Czesc Wszystkim
Na wstepie chcialabym zaznaczyc ze nie latwo mi dzielic sie moja historia - to co przeszlam bylo dla mnie trudne i traumatyczne i placze nawet probujac to opisac.
Z mezczyzna w ktorym sie zakochalam poznalismy sie przez aplikacje ( chyba kazdy wie jaka) i od razu umowilismy sie na spotkanie w klubie - bylo to 4 lata temu. Mialam wtedy 31 lat. To byla wielka milosc , fajerwerki od pierwszego wejrzenia. Po kilku miesiacach zamieszkalismy razem w Sopocie bo tam wynajmowal mieszkanie ( bylo to troche za szybko ale wiem to dopiero patrzac na to wszystko z perspektywy czasu). Ja pracowalam wtedy w Gdyni wiec nawet mi to pasowalo ALE okazalo sie ( nazwijmy go G) ze G nie robi nic w domu , nie posprzata , nie odkurzy , gotowac tez nie potrafil. Nie wiem jak ale zgodzilam sie i tak za niego " prowadzic dom" jak on to nazywal . On placil za jedzenie i rachunki . Mozna powiedziec ze byl to " uklad" . Zanim sie wprowadzilam mial sprzataczke ( ma firme i dobrze mu sie wiedzie). Z racji tego ze bardzo lubie gotowac z niczym nie protestowalam ale bylo mi ciezko . Mam chora Mame musialam gotowac dla 3 sprzatac za 3 i do tego pracowac na kierowniczym stanowisku.Po roku czasu takiego zycia stwierdzilam ze czas na kolejny etap zwiazku i to ja wyszlam z inicjatywa zareczyn. Dalam mu czas do swoich urodzin . Gdy tego nie zrobil w sumie nie odeszlam od niego ale nadal mialam nadzieje . W Koncu sie oswiadczyl mozna powiedziec ze z pompa . Zrobil to przez to ze mu kazalam i to tez powiedzial swojej Matce . Nie cieszyly mnie te zareczyny - ale wina jest po mojej stronie i wiem to. Po zareczynach przeprowadzilismy sie do mnie bo wykonczylam swoje wlasne mieszkanie w innym miescie ( blizej jego firmy wiec byl zadowolony). po 3 miesiacach mieszkania u mnie mialam dosc. W nowym mieszkaniu po remoncie byla masa rzeczy do zrobienia - meskich rzeczy. On rowniez w tym czasie budowal mega luksusowy dom we wsi ( dom mial byc dla nas i sama wszystko projektowalam i znalazlam dzialke 4 hektary- dzis ten dom stoi pusty)U mnie w mieszkaniu nie zrobil nic oprocz kupna drzwi i kaloryferow za co musimy sie rozliczyc- dodam ze ma corke 5 letnia- gdy byla na weekendy ogladali bajki a ja mylam okna z farby , szorowalam podlogi z farby itp. Musialam prosic kolege o skrecenie lozka , musialam prosic innego kolege o zamontowanie lustra - zaczelam widzidc ze on ma mnie za nic . Powiedzial ze przeciez to moje mieszkanie ze on nawet smieci nie wyniesie . Pewnego razu nie wytrzymalam smieci wyladowaly na jego stronie lozka. jego rzeczy z szafy wylecialy na korytarz - kazalam mu sie wynosic i oddalam pierscionek. Ta reakcja byla po tym jak wrocil z kosciola w niedziele i powiedzual mi ze nie jestem prawdziwa kobieta bo nie mam w domu chleba w niedziele . Szczerze to ja nie rozumiem jak moglam to znosic. Jestem kobieta z domu mozna powiedziec dobrego: Ojciec plywal Mama nie pracowala i zajmowala sie mna i bratem- moj brat sprawial problemy wychowawcze byl starszy o 10 lat i o mnie zazdrosny- mielismy wszystko pod dostatkiem dobre wyksztalcenie - mam dobra prace i mowie w 3 jezykach - generalnie uwazam siebie za dobrego czlowieka, nikogo bym nie skrzywdzila ALE niestety mam niska samoocene i ten zwiazek pokazal mi ze nie mam granic i to mnie bardzo martwi .G Wyprowadzil sie na dzielnice obok- wynajal mieszkanie. Bylam w nim dalej zakochana choc nie moglam z nim byc - po 3 miesiacach ciagle smsujac rozmawiajac klocac sie zeszlismy sie ponownie i znow ja zamieszkalam u niego . Pech chcial ze w zime jak rozstawalismy sie ponownie ( powod z mojej strony to brak z jego strony jakichkolwiek planow co do nas ) zaszlam w ciaze - dowiedzialam sie 2 miesiace po rozstaniu z nim. Gdy wrocilam do siebie pech rowniez chcial ze Mama trafila do szpitala i mialam traume zycia . Lezalam 2 tyg i plakalam w poduszke szlam zaplakana do ginekologa i bylam u 3 psychologow . On wybral sie do jednego ze mna i potem psycholog mnie wezwala i powiedziala ze to narcyz i moze miec rowniez borderline co wyniklo z jej rozmowy z nim. Obejrzalam mase materialow o narcyzach i wszystko sie zgadza. Zalamalam sie totalnie bo okazalo sie ze on chodzil do klubow od razu gdy sie wynioslam gdy wiedzual juz o ciazy - stwierdzil ze chodzil bo to zostawilam. Nadal twierdzil ze nie wezmie slubu ( z powodu ciazy ) i ze mi nie ufa i potrzebuje czasu i chce zebym razem z nim dalej tak mieszkala ( czyt robila wszystko prowadzila dom i rodzila dzieci) . Niestety moj stan : mozna to nazwac depresja patrzac wstecz rowniez zrobil swoje i ciaze stracilam. Nie majac z nim kontaktu dowiedzual sie dopiero po kilku miesiacach imprezowania w klubach : niby przejal sie tym. Ja wyjechalam do pracy do Francji akurat trafila sie taka okazja i stwierdzilam ze musze stad uciec i sie podniesc z tego wszystkiego . Wrocilam po 2 miesiach i ponownie go spotkalam - nieoczekiwanie. Znow bylo jak na poczatku wielka milosc i zaczynanie tego od nowa. Wiem ze to bylo niezdrowe i bez sensu. Znow z nim zamieszkalam... nic sie nie zmienilo oprocz tego ze sie uspokoil i bylo troche mniej klotni wiecej rozmow a ja jakos z czasem darowalam sobie strate dziecka ze nie moglam byc tak silna dla niego , nie moglam na raz opiekowac sie Mama i dbac o ta ciaze : jesc brac witamin i chodzic po lekarzach a jemu to ze sie mna nie zajal : jemu nie wybaczylam tylko zapomnialam . Nie potrafie wybaczyx komus kto chodzil po klubach wiedzac ze ma drugie dziecko w drodze. To czego tu nie rozumiem jest to ze ten czlowiek wyrzadzil mi wiele krzywd powiedzial wiele slow , np ciagle mowil ze jestem stara i ze mam 33 potem 34 potem 35 lat ciagle to powtarzal ( on jest 2 lata mlodszy) i mowil ze nie rozumie dlaczego nie chce zalozyc rodziny tylko robie kariere ( on chcial zalozyc rodzine bez slubu pozorujac siebie na mega radykalnego katolika w oczach innych) . Byc moze ktos tu czytajac to potrafi mi powiedziec co ze mna nie tak , dlaczego ja dalej kocham takiego czlowieka ktory tak mnie skrzywdzil ktory wszystkie okazje wazne w moim zyciu , przezycia ktore powinny byc wspaniale obrocil w najgorsze dni mojego zycia . 4 lata tkwilam w " tym" z milosci ale moze ja nie wiem czym jest milosc .... Ja go dalej kocham placze codziennie . Ostatnio widzielismy sie tydzien temu : powiedzual ze chce zebysmy byli razem rok , zeby on MI ponownie zaufal i zebym uczestnixzyla w okazjach tj urodziny imieniny swieta w jego rodzinie ( to duza rodzina ze wsi ) i pokazala mu ze moge byc jego zona ( chodzilo mu glownie o sprzatanie po urodzinach np jego Mamy bo to precyzyjnie opisal , wybieranie prezentow , szykowanie jego koszuli ) - dlaczego ja nadal kocham takiego czlowieka .... czy ktos tu to rozumie ? Ja naprawde wolam , krzycze o jakakolwiek pomoc - byc moze za kilka lat bede sie z tego smiala i gdybym to przeczytala sama w to nie uwierze . Dodam ze ten czlowiek pasowal mi pod tym wzgledem ze nie pije nie pali nie ma nalogow uwielbialam z nim przebywac sam na sam ogladac seriale , jezdzic na krotkie wycieczki , pokochalam jego corke jak wlasna . Gdy go widze mam od razu usmiech na twarzy pomimo tego wszystkiego. ALE on traktowal mnie zle i ja to wiem . Wracajac do tego co wyzej pisalam zapronowal mi okres " testowy" 1 kolejnego roku po czym sie oswiadczy i wezmiemy slub. Ja mam 35 lat on teraz 33 ... nie zgodzilam sie na to i odeszlam i teraz mija tydzien- siedze przegladam zdjecia rozmyslam co sie stalo i dlaczego tak sie stalo co jest pewnie normalne ale nie rozumiem jak JA moglam w tym tkwic jak JA dalej moge go kochac . Moze ktos powie zeby isc do psychologa ale jak bylam wtedy w ciazy zaden psycholog " nie chcial" zebym chodzila na terapie mowili ze to z nim bylo cos nie tak nie ze mna tylko ze ja uwazam ze ze mna tez cos musi byc nie tak !! Ten czlowiek jest dla mnie jak narkotyk gdyby napisal dzis ze sobie przemyslal i zebym wrocila ze wezmie slub ja bym tam pojechala. Dlaczego mi tak bardzo zalezy zeby byl w moim zyciu zebym ja byla w jego zyciu i zeby to z nim sie ustatkowac- nie jestem w stanie tego zrozumiec i nie mam na to odpowiedzi poza tym ze go kocham ;(. Dodam jeszcze ze jego rodzina mnie polubila moja Mama i moi znajomi jego ani troche i nie zaakceptowal go nikt . Jego Marka mi kiedys powiedziala ze jej maz tez jej nie docenia ze nie szanuje , ze z G bede miala ciezko ... nie rozumiem jak w imie milosci ja moge nadal akceptowac to " ciezko" . Czy ktos z Was cos z tego rozumie ? Najgorsze jest to ze na chwile obecna mam taki strach ze juz nie zakocham sie nie zapomne o nim nie uloze sobie zycia - boje sie samotnosci wrecz panicznie . Pozdrawiam i dziekuje z gory za komentarze !