją torbę na zakupy zeby mu nie doliczyli za reklamówki.
Jego pieniądze, jego sprawa.
To jak on sobie nimi gospodaruje,czy akurat w jego przypadku nie gospodaruje , to tylko i wyłącznie jego sprawa.
Czy woli mieszkanie czy pokój, to tez jego sprawa.
Komu funduje prezenty, to tez jego sprawa.
Ale, jeżeli planujesz w przyszłość mieć rodzinę, to uciekaj od tego człowieka jak najszybciej.
Wszystko będzie na twojej głowie, wieczne nerwy i stres, wykończysz sie przy tym człowieku.
Widać że jesteś rozsądna i myślisz permisywistycznie, starasz sie oszczędzać w tych trudnych czasach.
wiec dlaczego to twoje myślenie perspektywiczne, nie działa w stosunku do znajomości z tym synusiem tatusia.
Przecież to widać,ze on niczym sie nie przejmuje, i na niczym mu nie zależy, bo w razie czego tatuś poratuje.
Nie ma z nim przyszłości, nie jest "materiałem" na męża i ojca. On się nie zmieni.
Dobrze, że widzisz bezsens tego związku, lepiej późno niż wcale.
Szkoda, że zgadzałaś się na dofinansowania partnera, a powinnaś postawić veto, więc od tego zacznij.
Wszyscy mu pożyczają, więc nic nie robi w tym kierunku, żeby nie zerować konta... a pewnie ma jeszcze długi.
Ostatnio rozmawialiśmy o tym jak wysoko skoczyły czynsze. No i on mi mówi, że jak zamieszkamy razem to będzie taniej bo - 50%. No super ale jednak czuję się dziwne z tym ze on niejako sugeruje zebyśmy mieli placić po połowie, gdy sam zarabia prawie 4 x wiecej niż ja. Dodatkowo on sb wymyślił ze wynajmiemy dwupokojowe mieszkanie w centrum. No niestety ale mnie nie stać na taki czynsz i już wolałabym mieszkać u rodziców albo zostać przy wynajmie pokoju zanim nie odłoże sb na wkład albo nie znajde lepszej pracy.
Trochę boję się, że jestem z wiecznym chłopcem, który nie weźmie się w garść żeby odłożyć na mieszkanie i kupić własne, tylko będzie całe życie wynajmował. Jego brat jest od niego młodszy a już przymierza się do kupna mieszkania z zaoszczędzonych pieniędzy z tej firmy, z której mój chłopak dał się wyzyskiwać i zarabiać grosze ktore potem i tak zjadły mu podatki i czynsz więc de facto 2 lata pracy tam poszło na marne.
Ciężko mi tak zerwać z nim specjalnie, że on przeprowadził się do mnie z drugiego krańcu polski tylko dla mnie. Ale powoli mam już dość. Już na pierwszym wspólnym wyjeździe byliśmy razem w górach (na który on mnie zaprosił) i co? Oczywiście pierwsze wyjście do knajpy bo w sumie on jest głodny i okazuje się, że zapomniał portfela. Potem nagle okazało się, że nie sprawdził dokładnie i miał ten portfel jednak w samochodzie. No i zaczynam się zastanawiać czy on nie jako próbuje na mnie wymusić też żebym np zapłaciła za wyjście, a nie tylko on. Na wyjścia na które ON zaprasza a nie ja.
Do tego dochodzą inne wydatki, które ja mu finansuję. Np. dopóki ja nie kupię mu mydła czy np ostatnio dałam mu płyn do naczyń, to on czeka tydzień albo dwa zanim ogarnie i kupi.
Też wkurza mnie to, że on nie ogarnął żadnych wakacji. Wszystkie moje znajome co rok wyjeżdżają gdzieś w lato a my nic. I nawet mogłabym za siebie zapłacić ale w te wakacje on w ogóle nie miał nic na koncie (nawet nie wiem jak to zrobił) a mnie nie stać żeby zapłacić za dwie osoby. I było mi głupio przed rodzicami ze moj facet nigdzie mnie nie zabrał szczególnie, ze przez nauke i prace nie bylam nigdzie od liceum. Nawet znajomy mnie zaprosił ale głupio mi było jechać samej jak mam faceta i odmówiłam. No i teraz nie wiem czy oczekiwać, że on się zmieni czy tkwić w tej relacji. Boję się też ze on np sobie pomyslal ze jestem z jakiejs bogatej rodziny i moze pomyslal ze bedzie mial lzejsze zycie ze mna (na poczatku wiedzial tylko ze studiuje ciezki kierunek z ktorego powinno byc dobre zatrudnienie) ale okazuje sie, ze jednak to sa marne grosze. Zastanawia mnie czy to normalnie ze juz na poczatku pytal o zarobki moich rodzicow. Ostatnio powiedzial, ze super jakbysmy oboje zarabiali po 10k netto. No super, tylko ze u mnie to raczej niemozliwe, a poza tym jednak czulabym sie stabilniej jakbym moj facet mial jednak nastawienie typu "nie przejmuj sie, ja dobrze zarabiam wiec sobie poradzimy".
Do tego okłamuje Cię z tym portfelem.. Dajesz sobą manipulować.
Żadne dziewczyna nie zagrzeje przy nim miejsca, ale widzi, że Ty nie protestujesz, więc uważa, że Ci to odpowiada. To, że się przeprowadził z drugiego końca Polski działa na jego korzyść, bo nic nie wiesz o jego przeszlosci, a on może uciekł przed wierzycielami.
Nie wierzysz chyba w cuda, że on się zmieni, wiecznie będzie chłopcem w krótkich spodenkach.
Marnujesz przy nim czas.
Może jest hazardzistą, że wiecznie nie ma kasy