Cześć, mam problem a nie mam się do kogo zwrócić o pomoc.
Mimo, że mam tylko 21 lat to różnię się trochę od swoich rówieśników. Czym? Przede wszystkim tym, że nie mam praktycznie żadnych znajomych. Moi jedyni znajomi to dwóch kolegów ze studiów, z którymi utrzymuję kontakt typowo studencki, czyli "Cześć, pomożesz w zadaniu?". Studiuję zaocznie, a na dodatek koledzy mieszkają daleko, więc niedziwne, że kontakt jest jaki jest. Z resztą osób na studiach nie rozmawiam i nie mówimy sobie nawet "Cześć". Skoro studia zaoczne to pewnie masz pracę? Tak, mam. W tygodniu pracuję i uprzedzę pytania, w pracy też nie mam znajomych. Wszyscy są ode mnie starsi o ponad 10 lat, mają rodziny, dzieci itd., więc o czym moglibyśmy rozmawiać.
A po pracy co robisz? Przesiaduję w domu przed komputerem. Nie mam zbytnio zainteresowań typu siłownia czy występy w teatrze (czyli takich gdzie trzeba wychodzić do ludzi, może to błąd?). Mam zainteresowania, i to sporo, ale nie wiem czy są one warte opisywania, nie sądzę by to coś zmieniło. Ważne, że są one dziwne i wątpię by kogokolwiek zainteresowały. Nie pomaga też to, że mam trochę nadopiekuńczą mamę. Lubi kontrolować i wtrącać się w moje życie. Jak już chciałem gdzieś wyjść to były pytania: "gdzie?", "z kim?", "po co?", a potem (jak już wróciłem) to obgadywała mnie za plecami, opowiadała innym z kim wychodzę, co robiliśmy itd. W pewnym momencie przestałem wychodzić z domu bo nie chciałem tego słuchać. Chyba to nie był dobry pomysł... Pewnie to będzie szokiem, ale nigdy nie byłem na imprezie, studniówce, weselu czy urodzinach.
No dobra, skoro nie koledzy to pewnie masz szczęście w miłości? Cóż, od dwóch miesięcy mam konto na Tinderze i zero polubień, zero matchy, zero rozmów, zero spotkań. Tak można podsumować moje życie uczuciowe jednym zdaniem. Dodam tylko, że mieszkam w dużym mieście, więc to nie brak ludzi dookoła jest problemem.
Na czym polega problem? Chciałbym zmienić swoją sytuację. Nawet nie chodzi o dziewczynę o dziwo (na to jestem za mało atrakcyjny i za mało ciekawy, lepiej zostawić ten temat lepszym a nie robić im konkurencję). Chciałbym mieć kolegów, znajomych. Takich z którymi mogę pogadać, spędzić wspólnie czas i to wszystko co robią ludzie w moim wieku. Pomożecie?
Cześć, mam problem a nie mam się do kogo zwrócić o pomoc.
Mimo, że mam tylko 21 lat to różnię się trochę od swoich rówieśników. Czym? Przede wszystkim tym, że nie mam praktycznie żadnych znajomych. Moi jedyni znajomi to dwóch kolegów ze studiów, z którymi utrzymuję kontakt typowo studencki, czyli "Cześć, pomożesz w zadaniu?". Studiuję zaocznie, a na dodatek koledzy mieszkają daleko, więc niedziwne, że kontakt jest jaki jest. Z resztą osób na studiach nie rozmawiam i nie mówimy sobie nawet "Cześć". Skoro studia zaoczne to pewnie masz pracę? Tak, mam. W tygodniu pracuję i uprzedzę pytania, w pracy też nie mam znajomych. Wszyscy są ode mnie starsi o ponad 10 lat, mają rodziny, dzieci itd., więc o czym moglibyśmy rozmawiać.
A po pracy co robisz? Przesiaduję w domu przed komputerem. Nie mam zbytnio zainteresowań typu siłownia czy występy w teatrze (czyli takich gdzie trzeba wychodzić do ludzi, może to błąd?). Mam zainteresowania, i to sporo, ale nie wiem czy są one warte opisywania, nie sądzę by to coś zmieniło. Ważne, że są one dziwne i wątpię by kogokolwiek zainteresowały. Nie pomaga też to, że mam trochę nadopiekuńczą mamę. Lubi kontrolować i wtrącać się w moje życie. Jak już chciałem gdzieś wyjść to były pytania: "gdzie?", "z kim?", "po co?", a potem (jak już wróciłem) to obgadywała mnie za plecami, opowiadała innym z kim wychodzę, co robiliśmy itd. W pewnym momencie przestałem wychodzić z domu bo nie chciałem tego słuchać. Chyba to nie był dobry pomysł... Pewnie to będzie szokiem, ale nigdy nie byłem na imprezie, studniówce, weselu czy urodzinach.
No dobra, skoro nie koledzy to pewnie masz szczęście w miłości? Cóż, od dwóch miesięcy mam konto na Tinderze i zero polubień, zero matchy, zero rozmów, zero spotkań. Tak można podsumować moje życie uczuciowe jednym zdaniem. Dodam tylko, że mieszkam w dużym mieście, więc to nie brak ludzi dookoła jest problemem.
Na czym polega problem? Chciałbym zmienić swoją sytuację. Nawet nie chodzi o dziewczynę o dziwo (na to jestem za mało atrakcyjny i za mało ciekawy, lepiej zostawić ten temat lepszym a nie robić im konkurencję). Chciałbym mieć kolegów, znajomych. Takich z którymi mogę pogadać, spędzić wspólnie czas i to wszystko co robią ludzie w moim wieku. Pomożecie?
Kurde, widzę że podobna historia, też mam nadopiekuńczą matkę (Oj daje czasami w kość xddd).
Życie uczuciowe na razie jeszcze cię nie boli, ale jak ci się zachce może być trudno, polecam wtedy leki przeciwdepresyjne, ja biorę i mi starcza seks raz w miesiącu albo rzadziej.
Spróbuj coś po internecie szukać, może gierki, może fora jakichś innych miłośników twoich pasji, jakieś stronki. Rusz się czasami na jakiś event plenerowy jak się wiążą z twoimi pasjami.
Nie baw się w kluby czy pijaństwo, jedno i drugie degeneruje człowieka i zamienia w zwierzę.
Cześć, mam problem a nie mam się do kogo zwrócić o pomoc.
Mimo, że mam tylko 21 lat to różnię się trochę od swoich rówieśników. Czym? Przede wszystkim tym, że nie mam praktycznie żadnych znajomych. Moi jedyni znajomi to dwóch kolegów ze studiów, z którymi utrzymuję kontakt typowo studencki, czyli "Cześć, pomożesz w zadaniu?". Studiuję zaocznie, a na dodatek koledzy mieszkają daleko, więc niedziwne, że kontakt jest jaki jest. Z resztą osób na studiach nie rozmawiam i nie mówimy sobie nawet "Cześć". Skoro studia zaoczne to pewnie masz pracę? Tak, mam. W tygodniu pracuję i uprzedzę pytania, w pracy też nie mam znajomych. Wszyscy są ode mnie starsi o ponad 10 lat, mają rodziny, dzieci itd., więc o czym moglibyśmy rozmawiać.
A po pracy co robisz? Przesiaduję w domu przed komputerem. Nie mam zbytnio zainteresowań typu siłownia czy występy w teatrze (czyli takich gdzie trzeba wychodzić do ludzi, może to błąd?). Mam zainteresowania, i to sporo, ale nie wiem czy są one warte opisywania, nie sądzę by to coś zmieniło. Ważne, że są one dziwne i wątpię by kogokolwiek zainteresowały. Nie pomaga też to, że mam trochę nadopiekuńczą mamę. Lubi kontrolować i wtrącać się w moje życie. Jak już chciałem gdzieś wyjść to były pytania: "gdzie?", "z kim?", "po co?", a potem (jak już wróciłem) to obgadywała mnie za plecami, opowiadała innym z kim wychodzę, co robiliśmy itd. W pewnym momencie przestałem wychodzić z domu bo nie chciałem tego słuchać. Chyba to nie był dobry pomysł... Pewnie to będzie szokiem, ale nigdy nie byłem na imprezie, studniówce, weselu czy urodzinach.
No dobra, skoro nie koledzy to pewnie masz szczęście w miłości? Cóż, od dwóch miesięcy mam konto na Tinderze i zero polubień, zero matchy, zero rozmów, zero spotkań. Tak można podsumować moje życie uczuciowe jednym zdaniem. Dodam tylko, że mieszkam w dużym mieście, więc to nie brak ludzi dookoła jest problemem.
Na czym polega problem? Chciałbym zmienić swoją sytuację. Nawet nie chodzi o dziewczynę o dziwo (na to jestem za mało atrakcyjny i za mało ciekawy, lepiej zostawić ten temat lepszym a nie robić im konkurencję). Chciałbym mieć kolegów, znajomych. Takich z którymi mogę pogadać, spędzić wspólnie czas i to wszystko co robią ludzie w moim wieku. Pomożecie?
Jakbym czytał o sobie... Mam 24 lata i jestem w podobnej sytuacji, chętnie Cię poznam
4 2023-01-29 22:03:20 Ostatnio edytowany przez toster (2023-01-29 22:04:28)
Jeśli bardzo chcesz mnie poznać to proszę bardzo, przynajmniej będzie z kim porozmawiać przez chwilę. Mam wysłać wiadomość na twój e-mail?
pomysl z wyjsciem do ludzi czy poszerzeniem zainteresowan, gdzie latwo ten kontakt zlapac jest dobrym pomyslem. a mamie mozesz powiedziec, gdzie idziesz, ale przeciez nie musisz sie spowiadac ze wszystkiego.
Moi jedyni znajomi to dwóch kolegów ze studiów, z którymi utrzymuję kontakt typowo studencki, czyli "Cześć, pomożesz w zadaniu?". Studiuję zaocznie, a na dodatek koledzy mieszkają daleko, więc niedziwne, że kontakt jest jaki jest.
To jest dziwne. Serio o niczym nie gadacie? Gry? Polityka? Sport?
Z resztą osób na studiach nie rozmawiam i nie mówimy sobie nawet "Cześć".
Dlaczego nie powiesz im nawet cześć? To takie niekulturalne nie przywitać się.
W tygodniu pracuję i uprzedzę pytania, w pracy też nie mam znajomych. Wszyscy są ode mnie starsi o ponad 10 lat, mają rodziny, dzieci itd., więc o czym moglibyśmy rozmawiać.
O wszystkim. Sądzisz że po trzydziestce rozmawia się tylko o dzieciach i kaszkach?
Nie pomaga też to, że mam trochę nadopiekuńczą mamę. Lubi kontrolować i wtrącać się w moje życie. Jak już chciałem gdzieś wyjść to były pytania: "gdzie?", "z kim?", "po co?",
Nie mów w takim razie. Najlepiej Ci zrobi jak się wyprowadzisz. Przecież i tak musisz to kiedyś zrobić prawda?
Cóż, od dwóch miesięcy mam konto na Tinderze i zero polubień, zero matchy, zero rozmów, zero spotkań.
Odstaw ten shit i kobiety na razie, bo będziesz się tylko frustrował. Jak rozwiążesz problem ze swoją aspołecznością kobiety same pojawia się wokół Ciebie.
Chciałbym mieć kolegów, znajomych. Takich z którymi mogę pogadać, spędzić wspólnie czas i to wszystko co robią ludzie w moim wieku. Pomożecie?
Zastanów się jakie to są te rzeczy które robią ludzie w Twoim wieku i zacznij bywać w miejscach gdzie są tacy ludzie. Zapisz się na kurs z jakiejś dyscypliny. Wyjedź na wycieczkę dla singli (pełno jest takich grup na fb). Znajdź wolontariat.
Social skills da się wyćwiczyć tylko musisz wychodzić do ludzi. Musisz się zmusić.
Jeśli bardzo chcesz mnie poznać to proszę bardzo, przynajmniej będzie z kim porozmawiać przez chwilę. Mam wysłać wiadomość na twój e-mail?
Tak będzie chyba najlepiej, jeśli chcesz ze mną nawiązać kontakt.
Ja tu widzę przede wszystkim problem ze sobą, sugeruję terapię i Ogarnięcie poczucia własnej wartości
pomysl z wyjsciem do ludzi czy poszerzeniem zainteresowan, gdzie latwo ten kontakt zlapac jest dobrym pomyslem. a mamie mozesz powiedziec, gdzie idziesz, ale przeciez nie musisz sie spowiadac ze wszystkiego.
Problem w tym, że nie interesuje mnie nic co przybliżyłoby mnie do ludzi. Co do mamy to prawda, mogę spróbować tak zrobić.
Problem w tym, że nie interesuje mnie nic co przybliżyłoby mnie do ludzi.
To po co chcesz do ludzi jeżeli nie interesuje Cię nic co interesuje innych?
11 2023-01-30 17:23:01 Ostatnio edytowany przez toster (2023-01-30 17:42:45)
To jest dziwne. Serio o niczym nie gadacie? Gry? Polityka? Sport?
Tak, nie rozmawiamy ze sobą na tematy inne niż uczelnia. Na początku studiów próbowałem, ale nasze zainteresowania i tematy rozmów się różniły. Na przykład, rozmawiamy o uczelni i nagle zmienili temat na imprezy i to w jakie gry na nich grają. Ja siedziałem cicho, bo nie miałem co powiedzieć. W pewnym momencie jeden zapytał "A ty w jakie lubisz grać?". Moja odpowiedź była prosta "Nigdy nie byłem na imprezie, więc nie znam żadnej gry imprezowej". W drugą stronę tak samo, jak ja zacząłem im opowiadać o grach komputerowych w które gram to widać było, że oni tylko kiwają głową i czekają aż skończę rozmawiać.
Dlaczego nie powiesz im nawet cześć? To takie niekulturalne nie przywitać się.
A ty witałbyś się z obcymi ludźmi? Znam tylko ich imiona, nic więcej. Nawet nie wiem ile mają lat czy to gdzie mieszkają. Dla mnie to są obcy ludzie.
O wszystkim. Sądzisz że po trzydziestce rozmawia się tylko o dzieciach i kaszkach?
Nie wiem, ale czasami słuchałem jak rozmawiali i nie słyszałem by np. rozmawiali o grach komputerowych. Za to słyszałem jak rozmawiali o: dzieciach, żonach, samochodach, motorach i sporcie (głównie piłka nożna i skoki narciarskie).
Nie mów w takim razie. Najlepiej Ci zrobi jak się wyprowadzisz. Przecież i tak musisz to kiedyś zrobić prawda?
Nie stać mnie na wyprowadzkę. To że mam pracę nie znaczy, że stać mnie na samodzielne utrzymanie, a na wsparcie rodziców nie mam co liczyć.
Odstaw ten shit i kobiety na razie, bo będziesz się tylko frustrował. Jak rozwiążesz problem ze swoją aspołecznością kobiety same pojawia się wokół Ciebie.
Nie frustruję się (choć tak może wynikać z mojego opisu). Jestem świadomy, że nie jestem w żaden sposób atrakcyjny. A konto na Tinderze założyłem by to potwierdzić. I nie chcę mi się wierzyć, że kobiety same się pojawią obok mnie. Niby jak miałby się pojawić? Spaść z nieba czy zapukać do drzwi?
Zastanów się jakie to są te rzeczy które robią ludzie w Twoim wieku i zacznij bywać w miejscach gdzie są tacy ludzie. Zapisz się na kurs z jakiejś dyscypliny. Wyjedź na wycieczkę dla singli (pełno jest takich grup na fb). Znajdź wolontariat.
Social skills da się wyćwiczyć tylko musisz wychodzić do ludzi. Musisz się zmusić.
Problem w tym, że nie wiem za bardzo co robią ludzie w moim wieku. To znaczy wiem, imprezują, tylko, że ja nie chcę imprezować. Mam wrażenie, że nie umiałbym się bawić i psułbym zabawę innym.
12 2023-01-30 17:26:32 Ostatnio edytowany przez toster (2023-01-30 17:43:40)
Błędy post
toster napisał/a:Problem w tym, że nie interesuje mnie nic co przybliżyłoby mnie do ludzi.
To po co chcesz do ludzi jeżeli nie interesuje Cię nic co interesuje innych?
I to chyba główny problem. Z jednej strony chcę mieć znajomych, ale z drugiej nie interesuje mnie sport, polityka czy motoryzacja, czyli główne tematy rozmów.
Ja tu widzę przede wszystkim problem ze sobą, sugeruję terapię i Ogarnięcie poczucia własnej wartości
I podczas terapii znajdę znajomych?
A co to za zainteresowania, które są dziwne i nikt wokół Ciebie takich nie ma? Wstydzisz się ich? Czy jak?
Nie wszyscy imprezują. Inni imprezują ale mają też inne zajęcia. Nic nie jest czarno-białe.
Istotka6 napisał/a:Ja tu widzę przede wszystkim problem ze sobą, sugeruję terapię i Ogarnięcie poczucia własnej wartości
I podczas terapii znajdę znajomych?
A powiedz tak szczerze, ponco Ci znajomi? Co byś z nimi robił?
Wstydzę się ich. Już kilka razy zostałem z tego powodu wyśmiany. Jednym z moich zainteresowań jest granie w gry. Nie jest to co prawda nie wiadomo jak ciekawe zajęcie, ale mnie to interesuje. Mimo to kilka osób powiedziało mi coś w stylu "dorosły facet a bawi się w gry". Innym z moich zainteresowań jest zbieranie modeli samolotów, takich małych, nie latają, stoją na półce. To też dla większości jest złe i dziecinne.
A po pracy co robisz? Przesiaduję w domu przed komputerem. Nie mam zbytnio zainteresowań typu siłownia czy występy w teatrze (czyli takich gdzie trzeba wychodzić do ludzi, może to błąd?).
Dlaczego nie pójdziesz np. na siłownię, tylko spróbować?
Mam zainteresowania, i to sporo, ale nie wiem czy są one warte opisywania, nie sądzę by to coś zmieniło. Ważne, że są one dziwne i wątpię by kogokolwiek zainteresowały.
A jakie to zainteresowania? Skoro Ty sie tym interesujesz, dlaczego sądzisz, że nikt inny tego nie robi?
Nie pomaga też to, że mam trochę nadopiekuńczą mamę. Lubi kontrolować i wtrącać się w moje życie. Jak już chciałem gdzieś wyjść to były pytania: "gdzie?", "z kim?", "po co?", a potem (jak już wróciłem) to obgadywała mnie za plecami, opowiadała innym z kim wychodzę, co robiliśmy itd. W pewnym momencie przestałem wychodzić z domu bo nie chciałem tego słuchać.
Tak...i istnieje duże prawdopodobieństwo, że to jest główny problem...
Polecam pooglądać, animacja trochę smutna i dosadna:
https://www.youtube.com/watch?v=CjtAdsSU-2k
I podczas terapii znajdę znajomych?
Nie po to na nią powinieneś ewentualnie pójść.
Zamień słowo "podczas" na "po" - i wtedy tak, może się uda.
toster napisał/a:Istotka6 napisał/a:Ja tu widzę przede wszystkim problem ze sobą, sugeruję terapię i Ogarnięcie poczucia własnej wartości
I podczas terapii znajdę znajomych?
A powiedz tak szczerze, ponco Ci znajomi? Co byś z nimi robił?
Spędzał razem czas. Jeździł na wycieczki, grał w gry, może jakaś wycieczka rowerowa i to z grubsza tyle. Nie są to ciekawe zajęcia, prawda?
Dlaczego nie pójdziesz np. na siłownię, tylko spróbować?
Wstydzę się. Jestem wątły, zero mięśni. Jak ludzie by mnie zobaczyli na siłowni to umarliby ze śmiechu. Poza tym, co ja bym tam robił? Ledwo 5kg potrafię podnieść, nawet pompki nie umiem zrobić (to nie żart), z wfu w szkole miałem same trójki i to tylko dlatego, że nauczyciele się nade mną litowali.
A jakie to zainteresowania? Skoro Ty sie tym interesujesz, dlaczego sądzisz, że nikt inny tego nie robi?
Napisałem wyżej o zainteresowaniach.
Tak...i istnieje duże prawdopodobieństwo, że to jest główny problem...
Polecam pooglądać, animacja trochę smutna i dosadna:
https://www.youtube.com/watch?v=CjtAdsSU-2k
Dziękuję za link. Obejrzę.
Nie po to na nią powinieneś ewentualnie pójść.
Zamień słowo "podczas" na "po" - i wtedy tak, może się uda.
To co się na takiej terapii robi? Tak w skrócie. Nigdy nie byłem na czymś takim.
Innym z moich zainteresowań jest zbieranie modeli samolotów, takich małych, nie latają, stoją na półce. To też dla większości jest złe i dziecinne.
A środowisko modelarzy?
Z tego co wiem, jest dosyć rozbudowane.
Możesz rozwinąć swoją pasję - są różne tego formy, możesz np. sklejać modele (co samo w sobie wymaga precyzji i mega cierpliwości) lub np. tworzyć latające RC.
Nie sklejam modeli, kupuję gotowe i stawiam na półce. Latających nie chcę, raz że drogie, a dwa nie podobają mi się one.
Co do środowiska modelarzy, próbowałem. Dołączyłem do grupki na facebooku i na tym koniec. Wielkich znajomości tam nie ma. Każdy tylko chwali się swoimi modelami i/lub pyta który kolejny kupić.
Lady Loka napisał/a:toster napisał/a:I podczas terapii znajdę znajomych?
A powiedz tak szczerze, ponco Ci znajomi? Co byś z nimi robił?
Spędzał razem czas. Jeździł na wycieczki, grał w gry, może jakaś wycieczka rowerowa i to z grubsza tyle. Nie są to ciekawe zajęcia, prawda?
Zanim zaczniesz jeździć z nimi na wycieczki, to wypadałoby najpierw mieć z nimi o czym rozmawiać. A skoro Ty nie interesujesz się zupełnie tym, co inni, to po co Ci tacy znajomi? O czym będziesz z nimi rozmawiał w trakcie takich wyjazdów i wycieczek?
Herne napisał/a:Dlaczego nie pójdziesz np. na siłownię, tylko spróbować?
Wstydzę się. Jestem wątły, zero mięśni. Jak ludzie by mnie zobaczyli na siłowni to umarliby ze śmiechu. Poza tym, co ja bym tam robił? Ledwo 5kg potrafię podnieść, nawet pompki nie umiem zrobić (to nie żart), z wfu w szkole miałem same trójki i to tylko dlatego, że nauczyciele się nade mną litowali.
Za dużą wagę przykładasz do tego, co ludzie powiedzą na twój temat.
Ludzie to ludzie, zawsze będą gadać.
Jest taki fragment utworu napisanego w zamierzchłych czasach ( ): Yaro - "olewka"
(...)Zawsze tak było,
nie zadowolisz wszystkich,
wiesz to zadanie dla agencji towarzyskich A nie twoje,
więc rób zawsze swoje,
cokolwiek mówią ludzie ja się nie boje(...)
Pomijając fakt, że na siłowni jest bardzo możliwe, że spotkasz się z uznaniem. Dlaczego? "no patyczak, ale skoro tutaj jest, to znaczy, że CHCE coś z tym zrobić i robi. A więc szacun- nie siedzi na kanapie i nie narzeka"
Ale skoro mimo wszystko nie chcesz - może spróbuj najpierw w domu? Nabierzesz trochę pewności.
Zanim zaczniesz jeździć z nimi na wycieczki, to wypadałoby najpierw mieć z nimi o czym rozmawiać. A skoro Ty nie interesujesz się zupełnie tym, co inni, to po co Ci tacy znajomi? O czym będziesz z nimi rozmawiał w trakcie takich wyjazdów i wycieczek?
O niczym. Toster będzie narzekał, a oni będą mu proponowac nowe tematy i ciągle zagajać rozmowe. Tak działa teraz zdobywanie przyjaciół. Oni mają zdobywac, a toster zgrywac niedostępnego
26 2023-01-30 19:27:35 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-01-30 19:27:56)
.
Zanim zaczniesz jeździć z nimi na wycieczki, to wypadałoby najpierw mieć z nimi o czym rozmawiać. A skoro Ty nie interesujesz się zupełnie tym, co inni, to po co Ci tacy znajomi? O czym będziesz z nimi rozmawiał w trakcie takich wyjazdów i wycieczek?
W takim razie co proponujesz?
W takim razie co proponujesz?
Kpisz czy o drogę pytasz?
Za dużą wagę przykładasz do tego, co ludzie powiedzą na twój temat.
Ludzie to ludzie, zawsze będą gadać.
Jest taki fragment utworu napisanego w zamierzchłych czasach (): Yaro - "olewka"
(...)Zawsze tak było,
nie zadowolisz wszystkich,
wiesz to zadanie dla agencji towarzyskich A nie twoje,
więc rób zawsze swoje,
cokolwiek mówią ludzie ja się nie boje(...)Pomijając fakt, że na siłowni jest bardzo możliwe, że spotkasz się z uznaniem. Dlaczego? "no patyczak, ale skoro tutaj jest, to znaczy, że CHCE coś z tym zrobić i robi. A więc szacun- nie siedzi na kanapie i nie narzeka"
Ale skoro mimo wszystko nie chcesz - może spróbuj najpierw w domu? Nabierzesz trochę pewności.
Najpierw przydałyby mi się coś dzięki czemu będę umiał podnieść więcej niż zgrzewka wody. A przynajmniej tak mi się wydaje.
Kpisz czy o drogę pytasz?
O co Ci chodzi? Pytam bo odpowiedź "wyjdź do ludzi" to żadna odpowiedź dla mnie.
O co Ci chodzi? Pytam bo odpowiedź "wyjdź do ludzi" to żadna odpowiedź dla mnie.
O co mi chodzi?
O przerzucanie odpowiedzialności na innych. Nic samo do Ciebie nie przypełznie, to Ty masz wykazać inicjatywę.
Tylko tyle i aż tyle.
Lady Loka napisał/a:Zanim zaczniesz jeździć z nimi na wycieczki, to wypadałoby najpierw mieć z nimi o czym rozmawiać. A skoro Ty nie interesujesz się zupełnie tym, co inni, to po co Ci tacy znajomi? O czym będziesz z nimi rozmawiał w trakcie takich wyjazdów i wycieczek?
W takim razie co proponujesz?
Ale co ja Ci mam proponować?
Zmienić swoje wyobrażenia i oczekiwania. Jeżeli chcesz mieć wokół siebie ludzi, to zacznij pracę nad sobą, żebyś miał im coś do zaoferowania.
O co mi chodzi?
O przerzucanie odpowiedzialności na innych. Nic samo do Ciebie nie przypełznie, to Ty masz wykazać inicjatywę.
Tylko tyle i aż tyle.
A tak konkretniej? "Wykaż inicjatywę", co to oznacza? Mam na uczelni podchodzić do każdego i rozmawiać? Przepraszam, że tak męczę, ale dla mnie to wszystko jest takie skomplikowane i niezrozumiałe.
Ale co ja Ci mam proponować?
Zmienić swoje wyobrażenia i oczekiwania. Jeżeli chcesz mieć wokół siebie ludzi, to zacznij pracę nad sobą, żebyś miał im coś do zaoferowania.
Fakt, teraz nie mam za dużo do zaoferowania. A mogłabyś podać jakieś przykłady? Co takiego mogę zaoferować innym?
A tak konkretniej? "Wykaż inicjatywę", co to oznacza? Mam na uczelni podchodzić do każdego i rozmawiać? Przepraszam, że tak męczę, ale dla mnie to wszystko jest takie skomplikowane i niezrozumiałe.
Sprawiasz wrażenie osoby, która gra w dość popularną grę "tak, ale..."; tu, na forum, torpedujesz każdą propozycję i oczekujesz kolejnej, by nią też zanegować.
Jeśli zainteresujesz się kimkolwiek innym poza sobą samym, to zagadanie do kogoś będzie proste. Jeśli chcesz podchodzić do każdego i z każdym rozmawiać, to zrób to.
Lady Loka napisał/a:Ale co ja Ci mam proponować?
Zmienić swoje wyobrażenia i oczekiwania. Jeżeli chcesz mieć wokół siebie ludzi, to zacznij pracę nad sobą, żebyś miał im coś do zaoferowania.Fakt, teraz nie mam za dużo do zaoferowania. A mogłabyś podać jakieś przykłady? Co takiego mogę zaoferować innym?
Generalnie, żeby móc stworzyć grupę znajomych musi być cos, co ich łączy ze sobą. Muszą mieć punkty styczne.
Możesz albo znaleźć ludzi, z którymi masz punkty styczne, albo je stworzyć.
Nie wiem, co możesz zaoferować ludziom ze swojego środowiska, bo to Twoje środowisko.
Sprawiasz wrażenie osoby, która gra w dość popularną grę "tak, ale..."; tu, na forum, torpedujesz każdą propozycję i oczekujesz kolejnej, by nią też zanegować.
Jeśli zainteresujesz się kimkolwiek innym poza sobą samym, to zagadanie do kogoś będzie proste. Jeśli chcesz podchodzić do każdego i z każdym rozmawiać, to zrób to.
Nie torpeduję każdej możliwej odpowiedzi.
A czy jeśli będę podchodził do każdego nieznajomego np. na uczelni to nie zostanę odebrany jako dziwak albo desperat? Gdyby do mnie poszedł ktoś nieznajomy i próbował się ze mną zakolegować opowiadając np. o motorach (czyli czymś na czym się nie znam i nie interesuję) to robiłbym wszystko, żeby sobie poszedł.
Zatem sam sobie odpowiedziałeś na pytanie, czy do każdego podchodzić i zagadywać.
Generalnie, żeby móc stworzyć grupę znajomych musi być cos, co ich łączy ze sobą. Muszą mieć punkty styczne.
Możesz albo znaleźć ludzi, z którymi masz punkty styczne, albo je stworzyć.
Nie wiem, co możesz zaoferować ludziom ze swojego środowiska, bo to Twoje środowisko.
Załóżmy, że nie ma osób, z którymi mam te punkty styczne (bo nie ukrywajmy, coraz mniej będzie osób, które będą grały w gry tyle co ja, w końcu dorosłość, praca, rodzina itd. To ja jestem takim no-lifem bez życia towarzyskiego co spędza tyle czasu na grach), jak je zatem stworzyć? Na chwilę obecną nie mam żadnego środowiska, więc tym trudniej może być je znaleźć. Albo się mylę i będzie łatwiej.
Zatem sam sobie odpowiedziałeś na pytanie, czy do każdego podchodzić i zagadywać.
W takim razie to odpada. Skoro nie to to co?
(...) Skoro nie to to co?
Można podejść do osób, którymi jesteś zainteresowany i zagadać do nich.
Poza tym przeczytaj raz jeszcze posty w tym wątku, znajdziesz tam mnóstwo propozycji.
"Możesz doprowadzić konia do wodopoju, ale nie zmusisz go do picia."
Lady Loka napisał/a:Generalnie, żeby móc stworzyć grupę znajomych musi być cos, co ich łączy ze sobą. Muszą mieć punkty styczne.
Możesz albo znaleźć ludzi, z którymi masz punkty styczne, albo je stworzyć.
Nie wiem, co możesz zaoferować ludziom ze swojego środowiska, bo to Twoje środowisko.Załóżmy, że nie ma osób, z którymi mam te punkty styczne (bo nie ukrywajmy, coraz mniej będzie osób, które będą grały w gry tyle co ja, w końcu dorosłość, praca, rodzina itd. To ja jestem takim no-lifem bez życia towarzyskiego co spędza tyle czasu na grach), jak je zatem stworzyć? Na chwilę obecną nie mam żadnego środowiska, więc tym trudniej może być je znaleźć. Albo się mylę i będzie łatwiej.
No to będziesz sam przez resztę życia.
Po co Ci koło Ciebie ludzie, z którymi nie masz punktów stycznych? Żebyś mógł ich wykorzystać do wycieczek? I tyle?
Relacje ludzkie się rozwija, a jak Ty nie masz o czym z ludźmi rozmawiać, to w jaki sposób chcesz to zrobić?
Mam wrażenie, że Ci ludzie to są Ci tylko po to potrzebni, żebyś mógł powiedzieć, że masz znajomych.
Mam wrażenie, że Ci ludzie to są Ci tylko po to potrzebni, żebyś mógł powiedzieć, że masz znajomych.
Tu jest podstawowy problem ze sobą , a mianowicie negatywne nastawienie co owocuje wszystkim na "nie". Jakby myślenie się zmieniło, to wszystko by się zmieniło. Ale to trzeba tak na prawdę chcieć i pojechać na te wycieczki z ludźmi na rowerach. Nie zastanawiać się, a co będzie tylko po prostu pojechać.
Kurcze, masz bardzo niską samoocenę... Moze warto byłoby nas tym popracować? Może powinieneś iść do psychologa, który pomoże Ci znaleźć przyczynę tak niskiego mniemania o sobie. A co do wyjść z domu to oczywiście powinieneś to robić częściej. Myślę, że siłownia to będzie dobre miejsce bo nie dość, że popracujesz nad swoim wyglądem (co na pewno pomoże Ci w podniesieniu samooceny) to jeszcze można tam spotkać sporo ludzi. Możesz np. poprosić kogoś o pomoc przez co zagadasz i od gadki do gadki w końcu można umówić się na jakieś piwko czy coś (nie mówię, że po pierwszej rozmowie ale zapaleńcy chodzą regularnie ćwiczyć więc będziesz ich spotykał ) Pozatym musisz odciąć pępowinę. Musisz pogadać z mamą (tym bardziej, że mówisz ze pracujesz więc zakładam, że nie jestes na jej utrzymaniu). Trzymam kciuki!